Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 726
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    114

Zawartość dodana przez Wujot

  1. W sąsiednim wątku było sporo o Katschbergu (czyli Ainecku). Poniżej będzie inna odsłona tego miejsca choć raczej z naciskiem na inne osrodki z Lungau W tym sezonie jeździliśmy na karnecie salzburskim, jednym z powodów był Krippenstein - miał być przy każdej możliwej okazji... Rzeczywistość niejako podwójnie zweryfikowała nasze plany - okazało się, że bez 4 m sumarycznego opadu to znaczna część tego pięknego obszaru jest niedostępna a dwa to... konkurencja. Jak cokolwiek spadnie to stada wygłodniałych sępów freeridowych (i skiturowych) potrafią rozryć cały ten obszar dosłownie przez minuty a nie godziny. Zmieniło to trochę nasze myślenie o przywyciągowej zabawie - ważne jest aby potencjał przytrasowy nie był skorelowany z popularnością wsród miłośników tej rozrywki. Wbrew pozorom jest trochę takich miejsc i w tym sezonie zajmujemy się ich inwentaryzacją. Salzburgerland nie daje (chyba) takich możliwości jak Tyrol, choć w tym wyjątkowo na razie kiepskim sezonie sporo jeździliśmy w linii lasu bo tam było zdecydowanie najlepiej. Jednym z najlepszych pod względem przywyciągowej eksploracji regionów na karnecie SSSC jest maleńkie Lungo. To jak na Salzburgerland wysoko położone stacje. Odwiedziliśmy je na przełomie lutego i marca Pierwsze dwa dni raczej bez historii - beton poza przy małej ilości śniegu nie zachęcał do offpistowych zboczeń. Poniedziałek przywitał nas deszczem, w tym dniu mieliśmy w planach Grosseck-Speiereck, który jest niezwykle interesującym freeridowo miejscem. Przy dobrym opadzie można zjechać z 2411 m n.p.m do dolnych stacji w St Michael i Mautendorfie (ok 1100 m npm). Na to oczywiście nie było cienia szansy bo na dole po prostu wiosna. Ale z Speierecka są piękne zjazdy do dolnej stacji kanapy. Aby dzień był udany musiały być spełnione dwa warunki - pobielone drzewa gdzieś od 1500 m n.p.m powinny zwiastować solidny opad śniegu wyżej no i kanapa musiała chodzić. Na górze jest nieźle - śniegu spadło sporo ale kanapa zwinięta... My z Arkiem jeździmy więc pod krzesełkiem a Juras... skibusem na Aineck (co jest bliziutko). Warunek drugi zostaje spełniony po godzinie - rusza kanapa, Trzeci - fajnie by było aby było coś widać już nie - na górze jest mleko totalne. Odcina nam to zjazdy żlebami do środka kotlinki (obawiamy się, że jest tam zbyt skalisto) ale pole między gondolką a czarnymi trasami jest nasze. W międzyczasie Na Ainecku jest zdecydowanie lepiej I Juras ma całą górę do wyłącznej dyspozycji. Gdzieś koło pierwszej u nas też się przejaśnia i możemy obejrzeć sobie nasze ślady W międzyczasie mocno podnosi się temperatura śnieg robi się ciężki..Później kapryśny Speiereck znów grzęźnie w chmurze i dopiero jadąc do auta możemy podziwiać takie obrazki. Zgodnie uznajemy dzień za bardzo udany i ostrzymy sobie na wtorkową odsłonę. Po dyskusji postanawiamy postawić na Fanningberg - to bardzo ciekawy ośrodek - dwie kanapy i orczyk. Ale z dolnej jest około 6 wariantów tras! Rzecz w Europie rzadko spotykana. Z górnej za to otwiera się spory obszar do freeridowania gdzieś ze 300 m w lewo i sporo więcej w prawo. Na początku zagospodarowujemy wszystkie żleby na lewo (przy wjeździe) od wyciągu. To są fałszywki - niech ewentualne sępy stracą tu trochę czasu zanim odkryją prawdziwe eldorado. Jakkolwiek w centralnej części są ślady po wczorajszych gościach to śnieg jest bardzo przyjazny. W sukurs przychodzi pogoda i po efektownych przecierkach Robi się po prostu cudownie, drzewa pokryte śniegiem i szadzią CDN
  2. Piękny start! Szkoda, że nie pociągnąłeś w dół - na prawo na zdjęciu. To tzw żleb Śmierci - nie wiem kto to wymyślił - zjechałem tam (dopiero) w drugim dniu mojego skiturowania Widzę, że nasza wrocławska grupa szurania chyba się powiększy Pozdro Wiesiek
  3. Mam nadzieję, że na takim forum jak skionline mogę złożyć votum separatum w kwestii opini o Katschbergu. Myślę, że nie załapałyby się na pierwszą 50-kę odwiedzonych przeze mnie ośrodków. Część Katschbergowska raczej nieciekawa, mało wymagająca - najlepsza fragment niestety przy orczykach. Bardzo kłopotliwy przejazd na Aineck (w te i wewte). Z kolei Aineck zdecydowanie ciekawszy oferuje na dole patologiczne krzesła - kto choć raz wieżdżał z Katschberga podczas wygwizdowa, które lubi na Ainecku panować wie, że odechciewa sie tam drugi raz jechać. Zostaje więc A1 też z patologią na dole gdzie grozi nam, ze względu na niską przepustowość dłuższe stanie. Sama trasa jest bardzo ale to bardzo fajna. Warto zanotować oczywiście niezły potencjał off piste Ainecka. Dla mnie to główna zaleta systemu. Ten ośrodek w niczym nie jest lepszy od takiego np Venet o którym nikt nie słyszał albo choćby Lermoos. Czyli trzeciej ligi austriackiej. I tam bym go usytuował. Co nie oznacza, że nie można tam świetnie spędzić czasu i mieć dobry narciarski dzień. Byłem na Ainecku parę razy i być może jeszcze tam trafię ale dla tych co chcą odkryć piękno i możliwości Alp poleciłbym jednak inne systemy. Pozdro Wiesiek
  4. Wujot

    Buty a zużycie

    Też tak miałem i to w tym bucie. Na krótko go "reanimowałem" przez zastosowanie wkładek Sidas Custom ale i tak uznałem, że botek wewnętrzny doszedł swojego kresu i kupiłem nowe buty. pozdro Wiesiek
  5. Na moich oczach nastąpiła prawdziwa eksplozja popularności skiturów. Idąc żartowaliśmy, że należałoby raczej pisać, że to dla wybranych, że trudne, kosztowne i niebezpieczne. Bo raczej trudno być już samemu w górach. Z drugiej strony prawda jest, że to "prawdziwe narciarstwo" - są elementy drogi, podejścia i zjazdu (bez maszyn) daje to olbrzymią radochę. Korzysta się z co prawda z dobrodziejstwa cywilizacji śpiąc w górskich schroniskach więc całkiem fundamentalne nie jest. Dzięki Tomku za piękną, wyczerpującą relację. Ze swojej strony, widząc, że temat cieszy się zainteresowaniem, obiecuję, że wrzucę relacje z moich dotychczasowych alpejskich turów. Pozdro Wiesiek
  6. Podobnie jak część dyskutujących uważam, że Soelden jest "przereklamowane". Jednak nie sposób nie zauważyć sporego potencjału przytrasowego (zlokalizowanego prawie wyłącznie przy Geislachkoglu). Mimo wielu chętnych potrafi starczyć go na długo. Nie zmienia to postaci rzeczy, że Gurgle chyba pod każdym względem biją Soelden (jak są otwarte). Kuhtai to jeden z najsympatyczniejszych ośrodków narciarskich, do niedawna nie było tam nawet armatek bo dół jest na 2000 m npm i można było jeździć na zawsze naturalnym śniegu. Pewnym minusem jest tam niewielka deniwelacja (max 500 m). Za to trasy są rewelacyjne. Układ stoków północ i południe pozwala dopasować sie do przebiegu słońca. Pozdro Wiesiek
  7. Krajobrazy z człowiekiem (przeważnie) w tleTomek pięknie opisał nasz trzeci dzień. Dorzucam więc jeszcze trochę "refleksji artystycznej". PozdroWiesiek
  8. To, że nie wyszliśmy na tę Wysoką to troszkę tajemnicza sprawa. Fakt, że byłem podminowany podejściem bo na końcówce wyraźnie mi nie szło - miałem wąskie proste foki i na twardym stromym trawersie przy dość stromym śladzie trzymały mnie tylko harszle. Z nimi też było słabo bo to samoróbki, które parę lat temu zrobiłem "na szybko" z silvrett bo w całej Polsce nie było zielonych harszli do Dynafita. Teraz pojawił się luz i perspektywa niekontrolowanego zjazdu podczas podejścia trochę mnie psychicznie usztywniła. Dlatego postanowiłem - dalej ewentualnie tylko z buta. I jakoś wyszło, że tu się skończyło. Ale jak Tomek napisał - będzie pretekst do powrotu i był dodatkowy całkiem fajny zjazd. Jeśli chodzi o mnie to skitury odkryłem parę lat temu (chyba 6) i staram się dzieli czas między je i zjazdówki. Te ostatnie z absolutnym priorytetem freeride. Korzystamy z wyciągów czy skibusów ale nastawienie jest na znalezienie odleglejszych fajnych zjazdów. Byłoby mi niezwykle trudno zrezygnować z jednego na rzecz drugiego. To jest nawet fajne jednego dnia mieć ciężkie solidne, długie narty i buty o flexie 130 a drugiego leciutki i mały sprzęt Tlt i narty praktycznie jak slalomki (tylko mniej wcięte). Oprócz opcji sportowej to ta freeridowo-turowa wydaje mi się fantastyczną drogą dla narciarzy, którzy chcieliby się ciągle rozwijać. Szczególnie dla tych co chodzili po górach w lecie. Dla mnie to było wprost objawienie, że mogę to robić też w zimie. W dodatku mając też frajdę narciarską. Pozdro Wiesiek
  9. Gwoli kronikarskiej dokładności należałoby dodać, że po nawodnieniu idziemy w stronę Złomowisk wyszukujemy tam odpowiednie miejsce i ćwiczymy flaschenzug i inne metody wydobywania ze szczelin. Wracamy jak jest dobrze ciemno. Pozdro Wiesiek
  10. Do jakiego kąta można na tej foce podchodzić? Ile waży komplet? Zaczep tylni - jest? Porównanie do tradycyjnych? I szczególnie ważne - jak to się zachowuje na twardym? Pozdro Wiesiek
  11. Zjazd był przez Wagę i nawiasem mówiąc to był najprzyjemniejszy kawałek. Ponieważ nikt nie wybrał innych wariantów to zjechaliśmy drogą podejściową. Trochę emocji było przy łańcuchach (w zimie jest tam poręczówka) - na zdjęciach tego nijak nie widać a jest stromo i podcięte. Część narciarzy schodziła tam na husara. Co do innych zjazdów to na pewno tu wrócimy, jak będzie warun w połowie kwietnia to po Taurach może wygospodarujemy jakiś dzień aby zaliczyć Rysę. Pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...