.jpg.0a6cf81498612731f84b2f47816fe0df.jpg)
Wujot
Użytkownik forum-
Liczba zawartości
2 837 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
121
Zawartość dodana przez Wujot
-
Zgadza się. Aby cokolwiek powiedzieć więcej to warto byłoby znać choćby ślad podejściowy i prognozowany zjazdu. Wszedłem na Google Earth (daje kapitalny wgląd) i nie bardzo rozumiem gdzie był wypadek, bo aby spaść 1200 m to trzeba byłoby porwać się na ekstremalne żleby po północno-zachodniej stronie. Tam na przykład plecak lawinowy do niczego by się nie przydał. Ale po drugiej stronie trasa wydaje się do zrobienia dla turystów. Nie zmienia to postaci rzeczy, że jeśli jest się solistą to plecak lawinowy jest jedynym realnym sposobem na podwyższenie szans przeżycia. Nawet gdyby je zwiększał tylko o 20%. Dla mnie symptomatyczne są te przeprosiny Wielickiego. Czyli, że był splot niekorzystnych okoliczności a Tekieli błędu nie popełnił. To jest jednak ciekawe, bo w tak stromym terenie, przy 3-ce, metoda Muntera pewnie by wyrzuciła "nie iść". Dlatego stwierdzenie (wcześniejsze) Wielickiego, że "niepotrzebnie" brał narty może być jak najbardziej słuszne, bo mógłby poruszać się po bezpieczniejszym śladzie. Albo nie podciąć deski. Może w takich okolicznościach lepiej zdjąć narty? Kiedyś z Robertem mieliśmy taką sytuację w okolicach Gran Zebru. Weszliśmy na ślad podejściowy w kotlinę gdzie był gigantyczny depozyt totalnie zdegradowanego śniegu (dosłownie pył). Czułem się jak na końcu lufy armatniej. Z dużym trudem doszliśmy do stromego brzegu zamykającego kotlinę. Tam mozolnie wspięliśmy się na ostrogę skalną i po skale już spokojnie, na grań. W każdym razie, każdy wypadek, w tym i Tekielego, powinniśmy traktować jako szansę na naukę i przemyślenia. Czekam cierpliwie na pełniejsze dane i wypowiedzi ekspertów. Na razie dyskusja podszyta jest "polityką" i emocjami. A co do zasady, to zawsze szukam błędu bo inaczej chodzenie po górach byłoby rodzajem loterii.
-
"Zachód Grońskiego"
Wujot odpowiedział marboru → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
No tak ale po co w ogóle sobie te dołki kopać? Więcej pozytywnego myślenia! -
"Zachód Grońskiego"
Wujot odpowiedział marboru → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Widzisz sam sobie dołki kopiesz. Dlatego wolę działalność grupową a nie solo. -
"Zachód Grońskiego"
Wujot odpowiedział marboru → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
To jest dość proste; znany był temat i stopień trudności - kandydat nie powinien się zgłaszać. Ale masz rację na tym kompromisie co był, zasadniczo cierpiała reszta (n-1). Można było więc wycisnąć więcej i w lepszym stylu, ale to co zostało zrobione też mi przysporzyło dużo radości. A sam bym tego wyjazdu nie zorganizował. Zdecydowanie najlepiej mieć pełną kontrolę nad składem. -
"Zachód Grońskiego"
Wujot odpowiedział marboru → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Na takim poziomie turystycznym jaki uprawiam grupa jest dosłownie solą i diamentem. To najlepsze co jest. Parokrotnie robiłem tematy samodzielnie, raz nawet wysoki trzytysięcznik, też naprawdę sporo freeridów i nie czułem się z tym komfortowo. I to na paru płaszczyznach - raz, że nie można było przedyskutować aspektów, nie ma zmiennika jak trzeba ślad założyć, trzeba też podchodzić bardziej asekuracyjnie bo nikt podczas zjazdu cię nie obserwuje. Nikt nie podrzuci pomysłu - a może coś byśmy tam zrobili, nikt nie walnie foty, nie poratuje kubkiem gorącej herbaty. O asekuracji zapomnij. I w drugą stronę to też działa ty nikomu nie pomożesz, nie pokażesz linii zjazdu, nie podzielisz się lepszym pomysłem. Poza tym taki drobiazg - autoratownictwo. Czy ktoś może myśleć o poruszaniu się samodzielnie? Na poziomie turystycznym nie ma rywalizacji o wynik, jest właśnie grupa. Jak wspomnę wszystkie swoje ekipy począwszy od pierwszej z Kamilem, Darkiem, Adamem no i oczywiście Robertem, albo nasz skład na Norwegię to dosłownie przez kilkanaście lat tylko trzy razy miałem sytuację gdy czułem lekki dyskomfort. Raz byliśmy po prostu z innej bajki, raz jeden z uczestników był zbyt słaby i bojaźliwy, a raz uczestniczka nie potrafiła szanować innych. Ale nawet wtedy plusy z "grupowości" przeważały nad minusami. Najważniejsze jest, że tylko grupowo można dać sobie radę z ambitniejszymi zadaniami. Podczas "żeglarskiej" Norwegii ktoś negocjował z armatorem (mając silną pozycję bo reprezentował zespół), ktoś przypilnował lotów za grosze, ktoś zdobywał literaturę, ktoś zrobił listę prowiantu. Dla jednego kupę roboty, zespołowo poszło bez bólu. -
Zajrzałem do netu i wychodzi, że, za zgodą rodziców, dziecko w wieku 7 lat może wracać do domu.
-
Nie odniosłeś się do kwestii fundamentalnych, które poruszyłem. Czyli zmiany nawyków transportowych, pod kątem ruchu fizycznego ludzi. Sam to na co dzień obserwowałem we Wrocławiu. 10-15 lat temu w zimie bardzo mało kto poruszał się rowerem, w lecie było też nie za dużo. Teraz i w zimie i w lecie jest 10x (a może więcej) użytkowników. Wystarczyło zrobić trochę (miasto chwali się, ze 1200 km) ddr. Nie mam zamiaru odnosić się do transportu jako całości, rozwoju elektryków (a co to ma do rzeczy?). Mariusz napisał - za dużo wykorzystywania aut i ja się 100% zgadzam.
-
To jest najprostsza konstatacja. Póki ludzie chodzili to ich zdrowie było w o wiele lepszym stanie. Są liczne materiały bezpośrednio łączące wzrost ilości chorób cywilizacyjnych z brakiem ruchu. A jest, o czym wspomniałem wyżej, kraj który poprzez zmianę codziennych nawyków komunikacyjnych osiągnął bardzo duży postęp w tej dziedzinie. Zajęło im to co prawda 50 lat ale teraz mogą być wzorem dla świata. Jest kapitalna pozycja, ładnie udokumentowana faktami naukowymi "Rowerowe miasto. Holenderski sposób na ożywienie miejskiej przestrzeni" Chris Bruntlett, Melissa Bruntlett. Napisane mocno z pozycji urbanistycznej. Znajdziesz tam multum faktów, sposób dojścia do celu, stosowane strategie. Od momentu wyjścia do dzisiaj. Każda strona jest fascynująca.
-
Na pewno to jest bardzo ważna praprzyczyna. Wszelkie źródła mówią o minimum 1 godz. dziennie chodzenia jako podstawie dobrego zdrowia. Jako 6 latek chodziłem do szkoły. Miałem daleko - około 4 km co zajmowało mi od 40 min do 1,5 godz. (zależy w którą stronę ). Później, jako zawodnik, na treningi się dochodziło - bo nie było dogodnej komunikacji nawet godzina w jedną stronę. Teraz nie do pomyślenia... W trochę innej formie ale wykorzystanie komunikacji codziennej dla zdrowia zbudowała Holandia poprzez dojazd rowerem do pracy. To jedyne społeczeństwo z wysokocywilizowanych krajów gdzie parametry zdrowotne (na przykład brak nadwagi) są coraz lepsze. Bezpośrednio wiąże się to właśnie z transportem rowerowym. Wyłączcie auta a będziecie zdrowsi!
-
W podzięce za piękną relację napisałem (z maleńką pomocą) Ci piosenkę. Muza oczywiście w stylu Marylin Manson (Refren) W górach Romsdal, na nartach ślizgam się Szumiące wiatry, wolność w każdym ruchu mego ciała Pod niebem błękitnym, na śnieżnych stokach Norwegia tańczy, z Marilyn Manson w sercu (Zwrotka 1) W górskich przestrzeniach, emocje rozkwitają W Romsdal zaklęte, jak senne krajobrazy W zimowym mroku, dreszcze przyjemności Skiturując tam, gdzie marzenia są wieczne (Refren) W górach Romsdal, na nartach ślizgam się Szumiące wiatry, wolność w każdym ruchu mego ciała Pod niebem błękitnym, na śnieżnych stokach Norwegia tańczy, z Marilyn Manson w sercu (Zwrotka 2) W białych otchłaniach, odkrywam swoje granice Romsdal wokoło, mistyczne krajobrazy Na skiturach szybuję, jak ptak w locie Marilyn Manson towarzyszy, w mrocznej symfonii (Refren) W górach Romsdal, na nartach ślizgam się Szumiące wiatry, wolność w każdym ruchu mego ciała Pod niebem błękitnym, na śnieżnych stokach Norwegia tańczy, z Marilyn Manson w sercu (Zwrotka 3) Śnieżne drogi prowadzą do sekretów gór Romsdal ukrywa tajemnice, jak długa zima W mrocznej ciszy, dźwięk Marilyn Mansona brzmi Skiturowanie w Norwegii, to podróż do świata snów (Refren) W górach Romsdal, na nartach ślizgam się Szumiące wiatry, wolność w każdym ruchu mego ciała Pod niebem błękitnym, na śnieżnych stokach Norwegia tańczy, z Marilyn Manson w sercu (Zakończenie) W tajemniczych górach Romsdal, odkrywam prawdziwe ja Marilyn Manson jako duch przewodnik, w mrocznym tańcu W Norwegii skiturowej, czuję moc natury Romsdal i Manson, połączeni w jednym niebiańskim szaleństwie
-
W góry na skitury 2022/2023
Wujot odpowiedział marcinn → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Niekoniecznie, nic tam nie ma o możliwości zjazdu. Coś podejściowego zbliżonego do możliwości rakiet. Tak bym to rozumiał. Widziałem zresztą podobne (tyle, że jeszcze składane) rozwiązania u snowboardzistów. -
Wybór nart skiturowych
Wujot odpowiedział marcinn → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Myślę, że wiązania szynowe daje najmniejszą możliwą barierę wejścia, a ponieważ były użytkowane przez dziesięciolecia to bez wątpienia można na nich robić różne tematy. Oczywiste jest, że mamy teraz znacznie lepsze rozwiązania. Ale gdybym miał tylko 600 zł i chciał spróbować troszkę poskręcać obok trasy to byłoby to wystarczające. Nie mówię tutaj o innych aspektach (przede wszystkim abc) ale też świadomości. Bo im dalej w las tym więcej drzew. Ale to po wykonaniu pierwszego kroku. W każdym razie w schroniskach górskich w Alpach jest trochę takiego sprzętu. Nawet tam. -
Wybór nart skiturowych
Wujot odpowiedział marcinn → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
No faktem jest, że powinienem napisać "przytrasowe". -
Wybór nart skiturowych
Wujot odpowiedział marcinn → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
A ja jednak widziałem, że Barony i Diuki (Guardiany) są dość obecne. Nie widzę też problemów z butami. Można na tę krótką odległość poluzować klamry. Chodzi o awaryjny wycof. Kilkaset metrów do pokonania. Natomiast osobiście uważam, że freerider musi mieć możliwość zawrócenia. Jazda bez takiej opcji, albo oznacza bycie w miejscach już dobrze znanych i przepatrzonych (co w sumie kłóci się z ideą freeride), albo po prostu głupotę. Warto też zauważyć, że możliwość podejścia 30 m w górę może oznaczać robienie linii dla innych niedostępnych. Trzeba sobie jeszcze powiedzieć, że jest spora różnica między narciarstwem przywyciągowym a freeride. Twoje uwagi odnoszą się do tego pierwszego. Tam większość jeżdżących nie ma świadomości zagrożeń i nie ma ABC, itd. Dla mnie freeride to jednak jeżdżenie nowymi liniami i nastawienie na przygodę ale przy minimalnym wysiłku podejściowym. W takim układzie tanie szynówki są akceptowalnym wyborem a ich waga nie jest zbytnim problemem. Nie uważam, też aby ewentualne przesztywnienie w okolicach buta było istotne przy miękkich śniegach. Podstawowy jest reaktywny przód. Podsumowując jakkolwiek też wolę wiązania pinowe i buty w wadze 3000 g to uważam, że wiązania szynowe spokojnie mają swoją niszę. Każdy może na nich (oczywiście razem z fokami) zrobić temat nie wymagający więcej jak 300-500 m up w ciągu dnia tak samo sprawnie jak Ty czy ja. Głównym powodem dla którego "wyrzuciłem" swoje sety freeridowe oparte na szynówkach było to, że w którymś momencie chciałem mieć większą swobodę, tak aby porzucić ON na pół dnia robiąc jeden kombinowany porządny zjazd podchodząc sprawnie 1 km up. Natomiast historycznie rzecz biorąc zrobiłem kiedyś trawers Otztalu na f12. -
Wybór nart skiturowych
Wujot odpowiedział marcinn → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Tak pewnie jest, ale warto zauważyć, że do awaryjnego wycofu (typu powrót 50 m up) wiązanie szynowe jest wystarczające. Dzięki temu można trochę śmielej eksplorować teren. Ja na przykład przed moim setem freeturowym w wszystkich nartach freeridowych miałem albo diuki albo f12. I dwa razy mocno uratowało mi to dupę gdy wpakowałem się teren bez możliwości kontynuacji jazdy. Tak, że jako etap przejściowy szynówki są jak najbardziej OK. -
Jeździłem w tych ciuchach po krzakach na rowerze i praktycznie się nie zaciągają. A właściwie to zaciągają się o wiele mniej od innych rzeczy.
-
Ok, przy pierwszej okazji wezmę UYN do ręki i zobaczę jak jest wydziargane. Opinię swoją sformułowałem w oparciu o zdjęcia gdzie nijak nie widziałem stref. Ale mogę się mylić.
-
No widzisz ta kominiarka nawet nie leżała przy xbionic. Dość często wymienia się jakieś marki obok xbionic, ale ta ostatnia zupełnie inna liga. I nie ma nic porównywalnego. Kominiarka xbionic ma 10 stref, ich grubość potrafi się różnić 5x, mają bardzo różne struktury (wypustki, kanały) i bardzo różną paroprzepuszczalność Nadruki imitujące strefy nie zastąpią "oryginału"! Wystarczy wziąć do ręki i zobaczyć jak bardzo te ciuchy są skomplikowane i dopracowane strefowo. Oddzielną kwestią jest czy one są tyle razy lepsze ile razy są bardziej skomplikowane. Ale ponieważ cena nie jest razy x więc nie jest to problem. Dla mnie wystarczy, że są 20% lepsze i bardzo wytrzymałe (kompresja trzyma latami mimo bardzo intensywnej eksploatacji i częstego prania). Nawiasem mówiąc kominiarki xbionic używam dość rzadko bo jest bardzo ciepła. Przeważnie wystarczy mi cienka jak buff.
-
Mógłbyś jakiegoś linka zapodać do kominiarki o której napisałeś?
-
Ja przeważnie na nartach preferuję kominiarki bo są zdecydowanie bardziej uniwersalne. Jak chcę to są szalikiem, czapką (jak podwinę do góry) lub kominiarką - gdy jest zimno. Najbardziej zaawansowana jest od xbionic i warta kasy co ją trzeba dać. Napisałem o tym bo xbionic robi też czapki, więc podejrzewam, że problem ciepłoty przy dobrej wentylacji jest tam rozwiązany podobnie jak w tej kominiarce co ją mam.
-
W oparach minimalizmu. - skitury na lekko
Wujot odpowiedział Wujot → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Patrząc na zdjęcia to wydaje się, że ta arva (szufla) jest po prostu mała. Nie ma też przetłoczeń. Do zrobienia rowu, murka wokół namiotu czy profilu na pewno wystarczy.- 941 odpowiedzi
-
- skitury
- sprzęt narciarski
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W oparach minimalizmu. - skitury na lekko
Wujot odpowiedział Wujot → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Coś błyskawicznie kończy się czas edycji. Taka łopata z sztylem (72 cm!) waży 640 g A ta 580 Wątek ma co prawda w tytule minimalizm ale w tle powinniśmy uwzględniać użytkowość. Szukamy rzeczy małych ale jednak spełniające funkcje. Wydaje mi się, że poniżej 500 g nie ma dobrej łopaty. W takim układzie razem z czekanem 750 g jest dolną granicą. Dla mnie spoko do zaakceptowania.- 941 odpowiedzi
-
- skitury
- sprzęt narciarski
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W oparach minimalizmu. - skitury na lekko
Wujot odpowiedział Wujot → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Hmmm, no do końca dobrze to nie wygląda. Powiedzmy, że brak blokady to jest mniejszy problem. Ale problem. Bo skoro się klinuje to po jakiś niewielkich odkształceniach może zaklinować się na amen. Po to jest gniazdo i chowane piny aby było to w pełni funkcjonalne. Drugim problemem jest zła orientacja siekierki, w moim odczuciu, mocno przeszkadzająca w kopaniu. I nie tylko w chwycie ale hacząca przy wygarnianiu. Trzecim poważnym problemem jest krótkość zestawu - od chwytu do ostrza powinno być >80 cm. Tutaj wydaje mi się, że będzie mniej. Ogólnie łopatka to coś co ma pomóc nam w ekstremalnej sytuacji - gdy walczymy z czasem aby odkopać kumpla. Nie w fajnym puszystym śniegu tylko z sprasowanymi bryłami, których mogą być tony. To jest małe narzędzie ale strasznie ważne. I to powinno być drogowskazem przy decyzjach zakupowych. Ja w każdym razie nie czułbym się komfortowo posiadając taką prowizorkę, a tym bardzie gdybym szedł z Tobą w zespole. Moi koledzy dali nawet lekki wyraz dezaprobaty na używany przez mnie (czasami) zestaw K2 - a tam jednak łopatka na czekanie ma i dobrą geometrię i długość. I nawet po jakimś lekkim uszkodzeniu okolic grota powinna spełniać funkcję. Popatrzyli, popatrzyli doszli do wniosku, że faktycznie jest użytkowa i nie gorsza od ich i zadali pytanie co będzie jak wcześniej zgubię gdzieś czekan, na przykład podczas zjazdu. Doszedłem do wniosku, że kupię (i kupiłem) sobie ultralekki czekan (Camp Corsa Nano - 246g) bo to jest moja decyzja, i od niej zależy ewentualnie moje życie, a łopatka ma być taka jaka ma być. I jako oddzielny sprzęt. No chyba, że ryzyko lawinowe jest bardzo małe a wyjazd jednodniowy. Popatrz na dobrą łopatkę - ta ma 79 cm, przedłużany sztyl, pewny chwyt I odpowiedz sobie na pytanie czy to narzędzie, które skleciłeś jest chociaż w 50% porównywalne. I o ile wolniej przekopiesz 500 kg (śniegu). A to tylko standardowy 1 m3 na lawinisku.- 941 odpowiedzi
-
- skitury
- sprzęt narciarski
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zakładam, że padał śnieg. No to miałeś warun życia! Niektórzy (czyli na przykład ja) uznaliby to za bardzo udany wyjazd. Szczególnie w Soelden i Gurglach gdzie są super warunki do offpiste
-
W tym terminie standardowo chodzą jeszcze wszystkie ośrodki w Austrii. Ale warun nie wszędzie jest taki sam. Zasadniczo szukałbym czegoś co ma górę wyraźnie powyżej 2500 m npm a dół od 1400. Czyli po prostu Tyrol. Dalej ale pewniej. To byłyby na przykład: Soelden (1350 -3350) Ischgl (1400-2900) Gurgle (1800 - 3100) Kuhtai (2000-2500) Nauders (1400 - 2750) St Anton (1300 - 2800) HochZeiger (1500 - 2500) SFL (1200 - 2800) - tutaj niby wysoko ale dużo ekspozycji południowej W kwietniu może być różnie ze śniegiem, szczególnie teraz na dole szału nie ma. Ale jedna dobra noc i małe ochłodzenie i wszędzie może być dobrze. Ale jeśli jesteś zapobiegliwy to możesz przygotować sobie plany awaryjne. Na przykład połączyć Gurgle i Soelden, HochZeiger i awaryjnie Pitztal, SFL a w odwodzie Kaunertal. Ale takie ośrodki jak St Anton czy Ischgl w tym terminie nigdy nie zawiodły więc tam bym pojechał bez cienia stresu.