Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

waldek71

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    567
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez waldek71

  1. Sorry, ale przez podpatrywanie nie osiągniesz sukcesów. Instruktor widzi jak jeździsz, robi rachunek błędów i przygotowuje zestaw ćwiczeń, a przede wszystkim pokazuje właściwą technikę. Czasem trzeba cofnąć się do technik początkowych. Co ty możesz podpatrzeć u dobrze jeżdżącego narciarza, skoro nie będąc instruktorem nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić swojej jazdy? Z naciskiem na obiektywnie.
  2. Nie jestem panem od uczenia techniki, ale z jazdą na nartach jest podobnie jak z każdą inną umiejętnością. Wszystko ma swoje miejsce i kolejność. Młody gitarzysta otrzymuje na początku taką oto radę: jeżeli chcesz grać szybko musisz ćwiczyć grać wolno, a jeżeli chcesz grać bardzo szybko, to musisz ćwiczyć bardzo wolno. Podobnie tutaj. Droga od pierwszego kontaktu nogi ze śniegiem za pośrednictwem nart, do skrętu równoległego długiego jest ściśle ułożona i opracowana. Łuki płużne, skręt z pługu, ślizgowy, NW, potem dopiero śmig i krawędzie. I wszystko czemuś służy. Miękkości uczy czas spędzony na nartach wraz z rosnącym doświadczeniem. Człowiek, który wprowadzał mnie w tajniki narciarstwa twierdzi wręcz, że pardon każdy potrafi jeździć na krawędziach (mniejsza o szczegóły) w warunkach wzorcowych (równo, szeroko, pusto, dobra widoczność etc). Problem z takimi królami sztruksu zaczyna się w zwykłym życiu (miękko, nierówno, dziury po kolana, wąsko, dużo ludzi itd). W głównym temacie sam @gabrik sobie odpowiedział, że musi ćwiczyć NW do upadłego. W rzeczy samej, dobry NW to podstawa śmigu i zresztą wszystkich ewolucji użytkowych (pomijam łuki płużne). Szybka jazda na krawędziach na masterach (nie mam najmniejszych szans w starciu z komórkami) po gładkim alpejskim stoku rano o 08:30 w słońcu jest oczywiście ekstra. Popołudniowe zmagania po muldach powstałych po przejechaniu tabuna ludzi w ciągu dnia też jest ekstra, powiedziałbym jest jeszcze bardziej ekstra. Nawet z punktu widzenia takiego amatorskiego amatora jak ja. @marionenma rację z tym omijaniem sztruksu, chociaż sztruks jest ekstra 😀.
  3. Żeby nie było, że tylko my, Polacy, w towarzystwie nieznanych osób mamy banalny i wulgarny słowotok. To nieprawda. Każda narodowość, chociażby w sytuacji jazdy gondolą, czy krzesełkiem nie omawia zwykle założeń filozofii Bergsona, czy skali doryckiej. W rozmowach takich dominują aktualne tematy narciarskie, pogodowe, osobiste. Zwykle tak samo potoczne i nie wnoszące niczego, po prostu. Problem w elementarnych zasadach dobrego wychowania. Tak samo w autobusie, pociągu, samolocie, tak w gondoli oraz na krzesełku. Nikt nikomu nie zabrania rozmawiać. Natomiast nachalne, głośne monopolizowanie tego faktu może innym przeszkadzać, to wszystko. Dziwne, że trzeba to w ogóle tłumaczyć.
  4. Aaah, kochany, bydło brytyjskie znam doskonale w ujęciu letnim. Zimą mało miałem z nimi kontaktu. Częściej byli to Amerykanie, taki high school i byli Ok.
  5. Rozszerzyłbym chorobę, której głównym objawem jest ostentacyjne i głośne załatwianie swoich spraw w środkach masowej komunikacji, a takim są wyciągi narciarskie, raczej na narody słowiańskie, chociaż nie generalizowałbym tak drastycznie. W tym roku w styczniu całą drogę w niewielkiej w sumie żółtej gondoli na Piz la Ila, uczestnicy podróży zostali obdarzeni w skali 1:1 reklamacją, którą pewna Chorwatka postanowiła załatwić właśnie na głos w gondoli. Dowiedzieliśmy się co Pani kupiła, ale niestety produkt nie spełnił pokładanych w nim nadziei i musi zostać zwrócony. W tym samym miesiącu na Alpe Lusia pewien Polak tłumaczył pewnej Polce zalety wczesnego wynajmu jakiegoś apartamentu w Bellamonte. Okazało się, że jeżeli zrobią to odpowiednio szybko to ten... tu padło kilka synonimów męskiego narządu płciowego oraz jego nazwisko będzie mieszkał w jakimś, znów przerwa, barłogu. Ponadto doszło do małego spięcia pod tytułem: "ja nigdzie nie bywam, a ty sobie jeździsz" (przy czy słowa były rozdzielane innymi słowami, których Amin zabrania tu używać). Innego dnia w innej gondoli kilkoro Czechów wyrażało swój entuzjazm z powodu podobno..., znów muszę użyć grzecznych odpowiedników, niezwykle ekscytującego upadku ich znajomego snowboardzisty. Itd Itd. Tymczasem żywiołowi Włosi porozumiewali się raczej oszczędnie, nawet w większych grupach. Niemcy w ogóle robili na mnie wrażenie, że strasznie im przykro, że wsiedli na wyciąg i ewentualnie stali się sprawcą tej kłopotliwej sytuacji. Mówili cicho, prawie szeptem. Może Holendrzy byli nieco głośniejsi, ale język niderlandzki jest dla mnie równie niezrozumiały, co węgierski. Któregoś razu jesienią 2022 para młodych ludzi szeptała coś, jak mi się wydawało po rosyjsku. Pomyślałem, że ich sytuacja jest fatalna i zacząłem im współczuć. Ale, gdy nieco wsłuchałem się w rozmowę, to nie był rosyjski. Po kilku słowach okazało się, że był to język bośniacki. To nie jest naukowa analiza statystyczna, tylko moje ostatnie spostrzeżenia z tego sezonu. A na koniec sytuacja z pociągu na trasie Wenecja- Mogliano Veneto kilka lat temu. Późna pora, około 23:00. Siedzimy w wagonie my z dzieckiem szkolnym, kilkoro starszych nastolatków, albo młodych dwudziestolatków i jakiś starszy pan. Młoda ekipa zaczyna się rozkręcać. Zasób wulgarnych włoskich pojęć mam, jaki mam (mógłbym mieć większy), a młodzież zaczyna się rozkręcać. Poruszamy tematy obyczajowe, bolączki włoskich nastolatków, zło tego świata; młodzi wchodzą na wyższy bieg. Jako dojrzały rodzic obmyślam nerwowo plany zachowania w razie ataku. Najpierw ochronić dziecko, czy żonę? Ona ma 154 wzrostu. Mogą ją wyrzucić przez okno jedną ręką. Kto nam pomoże, ten stary facet? Tymczasem ten stary facet wstaje, bez odwracania się w ich stronę zaczyna podniesionym głosem przemowę (bez przekleństw), generalnie opierdala ich grzecznie. Kilka sekund ciszy, w mojej głowie już kompletny zamęt; tymczasem w przedziale rozlega się "scusa", kilka małych śmieszków, młodzież jedzie dalej, rozmawia ciszej. Pociąg jedzie dalej, my w tym pociągu też dalej jedziemy. Pierwszą myślą, która mi wtedy przyszła do głowy, to umieszczenie tej historii w przedziale pociągu między Opolem, a Częstochową, albo zupełnie gdzie indziej.
  6. Na Latemar jest gondola z, powiedzmy przedmieść Predazzo. Do Bellamonte (wjazd na Alpe Lusia) samochodem ca. 15 minut, podobnie do Ronchi (drugi wjazd na Alpe Lusia). Do Carezzy już jest dalej- pół godziny. Do San Martino ok. 50 minut.
  7. Btw, polecam 5 Torri. Można się tam dostać bezpośrednio samochodem, z Cortiny gondolą Skyline z Pocol albo od strony Alta Badia przez przełęcz Falzarego. Pomijając piękne widoki, to narciarsko eldorado: mniej ludzi i ostre, szybkie czerwone, i zjazd na Passo Giau. Miód.
  8. To prawda, ale... ten zielony korytarz dla przejazdów elektronicznych ma bardzo krótki osobny pas, dopiero jakieś 100 metrów przed bramkami. Przy dużym ruchu, niezależnie od wykupionego przejazdu trzeba trochę odstać, aż rozpocznie się osobny pas. Aha, to są pasy wewnętrzne, więc trzymajcie się lewego pasa🙂.
  9. Byłem w tym samym terminie, czyli od 11. do 18. lutego tego roku i chociaż tylko dwa miejsca mieliśmy wspólne, i nie w te same dni, to pozwolę sobie ustosunkować się do Twoich opinii. Wszystkie odwiedzone przez Was ośrodki znam, chociaż w San Martino byłem raptem sześć lat temu. Mieszkając w Moenie zaczęliśmy w Alpe Lusia. To była niedziela, okropnie dużo ludzi. Ten ośrodek odwiedziłem już ponad dwadzieścia razy, tak dużo chętnych do jeżdżenia nie pamietam. Za mojego świadomego życia wymieniono tam stare krzesło w Bellamonte i już wkrótce ośrodek czeka rewolucja. Powstanie połączenie gondolowe ze Sport Navalge (okolice dużego parkingu w Moenie) do Valbony (góra pierwszej sekcji gondoli z Ronchi). Logistycznie, Moena ucieka kilka długości przed innymi miejscowościami. Jeszcze w niedzielę warunki, nawet około 15:00 były dobre, oczywiście zwłaszcza od strony Ronchi, czyli Moeny. Jako, że wracaliśmy tam jeszcze w środę i w piątek, to faktycznie, biorąc pod uwagę bardzo wysokie temperatury, już koło 11:00 Bellamonte miękło dramatycznie od górnej stacji gondoli, później nawet wyżej położony Zirmes na dole był miękki. Równoległy Lasté wytrzymywał dłużej, ale kapitulował koło 15:00. Dużo lepiej wyglądała cała strona w stronę Moeny, czyli obie Fiamm Oro, Piavac, Mediolanum i AlfaFischer. Zresztą, moim zdaniem optymalnie było jeździć góra-dół ze szcztu Laste na dól Bellamonte do ok. 10:00, potem przenosiny na drugą stronę do końca dnia. Co się tyczy gastronomii, do Chalet 44 weszliśmy raz w 2019, bo chyba wtedy powstał, i już tam nie wracaliśmy. Było, i jest dużo innych miejsc. Niestety w prima-aprilis 2020 roku spłonęła Baita delle Strie, ale została La Morea (obecnie to najlepsze miejsce), wspomniana u @idealistBaita Bucaneve, jest El Zirmo (oblegana zwykle niemiłosiernie przez cały dzień), mała knajpka Ja Ciamp na Campo, duże Rifugio Lusia przy zjeździe z Laste z irytującym barmanem, bar na górze gondoli z Ronchi, Valbona oraz nieczynna teraz Malga Pozza (dla miłośników steków, ale La Morea też ma taką ofertę). Alpe Lusia: W drugi dzień San Pellegrino z Falcade. Bardzo lubię to miejsce, głównie Falcade. Chociaż San Pellegrino ma swoje mocne strony (czarna, krótka 51 i absolutnie fantastyczna czerwona 51, obie obsługiwane stareńką dwójką i trasa Costabella- 59), to Falcade jest dużo lepsze, zarówno pod względem tras, jak i widoków. Z Col Margherita w stronę SanPe prowadzi czerwona, bardzo ciekawa trasa 40/42, natomiast kombinacja 41/40 to La Volata, czarna trasa pucharu świata kobiet. W stronę Falcade prowadzi opadająca kaskadowo czerwona 33 i stamtąd mamy dostęp do kilku czerwonych wariantów (polecam szczególnie Laresei- łatwa czerwona trasa, ale jest na niej zwykle mniej osób i ...jak to mówi Admin- jest po czym jechać. Po dniu na Alpe Lusia wciągnęliśmy się w Campitello na Col Rodella i wpadliśmy w bezrozumny szał SellaRondy. Żebym był dobrze zrozumiany. Uwielbiam SR, obie strony i wszystkie zakamarki, ale ta patologiczna, nie mieszcząca się w żadnej skali, liczba osób, odebrała mi i tak już więdnącą na parkingu pod gondolą radość z jazdy na nartach. W związku z tym po dojechaniu do Val Gardeny pokręciliśmy się po kilku krzesełkach i minąwszy Comici zjechaliśmy do Monte Pana, korzystając z faktu, że jeszcze tam nie byliśmy. Droga wąskimi, niebieskimi nartostradami, trochę przygasiła mój nastrój, ale dojechaliśmy w końcu do Monte Pana, a wiekowe w sumie krzesełko zawiozło nas na szczyt Mont de Seura. Eureka! Kilkoro ludzi na trasach, pięknie widoki i dwie znakomite lufy, jedna czerwona i jedna czarna (68%), i w zasadzie tylko dla nas. Co prawda błyskawiczne przeskoki z pełnego słońca do pogrążonego w głębokim cieniu lasu wymagały ostrożności i koncentracji, ale trasy znakomite. Jest też niebieski wariant, ale to ta nartostrada, o której pisałem wcześniej. Reasumując Val Gardena jaka jest, każdy wie, za to Monte Pana, jako ucieczka od ludzi z możliwością nieprzytomnego grzania z góry na dół..., to było crème de la crème tego dnia. I nie popsuło go nawet wejście do Comici na obiad. To temat na zupełnie inną dyskusję, byłem raz i wystarczy. Chociaż warstwa wizualna jest warta grzechu. Col Rodella i Sassolungo Walentynki w Comici Piz Sella, świetne zjazdy czerwone i czarne Monte Pana I w końcu Ski Center Latemar. Skupiliśmy się raczej na Obereggen i Pampeago. Biorąc od uwagę wszystkie aspekty narciarstwa, Obereggen jest lepsze moim zdaniem. Wszystkie warianty zjazdu z Mayrl, czy to 5, czy wariantami 6 świetne. Zjazd z Oberholz też bardzo dobry. Gastronomiczna oferta Oberholz stała się już w zasadzie anegdotyczna, więc tylko skromnie potwierdzę. Korzystając z pogody i faktu otwarcia Pala di Santa, co nie jest normą, srodze się zawiodłem. Samej czarnej trasy jest tam kawałek. Krzesełko które wjeżdża na górę ma jeszcze następcę w postaci talerzyka jadącego wyżej. Ze szczytu prowadzi dość płaska czerwona trasa numer 20- Pala Santa, dopiero potem jest zasadnicze Variante Muro Santa 20a i dużo mniej nachylone Collegamento Zanggen 20b (obie oznaczone jako czarne, ale 20b raczej na to miano nie zasługuje). Tak czy owak, lubię ten ośrodek. Obereggen W Carezzy byłem w zeszłym sezonie. Musze powiedzieć, że korzystając ze styczniowego niskiego sezonu wyjeździłem się bardzo satysfakcjonująco. I niech was nie zwiedzie zachęta, że to idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. One oczywiście, też będą zadowolone, ale mamy główną, otwartą w zeszłym sezonie gondolę, pod którą przebiegają dwie porządne czarne trasy i jakieś czerwone warianty. Nawet zjazd do Nova Levante, dość wąski w lesie jest OK. Środek ośrodka z żółto-czarnym krzesłem jest istotnie niebieski, ale jadąc dalej jest Paolina i pod nią kolejna wymagająca sekwencja czarno-czerwona. To jeszcze nie koniec, bo pod masywem Latemar jest jeszcze jedna czarna bestia, prosta, równa, dając wgląd w cały przebieg trasy. Bardzo dobry ośrodek. Nie mam wystarczającej wiedzy na temat gastronomii, nie miałem czasu . W San Martino di C. byłem dawno. Pamietam główna trasę Tognola pod stara gondolą. Te białe jajka zostały 2-3 lata temu zamienione na nową infrastrukturę. Podobnie, jak @idealistzapamiętałem szczebelkowe, białe krzesełko pamietające Gustavo Thöniego, być może. Ale trasy były dobre. Byłem jeden dzień. W
  10. Wiem, że jestem troszkę monotematyczny z Koprivną, ale warunki jak ta teraz panują są niebywałe. Śniegu od 35 do 80 cm, prawdziwie zimowa atmosfera, natomiast trasy... Te są wzorcowe, w warunkach jazdy wieczornej od początku do końca wystarczająco twardo i równo. Pomimo dużej ilości narciarzy do ostatniej jazdy było bardzo dobrze. Poza tym, pewnie dzięki warunkom termicznym, śnieg pozwalający na rozmaite harce i ćwiczenia😀. Nawet dól zachowany, bez cukru, jak rzadko. Dwie trasy po około 1000 m, 6-osobowe krzesło z grzaniem (na dworze -6 stopni C), warto spędzić trochę czasu w samochodzie. Polecam.
  11. Wczoraj wieczorem Koprivna (Mala Moravka), wieczorna jazda 18:00-21:00. Masa ludzi, nigdy tam jeszcze nie widziałem tak zatłoczonego parkingu. Parking bez opłat, skipass 640 koron (w tym 100 koron kaucji zwrotnej). Śniegu pod dostatkiem, pogoda bardzo dobra ok. -1 stopnia, czyste niebo + w bonusie księżyc. Przez pierwsze pół godziny na górze względnie twarda baza pokryta miękkim sztruksem, na dole dość sypko i miękko. Z czasem na górze na czerwonej trasie powstały odsypy i nieznacznie betonowe rynny, ale nie przeszkadzające w jeździe. Na niebieskiej natomiast było ogólnie miękko, ale względnie równo. Na dole sytuacja ustabilizowana, miękko i trochę hamująco, ale znośnie. Jedynym czynnikiem psującym dobre wrażenia z jazdy to tłum ludzi. Przez pierwsze dwie godziny czas oczekiwania do kanapy do 8-10 minut, później w ostatniej godzinie praktycznie na bieżąco. Śniegu na trasach wydaje się jest dużo, nie wydaje mi się, żeby istniało obecnie zagrożenia dla warunków narciarskich, chyba że przyjdzie kataklizm deszczowy.
  12. W sensie ścisłym są dwie bramki poboru opłat, po jednej bramce na kierunek jazdy.
  13. Jest jedna oplata za Brenner (10,5 E). Jadąc A13 od Innsbrucka będą bramki poboru opłat (można płacić na miejscu gotówką albo kartą, nie musisz mieć wykupionego przejazdu w asfinag.at- to ma wtedy znaczenie jeżeli spodziewasz się dużego ruchu n.p.: sobota pod wieczór). Potem jadąc dalej wjeżdżasz do Włoch i jedziesz już wtedy autostradą A22. W drugą stronę podobnie.
  14. waldek71

    Sellaronda - odkrywamy na nowo

    Ja należę do obozu tych, którzy Sella Rondę lubią zachowując należne proporcje, tzn. oczywiście, że sama w sobie nie jest esencją samego narciarstwa. Natomiast mam do niej wyjątkowy stosunek jako do zjawiska, czyli możliwości przemieszczania się po różnych zakątkach Dolomitów w szybki i przyjemny sposób oraz jako możliwości kontemplacji otoczenia (to też leży w szerokim spektrum narciarstwa). Moją metodą jest zrobienie jednej pętli w czasie dnia z wykorzystaniem mniej uczęszczanych okolic w każdym z jej zakątków. Wadą tego sposobu jest konieczność przedzierania się przez niemiłosiernie sfatygowane odcinki, które między godziną powiedzmy 15:00, a 16:30 są zawalone maruderami, którzy nie są pewni dotarcia do miejsca swojego startu. Jest kilka takich miejsc, ale szczególnie jest to zjazd z Ciampinoi w stronę Plan de Gralba. Tam już około 11:00 jest kartoflisko, co w połączeniu z tym, że większość użytkowników jeździ słabo albo bardzo słabo i jest ich dużo, powoduje, że te kilka minut nie należy do przyjemnych. Nota bene dwa tygodnie temu zaliczyłem tam glebę chcąc sobie nieco skrócić czas.
  15. Kilka lat tam nie byłem, ale pamiętam duże kłopoty z parkowaniem jeśli nie było się odpowiednio wcześnie. Wówczas do dyspozycji był tylko parking po stronie prawej jadąc z północy w okolicy niewielkiej górki z talerzykiem i dużej hotelorestauracji. Czy coś się zmieniło od tej pory? Byliście tam ostatnimi laty?
  16. waldek71

    Sellaronda - odkrywamy na nowo

    Ma być sakramencko zimno, windchill poniżej -20, głównie niedziela-poniedziałek-wtorek. Pogoda w kratkę z przewagą słońca. Akumulatory do gopro mogą mieć problemy🙂. Istnieje jakaś agenda do upublicznienia?
  17. waldek71

    Sellaronda - odkrywamy na nowo

    🙂, będę wypatrywał człowieka z kamerą.
  18. Jeżeli na pewno musi być to samolot, to lotnisko w Wenecji jest znacząco bliżej, niż Werona. To w kontekście Dolomitów. Jeżeli strona zachodnia, czyli Lombardia (wszystko od Bormio, aż do Aosty) to lotnisko w Bergamo (tanie linie). Trochę dalej na zachód jest Malpensa (wydaje mi się, że niewiele tanich linii tam można znaleźć). Jeżeli chodzi o wybór ośrodka, to tak jak pisze @Jeeb najpierw decyzja o transporcie, a potem szukanie ośrodka. Bardzo wiele dyskusji na tym forum odbyło się na takie tematy. Możesz je przejrzeć. Powiem krótko, w warunkach alpejskich każdy ośrodek ma zarówno trasy niebieskie, czerwone i czarne. Różnią się dystrybucją, czyli wszędzie można skutecznie pojeździć. Problem widzę tylko w tym, że w pierwszym tygodniu marca wcale nie będzie pusto. Jeżeli ma być pusto, to trzeba celować w małe ośrodki, a nie kombinaty.
  19. Nie pamiętam sytuacji, żeby były zamknięte. Nawet podczas śnieżycy, służby nie robiły zwykle problemu pojazdom z łańcuchami. Ale trzeba przyznać, że przejazd przez Passo Sella jest strasznie pokręcony.
  20. Cholera, teraz zauważyłem te centymetry🙂. @marekbtlma rację, żeby spróbować jak jest. To gigantka sklepowa. Ale ostatnio Fischer usportowił swoje sklepowe modele.
  21. Myślę, że tak to należy rozumieć. Chociaż gigantka z kątem dolnej krawędzi 1 cm to dość duże podcięcie.
  22. Do zobaczenia (na razie na brązowym, w drugiej połowie listopada, podobno będzie można już na białym). Btw Dolomity w większości ruszają 3. grudnia.
  23. Moim zdaniem, na przykładzie moim i setek innych osób, w pierwszej kolejności odbądź szkolenie. To otwiera oczy i powoduje, że zadawane wcześniej pytania tracą sens. Sam będziesz wiedział jaka narta będzie dla ciebie dobra. Im mnie czasu zajmie ci decyzja o rozpoczęciu porządnego szkolenia tym lepiej. Nie czekaj, jak ja, latami.
  24. To ja też od siebie napiszę: Przede wszystkim bardzo dobry termin. Notabene byłem właśnie na Kronplatzu w tym okresie i nie było dużo ludzi, a najbardziej popularnym językiem był chorwacki, albo serbsko-chorwacki, poprawcie mnie jeżeli błądzę. a. trasa przez Wiedeń, Graz, Villach, Spittal jest bardzo dobra i chyba najrozsądniejsza, niezależnie od tego skąd w PL jedziesz, tylko za Villach zjeżdżasz z autostrady i patrz na ograniczenia prędkości w miasteczkach, wysyłają mandaty nawet za +5 km/h (moje kiepskie doświadczenia). Spanie tak blisko celu nie ma większego sensu b. ciężko zaplanować; mam przeróżne doświadczenia: od całego tygodnia ślicznej pogody, do układu 6 dni chmur i opadów i 1 dzień słońca. Ale statystycznie szansa na słońce jest większa. c. zbyt dużo zmiennych; są dwie skrajności: mieszkasz blisko infrastruktury, nie używasz samochodu, ani skibusa, ale płacisz więcej, albo odwrotnie i cała treść pomiędzy tymi skrajnościami. Kwestia Twoich preferencji, zasobności portfela, zapału do jazdy, względy rodzinne, rozkład zaangażowania rodziny w narciarstwo, kwestia o której godzinie zaczynacie jeździć, o której kończycie, rozpoczynacie i kończycie razem czy nie razem.... temat rzeka, nie ma uniwersalnego wzoru d. łańcuchy są obowiązkowe w sezonie zimowym, nie ma alternatywy, wątpliwe żebyś musiał ich użyć, ale mieć na pokładzie musisz. Zwykle drogi są ogarnięte, ale jak spadnie pół metra śniegu w czasie kilku godzin (a tak bywało), to ich służby muszą mieć na to czas, ale wtedy i tak przełęcze są zamykane. Miałem sytuację, gdy rano zaczął się opad o świcie, po dwóch godzinach wyjeżdżaliśmy do Polski i zaczynało się robić grubo, wtedy wpuszczali na przełęcze tylko auta z łańuchami. Cieżko wyjechać z Dolomitów nie używając przełęczy, chyba tylko poniżej Cavalese drogą do Trento. e. zależy ile masz part nart. Wewnątrz samochodu wożę maks. 3 pary nart, jeżeli mam więcej to boks na dachu. Nie musisz go od razu kupować, są wypożyczalnie; nie proponuję przewożenia nart na dachu "na otwarto". f. kwestia Twoich preferencji finansowych i kulinarnych; ceny są nieco wyższe, niż w dolinach. Kronplatz to Południowy Tyrol, a więc mieszanka kuchni stricte tyrolskiej i włoskiej. Dominuje język niemiecki i raczej jodłowanie, a nie San Remo. g. w okolicy jest 3 Zinnen (na tym samym karnecie Dolomiti SuperSki, chyba, że jest karnet wewnętrzny na Kronplatz i 3 Zinnen). Jeszcze w okolicy masz austriackie Silian oraz na północ od Brunico dolinę Ahrntal (Speikboden i Klausberg- już na innym wewnętrznym karnecie). Możesz również w około 40 minut dojechać do Badia w AltaBadia, gdzie wsiadając do gondoli LaCrusc, albo trochę dalej krzesełko Sponata osiągnąć LaVilla i nawet zrobić SellaRondę. Cała Alta Badia jest na karnecie DolomitiSuperSki, który obsługuje też Kronplatz i 3 Zinnen. h. patrz punkt c. i. jeżeli zamierzasz ujeżdżać tylko Kronplatz i 3 Zinnen szukaj mieszkania pomiędzy tymi ośrodkami. Chodzi o to, że w dolinie Pusteria kursuje pociąg, a stacje tego pociągu są częścią infrastruktury tych dwóch ośrodków. Zresztą ten pociąg dojeżdża też do Austrii (do Silian tez dojedziesz). pozdrawiam
  25. waldek71

    Kiedy jechać na narty?

    Podobnie uważam, że P. Tomasz powiedział prawdę. Zgadzam się z opisem każdego okresu. Może ze swoich doświadczeń nie zauważyłem szczególnego ruchu w trakcie świąt prawosławnych, ale...
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...