Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 739
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    115

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Te dzikie tłumy - jak Ty to wytrzymałeś! Po kierunku światła widać, ze to popołudnie (a nie jak ktoś by mógł myśleć pierwsze poranne szusy) Pozdro Wiesiek
  2. Wujot

    Tani karnet sezonowy 2017/2018

    A dlaczego konkretnie tam? Pozdro Wiesiek a co do odległości to jest ok 1200 km, być może sensowniej będzie zrobić wyjazdy na 5 dni.
  3. Mariusz - co Ty tego Jeeba tak jebiesz?

    Pozdro

    Wiesiek

    1. marionen

      marionen

      Ja??? Wydaje Ci się. Jestem niezwykle łagodny, miły, delikatny, wrażliwy, ujmujący, kordialny, tolerancyjny, bezkonfliktowy, frenetyczny, dytyrambiczny, serwilistyczny, pietystyczny itp., itd. Chciałem Jemu tylko pomóc, bo się zagubił!!! ;)Każdy ma prawo do własnego zdania oczywiście!                                                                                                   Pozdrawiam niezwykle serdecznie!                                                                                    

  4. Wujot

    Tani karnet sezonowy 2017/2018

    Moim zdaniem to szczególnie ma sens dla tych co nie jeżdżą specjalnie dużo. Przy 12- 15 dniach narciarskich koszt karnetu wychodzi około 60 zł/dzień. Zakładam, że pojadę tam na 5-6 x 4 dni. Z tego, mam nadzieję wyjdzie też parę wycieczek turowych (oprócz tych czterech jest sporo innych opcji). Ale całego sezonu zjazdowego nie mam zamiaru tam spędzać. Czyli trzeba będzie dokupić np sunny card i zaliczyć wreszcie Hochkar, Heiligenblut, Maso Corto a przy okazji Hochficht i coś tam jeszcze. Olbrzymią zaletą Saas Fee jest góra na 3600 m npm. To zdecydowanie wyżej jak np HinterTux więc można bez większego ryzyka zaplanować wczesne np listopadowe terminy. Po stronie minusów jest kolejne 150 km dalej od najdalszych ośrodków tyrolskich - pewnie dodatkowe 2x2 godz w aucie. Te większe odległości chcemy zrekompensować tymi zdecydowanie bliższymi wyjazdami - trochę się uśredni. Noclegi powinny wychodzić podobnie ale trzeba sprawdzić koniecznie zakresy ubezpieczeń zdrowotnych. To może być dodatkowy koszt. Pewnie po dwóch wyjazdach będziemy mądrzejsi ale tak czy tak wygląda to nieźle, szczególnie dla tych lubiących offpiste z opcją skitury. A w kwestii czterotysięczników to rzeczywiście nie powinno być specjalnie trudno - problem jest gdy się śpi tak wysoko. Tutaj najprawdopodobniej bez problemu można sobie pozwolić na wejścia "z marszu". Najwyżej trochę przytka. Na razie narciarsko mam zaliczony tylko jeden - Breithorn więc po cichu liczę na wydłużenie listy. Pozdro Wiesiek
  5. Ten warun to chyba tylko na fotach. Jak byliśmy tydzień temu to zjazdów na dół praktycznie nie było (Spieljoch, Aschau, Kaltenbach, Zell am Ziller - zamknięte i rzeczywiście raczej nie warto było próbować. Z Eggalm słabo, z Tuxa OK, Ahorna nie zdążyliśmy przyuważyć. Chyba, że coś się zmieniło. Pozdro Wiesiek
  6. Wujot

    Tani karnet sezonowy 2017/2018

    Ośrodek nie jest bardzo wielki - podają 150 km tras. W sumie jest 10 wyciągów (plus 11 orczyków). Jest zjazd z góry na dół 1800 m przewyższenia. Trzy czterotysięczniki są łatwo dostępne z wyciągów w Saas Fee i jeden w Saas grund. Na parę wyjazdów wystarczy. Pozdro Wiesiek a 15letni karnet kosztował ca 3000 CHF
  7. Wujot

    Tani karnet sezonowy 2017/2018

    No to zobacz 15 letnią - (w zeszłym roku sprzedali 600 szt) W przypadku jeśli nie dojdzie do skutku to nic się nie traci. Jako ciekawostkę powiem, że w bezpośredniej bliskości ośrodka są 2 czterotysieczniki - wystarczy podejść parę kroków (pewnie z 2 godzinki) i można mieć pierwszy w życiu zjazd z takowego. Pozdro Wiesiek
  8. bo podejść się nie chciało... Pozdro Wiesiek
  9. Ten trawers nad nawisem to na zdjęciu widać, że faktycznie stromy był - szczególnie, że lodowo było. Nic dziwnego, że się tam trochę drętwo czułem. Fajnie, że się zabrałeś za relację. Pozdro Wiesiek
  10. A a'propos "gdzieś w górach" jeszcze powtórzę Ci dzisiejszą rozmowę: - zjechaliśmy z Baraniej Przełęczy i Czerwonej Ławki - zjechaliście z Czerwonej Ławki??? teraz nastąpiła seria pytań mająca na celu sprawdzenie czy wiem co mówię i - znam to byłem tam w lecie, ale asekurowaliście się przy wejściu, jakaś lina czy wykorzystaliście łańcuchy - wiem, że łańcuchy są ale były zakryte, weszliśmy normalnie, w rakach i z czekanami, na górze założyliśmy deski i zjechaliśmy do staroleśnej - na to naprawdę szacun czyli ku pokrzepieniu serc. pozdro Wiesiek ciekawe czy ktoś napisze relację Mariusz???
  11. Wujot

    Ischgl

    Wielkie dzięki! Ach - pięknie było - aż mi banan wyskoczył. Dzięki Tobie mam wreszcie jakieś zdjęcia! Kurczę aż się nie chce wierzyć, że to już koniec sezonu - jeszcze jakieś tury (jakie to wiesz!) może drugie, ewentualnie trzecie, a jak nie to może Juras przytuli na jakieś kwietniowe resztki. Żal tyłek ściska. Ale z drugiej strony rowerki czekają, żonce też warto byłoby trochę czasu poświęcić - czyli biedy nie będzie. Choć upałów to naprawdę nie lubię... Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczyska. Pozdro Wiesiek
  12. Mariusz! To jeszcze coś specjalnie dla Ciebie - coś na kształt repryzy albo jak wolisz powtórki. Na początek Twój post z początku sezonu Udało nam się wtedy pojeździć wzdłuż tej niższej gondolki. Teraz przyszła pora na resztę. Ale po kolei. Na Tuxa pojechaliśmy dość niespodziewanie bo wyjazd był do SkiWelt/Kitzbuhel. Kłamliwy Bergfex zapowiadał 26 cm puchu w pierwszym i 12 cm w drugim dniu więc były nadzieje. Opad był tylko, że w wersji ciekłej. Czyli konkretny deszcz. W sob. do 13.00 puściły mi spodnie więc jazda się skończyła, w drugim dniu deszcz przestał padać gdzieś o 10.00. Wymyśliłem sobie, że na zweitausender będzie puch więc kopsnęliśmy się do Kitzbuhel. Puch nawet był tylko, że spadł na niego jeszcze deszcz. Hamowanie było takie, że można było z butów wypaść. Nawet ja nie miałem ochoty na opuszczanie zdecydowanie przyjaźniejszych boisk. Na trzeci dzień zapowiadali lampę i upał. Wiedzieliśmy, że Tux był w sobotę zamknięty (wiatr), wiedzieliśmy też po kamerkach, że deszcz też tam padał ale coś na kształt puchu też wypatrzyliśmy, do tego izoterma zero była zapowiadana na 2600 m npm. Decydujemy się więc z Jurasem na Tuxa. Pobudka 5.30, śniadanie i w drogę. Wsiadaliśmy do drugiej gondolki z nadziejami. Na górze jest ambiwalentnie na trasach - bajka ale puchu w zasadzie nie ma bo wiatr zdołał przerobić go na gips. Zjeżdżamy ze dwa razy po trasach no i jak się domyślasz mój towarzysz (freeriderus temporiblus) zostaje a ja jako freeriderus perpetuum inwentaryzuje możliwości jazdy zaczynając od okolic kanapy (gdzie jest kicha). Przenoszę się więc pod "naszą" gondolkę ze świadomością, że trzeba to będzie zjechać do dołu bo uciec nie ma gdzie. I okazuje się, że jest całkiem przyjemnie. Co prawda jakieś sępy (a właściwie to dziki) freeridowe zryły ten lej wzdłuż skał a wiatr to utrwalił więc było to po prostu pole bitwy. Ale grobla i pole na lewo spoko - równie fajne jak na początku sezonu. Jeżdżę tam sobie ale robak mnie drąży - co jest poniżej stacji gondolek? Wiem, że będzie tam trudno ale w końcu jakoś dojadę. Na początek pierwsza ścianka - bajka po prostu po puchowej kołderce ale po chwili powierzchnia tężeje i z trudem się łamie, trzymając nartę. Później łamie się tak trochę - jak zakrawędziuję, następny etap to skrabanie po powierzchni - już się nie łamie ale można na tym hamować czy skręcać. Na wypłaszczeniu już jest lodowo i łomocę jak potępieniec. Pędzę na zupełnie płaskiej trasie zaliczając jakieś nierówności starając się nie wyglebić bo siniaki byłyby z pewnością. Po tym zjeździe karnie wracam na górny odcinek. Powtarzam go wielokroć w jakiś podwariantach - jadąc miedzy skałami pod tą krótką gondolką i myśląc sobie - poczekam, przetrwam a później skopię tyłek tej offpiście. I o tym skopaniu tyłeczka zaraz będzie. Górę znasz. Dla porządku dla innych czytelników. Tutaj zaczynamy hamować przed wjazdem. Tutaj rozpoczynamy jazdę. Jak widać informacja o lawinach i przepaściach jest poniżej naszej linii więc nas nie dotyczy A tutaj jest to sympatyczne poletko, w miarę upływu dnia robiło się coraz lepiej, te linie zaczynające się najbardziej w lewo są moje i dalej za przełamanie pod widoczną gondolką. Dojeżdżam do punktu rozjazdowego. Ślady na lewo pozwalają dotrzeć do górnych gondolek. reszta to już różne warianty do dolnej części Tuxa. Dalsza droga wygląda tak Zaczynam jazdę - robię sobie na tej ściance fotkę Za chwilę jest zjazd do kociołka z bardzo sympatycznym śniegiem (o tym pisałem na początku), na czerwono zaznaczyłem swoją linię gdzie nie było śladów, poniżej wypłaszczenie i znów postój na sesję. Z tej perspektywy potężna skała na którą wjeżdża wyższa gondolka wygląda na niebotyczną twierdzę rodem z jakiegoś fantasy. zafascynowany zatrzymuję się co 200-300 m i fotografuję to dzieło. Rejestruję jeszcze takie oznaki aktywności - tym razem słonecznej Cywilizacja się przypomina już nawet nie widokiem ale głośną muzą - za chwilę jestem przy krzesełku co wyrzuci mnie nad restaurację. A stamtąd kolejnym do zjazdu 1A na dół. Tam klimaty są ją inne spora grupa wracających i bardzo miękko. Pozdro Wiesiek
  13. Wygląda na to, że może powtórzyć się okazja z zeszłego roku - sezonówka na Saas Fee (i jeszcze dwa ośrodki) za całe 220 franków! To akurat cena tamtejszego trzydniowego normalnego karnetu. W zeszłym roku wydawało nam się nierealne, że zbiorą te deklarowane 100 000 chętnych (to był warunek) ale jak się okazało zapisało się 85 000 (są też inne liczby w różnych mediach). I akcja odpaliła. Ośrodek, zdecydowanie na tym zyskał więc crowdfoundingowa akcja ma być powtórzona. W tym roku mówią o 77 777 chętnych. Jeśli tylu nas się zapisze to będzie można tam jeździć taniej jak na Chopoku. W ośrodku z górą na 3600 m npm, o deniwelacji 1800 m, dla odmiany jest jeszcze Saas Grund gdzie jest równie wielkie przewyższenie. Tym razem nie odpuszczamy - Juras już zarezerwował noclegi dla ekipy w Szwajcarii w grudniu, styczniu i marcu - ceny austriackie (luty - zapomnij). Reszta już nie ma znaczenia. Mam nadzieję, że Szwajcarzy znów zbiorą quorum. Dla uzupełnienia dokupimy tani Sunny Card (chyba 360 E) z paroma bardzo bliskimi Polski ośrodkami (ale jest tam też Maso Corto i Heiligenblut) więc odetchniemy na rok od Tyrolu czy Salzburgerlandu Saas Fee jest też oknem do Monte Rosy - mając karnet narciarski w tak niskiej cenie można fajne rzeczy zrobić. Szczególnie, że aklimatyzację robiłoby się jeżdżąc w ON przez pierwsze 2 dni a później w drogę dalej. Mam nadzieję, że uda mi się zebrać ekipę co by chciała zjechać z paru czterotysięczników... Ciekawe czy akcja w Saas Fee da komuś do myślenia i pojawią się w przyszłości inne takie pomysły. Pozdro Wiesiek
  14. Wujot

    Ischgl

    A jeszcze zapomniałem wspomnieć o niezwykle ważnym aspekcie - w chyba wszystkich istotnych miejscach, a szczególnie na Greitspitze, poinnstalowane są armatki hukowe. Możemy więc czuć się trochę bezpieczniej. Choć nie dotyczy to np zjazdu z Palinkopf na południe. I w przeciwieństwie do takiego Espace Killy gdzie co roku ginie parę osób jakoś o ofiarach off piste w Ischgl nie słyszałem. pozdro Wiesiek
  15. Wujot

    Ischgl

    Dość żałosne to było ale... byłem trzeźwy. Podejrzewam, że nawet nie zjechali trasą tylko z powrotem gondolką. Ale nadmiar alkoholu na stokach w Ischglu i innych znanych mi ośrodkach to nie jest specjalny problem. Wszędzie się czasem zdarza. Kontynuując jednak alkoholowy wątek - nie sposób nie zauważyć strefy wolnocłowej w Samnaunn gdzie można zaopatrzyć się w wyszukane alkohole na apres ski za niewielkie pieniądze. Do tego tańsza benzyna. Czyli kolejny plusik ośrodka. Wracając do charakterystyki ośrodka. Wspomniałem, że możliwości off piste są ogromne. Najciekawszy jest Greitsptze - tutaj dostępne są wszystkie kierunki, szczególnie fajne zjazdy są na północny zachód. Na Palinkopf są także różne kierunki i nawet trzy oficjalne offpiste. Na tych szybko dostępnych długich zjazdach można nauczyć się czytania warunków śniegowych i ich zmienności. Np zjazd z Greitspitze centralnie na południe jest bajkowy ale błyskawicznie gipsieje, na wschód zacieniony granią i silnie przetważany przez wiatr ale utrzymuje się już dłużej, zjazdy na północ pozwalają dostrzec różnice między formacjami wklęsłymi i wypukłymi i można tam wytyczyć bardzo emocjonujące linie. Podobnie jest w bardziej zachodnim wariancie - ogólnie nie jest bardzo stromy ale są tam wąskie strome rynny gdzie części nasłonecznione i dodatkowo nawietrzne dramatycznie różnią się od zacienionych i zawietrznych. Czyli jeden skręt bajka drugi walka. Skutki wiatru dramatycznie widać na Palinkopie ale nawet tam jest linia którą można jeździć komfortowo nawet tydzień po opadzie. Do dwóch tygodni potrafi utrzymać się śnieg pod N6 ( prawie nie nasłoneczniany w styczniu i lutym) i to jest moja tajna rezerwa. Jest jeszcze sporo innych dobrych miejsc np zjazdy na południe z Pardat - stromo, krzaki, płotki lawinowe, las, wykroty i pod gondolką dla ekspertów (brawo Marionen) i bardzo piękny teren pod E3 gdzie dla odmiany zobaczycie jak bardzo potrafi zmieniać się teren pod wpływem wysokości. Jednym słowem fantastyczny ośrodek szkoleniowy gdzie czasem jednego dnia można zaliczyć wszystkie podstawowe warunki jazdy offpiste od puchu po zastrugi, szrenie, wywiania, nawiania. Ischgl bardzo dużo nauczył mnie w zakresie tego czytania terenu bo są miejsca gdzie można mieć długi zjazd raz za razem do totalnego wyczerpania. I każdy może być inny. Nie znam drugiego ośrodka gdzie byłaby taka zmienność (nie wiem może 3V jest porównywalne albo Espace Killy). pozdro Wiesiek
  16. Wujot

    Ischgl

    Podstawowe jest, że cała infrastruktura Ischgla jest szybka i nowoczesna (bublinki). nie ma potrzeby odpinania nart przez cały dzień (no chyba, że wybieramy 4 i 5). Do tego trasy ciekawe a możliwości off piste naprawdę duże. Reszta to niezbyt istotny dodatek. To specyficzny ośrodek o tyle, że ponieważ jak nigdzie widać tu stadne instynkty. Narciarze wyjeżdżający rano (głównie z Ischgla) stopniowo zdobywają teren - docierając dopiero koło 10.30-11.00 na koniec (E4). Wtedy już należy zarządzić ewakuację na 4,5 i do 13.00 jest tam spokój. Później już się wyrównuje. Nieraz obserwowaliśmy jak do wyciągu stała paro minutowa kolejka a obok sąsiedni był pusty. Jak ktoś jest ogarnięty to tłoku w Ischglu nie uświadczy. Oczywiście zalecam omijanie Idalpu bo tam jest trochę absurdalnie. Byłem pewnie >>120 (już nie liczę) ośrodkach alpejskich a w Ischglu spędziłem pewnie z 80 dni jazdy i dla mnie to jest ośrodek wybitny, Równie wysoko cenię 3V, Espace Killy, SHL+Fieberbrunn, może Les2Alpe, Arena, Zermatt. Tak czy tak to pierwsza dziesiątka Alp. Choć pod względem infrastruktury to numer 1. Być może na świecie. Pozdro Wiesiek
  17. Mariusz! To jeszcze parę fotek dla tych co uważają, że w Alpach nie ma miejsc do swobodnego freeridowania. Akurat mają tydzień - miejsce może poznasz??? Pozdro Wiesiek
  18. Dolina Zirelltal jest bardzo dobra ale często są opcje lepsze. Np pod względem wysokości i możliwości off piste taki Ischgl jest lepszy, w listopadzie oferta Soelden i Gurgle na głowę bije Tuxa, podobnie w kwietniu gdy jest mało śniegu. Dalej w szczycie sezonu tłok jest tutaj większy jak gdzie indziej. Najogólniej to jeden z paru (może 10-ciu) godnych największej uwagi obszarów w Austrii - dla mnie tak na pozycji 4-5 - sumując wszystkie plusy i minusy. Czyli nie warto się zbytnio przywiązywać. pozdro Wiesiek
  19. Od pewnego czasu pisuję na dwóch moich blogach. Fotograficzny poświęcony jest zaawansowanej fotografii studyjnej (advertorial i edytorial) i są tam zagadnienia nigdzie nie poruszane i różne ciekawostki realizacyjne, turystyczny zaś dotyczy Dolnego Śląska w tym turystyki aktywnej. Adresy blogów: - fotograficzny http://polandtravel.info/jurewicz/ - turystyczny http://polandtravel.info/blog/ Założyłem też dwa funpage na fejsie - jeśli ktoś chce dostawać informacje o nowych tekstach to może je polubić Od Słonić Fotografię - https://www.facebook...95068347238398/ PolandTravel - https://www.facebook...06757282709709/ Zapraszam Pozdro Wiesiek
  20. Gdzie to znalazłaś? W miarę pogłębiania wiedzy (pod kątem warunków koniecznych do spełnienia) możliwość istnienia "braci w rozumie" coraz bardziej się oddala. To już na poziomie kosmologicznym bardzo kiepsko wygląda a nie wiadomo co może wyjść na tych niższych poziomach analizy. Równanie Drake jest pobożnym życzeniem. Pozdro Wiesiek
  21. żki Jest nawet większa 23 i 5% - logiki ustawodawcy nie dojdziesz - dlaczego elektroniczna (i ekologiczna) wersja jest o tyle droższa??? W przeciwieństwie do Mariusza (jakkolwiek książki w domu są wszędzie) wezmę wersję papierową. Czy Twój podpis jest równoważny 30% zniżki czy może można mieć jedno i drugie??? Pozdro Wiesiek
  22. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Dla mnie akurat jest nudna, do tego ma wystawę wschodnią więc może być mało nośna. Zdecydowanie lepsza jest ta do Goetzens. Gwoli ścisłości można zjechać z Axamer Lizum (11-ka). Jest wtedy 1150 m przewyższenia. Pozdro Wiesiek
  23. Po połączeniu z Fieberbrunn (i w przyszłym sezonie z Zell am See) to ścisła czołówka ON w Austrii (i Alp). Chyba w przyszłym roku odzyska palmę pierwszeństwa wielkości w Austrii - ok 350 km - zobaczcie, że niewiele będzie większych ośrodków w Europie. A 5 min skibusem jest kolejne 290 km - SkiWelt. Do tego super infrastruktura, niezłe możliwości offpiste i rewelacyjne przygotowanie tras (mam na myśli system dośnieżenia i szerokość tras w sytuacji, braku opadów - przetestowane rok temu w grudniu). A w tym roku ma najlepsze warunki śniegowe (w Austrii). Pozdro Wiesiek
  24. Wujot

    Muttereralm okolice Innsbrucku

    Jest około 900 m przewyższenia co przy kwalifikacji łagodnej niebieskiej (a tak tam jest) może dać nawet te 6 km. Pozdro Wiesiek
  25. Mariusz! Zacznę filozoficznie - widocznie ta przygoda była Ci potrzebna. W zasadzie dotyczy to wszystkich, po pierwszym takim przeżyciu czujność wzrasta i chroni przed kolejnymi. Są co prawda freeriderzy, którzy potrzebują dwóch a czasem trzech przygód ale nawet oni szybko stają się pełni rozsądku i przezorności. Analizując całą tę sytuację można zauważyć splot okoliczności: - pierwsze to, że się rozłączyliśmy. Byliśmy przekonani z Jurkiem, że postanowiłeś zostać na tym pierwszym offpiste lub zgoła pokatować trasę. Wjechaliśmy na ten placyk obok orczyka postaliśmy tam trochę i nie widząc Ciebie ruszyliśmy na dół. - ruszyłeś w drogę sam (co nie jest znowu takie dziwne) ale bez wcześniejszego rozeznmania. Co do jeżdżenia samemu to oczywiste jest, że to nie jest dobre ale... sam często tak robię. Po prostu jak mam do wyboru nie jeździć wogóle lub samemu to wybieram jazdę. Ale w takiej sytuacji robię bardzo dokładne rozeznanie przed jazdą. Tutaj liczyłeś na nas a zostałeś sam i to się zemściło. - to co najważniejsze zadziało się między pierwszą (ratrakowaną) drogą a tą drugą. Jadąc samotnie w lesie siłą rzeczy wpadłeś w lekką panikę - gdzie jestem? Czy na pewno jechać na południe? Rosło zaniepokojenie. Wcale się temu nie dziwię - też odczuwam w takiej sytuacji niepokój. - druga droga ze śladami narciarzy prowadzące na północ w zasadzie oznaczała koniec kłopotów ale postanowiłeś podejść do słupa wyciągu gondolowego. Tam czarna trasa była na wyciągnięcie ręki. Była to wielka ulga po niepokoju poprzedniego etapu. Do trasy było może 100 m. Tak blisko... - oglądaliśmy z Jurkiem miejsce gdzie wjechałeś w ten jar. I naprawdę trudno było to zrozumieć. Po prostu błędna decyzja spowodowana poprzednimi emocjami. - mimo wszystko musiałeś dość szybko połapać się, że wpadłeś w kanał. Najlepiej było się wycofać. Wiem, że to się wydaje bardzo trudne. Sam byłem w sytuacji gdy kumpela "przeleciała" przez taką drogę, szybko zatrzymała się w lesie i te 100 m wracała 40 min. Byliśmy w kontakcie głosowym ale jedyne co było sens zrobić to czekać na nią. Podobną przygodę mieliśmy w Venet. Jeździliśmy tam kolejne warianty, coraz bardziej pod gondolką, w miejscu gdzie było już mało śladów poprzedników. Jedziemy po kolei. Juras prowadzi. Jadę dość szybko za nim, rejestruję kolejne ślady odchodzące w prawo. Zbliża się przełamanie terenu, trzeba skoncentrować się na jeździe ale kątem oka widzę słabo czytelną ścieżkę w prawo. W stromym żlebie za to nie ma już śladu poprzedników. Zatrzymuję resztę i krzyczę do Jurka. Ten zatrzymuje się może 30 m poniżej. Te 30 m Jurek wychodził pewnie ze 30 min, a wyszedł prawie martwy. Późniejsza analiza sytuacji wykazała, że dalszy zjazd miałby przebieg bardzo zbliżony do Twojego. Najogólniej mimo uniesienia wywołanego jazdą "w pięknych okolicznościach przyrody" freerider powinien zachować czekistowską czujność i traperskiie zdolności tropiciela. A w tym wszystkim głowa powinna być bardzo chłodna. A to w zimie powinno być do zrobienia. Cały szkic sytuacyjny masz w tym wątku. Najbardziej poglądowy jest trzeci obrazek. Czerwona linia jest Twoja. Troszkę szkoda, że nie pojeździłeś z nami po wschodniej stronie (łącznie ze zjazdem na dół). Choć w sumie być może zdobywałeś cenniejsze szlify... Aby Cię trochę pognębić dodam parę zdjęć. Pierwsze jest z przygody z kamerką A tutaj zjazd na wschód (do Fugen), to górny odcinek, widać lekkie przełamanie terenu. Poniżej było tak Jeszcze niżej wjeżdżało się w las i wyglądało to tak Czyli było bajecznie. Dla mnie bomba Żałuj Waść boś trąba!!! Pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...