Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

tanova

VIP
  • Liczba zawartości

    2 752
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    130

Zawartość dodana przez tanova

  1. Szrenica Nie mogło zabraknąć dnia na Szrenicy. Tuż po 8.30 parking już zapełniał się w błyskawicznym tempie. 30 zł za postój w parkomacie – dużo. Za to skipass całodniowy za 121 zł to – w porównaniu z okolicznymi ośrodkami (Świeradów, Harrachov) – dobry deal. Szczególnie w taki dzień jak dziś. Pogoda jak drut – zimno i słonecznie i praktycznie wszystkie trasy otwarte. Rano jednak mocno wiało i nie działała górna część ośrodka – druga sekcja krzesła na Szrenicę oraz orczyk Świąteczny Kamień. Na górnej stacji Karkonosza wicher wywiewa wierzchnią warstwę śniegu. Sporo ludzi wjeżdża na górę, ale wiele osób transferuje się łącznikiem na Halę Szrenicką. Nie podobał mi się rok temu łącznik – długi, płaski i powrót pod górkę – więc zostajemy przy Karkonoszu i piłujemy na zmianę Lolobrygidę i Śnieżynkę. Trasy – beton – szybko, równo, zimno, miejscami płaty lodu. Trasy trzymały się do końca dnia – mimo dużej frekwencji i plusowych temperatur. Na Loli, w dolnej połowie liczne przetarcia – wystaje trawa, ziemia, w jednym miejscu dziura (oznaczona). Niektóre ubytki zagrodzone siatką, inne nie. Trzeba uważać i – jeśli planujecie tu jeszcze tej wiosny pojeździć – pośpieszyć się, bo moim zdaniem jej dni są policzone. Na Śnieżynce śniegu dużo więcej, jeszcze poleży. Po jedenastej wiatr trochę zelżał i włączyli górną sekcję na Szrenicę oraz Świąteczny Kamień. Na trasie jednak przewiany śnieg i lodowe połacie, więc wróciłam na wspomniane dwie czerwone. Jadę sobie Wyciągiem też Spalone kalorie uzupełniliśmy w Żywieckim Szałasie przy dolnej stacji – placek po góralsku 10/10. I tak do 16.00, do zamknięcia wyciągów. Absolutnie genialna góra, świetne długie trasy (3,5 i 4,5 km) i wciąż po macoszemu traktowana infrastruktura. Tym niemniej dzień bardzo udany – chyba przez cały sezon nie wyjeździłam się tak dobrze jak dzisiaj. Strava pokazała mi 91 km.
  2. Na kwaterze prywatnej przy ul. Demokratów. Do Jizerki wybieram się jutro, jeszcze tam nigdy nie byłam.
  3. Marzec – i chyba już ostatni wypad na narty. Ciągnie mnie do Szklarskiej Poręby – to miejsce coś w sobie ma. Udało mi się wykroić wolny przedłużony weekend - myślę, że będzie pięknie. Dzisiaj pobudka przed świtem – 5.15 i o wschodzie słońca ruszamy w drogę spod Szczecina. Słoneczna pogoda towarzyszy nam cały czas, aż do wieczora. W południe jesteśmy na miejscu, w Białej Dolinie. Stąd też można wejść na narciarskie trasy biegowe w kierunku Jakuszyc i dalej, wgłąb Gór Izerskich. Idziemy najpierw trasą Dzielne Klapki – klap, klap, klap pod górę do nieczynnej kopalni kwarcu Stanisław, która jest najwyższym punktem w sieci tras narciarskich (1.024 m npm.) wokół Jakuszyc. Widać stąd Szrenicę jak na dłoni, a do tego – o dziwo – dzisiaj wyjątkowo tutaj nie wieje. Śnieg jest zmrożony, w wielu miejscach jest lód w torach. Szybko, nawet bardzo. Potem zjazd na Rozdroże pod Cichą Równią i dalej trasą przez Jelenią Łąkę do Stacji Turystycznej Orle, gdzie zatrzymaliśmy się na pyszny barszcz ukraiński, ugotowany przez pracujące tam panie Ukrainki. A na powrót – cóż, stwierdziłam, że wreszcie trzeba się zmierzyć z „mitycznym” Samolotem, z najstromszym i długim (blisko 3 km) podbiegiem w Izerach. Lot takim samolotem, w takie popołudnie – pięknie było, długa prosta w górę, a potem parę niezłych wiraży w dół. Sama sobie pilotem, kontrolerem lotu i stewardessą … A na deser trasa Czarny Kamień – doliną Kamiennej, wzdłuż linii kolejowej. Darek mnie goni, bo późno, więc zdjęć nie ma wiele. Końcówka pod górkę od Wiciarki już przy świetle księżyca. Było magicznie. 23 km i blisko 500 m przewyższenia na rozruch.
  4. Tak, jest tam kilka mniejszych ośrodków w okolicy - obok Galsterbergu jeszcze Fageralm-Forstau, Filzmoos i Radstadt. Wszystkie po ok. 20 km. Udało mi się pojeździć tylko w tym ostatnim, może kiedyś będzie okazja zajrzeć do pozostałych.
  5. @Jacek94 - byłeś może też na trasach od strony Białej Doliny albo Huty? Tam również jest dość śniegu?
  6. Miałam trochę inne odczucia - ludzi jak mrówek, miękko, muldy, ciężka jazda i widok na spore miasto w dolinie. Ośrodek Schladming-Dachstein niby fajny, ale mnie nie zachwycił i na pewno nie znalazł się na subiektywnym topie wśród miejsc regionu.
  7. Ten ośrodek dla odmiany mam w pamięci w promieniach słońca. Bardzo miło wspominam. Tylko tego mostka nad wodospadem nie kojarzę - gdzie on jest? Nie kusiło, żeby dociągnąć do równej stówki ? Pozdrawiam serdecznie i pięknej pogody jutro!
  8. Jednak pogoda robi wiele - to samo ujęcie w poniedziałek dwa tygodnie temu: Miłego szusowania i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Pozdrawiam!
  9. tanova

    Ski Amadé - powrót

    W takim razie ciekawa jestem Twoich wrażeń
  10. Jak nic nie pokrzyżuje mi planów, to też się wybiorę za tydzień na przedłużony weekend - Szrenica+biegówki
  11. Udanych szusów i dobrego wypoczynku! Region faktycznie nieco mniej popularny u nas - może znajdziesz chwilę na jakąś narciarską relację?
  12. Przecież nie przeszkadza - wręcz przeciwnie. Cieszymy się szczęściem @marboru i właśnie w takim duchu odebrałam wpis @wojgoc Czekamy na ciąg dalszy i kolejne piękne fotki ze wspaniałych tras.
  13. Już teraz ozdrowieńcy zwolnieni są z obowiązku robienia testu: https://www.austria.info/pl/informacje-ogolne/pozostancie-zdrowi/zasady-wjazdu-do-austrii
  14. A jakie prognozy na najbliższe dwa tygodnie? Może też udałoby mi się zakończyć sezon narciarski na Szrenicy, o ile w górnej części ośrodka utrzymałyby się warunki?
  15. Proszę się tu słabym internetem nie zasłaniać, tylko od jutra relacjonować jak się należy 😃. Udanych szusów ⛷️, pozdrowienia!
  16. Dzisiaj w Kiefersfelden na granicy A-D stało dużo Polizei i robili wyrywkowe kontrole - przy nas zatrzymali i kazali zjechać na bok jakimś Czechom.
  17. tanova

    Ski Amadé - powrót

    Wagrain – St. Johann-Alpendorf (Snow Space Salzburg na bis) Ostatni dzień – piątek - to w zasadzie powtórka z zakończenia tournée po Ski Amadé dwa lata temu. Wtedy strartowaliśmy z Alpendorfu na wschód, tym razem zaczęliśmy w Wagrain w odwrotnym kierunku. Zaparkowaliśmy rano pod Grafenbergiem. Klimaty nieco malaryczne – pod grubą warstwą ciemnych chmur leci wagonik G-Link do Flachau. My wsiadamy do gondolki Grafenbergbahn. Pierwszy zjazd czerwoną 22 okazał się nie do końca miłą niespodzianką, bo trasa chyba nie widziała ratraka od poprzedniego dnia. Zakopaliśmy się trochę po drodze w zwałach świeżego śniegu i muldach po kolana. No to jedziemy znów w górę – może dalej będzie lepiej. Było lepiej i nawet widoczność całkiem dobra. Ludzi sporo, ale jakoś rozproszyli się po całym ośrodku, więc nie tworzyły się kolejki. Jeden z charakterystycznych masztów na górze Hirschkogel: Paskudztwa z włókna szklanego przetrwały pandemię bez uszczerbku Długi zjazd do Alpendorfu (wariant niebieski 35-36 prawie 6 km, wariant czerwony nieco krótszy) Przy trasie znajduje się również restauracja Kreistenalm, w której zatrzymaliśmy się na obiad. Wszak wyjazd na narty bez zamówienia Kaiserschmarren się nie liczy ! Po południu pogoda poprawiła się, momentami nawet przedzierało się przez chmury słońce, a na koniec nawet całkiem rozpogodziło się. Wracamy w kierunku Wagrain - widok na czarną skirutę Hexenschuss i zsuwających się amatorów mocnych wrażeń: Można objechać niebieską… … z widokami: A tutaj rzut oka na Sonntagskogel i Hirschkogel Ostatnie szusy na Grafenbergu, z widokiem na Wagrain: I koniec przygody . Relację piszę już z podróży powrotnej. Opuszczaliśmy Ziemię Salzburską przy pięknej, zimowej pogodzie – padał śnieg, przeświecało słońce, trzymał lekki mróz. Zazdrościmy następnemu turnusowi. Na granicy w Kiefersfelden stało kilka radiowozów a niemieccy policjanci losowo zatrzymywali auta do kontroli. Przed nami zhaczyli jakichś Czechów – nie wiem co sprawdzali. Pozdrawiam.
  18. tanova

    Ski Amadé - powrót

    Zauchensee mnie zauroczyło Czwartek zapowiadał się rewelacyjnie pogodowo. Czekaliśmy na takie warunki, aby ponartować w Zauchensee, a właściwie Flachauwinkl-Zauchensee, bo wyciągi łączą te dwie miejscowości, stanowiąc najbardziej wysunięty na wschód przyczółek ośrodka Snow Space Salzburg. Jeszcze niedawno Flachauwinkl-Zauchensee było kameralną stacją (45 km tras), trochę na uboczu. Teraz, po połączeniu Flachauwinkl z Flachau to się trochę zmieniło i spowodowało napływ narciarskich turystów. Startujemy z Flachauwinkl, gondolą Highliner I. Do drugiej sekcji Highlinera (kanapa) ustawiła się spora kolejka, więc postanawiamy zjechać czerwoną 14 z powrotem do doliny. Trasa ma ekspozycję zachodnią, więc rano warunki są super – twardo, szybko, szeroko i pusto. Zupełnie odwrotnie niż po południu. Potem transferujemy się w stronę Zauchensee. Cały czas towarzyszą nam przepiękne widoki – prawdziwie wysokogórska sceneria z każdej strony. Wioska Zauchensee z góry – kilka hoteli i pensjonatów na końcu drogi i doliny. Trasy i panoramy Bardzo fajne są trasy po drugiej stronie Zauchensee – czarna 10 i dwie niebieskie 10 i 11 przy orczyku Młodzież dobrze bawiła się w snowparku I jak tu nie pokochać Zauchensee? Początek trasy pucharowej – na wzniesieniu za paskudnym, wypiętym bałwankiem, na które można wjechać wagonikiem po szynach. Dla „gawiedzi” trasa (czerwona nr 6) jest udostępniona nieco niżej. Może popularność tej trasy, a może ekspozycja sprawiły, że dość szybko się zmuldziła – w przeciwieństwie do większości innych, które trzymały się dobrze do końca dnia. Popołudnie lekko już przymglone - w nocy znów ma trochę pośnieżyć. [cdn.]
  19. tanova

    Ski Amadé - powrót

    Myślę jednak, że Schladming-Dachstein to nie jest optymalne miejsce dla początkujących narciarzy. Mało tam szerokich tras niebieskich, za wyjątkiem dwóch-trzech na Hauser Kaibling.
  20. tanova

    Ski Amadé - powrót

    O, Holender, jakie tłumy w Schladming! Środa. Wyjeżdżaliśmy jeszcze w deszczu, po niezbyt wczesnej pobudce, ale z widokami na poprawę pogody. Postanowiliśmy objechać drugą część ośrodka Schladming-Dachstein, czyli trasy na Planai i Hauser Kaibling. Parkujemy przy gondoli Planai West, bo mamy najbliżej. Za pewien mankament można uznać, że jest tylko jedna trasa (czarna) do pośredniej stacji, a w dolnym odcinku już nie. Ale przy plusowych temperaturach i tak trasy w dolinach są bardzo „zmęczone”, więc w sumie dzisiaj to nie był duży mankament. Transferujemy się na Hauser Kaibling, do najwyżej położonego punktu ośrodka (2.015 m npm.). Tutaj też jest czarna trasa, obsługiwana przez krzesełka Gipfelbahn. A takie widoki ze szczytu: Potem objeżdżamy niebieskie i czerwone trasy na Hauser Kaibling. Choć może nie widać tego tak na zdjęciach, to ludzi było – prawie jak w Szczyrku. Tłumy narciarzy, głównie szwargocących po holendersku, plusowe temperatury i słońce = zmuldzone stoki. Jazda była w pięknych okolicznościach natury, ale bardzo forsowna. Zdjęcia z dziś: Po południu wróciliśmy na Planai, między innymi przy pomocy taśmy w tunelu – jak dla przedszkolaków. Nawet na szczycie było +5 stopni – Darek studiuje mapę ośrodka. Czy to znak z niebios? Tanova doznała jakiejś szczególnej iluminacji? Na dół zjeżdżamy gondolką, podziwiając nowoczesną architekturę dolnej stacji. [cdn.]
  21. tanova

    Ski Amadé - powrót

    Dziękuję - jakoś nie za bardzo potrafię odpuścić. Chce się te świetne, zimowe warunki wykorzystać na maksa - nawet za cenę ciągłych zakwasów i takich tam ...
  22. tanova

    Ski Amadé - powrót

    Na nartach w Radstadt - czyli o sztuce kompromisów Wyjazd z rodziną ma to do siebie, że zwykle trzeba godzić różne preferencje i punkty widzenia, tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Dzisiaj był taki dzień. Pogoda miała być we wtorek niespecjalna – sporo opadów śniegu i przebłyski słońca po południu. W sam raz na odwiedziny kameralnego ośrodka Radstadt-Altenmarkt, który mamy na miejscu. Tylko 17 km tras, więc większość narciarzy zazwyczaj go pomija, kierując się do większych konkurentów o bardziej nośnym marketingu. Ale czasem warto rozejrzeć się, co miejsce, w którym mieszkamy na urlopie, ma do zaoferowania. Namówiłam Darka na wczesny wyjazd o 8.30, dzięki czemu byliśmy na trasach tuż po otwarciu, a młodzi dojechali skibusem, jak się wyspali. W nocy spadło 10 cm świeżego śniegu, a rano wciąż sypało, więc spodziewaliśmy się trudnych warunków. Tymczasem ratrak wyjechał również rano i przygotował większość tras – miła niespodzianka. Tak wyglądała czerwona trasa nr 6 pod gondolą do Radstadt: Cały ośrodek ma dość przejrzysty układ – dwie gondole z miejscowości Altenmarkt i Radstadt i dwa krzesła na bocznych trasach, które schodzą się gwiaździście na szczycie Kemadhöhe (1570 m npm.). Do tego dwa orczyki do nauki w dolinach. Zasadniczo sześć tras – czerwonych i niebieskich, z jednym czarnym łącznikiem. Trasy są długie i urozmaicone. Ośrodek do objechania w dwie godziny, ale trasy są na tyle sympatyczne, że można zostać i dłużej. Kilka zdjęć z ośrodka, niestety przeważnie w kolorystyce biało-czarnej: Ja byłam cztery godziny i naprawdę wyjeździłam się. Rodzina została, ja natomiast wróciłam skibusem na kwaterę i odebrałam w Intersporcie zamówione biegówki. Koszt całego kompletu (buty, narty, kije) to 12 euro za dobę, a ponieważ miałam swoje buty – to tylko 8 euro. Radstadt ma świetną ofertę dla miłośników nart biegowych – 180 km przygotowanych tras, w tym trasy wysokogórskie (m.in. do Zauchensee), leśne, oświetlone wieczorem, długodystansowe – jak np. Tauernloipe (70 km) i biathlon. Wejście na trasy jest darmowe, a raz w tygodniu można nawet skorzystać z bezpłatnego instruktora (flying coach). Wybrałam się na trasę do Mandling, wzdłuż rzeki Enns (Anizy), bo ta trasa biegnie tuż przy naszej kwaterze. Cała trasa liczy ponad 20 km, mnie jednak aplikacja pokazała niespełna 17 km. Kończy się pętlą na obrzeżach Mandling i wraca do Radstadt. Gdy szłam po narty akurat ratrak wjeżdżał na trasę – fajny sztruksik, ale gdzie są tory do klasyka? Nie ma? Może będą dalej? Gdy weszłam na trasę, ratrak wracał – wyciskając piękne dwa ślady. Inaczej niż w Polsce, gdzie sztruks dla „łyżwy” jest pomiędzy torami dla klasyka, tutaj tory są po jednej stronie, a miejsce dla nart łyżwowych – po drugiej. Przygotowanie trasy miałam prawie ekskluzywne – spotkałam tylko jedną osobę na biegówkach. Pusto, fajnie – tym niemniej był jeden mankament. Jak to bywa często w terenach górskich – w jednej dolinie trzeba „upchnąć” rzekę, trasę biegową (która w lecie często służy jako rowerowa), linię kolejową i drogę samochodową. Tę ostatnią niestety mocno było słychać cały czas. Tym niemniej wycieczka udana, a do domu wróciłam już o szarówce, po godzinie 18.00. Zdjęcia z trasy: [cdn.]
  23. tanova

    Ski Amadé - powrót

    Taki mamy plan - czekamy na poprawę pogody. Hochkönig trochę daleko i już byliśmy. Stoki w Radstadt bardzo miło nas dzisiaj zaskoczyły
  24. To zależy gdzie - niektórzy nadal sprawdzają sumiennie na wyciągach i w kasach, inni sobie odpuszczają. Ale np. w sklepach i w autobusie wszyscy bardzo przestrzegają noszenia maski FFP2.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...