Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Cosworth240

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 657
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Zawartość dodana przez Cosworth240

  1. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    Na tankach jest logo SMI, czyli amerykańskiej firmy zajmującej się naśnieżaniem...
  2. Kilka lat temu w Livigno korzystaliśmy z uslug JAFFI. Jest tak jak napisali poprzednicy, generalnie przechowalnia dla dzieci żeby miały zorganizowany czas i sie nie nudziły, a rodzice mogli w tym czasie pojeździć. Mieli to wszystko fajnie zorganizowane - różne grupy, rozgrzewka przy muzyce i zabawie; jakieś tam animacje na sniegu i jazda na nartach. Z nami przyjechała grupa dzieciaków, która śmigała wtedy juz w klubach narciarskich i jeździła dobrze, to udało sie nawet to tak zorganizować, ze zrobili z nich osobna grupe i mieli instruktora, z którym jeździli więcej, po bardziej ambitnych trasach, choć oczywiście z treningiem takim klubowym nie miało to wiele wspólnego. Po dniu narciarskim można było dodatkowo w hotelu skorzystać z usług kadry instruktorskiej w charakterze baby sitterow. Były tez jakieś wspólne zabawy typu malowanie twarzy, przebieranki i tak dalej. Był to jedyny mój tego typu wyjazd w życiu; moja młoda miała wtedy 5 lat i jeździła wtedy słabiej; generalnie ona była z tego zadowolona, bo sie nie nudziła i dobrze bawiła; ja tez, bo sie wyjeździłem w spokoju wiedząc, ze ma opiekę i fajnie spędza czas na świeżym powietrzu. Uwazam, ze to całe JAFFI to naprawde miało fajnie przygotowane i zorganizowane. Więcej sie na taki wyjazd nie pisałem, bo odpowiadał mi juz inny charakter wyjazdu, ale jak ktoś szuka takiego przedszkola narciarskiego przy okazji wyjazdu w Alpy, to mogę ich polecić.
  3. Ja mogę polecić Sella Rondę nie tylko narciarsko, ale także rowerowo; parę lat temu zrobiłem kółko w jedną i drugą stronę narciarsko; przez ostatnie dwa sezony letnie udało się zrobić to samo na rowerze i mogę tylko polecić, zwłaszcza imprezę pt. Sella Ronda Bike Day. Przez dwa dni w roku, w godzinach od 8-mej do 16-tej, drogi wokół Sella Rondy są zamknięte dla ruchu samochodowego/motorowego i oddawane są wyłącznie rowerzystom . Drogi zamieniają się wtedy w prawdziwe święto roweru. W przyszłym roku daty to 8 czerwca 2024 oraz 14 września 2024. Niezależnie od tego Dolomity są absolutnie niesamowitym "rewirem" rowerowym, wiec godne polecenia nie tylko zimą, ale także w miesiącach letnich. Sella Ronda Bike Day wygląda mniej więcej tak - dominują rowery szosowe, ale jest też sporo MTB, elektryków i widzi się w zasadzie wszystko co ma dwa koła i pedały: Przy czym towarzystwo się mocno rozjeżdża i nie ma się wrażenia przesadnego tłumu, bo na zdjęciu to może trochę wyglądać jakby jechało się w strasznym spędzie ludzi. Tu jest parę moich zdjęć z Sella Ronda Bike Day i nie tylko:
  4. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    U dzieci raczej nic się nie zmieniło; moja córka odkąd ma właśnie mniej więcej 6 lat śmiga co roku na Stożku przez całe ferie zimowe i jest zachwycona; jakoś nie uskarża się na "stromą trasę". Choć dzieci też generalnie w dzisiejszych czasach wygodniejsze niż kiedyś, a już jak nie daj Boże internet nie działa... 😉 W każdym razie rok temu była jakaś tam gadka, że może w tym roku pojedziemy gdzieś indziej, ale dzieciaki powiedziały, że nie wyobrażają sobie ferii bez Stożka. No i super - dobrze, że takie miejsca jeszcze istnieją; choć fajnie jak natura pomaga i można elegancko pojeździć także tam gdzie nie ma naśnieżania... A co się zmieniło u dorosłych - no cóż - kiedyś człowiek na Pilsku czekał w kolejce do przymarzającego do 4 liter orczyka po pół godziny; cieszył się jak w ogóle ratrak tego dnia ruszył na trasy; o naśnieżaniu mowy nie było; a teraz ma być sztruks i to najlepiej od rana do wieczora; trasa płaska i szeroka jak lotnisko; pisten bully; artyleria armat (to oczekiwanie można jeszcze jakoś tłumaczyć zmianą klimatu); kanapa nawet na górce o długości 300-500 metrów, no i... karczma obowiązkowo... No nic - nie zaśmiecam, bo wątek ma być o nowych inwestycjach...
  5. Kurcze - jak chcesz coś kupić na kilka sezonów, to szczerze mówiąc ja bym polecił jakieś testy sprzętu albo dobra wypożyczalnie i przejeździć ile par sie da; miałem juz tak, ze na papierze dobrałem sobie jakieś deski a potem udało sie gdzieś je wypróbować i były różne „rozczarowania”. Kiedyś byłem napalony na pewien model stockli, okazało sie, ze mieli cała kolekcje tej firmy w wypożyczalni na Tuxie. Przez dwa dni przetestowałem kilka par - te które na papierze wydawało mi sie, ze bedą idealne dla mnie, akurat jakoś najmniej mi odpowiadały - choć szata graficzna była najfajniejsza w kolekcji 🙂 Miałem tez tak, ze czasem do jazdy trafiły mi sie jakies narty zupełnie niespodziewane i zaskoczyły mnie mega in plus. Moim zdaniem każdy ma trochę inne oczekiwania, odczucia, umiejętności i dlatego warto samemu sie przekonać. Oczywiście na takie testy i zabawy trzeba poczekać do zimy albo wybrać sie na lodowiec...
  6. A widzisz - nie zwróciłem uwagi na tą marketingową działalność... ja polecając muc-off'a i wklejając link mogę zadeklarować, że nie siedzę w kieszeni, ani ich, ani centrum rowerowego 😉
  7. Używam MUC-off bike cleanera; działa; czy jest jakiś wyjątkowo wyjątkowy - pewnie nie, ale opinie ma dobre lub bardzo dobre; miałem wcześniej jakiś polski produkt, ale nie pamietam nazwy; miał podobny kolor do tego muc-offa ale był tańszy; IMHO działał bardzo podobnie. Tu link do tego co używam: https://www.centrumrowerowe.pl/srodek-do-mycia-roweru-muc-off-bike-cleaner-pd12641/?v_Id=99667&gclid=Cj0KCQjwz8emBhDrARIsANNJjS7rCIuG1cPvK7NNBUjo7dX-UpxQR4Js69l3lvziMJezJiZmEZOFeywaAnI0EALw_wcB
  8. Jak słusznie wskazali inni - bliżej masz Stuhleck i Semmering. Stosunkowo blisko masz także Hinterstoder, czy Hochkar. Są też inne. Te wymienione to są ON stosunkowo małe, jak na Austrie, ale nieporównywalnie bardziej atrakcyjne od Koralpe. Natomiast ja z Krakowa do Schladming dojeżdżałem zwykle bez korków w niecałe 8h i IMHO zastanawianie się nad jeżdżeniem na Koralpe zamiast w Schladming to tak w kategoriach kibicowsko-piłkarskich, jak zastanawianie się, czy lepiej pójść na finał ligi mistrzów, czy może na mecz B-klasy, który odbywa się w tym samym czasie...
  9. Zakup elektroniczny jest jednak dużo wygodniejszy - ostatnio jadąc na rower w Dolomity kupiłem wszystko elektronicznie, włącznie z odcinkiem przez Brenner i dzięki temu nie było żadnych dodatkowych stopów, a przez Brenner smignelismy pasem dla winiet elektronicznych bez kolejek i szukania portfela. Ktoś juz tu wspominał - na stronie ASFINAGu wystarczy zaznaczyć, ze jest sie przedsiębiorca - nawet jak sie nim nie jest - i winieta działa od razu, bez 18 dni karencji. Z czeska winieta w ogóle nie ma kłopotu. Swoją droga ciekawe, jak dwa kraje EU różnie interpretują przepisy o ochronie konsumentów, bo to ze względu na prawo do odstąpienia od umów zawartych na odległość, Austriacy maja ta karencję…
  10. PM do Ciebie wysłany - email do kolegi z Turynu, z którym współpracujemy wysłany. Jeżeli on nie będzie alarmował, że lecą jakieś terminy albo coś trzeba na tzw. już, to spokojnie skoncentrować się na zdrowiu i... proszę pamiętajcie (tu znów uwaga o charakterze ogólnym dla wszystkich w podobnej sytuacji) o zbieraniu wszystkich dokumentów - jeżeli za cokolwiek płacicie z własnej kieszeni, to paragony, faktury oraz dokumentację dot. leczenia proszę skrzętnie zbierać.
  11. Jestem nieobiektywny, bo sam jestem adwokatem, są tacy którzy mówią nawet, że całkiem dobrym 😉 ale trochę czuje się wywołany do tablicy, mogę podzielić się pewnymi przemyśleniami i tak - zachęcam do skorzystania z pomocy profesjonalnego pełnomocnika niezależnie od tego, czy miałbym to być ja, czy ktoś inny. Na PM wiadomość też do osób dotkniętych tym zdarzeniem poszła wiadomość. Jak się można domyśleć nie jestem fanem tzw. kancelarii, czy firm odszkodowawczych - mam swoje zdanie na temat ich podejścia do tego typu spraw, choć na pewno firmy te różnią także między sobą, ale poprzestanę na tym i nie będę rozwijał wątku. Zresztą zagranicą te firmy nie są tak powszechne - tymi sprawami się zajmują kancelarie adwokackie - w krajach alpejskich są takie, które specjalizują się w zdarzeniach na stoku. Z swojej strony mogę powiedzieć, że na pewno warto się ubezpieczać - miałem w kancelarii kilka spraw związanych z nierozliczonymi kosztami akcji ratunkowych w Austrii (przeloty helikopterem i te sprawy) - to naprawdę wielkie kwoty w porównaniu z kosztami ubezpieczenia. I wbrew temu co być może się ludziom wydaje - dochodzenie należności przez zagraniczny szpital, czy firmę transportową w Polsce nie jest w dzisiejszych czasach takie trudne - tego typu instytucje zwracają się do nas dość często i prowadzimy w ich imieniu tego typu sprawy, czasem niestety przez komornika. Jeżeli nie daj Boże komuś zrobimy krzywdę, to kwoty mogą także być olbrzymie - zgłosił się do nas pewien Pan, który na Stubaiu wjechał w starszą panią (70+) z Austrii już pod samym wyciągiem - na dojeździe do kolejki pod kanapę, było coś tam oblodzone i niestety ona się zatrzymała, a on już nie. W efekcie złamała sobie ta Pani nogę, było śmigło, szpital i pozew na coś 25 tysięcy EUR przed sądem w Innsbrucku. To czego niestety w tej sprawie nie było, to polisy ubezpieczeniowej tego Pana. Sprawę udało się rozwiązać ugodowo, za kwotę dużo niższą, ale nie niską i na pewno dużo wyższą niż 200-300 PLN, które kosztowałaby polisa ubezpieczeniowa. Przy polisach warto zwrócić uwagę na wysokość sumy z tytułu odpowiedzialności OC - uważam, że kwoty typu 50 lub 100 tys PLN są zbyt niskie. Sam staram się wybierać polisy z możliwie wysokimi sumami, choć zwykle w Polsce oznacza to odpowiedzialność do 50 tys EUR, czasem 200 tys PLN. Jeżeli chodzi o wypadki na stoku; jeżeli już się coś stanie - to oczywiście najważniejsze jest zdrowie, poinformowanie właściwych służb ALE równocześnie i tak wiem, że nie myśli się o tym od razu, a jak się jest poszkodowanym to często w ogóle nie ma się takiej możliwości, jednak jak się jest w grupie, to warto aby przy okazji takiego zdarzenia od razu spisać dane kontaktowe - nr telefonu komórkowego, imię, nazwisko - osób, które wypadek widziały - często, takie osoby stoją chwilę, podjadą, pokręcą się, ale zanim przyjadą ratownicy, policja, tych osób już nie ma. Oczywiście dane osobowe delikwenta, który spowodował wypadek są najważniejsze - żeby potem nie było tak, że w zamieszaniu akcji ratowniczej taka osoba cudownie zniknie. Macie komórki - zróbcie zdjęcie jakiegoś dokumentu, czy choćby twarzy takiej osoby, jakby się miała zmyć, to policja ma cokolwiek, choć z doświadczenia wiem, że akurat to drugie to niekoniecznie jest coś za co policja chętnie się "złapie". Dzisiaj są dość powszechne gopro i inne tego typu kamery - może ktoś z Was, waszej grupy nagrał wypadek, wtedy nie ma problemu z takim dowodem ALE może właśnie to ktoś wokół nagrał to co się stało - popatrzcie, czy ktoś nie ma kamery na kasku wokół Was; warto to "zabezpieczyć" choćby poprzez poproszenie kogoś, żeby sprawdził i mailem przesłał taki filmik. Mieliśmy wypadek Pani ze Szkocji w Suchem - okazało się, że z czasem ujawniły się dość poważne skutki tego zdarzenia - ale Pani nie miała żadnych namiarów na sprawcę, świadków; był jedynie protokół spisany przez ratownika na stoku, z którego nic nie wynikało. Żadnych danych sprawy, świadków - nic. Nie dało się tego pociągnąć dalej. Z tej sprawy morał też taki - niekoniecznie należy już na tym wstępnym etapie zakładać, że na pewno nic człowiekowi się nie stało i w związku z tym od razu sprawę należy odpuszczać. Mieliśmy sprawę dziewczyny poszkodowanej w Szwajcarii - osoba, z którą się zderzyła, podjechała, czekała - to nie było problemu z ustaleniem danych tej osoby, ale nie było zbyt wielu świadków, a dodatkowo ta osoba oświadczyła na stoku, że nie wnosi żadnych roszczeń. Przez to notatka ze zdarzenia na stoku nie zawierała w zasadzie żadnych ustaleń co do samego wypadku; dodatkowo jak ta osoba się do nas zgłosiła, to minęły wszystkie terminy na wniesienie ewentualnego wniosku o to aby policja działała dalej; i jak się potem okazało, skutki tego wypadku są niestety poważne, a nie bardzo było jak udowadniać jak do tego zdarzenia doszło, kto ponosi winę itp. Polisa ubezpieczeniowa tej osoby pokryła wszystkie koszty leczenia, ale kwestii ewentualnego zadośćuczynienia, szkody (ta osoba przez jakiś czas była wyłączona z działalności gospodarczej) itd. nie dało się dalej pociągnąć. W sprawach międzynarodowych - i tak zawsze działamy w tandemie z prawnikami zagranicznymi, tu idealnie jak ubezpieczenie pokrywa także koszty ewentualnej pomocy prawnej - niestety nie jest to zasada w polskich polisach ubezpieczeniowych, ale czasem się zdarza. Tyle takich moich przemyśleń na tzw. gorąco - pamiętajmy o polisach ubezpieczeniowych. Ja nawet jadąc na jeden dzień na Chopok klikam wieczorem przed wyjazdem online i kupuję polisę. Choć zdaje się, że swego czasu w części ośrodków słowackich w cenie skipassu było ubezpieczenie.
  12. Polecam jednak bardziej Oakley z szybami Prizm bardziej od POC z Clarity. Mamy w domu ze trzy pary gogli Oakley i ze dwie pary POC - w moim subiektywnym odczuciu co oksy to oksy i mimo, ze firmę POC bardzo lubię, to w przypadku gogli stawiam na Oakley.
  13. Smutne, ale prawdziwe. Trenowanie narciarstwa alpejskiego w naszym kraju do łatwych nie należy, ale tzw. działacze, mogliby w tym chociaż nie przeszkadzać, skoro juz nie pomagają…
  14. Fiss Nordseite na pewno było dużej lepiej; rejon Moeseralm - czyli południowa strona nad Fiss a) w ogóle nie przypadł mi do gustu; b) tam na pewno trasy były bardziej rozjeżdżone i z racji południowej strony bardziej podatne na działania słońca; Pezid i Masnerkopf mają ten plus, że są trochę wyżej (coś koło 2800 metrów górne stacje), a Pezid dodatkowo jest w cieniu. Natomiast też już tak wszystkiego nie pamiętam, bo mimo jeżdżenia tam przez ponad tydzień, to ten teren jest tak rozległy, że nie wszystko pamiętam. Myślę, że i tak będziecie chcieli zobaczyć w miarę wszystko, więc pewnie sami się przekonacie.
  15. Ośrodek jest bardzo rozległy - moim zdaniem fajnie zwiedzać częściami niż jeździć od lewa do prawa codziennie; osobiście lubię tereny Masnera (czyli na mapie patrząc po lewej stronie); widokowo bomba (Pezidbahn, Massnerkopbahn - te okolice) - ale jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje i to, że mnie się tam podobało, to niekoniecznie musi innym.
  16. W sumie dobrze pamiętałem z tym Piotrkiem Kaczmarkiem - tutaj link do artykułu we Wprost z 2003 roku: https://www.wprost.pl/kraj/46795/wyscigi-pasozytow.html A tu relewantny kawałek tego artykułu:
  17. Kurcze - jestem zbulwersowanym tonem, w jakim w dniu dzisiejszym portal gazeta.pl opisał "przypadek" Magdy Łuczak. Link do artykułu tutaj: https://www.sport.pl/zimowe/7,79229,28215832,zart-kpina-i-oszustwo-polska-supernadzieja-lawiruje-ciagnie.html#s=BoxOpImg5 Już na głównej stronie gazeta.pl, pojawia się taki oto "kafelek": Z tego co rozumiem - Magda chce studiować w USA - pewnie ma tam szansę na stypendium; a PZN jest oburzony i odgraża się, że będzie żądał zwrotu pieniędzy za przygotowania do olimpiady. Racji do końca obu stron nie znamy, choć to że Magda jeździ na tym poziomie, to zapewne nie jest wielka zasługa PZNu, tylko jej talentu przede wszystkim, a także rodziców, którzy ładowali grubą kasę od tzw. dziecka w rozwój jej kariery. Być może - tego nie wiem - rzeczywiście w ostatnim czasie PZN jakieś tam środki i możliwości uruchomił, których wcześniej nie było, choć nie mam wątpliwości, że stało się to na kanwie obiecujących wyników Magdy i zbliżającej się olimpiady - w której wystartowała i odniosła przyzwoity wynik - a nie w wyniku inwestowania w jej talent od wielu lat. To co mnie bulwersuje to: a) PZN znów wyciąga jakieś brudy na światło dzienne; do tego w zasadzie grożąc Magdzie, że ona tu dostała luksusowe warunki i teraz przez jej "postawę", to inne narciarki będą miały trudniej - co to do cholery za szantaż; b) sposób napisania artykułu jest totalnie jednostronny, do tego cytuje się, zarówno w treści samego artykułu, ale nawet na tym "kafelku" słowa, która po prostu tą dziewczynę od razu "grillują" - "żart", "kpina", "oszustwo"; wydźwięk jest taki - my tu w PZN nie wiadomo, jaką kasę w nią zainwestowaliśmy, a ona niewdzięczna, teraz sobie do Ameryki wyjeżdża; jest też wrzutka sugerująca, że ona nie chce trenować z byłym "coachem" samej Petry Vlchovej, bo... jest leniwa (nie jest to napisane wprost - sugeruje się, że jest zbyt wymagający); Nikt nic nie napisał o tym, że: a) kariera narciarza w Polsce, to kasa rodziców i lata wyrzeczeń i ciężka praca od dziecka - w tym PZN zapewne nie uczestniczył; b) że takie stypendium w USA to szansa na zdobycie świetnej edukacji ALE także, że wielu zawodników PŚ w ten sposób podtrzymywało lub wręcz rozwijało swoje kariery - Magda może startować, zarówno w NOR-AM'ach , czyli odpowiednikach Pucharu Europy, tylko rozgrywanego za Oceanem, a poza tym w tzw. collegial tour, też startowali zawodnicy - niekoniecznie amerykańscy lub kanadyjscy - którzy potem startowali w PŚ, bo poziom zawodów collegowych jest wysoki - choć jasne, że PŚ to to nie jest. Nie znając racji jednej i drugiej strony, ale trochę znając "życie" i realia trenowania tej dyscypliny w Polsce jestem zbulwersowany tym jak to zostało opisane i że ktoś z PZN nie dzwoni do gazety, żeby natychmiast to ściągnięto z portalu... ale może komuś chodzi o to, aby "uwalić" młodą 20-letnią dziewczynę, która dryg do nart ma - może komuś to po prostu przeszkadza. Mieliśmy już kiedyś takiego Piotra Kaczmarka, co to różne Trofeo Toppolino i inne zdobywał, o którym Włosi mówili, że "molto talento" i w ogóle. On też był z tego co pamiętam za Oceanem, też miał stypendium i też komuś w PZN się to nie podobało - powiedziano, że jak chce jechać na olimpiadę to ma wracać - no i wrócił - tylko, że na olimpiadę nie pojechał (bo pojechał ktoś inny), a stypendium przepadło - tak to wtedy zdaje się wszystko na koniec powychodziło...
  18. Dokończę moją relację z Hinterstoder już z Polski - wróciliśmy wczoraj tj. w niedzielę. Olbrzymi plus to odległość jednak trochę mniejsza niż z Salzburgerlandu, nie mówiąc już o Tyrolu, czy Voralbergu. Z miasteczka pod drzwi domu jadąc 125-130 km/h na tempomacie przez większość drogi udało się ją pokonać w 6:30. Faktem jest, że przejechaliśmy to w zasadzie non-stop - pół godziny drogi przed domem starsza córka ogłosiła, że musi siusiu i do domu nie wytrzyma - został więc zrobiony pit-stop w stylu formuły 1 😉 W Hinterstoder spędziliśmy w sumie tydzień; pogodowo trafiliśmy naprawdę nieźle, bo dopiero w ostatni dzień się zachmurzyło bardziej, ale nawet w ten dzień na chwilę słońce w jakiś dziurach między chmurami się przebijało. Temperatura cały czas na lekkim minusie, trasy świetnie przygotowane, śniegu w bród, chociaż od lokalsów dowiedziałem się, że przez pandemię ON w tym roku skromniej podchodził do kwestii naśnieżania, czy nawet obsady wyciągów personelem. Ja akurat w kwestii śniegu, czy obsługi niedoborów nie zauważyłem. Tras w ON nie ma nie wiadomo jak dużo - ok. 40 km - ale na karnecie jest też ośrodek Wurzeralm położony niedaleko, gdzie jest jeszcze 22 km. Ponieważ z uwagi na rodzinę, ja nie miałem jakiegoś ciśnienia i to co oferowała góra Hoess mi w zupełności wystarczało, to Wurzeralm nie odwiedziłem. Są plany rozbudowy ośrodka - w przyszłym roku powinna być nowa gondola z miasteczka na Hutterer Boden - to akurat nie spowoduje zwiększenia ilości tras, a jedynie pozwoli osobom parkującym na drugim parkingu dostać się na górę, bez konieczności spaceru do obecnej gondoli; natomiast jest konkretny plan rozbudowy ośrodka w kierunku Vorderstoder - miałyby powstać 3 lub 4 dodatkowe wyciągi z tamtej miejscowości w górę i tu pojawiłoby się - w jednej wersji ok. 10 km nowych tras, a w drugiej wersji ok. 20 km nowych tras. Papiery środowiskowe są procedowane już drugi czy trzeci rok, bo inwestycja budzi opór ekologów, a także Alpenverein. Drugim kierunkiem potencjalnej rozbudowy ON byłoby połączenie Hinterstoder z Wurzeralm - temat wraca co parę lat, ale tutaj na razie nie ma aż takich konkretów jak z tym Vorderstoder, że procedują się jakieś dokumenty. Lokalsi mówią, że nawet połączenie w formie jakiejś wahadłowej gondoli, bez budowy dodatkowych tras dałoby ośrodkowi dodatkowe atuty. W każdym razie gdyby rzeczywiście przybyło 10-20 km tras z Vorderstoder i jeszcze udało się połączyć to co jest z Wurzeralm, to powstałby już ON z 75-85 km połączonych ze sobą tras. Tyle w temacie planów rozbudowy. Z ciekawostek - większościowym udziałowcem ośrodka jest Peter Schrocksnadel - nazywany przez niektórych Austriaków carem austriackiego narciarstwa. Ten Pan często pojawiał się w relacjach z Pucharu Świata, bo był wieloletnim prezesem tamtejszej federacji, ale prywatnie posiada kilka firm eventowych, posiada firmę Sitour (ona robi oznakowania tras narciarskich, banery reklamowe, mapki ośrodków narciarskich), telewizję Feratel (to ta co pokazuje "widoczki" live z róznych ON w całej Austrii i nie tylko), ale także posiada hotele, czy udziały w kilku austriakich ON. Od niedawna prezesem federacji austriackiej już nie jest, za to jest V-ce Prezesem FIS. Tutaj info z Wiki: https://en.wikipedia.org/wiki/Peter_Schröcksnadel . Moja opinia jest taka - ktoś kto szuka ośrodka w miarę blisko Polski na 3-4 dni np. przedłużony weekend - trafi we właściwe miejsce. Ktoś kto chce spędzić czas z rodziną i narty są pewnym dodatkiem do czasu spędzonego rodzinnie, to spokojnie może przyjechać nawet na dłużej. Osoby, które stawiają na narty od rana do nocy i lubią zmieniać trasy - pewnie po 2-3 dniach się będą nudzić. W tych 40 km nie brakuje tras ambitnych - jest bardzo fajna czarna "8", bardzo fajna trasa PŚ - czyli trasa Hansa Trinkla; jest w końcu trasa Inferno, która ze swoimi 70% zadowoli miłośników tras ekstremalnie stromych; trasy czerwone też są fajne. W jakiś sposób może "najgorzej" mają osoby jeżdżące słabo - dla nich są trasy na samej górze - widokowo super, ale nie są jakieś wyjątkowo długie i są raptem dwie - jest też trochę wariantów niebieskich, ale to często bardziej "objazdy" stromszych kawałków tras czerwonych - takie przecinki przez las niż "samodzielne" niebieskie trasy. Tyle w temacie tego ON, pozostaje mi wrzucić jeszcze kilka widoczków z tego tygodnia:
  19. Sorki, że dopiero teraz - w tej sprawie @marionen niewiele niestety mogę powiedzieć. Wydaje mi się, że jest tam mało terenu otwartego, niezalesionego - na górze trochę jest i śladów trochę widziałem, ale tam nie jest zbyt stromo; większość ośrodka zalesiona, więc off-piste to taki między drzewami raczej. W sobotę spotkałem się z Eveline Rohregger - ponad 100 startów w PŚ i kilka rezultatów w top 10 - która zajmuje się lokalnym klubem i niestety zapomniałem ją zapytać o ten off-piste, ale rozmawialiśmy, że kiedyś zawody PŚ odbywały się nie tutaj gdzie teraz, tylko w Hinterstoder istniał jeszcze ośrodek Baerenalm, który zamknął się w 2006 roku i pytałem ją, czy nie było planów połączenia obecnego ośrodka z tym dawnym Baerenalm - i Eveline mówiła, że niestety takich planów nie ma i że wcale nie byłoby to łatwe, bo z góry z Hinterstoder w kierunku tego Baerenalm jest trudny teren, włącznie z pionowymi ścianami - ale mówiła też, że jak ktoś wie co robi i wie gdzie jechać to w tamtą stronę jest właśnie świetny zjazd.
  20. A dzisiaj w Hinterstoder kolejny piękny dzień. Jako, że zacząłem od narciarstwa rodzinnego z córką, to przy okazji odkryłem, a w zasadzie wspólnie odkryliśmy tradycyjne atrakcje większych ON, typu trasa z radarem mierzącym prędkość (udało się 90 km/h przekroczyć), trasa z hopkami, druga trasa z hopkami. 3-latka znów odkrywała uroki tutejszego przedszkola, czyli Sunny Landu; a w trakcie dnia pognałem trasą Hannesa Trinkla z plecaczkiem na zakupy do miejscowego Spara. Takie to atrakcje 😉 Trasy powyżej Hutterer Boden nawet popołudniu twarde i równe jak stół. Trasa do miasteczka w sumie też niezła, choć momentami dość mocno oblodzona, więc warto mieć ostre krawędzie. Tutaj parę widoczków:
  21. Google spod domu w KRK do Hinterstoder (nie liczę 15 min wspinaczki do góry) pokazał 6 g 40 min (to było po 5-tej rano, bo chodziło o to żeby dzieci trochę jednak podróż przespały, zwłaszcza nasza 3-latka) i taki czas jadąc nie szybciej niż 125-130 kmh na autostradzie - chodziło o to żeby boks nie szumiał - osiągnęliśmy. Faktem jest, że pomogły w tym elektroniczne winiety, zarówno na Czechy, jak i Austrię (jak się zaznaczy, że kupuje jako firma, nie jako konsument to winieta działa od kopa - nie trzeba czekać 16 dni) - przez co nie zatrzymywałem się przez pierwsze 4h podróży, a potem już naprawdę pęcherz ogłosił, że albo przystanek, albo mokre gacie.
  22. W weekend dotarłem z rodziną do ośrodka Hinterstoder w Górnej Austrii. Nastroje przed wyjazdem średnie, z uwagi na to co dzieje się na wschód od Polski i w sumie z żoną rozważaliśmy odwołanie tej całej eskapady, ale ostatecznie z uwagi na dzieci, postanowiliśmy nie zmieniać planów. Nigdy nie jeździłem wcześniej w żadnym ON w Górnej Austrii i szczerze mówiąc, gdyby nie relacje z Pucharów Świata, pewnie nie zwróciłbym uwagi na nazwę Hinterstoder. Do tego tak się złożyło, że jeden z moich klientów pochodzi z okolicy i nas tutaj zaprosił. Ośrodek jest dla mnie dużym zaskoczeniem na plus - generalnie nastawiłem się na stosunkowo kompaktowy, jak na warunki Austriackie (40 km tras) ON położony stosunkowo blisko Polski (z Krakowa wyjechaliśmy 5:20 rano, a przed 12tą zameldowaliśmy się w miasteczku na dole. To co mnie zaskoczyło, to fantastyczne widoki na pasmo Totes Gebirge (czyli w dosłownym tłumaczeniu Góry Martwe - chodzi o brak roślinności) z najwyższym szczytem Grosser Priel (trochę ponad 2,5 tys mnpm) i trasy - niby nie ma ich mega dużo, ale są naprawdę fajne. Zdjęcia z chmurami z wczoraj - te bezchmurne z dzisiaj: Zwłaszcza osoby lepiej jeżdżące docenią ten ON, bo nawet niebieskie w wielu innych miejscach oznaczone byłyby raczej kolorem czerwonym, a niektóre czerwone, to takie raczej bordowe. Sztandarową trasą jest trasa Pucharu Świata sygnowana imieniem i nazwiskiem Mistrza Świata Hannesa Trinkla. Jest też trasa oznaczona Inferno - z nachyleniem 70% - nie powiem, zrobiła na mnie wrażenie. Mieszkamy na wysokości ponad 1400 mnpm w enklawie domków (niem. Huette), gdzie z miasteczka Hinterstoder dociera się płatną blisko 10 km drogą, na której zimą co do zasady obowiązuje nakaz zakładania łańcuchów na koła. Latem jest to też fajny podjazd rowerowy (co zresztą widać na folderach): Plusem mieszkania na tej wysokości i w tym miejscu jest to, że wychodząc na stok przed 9-tą rano (wyciągi ruszają 8:45), człowiek zastaje taki widok jak poniżej na zdjęciu. To tutaj znajduje się serce tego ośrodka, z jego głównym wyciągiem 6-os kanapą. Z boku jest jeszcze jedna gondola - znacznie mniej dzisiaj oblegana oraz 2-osobowe krzesło, które na górze "spotyka się" z tą 6-os kanapą i być może z powodu tego, że trochę się dubluje - było wyłączone. Jest też trochę orczyków, gdzie trenowały m.in. kluby, bo tam mają trasy treningowe: Z tej 6-os. kanapy - z górnej stacji można w zasadzie dostać się do każdej trasy tego ON. Powyżej znajdują jeszcze dwa orczyki, obsługujące bardzo fajne niebieskie trasy z piękną panoramą gór. To są najwyżej położone trasy tego ośrodka - na ok. 2 tys. mnpm: ON oczywiście nie jest dla tych co lubią mieć setki kilometrów tras w zanadrzu, w zasadzie przez cały dzień można zwiedzić każdą trasę; jest ich jednak mimo wszystko na tyle dużo, że i są na tyle fajne, że mnie to w zupełności odpowiada. Jest też niemały teren dla najmłodszych - nazywa się Sunny Land - jeżeli dorosły ma karnet to za 4 EUR extra dziennie, maluch ma tam wstęp. Jak widać na zdjęciach pogoda dopisuje. Cały tydzień ma być dość pogodny. Zaskoczyły mnie bardzo dobre warunki śniegowe - o ile na dole w miasteczku śniegu może nie ma turbo dużo - jakieś 20-30 cm, to tutaj na górze jest go blisko półtorej metra. Do tego wiele tras do pewnego momentu, a niektóre w zasadzie przez cały dzień - są w cieniu, przez co mimo nie jakiś ogromnych wysokości nad poziomem morza, jak na Austriackie warunki, to trasy są jak stół. Szybkie, zmrożone, twarde. Na koniec jeszcze taka panoramka:
  23. Prognozy pogody na przyszły tydzień dają nadzieję na mróz w nocy i trochę niższe temperatury plusowe w dzień i to bez opadów, więc jeszcze jest nadzieja, że "nie wszystko stracone"... 😉
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...