Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Offpiściaki w Saas Valley


Rekomendowane odpowiedzi

Mariusz dobrze zbudował "dramaturgię" :). Moim zdaniem nie popełniliśmy tu żadnego błędu. Żleb, którym podchodziliśmy był stromy ale nie miał żadnych trudności. Śnieg stabilny. Odwrót w każdej chwili dość szybki. Jak się zaczyna aklimatyzację to tempo jest wolne. Decyzja o zmianie planów odpowiednia. Nie jestem w stanie stwierdzić jak noc w busie wpłynęła na tempo ale nie sądzę żeby jakoś znacząco (całkiem dobrze w nim spałem). Dla mnie to była udana wycieczka w, której szczyt nie był jakimś strasznie ważnym elementem. Może właśnie dzięki niej trzy dni później weszliśmy na inny czterotysięcznik.    

 

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne dni spędziliśmy na freeride w ośrodku Saas-Fee oraz trochę z boku. Dokładnie to kolejne dwa dni oraz trzeci ostatni. W tych dniach znawcą tras offpiste i naszym przewodnikiem był Wujot. Do ekipy dołączyła jeszcze para snowboardzistów, znajomi Wujota, którzy całkiem nieźle pomykali poza trasą.

Na poniższej mapce zaznaczyłem kolorem różowym rejony, które objeżdżaliśmy. Ciemniejsze różowy to obszary trudniejsze, z ewentualnym zagrożeniem lawinowym. Tam mogą występować również klify, na które trzeba uważać albo szczeliny lodowcowe. Jaśniejszy różowy to generalnie mniejsze nachylenie i raczej brak dużych niespodzianek terenowych, ale oczywiście nadal to jest teren offpiste z różnymi niespodziankami.

_map_saasfee_free.thumb.jpg.72d2ada49df93bf1ff2ff72596736472.jpg

W sumie nie ma za bardzo o czym opowiadać, zdjęcia mówią za siebie. Jazda była przednia, bajkowa, cudowna itd. Przez dwa dni padał cały czas śnieg i systematycznie dosypywało. Jednak jego konsystencja była tak piękna, że utrzymywała się nadal 2-ka.

Zacznę od kilku fotek z rejonu Langfluh i Spielboden.

DSC04862.jpg.f3a01448512d11c3708308e08baa6c23.jpgDSC04868.jpg.957bcc37a7362cb2110bd6f2dc24f7d3.jpgDSC04875.jpg.99319694d10a37df51068a0c233838db.jpg

Następny w kolejności był kocioł koło wyciągu Felskin, dość stromo, dużo przestrzeni do jazdy i sporo chętnych narciarzy. Na zdjęciach tego nie widać, ale zbocze ma kształt pięknego kotła, który zwieńczony jest ścieżką wiodącą do schroniska Britannia. Przechodząc kawałek tą ścieżką od stacji wyciągu można znaleźć kolejne czyste linie.

DSC04964.jpg.f9a691b1d7fa96dad1e96099a6458d41.jpg

DSC04903.thumb.jpg.7c2d54cc4dcf4ccc2a48c2ee527f43b4.jpg

DSC04924.jpg.f322f12cd28511a5c607b48e3f59c833.jpg

DSC04894.jpg.e463c46b8cb42be7d34ff7e405a23a9b.jpg

DSC04927.jpg.7f05efa9364ca846601cff5ae2309255.jpg

DSC04932.jpg.1060f90ffc93973e95b1d90dc38ee694.jpg

DSC05103.jpg.32909476967f4ed5c17848ead441b14c.jpg

Ja wraz z Robertem wjechaliśmy raz orczykiem na Egginerjoch, gdzie zjechaliśmy sobie z jego boku. Również przyjemna jazda i fajny klimat, ale troszkę wąsko.

DSC04972.jpg.10c5fa230ec0ec92fe05be59c13968a7.jpg

Teraz najpiękniejsza część ośrodka Saas-Fee osiąganego bezpośrednio z wyciągów, a konkretnie z metra. Przejazd jest osiągany z górnej stacji metra, trzeba przejść za okrągłą restauracje do miejsca, gdzie są znaczki zakaz jazdy. Mieliśmy dużo puchu, do tego fajne nastromienie. Bajka.

Pierwsza część jest bez niespodzianek terenowych, trzeba tylko uważać aby nie zjechać za bardzo w prawo, gdzie jest chyba szczelina. Następnie jest trawers do drugiej części, która jest najwspanialsza. Tam trzeba uważać na kilka szczelin oraz uskoki skałkowe. Najlepiej obejrzeć sobie wcześniej zbocze z dołu z poziomu trasy narciarskiej. 

DSC04935.jpg.460ab6be3da34d9b679d6ac540cf3a72.jpg

DSC04939.jpg.bb4a34479a006d8010ce42ac66407775.jpg

DSC05074.jpg.9eee76c363d2257008dde3a32d0de315.jpg

 

DSC05069.jpg.aacf1f84152529c85fb600eb4304fedf.jpg

DSC04952.jpg.468813bdc3447fd80873015efda679b2.jpg

DSC05099.jpg.fe97f9d60a3e2178a2fe4c9f1befea17.jpg

  • Like 6
  • Thanks 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni dzień zakończyliśmy CUDOWNYM zjazdem ze schroniska Britannia do Saas Almagell.

Dojście do tego schroniska jest obecnie po wyratrakowanej trasie idącej po trawersie. Startujemy z górnej stacji orczyka i kierujemy się trasą oznaczoną nr 21 na mapce. Ponad połowę tej trasy jedzie się po płaskim lub lekko w dół, ale ostatnie około 500m trzeba lekko podejść do góry.

DSC05114.jpg.dae62b19978f1ac8ba5d523cc2164eaf.jpg

W schronisku na koniec wyjazdu pijemy jedyne piwo szwajcarskie w górach (drogo) :D 

DSC05128.jpg.9c4ec3250cfef257cc6aec807b429c61.jpg

Czeka nas zjazd o przewyższeniu 1000m i długości 3500m. Nie liczę płaskiej drogi na końcu, lecz tylko część freerajdową. Po zakończeniu stromszej części wpada się na wyratrakowaną trasę na biegówki, gdzie cały czas jedzie się lekko w dół przez 4km. Trasa ta doprowadza do przystanku skibusa, który wraca do Saas Grund lub z przesiadką do Saas Fee. Jak Wujot opowiadał nam, jeszcze jest lepsza wersja zjazdu ze startem na środkowej stacji metra. Bilety dostępne u przewodnika Saas-Wujot :D

DSC05138.jpg.f411c3281274f1c0e4ff264cbbe136d1.jpg

Widoczek 180 st

DSC05131.jpg.3460240604fd821f042901db2ff82143.jpg

Proszę bardzo oto ten cudowny terenowy zjazd.

DSC05141.jpg.b2db0e48795d003c34423c835f993d92.jpgDSC05152.jpg.75a0ea71cf2b2c479c162cfdc99575d6.jpg

20180314_125754.jpg.7cf1ae52c1a96449b49e0d3390a6d30c.jpg

20180314_125752.jpg.31915ec8da48d36deecadbea9ef6e7a1.jpg20180314_100733.thumb.jpg.da7abd98658574d22e5cd98cd3c77493.jpg

20180314_125742-PANO.jpg.d3d99061a081bce63bd0c36b42eebf0c.jpg

DSC05158.jpg.f47cf169558fec59c068d9667a893c23.jpg

DSC05160.jpg.8cbd65adab9e943ca90452da2c096ce7.jpg

 

Edytowane przez MarioJ
  • Like 6
  • Thanks 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś pięknego...mimo że nigdy tam nie byłem.ani nawet w Alpach...to świetnie się czyta a jeszcze lepiej ogląda !!! Czułem się jakbym śledził relacje ze jakiś znanych rejonów np.Tatr czy Beskidów [emoji33][emoji6][emoji6]Widoki powalają na kolana i jeszcze taki warun...nic tylko pozazdrościć przez duże P. Brawo panowie.
I jeszcze techniczne pyt.na koniec...na tej ogólnej mapce sass-fee na samym dole są jakby poziome wyciągi czy co to jest wogole... wygląda jak połączenie dolnych stacji wyciągów [emoji849][emoji3]

Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Baartos napisał:

I jeszcze techniczne pyt.na koniec...na tej ogólnej mapce sass-fee na samym dole są jakby poziome wyciągi czy co to jest wogole... wygląda jak połączenie dolnych stacji wyciągów emoji849.pngemoji3.png
 

 

Dzięki za odzew.

Na samym dole teren jest o małym nachyleniu. Te płaskie wyciągi to głównie łatwe orczyki. Po płaskim na dole idzie też gondolka Spielboden, która tam ma dwie stacje. Niestety, Szwajcarzy trochę zepsuli ten dół ośrodka, skąd startują 4 duże koleje, ale dolne stacje nie są dobrze ze sobą skomunikowane.

 

Edytowane przez MarioJ
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzupełnię troszkę relację Mariusza.


Zacznę od przytrasowego off piste. 
Z tym jest bardzo zmiennie - na początku sezonu możliwości były mocno ograniczone. Teren jest lodowcowy i skalisty. Wiemy, że w tym sezonie spadło dużo śniegu i teraz ośrodek w tym zakresie oferuje całkiem sporo. Zgadzam się z Mariuszem, że zjazd z góry kreta do wyjazdu z Felskin (czyli do dołu kreta) jest chyba najlepszy w ON. Decyduje o tym przyzwoite (ale nie stresujące) nastromienie - pewnie z 35 stopni oraz najlepszy śnieg. Relatywnie też mało narciarzy tam jeździ. Oprócz pokazanych na schemacie Mariusza linii warto odnotować zjazdy z Plattjen - olbrzymi bardzo zróżnicowany teren ze stromymi jarami potoków (po których można śmigać) oraz rozsianymi głazami. Wadą jest niska rzędna i słaby śnieg z tego tytułu, oraz spore przejeżdżenie. Równie wymagające są dostępne zjazdy pod dolną sekcją Alpin Express. Trzeba powiedzieć, że Szwajcarzy wyznaczyli sporo sympatycznych skirout - wadą takich oficjalnych dróg jest ich stan - bo narciarze jak widzą żółte tyczki to zawsze spróbują szczęścia. Czyli reasumując najlepiej jest na górze. Po prawdzie może to wynikać ze sznurków i ostrzeżenia aby tam nie jeździć. Czasem nawet potrafili postawić tam karbowego, który pilnował wjazdu pod restauracją. Objechanie tego fragmentu jest jednak proste - wystarczy strawersować na wschód z rogu budynku kreta. Ten wariant jest nawet ciekawszy bo krótszy i bardziej nastromiony. Zagrodzenie sznurkiem i znaki są oczywiście uzasadnione bo oprócz ekspozycji (umiarkowanej) teren jest podcięty klifami i szczelinami brzeżnymi. Miejsce jest po prostu dla tych co się po lodowcach poruszają. Poniżej dwie wizualizacje.

Saas-Fee-zjazd-od-kreta-v2-1024x620.jpg

Saas-Fee-zjazd-od-kreta-1024x636.jpg

 

Nad granicą cienia znajdziecie nartostradę przecinającą niebieską linię - tutaj kończy się freeride. Dalej można pojechać obok tras na zasadzie przyjemnych dojazdówek. Ta najciekawsza część ma 1,6 km długości około 500 m spadu. Wadą jest dość długi czas cyklu - wjazdy z Morenje na górę zajmuje > 42 min i w dodatku na stojąco. Jak widać pod tym względem szału nie ma ale moim zdaniem warto te 3-4 x to zrobić (w ciągu dnia) - szczególnie, że można zrobić różne podwarianty o czym już nie pisaliśmy.

Podsumowując - przytrasowe off piste w Saas Fee ma się całkiem dobrze. Na szczęście ten ośrodek może znacznie więcej zaoferować.

cdn

Pozdro

Wiesiek 

  • Like 5
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój opis możliwości Saas Fee będzie rozwijał się zgodnie z notacją muzyczną. O ile opisane już przytrasowe off piste w ON to było radosne allegro to wkraczamy teraz na obszar presto - czyli oficjalny i łatwo dostępny dla narciarzy pozatrasowy zjazd do Saas Almagell. Aby zaliczyć to cudeńko mamy dwie możliwości:

- wysiąść w połowie kreta - rano są dwa takie kursy. Zgłaszamy to obsłudze, wypisujemy się. Technicznie odbywa się to w drodze powrotnej – czyli wpierw na górną stację, tam  zostajemy w krecie. Ten w drodze powrotnej zatrzyma się na niepozornym peronie. Trzeba być w właściwym wagoniku (czyli tym co na mijance jest po prawej – patrząc orograficznie). O to dba obsługa. Wychodzi się ciasnym tunelem - lądujemy na skalnej półce i Bajka.

- drugi punkt startu to schronisko Britania. Najprościej jest wjechać na górę niepozornym orczykiem w okolicach Felskin. A dalej praktycznie po płaskim z niewielkim podejściem na końcu do schroniska Britania Hutte. Tę drogę opisał już Mariusz.

Obie te opcje pozwalają nam zrobić wariant I na poniższej wizualizacji 

 

Saas-Fee-warianty-zjazd%C3%B3w-do-Almage

Żółty wykrzyknik to start z metra. Czerwona strzałka to droga do Britanii i Britania. Jak widać w stosunku do startu z kreta zjazd jest krótszy ale bardziej stromy. Warto mieć na uwadze, że to ekspozycja południowa i ten stok dostaje bardzo dużo słońca. Po południowych roztopach (i nocnych przymrozkach) sympatyczniej może być jechać rano z kreta. Tam nawiasem mówiąc pierwsza ścianka w takich warunkach też jest betonowa. Ale gdzieś od 11:00 w słoneczny dzień Britania może być idealna. 

Jak widzicie oprócz znanego Wam wariantu I i IA zaznaczyłem też wariant II. Cóż to za cudo? Zastosuję tutaj autocytat

"No to była masakra – miękki śnieg, kilkanaście tylko śladów na szerokości 300 m. Po prostu czad. Zgodnie uznaliśmy, że ten wczorajszy zjazd (czyli niedawna Bajka) to była Strata Czasu." Bajka to wariant I

Przyjrzyjmy się jeszcze raz obu wariantom.

Saas-Fee-warianty-zjazd%C3%B3w-do-Almage

Na oko wyglądają podobnie. Różnice są trzy. Jest troszkę stromiej, zdecydowanie mniej przejechane ale przede wszystkim inna jest rzeźba terenu. Występują liczne progi, strome ścianki, rynny na kształt half-pipe. To wygląda jak gigantyczny snowpark (w przeciwieństwie do pól śnieżnych wariantu I). Zjazd jest też bardziej zacieniony i śnieg podlega trochę wolniejszym przemianom. 

Jak się dostać na to cudo? Trzeba trochę podejść. Po krótkim zjeździe z kreta (tak aby nie tracić wysokości) zakładamy foki. Do przejścia jest 300-400 m lekko pod górę. W miejscu gdzie zaczyna się grań Allalina (lub zjazd z niej oznaczony 2) zdejmujemy foki i zgodnie z trackiem dojedziemy. Narciarze parę ruchów kijem a deskarze ze 100 m z buta zaliczą na tej drodze. Z innych punktów na wizualizacji "1" to oczywiście Britania. Na "3" zauważyłem ślady zjazdu - ktoś tam zaczynał mocno zmodyfikowany wariant I. "4" to naturalny zjazd z Fluchthorna (3795 m npm) - chyba najpiękniejszy zjazd w okolicy. Pewnie już nie damy rady tego zrobić ale wygląda fantastycznie.

Co do zjazdu do Saas Almagell to  da się to spoko zrobić trzy razy w ciągu dnia. Na zjazd trzeba przeznaczyć 45 min, reszta to logistyka.

Skończyliśmy chyba presto i pora zabrać się za prestissimo. Mariusz - czekamy na relację z Allalina a później ja wrzucę relację z wejścia na przełęcz pod Strahlhornem.

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 5
  • Thanks 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze sytuacja na zdjęciu Mariusza (fota z Britani). Najwyższy zaznaczony szczyt do Strahlhorn, z lewej jest Fluchthorn (którym jako celem narciarskim tak się zachwycałem). Trzecia czerwona strzałka to ten zauważony w terenie początek zmodyfikowanego wariantu I. Widać, że jest to interesujący i wymagający zjazd (środkowa fuksja). Z lewej wariant II. Z prawej , przy Bartku kawałek śladów klasycznego wariantu I.

 5ab3b5396b8b7_Warianty3.jpg.396a4c1578f715a76c43cccf50bf5dec.jpg

A to wyjście z metra

20180131_092039.thumb.jpg.5052d965b97cd212eb53acc5def6549d.jpg

i w drugą stronę

20180131_092118.thumb.jpg.95b959494bed70b3eb967e0aac277852.jpg

 

pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 10
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 marzec - wejście na Allalinhorn 4027m

Doszliśmy do ostatniego odcinka, albo do kilku ostatnich odcinków, jak Wujot też coś dopisze :)

To był przedostatni dzień naszego pobytu w Saas Valley i ostatni pełny dzień. Pogoda nie szykowała się idealna, miało być trochę chmur, troszkę słońca i nie padać, mróz do -10 st. Jak się później okaże, prognoza się nie sprawdziła, było znacznie gorzej. Po dyskusjach doszliśmy do konsensusu że podejmiemy próbę właśnie w ten dzień, mimo że 13-ty. Wujot jeszcze naciskał na jeden-dwa frirajdziki ale go "spałowaliśmy" że podchodzimy do szczytu z respektem i zaczynamy od rana walkę.

Wjeżdżamy z dołu kolejno dwoma odcinkami gondoli Alpin Express, następnie przesiadka na metro i około 9:30 jesteśmy na 3500m. Do pokonania mamy jedyne 530m w górę. Zrobimy szybko rach ciach i jeszcze obrócimy kilka zjazdów w puchu. Taki był plan.

Na początku podejście łatwe, idziemy po śladzie który robią dwie grupy przed nami. Nachylenie niewielkie.

DSC04994.jpg.dc31706d34fe99b8f9dddb95f7f84e95.jpg

DSC05001.jpg.fcf30f974b7a0ec65fe5d9ef5626e0c5.jpg

Na zdjęciach powyżej w tle widać górną stację metra. Wydaje się wyżej niż nasza pozycja, ale to złudzenie. My jesteśmy wyżej. Widoczność, jak widać, słaba, więc często kontrolujemy ślad na GPS wg załadowanych wcześniej tracków.

W międzyczasie jedna grupa zatrzymuje się i szykuję się do zjazdu. Tak wcześnie ? Widocznie mają jakieś inne swoje cele. Na polu boju pozostają dwie drużyny: 3-osobowy przed nami i nasz zespół 4-osobowy. Po zbliżeniu się do naszych torowaczy okazuje się że jedna z osób to samotny strzelec.

DSC04998.jpg.45dd6b4d213f459d787a66e081c57dba.jpg

DSC05000.jpg.d182128ae63f19d7c0798c63eb84e087.jpg

Zbliżamy się nieuchronnie do sporej szczeliny, ściana lodowca robi wrażenie. W zasadzie nawet nie jest to szczelina, ale potężny uskok lodowca. Brzeg pod drugiej stronie uskoku jest znacznie wyżej niż nasza strona, co odsłania ładnie widok na przekrój lodowca.

DSC05005.jpg.ed393249154596e24ca6efc4dde4ce91.jpg

Dochodzimy do jedynego przejścia, jakie rysuje się na horyzoncie, do mostu śnieżnego. Na tym zdjęciu chyba najładniej się prezentuje. Trudność polega na tym że most nie jest poziomy, lecz dość mocno nastromiony szczególnie przy drugim brzegu.

DSC05006.jpg.5aa6e3835fc822021ae10f60e880be6e.jpg

Zespół 2-osobowy robi popas i po niemiecku dyskutują nad techniką przejścia. My też odpoczywamy i rozważamy sposób przejścia mostu. Oceniamy że przejście na wprost na nartach nie będzie możliwe, potrzebne są zakosy. Druga możliwość to wejście na wprost w rakach na drugą stronę uskoku. Szwajcarski (chyba) zespół 2-osobowy wygląda na doświadczony, niebawem zabierają się do przejścia. Pierwsza osoba rusza na nartach powoli, co chwila bada kijkami stan mostu, widać że czasami kijek przechodzi z brzegu mostu na wylot, a pośrodku jest opór. Narciarz robi kilka zakosów, w najbardziej stromym miejscu trochę się ślizga. Największy problem jest w momencie dojścia do drugiego brzegu, gdzie spod sypkiego śniegu odsłania się lód i foka dobrze nie trzyma na twardym lodzie. Widać trochę poślizgów, ale z drugiej strony widać że narciarz porusza się pewnie i bez strachu, osiąga drugi brzeg. Po nim przechodzi jego partner w podobny sposób. Na zdjęciu poniżej widać jak pierwszy narciarz zmienia jeden kijek na czekan w pewnym momencie. Przy przechodzeniu mostu para narciarzy asekurowała się wzajemnie liną.

DSC05010.jpg.7a56e34467989a3b941817f7d272617e.jpg

My decydujemy się na przejście mostu w podobny sposób. Dodatkowo zakładamy harszle, aby przy szorowaniu po lodzie mieć lepsze oparcie. Każdy pojedynczo przechodzi przez most, reszta czeka w napięciu i w gotowości przywiązana do liny. Pamiętam że pierwszy szedł Kamil. Najtrudniej było tuż przy drugim brzegu szczeliny, gdzie było sporo miękkiego śniegu, w którym narty nie mogły znaleźć pewnego oparcia, Mało miejsca na zrobienie zakosu, narty się kopały i to była walka o każdy krok do przodu na foce. Wszystkim jednak udało się przejść bez żadnych przygód typu upadek na dno szczeliny :D

W momencie zapięcia się do liny aparat schowałem do kieszeni i następne zdjęcie jest dopiero na przełęczy. Tutaj więc zacytuję foto zrobione następnego dnia, na którym zaznaczyłem drogę dojścia do przełęczy Feejoch. Jaka różnica w pogodzie !

Wspomnę jeszcze że w listopadzie oglądaliśmy to miejsce z daleka i zamiast mostu śnieżnego leżała drabina do przejścia.

_map_DSC05089.jpg.abd897f5d2c62afb453398c9c52909a5.jpg

Za mostem kilka stromych zakosów, wysokość daje znać o sobie i toczymy się wolnym tempem. Zaraz za nami most przekracza trzecia ekipa tego dnia, której członkowie okazali się Polakami. Później aż do przełęczy Feejoch na wysokości 3800 idziemy prostym śladem.

DSC05019.jpg.caa9bda42e03c0d50cc61975f0c4aa1d.jpg

Jak widać na zdjęciu, śnieg pada a widoczność taka sobie, czasami coś przebłyska. Jesteśmy na tej przełęczy i powinniśmy widzieć stąd rejony Zermatt, np. piękny Matternhorn. Jednakże 13-ty się spełnia i nie widzimy nic poza białym śniegiem. Gadamy troszkę z Polakami z drugiej ekipy, którą prowadzi przewodnik IVBV z Zakopanego. Okazuje się że z trzech ekip, które są na przełęczy, dwie zawracają w dół. Pozostajemy sami na placu boju, jedyni decydujemy się iść na szczyt w tym dniu. Szwajcar ostrzega nas że kopuła jest często wywiana i dobrze jest mieć raki (twardy lód).

Teraz torowanie i prowadzenie śladu przejmuje Kamil. Podejście jest łagodniejsze, max 35 st, bez szczelin, góra pokryta ciągłym lodowcem, na którym teraz zalega śnieg. Zostało nam 200m w górę do szczytu i idziemy systematycznie do góry. Ciekawie zaczyna się robić tuż przed szczytem.

DSC05024.jpg.230b54581d58b59579ad20a805ae346b.jpg

Pojawiają się płaty lodu całkowicie odsłonięte. Przy podejściu udaje się je ominąć przechodząc po śniegu. I pojawia się krzyż na szczycie, dzięki czemu jednoznacznie wiemy dokąd zmierzamy. Dochodzimy do ostatniego kawałka drogi, gdzie nastromienie rośnie do 40 st. Tam brak jest pełnej pokrywy śnieżnej, wystaje skała w postaci kamieni. Pozostawiamy narty pod tą ścianą i ostatnie około 50m do góry pokonujemy w rakach, wchodzimy na grań i już po śniegu dochodzimy na szczyt.

DSC05035.thumb.jpg.b27afbf0069a9de2784d42ec7c6b25c0.jpg

20180313_143749.jpg.964501e8714ee920102beb84aeec3848.jpg

Znalazłem zdjęcie z tą granią zrobione w ładnych warunkach. Wejście na grań prowadzi z lewej strony na dole.

allalin_gran.jpg.ff05c2a98b2b7bd97a24e256fa1473c8.jpg

Kolejne znalezione zdjęcie pokazuje drogę od przełęczy do grani. Ostatni kawałek stromy do grani jest z prawej strony zdjęcia, a sama grań podejściowa jest "z tyłu". Szczyt tutaj wygląda bardzo efektownie.

_map_357134.thumb.JPG.1af44c98dcc4c7907b1f213adc013bac.JPG

Robimy kilka fotek i zmykamy na dół, bo wieje wiatr i odczuwalna temperatura jest w granicach -15-20 st. Schodzimy kawałek na rakach i wpinamy się w narty. Rozpoczynamy zjazd. Widoczność słaba, więc szaloną jazdę w miękkim śniegu odkładamy na inny dzień :D Jest kilka kawałków fajnego zjazdu, ale jest też czujne szukanie śladów. Jak widać na fotce powyżej, zbytnie zjechanie w bok może się zakończyć upadkiem w przepaść. Dojeżdżamy do bardziej stromego odcinka tuż przed szczeliną. Okazuje się że nowego śniegu napadało dość sporo i stok wygląda naprawdę groźnie. Znowu prowadzi Kamil i decyduje się jechać bardzo powoli zakosami, zamiast zakrętów wykonuje zwroty w miejscu bez uderzania w pokrywę. Robimy wielkie odstępy i wszyscy zjeżdżamy tą samą techniką. Stok nie wybucha.

Dojeżdżamy do mostu śnieżnego, który ponownie pokonujemy z asekuracją linową. Kamil i Robert zakładają poręczówkę ze stanowiskami dolnym i górnym, wzdłuż liny zjeżdżamy ześlizgiem przez most. To było znacznie łatwiejsze niż pokonywanie pod górę. Najwięcej czasu zajmuje zakładanie stanowisk. Kilka zdjęć z przejazdu przez most w dół.

DSC05038.jpg.2362fa3353c3b237fdd0635c52a393b1.jpgDSC05042.jpg.515b93b9b7619425874a6be522575a41.jpgDSC05043.jpg.c0beab7647f9d7ab710a45e634bf3e24.jpgDSC05054.jpg.e759e7a00b2e85d9c21a2475da98149a.jpg

Ostatni kawałek drogi, mimo że przy coraz gorszej widoczności, był najłatwiejszy. Dojeżdżamy do tras narciarskich około 16:00. Pozostaje zjazd do dołu ośrodka, już w bezpiecznym terenie.

Allalin, mimo że okrzyknięty najłatwiejszym 4-tysięcznikiem w Szwajcarii, nam dał w kość. Wiatr i brak dobrej widoczności zwiększył znacząco trudność. Bardzo nas ucieszyło jego zdobycie.

DSC05094.jpg.66d8f36e72c5587fdd7df181ec3d2cd8.jpg

 

Edytowane przez MarioJ
  • Like 8
  • Thanks 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MarioJ

Piękna, wręcz wzorcowa relacja. Można tylko dodać jakieś mało istotne szczegóły. Pierwsze, że "samotny strzelec" (chyba Anglik?) co doszedł z nami pod szczelinę musiał zawrócić. Przez sekundkę zastanawialiśmy się czy go nie przygarnąć (uprząż zrobilibyśmy mu taśmy) ale zdrowy rozsądek zwyciężył. Nie znamy go, nie był przygotowany odpowiednio, nie będziemy Matką Teresą bo zaszkodzimy i sobie i jemu. 

Drugie to zjazd z kopuły szczytowej - warstewka śniegu na lodzie była miejscami naprawdę cienka. Każdy gwałtowniejszy manewr krawędziami odsłaniał lód - co w kontekście przepaści obok zachęcało do ostrożności. Jechaliśmy górny odcinek więc czujnie i miękko. Dalej było bardzo przyjemnie. 

Allalinhorn ma tytuł najłatwiejszego czterotysięcznika ale dla mnie był sporo trudniejszy od Breithorna (też mało honorny). Jak widać zimowe warunki mogą utrudnić wejście. Na razie lista zjechanych czterotysięczników jest krótka. Może uda nam się ją jeszcze przedłużyć?

Pozdro

Wiesiek

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się cieszę, że pociągnąłeś relację do końca @MarioJ. Bo miałem już obawy po głupich komentarzach, że zrezygnujesz i nie dowiem się jak było na Allalinhorn. Relacja i zdjęcia tradycyjnie pierwsza klasa, rzeczowa i techniczna. Po przeczytaniu i po zdjęciach, czuję się jakbym już tam sam kiedyś był.;)B|

PS Patrząc z dołu od orczyków wydaje się podejście dużo łatwiejsze, niż w rzeczywistości, dzięki za oświecenie...

Edytowane przez marionen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, kskuski napisał:

No to w kwestii szczegółów technicznych dodam jeszcze coś o przechodzeniu tej szczeliny. Nie wiem jak ten Szwajcar zrobił tam te wszystkie zakosy. Szacun. Ja z dwóch ostatnich zrezygnowałem i pokonałem ten odcinek metodą schodkową. Koledzy za mną chyba też.

Ja tam Kamil po prostu powiedziałem:

- Kamil podciągniesz mnie?

I poszło całkiem gładko.

:)

 

Pozdro

Wiesiek

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dodam jeszcze jedną relację. 

Zaczęliśmy po prostu nieprzyzwoicie. Z kreta (w połowie) wysiedliśmy z Kamilem sami. Nie dość tego jak popatrzyliśmy w dół ani jednego śladu człowieka. Nic. Pusto. Nawet niezbyt nam to pasowało bo liczyliśmy na jakąś wytyczoną ścieżkę przez lodowiec, a tak, jak tu iść??? 

20180129_095420.thumb.jpg.0e450623efe14eceb45f454eae86476c.jpg

Naszym kierunkiem był Strahlhorn - sympatyczny czterotysięcznik co go już znacie ze zdjęć. Z Britani, czy z kreta, idzie się parę kilometrów po połogim polu lodowca. 

20180130_121454.thumb.jpg.dd819b08a9f46e56f244746262831581.jpg

Punktem zwrotnym wycieczki miała być przełęcz. Liczyliśmy tam na piękne widoki na grupę Monte Rosy i Matterhorn. Dalsze wejście na szczyt trochę stało pod znakiem zapytania. Po pierwsze droga nie wydawała nam się całkiem oczywista a dwu osobowy zespół w przypadku wpadnięcia jednego do szczeliny wymaga już mega ogarnięcia. Wyhamować, założyć stanowisko pod obciążeniem i być może jeszcze wyciągać kolegę. To w sytuacji gdy nie ma nikogo w pobliżu (a z łącznością różnie jest). W czwórkę jak ćwiczyliśmy wpadnięcia (i wyciągania) w różnych wariantach i sytuacjach to się czułem pewnie ale dwójka to zupełnie inna para kaloszy. Po drugie czas też nie wyglądał tu specjalnie dobrze bo w styczniu dzień jest jeszcze bardzo krótki. Jak się domyślacie na przełęcz pod Strahlhornem dotarliśmy a widoki były przednie. Samo wyjście na przełęcz jest dość strome a z dołu to nawet wyglądało na trudne - na szczęście z lewej (na podejściu) było zgrabne wejście z którego skorzystaliśmy. Na górze obowiązkowa fota - Kamil i Matterhorn

20180130_134819.thumb.jpg.a2e6cc43eda879a539870ff6c626f5be.jpg

Teraz Wiesiek i Matterhorn

20180130_134200.thumb.jpg.4dd6c817665a011d41b4116b6f132623.jpg

Tak wyglądałaby ewentualna dalsza droga na szczyt. Nie bardzo widzę dogodne przejście. Mamy oczywiście tracki innych ale to może być z innego stanu śniegu.

20180130_141637.thumb.jpg.7689c0aab18705eb9235d336efb2166b.jpg

Podziwiamy sobie widoki

20180130_141645.thumb.jpg.ada4e86d8865b0fbdd55a9009a956b16.jpg

w drugą (czyli tą z której przyszliśmy) stronę jest tak.

20180130_141640.thumb.jpg.88e7fd58d5d9bda165100e9331acc7d9.jpg

No koniec rozczulanek, bleblania itd. Trzeba twardym nie miętkim być! Czyli zjazd. Tu fota na dowód, że oprócz nas nikogo nie było.

20180130_143953.thumb.jpg.260a18dfc8810bc6c0ec087de63c1eb0.jpg

I jeszcze takie zdjęcie okoliczności.

20180130_144825.thumb.jpg.4f2719b8e99b5866a3b68cc453da061e.jpg

Po jakimś czasie dojeżdżamy do bardziej cywilizowanych miejsc - trafiamy na ślady poprzedników.

20180130_150250.thumb.jpg.74b2ade2885bab136edacbbba70d0b63.jpg

20180130_150646.thumb.jpg.9763044e5840acaee87cccf8a9388d94.jpg

I tak, tak - macie rację zbliżamy się do wariantu II. A tutaj jazda się dopiero zaczyna!

20180130_151433.thumb.jpg.c6a030dc9b19893d6f04160b857b5214.jpg

Jezioro w dole, stromizna konkretna ale bez horroru.

20180130_151823.thumb.jpg.3e5256c900dfb7e5762e56c1afa0bbc3.jpg

Było nieprzyzwoicie, orgiastycznie. Cudownie miękko, zmiennie. Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie. Był ruch, magnetycznie ale była też ściana przy ścianie. Mokro w gaciach, z głową w chmurach. Tako było.

Na końcu tylko człowiek mógł powiedzieć (za nieocenioną androgeniczną Alice z pingwinów z "Madagaskaru")

- czemu to ja się tak głupio uśmiecham!

Na dowód fota Kamila

20180130_151826.thumb.jpg.d96961275e6f686a3174e9c8af12e2da.jpg

 

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 4
  • Thanks 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...