johnny_narciarz Posted October 17, 2017 Report Share Posted October 17, 2017 (edited) Miałem już nie otwierać nowych tematów rowerowych, ale ta letnia aura... Miała być najpierw relacja z Bike Adventure, ale tą napiszę, jak będę miał więcej czasu. Bałtyk-Bieszczady Tour, czyli przejechać rowerem 1008 km non stop! Wszystko to w limicie czasu 72 godzin... To moje następne wyzwanie, jakiego chcę się podjąć. Pamiętam, jak przejechałem ponad 320 km w zeszłym roku i wtedy ktoś mi puścił link do bloga, gdzie gość opisywał Maraton Rowerowy Dookoła Polski, czyli 3130 km wzdłuż granic i wybrzeża Polski w limicie 10 dni (dób). Wtedy zaśmiałem się pod nosem i pomyślałem: "wiem, że są mocarze na świecie, ale ja tylko chciałem raz przejechać ponad 300 km...". Ale coś zakiełkowało i postanowiłem spróbować swoich sił. Droga do celu będzie długa, bo najbliższa edycja odbędzie się za 4 lata. Ale nie tak łatwo! Najpierw trzeba się zakwalifikować. A to długa i kręta droga. W przyszłym roku docelowo chcę zaliczyć Bałtyk-Bieszczady Tour, ale żeby mnie tam dopuścili, muszę się zakwalifikować... Tak więc na przełomie kwietnia i maja wystartuję w moim pierwszym ultramaratonie "Piękny Wschód", czyli do przejechania 511 km w limicie 24 godzin. Jak to się uda, będę miał otwartą drogę do BBT. To z kolei da mi kwalifikację do GRMDP (Górski Maraton Rowerowy Dookoła Polski), czyli ponad 1100 km ze wschodu na zachód po naszych górach w limicie 5 dni. Daje też kwalifikację do najtrudniejszego ultramaraton w PL: Rowerowy Maraton Dookoła Polski". |Ale warto najpierw zaliczyć część górską, żeby poznać najtrudniejszą część głównego celu. Mam nadzieję, że nie zagmatfałem tego za bardzo... Będę pod tym wątkiem opisywał co ciekawsze wyprawy w ramach treningu. Pierwsze dwie juz odbyłem - jedna miesiąc temu, 200 km w możliwie dobrym tempie (średnia ponad 23 km/h, gdzie połowa trasy to szutry) , druga w ostatnią niedzielę i również ponad 200 km, ale tym razem w nieco innym charakterze. Bardziej rekreacyjna wyprawa, choć długa, na ciężkim rowerze i sporo po górach. Trzeba przetrenować ekwipunek, sposób odżywiania, poznać swoje możliwości i słabości. Na tłusto przez 3 kraje - to ostatnia moja wyprawa. Trasa następująca: Bestwina, Goczałkowice Zdrój, J.Goczałkowickie, J.Łąka, Strumień, Zebrzydowice, Cieszyn, Trinec, Jabłonków, Mosty u Jabłonkowa, Świerszczynowiec, Trójstyk od strony słowackiej, Zwardoń, Węgierska Górka, Żywiec, Bielsko-Biała i domek. Start po ćmoku, powrót również po ćmoku. Zrobione łącznie 206 km. Poranek nad J.Goczałkowickim Można zaplanować trasę... Gdzieś na trasie... Samolot przy "Wiślance" - ten ma opony! Zebrzydowice i taka przystań rowerowa Jeden z Pit Stopów Pierwsza granica w Cieszynie Czeski Cieszyn Zostałem rozpoznany przez kolarza w tle - pozdrawiam. Bike Tower - parking rowerowy Granica nr 2 Trójstyk po stronie słowackiej. Granica nr 3 - Zwardoń. Jechałem dobre 13 godzin. Zrobione 206 km i ponad 1600 m przewyższenia. Wyprawa cudowna i dała mi sporo informacji. Żadnego kryzysu, czy choćby osłabienia. Do końca z przyjemnością. PS. Może ktoś tu już jechał taki ultramaraton, to może coś doradzi? Edited October 17, 2017 by johnny_narciarz 12 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
aklim Posted October 17, 2017 Report Share Posted October 17, 2017 no Panie , grubo ...... 3mam kciuki i jak zwykle będę Ci kibicował . A tak poza tym , czy zimą , w ramach treningu , planujesz jakieś wypady skiturowe ? Ps Maciek , już Ci gdzieś napisałem , że jesteś Wariat 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted October 17, 2017 Author Report Share Posted October 17, 2017 Dzięki! Jakieś wyprawy będą, ale raczej nie w wysokie góry, bo teraz nie poczynię nowych inwestycji narciarskich. Priorytetem będą ultramaratony i trzeba będzie kupić szosę... Odwala mi po czterdziestce... 4 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Posted October 17, 2017 Report Share Posted October 17, 2017 5 minut temu, johnny_narciarz napisał: Jakieś wyprawy będą, ale raczej nie w wysokie góry, bo teraz nie poczynię nowych inwestycji narciarskich. Priorytetem będą ultramaratony i trzeba będzie kupić szosę... Odwala mi po czterdziestce... Może nic nie powiem...! ale??? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted October 18, 2017 Author Report Share Posted October 18, 2017 10 godzin temu, Jasiek napisał: ale??? Ale Moto też będzie... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Posted October 18, 2017 Report Share Posted October 18, 2017 A narty? a Kosodrevina? a Pilsko z kolegami? to co pomiędzy bajki Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted October 18, 2017 Author Report Share Posted October 18, 2017 43 minuty temu, Jasiek napisał: A narty? a Kosodrevina? a Pilsko z kolegami? to co pomiędzy bajki Ależ narty będą! Może trochę mniej, ale z tego nie rezygnuję! Browar na Kosodrevinie obowiązkowo! 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marionen Posted October 18, 2017 Report Share Posted October 18, 2017 (edited) 15 godzin temu, johnny_narciarz napisał: Jechałem dobre 13 godzin. Zrobione 206 km i ponad 1600 m przewyższenia. Wyprawa cudowna i dała mi sporo informacji. Żadnego kryzysu, czy choćby osłabienia. Do końca z przyjemnością. Czasami też jeździłem po 206 km, a nawet więcej i przewyższenia ponad 2000 m, ale zawsze byłem wyczerpany. Tak bez zmęczenia to mogę na raz do 50 km, dłuższe dystanse odczuwają moje nogi i kręgosłup. A zapomniałem dodać, że ja te dystanse to pokonuję samochodem. Takie odcinki Maciek jak Twoje mogę sobie ewentualnie wyobrazić na kolażówce i tylko po płaskim asfalcie. Na góralu lub facie w górach to moja wyobraźnia nie ogarnia. Gratuluję nowych wyzwań i mam nadzieję, że pasja rowerowa nie zabije tej narciarskiej. Byłaby to strata niepowetowana. Pozdrawiam serdecznie. Edited October 18, 2017 by marionen 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted October 18, 2017 Author Report Share Posted October 18, 2017 5 godzin temu, marionen napisał: Gratuluję nowych wyzwań i mam nadzieję, że pasja rowerowa nie zabije tej narciarskiej. Byłaby to strata niepowetowana. Dzięki Mariusz! Pasja narciarska nie zniknie, trochę jedynie zmieniły się priorytety na najbliższe lata, ale z nart nie rezygnuję! Już 4 listopada spotykamy się na BSA! Również pozdrawiam. 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
nurek1974 Posted October 18, 2017 Report Share Posted October 18, 2017 Japier..... świat się kończy, Maciek ogranicza narty na rzecz roweru tego by nawet Nostradamus nie przewidział. 2 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
San28 Posted October 19, 2017 Report Share Posted October 19, 2017 Czyli już nie johnny_narciarz, tylko johnny_kolarz?!.... Pozdrawiam, bardzo ambitne plany, uważaj tylko na zdrowie. 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted October 19, 2017 Author Report Share Posted October 19, 2017 11 godzin temu, nurek1974 napisał: Japier..... świat się kończy, Maciek ogranicza narty na rzecz roweru tego by nawet Nostradamus nie przewidział. Rafał, bo rowerami zacząłem się zajmować hmm... zawodowo, a narty dalej pozostają przede wszystkim pasją. 1 minutę temu, San28 napisał: Czyli już nie johnny_narciarz, tylko johnny_kolarz?!.... Pozdrawiam, bardzo ambitne plany, uważaj tylko na zdrowie. W sumie to zawsze było jedno i drugie, choć z przewaga na narty. Teraz muszę jakoś godzić jedno i drugie... Również pozdrawiam. 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Góral spod Skrzycznego Posted October 19, 2017 Report Share Posted October 19, 2017 15 godzin temu, johnny_narciarz napisał: Dzięki Mariusz! Pasja narciarska nie zniknie, trochę jedynie zmieniły się priorytety na najbliższe lata, ale z nart nie rezygnuję! Już 4 listopada spotykamy się na BSA! Również pozdrawiam. Znów pozbieraj wszystko do kamerki 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted October 19, 2017 Author Report Share Posted October 19, 2017 Przed chwilą, Góral spod Skrzycznego napisał: Znów pozbieraj wszystko do kamerki Ja, naturlich - kamerka obowiązkowo! 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marek_kapica Posted October 19, 2017 Report Share Posted October 19, 2017 O Zebrzydowice, byłeś w moich okolicach, też tam często rower przyjeżdżam. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted April 16, 2018 Author Report Share Posted April 16, 2018 Trochę zaniedbałem wątek, a powinienem chocby wspomnieć o jesiennej wyprawie szosówką do Krakowa, no ale narty... Były też krótsze, ale treściwe wyprawy - ponad 100 km - o których też nie pisałem. Tak więc działo się! Niestety brakło czasu na wykonanie kilku ponad 200 km wypraw, tak w ramach treningu, ale praca, narrty itp.. Na szczęście udało sie wykonć choć jeden traściwy trening - wyprawa na tłusto do Krakowa w ostatni weekend. Miałem jechać na szosie, ale niespodzianka w postaci popękanej obręczy to uiemożliwiła. Nie zastanawiając sie zbytnio, uzbroiłem tłuściocha w różne torbeczki i wczesnym rankiek, ok 4:20 wyruszyłem w trasę. Zaskoczył mnie wczesny wschód słońca. Już o tej porze było widać na niebie rozjaśnienie, choć jeszcze godzinę jechałem po ćmioku i w półmroku. Noga podawała, tłuścioch lekko sunął, choć do szosy bym nie porównywał... Dała się odczuć temperatura, która w okolicach Oświęcimia, na wałach wiślanych spadała czasami do 4 stopni, ale to dla mnie nie problem. Przygotowałem sie na to. Po przejechaniu coś w okolicach 60 km stwierdzam, że chyba zbyt szybko zaczynam odczuwać zmęczenie w nogach. To za wcześnie! Może to wina zbyt długiej przerwy od ostatniej takiej trasy? A może moje tempo w granicach 25 km/h? Chyba po trochu jedno i drugie. Mimo wszystko utrzymuję je dalej, a anwet czasem zwiększam. Idzie dość gładko. Niezłe zaskoczenie temperaturowa gdzieś w połowie drogi między Oświęcimiem a Krakowem. Jak dotychczas wzrastała ona w ślimaczym tempie, tak nagle fik i już 17 na plusie! Niemal w jednym momencie i musiałem natychmiast się rozebrać. Tutaj jeszcze muszę wspomnieć o niesamowitych porannych klimatach na takim odludziu nad Wisłą. Zero ludzi, cisza, mnóstwo zwierząt, lekka mgiełka nad polami - chwila luksusu dla głowy. Uvcieczka od ciągłych obowiązków, rachunków, tysięcy wiadomości, pracy i takich tam... Tama zbudowana prze Bobra Tutaj w tle były widoczne Tatry i Babia Góra, ale GoPro nie ma zoomu. Gdzieś w okolicach Skawiny w końcu spuszczam nieco z tonu, ale jeszcze do samego Krakowa trzymam tempo. Licząc z odpoczynkami, przebieraniem itp, średnia do tej pory ciągle ponad 20 km/h. Jest dobrze, ale nogi już czuję i bynajmnmiej nie chodzi o doznania zapachowe. Wkorzystuję chwilę na krótki odpoczynek i tradycyjną fotkę przy Wawelu. Dotarłem tu przed godziną 10. Zrobiłem jeszcze szybki przejazd przez centrum i ruszyłem dalej za Kraków, sprawdzić jak daleko ciągnie się trasa.Jechało się lekko, więc pocisnąłem prawie do Wieliczki. Gdybym wiedział jak blisko jestem, to bym tam dojechał. Ale nie sprawdziłem. Tak jak skończyła się fajna trasa, tak zawróciłem. Przy okazji robiąc kolejny posiłek. No i tu niezły Zonk... Wiatr prosto w mordę! Ale jeszcze pary nie brakowało, to te 2 dychy utrzymywałem w nadzieji, że to tylko na tym odcinku. Niestety w Krakowie wieje jeszcze mocniej. Wyraźnie zerwał się silny wiatr, a tłuste koła, oprócz oporu toczenia, są też niezłym żaglem! Czasami z truden utrzymuję tor jazdy. Czuję, że schodzi ze mnie "powietrze". Postanawiam więc zrobić przerwę na konkretny posiłek. Prawie za Krakowem jest fajna przystań, dla rowerzystów idealna. Do tego pusto.. Na liczniku już 150 km, czyli połowa planu wykonana i ciągle ze średnią ponad 20 km/h. Posiłek pomaga, ale silny wiatr na otwartych polach i na wałach, gdzie zero zasłony w postaci drzew czy zabudowań, zaczyna mnie niszczyć. Przy niektórych podmuchach prędkość spada do zalediw 15 mk/h, a ja wyraźnie odczuwam ból w nogach. Normalnie droga prze mękę! Tak do samego Oświęcimia. Gdzieś w okolicach 200 km łapie mnie mały kryzys, ale krótki odpoczynek + batonik nieco pomagają. Również napój, który jednak juz mi się kończył. Powoli do przodu. W końcu dojeżdżam do Oświęcimia i tak jakby od tego miejsca jechało się co raz lepiej. Ale pojawia się kolejny prblem - brak otwartego sklepu, gdzie mógłbym kupić napój. Stacji benzynowej na trasie również brak. Wspomnę jeszcze, że ból w nogach, czy w innej części ciała, skwar, zimno - to wszystko potrafię znieść. Kiedy jednak dopada mnie kryzys, zbiera mnie na wymioty nawet od wdychanego powietrza. Nie wspominając o napojach... Tego nie mogę w żaden sposób "zneutralizować". Jedynie dłuższy odpoczynek pomaga, ale na ten czasu nie ma. Z resztą tempo tak spadło, że już nie było czasu na dowinięcie do 300 km i postanowiłem wrócic do domu. Po drodzę znajduję otwarty sklep, doładowuje baterię i... nagle jakbym drugi oddech złapał. Tempo wzrosło i nawet dobrze sie czułem. Przy okazji wieczorem ucichł wiatr. Ostateczniue zakończyłem wynikiem 251 km, raczej średnio zadowolony z próby. Niby poszło całkiem nieźle, ale pojawiły się obawy, czy te 510 km to nie będzie zbyt duże wyzwanie... Szosa inna bajka, ale to 2 razy dłuższy dystans i górki też będą. Po prostu przydałyby sie jeszcze ze 3 takie treningi... 4 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marionen Posted April 16, 2018 Report Share Posted April 16, 2018 Maciek początek sezonu, a moc jak w pełni. Tak trzymaj... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted April 16, 2018 Author Report Share Posted April 16, 2018 4 minuty temu, marionen napisał: Maciek początek sezonu, a moc jak w pełni. Tak trzymaj... Chyba nie do końca, ale może sie uda... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marionen Posted April 16, 2018 Report Share Posted April 16, 2018 12 minut temu, johnny_narciarz napisał: Chyba nie do końca, ale może sie uda... Lubię skromnych Ludzi 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marboru Posted April 16, 2018 Report Share Posted April 16, 2018 (edited) @johnny_narciarz gratulacje! Tłustym tyle pociągnąć, to wielki wyczyn! Po relacji mam wrażenie, że trochę za mocno zacząłeś pierwszy, dłuższy fragment trasy. To na moje oko miało duży wpływ na dalszy przebieg jazdy i odcięcia organizmu. Do tych 510 km musisz zastosować odpowiednie tempo i taktykę. Na szosie będzie lżej, ale taki dystans nie jest łatwy nawet dla szosowców robiących w sezonie po 30 000 km. Jeden z mi znajomych jeżdżący podobne przebiegi w roku, w wakacje podjął próbę zrobienia za jednym zamachem 500 km... Skapitulował na 406 km z tego co pamiętam. Biorąc pod uwagę powyższe, mimo tego, wierzę, że dasz radę. Odpowiednie tempo, żywienie, picie i kontrola by nie dopuścić do odwodnienia, wypoczynek to podstawa - taktyka. Determinację, hart ducha masz! Jesteś uparty i wytrwały. Twoje szanse oceniam wysoko. Będę trzymał kciuki Pozdro! Edited April 16, 2018 by marboru 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted April 17, 2018 Author Report Share Posted April 17, 2018 9 godzin temu, marboru napisał: Po relacji mam wrażenie, że trochę za mocno zacząłeś pierwszy, dłuższy fragment trasy. Dokładnie tak, choć po trochu celowo. Chciałem całkowicie się wypompować, bo tuż przed właściwymi zawodami takie coś bardzo pomaga. Ale wyraźnie odczułem, że jeszcze trochę brakuje do optymalnej formy, jaka miałem przy moim życiowym wyniku (ponad 320 km). Wtedy mogłem jechać dalej, nie miałem żadnego kryzysu, a średnia z odpoczynkami wynosiła równe 20 km/h. To mnie przekonało, że powinienem dać rady i 500 km... 9 godzin temu, marboru napisał: Do tych 510 km musisz zastosować odpowiednie tempo i taktykę. Na szosie będzie lżej, ale taki dystans nie jest łatwy nawet dla szosowców robiących w sezonie po 30 000 km. Jeden z mi znajomych jeżdżący podobne przebiegi w roku, w wakacje podjął próbę zrobienia za jednym zamachem 500 km... Skapitulował na 406 km z tego co pamiętam. Na pewno taktyka to podstawa i co najmniej połowa sukcesu. Rekordzista trasy Bałtyk-Bieszczady Tour, czyli 1008 km przejechał w nieco ponad 35 godzin, a rocznie robi niecałe 20 000 km... Dużo leży w głowie i na pewno umiejętności radzenia sobie z kryzysem. I tak jak piszesz - trzeba być upartym, a tego mi odmówić nie można... W najbliższy weekend jeszcze jeden trening, choć już raczej nie taki hardkorowy i mam nadzieję, że na szosie. Później do zawodów żadnego wsiadania na rower! 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
surfing Posted April 17, 2018 Report Share Posted April 17, 2018 Gratulacje. Coraz ciekawiej wygląda WTR Wiślana Trasa Rowerowa i trasy Velo wzdłuż innych rzek https://www.malopolska.pl/narowery/trasyrowerowe/mapy 2 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted April 17, 2018 Author Report Share Posted April 17, 2018 (edited) 35 minut temu, surfing napisał: Coraz ciekawiej wygląda WTR Wiślana Trasa Rowerowa i trasy Velo wzdłuż innych rzek Tak, widziałem tą mapkę i mam nadzieje, że szybko zapełni się zielonym kolorem... Patrząc na WTR widać, gdzie dojechałem za Kraków (zielony kolor). Za to w okolicach Oświęcimia czy Brzeszcz miejscami jedzie się zwykłą drogą, do tego są odcinki szutrowe, nie na szosę... Edited April 17, 2018 by johnny_narciarz 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted April 22, 2018 Author Report Share Posted April 22, 2018 Ostatnie dwa dni to lajtowy trening pod tytułem: "Jak utrzymac tempo i sie nie zmęczyć"... Może dziwnie brzmi, ale przed ultramaratonem takie ćwiczenie może wiele pomóc, bo oszczędzanie sił to ważny element długich dystansów. No i tak w sobotę machnąłem 120 km bez zmęczenia, mimo silnego wiatru i jazdy pod górę do Ustronia (na obiadek ). Nagroda... Dziś natomiast miały być narty, ale nie chciało mi się wstawać i doszły do tego inne problemy, więc pozostał rower... Taka tam włóczęga pod tym samym tytułem co wczoraj... Tak więc łącznie ponad 180 km bez zmęczenia. Teraz czas na odpoczynek dla nóg i żadnego roweru do samego ultramaratonu! To już next week... PS. Powinienem jeszcze wspomnieć o piątku, czwartku, środzie... za dużo tego! 4 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted April 27, 2018 Author Report Share Posted April 27, 2018 Jesteśmy na miejscu. Numerek startowy odebrany, a rower wstępnie zapakowany. Jest stres, ale to juz norma przed każdymi zawodami. Dla zaintersowanych podaje link, gdzie można śledzić nas online: www.monitoringpw.1008.pl Mój numer: 125 A tak mieszkamy: Kolejna relacja pewnie gdzieś wieczorem w... niedzielę. Będę jechac minimum ok 24 godzin... Pozdrawiamy. 7 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.