Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Z Voelkla Deacon 80 na Voelkl Racetiger SC


Rekomendowane odpowiedzi

Po moim wypadku na Moltku na Headach Magnum postanowiłem trochę "zwolnić" .... . Więc sprzedałem swoje Heady i za namową internetową kupiłem sobie Deacony 80 niby jako bardziej lajtowe. Bo niby duży roker ,przyjazne na cały Boży dzień. Ale internet swoje a życie swoje. Kupiłem rok temu ,odczekałem aż noga się zrośnie , z 20 razy w międzyczasie smarowałem na gorąco-po prostu pieściłem narty a nie stoki ( bo nie mogłem) . Nadszedł czas wyjazdu ............... . I powiem krótko tragedia . Nie umiem jeździć . No nie umiem , wszystko nie tak , kaleczę całe narciarstwo. Tak jakbym zaczął się dopiero uczyć jeździć . Myślę sobie że lata ( 63) swoje już robią . Dodatkowo do wszystkiego doszedł strach przed upadkiem z powodu prędkości. Taki paraliżujący . Co bardzo "pomagało" w prowadzeniu nart : ja który zawsze każdemu komu pomagałem tłumaczyłem że do skrętu bezpiecznego potrzeba jednak trochę prędkości zacząłem się jej bać a Deacon 80 chyba bardzo tego nie lubi....... . Męczyłem się przez 13 dni bo dawałem im i sobie ciągle szansę. W końcu w akcie desperacji po następnym nieudany dniu na nartach wymieniłem swoje wypieszczone Deacony 80(177) na Voelkl SC 13 -165cm . Specjalnie z Jasnej z ten wtorek po nartach o 13, pojechałem do Krakowa by wymienić Deacon 80 na rzeczone Voelkle SC . Wróciłem do Jasnej w nocy , całą noc nie spałem bo się bałem że to nie narty ale moje umiejętności i wiek robią swoje . Z duszą na ramieniu o 7.50 stawiłem się na parkingu. Buty i idę pod wyciąg ( Lucky) . Pierwszy wyjazd i pierwszy zjazd ....................................................... . O mój Boże - ja wciąż umiem jeździć i to nawet według mnie lepiej niż przed wypadkiem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! . Deacon 80 na twardym nie mógł normalnie wejść na krawędzie - wiadomo , potrzeba ciut większej prędkości a ja się bałem. Narty wywoziły mnie gdzie chciały one, a nie ja , trudno mi było je wygiąć . Nawet popołudniowe momenty kiedy nie było już betonu nic nie pomagały. 

Po przesiadce choć to krótkie w porównaniu do Deaconów narty , ZDECYDOWANIE zwiększyła mi się prędkość a więc w pewnym stopniu manewrowość. Czy to na twardym czy już na odsypach potrafię nareszcie wejść na krawędź i normalnie wycinać skręty i czuć pełne panowanie nad nartą ( z pełną świadomością fizyki)  . I mogę to robić od małej , średniej prędkości czego na Deaconach nie uświadczyłem . Wróciła mi chęć do narciarstwa bo w pewnym momencie stwierdziłem że to już koniec mojej przygody z narciarstwem skoro się męczę i z powodu braku panowania nad nartami staje się to już niebezpieczne . 

I powiem Wam - ja w końcu znalazłem po 50 latach jeżdżenia na różnych modelach nart swojego "Grala" . To Voelkl Racetiger SC 165 cm 13m promień skrętu. Dla mnie najlepsze . zdaję sobie sprawę ze każdy jest inny i każdy dobiera pod siebie . Ale ja znalazłem !!!!!! . 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Stary bywalec napisał:

wypieszczone Deacony 80(177) na Voelkl SC 13 -165cm

No cóż te Deacony potrzebują siła x gwałt żeby pojechać (wiem bo mam narty o podobnej charakterystyce).. z drugiej strony jesteś Ty - osłabiony po kontuzji wiec nie poitrafisz pojechać tak jak te narty wymagają..tyle.

Ale że Ci sie chciało taki kawał - przecież tam jest gdzie narty wypożyczyć.. :)

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Stary bywalec napisał:

Po moim wypadku na Moltku na Headach Magnum postanowiłem trochę "zwolnić" .... . Więc sprzedałem swoje Heady i za namową internetową kupiłem sobie Deacony 80 niby jako bardziej lajtowe. Bo niby duży roker ,przyjazne na cały Boży dzień. Ale internet swoje a życie swoje. Kupiłem rok temu ,odczekałem aż noga się zrośnie , z 20 razy w międzyczasie smarowałem na gorąco-po prostu pieściłem narty a nie stoki ( bo nie mogłem) . Nadszedł czas wyjazdu ............... . I powiem krótko tragedia . Nie umiem jeździć . No nie umiem , wszystko nie tak , kaleczę całe narciarstwo. Tak jakbym zaczął się dopiero uczyć jeździć . Myślę sobie że lata ( 63) swoje już robią . Dodatkowo do wszystkiego doszedł strach przed upadkiem z powodu prędkości. Taki paraliżujący . Co bardzo "pomagało" w prowadzeniu nart : ja który zawsze każdemu komu pomagałem tłumaczyłem że do skrętu bezpiecznego potrzeba jednak trochę prędkości zacząłem się jej bać a Deacon 80 chyba bardzo tego nie lubi....... . Męczyłem się przez 13 dni bo dawałem im i sobie ciągle szansę. W końcu w akcie desperacji po następnym nieudany dniu na nartach wymieniłem swoje wypieszczone Deacony 80(177) na Voelkl SC 13 -165cm . Specjalnie z Jasnej z ten wtorek po nartach o 13, pojechałem do Krakowa by wymienić Deacon 80 na rzeczone Voelkle SC . Wróciłem do Jasnej w nocy , całą noc nie spałem bo się bałem że to nie narty ale moje umiejętności i wiek robią swoje . Z duszą na ramieniu o 7.50 stawiłem się na parkingu. Buty i idę pod wyciąg ( Lucky) . Pierwszy wyjazd i pierwszy zjazd ....................................................... . O mój Boże - ja wciąż umiem jeździć i to nawet według mnie lepiej niż przed wypadkiem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! . Deacon 80 na twardym nie mógł normalnie wejść na krawędzie - wiadomo , potrzeba ciut większej prędkości a ja się bałem. Narty wywoziły mnie gdzie chciały one, a nie ja , trudno mi było je wygiąć . Nawet popołudniowe momenty kiedy nie było już betonu nic nie pomagały. 

Po przesiadce choć to krótkie w porównaniu do Deaconów narty , ZDECYDOWANIE zwiększyła mi się prędkość a więc w pewnym stopniu manewrowość. Czy to na twardym czy już na odsypach potrafię nareszcie wejść na krawędź i normalnie wycinać skręty i czuć pełne panowanie nad nartą ( z pełną świadomością fizyki)  . I mogę to robić od małej , średniej prędkości czego na Deaconach nie uświadczyłem . Wróciła mi chęć do narciarstwa bo w pewnym momencie stwierdziłem że to już koniec mojej przygody z narciarstwem skoro się męczę i z powodu braku panowania nad nartami staje się to już niebezpieczne . 

I powiem Wam - ja w końcu znalazłem po 50 latach jeżdżenia na różnych modelach nart swojego "Grala" . To Voelkl Racetiger SC 165 cm 13m promień skrętu. Dla mnie najlepsze . zdaję sobie sprawę ze każdy jest inny i każdy dobiera pod siebie . Ale ja znalazłem !!!!!! . 

Pocieszę się, też tak miałem. Wziąłem co miałem pod ręką padło na master gs 180. Było lodowisko, prędkość mała, strachliwość, siadłem na tyły, zeslizg, zmieniłem na trudniejszą trasę, jeszcze gorzej, zmieniłem trasę nie narty, zacząłem od niebieskiej, zacząłem jeździć szybciej i pewniej, lepiej technicznie, wróciłem na trudniejsze, jeździłem już bardzo szybko, jak na mnie, tak jak zwykle, pewnie, stok się opróżnił, jazda zaczęła wyglądać. Tak więc rozumiem. Wcześniej jeździłem na sl 165, adaptacja szybsza. Trochę się zdziwiłem, ale widać, że do pewnych nart potrzeba pewności, szybkości, a warunki zawsze mogą pomóc lub nieco zaszkodzić, szczególnie na początku. Na warunki nie narzekam, ot opisuję mechanizm, poniekąd psychologiczny. Zresztą jak bym mógł narzekać na warunki jak jeżdżę na skiturach po wszystkim, zastrugach, szreni, nawianym, co tam jest pod nartą. Opisana sytuacja na zwykłym stoku z wyciągiem, ale warunki w Krk ostatnio trudne, wszędzie. PS w tych deaconach szerokość 80 też nie ułatwia wejścia na krawędź, w tych magnumach i sc pewno mniej, koło 70, najlepiej na krawędź wchodziły, prawie, że same, szukając jej sztekli 66 pod butem sl elastyczne, kręciły jak szalone

IMG_6675.jpeg

IMG_0002.jpeg

IMG_5495.jpeg

IMG_5496.jpeg

Edytowane przez sstar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Lexi napisał:

No cóż te Deacony potrzebują siła x gwałt żeby pojechać (wiem bo mam narty o podobnej charakterystyce).. z drugiej strony jesteś Ty - osłabiony po kontuzji wiec nie poitrafisz pojechać tak jak te narty wymagają..tyle.

Ale że Ci sie chciało taki kawał - przecież tam jest gdzie narty wypożyczyć.. :)

przy okazji zacytuję nieodżałowanego niko130 https://www.skiforum.pl/topic/26103-pierwsze-piec-minut-na-gs-film/?do=findComment&comment=286671 cyt. Wracając do nart długich jezdziłem ostatnio na 180 Volkl - Motion (staruszka) - mój wzrost 168cm i wiem jak bardzo nalezy wydłużyć swoje działanie aby przeniesc sygnał " z buta" na przedną częśc narty. Warto od czasu do czasu pomęczyć się aby potem było lekko.

Edytowane przez sstar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sstar napisał:

Pocieszę się, też tak miałem. Wziąłem co miałem pod ręką padło na master gs 180. Było lodowisko, prędkość mała, strachliwość, siadłem na tyły, zeslizg, zmieniłem na trudniejszą trasę, jeszcze gorzej, zmieniłem trasę nie narty, zacząłem od niebieskiej, zacząłem jeździć szybciej i pewniej, lepiej technicznie, wróciłem na trudniejsze, jeździłem już bardzo szybko, jak na mnie, tak jak zwykle, pewnie, stok się opróżnił, jazda zaczęła wyglądać. Tak więc rozumiem. Wcześniej jeździłem na sl 165, adaptacja szybsza. Trochę się zdziwiłem, ale widać, że do pewnych nart potrzeba pewności, szybkości, a warunki zawsze mogą pomóc lub nieco zaszkodzić, szczególnie na początku. Na warunki nie narzekam, ot opisuję mechanizm, poniekąd psychologiczny. Zresztą jak bym mógł narzekać na warunki jak jeżdżę na skiturach po wszystkim, zastrugach, szreni, nawianym, co tam jest pod nartą. Opisana sytuacja na zwykłym stoku z wyciągiem, ale warunki w Krk ostatnio trudne, wszędzie. PS w tych deaconach szerokość 80 też nie ułatwia wejścia na krawędź, w tych magnumach i sc pewno mniej, koło 70, najlepiej na krawędź wchodziły, prawie, że same, szukając jej sztekli 66 pod butem sl elastyczne, kręciły jak szalone

IMG_6675.jpeg

IMG_0002.jpeg

IMG_5495.jpeg

IMG_5496.jpeg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie owijam w bawełnę że i umiejętności pewnie nie te . Co do szerokości Deacon 80 pod butem: te narty według mnie są ciut mułowate w skręcie,żeby zainicjować skręt to najpierw należy napisać podanie o pozwolenie do producenta ,przeczekać aż podanie zostanie zarejestrowane w sekretariacie ,podpisane i podobną drogą odebrane. . Oczywiście to żarty , jednakże te wolniejsze przechodzenie z krawędzi na krawędź powodowało że narta mnie wywoziła gdzie chciała . Nie panowałem nad nimi . Trochę pomagało to że przesunąłem wiązania MAKSYMALNIE do przodu . Ale frajdy z jazdy miałem bardzo mało. Walczyłem bardziej z nimi niż jeździłem na nich. I jak napisałem powyżej - wyszły przy okazji WSZYSTKIE braki techniczne, braki umiejętności. 

A wydawało mi się kiedyś że jeżdżę jak niejaki Stenmark 🤣🤣🤣🤣🤣

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cze

Dzięki za wpis Kolego. Bardzo wartościowy. Potwierdzający wiele wbrew internetowym teoriom. Świadczy nie o Twoich niskich umiejętnościach, ale o wysokiej świadomości narciarskiej jak również realnej samoocenie, a to należy do rzadkości. Narty szerokie wcale nie są łatwe i przyjemne i takie tam pierdoły. To są narty dla bardzo dobrze jeżdżących narciarzy. Początkujący kupując taki sprzęt skazani są na mordęgę. Ty jesteś doskonałym przykładem, bo niejako zacząłeś od początku po przerwie pewnie z pewną rysa na psychice po kontuzji. Efekt widoczny - sam to opisałeś. Frustracja i jak zwykle to nie narciarz, a sprzęt winny - więc zacząłeś kombinować ze sprzętem. Znana droga - szeroko stosowana w amatorskim narciarstwie. Kupowanie sprzętu na każdą możliwą aurę, stok itp. Do niedawna tak samo myślałem jak Ty, narty szerokie to muły do kwadratu. Niestety jest to kompletna bzdura. Od zawsze jeżdżę na nartach o sportowej konstrukcji i charakterze. SL sklep + GS sklep + ewentualnie jakaś hybryda. Wcześniejsze próby z szerokimi nartami kończyły się tak samo jak u Ciebie - ta sama diagnoza. Ale ja szybciutko je porzucałem, nie po 13 dniach, 3 czy też po 3 godzinach. Zwykle to był 1, góra dwa zjazdy. Ale ostatnio wziąłem od kolegi Deacon 84 i się zawziąłem. Okazało się, że mułowaty to ja byłem, nie narty. Na szerokich dechach trzeba wszystko robić szybciej i z dużą pewnością. Wtedy jadą jak trzeba. Zajęło mi to z 5 zjazdów, a też byłem bliski aby je rzucić w krzaki. W sumie to jeździłem na nich 3 godziny z bananem na twarzy. Ale początki były mocno frustrujące. W wąskiej narcie wystarczy deczko, aby złapały krawędzie, w szerokich to tak nie działa.

pozdrawiam

  • Like 2
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, pierwsze zjazdy na szerszych nartach, zwłaszcza tych twardszych to może być szok. Pamiętam, że ponad godzinę katowałem się na Head Kore na miękkim śniegu i muldach (chyba to było coś koło 85 pod butem), aż załapałem - choć to wtedy było jeszcze powyżej moich umiejętności. Potem testowałem i kupiłem Head Kore 93. Jestem zachwycony tymi nartami i uważam je za niezbyt trudne, ale nie dla początkujących.

Jednak nad techniką głównie pracuję na nartach SL.

Ostatnio testowałem narty Volkl Deacon, różne modele. Kompletnie gubię się w tych modelach, ale pamiętam, że z tych szerszych były bardzo sztywne i dość trudne w opanowaniu narty, takie średnie (ale świetnie jeżdżące V.Werks) i jakieś całkiem łatwe i niejakie.

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Harnas22 napisał:

Tak, pierwsze zjazdy na szerszych nartach, zwłaszcza tych twardszych to może być szok. Pamiętam, że ponad godzinę katowałem się na Head Kore na miękkim śniegu i muldach (chyba to było coś koło 85 pod butem), aż załapałem - choć to wtedy było jeszcze powyżej moich umiejętności. Potem testowałem i kupiłem Head Kore 93. Jestem zachwycony tymi nartami i uważam je za niezbyt trudne, ale nie dla początkujących.

Jednak nad techniką głównie pracuję na nartach SL.

Ostatnio testowałem narty Volkl Deacon, różne modele. Kompletnie gubię się w tych modelach, ale pamiętam, że z tych szerszych były bardzo sztywne i dość trudne w opanowaniu narty, takie średnie (ale świetnie jeżdżące V.Werks) i jakieś całkiem łatwe i niejakie.

jeździłem jedynie na Deacon 84 i jest to doskonała narta do wszystkiego, jak moje stare Grizzly się skończą to prawdopodobnie takie kupię - no chyba że Völkl jeszcze coś lepszego wymyśli

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jeeb napisał:

jeździłem jedynie na Deacon 84 i jest to doskonała narta do wszystkiego, jak moje stare Grizzly się skończą to prawdopodobnie takie kupię - no chyba że Völkl jeszcze coś lepszego wymyśli

Ja też tylko na tych jeździłem, ale czy do wszystkiego? To nie wiem. Do jazdy jak najbardziej, a do czegoś innego - to nie wiem. Nie próbowałem. Nawet nie mam pomysłu co innego można robić na nartach.

pozdro

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.02.2024 o 12:35, marekbtl napisał:

W wąskiej narcie wystarczy deczko, aby złapały krawędzie, w szerokich to tak nie działa.

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że im szersza narta tym trudniejsza. Mam narty freetourowe z ~95mm pod butem i są to jedne z najprzyjemniejszych nart, również do jazdy po stoku. Oczywiście - na lodzie/betonie nie trzymają jak slalomki, czy gigantki, ale przy jakimkolwiek innym rodzaju śniegu po prostu dają mega frajdę z jazdy, również w skręcie carvingowym, czy śmigu. Rocker powoduje, że efektywnie krawędź jest krótsza i narty są znacznie bardziej zwrotne.

Mam też narty z tzw. kategorii "race carver" o szerokości około 70mm pod butem i są zdecydowanie bardziej wymagające, niezależnie od warunków. Trzeba w nie włożyć znacznie więcej siły i wybaczają o wiele mniej błędów. Czego to kwestia? Rockera, sztywności poprzecznej i wzdłużnej narty, masy, kształtu, położenia wiązania itd. Tak więc na pewno nie generalizowałbym, że szerokie narty są zawsze bardziej wymagające od węższych.

  • Like 4
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.02.2024 o 19:33, Stary bywalec napisał:

Po moim wypadku na Moltku na Headach Magnum postanowiłem trochę "zwolnić" .... . Więc sprzedałem swoje Heady i za namową internetową kupiłem sobie Deacony 80 niby jako bardziej lajtowe. Bo niby duży roker ,przyjazne na cały Boży dzień. Ale internet swoje a życie swoje. Kupiłem rok temu ,odczekałem aż noga się zrośnie , z 20 razy w międzyczasie smarowałem na gorąco-po prostu pieściłem narty a nie stoki ( bo nie mogłem) . Nadszedł czas wyjazdu ............... . I powiem krótko tragedia . Nie umiem jeździć . No nie umiem , wszystko nie tak , kaleczę całe narciarstwo. Tak jakbym zaczął się dopiero uczyć jeździć . Myślę sobie że lata ( 63) swoje już robią . Dodatkowo do wszystkiego doszedł strach przed upadkiem z powodu prędkości. Taki paraliżujący . Co bardzo "pomagało" w prowadzeniu nart : ja który zawsze każdemu komu pomagałem tłumaczyłem że do skrętu bezpiecznego potrzeba jednak trochę prędkości zacząłem się jej bać a Deacon 80 chyba bardzo tego nie lubi....... . Męczyłem się przez 13 dni bo dawałem im i sobie ciągle szansę. W końcu w akcie desperacji po następnym nieudany dniu na nartach wymieniłem swoje wypieszczone Deacony 80(177) na Voelkl SC 13 -165cm . Specjalnie z Jasnej z ten wtorek po nartach o 13, pojechałem do Krakowa by wymienić Deacon 80 na rzeczone Voelkle SC . Wróciłem do Jasnej w nocy , całą noc nie spałem bo się bałem że to nie narty ale moje umiejętności i wiek robią swoje . Z duszą na ramieniu o 7.50 stawiłem się na parkingu. Buty i idę pod wyciąg ( Lucky) . Pierwszy wyjazd i pierwszy zjazd ....................................................... . O mój Boże - ja wciąż umiem jeździć i to nawet według mnie lepiej niż przed wypadkiem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! . Deacon 80 na twardym nie mógł normalnie wejść na krawędzie - wiadomo , potrzeba ciut większej prędkości a ja się bałem. Narty wywoziły mnie gdzie chciały one, a nie ja , trudno mi było je wygiąć . Nawet popołudniowe momenty kiedy nie było już betonu nic nie pomagały. 

Po przesiadce choć to krótkie w porównaniu do Deaconów narty , ZDECYDOWANIE zwiększyła mi się prędkość a więc w pewnym stopniu manewrowość. Czy to na twardym czy już na odsypach potrafię nareszcie wejść na krawędź i normalnie wycinać skręty i czuć pełne panowanie nad nartą ( z pełną świadomością fizyki)  . I mogę to robić od małej , średniej prędkości czego na Deaconach nie uświadczyłem . Wróciła mi chęć do narciarstwa bo w pewnym momencie stwierdziłem że to już koniec mojej przygody z narciarstwem skoro się męczę i z powodu braku panowania nad nartami staje się to już niebezpieczne . 

I powiem Wam - ja w końcu znalazłem po 50 latach jeżdżenia na różnych modelach nart swojego "Grala" . To Voelkl Racetiger SC 165 cm 13m promień skrętu. Dla mnie najlepsze . zdaję sobie sprawę ze każdy jest inny i każdy dobiera pod siebie . Ale ja znalazłem !!!!!! . 

Co się stało na Moltku? Przydzwoniłeś w coś, przy jakiej prędkości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, laryzbyszko napisał:

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że im szersza narta tym trudniejsza. Mam narty freetourowe z ~95mm pod butem i są to jedne z najprzyjemniejszych nart, również do jazdy po stoku. Oczywiście - na lodzie/betonie nie trzymają jak slalomki, czy gigantki, ale przy jakimkolwiek innym rodzaju śniegu po prostu dają mega frajdę z jazdy, również w skręcie carvingowym, czy śmigu. Rocker powoduje, że efektywnie krawędź jest krótsza i narty są znacznie bardziej zwrotne.

Mam też narty z tzw. kategorii "race carver" o szerokości około 70mm pod butem i są zdecydowanie bardziej wymagające, niezależnie od warunków. Trzeba w nie włożyć znacznie więcej siły i wybaczają o wiele mniej błędów. Czego to kwestia? Rockera, sztywności poprzecznej i wzdłużnej narty, masy, kształtu, położenia wiązania itd. Tak więc na pewno nie generalizowałbym, że szerokie narty są zawsze bardziej wymagające od węższych.

Jestem na uprzywilejowanej pozycji, gdyż narciarsko nie można mnie urazić, ot zwyczajnie słabiutki w te klocki jestem. Dlaczego zatem zabieram głos? Uczę się, więc odczuwam. Zgodzę się, że napisanie "im narta szersza pod butem tym trudniejsza", bez osadzenia tego w kontekście może być taką samą dyrdymałą, jak napisanie, że bardzo wąska jest "łatwą". 

Natomiast jeśli rozmawiamy o narciarstwie trasowym, w bardzo dobrych warunkach, w myśl ogólnej tego wizji i dla wielu najfajniejszym odczuciowo skręcie carvingowym, to czy jest on na najwyższym czy bardzo słabym poziomie, narta szersza będzie trudniejsza. Oczywistym jest, że im lepszy level narciarza, tym lepiej sobie z taką nartą w carvingu poradzi, a nawet u tych najlepszych, z punktu widzenia obserwatora, nie zauważymy różnicy. 

Swoją drogą ciekawym tematem na oddzielne pogaduchy, byłaby sprawa "krawędzi", w oparciu ile ludzie o tym piszą, a co widać na stokach.

A tu mały wycinek wyników badań pod kątem sportu  ale też oddziaływania na ludzki aparat ruchu.

Screenshot_20240207_093807_YouTube.thumb.jpg.0e012abf3d3af1a6abe18af0031be4a9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, laryzbyszko napisał:

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że im szersza narta tym trudniejsza. Mam narty freetourowe z ~95mm pod butem i są to jedne z najprzyjemniejszych nart, również do jazdy po stoku. Oczywiście - na lodzie/betonie nie trzymają jak slalomki, czy gigantki, ale przy jakimkolwiek innym rodzaju śniegu po prostu dają mega frajdę z jazdy, również w skręcie carvingowym, czy śmigu. Rocker powoduje, że efektywnie krawędź jest krótsza i narty są znacznie bardziej zwrotne.

Mam też narty z tzw. kategorii "race carver" o szerokości około 70mm pod butem i są zdecydowanie bardziej wymagające, niezależnie od warunków. Trzeba w nie włożyć znacznie więcej siły i wybaczają o wiele mniej błędów. Czego to kwestia? Rockera, sztywności poprzecznej i wzdłużnej narty, masy, kształtu, położenia wiązania itd. Tak więc na pewno nie generalizowałbym, że szerokie narty są zawsze bardziej wymagające od węższych.

Wiesz, ja jestem stricte trasowym narciarzem i nart szerokich nie mam - bo nie potrzebuję. Nawet do jazdy przytrasowej wystarczają mi te które mam. Jeżdżę już dość długo i nawet sporo jak na przeciętnego amatora. Ale to jazda stricte trasowa bez względu na warunki jakie panują na stokach. Nie jeżdżę też na 2h poranny sztruks, bo dla mnie strata czasu, bo mam za daleko gdziekolwiek. Moja wypowiedź jest z perspektywy narciarstwa, które uprawiam ad vocem wypowiedzi Kolegi. Dla mnie narty o charakterystyce sportowej nie są trudne ani nie wymagają tytanicznej siły, aby na nich jeździć. Zresztą nie jestem tytanem. Raczej drobny ze mnie gość. Twoje narciarstwo pewnie jest w inną stronę skierowane, a trasy są przy okazji. Starasz się udowodnić że Jeep Wrangler jest tak samo dobry na torze jak choćby RS3, bo ma napęd na 4 i blokadę mostów, skok zawieszenia 40 cm i przejeżdża po tarkach bez zająknięcia. A to cegła na kółkach do jazdy w terenie, gdzie pokaże swoje oblicze, po torze można także nim jeździć, ale dla mnie to nie jazda, bo wiem jak wygląda w samochodzie, który się do tego nadaje. Z Twojej wypowiedzi wynika, że masz spore braki techniczne i brak Ci objeżdżenia w jeździe trasowej, skoro masz problem z carverem i punktujesz "wady", które dla mnie nie istnieją. Jedynie bezpośrednie porównanie na stoku ma jakiś sens, najlepiej w warunkach, które sporo osób uzna za trudne, czyli odsypy i wyłażące płyty lodowe, które na stokach występują nader często. Przy obecnych technologiach stosowanych na stokach, naśnieżaniu, cyklicznym ratrakowaniu muldy występują bardzo rzadko i jedynie na stromych odcinkach. Reszta tras jest w stanie bardzo dobrym. Do narciarstwa trasowego potrzebna jest ogólna sprawność fizyczna i siła poniekąd też, ale nie trzeba być kulturystą aby jeździć na nartach, szczególnie, że to stricte amatorska jazda. Większość jest potrzebna do kontrolowania sił występujących podczas jazdy, które są wypadkową masy pacjenta, prędkości, umiejętności i energii wytwarzanej przez narty, a nie do jej wytwarzania. W Alpach, czy Dolomitach spotykam na trasie skiturowców zjeżdżających po wejściu. Ale to tylko wynik wejścia, a nie cel sam w sobie. Nie utkwił mi w pamięci żaden z nich. Zazwyczaj to była co najwyżej dość przeciętna jazda trasowa, a nierzadko poniżej przeciętnej. Bardzo rzadko można spotkać na trasach kogoś, kto w specjalistycznych szerokich nartach potrafi jeździć tak jak w sportowych. Ja spotkałem parę osób. Ostatnim z nich był chłopak, narty 110 pod butem, który skończył karierę zawodniczą i zafascynował się jazdą pozatrasową. Przyjechał na rozjazd, bo jechał do Francji. Ale takich osób jest promil. Jedynie mogę się z Tobą zgodzić z doborem sztywności wzdłużnej, dla mnie przy moich umiejętnościach i wadze zbyt duża przeszkadza. Wolę narty bardziej elastyczne, czyli standardowy GS lub SL sklepowy bez płyty rasowej, bo w miękkich śniegach mi to przeszkadza, narty nie pracują jak trzeba.

pozdrawiam

  • Like 3
  • Thanks 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, marekbtl napisał:

Wiesz, ja jestem stricte trasowym narciarzem i nart szerokich nie mam - bo nie potrzebuję. Nawet do jazdy przytrasowej wystarczają mi te które mam. Jeżdżę już dość długo i nawet sporo jak na przeciętnego amatora. Ale to jazda stricte trasowa bez względu na warunki jakie panują na stokach. Nie jeżdżę też na 2h poranny sztruks, bo dla mnie strata czasu, bo mam za daleko gdziekolwiek. Moja wypowiedź jest z perspektywy narciarstwa, które uprawiam ad vocem wypowiedzi Kolegi. Dla mnie narty o charakterystyce sportowej nie są trudne ani nie wymagają tytanicznej siły, aby na nich jeździć. Zresztą nie jestem tytanem. Raczej drobny ze mnie gość. Twoje narciarstwo pewnie jest w inną stronę skierowane, a trasy są przy okazji. Starasz się udowodnić że Jeep Wrangler jest tak samo dobry na torze jak choćby RS3, bo ma napęd na 4 i blokadę mostów, skok zawieszenia 40 cm i przejeżdża po tarkach bez zająknięcia. A to cegła na kółkach do jazdy w terenie, gdzie pokaże swoje oblicze, po torze można także nim jeździć, ale dla mnie to nie jazda, bo wiem jak wygląda w samochodzie, który się do tego nadaje. Z Twojej wypowiedzi wynika, że masz spore braki techniczne i brak Ci objeżdżenia w jeździe trasowej, skoro masz problem z carverem i punktujesz "wady", które dla mnie nie istnieją. Jedynie bezpośrednie porównanie na stoku ma jakiś sens, najlepiej w warunkach, które sporo osób uzna za trudne, czyli odsypy i wyłażące płyty lodowe, które na stokach występują nader często. Przy obecnych technologiach stosowanych na stokach, naśnieżaniu, cyklicznym ratrakowaniu muldy występują bardzo rzadko i jedynie na stromych odcinkach. Reszta tras jest w stanie bardzo dobrym. Do narciarstwa trasowego potrzebna jest ogólna sprawność fizyczna i siła poniekąd też, ale nie trzeba być kulturystą aby jeździć na nartach, szczególnie, że to stricte amatorska jazda. Większość jest potrzebna do kontrolowania sił występujących podczas jazdy, które są wypadkową masy pacjenta, prędkości, umiejętności i energii wytwarzanej przez narty, a nie do jej wytwarzania. W Alpach, czy Dolomitach spotykam na trasie skiturowców zjeżdżających po wejściu. Ale to tylko wynik wejścia, a nie cel sam w sobie. Nie utkwił mi w pamięci żaden z nich. Zazwyczaj to była co najwyżej dość przeciętna jazda trasowa, a nierzadko poniżej przeciętnej. Bardzo rzadko można spotkać na trasach kogoś, kto w specjalistycznych szerokich nartach potrafi jeździć tak jak w sportowych. Ja spotkałem parę osób. Ostatnim z nich był chłopak, narty 110 pod butem, który skończył karierę zawodniczą i zafascynował się jazdą pozatrasową. Przyjechał na rozjazd, bo jechał do Francji. Ale takich osób jest promil. Jedynie mogę się z Tobą zgodzić z doborem sztywności wzdłużnej, dla mnie przy moich umiejętnościach i wadze zbyt duża przeszkadza. Wolę narty bardziej elastyczne, czyli standardowy GS lub SL sklepowy bez płyty rasowej, bo w miękkich śniegach mi to przeszkadza, narty nie pracują jak trzeba.

pozdrawiam

Nie porównywałbym zjazdu na nartach skiturowych i zjazdowych, dodałbym, w butach. Bywało, że zjeżdżałem po tej samej trasie i wrażenie kontroli to jest przepaść. Pamiętam Karpacz i Szklarska, Kopa i Szrenica.  Można też zamienić tezę i stwierdzić, że rzadko można zobaczyć kogoś kto na nartach sportowych jeździ "sportowo". Na poważnie traktuję twoje zdanie, że w miękkich śniegach przeszkadza ci sztywność wzdłużna narty. Nie ty jeden. Pisali o tym dobrzy narciarze o doświadczeniu sportowym jak Master32 czy Tyrpoos. Z moich skromnych doświadczeń, bo akurat narty koło 90 pod butem mam, to gdy śnieg miękki, oparcie dobre, to jak pisał Zbyszko zwany Larym, dzięki krótkiej relatywnie krawędzi można fajnie pojechać dynamicznym krótkim, elastyczność desek też pomaga mimo, że 180 niby, a jak się odpuści jakiś skręt to też lajtowo idzie przepłynąć... kiedyś miałem tak w Cervenohorskim Sedle, że fragment był stromszy i na kawałku pod lasem było sporo jeszcze świeżego, ale wymuszało to krótki, bo wąsko, podobnie kiedyś pod lasem nierozjeżdżony na Szrenicy na fisie. Ogromną radocha z krótkiego na świeżym. Ale także na wiosennym firnie, czy miękkim tak w ogóle. Polecam. Na beton niekoniecznie, lód czy zastrugi też nie.

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam watek https://www.skiforum.pl/topic/64938-narty-na-trudne-warunki/?do=findComment&comment=722866 dodam, że mam bmx88 inne nieco

Pamiętam też opinie Kurdziela o scottach, podobnych do moich, które porysował do hendrixow...

https://www.ntn.pl/moje-ulubione-2016-2017/

a tu o kastle

https://www.ntn.pl/najlepsze-narty-2017-2018/

a tu opinia o scott pure na których śmiga Jeremy heitz

https://www.ntn.pl/moje-narty-25-lecia/

a tu o mitomanii

https://www.ntn.pl/twarda-narta-czyli-bujdy-bajdy-i-inne-narciarskie-mity/

ps skoncentrowałem się na scottach i kastlach, bo takowe posiadam od lat w szerokości koło 90 i troche na nich pojeździłem, w sezonach gdy skitury aż tak nie dominowały jak teraz...

 

 

Edytowane przez sstar
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, sstar napisał:

Dodam watek https://www.skiforum.pl/topic/64938-narty-na-trudne-warunki/?do=findComment&comment=722866 dodam, że mam bmx88 inne nieco

Pamiętam też opinie Kurdziela o scottach, podobnych do moich, które porysował do hendrixow...

https://www.ntn.pl/moje-ulubione-2016-2017/

a tu o kastle

https://www.ntn.pl/najlepsze-narty-2017-2018/

a tu opinia o scott pure na których śmiga Jeremy heitz

https://www.ntn.pl/moje-narty-25-lecia/

a tu o mitomanii

https://www.ntn.pl/twarda-narta-czyli-bujdy-bajdy-i-inne-narciarskie-mity/

ps skoncentrowałem się na scottach i kastlach, bo takowe posiadam od lat w szerokości koło 90 i troche na nich pojeździłem, w sezonach gdy skitury aż tak nie dominowały jak teraz...

 

 

No powiem @sstar ,że ostatni link jaki podałeś (mimo iż artykuł ma blisko 10 lat!!!), to kwintesencja postaw i poglądów. Natomiast trochę mi nie pasuje użyte przed linkiem określenie, chyba że...

Z racji, że warto we wszystkim szukać pozytywów, to znalazłem dwa, na bazie wniosków jakie artykuł mi podsunął. 1) na szczęście nie wszystkich dotyczy opis Pana Kurdziela 2) nie muszę obawiać się jeszcze o stan swojej jaźni :), co w obliczu otaczającej nas rzeczywistości (szeroko pojętej) mocno mnie buduje ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, gabrik napisał:

No powiem @sstar ,że ostatni link jaki podałeś (mimo iż artykuł ma blisko 10 lat!!!), to kwintesencja postaw i poglądów. Natomiast trochę mi nie pasuje użyte przed linkiem określenie, chyba że...

Z racji, że warto we wszystkim szukać pozytywów, to znalazłem dwa, na bazie wniosków jakie artykuł mi podsunął. 1) na szczęście nie wszystkich dotyczy opis Pana Kurdziela 2) nie muszę obawiać się jeszcze o stan swojej jaźni :), co w obliczu otaczającej nas rzeczywistości (szeroko pojętej) mocno mnie buduje ;)

Łatwiej mi podać kolejny link niż się ustosunkować, z Verbier

https://www.elementconcept.com/nine-myths-about-skiing-ski-instructor-advice/

Zza oceanu

https://snowbrains.com/9-myths-busted-recreational-skiers/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No punkt 2, z linku zza oceanu, świetny przykład, świetny! Każdy nowicjusz powinien, do takich informacji docierać jak najwcześniej i są one ważniejsze, niż czarodziejskie słowa narciarstwa angulacja, separacja...generalnie można skwitować temat, jednym zwrotem - warto wiedzieć. Szukać, szukać informacji aby być świadomym, bo zwyczajnie jest łatwiej i wydajniej., najgorsze, to dać się upupić, bo to prowadzi do udupienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, sstar napisał:

Nie porównywałbym zjazdu na nartach skiturowych i zjazdowych, dodałbym, w butach.

Tadek, przy ostatniej dyskusji o butach z możliwością chodzenia do zastosowań stricte trasowych, wspominałem o instruktorze, który kocha narciarstwo i wszelkie jego odmiany. Jeździł po stoku w butach i nartach do skitouringu. A jeździł tak, że chyba nikt tak nie jeździł.

Tadziu, wrzutka ze SRC tylko potwierdza wszystko o czym piszę. MX 83 - narta dla zaawansowanego narciarza. Budowa: nieomal jak sportowej narty. A kto na nich jeździ w filmie: PsikutaS bez S z Białki???? Jeremy Heitz? Podaj model narty na której ten gość nie zjedzie. A raczej znajdź warunki w których nie da rady.

Cały czas o tym piszę, do nauki jazdy trasowej narty relatywnie wąskie, nieco dłuższe, o średnim promieniu i nie przesadnie sztywne, bo żeby coś poczuć to narta musi zapracować, a bez prędkości to słabo idzie. Pamiętasz dyskusje z Masterem a propos nart semi-sportowych i jego przytyków o Polaczkach. Tylko Master to Master, umi jeździć. A ostatnie jego zdjęcia z garażu potwierdzają tylko że ma słabość do nart sportowych i wcale nie są passe. Podzielam zdanie, jeśli umiesz jeździć to sobie możesz wybrać nartę jaką chcesz, jeśli chcesz się uczyć - to nartę, która to ułatwia.

pozdrawiam

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, gabrik napisał:

No punkt 2, z linku zza oceanu, świetny przykład, świetny! Każdy nowicjusz powinien, do takich informacji docierać jak najwcześniej i są one ważniejsze, niż czarodziejskie słowa narciarstwa angulacja, separacja...generalnie można skwitować temat, jednym zwrotem - warto wiedzieć. Szukać, szukać informacji aby być świadomym, bo zwyczajnie jest łatwiej i wydajniej., najgorsze, to dać się upupić, bo to prowadzi do udupienia.

Cze

Paweł, tam nic nie ma odkrywczego. NIe wiem skąd to przeświadczenie, że trzeba cisnąć na przody do krwi. Były takie głosy, pamiętam, ja się z tym nie zgadzałem, bo ja nie czuję takiej potrzeby. Ale chyba dotyczy to klasyka i nart prostych. W nowoczesnych nartach to nie ma sensu, bo wykorzystujemy krzywiznę narty do jazdy.

pozdro

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, marekbtl napisał:

Cze

Paweł, tam nic nie ma odkrywczego. NIe wiem skąd to przeświadczenie, że trzeba cisnąć na przody do krwi. Były takie głosy, pamiętam, ja się z tym nie zgadzałem, bo ja nie czuję takiej potrzeby. Ale chyba dotyczy to klasyka i nart prostych. W nowoczesnych nartach to nie ma sensu, bo wykorzystujemy krzywiznę narty do jazdy.

pozdro

Myśle że idzie o to że jak pójdziesz w drugą stronę to szkodzisz sterowności.. oczywiście ciśnięcie jest przerysowane jak większość ewolucji podczas szkolenia.

(W klasyku bez sensu raczej)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, marekbtl napisał:

Cze

Paweł, tam nic nie ma odkrywczego. NIe wiem skąd to przeświadczenie, że trzeba cisnąć na przody do krwi. Były takie głosy, pamiętam, ja się z tym nie zgadzałem, bo ja nie czuję takiej potrzeby. Ale chyba dotyczy to klasyka i nart prostych. W nowoczesnych nartach to nie ma sensu, bo wykorzystujemy krzywiznę narty do jazdy.

pozdro

Panie Marku, Marek, Mareczku, Marcosie...Nie muszę Cię "głaskać", przymilać się, czy wkupować w łaski. Wiesz najlepiej ile bezpośrednich postów prywatnych wymieniliśmy i choć nie we wszystkim podzielasz moje, a ja Twoje zdanie, to zawsze piszemy na bazie własnych doświadczeń, nie uciekając od wzajemnych argumentów i nawet jeśli finalnie w czymś się nie przekonamy, to każdy zostawia przestrzeń aby do tematu "zdrowo" wrócić. Spójrz tylko na kwestię sztywności wzdłużnej nart I nasze doświadczenia, a funkcjonujące w Polsce przeświadczenia.

Nie będę cytował czy wklejał i dociekał skąd takie przeświadczenia, ale to jedne z wielu funkcjonujących w polskiej przestrzeni, niemal 0/1. 

P.S.

Osobiście nadal ten aspekt staram się jeszcze dokładniej poznać, ale bardziej w odniesieniu do dopięcia butów, flexu czy użycia spojlera.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, marekbtl napisał:

Wiesz, ja jestem stricte trasowym narciarzem i nart szerokich nie mam - bo nie potrzebuję. Nawet do jazdy przytrasowej wystarczają mi te które mam.

Czyli typowe nie znam się, ale się wypowiem...

4 godziny temu, marekbtl napisał:

Jedynie bezpośrednie porównanie na stoku ma jakiś sens, najlepiej w warunkach, które sporo osób uzna za trudne, czyli odsypy i wyłażące płyty lodowe, które na stokach występują nader często. Przy obecnych technologiach stosowanych na stokach, naśnieżaniu, cyklicznym ratrakowaniu muldy występują bardzo rzadko i jedynie na stromych odcinkach. Reszta tras jest w stanie bardzo dobrym.

Możliwe, że w Białce gdzie za "stromą trasę" uchodzi polana z nachyleniem max 25* tak jest. 

4 godziny temu, marekbtl napisał:

W Alpach, czy Dolomitach spotykam na trasie skiturowców zjeżdżających po wejściu. Ale to tylko wynik wejścia, a nie cel sam w sobie. Nie utkwił mi w pamięci żaden z nich. Zazwyczaj to była co najwyżej dość przeciętna jazda trasowa, a nierzadko poniżej przeciętnej. Bardzo rzadko można spotkać na trasach kogoś, kto w specjalistycznych szerokich nartach potrafi jeździć tak jak w sportowych.

Kompletnie nie masz pojęcia o czym piszesz. Po pierwsze szerokopojęte narciarstwo pozatrasowe obejmuje całe spektrum aktywności w górach - od speedtouringu, gdzie priorytetem jest szybkie podejście, a zjazd jest skutkiem ubocznym lub na niektórych zawodach nawet go nie ma. Przez skitouring/skialpinizm, gdzie narty to sposób na efektywne poruszanie się w terenie wysokogórskim. Kończąc na freetouringu, gdzie priorytetem jest zjazd, a podchodzi się często np. z górnej stacji wyciągu. Wszystko to są pojęcia umowne i płynne, ale wrzucanie osób w gumach i na karbonowych ołówkach Dynafita, z butami przypominającymi trekkingowe i zjeżdżania żlebów, czy jazdy w puchu w stromym terenie do jednego wora, to kompletna bzdura.

Po drugie - nikt, kto dobrze sobie radzi poza trasą, nie będzie marnował czasu na podchodzenie trasą (chyba, że dla potrzeb stricte treningowych). To tak jakbyś oceniał średnią umiejętności narciarzy alpejskich poprzez obserwację 300-metrowej oślej łączki.

4 godziny temu, marekbtl napisał:

Starasz się udowodnić że Jeep Wrangler jest tak samo dobry na torze jak choćby RS3, bo ma napęd na 4 i blokadę mostów, skok zawieszenia 40 cm i przejeżdża po tarkach bez zająknięcia. A to cegła na kółkach do jazdy w terenie, gdzie pokaże swoje oblicze, po torze można także nim jeździć, ale dla mnie to nie jazda, bo wiem jak wygląda w samochodzie, który się do tego nadaje.

Chyba nie zrozumiałeś mojego postu, więc napiszę jeszcze raz. Nie ma bezpośredniej zależności pomiędzy szerokością narty, a łatwością jazdy na takowej w całym spektrum warunków, które mogą występować na stoku. Zresztą, gdyby to zdanie było nieprawdziwe, to producenci klepali by jedynie narty o szerokości ~65mm, bo przecież wg polskich "ekspertów" takie są najlepsze. A o dziwo linie producentów idą w zupełnie inną stronę z wypuszczaniem nart na stok takich jak np. Atomic Redster Q 9.8, czy Nordica Spitfire 80. No, ale przecież ci Włosi, czy Austriacy na pewno się nie znają.

BTW. Odnosząc się do twojej analogii - jazda po stoku nie ma nic wspólnego z jazdą po torze. No chyba, że od początku piszesz o jeździe na tyczkach, ale to zupełnie rozmija się z tematem tego wątku.

4 godziny temu, marekbtl napisał:

Bardzo rzadko można spotkać na trasach kogoś, kto w specjalistycznych szerokich nartach potrafi jeździć tak jak w sportowych. Ja spotkałem parę osób.

No widzisz - przebywając sporo w Alpach można nie tylko takie osoby spotkać, ale też poznać i razem pojeździć. I zapewniam cię, że gdyby wziąć tych wszystkich polskich "ekspertów"-teoretyków, których jedyną umiejętnością jest de facto najłatwiejsza ewolucja, czyli średni-długi skręt carvingowy, to mieliby zdecydowanie większe problemy z jazdą poza trasą niż pogardzani przez nich freeriderzy z jazdą na trasach :D.

4 godziny temu, marekbtl napisał:

Do narciarstwa trasowego potrzebna jest ogólna sprawność fizyczna i siła poniekąd też, ale nie trzeba być kulturystą aby jeździć na nartach, szczególnie, że to stricte amatorska jazda. Większość jest potrzebna do kontrolowania sił występujących podczas jazdy, które są wypadkową masy pacjenta, prędkości, umiejętności i energii wytwarzanej przez narty, a nie do jej wytwarzania.

46 minut temu, marekbtl napisał:

Paweł, tam nic nie ma odkrywczego. NIe wiem skąd to przeświadczenie, że trzeba cisnąć na przody do krwi. Były takie głosy, pamiętam, ja się z tym nie zgadzałem, bo ja nie czuję takiej potrzeby. Ale chyba dotyczy to klasyka i nart prostych. W nowoczesnych nartach to nie ma sensu, bo wykorzystujemy krzywiznę narty do jazdy.

Do jazdy "zblokowanym" skrętem carvingowym, gdzie narty wiozą narciarza jak najbardziej.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...