Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 739
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    115

Zawartość dodana przez Wujot

  1. No to szukaj Waść! Mariusz trochę mnie rozczarowałeś, to, że chłopaki z Beskidów Sudetów nie znają to rozumiem. Ale Ty... Specjalnie dla Ciebie. Pozdro Wiesiek
  2. Pudło Dla ułatwienia powiem, że ten talerzyk (jak widać jednak nie kręcący) był tak w 2/3 naszej trasy. I jest obok mocno historycznie zasłużonego miejsca Pozdro Wiesiek
  3. No dobra zwiększę Wasze szanse takim oto zdjęciem Pozdro Wiesiek
  4. Ostatni dzień kwietnia spędziliśmy bardzo miło na turze. Gdzie to było??? Dla ułatwienie powiem, że Sudety i na początek 3 zdjęcia. Jakieś pomysły??? Acha MarioJ jest wykluczony, że względu na posiadanie informacji niejawnych Pozdro Wiesiek
  5. Jeśli chodzi o mnie to na dzień dzisiejszy mam jeden zestaw skiturowy (drugi "dostał" ode mnie Marionen). 1. Narty Hagan Trial - 167 cm ( -5 cm), 72 mm pod stopą, r= 18 m. Klasyczna narta, drewniany, normalny rdzeń, camber, jak na swój rozmiar dość ciężka - 2500 g para http://www.skionline.pl/sprzet/narty,08-09,hagan,trial,3611.html 2. Wiązanie speed + lonże około 750 g para 3. Buty Dynafit TLT 5 2500 g para 4. Foki Coltex race (fioletowa) Zestaw ma trochę lat - powiedzmy, że 5+ (i to trzeba uwzględnić teraz go oceniając ). Mam zamiar poużywać go jeszcze ze 2 lata. Patrząc po kolei. 1. Geometria narty - dla mnie zdumiewająco OK. Pewnie, że w puchu trzeba tutaj bardziej uważać, szczególnie gdy są zmienne warunki ale jeżdżę wszystko to co inni. Być może jeśli zdecyduję się na nową nartę to będzie ona troszkę szersza (zakładam, że waga to nawet spadnie) powiedzmy 78 mm. Ale być może, że zostanę przy tej geometrii. O ile będzie coś takiego w sprzedaży. 2. Wiązanie - na pewno do wymiany. Dużym zapytaniem jest czy na jakieś totalnie minimalistyczne czy jednak coś typu rider ATK (ze skistopem). Brak skistopa to jest stresująca sprawa bo raz musiałem zejść (zjechać na pożyczonych) po nartę 300 m w pionie a zatrzymała się 20 m obok przełamania lodowca gdzie było kolejnych kilkaset metrów. 3. Buty. TLT5 to dalej jest świetny but. Dylematu tu o tyle nie ma, że już go nie produkują - jest jeszcze troszkę ulepszona 6. Jedyną upierdliwością są zdejmowane języki. I nie chodzi tutaj o jakiś kłopot z zakładaniem tylko, że są jakieś kompletnie niepasujące do noszenia. Dlatego myślę o wymianie za czas jakiś. TLT7 wydają mi się wprost genialne - niesamowity, zakres ruchu, dobra sztywność i poręczność. Jeśli uda mi się dopasować do nogi (bo w tym samym rozmiarze są zbyt luźne) to mógłby być następca. jak komuś pasują to absolutnie polecam. 4. Foki race Coltex - najlepsza decyzja w skiturowym życiu. Lekkie, cienkie i z świetnym poślizgiem. Dwa sezony wytrzymały sądzę, że co najmniej dwa kolejne też pociągną. Nie bójcie się więc moheru! Jeśli chodzi o freeride to tutaj zmieniałem tyle razy narty, że szkoda gadać. Buty zawsze jedne - Factory BD 130 (mam do nich obie podeszwy), wiązania F12, Diuk. Narty obecnie to Dynastary Legendy 97 i Fishery Watea 94. Jak widzicie narty bez rockera (nowe) ale za to kupione za psi grosz (największa zaleta rockera to właśnie niska cena nart co go nie mają). W toku jazdy ustaliłem, że szerokość około 95 mm jest dla mnie najbardziej uniwersalna i to stanie się podstawą dla tworzonego właśnie zestawu freetour - do tego ridery z podkładka (albo freeridery), buty Beast. Ostatecznie mam zamiar zrezygnować z sprzętu z podeszwą alpejską. O innych elementach napiszę kiedyś indziej. Pozdro Wiesiek
  6. Dzień V - czyli duch Norwega Nasz (czyli mój i MajorSki) piąty dzień zaczął się z rana (chyba o 5.00). Opuszczamy przyjazne pielesza Lyngseidet. Tomek dzierży ster w dłoni. Naszym celem jest pobliskie (niecałe 2 godziny wodą) Olderdalen. Pogoda po wschodzie słońca zapowiada się nieźle. Nie mamy wiedzy czy w Olderdalen znajdziemy przystań gdzie będzie można na parę godzin stanąć. Wizja lokalna potwierdza nasze obawy, jest port na maleńkie jednostki gdzie nie mamy szansy przybić oraz porządne nabrzeże przeznaczone dla promu. Modyfikujemy plany - Diupvik! Stajemy tam w porcie, obok jest wielka przetwórnia krewetek. Klimaty są więc zdecydowanie industrialne. Z zalet można za to wymienić dostęp do 220 V i pływające pomosty. Michał wobec tego też może poturować. Wychodzimy pewnie gdzieś o 12.00. Mała dygresja - nasz kapitan stwierdził, że jeszcze tak wyluzowanej czasowo ekipy nie widział. I rzeczywiście wstajemy jak wstajemy, śniadanie jemy jak je niespiesznie zrobimy, później bardzo spokojne oporządzenie i chyba tak przed 11.00 to nam się nigdy nie udało wyjść. Jaskrawo to kontrastuje z moimi alpejskimi turami gdzie o 7.00 byliśmy zawsze ostatnią ekipą wychodzącą z schroniska. Ale w Alpach staraliśmy się być na 15-16.00 z powrotem a tutaj 20.00 to normalka. Nasza dzisiejsza trasa wyglądać będzie tak. Jak widać jest całkiem spory kawałek płaskiego a później jak zwykle. I od początku zapowiada się rewelacyjnie. raz, że widok na Alpy Lyngeńskie przedni a dwa... Tak, tak już na dole śnieg jest znakomity. Obczajamy sobie topografię tej części aby mieć jak najlepszą jazdę. Wyżej prognoza jakości zjazdu idzie w górę. Pięknościowo jest coraz bardziej Gdzie nie spojrzeć - obrazki. Pod kopułą szczytową otwiera się widok na północny koniec Alp Lyngeńskich. Jaki jest więc stan ducha ekipy? Powiedzmy, że stan jest bardzo dobry. Zaś na szczycie jest już tylko lepiej. Niektórzy to nawet próbują odlecieć. Czeka nas tutaj zresztą jeszcze inna atrakcja ale o tym to może niech napisze ktoś z kolegów (ja tam żonaty jestem). Zjazd jest bajeczny, choć przerywany jakimiś sesjami foto. Tutaj zresztą miała się sprawdzić legenda o duchu norweskich narciarzy. (zdjęcia od MarioJ) Na dole dochodzi do secesji. Dla części ekipy taki dzień nie może już się skończyć. Nie może. Czyli razem z Mariuszem i Kamilem zaliczamy powtórkę. Powtórne wejście chwilę nam zajmuje. Nisko już położone słońce i nagromadzenie chmur nad Alpami Lyngeńskimi tworzy niesamowity klimat. Po prostu miazga. Ale jazda to dopiero jest miazga. Wybieramy prawą (orograficznie) stronę gdzie nawet śladów narciarzy nie ma i zjeżdżamy po czystym tak z 600 m przewyższenia w jednym kawałku. Na dole jeszcze dokumentacja stoku. Przez lasek fota Kamila już była więc teraz Mariusz. Nawiasem taki las jest dość zdradliwy - wydaje się, że jest kupę miejsca bo pniaczki dość małe ale jest trochę poziomych słabo widocznych gałęzi i można po pysku całkiem dobrze zgarnąć. Dojeżdżamy do cmentarza, tam ściągamy narty i pewnie ostatni kilometr+ jest z buta. Słońce właśnie zachodzi - szafa gra. I nie mam już ani cienia wątpliwości, że był to mój najlepszy dzień w Norwegi! Jak zwykle poproszę moich lepiej zorientowanych kolegów o podanie nazw gór w których byliśmy, szczytu na który wleźliśmy i jego wysokości, przewyższeń i kilometrażu. Pozdro Wiesiek
  7. To i tak 100% więcej jak rok temu gdy była tylko Scarpa. Na razie podejrzewam, że Dynafit będzie rękami i nogami się bronił przed przejściem na dwusystemowość. Dla mnie to zła wiadomość bo buty Dynafita mi dobrze leżą i uważam, że są bardzo dobre. Mam nadzieję, że nowi gracze jak atomic czy dalbello (czy choćby K2) szybko w to wskoczą. Od dawna było wiadomo, że wąskie trzymanie tyłu to podstawowa wada wiązań pinowych i jest szansa, że jednak się to skończy za sprawą skitraba. Na razie to wiązanie jest dość ciężkie i chyba mój zestaw freetour oprę na atk freerider. Ale cały czas myślę też o skitrabie - niestety cena wiązanie plus but to jest naprawdę dużo. W zasadzie tą część wątku to sensownie byłoby przenieść do naszego wątku "w oparach minimalizmu" Pozdro Wiesiek
  8. Tomek! Absolutnie masz rację. Wnioski 100% prawidłowe. Do Twojej listy można dorzucić też skitraba TR (+ odpowiednie buty). Speedy "wymyśliłem" wyłącznie z powodów cenowych - nie mając kasy na ATK (czy choćby radicala FR). Tak naprawdę to moja postawa jest taka: nie jest racjonalnie wydawać kasy na przejściowe rozwiązania, lepiej ścisnąć dupsko i kupić od razu dobrze. I tak naprawdę o tym jest dyskusja. Kupienie speedów to nie jest super rozwiązanie ale chociaż ma od razu dobre buty a wiązanie przeniesie do lżejszego zestawu w przyszłości więc jest dość racjonalnie. Pozdro Wiesiek
  9. Atk raider to wiązanie skiturowe, radical też jest ST. Jakby nie liczyć 6 wiązań skiturowych Pozdro Wiesiek
  10. Czyli generalnie zestaw speedy do Mantr plus buty pinowe może nie jest taki bezsensowny??? Pytanie retoryczne. Pozdro Wiesiek
  11. Czyżbym tu zauważył Majesty ze Speedami??? Poza Kingpinami z lewej (na TT co trochę tłumaczy) wszystko to minimalistyczne skiturowe wiązania. Czyli można używać - nawet w bardzo wymagającej jeździe - a co dopiero przez "normalnych" użytkowników. Wujot - skiturowy ortodoks
  12. Dla mnie to definicja skialpinizmu, pod pojęciem skituringu rozumiałbym poruszanie się w górach z istotnym udziałem odcinków poziomych. Poza tym reszta jest ok. Pozdro Wiesiek
  13. Zupełnie niepotrzebnie przeinaczasz sens wypowiedzi. Autor zrobi co zrobi. Powinien rozważyć drogę na skróty bo być może jest jednak możliwa. Zarówno Tomek jak i ja znamy tę okrężną drogę i pragniemy jej zaoszczędzić. A wracając do możliwych dróg. Napisałem: do Mantr speedy (i buty TLT6-7). I to będzie świetny zestaw do wszystkiego. Jeszcze parę lat temu bardzo często spotykałem podobne sety w Alpach np na KoenigSpitze (kto był to wie jaka to góra - kultowa) choć z reguły były z solidniejszymi butami, Od pewnego czasu speedy znikają zastąpione minimalistycznymi ATK. W kwestii speedów i TLT5 - jeżdżę na nich 5-6 lat jakoś nie odstaję nigdzie za chłopakami - dlatego w ogóle nie rozumiem uwagi Mariusza w kwestii, że speedy nie są odpowiednie. Pewnie Feeridery 2.0 ATK byłyby lepsze ale 800 zł vs 2300 zł to jest różnica. Na zestawie TLT5 + speedy można pojechać wszystko a przeszkodą są tylko umiejętności (i głowa). Strasznie złośliwy tekst - góry są przepiękne i jestem pierwszym, który to propaguje. W ogóle nie chodzi o licytowanie tylko bezpieczeństwo. Jak raz z różnych powodów znajdziesz się w trudnej sytuacji to zobaczysz co to znaczy dobrze zestawiony sprzęt. W plecaku skiturowca lista sprzętu to może być 14 kg. Dokładanie do tego paru kilogramów masy rotującej obniża szansę na te najciekawsze miejsca i bycie w górach. pozdro Wiesiek
  14. Dzięki Tomku. Factory o których była tu mowa to fantastyczny but mają jedną tylko wadę nie nadają się do większego chodzenia. Wiem co mówię bo zrobiłem w nich nawet kiedyś krótką ferratę co się niespodziewanie trafiła. I powiedziałem nigdy więcej tego buta bo nigdy nie wiesz co cię czeka. Czyli jak piszę, że but Fr, w którym chcemy się jednak poruszać, nie powinien mieć więcej jak 3 kg to z czegoś to wynika. Lista jest o tyle krótka, że w zasadzie ogranicza się do białych Maestrali, Beastów, LaSportiv Fr (nazwy nie pomnę) ale już drogie. I dla mnie koniec. Wiązania szynowe też mi są znane bo przećwiczyłem te ślepe ścieżki, które tak propagujecie. Nie ma nic gorszego jak przyzwyczajenia zjazdówkowe przenoszone na grunt skiturów czy freetour. Na szczęście podobnie jak Tomek miałem dość zaparcia a i wolnej kasy aby wreszcie skompletować odpowiedni sprzęt. Na pewno jak ktoś jest mocny to da radę na wszystkim. Na naszej norweskiej turze byli i mocni zawodnicy z szynówkami. Ale po dwóch dniach okzało się, że dodatkowe zjazdy, najlepszymi kawałkami, dziwnym zbiegiem okoliczności robią ci którzy mają najlżejszy sprzęt. A dwa super zjazdy to akurat 100% więcej. Już nie mam siły prostować myślenia i to nie tyle autora tego wątku a części doradzających. Nie przeszliście drogi do końca i nawet trekkera polecicie. To trochę jakbyście komuś kto chce zacząć przygodę z MTB powiedzieli rower miejski też jest tam ok. Ale w określonych warunkach stosuje się określony sprzęt. I jeśli autor specyfikuje 40% skitour i 60 % zjazdu (raczej fr) i chce mieć pasujący do tego komplet to odpowieź jest jedna. Nawiasem mówiąc u mnie wygląda to tak 20-25 % trasy, 40-50% FR i 30-40% skitury. I mam dwa zestawy sprzętu. Wracając do sprzętu czasem tak jest, że okazuje się, że mając determinację można zdobyć jednak fundusze. W tym przypadku być może brakuje właśnie tej determinacji bo autor i chce i boi się (nie bierz tego za złe bo to normalne) Ale w prawdziwą przygodę w górach w kwestii sprzętowej trudno jest wejść ewolucyjnie. Po prostu Napisałem już wszystko co potrafiłem 3x, możliwe że zbyt dosłownie potraktowałem deklaracje autora i nie chodzi o poważniejszą zabawę w górach. A co z tym zrobicie to Wasz problem. Trekker, szynówki, kowadła - wszystko przed Wami. Pozdro Wiesiek
  15. Problem jest w tym, że szynówki plus buty alpejskie to droga tańsza ale krótka. Jeśli zaś mówimy o butach FR z pinami w postulowanej wadze ok 3 kg to lista jest bardzo krótka i nie ma tam butów tanich. Wnioski są mało optymistyczne bo najtaniej jest kupić sprzęt najlepszy (przeważnie najdroższy) ale raz. Dotyczy to wszystkich aspektów skituringu i skialpinizmu - raków, ciuchów, sprzętu wspinaczkowego, plecaków itd. To są nasze wspólne przemyślenia. Jeśli założyć, że się wkręcisz a pewnie tak będzie to za lat 5 będziesz doradzał na tym forum dokładnie z tej pozycji co ja. Gdybyś nie był tak przywiązany do tej Mantry to byś na początek poszukał używanego zestawu na verticalach (radicalach) i z pokorą przyjął nartę jaka tam się trafi, zakładam, że foki by tam były i poszukał buty TLT i wcale niekoniecznie FR. Razem może 2500-3000 zł ale pierwszych parę lat miałbyś opędzone - buty posłużyłyby do zużycia, narty i foki ile wytrzymają a później wiązania przekręcić do nowych desek i nabyć foki race. A w międzyczasie dokupić stado innych rzeczy. Przykrą informacją jest to, że trudno tutaj wejść jedną nóżką i nieśmiało. Chciałbym do tego wątku z Twoim (i wszystkich doradzających) udziałem wrócić za te 5 lat i posłuchać czy dalej będą polecali szynówki, buty 3,3 kg czy adaptery. Ale istnieje oczywiście możliwość, że narciarstwo pozatrasowe Ci się znudzi i wtedy rady z trekkerem są na miejscu. Ogólnie jednak super, że Cię ciągnie w nieznane rewiry, bariera wejścia jest konkretna ale myślę, że za jakiś czas ułoży się to wszystko w głowie. Pozdro Wiesiek
  16. Ściślej rzecz biorąc to oczywiście wpiąć się można tyle, że bezpiecznik nie będzie prawidłowo działał. Żeby nie było to nawet tak jeździłem ale na co dzień nie jest to zalecana opcja. Pozdro Wiesiek
  17. Sądzę, że ich nie znasz. a nawet nie masz bladego pojęcia ile można tam zrobić. Rozumowanie swoje opieram na informacji, że od tego sezonu, od zakupu Mantr zacząłeś odkrywać narciarstwo pozatrasowe. W wielu ośrodkach są różne możliwości - np skorelowanie zjazdów z komunikacją (np skibusy). Można zjechać z jednego ośrodka do drugiego. Czasem wydaje się, że ośrodek znasz a nagle wpada się na zaskakujący pomysł bądź ominięte zjazdy. Mimo, że poza trasami spędzam w ON około 70% czasu to w znanych mi ośrodkach ciągle odkrywam coś nowego. I niezależnie, że sporo czasu jestem w górach w oddali od wyciągów to nie mam zamiaru zrezygnować z fantastycznych możliwości jakie dają stacje. Dlatego nie była to jakaś protekcjonalna, wydumana rada tylko coś nad czym warto się pochylić. W takim SHL jest np około 30 dobrze opisanych wariantów skiturowych i 30 freeridowych w obrębie stacji. (to może wystarczyć na sezon jazdy - jedna dobra stacja) Pozdro Wiesiek
  18. Pewnie jestem po prostu czepialski kolejny Pewnie inaczej rozumiemy pojęcia skituring/freeride - to nie są pojęcia zamienne. A jakie buty chcesz kupić? Pozdro Wiesiek
  19. logika tego wątku jest porażająca - Volkie Mantra są ok i od tego zaczynamy. ale chcemy skiturować - w sumie to nie chcemy skiturować tylko czasem pofreeridować - mamy mało hajsu (co wyszło w trakcie) więc trzeba kupić wiązania szynowe - teraz do szynówek trzeba kupić buty, logiczne jest, że muszą to być te z alpejską podeszwą Skutkiem tej logiki lądujemy ze złymi wiązaniami i złymi butami. Jak już skumamy o co chodzi za dwa lata to kupimy JSW (jedynie słuszne - pinowe) i odpowiednie buty. Ale mam wobec tego taką propozycję, tanie wiązania pinowe (speedy) - 700 zł i porządne perspektywiczne buty freeridowe np Dynafit Beast. (w tej chwili 1800 zł). Na speedach jeżdżę o 5 lat i da się. Pozdro Wiesiek
  20. W sumie to trudno jest doradzić cokolwiek bo nic nie wiadomo. Chodzi o freeride czy skitury? Jeśli freeride przyośrodkowe to nic Ci nie potrzeba. Jeśli klasyczny skituring to potrzebujesz wszystkiego. Jeśli freetour to może od biedy Mantra się obroni, choć raczej nie. Mam wrażenie, że nie wiesz co chcesz robić. A w takim układzie po prostu poczekaj. Korzystaj z tego co masz - naprawdę sporo zabawy można mieć w ON. Jak dojdziesz do wniosku, że trzeba opuścić środowisko wyciągowe to wpierw trzeba pomyśleć o butach i wiązaniach pinowych w kontekście skituring czy freetour. W takim podejściu narty są mało istotnym dodatkiem. A z innej beczki masz abc, zrobiłeś kurs, masz partnerów z którymi możesz działać??? Jeśli jest tutaj 3x nie to od tego trzeba zacząć. Pozdro Wiesiek
  21. Co do butów to spróbowałbym ocenić, które są lepsze. Czyli jeden na jedną drugi na drugą nogę i porównanie chodzenia, sztywności po zapięciu, łatwości zakładania i zdejmowania. Porównasz też komfort. Później zmień nogi i zrób to samo drugi raz. Możesz też to zrobić porównując do zjazdowych - zobaczysz sztywność względem tego do czego jesteś przyzwyczajony. Alieny miałem na nogach i wydały mi się mało komfortowe. Ale to nic nie znaczy, wybrać musisz sam... Co do reszty zestawu - sprawa nie jest oczywista. Zakładając ambitniejsze plany czyli dłuższe wielodniowe tury zdecydowanie lekki sprzęt. Co znaczy lekki? Dla mnie taki na którym można jeszcze w miarę wygodnie jechać. Mam wobec tego -5 cm, 72 mm i to naprawdę wystarcza. Koledzy preferują troszkę szersze i dłuższe. Jako drugi kompletuję jednak zestaw freeturowy i tam będzie 0 cm i 96 lub 104 mm ale z wiązaniem atk freerider 2 waga 390 g/szt. Założeniem jest freeride w ON i krótkie wycieczki z tychże. Nawet nie Tatry bo tam zostanę przy tym pierwszym. Najogólniej zalecam wielką ostrożność z doborem długości nart, na stromych trawersach to zauważysz, nie mam też przekonania do nadmiernie szerokich desek jako jedynych a w szczególności tych mocno taliowanych. Dlatego mam wątpliwości czy chamy są takie dobre. Boję się, że na twardym stoku harszle nie będą tam dobrze pracowały. pozdro Wiesiek
  22. Masz rację bez dwóch zdań to był najlepszy dzień w Norwegii. Czy może być jeszcze lepiej? Pozdro Wiesiek
  23. Ciąg dalszy bajki. Nasz czwarty turowy dzień zapowiadał się nieźle. Po drodze jeziorko. Ze szczytu powinien być piękny widok na równoległy fiord. Niewiadomą jest pogoda. Pierwsza niespodzianka jest taka. Spadł puszek! Podobnie jak wczoraj gnają nisko zawieszone chmury. Idę ostatni co i rusz wyciągając aparat. No bo jak tu nie pochylić się nad pięknem krajobrazu. Tutaj wczorajsza górka Tomek, który ma podobny problem jak mój (czyli uzależnienie pięknościowe) służy mi za czynnik ludzki. Teraz w fotorelacji nastąpi przerwa, po prostu zrobiło się mleko i to takie, że prawdę powiedziawszy pomyślałem, że to chyba koniec wycieczki. Jednak moi koledzy raczej łatwo sobie nie odpuszczają i idziemy trochę na ślepo a trochę według nawigacji. Łatwo ten moment zobaczycie na śladzie. Widać, że na podejściu na początku hal (tam gdzie rozchodzą się traki) poszliśmy za wysoko. Na szczęście widoczność powraca i korygujemy trasę zjeżdżając do dna płaskowyżu. W okolicach jeziorka znów jest magicznie. Przy okazji identyfikujemy norweski sztruks Bardzo ciekawie po tym się jeździ w ten sposób podchodzimy po kopułę góry i zaczyna się konkretne podejście. W części dolnej jest strome i z fantastycznymi widokami na wspomniany wcześniej fiord. Co jak widać zauważają nawet najtwardsze chłopy (z Romana Bratnego) Ostre podejście zdecydowanie łagodnieje i... trwa, trwa, trwa. Mija wieczność i nie mogę uwierzyć jestem na Wielkim Siusiaku!!! Tyle drogi i Wielki Siusiak??? Wszystkim niekarkonoskim czytelnikom jestem tu winny wyjaśnienie - to nieoficjalna nazwa Wielkiego Szyszaka, którego trudno tu nie skojarzyć. Nawet wysokość bezwzględna podobna. Nad szczytem, pod szczytem przewalają się kłęby pary i jest zdeczko niecodziennie. Być może czasem usłyszycie, że chodzenie na skiturach to jest fajna sprawa. Nie wierzcie w te bajki. Fajna sprawa to jest zjazd. I każdy skiturowiec za dobry zjazd jest gotów dymać pół dnia (albo i cały). Czyli nastała pora wypłaty!!! Zrobiliśmy parę zdjęć na górnym, luzackim odcinku. Niżej było zdecydowanie bardziej ciekawie. Teraz foty od MarioJ Na dole było znów bardzo zmiennie trzeba było znów się ofoczyć. I ostatnie zdjęcie z dnia. Szykujemy się do pokonania piętra lasu. Tu już była twarda walka o życie bo warunki były bardzo wymagające i każdy zaliczył jakieś gleby. Ale też nikt się tym nie przejął. Na zakończenie poproszę tradycyjnie Mariusza lub Kamila o statystyki, nazwę szczytu etc. Inne dopowiedzenia też mile widziane. Czyli pociągnijcie sanki. Pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...