Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, johnny_narciarz napisał:

Nie, nie wymieniałem, bo miałem jedne jedyne buty SPD. Innej opcji sobie nie wyobrażałem.

Pytałem w związku z kontuzją lewej stopy, jak zacznie się powtarzać ból stopy polecam SPD jednostronne, twarde buty SPD wcale nie przeszkadzają w pedałowaniu stroną platformy, poniżej mój zestaw - wpięty jeżdżę ok 30% reszta czasu to strona  platformy podparta najczęściej  na środku stopy.

pd-s01.jpg

Buty Spec bardzo wygodne ze względu na swój profil  Body Geometry (mocne wygięcie przodu do góry), podeszwa bardzo twarda (plastik sklejony z aluminium) w innych butach SPD drętwiała mi stopa.

specialized_sport_MTB.jpg

P1000430-800x480.jpg

Aktualna wersja tego buta

pretovermelho01-10337_OK_SITE-800x600.pn

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

Cieszę się, żę o tym wspomniałeś Johnny. Te dyskusje o wadze jeżeli nie prowadzą ich perfekcyjnie wytrenowani profesjonaliści są po prostu śmieszne i zahaczają o snobizm. Chcesz mieć kilo czy dwa mniej do wożenia - schudnij.

Pozdrowienia

Nie jestem perfekcyjnie wytrenowanym profesjonalistom ale dodatkowy kilogram w postaci "sakwy" na przednim widelcu z pewnością bym odczuł. Nie jest obojętne w którym miejscu jest ten niby nieodczuwalny kilogram. A ponieważ siłą rzeczy teren nie wydawał mi się aż tak górski to stąd pytanie o amortyzację. O terenie o tyle mam jakieś pojęcie, że zjechałem na DS wzdłuż większości rzek łącznie z jazdą po chaszczach w ledwo czytelnych ścieżkach. Czyli mogę sobie wyobrazić i docenić wyczyn Johnnego.

Nieraz marzy mi się tłuścioch (bo czasem na szagę jeżdżę przez pola czy lasy) i temat mnie interesuje. 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wujot napisał:

Nie jestem perfekcyjnie wytrenowanym profesjonalistom ale dodatkowy kilogram w postaci "sakwy" na przednim widelcu z pewnością bym odczuł. Nie jest obojętne w którym miejscu jest ten niby nieodczuwalny kilogram. A ponieważ siłą rzeczy teren nie wydawał mi się aż tak górski to stąd pytanie o amortyzację. O terenie o tyle mam jakieś pojęcie, że zjechałem na DS wzdłuż większości rzek łącznie z jazdą po chaszczach w ledwo czytelnych ścieżkach. Czyli mogę sobie wyobrazić i docenić wyczyn Johnnego.

Nieraz marzy mi się tłuścioch (bo czasem na szagę jeżdżę przez pola czy lasy) i temat mnie interesuje. 

Pozdro

Wiesiek

Nie wiem co to jest DS. Gdybym zakładał sakwy na widelec to podejrzewam, że kwestia przyzwyczajenia się do nieco innego rozkładu ciężaru to moment - zresztą niech się wypowie Johnny bo to sprawdzał. Porównuję to do jazdy na nartach z plecakiem i bez - przestawienie się jest automatyczne, chyba, że plecak ma 40 kg ale wtedy to nie sprawa rozkładu ciężaru a ciężaru w ogóle. Mnie się te jego pomarańczowe walce bardzo podobały i ten system zamierzam przyjąć. Jasne, że na rower  nie wpakuję tyle sprzętu co na przykład do kajaka. Ale z kolei kajakiem na ciężko pewne przeszkody są nie do pokonania bez wysiadania i z tym trzeba się po prostu pogodzić.

Co do tłuściocha to musiałbym chyba sporo pojeździć, żeby docenić jego walory. Ja jeżdżąc bardzo rzadko rozpinam amoryzator - muszą być wyjątkowe dziury - bardzo nie lubię tego bujania albo po prostu nie umiem z nim jeździć bo mam wrażenie, że sporu procent idzie w jego ugięcie zamiast w napęd.

Pozdrowienia serdeczne

 

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mitek napisał:

zresztą niech się wypowie Johnny bo to sprawdzał.

Ja to powiem tak: są kilogramy, które warto zabrać i takie, których warto się pozbyć. Przedni amor zdecydowanie zwiększa komfort na tak długim dystansie, po za tym możemy jechać z większym ciśnieniem w przedniej oponie, przez co na asfaltach jesteśmy szybsi. Każdy kto próbował tłuściocha bez amora i z, powie Wam, że lepiej jak on jest. Co jeszcze warto zabrać? Jak już wcześniej wspominałem, np. dużo wody, czy prowiant. Jak nas odetnie na odludziu, lekki rower w niczym nie pomoże. Mi raz brakło przed Sandomierzem i ratowałem się wcinając nie do końca dojrzałe jabłka, Co jak co, ale tu sadów nie brakuje... xD

Czego nie warto brać? Sakwy boczne na widelec! Na asfaltową wyprawę, taką spacerową ok, ale kiedy przyszło przedzierać się przez krzaki, albo jechać 3 dni pod mocny wiatr, sporo przeklinałem. Koło Świecia mieliśmy bardzo trudny techniczny odcinek. Raz zerwało mi sakwę i wciągnęło między koło a lagę widelca. Rower stanął w miejscu, ale na szczęście jechałem wolno i nic się nie stało. Zamiast nich, wolałbym jedną dużą, taką zapełniającą trójkąt ramy. Pakunki by weszły tak samo, ale żagiel z czoła mniejszy i łatwiej by było przez te krzaki.

Co jeszcze raczej bym nie brał na zawody? Namiot. Wziąłem swój taki "pół namiot" do ręki, ważący nieco ponad 1 kg i od razu rzuciłem w kąt. Również śpiwór zajmował za dużo miejsca, a przy zapowiadanej pogodzie nie był potrzebny. Lepiej zabrać lekką i o minimalnych wymiarach folię NRC. Z tego ludzie nawet namioty robią! Ja zabrałem jeszcze zgrabny i lekki pokrowiec na rower, oraz małą pompowaną poduszkę. Jednak jak tylko jest możliwość, lepiej nocować na kwaterze - ciepła kąpiel i krótki, ale treściwy sen, zdecydowanie przyspieszą regenerację i pozytywnie wpłyną na kolejny dzień zmagań. Pomijam już nawet czas potrzebny na rozłożenie i poskładanie namiotu, do tego rankiem mokrego...

Co jeszcze? Zabrałem za dużo ciuchów! Zwłaszcza ciepłych, ale tu podszedłem nieco asekuracyjnie. Lepiej mieć niż ewentualnie zmarznąć. Jednak większość w ogóle nie użyłem. 

PS. Sorry, że mało piszę, ale jeszcze dochodzę do siebie. :$

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak @johnny_narciarz ale ja bym jeszcze odradził mega napakowane sakwy na tylnym kole, o czym dotkliwie przekonali sie zawodnicy, którym popękały szprychy, i nie mieli siły wciągać tak ciężkich rowerów pod zabłocone po ulewach górki, zdecydowanie lepiej jechać na lekko, bez kombinacji, maraton był z nazwy gravelovy, a zwycięsca dojechał do celu na lekko bez snu, na demonizowanym w ostatnim czasie  crossie, bez barana i bez karbonu i innych cudów na kiju, amortyzator rownież miał zupełnie zwyczajny bez wodotrysków za pare tysi ;).

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Sariensis napisał:

Nie wiem jak @johnny_narciarz ale ja bym jeszcze odradził mega napakowane sakwy na tylnym kole

Właśnie o tym przeładowaniu wspominałem. Wszystko co ciężkie, albo duże gabarytowo i da się bez tego przeżyć, od razu odrzucałem. Duża sakwa tylna jest praktyczna i z niej bym nie zrezygnował. Trzeba po prostu wziąć minimum.

Co do mistrzów - jeszcze trzeba mieć taka kondychę jak oni, żeby móc planować jazdę bez snu. Dwie noce bym wytrzymał, ale i tak do Gdańska w tym czasie bym nie dojechał. Skoro moja podróż musiała trwać dłużej, to też musiałem mieć nieco większy bagaż niż oni.

Sprzęt. Pojechałem na tłusto, bo taką miałem ochotę, a nie dlatego, że ten rower miałby być najlepszy. Choć na piaskach, których nie brakowało, sporo odjeżdżałem. Przy okazji udowodniłem niedowiarkom, że fatem można to przejechać i to w dobrym czasie! B|

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, johnny_narciarz napisał:

....

Sprzęt. Pojechałem na tłusto, bo taką miałem ochotę, a nie dlatego, że ten rower miałby być najlepszy. Choć na piaskach, których nie brakowało, sporo odjeżdżałem. Przy okazji udowodniłem niedowiarkom, że fatem można to przejechać i to w dobrym czasie! B|

Cześć

Gdy jechałem z Tobą przez tą chwilkę to takie właśnie odniosłem wrażenie. Bardzo podoba mi się to wyważenie pomiędzy własnymi chęciami ("Pojechałem na tłusto, bo taką miałem ochotę"), realną oceną własnych możliwości a jednocześnie traktowanie poważnie współzawodnictwa i obowiązujących reguł. Bez pozowania na wielkiego zawodnika i teoretyka MTB oraz bez durnego pisania, że jest się amatorem i nie będzie nigdy sportowcem i robi to tylko dla przyjemności. Szacunek wielki za tą postawę Johnny.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, Twój fatbike był Ok na ta trasę, co do kondycji to wiesz, można po odpowiedniej dawcę pewnego środkach być na max wysiłku i przez 6-7 dni, ale to zupełnie inny temat, tylne szerokie sakwy maja jeszcze jeden niekorzystny aspekt, każdy kto jeździ na motocyklu z kuframi, doskonale wie o czym pisze, i do czego ślużą gmole, urwane kufry przy braku gmoli sa normą, po prostu kierowca nie czuje gabaryty z tylu i w ciasnych wirażach przód przechodzi,a tył sie urywa, trochę podobnie jak z przednimi sakwami @johnny_narciarz ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Sariensis napisał:

co do kondycji to wiesz, można po odpowiedniej dawcę pewnego środkach być na max wysiłku i przez 6-7 dni

Tak przy okazji odnośnie żeli energetycznych. Myślałem, że stosuje to sporo osób, tymczasem wśród ultrasów nie! Trafił się jeden, który namawiał jeszcze innych, żeby sobie zapodali i... gdzieś chyba w okolicach Krakowa odpadł. Bardzo źle się poczuł i nie był w stanie jechać. To najlepiej pokazuję, jakie to jest "zdrowe"... :ph34r:

@Mitek, dzięki za miłe słowo. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, johnny_narciarz napisał:

Tak przy okazji odnośnie żeli energetycznych. Myślałem, że stosuje to sporo osób, tymczasem wśród ultrasów nie! Trafił się jeden, który namawiał jeszcze innych, żeby sobie zapodali i... gdzieś chyba w okolicach Krakowa odpadł. Bardzo źle się poczuł i nie był w stanie jechać. To najlepiej pokazuję, jakie to jest "zdrowe"... :ph34r:

@Mitek, dzięki za miłe słowo. :) 

Cześć

To nie jest takie zupełnie bezinteresowne bo jeszcze będę miał do Ciebie dużo pytań. :);)

Pozdro

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, johnny_narciarz napisał:

Tak przy okazji odnośnie żeli energetycznych. Myślałem, że stosuje to sporo osób, tymczasem wśród ultrasów nie! Trafił się jeden, który namawiał jeszcze innych, żeby sobie zapodali i... gdzieś chyba w okolicach Krakowa odpadł. Bardzo źle się poczuł i nie był w stanie jechać. To najlepiej pokazuję, jakie to jest "zdrowe"... :ph34r:

@Mitek, dzięki za miłe słowo. :) 

 Nie miałem na myśli żeli ;), ale to nie jest temat na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniecznie przeczytajcie - pięknie napisane, a przy okazji po raz kolejny okazuje się że jabłka to jeden z lepszych energetyków, Macka też ratowały w ciężkich momentach. Maciek wie jakie ja stosuję energetyki :)

- Co pan dostał za to drugie miejsce? Zapytał mnie młody wolontariusz gdy siedzieliśmy na mecie.
- Co ja dostałem pytasz? A masz 10 minut ?
- To Ci powiem.
Dostałem całe mnóstwo skarbów i cały kosz nagród. Jak zamknę oczy widzę łąkę i las w oddali. Zielony horyzont, właściwie nie tylko zielony ale mieniący się wszystkimi odcieniami. Z herbacianym zachodem i różowym wschodem. Nigdy nie wiedziałem, że zieleń ma tyle odcieni.
Dostałem całe kilometry polnych kwiatów, które ścinałem moimi kołami. Aż mi było ich szkoda. Przez ból mięśni czuje ogromną radość z pokonania KOGOŚ WIELKIEGO. Ten ogromny przeciwnik siedział we mnie przez cały ten czas. I szeptał: nie uda ci się! Zejdź; zatrzymaj się, popłacz się i zaklnij. Czasami krzyczał mi w głowie przez korzenie i szczypał pokrzywami i komarami. Uderzał w nadgarstki i walił w tyłek. Od czasu do czasu rzucił gałąź w koła i sypnął miałkim piaskiem. Piekło gdy batożył mnie ostrymi trzcinami po spoconych rękach. Taki z niego WAŁ!
A gdy było już naprawdę źle - zatrzymywałem się i jadłem wtedy wiśnie z dzikiego sadu, jadłem jagody. A najbardziej zapamiętam trzask miękkiej skórki świeżo zerwanego jabłka, która pękła nadgryzana z ogromnym apetytem. I ten sok który spływał mi po zgłębieniach brody. Kwaskowy i soczysty sok leciał po brodzie i na koszulkę. Najlepszy taki energetyk.
Po każdej z nieprzespanych nocy otrzymywałem nagrodę w postaci brzasku. Gdy wyczekiwany łagodny róż poranka rozświetlał moją drogę. Gdy mogłem zgasić lamkę i pomyśleć: oto jest dla mnie prezent w postaci nowego dnia. Kolejnego dnia, w który mogę robić to co bardzo lubię. Gonić horyzont by sprawdzić co jest za nim.

  • Like 1
  • Thanks 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Taki styl opisu/przekazu to zupełnie nie moja bajka. Powiedziałbym nawet, że nieco mnie śmieszy i drażni. Najśmieszniejsze jest jednak to, że trafia w sedno. Dokładnie wiem o jakie uczucia mu chodziło. Dlatego właśnie warto żyć. Przydałoby się jeszcze - to dla mnie bardzo ważne - aby móc z kimś się tym dzielić się w tym właśnie momencie. Dlatego tak podziwiam samotną walkę bo dla mnie byłaby ciężka do zniesienia.

Pozdrowienia i szacunek wielki

  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dzięki serdeczne ale z pewnością nie przeczytam całości. Zerknę na zdjęcia pewnie i tyle. Nie mam pędu do poznawania świata czyimiś oczami, nie piszę relacji ich nie czytam. raczej nie robię zdjęć - starta czasu a chwili i tak nie uchwycisz w tym, dokładnie tym momencie. Jak będę chciał się czegoś dowiedzieć to zapytam się Johnnego. Idea imprezy bardzo mi się podoba i w przyszłym roku kto wie? A jakby Rybelek jeszcze chciał.

Pozdrowienia

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@johnny_narciarz korzystając z okazji zapytam o radę, planuje wypad R4 i WTR przez goczalkowice Brzeszcze i dalej do Krakowa, czy twoim zdaniem po 4 dniowych opadach odcinek Goczalkowice Brzeszcze będzie przejezdny?

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.07.2018 o 11:30, Sariensis napisał:

ma na zdjęciach szelki z kamera, a tu relacji brak

 

Dnia 13.07.2018 o 09:16, johnny_narciarz napisał:

uszkodziłem kartę pamięci, gdzie miałem większość ujęć filmowych i chyba filmiku nie będzie.

Szkoda, na osłodę dla dobrego humoru na weekend  relacja ekipy z która chętnie bym pojechał, oby nie razem pociągiem bo start mógłby być opóźniony  :)

 

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Sariensis napisał:

@johnny_narciarz korzystając z okazji zapytam o radę, planuje wypad R4 i WTR przez goczalkowice Brzeszcze i dalej do Krakowa, czy twoim zdaniem po 4 dniowych opadach odcinek Goczalkowice Brzeszcze będzie przejezdny?

Jeśli pojedziesz tak jak leci WTR, to bez problemu. Tylko kilkaset metrów to szuter. Jeśli zechcesz jechać śladem Wisły 1200, może być ciężko... xD

Panowie, cierpliwości! Relacja będzie i to w kilku częściach, ale najpierw obowiązki. ;)  Próbuje tez jeszcze zgromadzić nieco materiału filmowego, żeby jednak coś zmontować. Szkoda, że nie mam funduszy, aby odzyskać wszystko z mojej karty pamięci... :( 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...