Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 726
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    114

Zawartość dodana przez Wujot

  1. A jeszcze dodam piękny ddr po polskiej stronie. Na trzeźwo tego nie zbudowali! Na sami popatrzcie, wężykiem, wężykiem! Cudeńko. Droga dla rowerów Zgorzelec - Radomierzyce >> Niedów to razem 20 km pięknej, jazdy. Poruszamy się tam dosłownie tuż przy granicy państwowej. Czyli wzdłuż meandrów Nysy Łużyckiej. Miłym dodatkiem jest jeszcze parę mikrych, ale solidnie stromych, ścianek. Ciekawa linia, jakby powiedzieli freeriderzy!
  2. W zasadzie to 1,5 ścieżki. Wewnętrzna asfaltowa i zewnętrzna szutrowa. Piękne nasadzenia i zupełnie odludne drogi leśne są na wzgórzu o które zahacza pętla zewnętrzna, warto zjechać wzdłuż narysowanej linii (w czerwonym polu)
  3. A jeszcze lepiej "będą zamknięte/wyłączone/stały". Język polski jest piękny.
  4. Jacku ponieważ trochę mnie interesuje tematyka rowerowa, to jak zobaczyłem podane przez Ciebie parametry pętli (tj 22 km i prawie 1000 m verticala) postanowiłem to sprawdzić. Bo daje to wskaźnik przewyższenia 450 m/10 km. Ja tak katorżniczych tras nie znam. To znaczy jak się uprzesz i zrobisz zjazdy enduro tam i z powrotem to można zrobić jeszcze więcej, ale w praktyce 350-400 m na 10 km pętli to maks. Na przykład Czarna Bielawa (1526 m/42 km). Po sprawdzeniu danych wysokościowych wyszło mi, że Karol ma 24 km i 860 m vertical. Jest więc 360 m/10 km. To już wymagająca trasa. Ale jeszcze w normie. Patrząc szerzej to pokazuje na ile rzetelna jest informacja podawana nawet przez, wydawałoby się poważnych, gestorów czy gminy. Ktoś przejechał to na rowerze, nie przerysował śladu na mapie, nie zweryfikował wysokości a reszta przepisuje błędy zapisu. Wbrew pozorom to bardzo duża różnica 450 a 350. Takie 250 oznacza już luz. Robiłeś to na swoim pedelcu (wybacz, ale rower elektryczny to oksymoron) czy na rowerze? Widzę też, że można skorzystać z podwózki w Słotwinach - wożą tam rowerzystów?
  5. Wujot

    Hintertux - latem

    Wiem, to obserwatorium UFO albo wyjście ewakuacyjne z lodowca
  6. Wujot

    Hintertux - latem

    Hmmm, to może... kostnica. myślę o czymś potrzebnym w ON
  7. Wujot

    Hintertux - latem

    Nie wiecie ...ale spróbuję zgadnąć Małe i na uboczu - może prochownia?
  8. Wujot

    MTB temat ogólny

    W Wałbrzychu można się zakochać, miasto co prawda dość paskudne i bez sensu, ale góry dookoła i w środku. Takie klimaty można spotkać dosłownie w środku miasta. Zaczyna się stromą ścieżką między ogródkami działkowymi. Później zaczyna się jazda Jak widać sporo technicznych wyzwań, jest bardziej stromo jak na zdjęciach się wydaje Ale ścieżka, jak widać jest serwisowana I znów całe zagony korzeni Końcówka pierwszej góry - spokojniejsza, wjeżdżamy na drogi. Później jest kawałek miastem i wjazd na drugą górkę. Zdecydowanie bardziej oficjalną ale równie interesującą. Ponieważ jeździmy ścieżkami to jest stromo i wymagająco. Nazywa się to Wokół Niedźwiadków i jest jedną z najsympatyczniejszych polskich tras mtb jakie jechałem.
  9. Wujot

    Passo dello Stelvio

    Z tą halą to grubo przesadziłeś bo to ona wywołuje (między innymi) podgrzewanie klimatu i te degradacje o których wspomniałeś. W kwestii człowieka z nartami na lodowcu to myślę, że jego wpływ jest pomijalny. To miliony ton gazów cieplarnianych podgrzewają atmosferę. Topią się na potęgę lodowce gdzie ludzi praktycznie nie ma.
  10. Wujot

    MTB temat ogólny

    Jak Wam się podoba takie mtb?
  11. Wujot

    Rowerowe eskapady - relacje

    Śledzę od paru lat ten temat. O wiele lepszą mapę znajdziesz tutaj https://trasyrowerowe.wzp.pl/ Można ocenić sobie proporcje koloru fioletowego (ddr) do czerwonego (drogi ogólnodostępne) Widać, że w zachodniopomorskim konsekwentnie realizowana jest założona koncepcja. W Polskich warunkach to ewenement. Ale trudno jest ocenić rzeczywistą jakość tego projektu bez jego przejechania. O ile Velo Baltica ma dobre recenzje i rzeczywiście powstaje pod potrzeby i wysoki ruch turystyczny to o pozostałych trzech nitkach trudniej się wypowiadać. Z doświadczenia wiem, że bardzo często linie kolejowe prowadzą przez nudny teren, nie powiązany z atrakcjami. Tak jest np u nas na ddr Żmigród - Grabownica gdzie większość jazdy jest niezbyt ciekawym lasem w mega przecież atrakcyjnych Stawach Milickich. Jak przypadkiem przejedziesz te pozostałe nitki to zamieść foty i recenzję
  12. Wujot

    Rowerowe eskapady - relacje

    Ponieważ nie każdy ma prenumeratę GW to może podasz, który podcinek będzie budowany.
  13. Ponieważ jazda przywyciągowa (powiedzmy 2 godziny podejścia w ciągu dnia) to dla mnie to zupełnie inne zagadnienie jak skitury to ciuchy też mam inne. Używam dokładnie takich ogrodniczek jak opisałeś, z bardzo dobrą wentylacją, z bardzo dobrą membraną ale zdecydowanie wytrzymalszą tkaniną i podobną kurtkę. Po prostu ciuchy skiturowe są zdecydowanie za delikatne na las, a w ON bardzo często najlepszy warun jest między drzewami na północnej wystawie. Jak się uprę to zrobię w tym do 1000 m vertical, bo buty są też solidne i narta również jakkolwiek oczywiście w miarę lekkie.
  14. Tak mi się skojarzył stary dowcip. Przedział kolejowy, dwóch panów się przedstawia się; - Paliwko - Żwirko Ten ostatni uśmiecha się i wypala - Paliwko, Paliwko skocz se po piwko Paliwko myśli, myśli, jeszcze myśli. I - Żwirko, ty ch...u
  15. Ale przecież się dopasowujesz do tych krótkich porannych warunków! A ja dopasowywałbym się do jazdy całodziennej. Ale w Alpach a nie Polsce.
  16. Pomijając, że sstar ma rację, że zawsze znajdzie się ktoś z większym siusiakiem co stwierdzi, że wśród PI nikt nie potrafi skoczyć małego klifu albo zjechać żlebu długim skrętem na trzy, to kluczowe jest pytanie czy jest specjalny sens pchać się w teren >40 stopni. Po pierwsze jak dobrze wiesz bardzo często niesie on zagrożenie lawinowe, szczególnie, że jeździ się prawie zawsze formacjami wklęsłymi. Po drugie przy takich stromiznach często trudno mówić o przyjemności jazdy, płynności i radości. czasem to jest po prostu walka na najbardziej napiętej uwadze (jak te filmiki z Kotłów). Oczywiście są endorfiny jak człowiek znajdzie się cały na dole. Nie mniej jednak jazda robi się fajna po pokonaniu górnego najtrudniejszego odcinka. Byłoby oczywiście inaczej gdyby jechało się w pół metrze puchu ale przy tym nachyleniu to pewnie 4 wyjdzie. Pozostaje krótkie "okno" pogodowe na wiosennych śniegach i to jest rzeczywiście fajna jazda. Do momentu jak się zjedzie 300-400 m verticalu i trafi na totalną breję niżej. Reasumując stok powyżej 35 stopni to jest jednak realne zagrożenie. Pytanie, na które każdy sobie odpowie: - czy warto tam się jakoś specjalnie pchać? Szczególnie, że można zrobić kapitalne zjazdy na mniejszym nachyleniu.
  17. jeszcze dodam Oddzielną kwestią są sprawy geometrii i sztywności. Jest sporo nart o odmiennej budowie (na przykład szerokim prosto ciętym tyle, albo zaokrąglonym czy w ogóle twin tipy, przypomnę też "kultowe" BBR z szerokim przodem i wąskim tyłem. Każda z nich w określonych warunkach była ciekawa, a nawet bezkonkurencyjna, i warta poznania. A już relacja między sztywnością części pod butem a charakterystyką gięcia dziobu dla mnie jest najważniejszym parametrem wytrzymałościowym (a to w funkcji wagi). Bo w tych rozważaniach w ogóle pomijacie wagę narciarza. Masz wyczucie inżynierskie i jeśli belka jaką jest narta reaguje optymalnie przy ciężarze x to przy 2x tak nie będzie. A te polecane modele dostępne w normalnym obiegu nie są indywidualizowane. Dla mnie najciekawsze były adaptacje na różnych nartach, w różnych warunkach. Jeździłem na narcie 72 mm w puchu po kolana (a kumple na 110) albo na odwrót na boisku. Myślę, że to mnie nauczyło więcej niż katowanie jednego modelu. Ale oczywiście ktoś może woleć tę samą piosenkę. Ja akurat meloman jestem. Chcę przez to powiedzieć, że są różne drogi. Także te prowadzące przez różnorodność i eksperyment.
  18. Widzisz tylko ten przygotowany stok może mieć bardzo różne stany. W tym i wysokie po kolana odsypy kaszowatego charakteru. Albo stok cieknący przy wysokich temperaturach. Akurat w takich okolicznościach narta szersza i bardziej miękka da dużo większą frajdę. Podobnie ciekawie się robi po mocnym opadzie najlepiej jeszcze na zmuldzonym stoku gdy nie widać rzeźby terenu i jeszcze po godzinie od ruszenia wyciągów. Miękka narta, idąca płytko, jest wtedy największym przyjacielem narciarza.
  19. To zależy gdzie. Powiedzmy, że na takim Gran Zebru nie widziałem słabo ani słabiej jeżdżących. W ogóle w Alpach gdzieś trochę dalej i wyżej to większość prezentuje naprawdę dobry poziom i to zarówno podejścia jak i zjazdu. Choć jest troszkę ludzi co kochają góry a nie mieli okazji nauczyć się sprawnie jeździć. Ale pozostałe aspekty mają dobrze opanowane. Natomiast zupełnie innym zjawiskiem jest resort touring i tu faktycznie umiejętności zjazdowe są czasem malutkie a i obycie takoż. Tego ośrodkowego łażenia jest dużo, na szczęście ci ludzie nie wychodzą nigdzie dalej.
  20. Dla mnie narty to środek do znalezienia się w pięknych okolicznościach. Im dalej od ludzi, im wyżej, im więcej nieskażonej przestrzeni tym lepiej. ON były niezbędne aby opanować jazdę terenową w wystarczającym zakresie. Przy odpowiednim zaparciu można tam sporo się nauczyć, szczególnie gdy warunki są trudniejsze. Bo to co można spotkać później w trochę wyższych górach, gdzie operują silniejsze wiatry, to jest zupełnie inna liga. W każdym razie cyzelowanie bioderek i rywalizacja na boiskowym podwórku, przypomina mi sytuację miejskiego skwerku z bieżnią i ławeczkami, z jego hałasem, tłokiem i sztucznością, w sytuacji gdzie obok są nieskażone piękne rozległe góry. Ale jeśli ganianie w kółko na tym skwerku, z poszukiwaniem niedoścignionego ideału narty sportowej jest tym co Ci sprawia radość to... żyję tą Twoją radością! Zrozumieć nie potrafię, ale akceptuję.
  21. Masz taką a nie inną wizję narciarstwa. Moja jest na przykład 100% odwrotna. I nie chodzi mi tu o skitury i skialp. Bo w każdym ON potrafię znaleźć prawie nieograniczone możliwości freeridowe (czasem z 15 min podejściem) i dlatego te wychwalane narty sportowe uważam za zbędne graty.
  22. Nie wiem jak wersja v-Werks ewoluowała w czasie ale jeździłem na pierwszym modelu sprzedawanym za jakieś kosmiczne pieniądze. I była to zdecydowanie najgorsza narta jaką miałem na nogach. Fatalnie tłumiąca drgania i w związku z tym niepewna w jeździe. W dłuższym użytkowaniu okazała się jeszcze gorsza, kolegom co je nieopatrznie kupili po prostu się rozsypała. Z rdzenia powypadały jakieś plastiki i pianki.
  23. Ale tu chodzi chyba o ruch w drugą stronę
  24. Zapamiętam tę przepowiednię, poczekam te trzy lata na jej weryfikację. Na razie FB jako narzędzie całkiem dobrze się sprawdza.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...