Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Cosworth240

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 722
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Zawartość dodana przez Cosworth240

  1. Ponieważ obowiązki biznesowe zaprowadziły mnie do Zurychu, postanowiłem zrezygnować z samolotu na rzecz autka i przedłużyć mój pobyt służbowy o weekend oraz poniedziałek i zostać gdzieś w okolicy na nartach. Rozważałem kilka miejscówek - Laax w Szwajcarii, Silvretta Montafon w Austrii, w końcu padło na Sankt Anton am Arlberg. Parę lat temu byłem w Lech (w 2010 roku), ale wtedy nie przejeżdżaliśmy do Sankt Anton, tylko zostaliśmy po tamtej stronie ośrodka, więc nie znałem tego miejsca.W sumie byłem ciekaw tego miejsca, bo z jednej strony jest to raczej miejsce mało popularne wśród Polaków (pewnie decydują o tym: odległość oraz trochę wyższe ceny), a z drugiej strony mam wielu znajomych z Austrii, którzy uważają, że w Voralbergu jest najlepszy śnieg w Austrii (Sankt Anton leży na granicy Tyrolu i Voralbergu), a sam Sankt Anton ma jedne z najlepszych tras. Od początku było jasne, że: pogoda powinna być bombowa oraz że w okolicy jest sporo osób, bo o kwaterę było niełatwo. Dlatego też w sobotę rano stawiliśmy się już ok. 8:30 pod gondolą Galzigbahn. Nagrodą był sztruksik i puste trasy - tutaj zdjęcia z Galzig oraz Rendla (z poniedziałku): Ośrodek jest fantastyczny. Dodatkowo mieliśmy szczęście i do pogody i do śniegu. Trasy były twarde i nie puszczały. Śniegu było w bród. Podawali, że na Gampen leży go ok. 270 cm. Tutaj kilka ujęć z różnych miejsc ośrodka: Jedyną niedogodnością były momentami kolejki do wyciągów, ale z tego powodu uciekliśmy na trasy ponad Stuben, gdzie pewną uciążliwością są co prawda stare dwuosobowe krzesła, ale plusem absolutny brak kolejek oraz bardzo fajne trasy: W poniedziałek mieliśmy czas na jazdę jedynie do 14-tej, ponieważ postanowiliśmy że chcemy do północy dojechać do Krakowa, a to w końcu ok. 1050 km z Sankt Anton. Dlatego też na poniedziałek zostawiliśmy sobie część ośrodka o nazwie Rendl. Na Rendlu może nie ma zbyt wielu tras, ale po pierwsze nie ma ludzi, po drugie te które są, są absolutnie rewelacyjne. Zwłaszcza czarna trasa wzdłuż 6-cio osobowego krzesła, to była absolutna bomba: Z innych atrakcji polecam wyjazd kolejka na szczyt o nazwie Valluga (bodaj 2811 mnpm). Atrakcja przypomina trochę wyjazd na Łomnicki Szczyt. Najpierw jedzie z Galzig dużym wagonikiem (trochę jak na Kasprowy) o nazwie Valluga I na miejsce z którego jest trasa narciarska na dół. Natomiast wyżej na szczyt można dostać się starym 6-cio osobowym wagonikiem Valluga II, gdzie jest jedynie taras widokowy, natomiast nie ma już tras narciarskich. Widoki zapierają dech w piersiach i mimo, że nie ma tam tras to warto choć raz skorzystać z atrakcji wyciągnięcia się na samą górę Valluga: Suma sumarum. Wyjazd i sam ośrodek oceniam możliwie najwyżej. Jedynymi minusami były momentami kolejki do wyciągów (ale daliśmy z tym sobie radę uciekając na Rendl i do Stuben) i fakt, że ośrodek jest z tych droższych. Odczuwa się to płacąc te parę EUR więcej za kwaterę oraz skipass. Można narzekać, że infrastruktura wyciągowa nie jest na takim top poziomie jak np. w Kitzbuhel, czy Obertauern. Faktem jest, że w ośrodku zostało jeszcze trochę krzeseł starych typu 2-osobowe krzesła na Stuben, czy kilka na Rendlu albo 3-osobowe na Schindlerspitze, ale z drugiej stronie są funkel nówki kolejki na wypasie, typu Galzigbahn (moim zdaniem majstersztyk), czy gondola na Rendl z kompleksem restauracyjnym. Jest więc spory mix krzeseł, które już się rzadko widzi z rzeczami nowymi, które z kolei zrobiono na mega wypasie. Można także przyczepić się do tego, że Sankt Anton nie jest połączone z Lech/Zurs. Faktem jest, że skipass obejmuje bodaj 340 km tras z czego w Sankt Anton jest "zaledwie" ok . 120 km (jeżeli dobrze pamiętam). My byliśmy raptem 3 dni i w sumie nie przejeździliśmy wszystkiego w Sankt Anton. Dla tych którzy chcieliby w pełni wykorzystać możliwości ski-passu pozostaje przejazd autem albo ski busem, choć ten jeżeli dobrze to zrozumiałem jest płatny pomiędzy Sankt Anton a Lech/Zurs. Te minusy nie powinny jednak przesłaniać tego, że w Sankt Anton są absolutnie bombowe trasy i być może najlepszy śnieg w Austrii. Jak porównuje to z widokami z Zillertal, gdzie na dole już wiosna, to tutaj na pewno jest go więcej. Do Krakowa dojechaliśmy w 9h z dwoma krótkimi postojami na siku i Leberkasesemmel na stacji OMV za Wiedniem, więc też się da przeżyć.Ahha - może na końcu warto wspomnieć, że Sankt Anton jest bardzo popularny pośród freeride'owców. Rzeczywiście widzi się wiele osób w Piepsami i innymi Ortovoxami. To nie moja bajka, więc trudno mi coś więcej na ten temat powiedzieć oprócz tego, że sporo osób oddających się jeździe poza wyznaczonymi trasami się w tym ośrodku widzi.
  2. Gratuluje samozaparcia i zdyscyplinowanej rodziny - gdybym ja obudził moją żonę o drugiej w nocy i oświadczył jej, że robimy jednodniowy wypad na narty do Austrii, to myślę że przyłożyłaby mi rękę do czoła sprawdzając, czy aby na pewno nie mam gorączki ;-) Swoją drogą - co to za Audi, które mam 300 km/h na budziku?
  3. Próbowałem przeczytać sens tego co cytuję powyżej ze zrozumieniem przynajmniej ze trzy razy, ale mnie to przerasta... Niby po polsku, ale ja tej zbitki słów zrozumieć nie mogę. Z uwagi na nick sądzę, że jesteś mieszkańcem Korbielowa i naprawdę jestem ciekaw o co dokładnie Ci chodzi. Może podejmiesz próbę wytłumaczenia o co chodzi raz jeszcze.
  4. Panowie i Panie - bardzo i uprzejmie proszę o EOT (End of Topic) dot. polityki. To jest wątek dot. Pilska i niech tak zostanie.
  5. No nie wiem... czy dwie nowe kanapy - fakt, że budowa tej drugiej się strasznie ślimaczy, ale na pewno bliżej końca niż dalej - i plany wybudowania kolejnej w przyszłym sezonie, to dalej ściernisko. W samej kamiennej zrobiono przez parę miesięcy znacznie więcej niż przez ostatnie 20 lat. Nowa knajpa, naśnieżanie, zbiornik, przerobienie Jontka, mostek między parkingiem a dolną stacją krzesła. To co gestorom na pewno życia nie ułatwiło, to słaba zeszłoroczna zima i zapewne śmiesznie małe wpływy, które nie skompensowały pierwszych inwestycji. Mam pewną nadzieję, że tegoroczna zima - mimo, że nie wymarzona - pozwoli im się trochę odkuć, co pozwoli ośrodek rozwijać dalej. Na pewno też zeszłoroczna zima - w zasadzie jej brak - wpłynęła także na poziom cen karnetów.
  6. Spokojnie - TMR mimo swoich zwiazków z J&T bank nie ma nieograniczonych środków. Otwarli kilka nowych projektów - Szczyrk, Szpindlerowy Mlyn, oprócz swoich sztandarowych w Łomnicy i na Chopoku. Póki co Szczyrk idzie bardzo powoli do przodu w Czechach Slowacy z tego co mi mówił ktoś z tzw. branży też mają swoje problemy. Pożyjemy zobaczymy.
  7. Porównywanie cen Chopoka, czy Łomnicy do Mayhofen sensu nie ma. Ale wydaje mi się, że można znaleźć ośrodki, które przynajmniej kilometrowo mają podobną ilość tras. I tu takie porównanie już jest bardziej uzasadnione: http://www.dietauplitz.com/winterurlaub/ticketspreise/tagesskipaesse.html - Tauplitz ceny na poziomie 39 EUR vs. 37 EUR za Chopok; Łomnica 31 EUR http://www.gross-glockner.at/en/winter/tickets-passes/peak-season - Heiligenblut - 41 EUR http://www.turracherhoehe.com/en/tariffs/dayticket - Turracherhohe - 42 EUR http://www.kuehtai.info/winterurlaub/skigebiet/preise.html - Kuhtai - 35 EUR http://www.axamer-lizum.at/de/winter/axamer-lizum.html - Axamer Lizum 35,50 EUR http://www.stubai.at/skigebiete/schlick2000/tarife/winter/ - Schlick 2000 35,50 EUR To na przykładzie kilku ośrodków, które wpadły mi do głowy. Kilometrowo są bardziej porównywalne do Chopoka, niż do Łomnicy. Na pewno można się spierać co dany ośrodek akurat oferuje. Będą pewnie tacy (domyślam się, że SB), którzy stwierdzą, że jak można w ogóle porównywać Chopok do takiego Turracher Hohe. Te przykłady bardziej odnoszą się do ośrodków dysponujących podobną wielkością tras i infrastruktury na papierze, bardziej niż czy ten ma fajne trasy czy nie. Wynik tego porównania - zupełnie subiektywnego - jest taki, że Chopok ląduje ze swoimi cenami gdzieś w środku stawki cenowej austriackich ośrodków. Więc tak, zaryzykuję tezę, że jeżeli chodzi o ski-pass'y to ceny Słowaków z TMR'u JUŻ osiągnęły poziom austriacki. Inna sprawa jest taka - o czym pisałem wcześniej - że mam wrażenie, że na Chopoku strasznie często są jakieś promocje, zniżki i inne akcje. Ja ostatnio zapłaciłem za ski-pass 25 EUR kupując go on-line. To uważam, że jest okazyjna cena w stosunku do tego co Chopok oferuje. Mój znajomy zaopatrzył się w kolejce do kas w kupon, który spowodował potanienie skipassu do 20 EUR. W Austrii ze zniżkami spotykałem się głównie za pomocą jakiś promocji oferowanych przez miejsce zakwaterowania. Pamiętam, że w Bad Hofgastein Pani wypisała nam jakiś voucher, który powodował obniżkę na 5-cio i 6-cio dniowe skipassy. Była to zniżka odczuwalna - chyba w okolicach 30-40 EUR (choć mogę się mylić, bo już chwilę temu to było).
  8. No u mnie garmin w subaru pokazał prędkość max. 642 km/h - to tyle w temacie, że GPS musi wskazywać właściwą prędkość. Niestety GPS'y nie są nieomylne.
  9. Co do zasady ceny porownywalne do Austrii, ale mam wrazenie ze tam prawie zawsze jest jakas akcja znizkowa. Jak jechalem w zeszla srode na Chopok, to kupujac karnet online w gopass zaplacilem 25 eur zamiast 37. Moj znajomy, ktory nie mial gopass'a wydawalo sie, ze zaplaci wlasnie tyle. Przed kasami jednak okazalo sie, ze Slowacy maja jakies kupony powodujace znizke do 20 eur. I w taki kupon sie moj znajomy zaopatrzyl. Innym razem mieli jakies kupony z gazet, ktore znizaly cene karmetu do bodaj 9 eur. Johnny nabyl cos na gruponie, czy innym podobnym.
  10. No to gdzieś się dziś mijaliśmy na Chopoku. Nasze odczucia pokrywają się w 100%. Mimo pewnych mankamentów dzień extra. Trasa 33a też sprawiła mi najwięcej radości mimo, że dotarłem do niej jak już trochę zmiękła. Dzień także zakończyłem na Grand Jet - w sumie nigdy tam nie jeździłem, mimo że na Chopoku byłem X-razy, więc załapałem się jeszcze o 15:29 na odbicie ostatniego zjazdu.
  11. Cosworth240

    Warunki na Chopoku

    Dziś (środa) na Chopoku było bardzo sympatycznie. Od rana słonko do popołudnia się zachmurzyło, ale generalnie było nieźle. Wiatr dawał się trochę we znaki na górze w godzinach raczej porannych, potem było ok. Rzeczywiście góra od północnej strony nieźle przewiana i są momenty, gdzie tańczy się na lodzie. Ale tak poza tym to naprawdę było bardzo fajnie. Na południu trasy trochę puściły, co w sumie nawet było pewną odmianą od raczej betonowych tras na północnej stronie. Wydaje się, że najlepiej było jeździć z Zachradek jednym lub drugim krzesłem i zjeżdżać wzdłuż nich, choć czarna trasa na południu (33a) w sumie chyba sprawiła nam największą frajdę. Niestety moja ulubiona Majstrovska do jazdy się nie nadaje i pozostaje zamknięta. Szkoda. Suma sumarum - jechałem pełen obaw czytając relacje tutaj na forum. Natomiast ja jestem z wyjazdu super zadowolony, choć część tras jest zamknięta, na górze zwłaszcza jest trochę lodu, ale w obrębie 3h jazdy od Krakowa nie widzę lepszej alternatywy. Oczywiście, jeżeli jest fajna pogoda. Może następnym razem pojadę dla odmiany do Łomnicy.
  12. Pewnie chodzi Ci o Supersnow vs. Technoalpin. Cieszy sukces Supersnow, to bez dwóch zdań, ale mamy wolny rynek i widocznie jednak Czarny Groń uznał, że Technoalpin z jakiś względów bardziej im odpowiada. Wiem, że gestor ośrodka testował kilka armat - nie tylko tych dwóch producentów - być może to zadecydowało. Póki co jednak - z całym szacunkiem dla Supersnow - to do światowych potentatów nie należą, a Technoalpin to firma nr 1 na świecie. Czarny Groń ma chyba spore aspiracje w zakresie wyboru partnerów technicznych, o czym świadczy m.in. wybór kanapy - full wypas Doppelmayr z osłonami o długości raptem 600 metrów. Tu też można się zastanawiać, czy nie wystarczyła 4-ka Tatrapomy - po cholere sięgać aż do Austrii, skoro u naszych bliskich sąsiadów mamy znanego w Polsce i popularnego producenta wyciągów - a na pewno też wiele tańszego. Widocznie Czarny Groń woli stawiać na potentatów, a niekoniecznie kierować się tym co tańsze.
  13. Panie i Panowie! W związku z taką a nie inną sytuacją pogodową planuje postawić swoją 4-letnią córkę pierwszy raz na nartach. Ponieważ do tej pory nie bardzo zwracałem uwagę na to co mają do zaoferowania polskie stacje/ośrodki narciarskie w tym względzie, to jestem trochę w temacie zagubiony. Najchętniej pojechałbym gdzieś gdzie - tak jak to wygląda w Alpach - jest wygrodzony teren z jakimiś taśmociągami. Mieszkamy w Krakowie, więc najlepiej gdyby ośrodek był możliwie blisko Krakowa. Myślałem o jakiś Spytkowicach, Kasinie, Czarnym Groniu, Harbutowicach, Podstolicach albo innej Laskowej, ale nie bardzo wiem jaką tam mają ofertę. Próbowałem podpatrzyć coś na stronach www tych ośrodków ale to niewiele dało. Czy ktoś na forum może pomóc i podpowiedzieć, gdzie znajdę jakiś fajny teren na debiut mojej córki.
  14. Byłem w Obertauern przez ostatnie trzy sezony. Masz rację, że trasy są raczej krótkie. Wynika to z takiej a nie innej różnicy poziomów - Obertauern leży wyżej w sensie dolnych stacji wyciągów, ale tam nie ma szczytów po 3 tys. mnpm. Tutaj po prostu jeździ się wyżej, bo nie ma tego jakby dolnego poziomu wyciągu, który jest choćby w Schladming. Mimo to uważam, że jest tam kilka fajnych trasek - zwłaszcza te wzdłuż gondoli (Zehnerkarbahn - jeżeli dobrze pamiętam) są naprawdę fajne i jak na ten ośrodek dłuższe niż inne. Plusem - zawsze mega plusem były warunki śniegowe. Po drugie moim zdaniem - widoki. Tam człowiek czuje się jak w górach przez duże G. Wrażenie jakby się było gdzieś w głebokim Tyrolu np. Ischgl, Soelden itp., a nie w okolicach Salzburga. Znacznie fajniej pod tym względem niż to co oferują sąsiednie ośrodki. Na pewno plusem jest świetna infrastruktura wyciągowa - kanapy stare praktycznie nie występują. Pod tym względem widać różnice na plus w stosunku do ośrodków Ski Amade - co nie oznacza, że Ski Amade ma złą infrastrukturę. A co do knajp - w sumie sam nie wiem - wydaje mi się, że ich ilość i jakość nie odbiega od tego co oferują inni. Ja najczęściej siadałem w Treff 2000 koło Grundwaldkopfbahn (znów z pamięci piszę, więc mogłem się pomylić). Minusy - trasy rzeczywiście trochę krótsze niż gdzie indziej. Drożej niż w okolicy - zwłaszcza zakwaterowanie. I to, że tam niestety często pogoda jest dość średnia - ale jak to mi powiedział filozoficznie pewien lokalny hotelarz - musi się trochę pochmurzyć, żeby te dwa metry śniegu mogły spaść - coś w tym jest.
  15. Kompletnie nielogiczny jest dla mnie komentarz Pana Ś. do decyzji o rozbiórce naśnieżania. Że niby to wielki tryumf, bo uratuje rzekę Wieprzówkę, która zdobyła tytuł rzeki roku 2013. Skoro naśnieżanie nie przeszkodziło rzece Wieprzówce w zdobyciu tytułu w roku 2013, to nie bardzo widzę związek logiczny między faktem rzekomej degradacji środowiska, a tym wielkim wyróżnieniem jakie spotkało Wieprzówkę.
  16. Cosworth240

    Bida...

    Ja się pocieszam tym, że zeszły sezon był w Alpach najgorszym od bodaj 1978 roku i patrząc na statystyki, skoro ponad 35 lat trzeba było czekać na tak beznadziejną zimę jak rok temu, to szansa wystąpienia równie beznadziejnej rok po rok jest mała - przynajmniej taką mam nadzieję.
  17. W Białce, chodzi nie tylko o Supersnow przede wszystkim o rozmach - ilość armatek, ilość i pojemność zbiorników itd. Tego na Pilsku póki co nie ma, a to co jest w Białce jest lepsze pod tym względem niż w niejednym ośrodku w Austrii. Białka ma Supersnow, bo Supersnow należy do właścicieli Banii i akcjonariuszy Kotelnicy, stąd sami to rozwijają, ale oni uczyli się na armatkach i doświadczeniach innych renomowanych firm, których produkty w Białce też w przeszłości zamawiano.
  18. Gestorzy tego ośrodka - chyba niestety - postawili na "eskperymenty". Najpierw na dole zamontowali krzesło firmy Loipolder, firmy która potentatem w branży nie jest. W efekcie okazało się, że jeden z słupów była za niski, czy za wysoki. Teraz stawiane jest wyprzęgane krzesło Tatralift - zupełnie nowy produkt. O ile sama firma ma doświadczenie w branży, to produkt jest nowy i jako taki niesprawdzony. Niedawno rozmawiałem z jednym z przedstawicieli firmy, która jest światowym liderem w śnieżeniu. Wiadomo, że ten człowiek uważa, że oni mają najlepsze produkty, a konkurencja od nich odstaje, ale był bardzo krytyczny i sceptyczny wobec tego co on widział na Pilsku - tj. wobec tego co zeszłego roku wybudowano pod względem naśnieżania na Solisku w dół do Kamiennej. Z drugiej strony pamiętam, że Ci co mieli okazję rok temu tam jeździć twierdzili, że śnieżenie jest ok. Na pewno cieszy inwestycja w Pilsko i to, że jest ktoś kto w ciągu dwóch lat (i to niecałych) doprowadzi do wymiany starych orczyków na krzesła, z drugiej strony marzyłoby się aby wzorem Białki, czy Słowaków z TMR stawiać pod względem wyciągów na potentatów typu Doppelmayr czy Leitner, a w zakresie śnieżenia na Sufag, Technoalpin, czy inne Demaclenko. Bo te firmy oprócz sprzedaży sprzętu, mogą wiele podpowiedzieć, jak pewne rzeczy należy zrobić, żeby było tak jak się to robi w Alpach albo nawet lepiej - vide śnieżenie w Białce.
  19. Cosworth240

    nowe narty

    Nie wiem, jak jeździsz ale ja tam wolałbym podjechać do jakiegoś renomowanego serwisu i zrobić ustawianie wiązań na maszynie, a nie polegać na kimś kto cholera wie jak to robi. Osobiście ramach przygotowań do sezonu co roku narty ostrzę, smaruję i sprawdzam siłę wypięcia wiązań w serwisie. Dobry serwis da Ci do tego taki druczek potwierdzający prawidłowość ustawienia wiązań. Zagranicą zdarza się, że przy okazji jakiegoś wypadku - nie daj Boże - ubezpieczalnia może czepiać się różnych rzeczy i taki kwitek z podpisem diagnosty/serwisanta może okazać się bezcenny.
  20. Mój znajomy Tyrolczyk z Kitzbuhel, także bardzo poleca Steinplatte na rodzinny wypad. Sam prawdopodobnie wyruszę w tamtym kierunku wraz z żoną oraz 4-letnią córką.
  21. To też pokazuje jak bardzo czasy się zmieniły. Dziś człowiek może wypożyczyć kilkadziesiąt par nart, przetestować, kupić, oczywiście dobierając odpowiednią długość. Kiedyś sprzęt był taki jaki człowiek akurat zdobył. Mieszkając w Katowicach, czasem pożyczaliśmy od sąsiada górnika tzw. książeczkę górniczą i mogliśmy z taką przepustką kupić coś w sklepie górniczym, w którym czasem trafiał się jakiś lepszy sprzęt. Poza tym to szczytem marzeń były Polsport Tricore made by Polsport Szaflary. Mnie pierwsze lepsze narty Rossignola przywiózł Ojciec, który był na stypendium w Niemczech. Miały długość 160 cm. Miałem je dość długo - na tyle długo, że następne Blizzardy jakie udało się trafić - w Bielsku był taki gość, który czasem przywoził sprzęt z Austrii - były już przeskokiem na 200 cm. Te były jak na mój wzrost i wagę pewnie za długie - ale akurat takie się trafiły. W sumie dość szybko się do nich przyzwyczaiłem. Mój kumpel wziął drugą parę - miały 205 cm. I tak jak nastolatkowie w kolejce na Pilsko gdy mieliśmy ściągnięte narty - a ściągaliśmy je, żeby nam ich w kolejce do orczyków nie rozdeptano i nie porysowano - wyglądaliśmy jak dwóch skoczków narciarskich. Rzeczywiście pamiętam, że w składnicy harcerskiej trafiał się też zachodni sprzęt i to chyba właśnie często Dynamic'i.
  22. Stubai 14.11.2014To już ostatni dzień narciarski podczas mojego spontanicznego wyjazdu na Stubai. Jutro rano wyjazd do KRK, tym razem na przednim siedzeniu samochodu. Mój wysiłek ktoś na górze docenił. Dzisiejszy dzień to po prostu 10 w skali 10-punktowej. Na ten dzień się szykowaliśmy, bo już od trzech dni zapowiadano, że piątek miał być najlepszym dniem. Postanowiliśmy nastawić budziki na 6:30, no i udało się nam być na górze zgodnie z planem o 8:15. Odmeldowaliśmy młodego w szkółce narciarskiej a my fru na Rotadla - dzień narciarstwa rozpoczęliśmy o 8:20: Nagrodą za krótki sen było to: Sztruks i piękne przez nikogo nieprzejechane trasy. Zresztą cały dzień był niesamowity. Sądziłem, że trasy do popołudnia puszczą, ale do samiutkiego końca było twardo i trasy były naprawdę extra. Dzisiaj włączyli krzesło Fernau, które cały tydzień nie jeździło, więc przy okazji pojeździliśmy tam, gdzie nas jeszcze podczas tego wyjazdu nie było. Tutaj trochę impresji z dnia dzisiejszego: A w snowparku dzień jak co dzień - na niektórych widać w tle piękne chmury, które tego dnia na Stubai nie dotarły, dawały za to piękny widok: Z ciekawostek. Koło górnej stacji Gamsgarten nagle pojawił się człowiek na takich oto nartach. Miały chyba ze 250 cm długości. Niestety nie udało mi się uchwycić człowieka, jak był w nie wpięty, bo widok był ciekawy. Tutaj same narty: Tak jak pisałem dzień bajeczny. Piękne słońce. temperatura na lekkim minusie. Trasy do końca dnia extra.
  23. Stubai 13.11.2014Tak, jak obiecałem wcześniej kilka fotek z dnia dzisiejszego na Stubaiu.Poranek zaczął się nieciekawie - przed godz. 9-ta stanąłem przed górną stacją gondoli Gamsgarten i oczom mym ukazał się taki oto widok: To nie napawało optymizmem, ale cóż stwierdziłem, może nie będzie tak źle. Na trasie okazało się, że jest mniej więcej tak - nawiązując do ostatnich zagadek JC - może ktoś zgadnie, która to trasa?: Po trzech takich zjazdach uznałem, że może gorąca czekolada mnie jakoś pocieszy, przynajmniej na kubku były fajne widoki: Czekolada podziałała pozytywnie nie tylko na mnie, ale i na pogodę, bo ok. 11:30 (a więc jakieś 2,5h po pierwszym wklejonym tu zdjęciu), obraz mniej więcej w tym samym miejscu - a więc górna stacja gondoli Gamsgarten i widok na krzesło Eisjoch oraz Rotadl wyglądały już tak: Od tej pory, serce się radowało, bo do końca dnia było już tak: W ciekawostek dnia dzisiejszego. Pojechaliśmy trochę z nudów niebieską 5-tka wzdłuż, której jest Snowpark, nazywany chyba Stubai Zoo. W życiu nie widziałem tak skaczących Pań i Panów. Robili nieprawdopodobne figury akrobatyczne. Zdjęcia pewnie tego nie oddadzą - zwłaszcza robione komórką z kiepskim aparatem: Na dole sporo się wyjaśniło. To nie byli amatorzy. Na parkingu stało zaparkowane Audi A4 Quattro obklejone Freestyle Swiss National Team.Z kronikarskiego obowiązku:- śnieg - super - twardo cały dzień. Popołudniu w węższych, stromszych miejscach trochę muld, ale nic strasznego;- temperatura pewnie ok. -2, popołudniu gdy wyjeżdzało się na górę krzesłem Eisjoch to nawet mi się chłodno zaczynało robić- kolejek do wyciągów nie odnotowano
  24. Tutaj rozwazania wokol rejestratora koncentruja sie na kwestia zwiazanych z szeroko pojętą ochroną danych osobowych. W Austrii, jak wynika z tekstu można sobie na swój użytek prywatny nagrywać filmy z kamerki i oglądać w niedziele do kotleta, ale już wrzucenie filmu do sieci, na którym widać osoby, nr rejstracyjne aut itp. może naruszać prawa tych osób. Wskazano także, że nielegalne jest z uwagi właśnie na ochronę praw tych osób, wysyłać filmów na policję celem ukarania takiej osoby. To zupełnie odwrotne podejście niż u nas, gdzie policja wręcz zachęca do wysyłania takich filmów. Tutaj wskazano, że w Austrii tylko i wyłącznie policja jest od tego aby przy zachowaniu odpowiednich reżimów prawnych karać inne osoby. Z kolei można - jak wynika z tego tekstu - użyć filmu dla udowodnienia swojej niewinności, ale jeżeli na filmie nie pokazane są właśnie jakieś chronione dane osób nie biorących udział w zdarzeniu - w sumie rozumiem, że trzeba innych zamazać. Podejście bardzo papieskie do ochrony danych osobowych obywateli, z drugiej strony może to nawet i dobrze.
  25. W tym przypadku to połączenie oznaczało utratę środy na nartach. Pociąg z KRK przyjeżdżał na Westbahnhof o 6:34, więc nie dość że mój Railjet 364 już dawno odjechał (o 5:30), ale także następny pociąg do Innsbrucka z 6:30 byłby nie do złapania. To połączenie dawało dopiero możliwość załapania się na pociąg o 7:30 i przybycie do Innsbrucka dopiero 0 11:38, a o tej porze to ja już wskakiwałem w ciuchy narciarskie pod gondolą na Stubai.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...