-
Liczba zawartości
1 722 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
43
Zawartość dodana przez Cosworth240
-
[PROWANSJA] Część I - Wstęp Relacja wrzucona przez @barattolina skłania i mnie do opisania niedawno przeżytych absolutnie bajecznych chwil na wypadzie rowerowym do Prowansji. Wróciłem stamtąd już ponad tydzień temu, ale już w myślach kombinuje jak tam wrócić... Wszystko zaczęło się jesienią zeszłego roku - choć teraz jak sobie nad tym myślę, to zaczęło się w sumie wiele lat wcześniej - wiele lat wcześniej bowiem oglądając TDF w czasach Pantaniego i Armstronga, pomyślałem sobie, że fajnie byłoby samemu zmierzyć się z górą wiatrów, czyli słynnym Mt. Ventoux (francuskie słowo "ventoux" tłumaczy się jako wietrzny/wietrzna). Mityczna góra, zwana także gigantem Prowansji, która słynie z tego, że przez ok. 240-250 dni w roku wieje tam wiatr, zwany mistralem, który skutecznie utrudnia zadanie wjechania na górę. Więc sama myśl o wjechaniu na tą górę zakiełkowała już wiele lat temu; ok. 4 lata temu po raz pierwszy wsiadłem na szosę - co znów zaczęło gdzieś tam trochę pobudzać wyobraźnię; wreszcie - jesień zeszłego roku - na zewnętrz, któraś z kolei fala koronawirusa, lockdown i generalnie taki jesienny zjazd - w mojej skrzynce mailowej ląduje wiadomość email, której nie odfiltrował outlook o możliwości wynajęcia apartamentów i willi we Francji na kolejne wakacje. Do tego wskazano, że z uwagi na covid są możliwości anulowania takiej rezerwacji w zasadzie na tzw. ostatnią chwilę. Pewnie normalnie bym tego maila skasował, ale stwierdziłem, że w tej koronamizerii może warto mieć jakąkolwiek miłą nadzieję i perspektywę na coś fajnego. Do tego pamiętałem, że niedawno ogłoszono przebieg trasy Tour de France, gdzie dużo mówiło się o tym, że w tym roku kolarze pokonają po raz pierwszy w historii Mt. Ventoux nie jeden, ale dwa razy podczas jednego dnia. No i tak jakoś wszystko to się poskładało, że jesienią dokonałem rezerwacji wakacyjnego apartamentu - jak się okaże, zresztą bardzo fajnego - w miejscowości Malaucene, która nie tylko leży u podnóża Mt. Ventoux, ale także przy okazji była miejscowością, w której znajdowała się meta 11 etapu TDF. Plan wstępny zakładał, że rezerwuje, a potem się będę martwił, czy odwoływać z kim jechać itd. itd. Suma sumarum - szczepienia miałem za sobą; sytuacja epidemiologiczna w Polsce i Francji się mocno poprawiła, a moja żona stwierdziła, że dla niej to za daleko, więc ostatecznie tak się poukładało, że z trzema rowerami szosowymi na dachu, trzech kumpli obrało drogę na południe. Plan zakładał - pojeździmy na rowerach 4-5 dni; posiedzimy na basenie; pooglądamy TDF na żywo, a także w Eurosport; do tego mistrzostwa Europy w piłce kopanej; Hurkacz na Wimbledonie - no po prostu - dla facetów spuszczonych ze smyczy, bez żon i dzieciaków - raj na ziemi 😉 Czego można się spodziewać po Prowansji - to najpierw tak stereotypowo: Lawenda - BYŁA: Dobre żarcie - BYŁO Klimatyczne miasteczka - BYŁY: Nieprawdopodobne widoki - BYŁY: Zanim zakończę część wstępna relacji - to jak się jeździ na szosie po Prowansji? Generalnie większość osób zapewne zjawia się tu ze względu na Mt. Ventoux, ale prawda jest taka, że wokół Ventoux, - które samo w sobie jest pięknym miejscem - jest nieprzebrana możliwość skomponowania wielu zjawiskowych tras rowerowych o różnej długości i różnym stopniu trudności. Ktoś kto przyjechał tutaj tylko po to żeby wpaść i "zaliczyć" Ventoux, bez pojeżdżenia po okolicy, uważam że popełnia błąd. Przy czym trzeba generalnie liczyć się z tym, że trasy nie są płaskie - są różne podjazdy (3-4 km podjazdu zdarza się często, choć zwykle nie jakieś mega strome) - a nawet jak się wydaje, że jest płasko, to się okazuje, że było to raczej tzw. "false flat", czyli jednak takie 1-3 proc. pod górkę było; suma summarum należy przyjąć, że jeżdżąc wokół Ventoux tak średnio na ok. 50 km trasie uzbieramy ok. 1000 m przewyższenia. Dla mnie z KRK było to już jakieś tam wydarzenie, bo osobiście jeździłem trasy bardziej w stylu 400-500m przewyższenia na takim dystansie - takie po prostu trasy mam wokół siebie. Na pewno nie jest to jednak tak wymagające zajęcie jak jeżdżenie po stromych alpejskich przełęczach. Asfalty dobre lub bardzo dobre. Tylko w jednym miejscu przez kilka km spotkaliśmy się z takim asfaltem pokrytym drobnymi luźnymi kamyczkami, co rodziło obawy o kapcia, a także powodowało, że na zjeździe człowiek czuł się mocno spięty, bo czuło się, że rower myszkuje. Sieć drogowa bardzo dobrze rozwinięta - tzn. jest bardzo dużo mniejszych asfaltowych dróg, co pozwala naprawdę skomponować różne pętle i pętelki. Kierowcy - z tym nie mieliśmy żadnego problemu. Okolica żyje rowerami, ludzi na szosach jest wszędzie sporo i zdaje się, że kierowcy są po prostu do tego przyzwyczajeni. Jeździliśmy raczej mniejszymi drogami, gdzie ruch był naprawdę niewielki, natomiast zdarzyło nam się wyjechać na drogi trochę bardziej "główne", gdzie sprawę rozwiązano w ten sposób, że jest na nich wydzielone liniami pobocze na którym ludzie na rowerach się poruszają nie kolidując z ruchem samochodowym. W każdym razie - nie zdarzyło nam się jakieś trąbienie, wyprzedzanie na tzw. gazetę lub wrogość ze strony kogokolwiek w samochodzie. To co na pewno jest super fajne - to jeżeli ktoś lubi klimaty rowerowe - to atmosfera. W Malaucene, czy Bedoin można sobie po prostu siąść na kawkę w knajpce na zewnątrz i patrzeć jak co chwila towarzystwo rowerowe przejeżdża z prawej lub lewej; osoby młodsze, starsze; jeżdżące solo, w dwie, trzy osoby, ale także mniejsze lub większe peletony; rowery starsze, tańsze, ale także te z cyklu super rowerów, czyli najdroższe i najbardziej wypasione. Mogę jeszcze na koniec dodać, że uważam, że cenowo miejsce było OK. W sklepach rowerowych można awaryjnie zaopatrzyć się we wszystko - w cenach polskich lub... niższych. Obiad składający się z jakiejś przystawki, dania głównego, deseru, coli czy piwa to wydatek w okolicach 20-23 EUR. A jak widać na obrazkach, było to jeszcze naprawdę top jakości. To co jest może w tym wszystkim najtrudniejsze - to odległość. Z KRK do Malaucene jest ok. 1830 km. W drogę do Francji zdecydowaliśmy się na nocleg po drodze - po niecałych 12h godzinach jazdy padło na nocleg w Niemczech we Freiburgu. Stamtąd planowo mieliśmy jechać około 6-6,5h na miejsce - niestety Francja w sobotę w wakacje jest mega zakorkowana - jechaliśmy ponad 9h, co oznacza, że w korkach staliśmy blisko 3h. W drodze powrotnej też nastawialiśmy się raczej na spanie, ale ruszyliśmy około 8-mej rano i stwierdziliśmy, że zobaczymy jak pójdzie. W drodze powrotnej mieliśmy szczęście jedynie obserwować korki ze strony przeciwnej, tymczasem my pierwszy raz stanęliśmy na chwilę dłużej już około północy na bramkach autostradowych pod Gliwicami, a potem jeszcze wysadzaliśmy jednego z naszym kompanów w Katowicach. W sumie w Krakowie byliśmy nieco po pierwszej w nocy - więc uważam, że z rowerami na dachu, tankowaniami. postojami itp. to naprawdę sprawnie poszło. Najwygodniejszą opcją jest lot do Marsylii i stamtąd samochodem z wypożyczalni jest pewnie ok. 1,5 h drogi; w Malaucene czy Bedoin można bez problemu wypożyczyć markowy rower, choć ceny na pewno są wyższe niż w miejscu typu Gran Canaria, czy Majorka.
-
Triple Iron Man-Robert Karaś w drodze po rekord Świata!
%2$ odpowiedział %1$ → Chcę Wam o tym powiedzieć
Niestety. Wypadek po ok. 360 km przejechanych na rowerze. Miał świetny czas pływania i swietnie jechał na rowerze, ale skończyło sie na emergency room w szpitalu.- 72 odpowiedzi
-
- robert karas
- ironman
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Krzysiek - jest bardzo fajna baza podjazdów alpejskich na stronie queldich.de - tutaj link: https://www.quaeldich.de/paesse/ - możesz m.in. szukać po Państwach, regionach, pasmach górskich itd.; jak wejdziesz w dany podjazd, to masz opis (po niemiecku, ale wiadomo, że google może pomóc w tłumaczeniu, choć ja polecam deepl.com ), ale masz też wrzucony profil i jest link do segmentu na Stravie. W Austrii swego czasu (w sumie dalej jakieś tam plany mam) kusiły mnie trasy rowerowe w rejonie Salzkammergut : https://www.radtouren.at/pl/?wso_cycling_tour=trasa-rowerowa-salzkammergutradweg , niekoniecznie są tu wielkie podjazdy (jakieś tam oczywiście są), ale góry, jeziora, fajne miasteczka - to wszystko tam jest i niekoniecznie daleko od Polski.
-
Wielkie dzięki - 3go lipca jak wszystko pójdzie dobrze, to dekuję sie na tydzień w Malaucène. Mt. Ventoux jest oczywiście na tzw. bucket list, podobnie jak oglądanie TDF. Zaraz wchodzę na Strave i popatrzę co tam podjezdzaliscie.
-
Pojezierze Meklemburskie - pętla z Neustrelitz z historią kryminalną w tle
Cosworth240 dodał komentarz → tanova wpis na blogu → Na białym i na zielonym
Piękna wycieczka; z perspektywy Krakowa pełna egzotyka - kompletnie nieznane mi tereny. Dzięki za tę wspaniała relację.- 4 komentarze
-
- 1
-
-
Kojarzę tę górkę w Klikuszowej. Tej zimy po mniej więcej 30 latach przyodziałem tam po raz drugi w życiu (pierwszy raz był te 30 lat temu) narty biegowe i będąc przekonany o swym niezwykłym mistrzostwie i kunszcie w tej dyscyplinie wywinąłem tam z tej górki kilka koncertowych orłów 😉 Sam obiekt bardzo fajny. A co do rolek - to na pewno nie na tym poziomie jak na filmie, ale w Sieprawiu też dwa razy w tygodniu dzieci coś tam na tych rolkach jeżdżą, co podobno ma im pomóc potem zimą w nartowaniu: https://fb.watch/5W3kbIrGgL/
- 12 odpowiedzi
-
- inlinealpine
- rolki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pare lat temu na Stubaiu spotkałem pare, która korzystała tam z podobnego przybytku. Zdziwiłem sie, ze z małym dzieckiem i całym sprzętem wjeżdżali do góry gondola i zaczęliśmy rozmawiać o całej tej logistyce - pomagałem im nawet w trzymaniu sprzętu i noszeniu, bo z dzieckiem mieli trochę trudniej - i właśnie ich planach na gorze i wtedy mi wytłumaczyli, ze tam jest takie miejsce z opieka nawet dla bardzo małych dzieci. Osobiście jakoś nie czuje tego typu pomysłów, ale ja jestem nadopiekuńczym rodzicem tak czy siak, a koniec końców każdy odpowiada za swoje pociechy. W każdym razie na Stubaiu na pewno coś takiego funkcjonowało. Nie jest to natomiast jakiś niewiadomo jaki ON gdy jest full zima wokoło.
-
Pewnie większość krajów będzie miała podobne zasady albo już je ma - wygląda na to, że prawie wszędzie jest jakiś obowiązek rejestracyjny (jakiś formularzyk albo coś podobnego) i różna karencja związana z ilością dni od podania szczepionki - tak więc można się na to obrażać, ale to co wymyślili Słowacy raczej będzie w podobnych formach obowiązywać w całym UE. Problemem są dzieci - bo szczepi się dzieci od lat 16-tu Pfizerem; żadna szczepionka jeszcze nie jest dopuszczona w młodszym wieku (Pfizer w USA już jest dopuszczony od lat 12-tu i to ma także być rozciągnięte na UE jak odpowiednia agenda to zatwierdzi, ale realnie nie będzie jak zaszczepić takiego dziecka przed wakacjami); a większość krajów wymaga przynajmniej testów dla dzieciaków od X lat (np. 12-tu jak Chorwacja); wyjazd rodzinny może więc oznaczać konieczność "wymazania" dziecka przed wyjazdem - nie jest to ani miłe, ani tanie, a dodatkowo dość upierdliwe.
- 182 odpowiedzi
-
- słowacja narty
- słowacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Proszę nie schodźmy na politykę... jestem tym tematem zbyt zmęczony, do tego budzi we mnie - i pewnie nie tylko - generalnie niezdrowe uczucia i emocje. Zostańmy przy nartach, ciuchach itp.
-
Tak - tam na tym addnature.pl generalnie pod hasłem "UYN" wyskakuje sporo przecenionych rzeczy - zarówno zimowych, jak i letnich - np. jakieś koszulki do biegania itd. itd. Właśnie jakieś kaszmirowe rzeczy - tego jeszcze nie przerabiałem 😉 Ja akurat kupiłem rzeczy z tej serii Natyon tylko dlatego, że pasowały rozmiarem i były najbardziej przecenione, do tego akurat ta seria szwajcarska mi się kolorystycznie podobała, a sami Szwajcarzy mi niczym nie zawinili 😉 Natomiast uderzając w tony patriotyczne, to X-Bionic w serii Patriot ma serię Polska - tej akurat nigdzie na wielkich przecenach nie znalazłem:
-
Jeżeli komuś nie przeszkadza np. jeżdżenie w kalesonach z serii szwajcarskiej UYN to za 134 pln sa we wszystkich rozmiarach na Addnature; ja tam kupiłem cały taki „szwajcarski” komplet (góra, kalesony, skarpety, ale widzę ze góra w rozmiarze L/XL sie wyprzedała) bardzo przecenione sa tez skarpetki z tych „narodowych” serii. Tu wynik wyszukiwania „UYN Natyon”, https://m.addnature.pl/search?q=Uyn natyon ale na Addnature w ogóle dużo ciuchów UYN jest bardzo przecenionych, nawet po ok 70 proc.
-
Xbionic, UYN, Odlo to rzeczy mega dobre. Jedyna rzecz która mnie denerwuje w Xbionic, ale widzę, ze inni tu sie na to nie skarżą, ze te ciuchy bywają Hmm... takie szorstkie trochę - nie wiem jak to lepiej opisać. W ramach jakiś tam przecen na Addnature (chyba jeszcze sa dalej) oraz na stronie UYN kupiłem ze dwa komplety z serii Natyon i bardzo mi to przypomina Xbionic (gdzieś czytałem ze Włosi szyli lub nadal szyja dla Xbionica) ale właśnie jest milsze na tzw. gole ciało. Rzeczy icebreaker’a tez mam - skarpety, bluzę, ale nie kalesony - miłe, merino, choć po kilku praniach na pewno bardziej to widać niz na materiałach full syntetycznych, za to bardzo sympatyczne właśnie w dotyku i noszeniu.
-
kontrola wyników testów na granicach alpejskich
Cosworth240 odpowiedział apia → na temat → Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
Co kraj to obyczaj - w Austrii rzeczywiście albo masz test, albo szczepienie, albo jesteś ozdrowieńcem, ale masz też obowiązek wypełnić formularz Pre-Travel Clereance. -
kontrola wyników testów na granicach alpejskich
Cosworth240 odpowiedział apia → na temat → Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
Masz w kieszeni/schowku w aucie/innym dostępnym miejscu, test z wynikiem na Covid przetłumaczony na język obcy np. angielski i jak Cię ktoś o niego poprosi, to go pokazujesz... -
Zabijcie mnie, mam przed sobą te wszystkie techniczne załączniki, mogę dopytać Klienta, bo do końca nie jestem pewien, czy naśnieżanie dotyczy tylko górnej części trasy Faturka, wraz z oświetleniem do samego dołu, czy naśnieżanie będzie na całym odcinku od góry do samego dołu (skłaniam się ku tej wersji, bo oprócz armat, będzie jeszcze 11 lanc). W ramach tego zamówienia został już zrealizowany Etap I - tj. dostawa 10 armat - przyjechało pięć TechnoAlpin TR10 plus 5 TF10 (częściowo na wieżach, a częściowo wysięgnikach), a do zrealizowania pozostaje etap II - ze względu na Covid został przesunięty na ten właśnie rok - który obejmuje zasadnicze prace budowlane plus montaż oświetlenia i lanc. Generalnie jednak Czantoria po tych inwestycjach będzie dysponowała fajnym nowoczesnym systemem śnieżenia tzw. "topowego" producenta (częściowo już istnieje, bo na czerwonej trasie są żółte armaty; stacja pomp też przebudowana niedawno; wszystkim steruje system AtassPlus); mają przyzwoite krzesło Doppelmayr'a; nie wiem jak z ratrakami. Ogólnie jak na inwestycje miejską i możliwości miasta Ustroń to całkiem fajnie. Oczywiście pytanie, co z wieżą widokową - osobiście nie gustuje w tych projektach, ALE z punktu widzenia przyciągania turystów, to jest istotny projekt dla tego miejsca. Jest to jednak potężny projekt, pewnie warty ok. 30 mln PLN. Pytanie, czy znajdą się na niego środki. Tu opis zakresu dostaw tego co się teraz realizuje:
- 6 853 odpowiedzi
-
- 5
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Żeby na forum narciarskim nie było tylko o wędkowaniu, rowerach, tenisie itp., to spieszę donieść, że w zeszłym tygodniu byłem zawodowo w COS Szczyrk, bo podpisywano umowę na przebudowę tras narciarskich - chodzi o trasy biegowe - na Kubalonce w Wiśle. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie z papierkami i kwestiami administracyjnymi, to na przyszły sezon, bodaj 5 km tras zyska sztuczne naśnieżanie. Wartość projektu to ponad 7 mln zł brutto. Jest pewna nadzieja, że w przyszłości na Kubalonce system naśnieżania zostanie jeszcze bardziej rozbudowany; pojawi się oświetlenie i inne duże inwestycje - ale to plany na przyszłość. Tu fotka z podpisania umowy - pochwalę się, że i mnie zdarzyło się stanąć w blasku fleszy i kamer tv, choć w roli nieco pomocniczej w stosunku do oficjeli na zdjęciu. Z innych informacji - dobra wiadomość jest taka, że w Ustoniu na Czantorii także pojawi się i naśnieżanie i oświetlenie na polanie na górze. Tyle z rzeczy o których mogę napisać. Planów na rozbudowę w COS Szczyrk (krzesła, gondola, zbiornik żeby nie powiedzieć małe jezioro) i nie tylko tam jest sporo. Wszystko zależy od kasy, ale jest u polityków przekonanie, że w ramach kasy z UE - tych miliardów, o których tak się teraz trąbi - sporo rzeczy się uda zrealizować. Nie o wszystkim na tym etapie mogę podzielić się publicznie, poza tym wiele z tych planów, to na razie kreski na mapach albo bardziej z mojej perspektywy koncepcje niż coś realnego. Mam nadzieję, że wiele rzeczy się wkrótce skonkretyzuje. Jest jedna taka potencjalnie bardzo duża wiadomość jeżeli chodzi o infrastrukturę zimową, choć niekoniecznie stricte pod narciarstwo alpejskie.
- 6 853 odpowiedzi
-
- 9
-
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mariusz - kiedy robicie Pauli upgrade na karbonowe koła? W zasadzie chyba tylko tego "brakuje" jej tarmac'owi, zwłaszcza na tle Canyona koleżanki 😉
-
Zdaje się, że @marboru po części odpowiedział na to pytanie. Canyon ze zdjęcia to model Ultimate, a więc taki ich rower typowo wyścigowy, natomiast Endurace jest jednak rowerem mniej agresywnym, choć jak na rower typu endurance jest i tak bardziej agresywny niż rowery typowo z tej grupy - stąd zbitka słów Endurance i Race. Model, o który pytasz, czyli AL 7.0, to jest bardzo fajny rower na tzw. pierwszą szosę - rama aluminiowa, ale widelec i sztyca już karbonowe; pełny osprzęt Shimano 105. Ja miałem dokładnie taki rower (oznaczony jako AL 6.0, ale tamto 6.0 odpowiada dzisiejszemu 7.0, choć są niuanse i pewne rzeczy są inne) i nie mogę powiedzieć o nim złego słowa - niezawodny, dający dużą frajdę, lekki jak na swoją klasę, bardzo fajnie wszystko miał dobrane jeżeli chodzi o relacje jakości do ceny - nie oznacza to, że to był i dzisiaj nie jest tani rower. Nie wiem jakie plany ma Canyon, ale chwilę już mają ten model w ofercie i pewnie za niedługo przyjedzie kolejna generacja - mogę się domyślać, że postawią praktycznie tylko i wyłącznie na hamulce tarczowe; zapewne dadzą możliwość założenia szerszych opon; może trochę będzie mniej linek na zewnątrz, bo dzisiaj trend zmierza do chowania ich całkowicie; może będzie trochę bardziej aero w porównaniu do obecnej generacji - zakładam, że w tą stronę to pójdzie. Generalnie jednak rower bardzo fajny.
-
Oni (tj. PKL) zdaje sie w ogóle zarabiają więcej w sezonie letnim niz zimowym, co jest jakimś tam paradoksem jeżeli to prawda, ale tez moze dawać odpowiedz dlaczego nie ma tam jakiegoś nieprawdopodobnego ciśnienia na poszerzanie oferty narciarskiej.
- 1 837 odpowiedzi
-
- kasprowy wierch
- stacje narciarskie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Facebook skialpinizm pojawiło sie info, ze chcieli ale obecny stan prawny nie pozwala im jednak na otwarcie, bo jakieś tam restrykcje, które miały obowiązywać bodaj do 5go maja, jednak przedłużono - czy jakoś tak... w każdym razie jednak nici ze sprawy.
- 1 837 odpowiedzi
-
- kasprowy wierch
- stacje narciarskie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Umówmy się, że kulisy (i polityka informacyjna PKL) tego otwarcia (jeżeli ono się potwierdzi) są jakieś dziwne - ja dowiedziałem się od jednego z trenerów klubowych parę dni temu, że są takie pomysły (pisałem o tym w innym wątku); są jakieś komentarze na FB, posty na Skialpinizm, tymczasem oficjalna strona www PKL wygląda TAK - zwracam uwagę na info o aktualizacji:
- 1 837 odpowiedzi
-
- kasprowy wierch
- stacje narciarskie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
- 1 837 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- kasprowy wierch
- stacje narciarskie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No i coś chyba jednak jest na rzeczy, choć o tyle tego nie rozumiem, że to za 3 dni, a na stronie PKL nigdzie nie ma takiego info:
-
W góry na skitury sezon 2020/21
Cosworth240 odpowiedział Gerald → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Jeżeli psychiatra zatrzyma kardiologa, to moze Góralu nie jest to taka zła opcja... -
Dlatego tez bardziej traktuje to w kategorii plotki, choć tydzień temu rząd jeszcze nie odmrazal rożnych dziedzin życia i nie otwieram szkół, wiec cholera wie... nie napalam sie. Pożyjemy zobaczymy.