Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 729
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    115

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Wujot

    Ischgl

    Wielkie dzięki! Ach - pięknie było - aż mi banan wyskoczył. Dzięki Tobie mam wreszcie jakieś zdjęcia! Kurczę aż się nie chce wierzyć, że to już koniec sezonu - jeszcze jakieś tury (jakie to wiesz!) może drugie, ewentualnie trzecie, a jak nie to może Juras przytuli na jakieś kwietniowe resztki. Żal tyłek ściska. Ale z drugiej strony rowerki czekają, żonce też warto byłoby trochę czasu poświęcić - czyli biedy nie będzie. Choć upałów to naprawdę nie lubię... Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczyska. Pozdro Wiesiek
  2. Mariusz! To jeszcze coś specjalnie dla Ciebie - coś na kształt repryzy albo jak wolisz powtórki. Na początek Twój post z początku sezonu Udało nam się wtedy pojeździć wzdłuż tej niższej gondolki. Teraz przyszła pora na resztę. Ale po kolei. Na Tuxa pojechaliśmy dość niespodziewanie bo wyjazd był do SkiWelt/Kitzbuhel. Kłamliwy Bergfex zapowiadał 26 cm puchu w pierwszym i 12 cm w drugim dniu więc były nadzieje. Opad był tylko, że w wersji ciekłej. Czyli konkretny deszcz. W sob. do 13.00 puściły mi spodnie więc jazda się skończyła, w drugim dniu deszcz przestał padać gdzieś o 10.00. Wymyśliłem sobie, że na zweitausender będzie puch więc kopsnęliśmy się do Kitzbuhel. Puch nawet był tylko, że spadł na niego jeszcze deszcz. Hamowanie było takie, że można było z butów wypaść. Nawet ja nie miałem ochoty na opuszczanie zdecydowanie przyjaźniejszych boisk. Na trzeci dzień zapowiadali lampę i upał. Wiedzieliśmy, że Tux był w sobotę zamknięty (wiatr), wiedzieliśmy też po kamerkach, że deszcz też tam padał ale coś na kształt puchu też wypatrzyliśmy, do tego izoterma zero była zapowiadana na 2600 m npm. Decydujemy się więc z Jurasem na Tuxa. Pobudka 5.30, śniadanie i w drogę. Wsiadaliśmy do drugiej gondolki z nadziejami. Na górze jest ambiwalentnie na trasach - bajka ale puchu w zasadzie nie ma bo wiatr zdołał przerobić go na gips. Zjeżdżamy ze dwa razy po trasach no i jak się domyślasz mój towarzysz (freeriderus temporiblus) zostaje a ja jako freeriderus perpetuum inwentaryzuje możliwości jazdy zaczynając od okolic kanapy (gdzie jest kicha). Przenoszę się więc pod "naszą" gondolkę ze świadomością, że trzeba to będzie zjechać do dołu bo uciec nie ma gdzie. I okazuje się, że jest całkiem przyjemnie. Co prawda jakieś sępy (a właściwie to dziki) freeridowe zryły ten lej wzdłuż skał a wiatr to utrwalił więc było to po prostu pole bitwy. Ale grobla i pole na lewo spoko - równie fajne jak na początku sezonu. Jeżdżę tam sobie ale robak mnie drąży - co jest poniżej stacji gondolek? Wiem, że będzie tam trudno ale w końcu jakoś dojadę. Na początek pierwsza ścianka - bajka po prostu po puchowej kołderce ale po chwili powierzchnia tężeje i z trudem się łamie, trzymając nartę. Później łamie się tak trochę - jak zakrawędziuję, następny etap to skrabanie po powierzchni - już się nie łamie ale można na tym hamować czy skręcać. Na wypłaszczeniu już jest lodowo i łomocę jak potępieniec. Pędzę na zupełnie płaskiej trasie zaliczając jakieś nierówności starając się nie wyglebić bo siniaki byłyby z pewnością. Po tym zjeździe karnie wracam na górny odcinek. Powtarzam go wielokroć w jakiś podwariantach - jadąc miedzy skałami pod tą krótką gondolką i myśląc sobie - poczekam, przetrwam a później skopię tyłek tej offpiście. I o tym skopaniu tyłeczka zaraz będzie. Górę znasz. Dla porządku dla innych czytelników. Tutaj zaczynamy hamować przed wjazdem. Tutaj rozpoczynamy jazdę. Jak widać informacja o lawinach i przepaściach jest poniżej naszej linii więc nas nie dotyczy A tutaj jest to sympatyczne poletko, w miarę upływu dnia robiło się coraz lepiej, te linie zaczynające się najbardziej w lewo są moje i dalej za przełamanie pod widoczną gondolką. Dojeżdżam do punktu rozjazdowego. Ślady na lewo pozwalają dotrzeć do górnych gondolek. reszta to już różne warianty do dolnej części Tuxa. Dalsza droga wygląda tak Zaczynam jazdę - robię sobie na tej ściance fotkę Za chwilę jest zjazd do kociołka z bardzo sympatycznym śniegiem (o tym pisałem na początku), na czerwono zaznaczyłem swoją linię gdzie nie było śladów, poniżej wypłaszczenie i znów postój na sesję. Z tej perspektywy potężna skała na którą wjeżdża wyższa gondolka wygląda na niebotyczną twierdzę rodem z jakiegoś fantasy. zafascynowany zatrzymuję się co 200-300 m i fotografuję to dzieło. Rejestruję jeszcze takie oznaki aktywności - tym razem słonecznej Cywilizacja się przypomina już nawet nie widokiem ale głośną muzą - za chwilę jestem przy krzesełku co wyrzuci mnie nad restaurację. A stamtąd kolejnym do zjazdu 1A na dół. Tam klimaty są ją inne spora grupa wracających i bardzo miękko. Pozdro Wiesiek
  3. Wygląda na to, że może powtórzyć się okazja z zeszłego roku - sezonówka na Saas Fee (i jeszcze dwa ośrodki) za całe 220 franków! To akurat cena tamtejszego trzydniowego normalnego karnetu. W zeszłym roku wydawało nam się nierealne, że zbiorą te deklarowane 100 000 chętnych (to był warunek) ale jak się okazało zapisało się 85 000 (są też inne liczby w różnych mediach). I akcja odpaliła. Ośrodek, zdecydowanie na tym zyskał więc crowdfoundingowa akcja ma być powtórzona. W tym roku mówią o 77 777 chętnych. Jeśli tylu nas się zapisze to będzie można tam jeździć taniej jak na Chopoku. W ośrodku z górą na 3600 m npm, o deniwelacji 1800 m, dla odmiany jest jeszcze Saas Grund gdzie jest równie wielkie przewyższenie. Tym razem nie odpuszczamy - Juras już zarezerwował noclegi dla ekipy w Szwajcarii w grudniu, styczniu i marcu - ceny austriackie (luty - zapomnij). Reszta już nie ma znaczenia. Mam nadzieję, że Szwajcarzy znów zbiorą quorum. Dla uzupełnienia dokupimy tani Sunny Card (chyba 360 E) z paroma bardzo bliskimi Polski ośrodkami (ale jest tam też Maso Corto i Heiligenblut) więc odetchniemy na rok od Tyrolu czy Salzburgerlandu Saas Fee jest też oknem do Monte Rosy - mając karnet narciarski w tak niskiej cenie można fajne rzeczy zrobić. Szczególnie, że aklimatyzację robiłoby się jeżdżąc w ON przez pierwsze 2 dni a później w drogę dalej. Mam nadzieję, że uda mi się zebrać ekipę co by chciała zjechać z paru czterotysięczników... Ciekawe czy akcja w Saas Fee da komuś do myślenia i pojawią się w przyszłości inne takie pomysły. Pozdro Wiesiek
  4. Wujot

    Ischgl

    A jeszcze zapomniałem wspomnieć o niezwykle ważnym aspekcie - w chyba wszystkich istotnych miejscach, a szczególnie na Greitspitze, poinnstalowane są armatki hukowe. Możemy więc czuć się trochę bezpieczniej. Choć nie dotyczy to np zjazdu z Palinkopf na południe. I w przeciwieństwie do takiego Espace Killy gdzie co roku ginie parę osób jakoś o ofiarach off piste w Ischgl nie słyszałem. pozdro Wiesiek
  5. Wujot

    Ischgl

    Dość żałosne to było ale... byłem trzeźwy. Podejrzewam, że nawet nie zjechali trasą tylko z powrotem gondolką. Ale nadmiar alkoholu na stokach w Ischglu i innych znanych mi ośrodkach to nie jest specjalny problem. Wszędzie się czasem zdarza. Kontynuując jednak alkoholowy wątek - nie sposób nie zauważyć strefy wolnocłowej w Samnaunn gdzie można zaopatrzyć się w wyszukane alkohole na apres ski za niewielkie pieniądze. Do tego tańsza benzyna. Czyli kolejny plusik ośrodka. Wracając do charakterystyki ośrodka. Wspomniałem, że możliwości off piste są ogromne. Najciekawszy jest Greitsptze - tutaj dostępne są wszystkie kierunki, szczególnie fajne zjazdy są na północny zachód. Na Palinkopf są także różne kierunki i nawet trzy oficjalne offpiste. Na tych szybko dostępnych długich zjazdach można nauczyć się czytania warunków śniegowych i ich zmienności. Np zjazd z Greitspitze centralnie na południe jest bajkowy ale błyskawicznie gipsieje, na wschód zacieniony granią i silnie przetważany przez wiatr ale utrzymuje się już dłużej, zjazdy na północ pozwalają dostrzec różnice między formacjami wklęsłymi i wypukłymi i można tam wytyczyć bardzo emocjonujące linie. Podobnie jest w bardziej zachodnim wariancie - ogólnie nie jest bardzo stromy ale są tam wąskie strome rynny gdzie części nasłonecznione i dodatkowo nawietrzne dramatycznie różnią się od zacienionych i zawietrznych. Czyli jeden skręt bajka drugi walka. Skutki wiatru dramatycznie widać na Palinkopie ale nawet tam jest linia którą można jeździć komfortowo nawet tydzień po opadzie. Do dwóch tygodni potrafi utrzymać się śnieg pod N6 ( prawie nie nasłoneczniany w styczniu i lutym) i to jest moja tajna rezerwa. Jest jeszcze sporo innych dobrych miejsc np zjazdy na południe z Pardat - stromo, krzaki, płotki lawinowe, las, wykroty i pod gondolką dla ekspertów (brawo Marionen) i bardzo piękny teren pod E3 gdzie dla odmiany zobaczycie jak bardzo potrafi zmieniać się teren pod wpływem wysokości. Jednym słowem fantastyczny ośrodek szkoleniowy gdzie czasem jednego dnia można zaliczyć wszystkie podstawowe warunki jazdy offpiste od puchu po zastrugi, szrenie, wywiania, nawiania. Ischgl bardzo dużo nauczył mnie w zakresie tego czytania terenu bo są miejsca gdzie można mieć długi zjazd raz za razem do totalnego wyczerpania. I każdy może być inny. Nie znam drugiego ośrodka gdzie byłaby taka zmienność (nie wiem może 3V jest porównywalne albo Espace Killy). pozdro Wiesiek
  6. Wujot

    Ischgl

    Podstawowe jest, że cała infrastruktura Ischgla jest szybka i nowoczesna (bublinki). nie ma potrzeby odpinania nart przez cały dzień (no chyba, że wybieramy 4 i 5). Do tego trasy ciekawe a możliwości off piste naprawdę duże. Reszta to niezbyt istotny dodatek. To specyficzny ośrodek o tyle, że ponieważ jak nigdzie widać tu stadne instynkty. Narciarze wyjeżdżający rano (głównie z Ischgla) stopniowo zdobywają teren - docierając dopiero koło 10.30-11.00 na koniec (E4). Wtedy już należy zarządzić ewakuację na 4,5 i do 13.00 jest tam spokój. Później już się wyrównuje. Nieraz obserwowaliśmy jak do wyciągu stała paro minutowa kolejka a obok sąsiedni był pusty. Jak ktoś jest ogarnięty to tłoku w Ischglu nie uświadczy. Oczywiście zalecam omijanie Idalpu bo tam jest trochę absurdalnie. Byłem pewnie >>120 (już nie liczę) ośrodkach alpejskich a w Ischglu spędziłem pewnie z 80 dni jazdy i dla mnie to jest ośrodek wybitny, Równie wysoko cenię 3V, Espace Killy, SHL+Fieberbrunn, może Les2Alpe, Arena, Zermatt. Tak czy tak to pierwsza dziesiątka Alp. Choć pod względem infrastruktury to numer 1. Być może na świecie. Pozdro Wiesiek
  7. Mariusz! To jeszcze parę fotek dla tych co uważają, że w Alpach nie ma miejsc do swobodnego freeridowania. Akurat mają tydzień - miejsce może poznasz??? Pozdro Wiesiek
  8. Dolina Zirelltal jest bardzo dobra ale często są opcje lepsze. Np pod względem wysokości i możliwości off piste taki Ischgl jest lepszy, w listopadzie oferta Soelden i Gurgle na głowę bije Tuxa, podobnie w kwietniu gdy jest mało śniegu. Dalej w szczycie sezonu tłok jest tutaj większy jak gdzie indziej. Najogólniej to jeden z paru (może 10-ciu) godnych największej uwagi obszarów w Austrii - dla mnie tak na pozycji 4-5 - sumując wszystkie plusy i minusy. Czyli nie warto się zbytnio przywiązywać. pozdro Wiesiek
  9. Od pewnego czasu pisuję na dwóch moich blogach. Fotograficzny poświęcony jest zaawansowanej fotografii studyjnej (advertorial i edytorial) i są tam zagadnienia nigdzie nie poruszane i różne ciekawostki realizacyjne, turystyczny zaś dotyczy Dolnego Śląska w tym turystyki aktywnej. Adresy blogów: - fotograficzny http://polandtravel.info/jurewicz/ - turystyczny http://polandtravel.info/blog/ Założyłem też dwa funpage na fejsie - jeśli ktoś chce dostawać informacje o nowych tekstach to może je polubić Od Słonić Fotografię - https://www.facebook...95068347238398/ PolandTravel - https://www.facebook...06757282709709/ Zapraszam Pozdro Wiesiek
  10. Gdzie to znalazłaś? W miarę pogłębiania wiedzy (pod kątem warunków koniecznych do spełnienia) możliwość istnienia "braci w rozumie" coraz bardziej się oddala. To już na poziomie kosmologicznym bardzo kiepsko wygląda a nie wiadomo co może wyjść na tych niższych poziomach analizy. Równanie Drake jest pobożnym życzeniem. Pozdro Wiesiek
  11. żki Jest nawet większa 23 i 5% - logiki ustawodawcy nie dojdziesz - dlaczego elektroniczna (i ekologiczna) wersja jest o tyle droższa??? W przeciwieństwie do Mariusza (jakkolwiek książki w domu są wszędzie) wezmę wersję papierową. Czy Twój podpis jest równoważny 30% zniżki czy może można mieć jedno i drugie??? Pozdro Wiesiek
  12. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Dla mnie akurat jest nudna, do tego ma wystawę wschodnią więc może być mało nośna. Zdecydowanie lepsza jest ta do Goetzens. Gwoli ścisłości można zjechać z Axamer Lizum (11-ka). Jest wtedy 1150 m przewyższenia. Pozdro Wiesiek
  13. Po połączeniu z Fieberbrunn (i w przyszłym sezonie z Zell am See) to ścisła czołówka ON w Austrii (i Alp). Chyba w przyszłym roku odzyska palmę pierwszeństwa wielkości w Austrii - ok 350 km - zobaczcie, że niewiele będzie większych ośrodków w Europie. A 5 min skibusem jest kolejne 290 km - SkiWelt. Do tego super infrastruktura, niezłe możliwości offpiste i rewelacyjne przygotowanie tras (mam na myśli system dośnieżenia i szerokość tras w sytuacji, braku opadów - przetestowane rok temu w grudniu). A w tym roku ma najlepsze warunki śniegowe (w Austrii). Pozdro Wiesiek
  14. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Jest około 900 m przewyższenia co przy kwalifikacji łagodnej niebieskiej (a tak tam jest) może dać nawet te 6 km. Pozdro Wiesiek
  15. Mariusz! Zacznę filozoficznie - widocznie ta przygoda była Ci potrzebna. W zasadzie dotyczy to wszystkich, po pierwszym takim przeżyciu czujność wzrasta i chroni przed kolejnymi. Są co prawda freeriderzy, którzy potrzebują dwóch a czasem trzech przygód ale nawet oni szybko stają się pełni rozsądku i przezorności. Analizując całą tę sytuację można zauważyć splot okoliczności: - pierwsze to, że się rozłączyliśmy. Byliśmy przekonani z Jurkiem, że postanowiłeś zostać na tym pierwszym offpiste lub zgoła pokatować trasę. Wjechaliśmy na ten placyk obok orczyka postaliśmy tam trochę i nie widząc Ciebie ruszyliśmy na dół. - ruszyłeś w drogę sam (co nie jest znowu takie dziwne) ale bez wcześniejszego rozeznmania. Co do jeżdżenia samemu to oczywiste jest, że to nie jest dobre ale... sam często tak robię. Po prostu jak mam do wyboru nie jeździć wogóle lub samemu to wybieram jazdę. Ale w takiej sytuacji robię bardzo dokładne rozeznanie przed jazdą. Tutaj liczyłeś na nas a zostałeś sam i to się zemściło. - to co najważniejsze zadziało się między pierwszą (ratrakowaną) drogą a tą drugą. Jadąc samotnie w lesie siłą rzeczy wpadłeś w lekką panikę - gdzie jestem? Czy na pewno jechać na południe? Rosło zaniepokojenie. Wcale się temu nie dziwię - też odczuwam w takiej sytuacji niepokój. - druga droga ze śladami narciarzy prowadzące na północ w zasadzie oznaczała koniec kłopotów ale postanowiłeś podejść do słupa wyciągu gondolowego. Tam czarna trasa była na wyciągnięcie ręki. Była to wielka ulga po niepokoju poprzedniego etapu. Do trasy było może 100 m. Tak blisko... - oglądaliśmy z Jurkiem miejsce gdzie wjechałeś w ten jar. I naprawdę trudno było to zrozumieć. Po prostu błędna decyzja spowodowana poprzednimi emocjami. - mimo wszystko musiałeś dość szybko połapać się, że wpadłeś w kanał. Najlepiej było się wycofać. Wiem, że to się wydaje bardzo trudne. Sam byłem w sytuacji gdy kumpela "przeleciała" przez taką drogę, szybko zatrzymała się w lesie i te 100 m wracała 40 min. Byliśmy w kontakcie głosowym ale jedyne co było sens zrobić to czekać na nią. Podobną przygodę mieliśmy w Venet. Jeździliśmy tam kolejne warianty, coraz bardziej pod gondolką, w miejscu gdzie było już mało śladów poprzedników. Jedziemy po kolei. Juras prowadzi. Jadę dość szybko za nim, rejestruję kolejne ślady odchodzące w prawo. Zbliża się przełamanie terenu, trzeba skoncentrować się na jeździe ale kątem oka widzę słabo czytelną ścieżkę w prawo. W stromym żlebie za to nie ma już śladu poprzedników. Zatrzymuję resztę i krzyczę do Jurka. Ten zatrzymuje się może 30 m poniżej. Te 30 m Jurek wychodził pewnie ze 30 min, a wyszedł prawie martwy. Późniejsza analiza sytuacji wykazała, że dalszy zjazd miałby przebieg bardzo zbliżony do Twojego. Najogólniej mimo uniesienia wywołanego jazdą "w pięknych okolicznościach przyrody" freerider powinien zachować czekistowską czujność i traperskiie zdolności tropiciela. A w tym wszystkim głowa powinna być bardzo chłodna. A to w zimie powinno być do zrobienia. Cały szkic sytuacyjny masz w tym wątku. Najbardziej poglądowy jest trzeci obrazek. Czerwona linia jest Twoja. Troszkę szkoda, że nie pojeździłeś z nami po wschodniej stronie (łącznie ze zjazdem na dół). Choć w sumie być może zdobywałeś cenniejsze szlify... Aby Cię trochę pognębić dodam parę zdjęć. Pierwsze jest z przygody z kamerką A tutaj zjazd na wschód (do Fugen), to górny odcinek, widać lekkie przełamanie terenu. Poniżej było tak Jeszcze niżej wjeżdżało się w las i wyglądało to tak Czyli było bajecznie. Dla mnie bomba Żałuj Waść boś trąba!!! Pozdro Wiesiek
  16. 1. Nie widzę powodów aby buty narciarskie nie były wygodne - sam mam Bd o fleksie 130 i mogę w nich chodzić dniami. 2. Najważniejsze jest jednak dopasowanie. Oznacza to odpowiednią długość, szerokość stopy i objętość. I brak ucisków punktowych 3. Długość wyjściowa to powinna być dokładnie to co masz w butach sportowych. Może oczywiście wyjść później jakieś pół numeru. Jak poszukasz to są metody sprawdzania tej długości (mierzenie w skorupie, na wkładce). zacznij jednak od tego co powiedziałem. 4. Szerokość stopy - każdy producent ma buty o różnej szerokości (męskie np od 98 do 106 mm). Należy zmierzyć stopę aby wiedzieć w którym zakresie skali się znajdujesz. Po prawdzie z tą szerokością nie jest to takie oczywiste. Ale znów - warto wiedzieć czego szukasz. 5. Objętość to kolejny kluczowy problem. Ponieważ buty są mało elastyczne to nie dopasują się do stopy jak miękkie to błąd może dużo kosztować. Różni producenci stosują różne wzorce stopy (północną lub południową). Zbyt mała objętość zaowocuje bólem podbicia a zbyt duża luzem. Przy dopinaniu buta dobrze trzymać powinno w środkowym zakresie klamer. Warto poszukać informacji na temat objętości u producentów. Z czasem będziesz wiedziała co Ci pasuje. Ja np wiem, że Dynafit jest dla mnie dobry a Scarpy nawet nie warto zakładać (różnią się właśnie v) 6. Po dokonaniu pomiaru długości i szerokości oraz oszacowaniu objętości sprzedawca powinien zaproponować grupę potencjalnie dobrych butów. 7. Flex - to moim zdaniem obszar potężnych nieporozumień. Po części jest to uzasadnione - w butach o wysokim fleksie stosuje się cienkie botki dzięki czemu doskonale trzymają nogę. Dla odmiany te komfortowe miękkie i z wielką ilością ociepliny bardzo szybko przestają trzymać ze względu na ubijanie się botka. Natomiast but miękki ale z cienkim botkiem to znakomity but do jazdy. Oczywiście w momencie gdy preferujesz jazdę sportową i wisisz na językach to nie jest odpowiedni but. Ale w normalnej spokojnej jeździe dodatkowa ruchomość stawu skokowego to duża zaleta (w terenie to jest bardzo widoczne) 8. Może zdarzyć się, że but wydaje się prawie dobry ale gdzieś jest punktowy ucisk. Można to bez problemu poprawić bądź korektą skorupy (tzw odbarczanie) lub wygrzewanie botka (poprawa do pewnego stopnia). Z powodu punktowego dyskomfortu nie należy kupować butów zbyt dużych. 9. Inne sprawy - jeśli marzną Ci stopy zwróć uwagę na ocieplanie palców. Mechanizm ski/walk to nie fanaberia - zejście po zalodzonej rampie jasno pokazuje, że można tego oczekiwać. 10. Na zakup butów poświęć bardzo dużo czasu, nie musisz ich kupić w pierwszym ani nawet 5 sklepie. Nie musisz zrobić tego w pierwszym ani trzecim dniu zakupów. Tyle na szybko co mi przyszło do głowy Pozdro Wiesiek
  17. Wujot

    NAUDERS 14- 21. 01. 17

    To mi wygląda na okolice kanapy D - masz może jakąś fotę na tę część od orczyka po lewej (na mapie)? Chodzi o skirouty 1 i 2. Dla mnie to zdecydowanie najlepsza część Nauders. Pozdro Wiesiek
  18. No tak - trochę mnie zaskoczyłaś... Super są foty z tych samych miejsc przesunięte jak sądzę o te 3 miesiące. Pozdro Wiesiek
  19. Świeżych relacji nie brakuje... ale starsze też mogą być fajne. Czyli Sudety Wschodnie. 2015 rok. Na początek sympatyczna muzyczka do relacji Plan, tej być może ostatniej "tegosezonowej" sudeckiej tury, był dość niezwykły - postanowiliśmy zaliczyć Śnieżnik od Dolni Morava w Czechach. Data była też niczego sobie 12.04! Kalkulacja była prosta - rzędna DM to 660-750 m npm - a Śnieżnik 1425 więc jest całkiem konkretne przewyższenie do podejścia i zjechania. Sama stacja, jakkolwiek zamknięta, dawała dużą szansę powrotu na deskach do auta. Zacznę od opisu stacji narciarskiej, która chyba niesłusznie jest trochę zapominana. A jak się przyjrzeć to spokojnie można ją porównać do tych najbardziej uznanych. Są tutaj dwa bardzo przyzwoite zjazdy po blisko 500 m w pionie dla bardziej zaawansowanych narciarzy i zdecydowanie łagodniejsza oferta dla mniej wprawnych. Najwyższe możliwe przewyższenie to 570 m. I koniecznie trzeba powiedzieć, ze główny wyciąg to nowoczesna kanapa. http://www.skionline.pl/stacje/czechy-jesioniki-dolni-morava,osrodek,209,mapa-tras-narciarskich.html Przyznam się, że o ile nie lubię łazić po czynnych stacjach narciarskich to zawsze fascynują mnie "zapomniane" puste ośrodki w których już nawet nie ma psa z kulawą nogą - takie Ultima Thule. Pogoda na początek nas postraszyła bo nawet kapkę pokropiło ale im wyżej tym widoki na udany dzień były lepsze. I na górze orczyka było już bardzo sympatycznie. Po stromym podejściu zaczyna się wędrówkowa część drogi. Idzie nas czterech - Kamil, Robert a drogę dzielnie toruje Jacek. Idziemy przez las przez kolejne niezbyt wyróżniające się szczyty. Sam Śnieżnik zresztą też jest łagodnym pagórkiem Warunki można uznać za doskonałe jest pewnie z 50 cm śniegu, co widać na zdjęciu powyżej, słońce silnie operuje i na wypłaszczeniach jest mokro. Zima trzyma się jeszcze tylko wyżej Ale Pradziad którego wykadrowałem z poprzedniego zdjęcia jeszcze kusi... Na Śnieżniku spotykamy paru turystów, tu już ze śniegiem jest słabo ale przejść a później zjechać się da - postanawiamy zjeść coś w schronisku. Dalej nazad i już znacznie przyjemniejszy zjazd na południową stronę. A później już wiecie. Do auta zjeżdżamy czarną trasą 2 (podchodziliśmy łagodniejszą 3). Na mapie dzień wyglądał tak - jak widać całkiem intensywna tura, szczególnie uwzględniając mokry, gąbczasty śnieg. Z wykresu odczytałem nachylenie czarnej trasy być może lokalnie jest nawet lepiej. Pozdro Wiesiek
  20. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Przeklejam z innego forum mój opis Axamer Lizum i Kuhtai sprzed paru lat. połaczenia AL z Goetzens nie ma do dzisiaj... A w Kuhtai są już armatki Axamer Lizum postanowiłem opisać z trzech powodów:- po pierwsze... nazwa. Kojarzy mi się ona z tajemniczą miksturą dr Axamera - może jest to środek na wytrawianie ślizgów albo maść silnie rozgrzewająca;-)))- po drugie to ośrodek "podwójnie olimpijski" a doświadczenie pokazuje, że ta etykietka przeważnie sporo oznacza.- po trzecie, i najważniejsze, od przyszłego sezonu będzie pełne połączenie z Goetzens i z dwóch, troszkę małych, ośrodków zrobi się jeden, naprawdę wart uwagi.Obydwa ośrodki leżą obok Innsbrucka czyli dość blisko z Polski. Największą atrakcją, dla większości narciarzy, będziet trasa numer 1 w AL. Położona w szerokiej dolince (dojazd po widokowej granii) pod fantastycznymi skałami kojarzącymi się jednoznacznie z Dolomitami albo "uchem" w Tignes jest po prostu przepiękna. Szeroka, szybka - 775 m przewyższenia i 3100 długości - czyli ewidentnie "czerwona" choć oznaczenie ma niebieskie. Z góry Hoadl prowadzą też inne, tym razem już czerwone, liczne, poplątane ze sobą, trasy. Można ułożyć z tego parę różnych interesujących zjazdów. Warto odnotować też czarną "ósemkę" z szczytu Pieisen do Axams (powrót skibusem). AL ma też niezły potencjał do jazdy przytrasowej (najfajniejszy pod kolejką szynową). Kiedy nam się już znudzą opisane północne stoki można przenieść się na samotne krzesłko na południowym stoku Birgitzkopfl i pojeżdzić na czarnej 10-ce. To miejsce jest już dla bardziej zaawansowanych. Z samej góry wiedzie też łagodny, długi zjazd do Goetzens. Ten ośrodek to właściwie jeden szczyt z dwoma wjazdami. Jeden (w Gotzens) od południa z wymagającą, przeważnie twardą (bo stok północny i zalesiony) trasą, drugi (w Mutters) od wschodu, z łagodną, przyjazną niebieską - jest to jedno z nielicznych miejsc dla mniej zaawansowanych narciarzy. Oba przewyższenia to ponad 1000 m więc trasy są konkretnie długie i dają dużo przyjemności z jazdy. A ponieważ od przyszłego sezonu ma zostać oddane "powrotne" połączenie do AL to razem w tym systemie znajdziemy do 10 możliwości dłuższego zjazdu. Na jeden dzień powinno wystarczyć! Wygląda, że w dni powszednie ośrodek jest pusty, nawet w lutym. Jak jest w sob/nie - nie wiem. Przygotowanie tras - bez uwag.Z czystym sumieniem polecam..Wiesiek Kuhtai leży bardzo blisko Innsbrucka (35 km). Jest tutaj tylko 1 gondola, 4 krzesełka (3 x 4, 1 x 2) i trochę orczyków. Czyli bieda dokumentna! Do tego zero sztucznego śniegu - armatek też nie mają!!! No i tras niebieskich - właściwie też brak - ręce opadają...Teraz napiszę więc o lepszych stronach tego ośrodka. Dół jest na 2020 m npm. Sezon trwa tu bardzo długo bo aż do 20.04. I to pomimo braku naśnieżania - po prostu go nie potrzeba. Stacja ma stoki z ekspozycją północną i południową co jest bardzo praktyczne. Jazdę można zacząć z rzędnych około 2500 m npm. Nie jest to może rewelacja ale 500 m przewyższenia to nie jest źle. Największą zaletą Kuhtai są jednak trasy. W wielu ośrodkach trafia się parę fajnych tras (spośród wielu) ale tutaj są wyłącznie takie! Wygląda to trochę jakby ktoś znalazł "patent" na trasę i powielił ją, w powiedzmy, 10 odsłonach. Otóż trasy konkretnie strome i wystarczająco pokręcone na długich, dolnych odcinkach biegną w naturalnych, wysokich rynnach. Można tutaj robić cuda - podkręcić tor jazdy i spaść w dół jak jastrząb na zdobycz. Można jechać górą patrząc w dół na nieboraków rozpaczliwie kontrolujących szybki stok. Można się bujać na jednym boku albo drugim. Aby nam się nie nudziło to znajdziemy rynny wielkie jak dla tira, są też zdecydowanie mniejsze. Te ostatnie - niestety przy orczyku, ale czarne trasy 9, 9a, 9b (szczególnie ta ostatnia - wąski wąwóz na samochód) to perełki dla koneserów. Ośrodek leży nad linią lasu i ma doskonałe warunki do jazdy przytrasowej. Wydaje się, że po rozrzeźbionej powierzchni można śmigać wszędzie. Niestety tego nie sprawdziliśmy bo podczas naszych pobytów było strasznie twardo. Logiem Kuhtai jest sympatyczna krowa z brodą. Ale to ta z gatunku tych co mało ryczą a dużo mleka dają!PozdroWiesiek
  21. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    z kuhtai Z Kuhtai. Z Insbrucka do Kuhtai masz tutaj (godzina jazdy) http://www.kuehtai.info/en/arrival/service-bus/khtai-innsbruck.html pozdro Wiesiek
  22. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Masz rację. Kuhtai nie jest dla początkujących - lepiej pod tym względem jest w Hochoetz. Na te ośrodki patrzę trochę jak na jeden bo przejazd skibusem to jest kwadrans a chodzi co pół godziny. Pozdro Wiesiek
  23. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Geotzens-Mutteralm to w zasadzie dwie trasy. Łatwiejsza jest do Mutteralm i dla niewprawnych narciarzy będzie ok. Interesujące jest, że do tego systemu można zjechać łącznikiem z Axamer Lizum. Tamten system jest po prostu piękny ale nie da się ukryć, że trudniejszy. Nawet niebieska 1 to w zasadzie czerwona. Blisko Insbrucka masz też Kuhtai i hochoetz. Obydwa są skomunikowane busem i oczywiście o niebo ciekawsze od tego co się wybierasz. Jest tam jakaś reprezentacja tras niebieskich i myślę, że warto je odwiedzić. Jest też oczywiście schlick2000 ale w tym systemie nie jeździłem więc się nie wypowiadam. Pozdro Wiesiek
  24. Wujot

    Narta poza trasę

    Podstawowe jest pytanie czy to ma być narta wyłącznie na puch (świeży) czy także na inne gatunki śniegu. Jest to o tyle istotne, że zaraz po opadzie to jednak jeździ się dość rzadko. Ale na śniegach przetworzonych można znacznie częściej. Taka uniwersalna narta do wszystkiego to jednak w okolicach 100 mm i dość miękka. Narta do samego puchu mogłaby być szersza - nawet 120 mm - pamiętaj jednak, że na tym w twardych warunkach jeździ się już zdecydowanie gorzej. Co do typu wpierw pomyśl o szerokości a później poszukaj okazji. Moja ekipa bardzo sobie chwali Chamy talkie skrzyżowanie freeridówki i slalomką. Pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...