Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. Bumer

    Bumer

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      4 333


  2. JC

    JC

    Administrator


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      15 574


  3. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      7 177


  4. Mitek

    Mitek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      7 273


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.08.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Nowe Warpno A ja dzisiaj wyciągnęłam rowerek po urlopie i śmignęłam sobie wieczorkiem ze ślubnym do Nowego Warpna. To popularna trasa na szosę - ze Szczecina ok. 90-100 km w obie strony (zależy z którego miejsca), ode mnie trochę bliżej, bo praktycznie równo 60 km. Dobry asfalt, mały ruch (szczególnie od kiedy moja miejscowość jest kompletnie rozkopana, wiele samochodów omija ten odcinek), a na końcu malownicze miasteczko. W samym Nowym Warpnie pokręciliśmy się trochę po uliczkach i nad wodą, popstrykaliśmy parę zdjęć - bo pogoda bardzo ładna i usiedliśmy na pyszne lody i piwko na spółkę w "Barze u Magdy" , z widokiem na Jezioro Nowowarpnieńskie. W miasteczku pustki, tylko w knajpce kilka stolików zajętych - głównie przez towarzystwo z Niemiec. Na starówce: Na co rybakowi rower? A może by tak na rybkę? Eee, nie - jednak lepiej na lody! W powrotnej drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy kościółku w Karsznie, a potem już tą samą trasą prosto do domu, do którego dotarliśmy, gdy zaczynało się zmierzchać.
    4 punkty
  2. Widziałem kiedyś gościa który założył się, że zje, normalnie łyżka, talerz flakow wymieszany z cwiartka wiśniowki. Zrobił to, wstał od stolika, szybko udał sie w kierunku drzwi i.... puścił pawia na cala szerokość ulicy. Mimo wszystko szacunek dla niego.
    3 punkty
  3. Na Zbójnickiej Kopie nigdy nie było lanc! Na całej trasie są ukryte w ziemi hydranty do podłączenia mobilnych armat, które po naśnieżeniu są demontowane. Rów, to tylko i wyłącznie do celów ochrony trasy przed wypłukaniem przez deszczówkę
    3 punkty
  4. Co Wam ta wieża i chodnik przeszkadza? Wyciągi, parkingi, bary, knajpy, słupy, zbiorniki na wodę, Lance, hydranry, banery, ogrodzenia nie? Może tunel Wam dla odmiany wygrzebać?
    2 punkty
  5. Pisałem przecież, że były to studenckie czasy! Teraz też się nieco rozleniwiłem. Powiedział bym, że w latach 80'tych
    2 punkty
  6. Słotwiny Arena za kilka dni otwarcie wieży widokowej www.wiezawidokowa.pl
    2 punkty
  7. Jeżeli interesują Was ceny skipassów na austriackich lodowcach 19/20 oraz daty otwarcia sezonu zimowego 19/20 zapraszam do kliknięcia w linki. W sezonie ze 6-dniowy skipass w Soelden uszczuplimy portfel o ponad 300 euro! Jest to najdroższy skipass w ośrodku z lodowcem w Austrii.
    1 punkt
  8. Ci w Soelden to są jacyś kosmici chyba. Pozdrawiam.
    1 punkt
  9. Tour de Święty Krzyż - świętokrzyski klasyk szosą Długo w domu nie usiedziałem. Po rozruszaniu mięśni, po płaskim we wtorek (54 km), po powrocie z czterodniówki szosowej na południu Polski - ponownie wizyta z szosą w górach. Tym razem Góry Świętokrzyskie wraz z Paulą Świętokrzyski klasyk, to trasa wokół Łysej Góry i Świętego Krzyża oraz Łysicy. Dzisiaj trochę zaspaliśmy...do 10 zdrowy sen 😮 Po pysznym śniadaniu szyba decyzja - pakuję rowery do Corolli i w drogę. Było trochę obaw, czy dwie szosy zmieszczą się, jedna na drugiej, do środka auta - okazały się niesłuszne. Po zdjęciu przednich kół, bez problemu się mieścimy. Jedyne co, trzeba było pomiędzy rowery włożyć miękki i gruby koc. Parkujemy w Nowej Słupi i po szybkim złożeniu bików - ruszamy w drogę. Kierunek jaki obraliśmy, to Nowa Słupia - Bodzentyn - Święta Katarzyna - Kakonin - Święty Krzyż - Nowa Słupia, łącznie prawie 62 km. Nasz cel widoczny z początku naszej wycieczki: Pierwszy odcinek, na rozgrzewkę, do Bodzentyna - z górki i płasko. W samym miasteczku, na początku, fajny podjazd po bruku w stronę zamku - jest krótko, ale bystro. Garmin wskazuje nawet 11%. Docieramy na Zamek Oczywiście jedno zdjęcie w tym miejscu, to mało Paula: marboru: Odwiedzamy śliczny ryneczek w Bodzentynie Ruszamy w stronę Świętej Katarzyny - podjazd. Kilka kilometrów z nachyleniem max 7% (przez chwilkę). Mijamy stok narciarski Baba Jaga, wjeżdżamy do odcinak leśnego - Świętokrzyski Park Narodowy - krótki, fajny zjazd, po czym łagodnie trasa wznosi się w kierunku miasteczka. Zatrzymujemy się przy tutejszym Klasztorze Benedyktynek. Foto Podjeżdżamy dalej. Po prawej mijamy stok narciarski w Krajnie, na wzniesieniu odbijamy na Krajno 2. Stąd piękna panorama w stronę Kielc z wyraźnie widocznym, kieleckim Telegrafem. Pięknie Teraz mamy świetny zjazd Kierujemy się w stronę Kakonina. Z tej wioski można podejść (dłuższa droga) na Łysicę. Zatrzymujemy się w klimatycznym miejscu, przy początku szlaku. Paula i jej Koleżanka z bliska Stodoła W tym miejscu, znajduje się również bar. Można zjeść tu coś ciepłego, kupić coś do picia. Serwują tu pyszną szarlotkę. My po chwili odpoczynku i po przerwie ruszamy dalej. Teraz przed nami istne interwały. Po długim zjeździe, do głównej drogi, zaczynamy podjazd w stronę głównego celu naszej wyprawy. Na początek mamy krótką ściankę podjazdu w Bielinach 19% (jakieś 100 metrów) po czym mozolnie wspinamy się do góry. Kolejna krótka, 200 metrowa ścianka 14%, po czym zaczyna się odcinek interwałowy. Zjazd, podjazd, zjazd, podjazd. Docieramy do głównej drogi prowadzącej na Święty Krzyż. Teraz mamy już tylko pod górę. Od szlabanu i oznaczeń Świętokrzyskiego Parku Narodowego na sam szczyt jest podjazd ok 7% i długości ok 2 kilometrów. Zaczyna się próba dla Pauliny. Jedzie dzielnie trzymając moje koło, jestem pozytywnie zaskoczony tym jak sobie radzi. Z upływającymi metrami zaczynam słyszeć, że ktoś dyszy za plecami Mimo wszystko, daje radę Dziewczyna! Pod koniec, przy samym szczycie zaczyna się wypłaszczać do 5% - tu już zmieniam przerzutki na cięższe i wyraźnie zostawiam Partnerkę Zaprawa po górach jest W każdym bądź razie jestem dumny z Pauli - świetnie, to wyjechała! W sumie, to jej rekordowy pod względem przewyższenia podjazd. Docieramy do celu. Ponieważ jest święto, to turystów mijamy sporo. Trzeba uważać, zsiadamy więc z rowerów i również zwiedzamy. Robimy pamiątkowe zdjęcie na górze. Mimo, że jest błękitne niebo, to mamy już chłodno. Kręcimy się krótko. Piękna panorama Inskrypcja przy wejściu do świątyni: I powoli zbieramy w drogę powrotną. Nowa Słupia, to miasto partnerskie Budapesztu. I pewnie dlatego też posąg tego Pana... a może jest jakiś inny powód? Ktoś zna? Jeszcze pamiątkowe zdjęcie z wieżą telewizyjną... ...i z bliska: Jedziemy w dół. Ze względu na duży ruch na drodze uważamy, by nikogo nie rozjechać. Pełna koncentracja, a dłonie na manetkach hamulcy. Po leśnym odcinku zjazdu docieramy w okolice parkingów gdzie znajduje się karczma. Jemy pyszny schabowy z kapustą i ziemniaczkami opiekanymi. Siedzimy na zewnątrz, słońce zaszło i zrobiło się chłodno - dalsza część zjazdu jest szybka (szeroki, dobry asfalt, pełna widoczność). To wisienka na torcie takie rowerowanie w dół. Docieramy kolejny raz do drogi głównej - świetną sprawą jest to, że przy szosie wydzielona jest po obydwóch stronach ścieżka rowerowa. Jedzie się komfortowo i bezpiecznie. W drodze do Nowej Słupi mamy jeszcze jeden podjazd maksymalnie 7% i potem już do samego auta ponownie, przyjemny zjazd. Kończymy naszą kolejną przygodę bardzo zadowoleni. Polecamy każdemu zabranie roweru w Góry Świętokrzyskie i przejechanie naszego śladu. Pozdrawiamy marboru i Paula
    1 punkt
  10. Cześć Ostatni opis Starej Drawy jest z 98 roku: http://kajak.org.pl/szlaki/polska/stara_drawa/ więc nie jest to Średniowiecze. Natomiast co do Welu to moja ulubiona rzeka. Płynąłem wszystkimi możliwymi kawałkami tej rzeki oprócz Starego Welu właśnie czyli odcinka pomiędzy młynem w Lorkach a ujściem strugi z jeziora Fabrycznego. W czasie gdy się tak zapuszczałem był teoretycznie niespływalny a obecnie jest robiony i to nie tak rzadko. Płynąłem nawet odcinkiem z Dąbrówna do Rumiana - obecnie niespływalnym od dobrych pięciu lat - zresztą świetny przeprawowy odcinek z momentami zaskakującymi bystrzami ale tylko na wiosnę. Wybacz Tanova ale z Twoimi relacjami jest tak jak z relacjami Marboru - są wspaniałą kanwą do snucia wspomnień i planów przez tych, którym się pisać tak fajnych sprawozdań nie chce lub nie umieją. Ale może dzięki temu takie tematy dłużej żyją i można się podłączać... A co do wygody z cyklu: "chyba już nie dla mnie" - nie wygłupiajcie się kochani! Pozdrowienia serdeczne
    1 punkt
  11. Pracownia ma swoich mocodawców i pod ich dyktando pisze, taka jest smutna prawda. Zamiast zajmować się problemami ekologii tam gdzie one rzeczywiście występują, to oni próbują zablokować tak mądrze przemyślany projekt, który z korzyścią wpłynie nie tylko na rozwój Brennej, ale będzie dobrze służyć całemu społeczeństwu.
    1 punkt
  12. Cześć Przepraszam ja w kwestii formalnej: piwo z lodami??? Jako miłośnik obu tych używek nie wyobrażam sobie takiego połączenia. A może jakieś konkretne smaki lodów wchodzą w grę? Pozdrowienia serdeczne
    1 punkt
  13. Cześć Na pusto tak naprawdę w Polsce nizinnej przy normalnych stanach wody nie ma wymagających szlaków bo wywrotka praktycznie niczym nie grozi poza zmoczeniem się i i kupą śmiechu. Co innego wiosną, przy wysokich stanach itd. Niestety są odcinki rzek, które poprzez nadmierne upowszechnienie zostały "zabite" a pływanie po nich jest możliwe tylko w nietypowych porach. Odcinek parkowy Drawy do nich należy. Nie wiem czy wiesz, że przeszkody były tam stabilizowane sztucznie już prawie 30 lat temu. Dolna Brda przed Koronowem, Piekiełko na Welu, o Krutyni nie mówiąc czy właśnie parkowy odcinek Drawy to takie fragmenty więc bardzo fajnie Ci się udało, że nie miałaś sajgonu. Na przykład na Lesie Warmińskim na Łynie limity są bardzo restrykcyjne przez co ten odcinek zachował swój piękny dziki charakter i byle kto tam nie popłynie bo po prostu nie da rady. Ja praktycznie nie pływałem na lekko nigdy poza rzekami górskimi z przyczyn o których piszesz, że Ty pływasz na lekko. Przy pewnej wprawie i rozsądnym pakowaniu te "bety" ograniczają się do trzech worków na osobę + jeden na dwie techniczny a pakowanie to 10 minut wliczając w to zwinięcie biwaku. Poczucie wolności natomiast... ! Głównie chodzi o możliwość biwakowania w miejscach absolutnie niedostępnych z lądu a przez to czystych, cichych, wyjątkowych... Przez poligon płynąłem parę razy i trzeba mieć pozwolenia ale ... wiesz... W Konotopie w skupie dokładnie wszystko wiedzą. Ze Starą Drawą to tak trochę jak ze Starym Welem: niby ktoś tam pływał ale nikt nie wie kiedy ani kto relacji nie ma (chyba że a lat 90) itd. dlatego pytam. Duże spływy... kłopot. Problemy logistyczne, komunikacyjne, bezwładność grupy, dużo miejsca itd. W gronie znających się przyjaciół - OK - robimy taki zawsze jedne w roku, oj dzieje się. Pozdrowienia serdeczne - po co płacić za wiezienie rzeczy jak można wszytsko mieć ze sobą za darmo
    1 punkt
  14. To że widuje się dzieci, nie jest żadnym wyznacznikiem. Wiele dzieci, jeździ lepiej niż dorośli. Na rowerach się nie znam, ale na nartach widziałem już 6-latkę, która jeździła lepiej niż 99% ludzi na tym forum. Na ostrych zakrętach, łatwiej też się zmieścić na dziecięcym rowerku, a to jest główna trudność tych tras. Oczywiście zgadzam się że nie jest to żadne Enduro czy DH. Nawet dla mnie nierówności (na zielonych), nie stanowiły wielkiego problemu (ale na fullu)., jednak ciasne zakręty były ciężkie do przejechania.
    1 punkt
  15. Na tego typu trasach widuje się dzieci. Może nie kilku letnie ale jednak dzieci. Zresztą to nie ma nic wspólnego z enduro a tym bardziej z czymś takim jak DH. Po to są te trasy by nawet mało obeznani ludzie cokolwiek się nauczyli.
    1 punkt
  16. Jak pewnie przeczytałeś, wszystko zależy od opanowania roweru. Dla mnie Hoip Hopa była pierwszą trasą i dałem radę, choć bardzo ostrożnie. Jeżeli nie czujesz się pewnie, to Sariensis ma rację. W Bielsku w na Błoniach masz dwie bardzo łatwe trasy - Stefanka i Cyganka, na których możesz sprawdzić się przed wyjazdem do Szczyrku.
    1 punkt
  17. Cześć No to jesteśmy w kontakcie. Jak będę znał plany na weekend dam znać. A co do wagi... żeby to miało sens różnica musiałaby być w kilogramach, inaczej bzdura. Pozdrowienia serdeczne
    1 punkt
  18. Ja to odbieram jako koszmarek niestety. Czyżby w okolicy nie było szczytu z równie atrakcyjnym widokiem ?
    1 punkt
  19. Tego typu pomiary podawane są w różny sposób. Ja piszę na podstawie mojego urządzenia, które ma specjalną funkcję (winget - to chyba fachowe nazewnictwo?) do tego typu pomiaru. W trakcie podjeżdżania pokazuje mi, to w czasie rzeczywistym (trzeba się do netu podłączyć). Komputer rowerowy Garmin 830. Pomiar wskazywany jest uśredniony na 500 metrach. Na ekranie, wygląda, to mniej więcej tak: Oczywiście ekran można sobie spersonalizować. Na ile jest to dokładne? Nigdy nie zgłębiałem tematu.
    1 punkt
  20. @lski@interia.pl Michał w weekend eksplorował te tereny. Wysłał kilka fot do mnie. Świetnie tam Zielono... Jest co zwiedzać Pusto... Jest gdzie się napić No i dwujęzyczny klimat...
    1 punkt
  21. Ja i Paula jeździmy na oponach 28. Paula ma bezdętki zalane mlekiem, u mnie tradycyjna dętka. Opony dobrej jakości, wzmacniane. Po szutrach, kamieniach, koci łbach również jeździmy i mimo tego typu defekty mieliśmy sporadycznie. Pierwszy przypadek - obydwoje guma gdy wjechaliśmy na jakieś rozbite butelki (jeszcze na rowerze MTB i Crossowym). Paula na Fitnessie i ja na swoim starym Fitnessie (również opony bez tradycyjnej dętki) - zero gum. W Specu - guma i w sumie na własne życzenie. Wyraźnie słysząc, że coś się wbiło w oponę jechałem tak z 5 kilometrów... wbite szkło z każdym obrotem koła wchodziło coraz głębiej... w taki sposób aż do przyszczypania Gdybym zareagował i wyciągnął szkło, to tej gumy też by nie było. Podstawa również - sprawdzenie i dopompowanie kół przed jazdą. To, w naszym domu mój miły nawyk, obowiązek - 7mka w każdym kole. To kwestia przyzwyczajenia i doświadczeń. Często bywa, że wymieniona dętka w "polu", na tym samym wyjeździe, ponownie się przebija... Dlaczego? (opinie i opowieści moich kumpli, wyczytane w necie). Zazwyczaj dlatego, że usunięcie takiego defektu często jest niedokładne. Robione na szybkości, w złych warunkach - powoduje kolejny defekt... Sama wymiana dętki, to nic trudnego - spasowanie opony do obręczy po wymianie dętki - to najczęściej przyczyna kolejnego defektu. W "polu" rzadko jesteśmy precyzyjni. Częste przyszczypanie dętki, złe ułożenie opony z obręczą... Często w takich warunkach dochodzi również do uszkodzenia opony. A jak ma się karbonowe obręcze...to jeszcze inna bajka... Tu precyzja, finezja i delikatność jest mocno wskazana. Uszkodzić łyżką, to potem płacz i duże koszty... No ale każdy ma swoją rowerową filozofię Ja to szanuję. Da się dużo chodzić...ale grozi, to wywinięciem "orła" No i jak się dużo chodzi, to trzeba bloki co kilka miesięcy wymieniać. Wolałbym już zdjąć skarpetki i na bosaka szorować. Lubię z gołymi stopami pochodzić czasami Zdrowe to Tylko trzeba na szkło uważać Dzięki @cyniczny
    1 punkt
  22. Szczyrk - Salmopol 760 m. n.p.m. teraz
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...