Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Czy uczenie jazdy pługiem ma współcześnie sens?


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Marxx74 napisał:

@gabrik co niby może być negatywnego ? Przez ostatnie naście dni na wiosennych nartostradach często przechodzę w układ płużny (lub ześlizg) żeby sobie dohamować zamiast rozbijać się po ciapie na bokach. Od wymyślenia "carvingu" i kastracji promienia pojawiają się pomysły ucieczki od pługu...

Marek, to właśnie chcę z ciekawości ustalić i dlatego pytanie jest do osób takich jak Ty, czyli uczących.  Obserwuję sobie bliskich znajomych, czy siebie. Czytam zwolenników/ przeciwników i takich kilka myśli mnie lekko nurtuje.

Czy generalnie można przyjąć lub zaryzykować, że np.ucząc równolegle, w miarę postępów tzw.pług, niejako naturalnie/odruchowo także zaczniemy wykonywać wystarczająco dobrze praktycznie? Czy jednak wymaga to poświęcenia X godzin na ten typ skrętu? I tu pojawia się kwestia tego, jak łuki płużne wyglądają prawidłowo wykonane. Oglądając bowiem ostatnie Interski, zdecydowana większość nacji (jeśli nie wszystkie) wykonują ten element/ewolucję  inaczej,  niż zaleca PZN. Mam z tyłu głowy co swego czasu powiedziałeś na temat postrzegania polskiej kontrrotacji przez Austriaków i analogicznie dlatego interesuje mnie w tym kontekście "pług" (a że przy okazji kilka osób z moich znajomych jest na początku drogi, to dodatkowy argument do głębszego zrozumienia tematu od strony metodyki).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Zita napisał:

 

To co znalazłem na szybko, to film poniżej - zdecydowanie w tej demonstracji podoba mi się centrala pozycja, która będzie miała zastosowanie na każdym poziomie zaawansowania, dodatkowo całkiem sensowne zaakcentowanie docisku na narcie zewnętrznej, bez "sztucznego" przesadzania górną częścia tułowia.

 

 

 

Dzięki, właśnie o pogrubiony fragment mi chodziło i archaiczne wykonanie przez dorosłego (bo dzieciak bombowo jedzie).

Temat dla mnie już definitywnie do zamknięcia i poczekam tylko na nowy program Sitn, czy faktycznie od tego odejdą.

Edytowane przez gabrik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W skrócie - rozdziel pług jako sposób hamowania od łuków płużnych jako formy zmiany kierunku. Dwie różne bajki i może nowy program to ogarnie. Łuki płużne są ładnym wyjściem do jazdy równoleglej z klasycznym NW a później już ciętym. 

Nie piszę o technikach oporowych i innych sytuacyjnych historiach, które same w sobie są elementarzem. 

To trochę jak social media - mamy być piękni, szczupli, zadbani i młodzi. Mamy lecieć na krawędziach, wkładać bioderko i tak dalej. Instruktor mając kursanta na kilka godzin idzie na skróty i coś tam nauczy pomijając zbyt dużo, aby ta jazda później jakoś wygladała. I zaczyna się mantra "jaka narta?" ... 

M.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Marxx74 napisał:

W skrócie - rozdziel pług jako sposób hamowania od łuków płużnych jako formy zmiany kierunku. Dwie różne bajki i może nowy program to ogarnie.

Marek, oczywiście chodzi mi o rozmowę w kontekście zmiany kierunku.

8 godzin temu, Marxx74 napisał:

Łuki płużne są ładnym wyjściem do jazdy równoleglej z klasycznym NW a później już ciętym. 

No na ile gryzę temat, to raczej wszystkie "szkoły narodowe" są tu zgodne. Dziwiło, czy zastanawiało mnie tylko wcześniej, dlaczego jako uczestnik KK, byłem/byliśmy zmuszani do, jak nazwał to @Zita "sztucznego przesadzania górną częścią tułowia" i alibi z przerysowaniem odpada, bo oceniali ten element, a o uginaniu zewnętrznego kolana nie mówiąc. Teraz skłaniam się, że jak to u nas, większość co dobre musi najpierw pójść z dołu, albo ktoś (działacz) z góry musi pojechać "15 raz" na "Interski", aby dostrzec szczegóły/zmiany i docenić oddolne działania trenerów/instruktorów, którzy jeżdżą, widzą, ale ich opinie długo ma się w d.

8 godzin temu, Marxx74 napisał:

Nie piszę o technikach oporowych i innych sytuacyjnych historiach, które same w sobie są elementarzem. 

To trochę jak social media - mamy być piękni, szczupli, zadbani i młodzi. Mamy lecieć na krawędziach, wkładać bioderko i tak dalej. Instruktor mając kursanta na kilka godzin idzie na skróty i coś tam nauczy pomijając zbyt dużo, aby ta jazda później jakoś wygladała. I zaczyna się mantra "jaka narta?" ... 

M.

Tutaj, to już temat zapewne mocniej złożony i "szary", ale często podejście samych kursantów pokutuje i to raczej dorosłych, bo ma być szybki efekt.  Dzieciaki chyba są pchane chętniej na dłuższe planowo zajęcia/programy. Choć często też i instruktor (może rutynowo) wychodzi z założenia, że jakiś pozytywny efekt ma być szybko?

Ja pamiętam swoją pierwszą lekcję - nawet sekundy nie poświęcił instruktor na temat pozycji na nartach, żadnemu jej aspektowi  żadnemu...a jazda na nartach w tym kontekście, za bardzo intuicyjna jak wiemy nie jest, zwłaszcza po 40-tce.

A Twoje ostatnie zdanie, ja raczej odbieram jako "co kupić, aby było odpowiednie do rozwoju", niż "co kupić abym nagle dobrze jeździł", ale to być może tylko moje fałszywe przekonanie. Natomiast odpowiedzi na pytanie o narty, tu już zdecydowanie odwrotnie, króluje "kup bo na tych będziesz mistrz", zamiast "kup, bo te będą odpowiednie". Oczywiście mowa o potocznych zapytaniach, a nie rozmowie z instruktorem/trenerem, który ma sprawdzoną i skuteczną filozofię szkolenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, gabrik napisał:

Marek, oczywiście chodzi mi o rozmowę w kontekście zmiany kierunku.

No na ile gryzę temat, to raczej wszystkie "szkoły narodowe" są tu zgodne. Dziwiło, czy zastanawiało mnie tylko wcześniej, dlaczego jako uczestnik KK, byłem/byliśmy zmuszani do, jak nazwał to @Zita "sztucznego przesadzania górną częścią tułowia" i alibi z przerysowaniem odpada, bo oceniali ten element, a o uginaniu zewnętrznego kolana nie mówiąc. Teraz skłaniam się, że jak to u nas, większość co dobre musi najpierw pójść z dołu, albo ktoś (działacz) z góry musi pojechać "15 raz" na "Interski", aby dostrzec szczegóły/zmiany i docenić oddolne działania trenerów/instruktorów, którzy jeżdżą, widzą, ale ich opinie długo ma się w d.

Zdefiniowałeś problem, będąc w zeszłym roku pierwszy raz na MPI (z ciekawości), zostałem okrutnie skarcony właśnie za swoje łuki płużne.. po prostu nie potrafię zrozumieć jak można tak bardzo przerysowywać ruch (nawet w ćwiczeniu pokazowym). Jak początkujący kursant ma wykonywać łuki płużne, starając się głową i linią barków maksymalnie odchylać ciało do zewnątrz? Zwyczajowo wtedy cały ciężar ciała idzie na nartę zewnętrzną, niejako "wisimy" nad nią - początkujący nie jest w stanie tego fizycznie utrzymać, blokuje się i traci równowagę. Tyle mówi się o jak najmniejszej pracy górnej części ciała, w zasadzie na każdym etapie zaawansowania, praca często jest wykonywana od lini bioder w dół i nic więcej nie trzeba.. W łukach płużnych akcent na narcie zewnętrznej bez problemu pokażemy bez efektu "wiszenia" na zewnątrz, jak wspomniałeś można ugiąć lekko zewnętrzne kolano, ten docisk można przenieść na nartę zewnętrzną w pozycji centralnej bez problemu 🙂

A oceniając efekt i samo sterowanie nartami komisja powinna wiedzieć gdzie jest zaakcentowany docisk. Nie rozumiem dlaczego te ewolucję są tak mocno oderwane od tego co dzieję się podczas nauki, skoro one właśnie mają być kolejnymi etapami szkolenia.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zita napisał:

Zdefiniowałeś problem, będąc w zeszłym roku pierwszy raz na MPI (z ciekawości), zostałem okrutnie skarcony właśnie za swoje łuki płużne.. po prostu nie potrafię zrozumieć jak można tak bardzo przerysowywać ruch (nawet w ćwiczeniu pokazowym). Jak początkujący kursant ma wykonywać łuki płużne, starając się głową i linią barków maksymalnie odchylać ciało do zewnątrz?

Dlatego czekam na oficjalny nowy program Sitn, bo na ile dobrze odczytałem intencje i zapowiedzi z jesiennej Konferencji IW, A i KSN, w kontekście polskiego udziału w ostatnim Interski, powinno to ulec  przemodelowaniu.

2 godziny temu, Zita napisał:

Zwyczajowo wtedy cały ciężar ciała idzie na nartę zewnętrzną, niejako "wisimy" nad nią - początkujący nie jest w stanie tego fizycznie utrzymać, blokuje się i traci równowagę. Tyle mówi się o jak najmniejszej pracy górnej części ciała, w zasadzie na każdym etapie zaawansowania, praca często jest wykonywana od lini bioder w dół i nic więcej nie trzeba.. W łukach płużnych akcent na narcie zewnętrznej bez problemu pokażemy bez efektu "wiszenia" na zewnątrz, jak wspomniałeś można ugiąć lekko zewnętrzne kolano, ten docisk można przenieść na nartę zewnętrzną w pozycji centralnej bez problemu 🙂

Ładnie, to ująłeś. W oparciu o moje analizy pokazów tej ewolucji, ot choćby przez team japoński (ale nie tylko). Nawet z uginaniem kolana zdecydowanie pozostaliśmy w 1941 roku (inne buty, wiązania i narty)

Screenshot_20240322_110312_YouTube.thumb.jpg.f9bc01fba40de86bce82dcd9b831dffb.jpg

Obecnie zgięcie wynikające z prawidłowej pozycji bazowej/atletycznej jest preferowane w nodze zewnętrznej (jak napisałeś bez problemu w pozycji centralnej uzyskamy czy wygenerujemy, odpowiedni nacisk na nartę zewn), a ugięcie tyczy się nogi wew. Chodzi o spłaszczenie narty wew. i nawyk tzw. wydłużania nogi zewnętrznej oraz balansowania przecież docelowo głównie na niej.

Screenshot_20240322_111433_YouTube.thumb.jpg.7f3582e53205c566a9acb45bae6933e8.jpg

2 godziny temu, Zita napisał:

A oceniając efekt i samo sterowanie nartami komisja powinna wiedzieć gdzie jest zaakcentowany docisk. Nie rozumiem dlaczego te ewolucję są tak mocno oderwane od tego co dzieję się podczas nauki, skoro one właśnie mają być kolejnymi etapami szkolenia.

Edytowane przez gabrik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, gabrik napisał:

Marek, to właśnie chcę z ciekawości ustalić i dlatego pytanie jest do osób takich jak Ty, czyli uczących.  Obserwuję sobie bliskich znajomych, czy siebie. Czytam zwolenników/ przeciwników i takich kilka myśli mnie lekko nurtuje.

Czy generalnie można przyjąć lub zaryzykować, że np.ucząc równolegle, w miarę postępów tzw.pług, niejako naturalnie/odruchowo także zaczniemy wykonywać wystarczająco dobrze praktycznie? Czy jednak wymaga to poświęcenia X godzin na ten typ skrętu? I tu pojawia się kwestia tego, jak łuki płużne wyglądają prawidłowo wykonane. Oglądając bowiem ostatnie Interski, zdecydowana większość nacji (jeśli nie wszystkie) wykonują ten element/ewolucję  inaczej,  niż zaleca PZN. Mam z tyłu głowy co swego czasu powiedziałeś na temat postrzegania polskiej kontrrotacji przez Austriaków i analogicznie dlatego interesuje mnie w tym kontekście "pług" (a że przy okazji kilka osób z moich znajomych jest na początku drogi, to dodatkowy argument do głębszego zrozumienia tematu od strony metodyki).

Ja obserwuję praktykę nie wśród demonstrujących instruktorów/ekspertów (takie też są filmiki), tylko wśród uczących się i stąd w ogóle temat się pojawił: nikt z uczących się nie wykonuje tych ewolucji (pługu zwłaszcza) jak na filmikach. Ponawiam więc tezę: DA SIĘ nauczyć początkującego (bo o takim mówimy) jeździć bez pługu, ale być może warto już potrafiącym narciarzom pokazać technikę płużną do uzupełnienia umiejętności. Uwaga: potrafiącym jeździć! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, gabrik napisał:

Ładnie, to ująłeś. W oparciu o moje analizy pokazów tej ewolucji, ot choćby przez team japoński (ale nie tylko). Nawet z uginaniem kolana zdecydowanie pozostaliśmy w 1941 roku (inne buty, wiązania i narty)

No bo jeśli mamy pójść krok dalej i analizować technikę narciarską, to docisk na narcie zewnętrznej poprzez "uginanie" kolana jest niewskazany, nawet błędny. Często pracuję z mastersami, który próbują wykonać poprawne skręty na bramkach i staramy się przemeblować ich wyobrażenie docisku na zewnętrznej narcie. Zazwyczaj, polega to właśnie na ugięciu zewnętrznego kolana, co niejako powoduje przesunięcie się bioder do tyłu i kolokwialne "siedzenie na dupie", dodatkowo mięśniowo nie jesteśmy w stanie na stromym, twardym stoku wytrzymać tej pozycji. 

Cała idea polega na "prostowaniu" zewnętrznej nogi w układzie dośrodkowym, żeby wytrzymać wszystkie siły działające wtedy na nasze ciało i absolutnie unikania zgięcia kolana zewnętrznej nogi - to tylko spowoduje odchylenie i dość często obniżenie wewnętrznego barku i w konsekwencji przenoszenie ciężaru na wewnętrzna nartę w skręcie.

Zobaczcie poniżej, oczywiście ta noga zewnętrzna nigdy w 100% nie będzie prosta, ale wyobrażcie co by się stało, jakby przy takich obciążeniach w skręcie, jeszcze sztucznie zginać zewnętrzne kolano?

Dlatego warto jakby u nas również w SITN nad tym problemem się lekko pochylili..

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Narciarz ze Śląska napisał:

Ja obserwuję praktykę nie wśród demonstrujących instruktorów/ekspertów (takie też są filmiki), tylko wśród uczących się i stąd w ogóle temat się pojawił: nikt z uczących się nie wykonuje tych ewolucji (pługu zwłaszcza) jak na filmikach. Ponawiam więc tezę: DA SIĘ nauczyć początkującego (bo o takim mówimy) jeździć bez pługu, ale być może warto już potrafiącym narciarzom pokazać technikę płużną do uzupełnienia umiejętności. Uwaga: potrafiącym jeździć! 

Jakby to ująć? Choć starałem się już wcześniej w tym wątku, to zrobić. Akurat mi, nie chodzi czy da się bez łuków płużnych nauczyć jazdy na nartach. Wiem, że jest pewien spór ( nie chodzi mi akurat o wątek na tym forum) i są w pewien sposób dwie frakcje, czyli jedna za koniecznością uczenia czy stosowania łuków płużnych i przeciwna. 

Ja zauważyłem problem z formą tej ewolucji, z rozbieżnościami jej wykonywania (opisał to także @Zita). Chodzi ściślej o element w procesie uczenia, który jest biomechanicznie spójny z całością. Czyli współgra z innymi wzorcami ruchowymi w tym procesie, oraz optymalnie wykorzystuje używany sprzęt. Prostymi słowami, aby nie budować nawyków, które za chwilę będziemy musieli eliminować na kolejnych etapach, gdyż będą mniej lub bardziej sprzeczne z finalnymi oczekiwaniami, lub też będą utrudniać, blokować rozwój na kolejnych poziomach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.03.2024 o 12:54, Zita napisał:

Często pracuję z mastersami, który próbują wykonać poprawne skręty na bramkach i staramy się przemeblować ich wyobrażenie docisku na zewnętrznej narcie. Zazwyczaj, polega to właśnie na ugięciu zewnętrznego kolana, co niejako powoduje przesunięcie się bioder do tyłu i kolokwialne "siedzenie na dupie", dodatkowo mięśniowo nie jesteśmy w stanie na stromym, twardym stoku wytrzymać tej pozycji. 

Cała idea polega na "prostowaniu" zewnętrznej nogi w układzie dośrodkowym, żeby wytrzymać wszystkie siły działające wtedy na nasze ciało i absolutnie unikania zgięcia kolana zewnętrznej nogi - to tylko spowoduje odchylenie i dość często obniżenie wewnętrznego barku i w konsekwencji przenoszenie ciężaru na wewnętrzna nartę w skręcie.

Cze

Pełna zgoda - ale tu piszemy o początkujących, nie o mastersach/zawodnikach a tym bardziej o jeździe ciętej na wysokim poziomie. W jeździe amatorskiej zazwyczaj to jazda z wykorzystaniem różnych technik. 

Właśnie wróciłem z Włoch z dużego ośrodka. Polacy to z 60-70% narciarzy. W ostatnich latach to urastamy do potęgi narciarstwa w amatorskim wydaniu. Wszędzie jest nas pełno. Jesteśmy sporym europejskim krajem i na tyle dobrze sytuowani finansowo, że co raz więcej naszych rodaków może sobie na "Alpy" pozwolić, a ci bardziej zamożni jeżdżą w PL :). Wracając do tematu, większość włoskich instruktorów a). używa nart długich o konstrukcji GS (zazwyczaj sklepówki 175cm i większe), niezależnie czy to kobieta czy facet. Nie spotkałem żadnego na jakichś ultra szerokich nartach, chociaż warunki wiosenne. b).  Łuki płużne są na porządku dziennym, oczywiście jak to włosi - mocno przy tym dyskutują tłumacząc co i jak. Jest to baza do jazdy równoległej - płynne przejście z łuków płużnych do tejże jazdy. Nawet było sporo instruktorów znanych z netu, w białych kombinezonach z napisem Jam .... Robili to samo. Od starych lisów stokowych po młody narybek instruktorski.

Jeżdżę pół na pół PL/zagranica i stwierdzam, że umiejętności narciarskie "instruktorów" naszych rodzimych są dużo niższe od tych z krajów alpejskich. Specjalnie w cudzysłowie. Cierpimy na niedobór kadry szkolącej i często są to osoby aspirujące do tego grona ale o wątpliwych kwalifikacjach. W szczególności jest to widoczne w kombinatach narciarskich usytuowanych w głównej mierze na oślich łąkach. W krajach alpejskich zazwyczaj nawet najmniejszy ośrodek narciarski posiada cały wachlarz tras od łatwych po trudne. Nota bene w PL byłby bardzo dużym ośrodkiem. Oczywiście w PL jest bardzo dużo rasowych instruktorów/instruktorek, jednakże ich niedobór powoduje obraz jaki jest. Zawody Regionalne na Łysej Polanie w NT czy też innych podobnych pagórkach to śmiech. W grudniu obserwowałem w Folgaridzie coś na kształt naszego szkolenia KK, grupka (spora z 20 osób) ze Sycyli (przynajmniej takie mieli aplikacje na kurtkach), pod okiem kilku instruktorów. Polana typowa do nauki, niebieskie trasy, gdzie tłukli te podstawowe ewolucje i czarna trasa która do tej polany prowadzi. Część na czarnej jazda cięta i śmig, część na niebieskich podstawowe ewolucje. Nie zauważyłem nikogo o znacznie odbiegających od całej grupy umiejętnościach. Poziom wyszkolenia uczestników był w miarę równy i na wysokim poziomie.

Czy łuki płużne są passe? Ja tak nie uważam. Jest to niedoceniana ewolucja bazowa. Pewnie do modyfikacji ze względu na taliowane narty. Ale uważam, że to co się pominie na początku, wcześniej czy później będzie trzeba do tego wrócić. Ktoś, kto nie potrafi (moim zdaniem) wykonać swobodnie łuków płużnych nie wykona prostego ćwiczenia jakim jest Javelin turn. Bo układ w tym ćwiczeniu jest nieomal taki sam jak w łukach płużnych, z tą różnica że jedziemy na jednej nodze. I ten przesadzony układ w łukach płużnych jest naturalny w tym ćwiczeniu, bo jedziemy szybciej i bardziej pochylamy się dostokowo. Tak ja to widzę.

pozdro

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek, nikt w tym wątku nie dyskutował ani słowem o jakiejkolwiek długości nart. Nie oceniamy także szeroko rozumianej polskiej kadry instruktorskiej, a jeśli, to osoby odpowiedzialne za to, co się tejże kadrze przedstawia i czego od niej w tytułowym temacie wymaga. 

Jak już miałeś tę przyjemność widzieć w akcji team Malfatto i przywołałeś ich przykład, to zerknij o czym piszemy z @Zita  (na wszelki wypadek dodam - jak na łagodność stoku, mógł ciut lepiej pojechać, ale kamera widać deprymuje lekko nawet takich narciarzy)

a teraz co dotychczas wbijano w naszym kraju (piszę dotychczas, bo po ostatnim Interski widzę intencje PZN do chęci wprowadzenia zmian, ale zobaczymy niebawem)

 i teraz jeszcze raz przeczytaj, pierwsze zdanie @Zita  jakie cytowałeś. On wskazał właśnie, jak ta forma tej ewolucji, wbiła "mastersom" nieodpowiedni wzorzec ruchu. 

Na temat "passe" łuków płużnych" oczywiście chętnie porozmawia z Tobą @Narciarz ze Śląska, bo My lekko, ale odbiegliśmy od pytania jakie postawił w tytule wątku, ale finalnie chodzi nam, by nie było potrzeby naprawiać skoro jednak te łuki płużne stosujemy. 

 

Edytowane przez gabrik
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, gabrik napisał:

Marek, nikt w tym wątku nie dyskutował ani słowem o jakiejkolwiek długości nart. Nie oceniamy także szeroko rozumianej polskiej kadry instruktorskiej, a jeśli, to osoby odpowiedzialne za to, co się tejże kadrze przedstawia i czego od niej w tytułowym temacie wymaga. 

Jak już miałeś tę przyjemność widzieć w akcji team Malfatto i przywołałeś ich przykład, to zerknij o czym piszemy z @Zita  (na wszelki wypadek dodam - jak na łagodność stoku, mógł ciut lepiej pojechać, ale kamera widać deprymuje lekko nawet takich narciarzy)

a teraz co dotychczas wbijano w naszym kraju (piszę dotychczas, bo po ostatnim Interski widzę intencje PZN do chęci wprowadzenia zmian, ale zobaczymy niebawem)

 i teraz jeszcze raz przeczytaj, pierwsze zdanie @Zita  jakie cytowałeś. On wskazał właśnie, jak ta forma tej ewolucji, wbiła "mastersom" nieodpowiedni wzorzec ruchu. 

Na temat "passe" łuków płużnych" oczywiście chętnie porozmawia z Tobą @Narciarz ze Śląska, bo My lekko, ale odbiegliśmy od pytania jakie postawił w tytule wątku, ale finalnie chodzi nam, by nie było potrzeby naprawiać skoro jednak te łuki płużne stosujemy. 

 

Odezwę się więc:

Na filmach idealnie widać, że ćwiczone na kursie łuki płużne prowadzą do odchylania ciała do zewnątrz, co jest sprzeczne z normalną reakcją narciarza. Tym bardziej potwierdzam: jeśli początkujący miał 1-2 lekcje z pługiem, ja muszę poświęcić kilka dni, aby go tego oduczyć i nauczyć jazdy równoległej. Jeśli nie miał lekcji z pługiem, na 2. lekcji jeździ samodzielnie, równolegle, choć (oczywiście) wolno i długimi łukami, w tym z tzw. lekkim podjazdem. Początkujący uczony od początku na krótkich nartach (najlepiej też szerokich i miękkich) jazdy równoległej, od razu prawidłowo pochyla ciało.

Nie piszę tego, aby się z kimkolwiek kłócić, ani nikogo dyskredytować, po prostu tak jest, takie mam doświadczenia. Czy uczę dobrze? Nie wiem, tu powinni się wypowiedzieć ci, co się nauczyli od zera (a jest tego trochę), albo nauczonych widzą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, gabrik napisał:

Marek, nikt w tym wątku nie dyskutował ani słowem o jakiejkolwiek długości nart.

Cze

Odparłem tylko ze swoich obserwacji zarzut, jakoby instruktorzy z krajów alpejskich preferowali narty krótkie i mocno taliowane. 

Godzinę temu, gabrik napisał:

jak na łagodność stoku, mógł ciut lepiej pojechać

Pojechał i pokazał to co miał pokazać. Problem jedynie w tym, że ja, Ty i pewnie wielu innych wie o co w tym chodzi. Przeciętny Kowalski, nie będzie miał pojęcia, jeśli instruktor tej formy nie przerysuje. On to musi pokazać w widoczny sposób dla wszystkich. Naturalne jest, że kursant w tej formie tego nie wykona (mocno przerysowanej), bo nie da rady, ma tylko załapać o co w tym chodzi i starać się naśladować - ale oczywistym jest, że zrobi to tylko w bardzo małym stopniu, o czym pisał Kolega. To oczym pisałem, łuki płużne były wyjściem do jazdy równoległej. Nikt tam nie kazał nikomu jeździć łuczków płużnych jak na Twoim filmie z Jam, tylko grupa obserwowała instruktora, który wykonywał łuczek i dokładał nogę wew. do jazdy równoległej. Podchodził i tłumaczył grupie o co w tym chodzi. A że dojazd do krzesła prowadzi przez fragment niebieskiej, wsiada się tuż przed przełamaniem dalszej części trasy, bardzo dużo grup się tam zatrzymywało z instruktorami. Właśnie w tym miejscu odbywały się te pokazy. Praktycznie każdy z instruktorów postępował nieomal identycznie.

1 godzinę temu, gabrik napisał:

On wskazał właśnie, jak ta forma tej ewolucji, wbiła "mastersom" nieodpowiedni wzorzec ruchu. 

Paweł, Kolega pisze o wysokim zaawansowaniu narciarza. Zmieniła się sportowa jazda (amatorska także), ze względu na zmianę sprzętu oraz stopień przygotowania tras. Niemniej jednak, jazda (dobra) amatorska, to jazda technikami mieszanymi. Był fajny filmik, ale nie mogę go namierzyć, porównanie jazdy Marcela (na bramkach), ze starym mistrzem (niestety nie pamiętam którym - ale czapka i gogle - więc sporo lat temu, narty już chyba miał taliowane), i generalnie jakichś kolosalnych różnic w samej jeździe nie było widać. Tak samo włożony w skręt i tak samo zewnętrzna wyprostowana w skręcie stawiająca opór siłom w nim występującym. Oczywiście najwyższy poziom sportowej jazdy. NIe wiem o jakich mastersach pisze Kolega, ale nigdy narciarską potęgą nie byliśmy. A technikę i sposób jazdy u amatora wymusza teren i warunki, znając tylko tą jedyną słuszną technikę (oczywiście na podstawowym poziomie, czyli jazda po promieniu) ograniczamy się do 2h porannego sztruksiku i kilku tras z całego nieraz olbrzymiego ośrodka.

Słabe kadry wynikają z nadmierności popytu nad podażą. Pawełku byłeś na KK, czyli kursie przygotowawczym do roli instruktora (jakiś tam podstawowy stopień pomocnika, jeden ze szczebelków). Wiem, że traktowałeś to jako szkolenie same w sobie. Ale wówczas, nie wiem jak teraz takiego szkolenia nie miałbyś prawa zaliczyć. Bo jednak to cykl przygotowawczy dla osób mających szkolić innych i już wówczas powinieneś na bardzo przyzwoitym poziomie poruszać się na nartach. Bo to cykl przygotowawczy, tam się masz nauczyć poprawnie wykonywać ewolucje, a nie uczyć się jeździć.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Narciarz ze Śląska napisał:

Początkujący uczony od początku na krótkich nartach (najlepiej też szerokich i miękkich) jazdy równoległej, od razu prawidłowo pochyla ciało.

Maćku, ja nie kwestionuję Twoich metod, bo doświadczenia nie mam żadnego, prawie zerowe w nauczaniu. Jedynie obserwacje stokowe, co, gdzie i jak. Trasa czerwona, 3 linie giganta, stopień trudności ustawienia w zależności od umiejętności i wieku. Najmłodsi najprostsze bramki. Wsiadają ze mną na kanapę. Szkraby po 7-8 lat. Narty 150 i dłuższe - GS. Wrzucam przypadkowy film jazdy dziewczyny - jako potwierdzenie moich obserwacji - może 16 lat. Znała angielski. Pochwaliłem ją. Uczyła brata jazdy na nartach. Czarna - końcowa ścianka. Ubrana w jakąś klubową kurtkę. Uczona po bożemu, wg abecadła narciarskiego. Film tego nie obrazuje a i spłaszcza nachylenie. Jazda dziewczyny na bardzo wysokim poziomie. Z resztą widać. Stąd Włosi maja wyniki, a my, mimo całej rzeszy "narciarzy" jesteśmy głęboko w du..., taki poziom narciarstwa prezentowało większość instruktorów i instruktorek. Bo sporo z nich - pewnie miało okienka i jeździło dla przyjemności, czy też zjeżdżało do bazy, czy też na przerwę - jazda free. Nie widziałem słabych. Dla Ciebie pochwała, że ciągasz kursantów po trudniejszych stokach i nie idziesz na łatwiznę. Ale też nie jesteś przykuty do żadnego konkretnego ośrodka. Daje Ci to spore możliwości. W alpach instruktorzy mają większe pole do popisu, ale też musza umieć dobrze jeździć. Bo trudno kogoś uczyć jeździć na czarnej trasie - jeśli się z niej samemu nie potrafi zjechać, w sposób jaki się akurat ma ochotę.

pozdro

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Narciarz ze Śląska napisał:

Odezwę się więc:

Na filmach idealnie widać, że ćwiczone na kursie łuki płużne prowadzą do odchylania ciała do zewnątrz, co jest sprzeczne z normalną reakcją narciarza. Tym bardziej potwierdzam: jeśli początkujący miał 1-2 lekcje z pługiem, ja muszę poświęcić kilka dni, aby go tego oduczyć i nauczyć jazdy równoległej. Jeśli nie miał lekcji z pługiem, na 2. lekcji jeździ samodzielnie, równolegle, choć (oczywiście) wolno i długimi łukami, w tym z tzw. lekkim podjazdem. Początkujący uczony od początku na krótkich nartach (najlepiej też szerokich i miękkich) jazdy równoległej, od razu prawidłowo pochyla ciało.

To co opisujesz jest przyczyną mojego zainteresowania tym tematem, a wcześniej też w innym wątku i o tym pisaliśmy z @Zita

3 godziny temu, Narciarz ze Śląska napisał:

Nie piszę tego, aby się z kimkolwiek kłócić, ani nikogo dyskredytować, po prostu tak jest, takie mam doświadczenia.

I dlatego rozmawiamy, dlatego też "zaczepiłem" @Marxx74, bo nie jest pieniaczem, tylko normalnym człowiekiem z wiedzą i doświadczeniem i może wnieść dodatkowe spojrzenie, może inne, ale to zawsze nas uczy i rozwija.

3 godziny temu, Narciarz ze Śląska napisał:

Czy uczę dobrze? Nie wiem, tu powinni się wypowiedzieć ci, co się nauczyli od zera (a jest tego trochę), albo nauczonych widzą.

Wiesz, z uczeniem nie ma jednej idealnej i jedynej drogi, jak z wychowaniem, a dobry nauczyciel szuka, analizuje, co nie musi oznaczać zaraz wywalania wszystkich fundamentów do kosza, ale ich modyfikacji owszem.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, marekbtl napisał:

Cze

Pełna zgoda - ale tu piszemy o początkujących, nie o mastersach/zawodnikach a tym bardziej o jeździe ciętej na wysokim poziomie. W jeździe amatorskiej zazwyczaj to jazda z wykorzystaniem różnych technik. 

Właśnie wróciłem z Włoch z dużego ośrodka. Polacy to z 60-70% narciarzy. W ostatnich latach to urastamy do potęgi narciarstwa w amatorskim wydaniu. Wszędzie jest nas pełno. Jesteśmy sporym europejskim krajem i na tyle dobrze sytuowani finansowo, że co raz więcej naszych rodaków może sobie na "Alpy" pozwolić, a ci bardziej zamożni jeżdżą w PL :). Wracając do tematu, większość włoskich instruktorów a). używa nart długich o konstrukcji GS (zazwyczaj sklepówki 175cm i większe), niezależnie czy to kobieta czy facet. Nie spotkałem żadnego na jakichś ultra szerokich nartach, chociaż warunki wiosenne. b).  Łuki płużne są na porządku dziennym, oczywiście jak to włosi - mocno przy tym dyskutują tłumacząc co i jak. Jest to baza do jazdy równoległej - płynne przejście z łuków płużnych do tejże jazdy. Nawet było sporo instruktorów znanych z netu, w białych kombinezonach z napisem Jam .... Robili to samo. Od starych lisów stokowych po młody narybek instruktorski.

Jeżdżę pół na pół PL/zagranica i stwierdzam, że umiejętności narciarskie "instruktorów" naszych rodzimych są dużo niższe od tych z krajów alpejskich. Specjalnie w cudzysłowie. Cierpimy na niedobór kadry szkolącej i często są to osoby aspirujące do tego grona ale o wątpliwych kwalifikacjach. W szczególności jest to widoczne w kombinatach narciarskich usytuowanych w głównej mierze na oślich łąkach. W krajach alpejskich zazwyczaj nawet najmniejszy ośrodek narciarski posiada cały wachlarz tras od łatwych po trudne. Nota bene w PL byłby bardzo dużym ośrodkiem. Oczywiście w PL jest bardzo dużo rasowych instruktorów/instruktorek, jednakże ich niedobór powoduje obraz jaki jest. Zawody Regionalne na Łysej Polanie w NT czy też innych podobnych pagórkach to śmiech. W grudniu obserwowałem w Folgaridzie coś na kształt naszego szkolenia KK, grupka (spora z 20 osób) ze Sycyli (przynajmniej takie mieli aplikacje na kurtkach), pod okiem kilku instruktorów. Polana typowa do nauki, niebieskie trasy, gdzie tłukli te podstawowe ewolucje i czarna trasa która do tej polany prowadzi. Część na czarnej jazda cięta i śmig, część na niebieskich podstawowe ewolucje. Nie zauważyłem nikogo o znacznie odbiegających od całej grupy umiejętnościach. Poziom wyszkolenia uczestników był w miarę równy i na wysokim poziomie.

Czy łuki płużne są passe? Ja tak nie uważam. Jest to niedoceniana ewolucja bazowa. Pewnie do modyfikacji ze względu na taliowane narty. Ale uważam, że to co się pominie na początku, wcześniej czy później będzie trzeba do tego wrócić. Ktoś, kto nie potrafi (moim zdaniem) wykonać swobodnie łuków płużnych nie wykona prostego ćwiczenia jakim jest Javelin turn. Bo układ w tym ćwiczeniu jest nieomal taki sam jak w łukach płużnych, z tą różnica że jedziemy na jednej nodze. I ten przesadzony układ w łukach płużnych jest naturalny w tym ćwiczeniu, bo jedziemy szybciej i bardziej pochylamy się dostokowo. Tak ja to widzę.

pozdro

 

 

 

 

Marku jako rzecze Zaratustra: you are married to your ski boots and date your skis.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, marekbtl napisał:

Cze

Odparłem tylko ze swoich obserwacji zarzut, jakoby instruktorzy z krajów alpejskich preferowali narty krótkie i mocno taliowane. 

Ok jasne. W 2021 miałem w pakiecie wyjazdowym 1 czy 2 godziny lekcji grupowej w gratisie. Przesympatyczna instruktorka (Włoszka) pomykała na GS.

Nie wielbię, żadnego typu nart, ale uważam, że mają one, podobnie jak np.rowery, przypisane pewne węższe obszary zastosowań, mimo, iż bezdyskusyjnie mogę jechać szosowym w Puszczy Kampinoskiej.

12 godzin temu, marekbtl napisał:

Pojechał i pokazał to co miał pokazać. Problem jedynie w tym, że ja, Ty i pewnie wielu innych wie o co w tym chodzi. Przeciętny Kowalski, nie będzie miał pojęcia, jeśli instruktor tej formy nie przerysuje.

Ostatni wyraz wskazuje, że nie dostrzegasz różnicy, o której piszemy. Zerknij jeszcze raz na filmiki i zwróć uwagę na sposób wywierania dociążenia narty zewnętrznej. Japonka, też przerysowała. Jam starał się aby nie przerysować. Zwróć uwagę co prserysowała Japonka, a co nakazują przerysowywać Polce.

12 godzin temu, marekbtl napisał:

On to musi pokazać w widoczny sposób dla wszystkich. Naturalne jest, że kursant w tej formie tego nie wykona (mocno przerysowanej), bo nie da rady, ma tylko załapać o co w tym chodzi i starać się naśladować - ale oczywistym jest, że zrobi to tylko w bardzo małym stopniu, o czym pisał Kolega. To oczym pisałem, łuki płużne były wyjściem do jazdy równoległej. Nikt tam nie kazał nikomu jeździć łuczków płużnych jak na Twoim filmie z Jam, tylko grupa obserwowała instruktora, który wykonywał łuczek i dokładał nogę wew. do jazdy równoległej. Podchodził i tłumaczył grupie o co w tym chodzi. A że dojazd do krzesła prowadzi przez fragment niebieskiej, wsiada się tuż przed przełamaniem dalszej części trasy, bardzo dużo grup się tam zatrzymywało z instruktorami. Właśnie w tym miejscu odbywały się te pokazy. Praktycznie każdy z instruktorów postępował nieomal identycznie.

Bo łuczki płużne jak nazwałeś, to literka a, a Ty widziałeś jak tłukli literkę b alfabetu (trzymając Marka porównania).

12 godzin temu, marekbtl napisał:

Paweł, Kolega pisze o wysokim zaawansowaniu narciarza. Zmieniła się sportowa jazda (amatorska także), ze względu na zmianę sprzętu oraz stopień przygotowania tras. Niemniej jednak, jazda (dobra) amatorska, to jazda technikami mieszanymi. Był fajny filmik, ale nie mogę go namierzyć, porównanie jazdy Marcela (na bramkach), ze starym mistrzem (niestety nie pamiętam którym - ale czapka i gogle - więc sporo lat temu, narty już chyba miał taliowane), i generalnie jakichś kolosalnych różnic w samej jeździe nie było widać. Tak samo włożony w skręt i tak samo zewnętrzna wyprostowana w skręcie stawiająca opór siłom w nim występującym. Oczywiście najwyższy poziom sportowej jazdy.

Cóż piszesz  kolosalnych różnic nie widać, ale subtelne dostrzeżesz? 

1956/1984/2022

A co do amatorskiej, co Wy macie z tymi "mieszanymi", jakiś uraz z dzieciństwa, czy jakaś choroba? Czy ja, lub ktoś inny  neguje tu potrzebę opanowania narciarskiego alfabetu? Jeśli już, to widzę na polskich forach stygmatyzowanie carvingu (nie mylić z "tym carvingiem"), a gloryfikowanie śmigu. W tym wątku rozmawiamy o metodyce nauczania ewolucji, będącej jedną z wielu, w łańcuchu.

12 godzin temu, marekbtl napisał:

NIe wiem o jakich mastersach pisze Kolega, ale nigdy narciarską potęgą nie byliśmy. A technikę i sposób jazdy u amatora wymusza teren i warunki, znając tylko tą jedyną słuszną technikę (oczywiście na podstawowym poziomie, czyli jazda po promieniu) ograniczamy się do 2h porannego sztruksiku i kilku tras z całego nieraz olbrzymiego ośrodka.

Było wyżej, ale dosadniej. Nie ma jednej jedynej i przestańmy pitolić o wyższości Bożo Narodzeniowych, nad Wielkanocnymi.

12 godzin temu, marekbtl napisał:

Słabe kadry wynikają z nadmierności popytu nad podażą. Pawełku byłeś na KK, czyli kursie przygotowawczym do roli instruktora (jakiś tam podstawowy stopień pomocnika, jeden ze szczebelków). Wiem, że traktowałeś to jako szkolenie same w sobie. Ale wówczas, nie wiem jak teraz takiego szkolenia nie miałbyś prawa zaliczyć. Bo jednak to cykl przygotowawczy dla osób mających szkolić innych i już wówczas powinieneś na bardzo przyzwoitym poziomie poruszać się na nartach. Bo to cykl przygotowawczy, tam się masz nauczyć poprawnie wykonywać ewolucje, a nie uczyć się jeździć.

pozdrawiam

Widziałem świetnie jeżdżących instruktorów polskich, jak i bardzo przeciętnych. Natomiast raz jeszcze napiszę. Ja tutaj nie oceniam instruktorów, nie tykam tematu funkcjonowania systemu szkolenia kadr.  Widzę tylko różnice, w tym przypadku konkretnie w łukach płużnych, a jeszcze konkretniej w sposobie dociążenia narty wewnętrznej w tej ewolucji, jakie występują w podejściu polskim, a większości innych nacji. I to co decyduje, że zaliczasz w Polsce łuki płużne na najwyższą ocenę (jako uczestnik kursu kadrowego), w PSIA powoduje, że oblewasz egzamin. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, gabrik napisał:

Ostatni wyraz wskazuje, że nie dostrzegasz różnicy, o której piszemy. Zerknij jeszcze raz na filmiki i zwróć uwagę na sposób wywierania dociążenia narty zewnętrznej. Japonka, też przerysowała. Jam starał się aby nie przerysować. Zwróć uwagę co prserysowała Japonka, a co nakazują przerysowywać Polce.

Naprawdę uważasz, że te rozważania mają znaczenie dla segmentu narciarzy ambitnych amatorów? Obawiam się (bez żalu), że pomimo chęci, nie zmienimy metodyki nauczania z powodu: 1. braku istotnych wyników dla naszego segmentu narciarstwa, 2. braku potrzeby zmian. Z drugiego punktu wysnuwa się wniosek taki oto: W krajach alpejskich szkolenie narciarskie przewiduje łuki płużne i skręty z pługu podobne jak w polskich warunkach. Wyniki są takie, że mają wielu zawodników PŚ, a my dwie panie. Nie chodzi o łuki płużne, tylko o to, co się dzieje po nich. Zawodnicy PŚ też mają dni szkoleniowe, kiedy jeżdżą łuki płużne. Zakładam, że to zwykłe łuki płużne, a nie jakieś specjalne. Podobnie jak najsłynniejsi gitarzyści chwytają G-dur i a-mol tak samo jak ja (a nie jesteśmy równi przecież).

Dywagacje na polskim forum narciarskim nie zmieniają biegu historii (szkoda) i brzmią odrobinę niestosownie, bo grono dyskutantów to amatorzy (a temat poruszany jest ważny, bo dotyczy metodyki nauczania, często dzieci) i zdaje się dwoje ekspertów. Zabierający czasem głos jeden z ekspertów głosi tezę stojącą w drobnym konflikcie z obowiązującą wiedzą. Drugi, wydaje się mieć ogromny dystans do tematu dyskusji i stąd być może, wynikają jego czasem niejednoznaczne opinie.

Żeby jeździć dobrze amatorsko wystarczy przejść etap "tradycyjnie" uczonych łuków płużnych, potem cała reszta. Nie rozumiem sensu takiej dyskusji.

Przepraszam wszystkich, których być może uraziłem... Ale takie jest ryzyko kiedy o nierównościach Bella rozmawiają filolodzy (każde inne porównanie jest uprawnione).

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, waldek71 napisał:

Naprawdę uważasz, że te rozważania mają znaczenie dla segmentu narciarzy ambitnych amatorów? Obawiam się (bez żalu), że pomimo chęci, nie zmienimy metodyki nauczania z powodu: 1. braku istotnych wyników dla naszego segmentu narciarstwa, 2. braku potrzeby zmian. Z drugiego punktu wysnuwa się wniosek taki oto: W krajach alpejskich szkolenie narciarskie przewiduje łuki płużne i skręty z pługu podobne jak w polskich warunkach. Wyniki są takie, że mają wielu zawodników PŚ, a my dwie panie. Nie chodzi o łuki płużne, tylko o to, co się dzieje po nich. Zawodnicy PŚ też mają dni szkoleniowe, kiedy jeżdżą łuki płużne. Zakładam, że to zwykłe łuki płużne, a nie jakieś specjalne. Podobnie jak najsłynniejsi gitarzyści chwytają G-dur i a-mol tak samo jak ja (a nie jesteśmy równi przecież).

Dywagacje na polskim forum narciarskim nie zmieniają biegu historii (szkoda) i brzmią odrobinę niestosownie, bo grono dyskutantów to amatorzy (a temat poruszany jest ważny, bo dotyczy metodyki nauczania, często dzieci) i zdaje się dwoje ekspertów. Zabierający czasem głos jeden z ekspertów głosi tezę stojącą w drobnym konflikcie z obowiązującą wiedzą. Drugi, wydaje się mieć ogromny dystans do tematu dyskusji i stąd być może, wynikają jego czasem niejednoznaczne opinie.

Żeby jeździć dobrze amatorsko wystarczy przejść etap "tradycyjnie" uczonych łuków płużnych, potem cała reszta. Nie rozumiem sensu takiej dyskusji.

Przepraszam wszystkich, których być może uraziłem... Ale takie jest ryzyko kiedy o nierównościach Bella rozmawiają filolodzy (każde inne porównanie jest uprawnione).

Postawiłeś złe pytanie, w kontekście tematu, choć jednocześnie trafnie dostrzegłeś szerszy problem.

A może dlatego, że "uważamy" rozmowy za niestosowne, stan polskiej kultury fizycznej jest jaki jest? Diabeł tkwi w szczegółach, a sport profi czy kwalifikowany, rozpoczyna się tu na dole i za młodu. Jako trenera innej dyscypliny interesuje mnie temat, bo interdyscyplinarność otwiera umysł i poszerza spojrzenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, marekbtl napisał:

Maćku, ja nie kwestionuję Twoich metod, bo doświadczenia nie mam żadnego, prawie zerowe w nauczaniu. Jedynie obserwacje stokowe, co, gdzie i jak. Trasa czerwona, 3 linie giganta, stopień trudności ustawienia w zależności od umiejętności i wieku. Najmłodsi najprostsze bramki. Wsiadają ze mną na kanapę. Szkraby po 7-8 lat. Narty 150 i dłuższe - GS. Wrzucam przypadkowy film jazdy dziewczyny - jako potwierdzenie moich obserwacji - może 16 lat. Znała angielski. Pochwaliłem ją. Uczyła brata jazdy na nartach. Czarna - końcowa ścianka. Ubrana w jakąś klubową kurtkę. Uczona po bożemu, wg abecadła narciarskiego. Film tego nie obrazuje a i spłaszcza nachylenie. Jazda dziewczyny na bardzo wysokim poziomie. Z resztą widać. Stąd Włosi maja wyniki, a my, mimo całej rzeszy "narciarzy" jesteśmy głęboko w du..., taki poziom narciarstwa prezentowało większość instruktorów i instruktorek. Bo sporo z nich - pewnie miało okienka i jeździło dla przyjemności, czy też zjeżdżało do bazy, czy też na przerwę - jazda free. Nie widziałem słabych. Dla Ciebie pochwała, że ciągasz kursantów po trudniejszych stokach i nie idziesz na łatwiznę. Ale też nie jesteś przykuty do żadnego konkretnego ośrodka. Daje Ci to spore możliwości. W alpach instruktorzy mają większe pole do popisu, ale też musza umieć dobrze jeździć. Bo trudno kogoś uczyć jeździć na czarnej trasie - jeśli się z niej samemu nie potrafi zjechać, w sposób jaki się akurat ma ochotę.

pozdro

 

Ja się cieszę, że temat przeszedł w dyskusję merytoryczną, bo na starcie dostałem kilka strzałów ostrych i na odwal.

Potwierdzam, że warto do uczniów podejść indywidualnie, trochę empirycznie, choć pewne zasady są stałe.

Myśląc o nauce jazdy jednak często nie myślimy ja i ktoś drugi o tym samym, mamy bowiem na myśli różne poziomy i różne cele:
1) nauczenie świeżaka, jak w ogóle zjechać, jak ruszyć, zahamować, skręcić;
2) uczenie postępów wcześniej świeżaka, szybciej, dłużej, trudniej, inny wyciąg;
3) eliminacja błędów jeżdżących narciarzy, czasem nawet od wielu lat: rotacja, zły rozstaw nóg, złe używanie kijów
4) uczenie jazdy sportowej: carving, slalom, na tyczkach, na bramkach;
5) do kursu instruktorskiego, co dziś oznacza bardziej "jazdę figurową na nartach, ale na bardzo wysokim poziomie" niż nabywane umiejętności uczenia początkujących. Uczysz się raczej uczyć innych instruktorów do kursu, niż nauki np. z dziećmi.

Do tego jeszcze dochodzi nowa, nieznana wcześniej forma nauki, zdarzająca się nagminnie:
6) Uczenie jeżdżącego latami bez kijków, jak prawidłowo jeździ się z kijkami. Paradoksalnie to nie tylko trzymanie kijów, to zmiana całego stylu jazdy i całkowita sylwetki narciarza.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, gabrik napisał:

Postawiłeś złe pytanie, w kontekście tematu, choć jednocześnie trafnie dostrzegłeś szerszy problem.

A może dlatego, że "uważamy" rozmowy za niestosowne, stan polskiej kultury fizycznej jest jaki jest? Diabeł tkwi w szczegółach, a sport profi czy kwalifikowany, rozpoczyna się tu na dole i za młodu. Jako trenera innej dyscypliny interesuje mnie temat, bo interdyscyplinarność otwiera umysł i poszerza spojrzenie.

Tak, mamy też dziś do czynienia z innym narciarzem, niż gdy ja byłem młody.

Wówczas każdy chciał być mistrzem i naśladować mistrzów. Dziś ludzie mają wyj... (język młodych ludzi) na mistrzostwo, chcą miło spędzić czas i dziwią się, że te narty takie niełatwe są. To problem większy niż się wydaje. Jest wielu chcących się uczyć na nartach (mówię o młodych), którzy mają problem z przysiadami, nie mówiąc już o np. 10 pompkach. Mogą się zdarzyć tacy, co po 3 zjazdach stwierdzą, że FIFA na kompie to lepsza rozrywka. Temat w zasadzie nie dotyczy starszego pokolenia, o wiele ambitniejszego. Tam większym problemem jest strach przed górą i bardzo niska samoocena, brak wiary w siebie. Ale to problem mniejszego kalibru.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Narciarz ze Śląska napisał:

Tak, mamy też dziś do czynienia z innym narciarzem, niż gdy ja byłem młody.

Wówczas każdy chciał być mistrzem i naśladować mistrzów. Dziś ludzie mają wyj... (język młodych ludzi) na mistrzostwo, chcą miło spędzić czas i dziwią się, że te narty takie niełatwe są. To problem większy niż się wydaje. Jest wielu chcących się uczyć na nartach (mówię o młodych), którzy mają problem z przysiadami, nie mówiąc już o np. 10 pompkach. Mogą się zdarzyć tacy, co po 3 zjazdach stwierdzą, że FIFA na kompie to lepsza rozrywka. Temat w zasadzie nie dotyczy starszego pokolenia, o wiele ambitniejszego. Tam większym problemem jest strach przed górą i bardzo niska samoocena, brak wiary w siebie. Ale to problem mniejszego kalibru.

Obecnie moi najmłodsi podopieczni mają 10 lat. Starsza grupa 12 latkowie. To co opisałeś od strony fizycznej, to oczywiście prawda. Jednak właśnie mentalna strona jest zatrważająca. Oczywiście nie wszystkim, ale ogólnie im się nie chce. Nie chcą przełamywać bariery zmęczenia. 

Dodatkowo - przykład z wtorku. Uszyli mi właśnie nowe stroje meczowe i ogłaszam tym młodszym, że jedziemy w czerwcu na turniej towrzyski, że będą medale, puchary i zagramy 5 meczów, w 3 dni. I pada pytanie od jednego z chłopców "trenerze i zapłacą nam już za to?"

  • Haha 3
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, gabrik napisał:

Obecnie moi najmłodsi podopieczni mają 10 lat. Starsza grupa 12 latkowie. To co opisałeś od strony fizycznej, to oczywiście prawda. Jednak właśnie mentalna strona jest zatrważająca. Oczywiście nie wszystkim, ale ogólnie im się nie chce. Nie chcą przełamywać bariery zmęczenia. 

Dodatkowo - przykład z wtorku. Uszyli mi właśnie nowe stroje meczowe i ogłaszam tym młodszym, że jedziemy w czerwcu na turniej towrzyski, że będą medale, puchary i zagramy 5 meczów, w 3 dni. I pada pytanie od jednego z chłopców "trenerze i zapłacą nam już za to?"

Ja namówiłem małą grupę (bo wielu udawało, że nie słyszy) na wyjazd na Mistrzostwa Bytomia, Radzionkowa i Piekar Śląskich w Sport Dolinie w Bytomiu. Chciałem wziąć wszystkich ze szkoły, ale nie zagrało. Niemniej grupa pojechała, ok. 8 osób. Wyniki były różne, ale zadowoleni wyszli wszyscy i wszyscy, co byli, chcą jechać za rok!

Czyli problem tkwi w głowie!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.03.2024 o 18:22, Narciarz ze Śląska napisał:

Odezwę się więc:

Na filmach idealnie widać, że ćwiczone na kursie łuki płużne prowadzą do odchylania ciała do zewnątrz, co jest sprzeczne z normalną reakcją narciarza. Tym bardziej potwierdzam: jeśli początkujący miał 1-2 lekcje z pługiem, ja muszę poświęcić kilka dni, aby go tego oduczyć i nauczyć jazdy równoległej. Jeśli nie miał lekcji z pługiem, na 2. lekcji jeździ samodzielnie, równolegle, choć (oczywiście) wolno i długimi łukami, w tym z tzw. lekkim podjazdem. Początkujący uczony od początku na krótkich nartach (najlepiej też szerokich i miękkich) jazdy równoległej, od razu prawidłowo pochyla ciało.

Nie piszę tego, aby się z kimkolwiek kłócić, ani nikogo dyskredytować, po prostu tak jest, takie mam doświadczenia. Czy uczę dobrze? Nie wiem, tu powinni się wypowiedzieć ci, co się nauczyli od zera (a jest tego trochę), albo nauczonych widzą.

 

W dniu 28.03.2024 o 10:21, Narciarz ze Śląska napisał:

Uczenie jeżdżącego latami bez kijków, jak prawidłowo jeździ się z kijkami. Paradoksalnie to nie tylko trzymanie kijów, to zmiana całego stylu jazdy i całkowita sylwetki narciarza.

Tak zastanawiałem się nad tymi co napisałeś -jeźdźców bez kijków,bo jakoś tak nie zwróciłem na to uwagi w swojej krótkiej historii narciarskiej ale YT oczywiście nie zawiódł i podesłał film przedstawiający jeźdźca bez ….(…głowy -film polecam 😉 jeżeli ktoś nie oglądał )  ale wracając do tematu mam pytanie , mianowicie jako instruktor w jaki sposób, jakimi metodami lub ćwiczeniami chcesz naprawić takiego narciarza bez podstaw szkoły podstawowej czyli łuków płużnych?! …
 

Ps..oczywiście nie mam nic przeciwko tej grupie na filmie bo to ich życie ich jazda a mi nic do tego …

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...