Jeeb Napisano 11 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 11 Sierpień 2024 19 godzin temu, marekbtl napisał: Stany, Stany fajowa wioska😉. A to śliczne dziewczę to córka? wnuczka? pra … nie możliwe, ludzie tak długo nie żyją😀. Dżony, zdrówka i pozdro dla Małżowiny, chociaż może to córka, Ty jakoś Starrawo wyglądasz z tą laską. (Udał mi się szpas?😉 albo dzok?) To 2 emerytów i wnuczka a te stany to trochę dziwny kraj, wczoraj poszedłem na na wieczorny spacere, ciepło było więc myślę sobie coby jakiegoś napoju izotonicznego się napić Na stacji benzynowej długo mi zajęło znalezienie normalnego piwa, w końcu jest - europejskie Stella, szybko do kasy a pani prosi o ajdi????? Myślę sobie cooo ona chce przecież widzi że dziadek już dawno skończył 21 lat. Nie dało rady, musiałem przynieść paszport z hotelu 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 11 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 11 Sierpień 2024 W dniu 10.08.2024 o 18:40, marekbtl napisał: Bo Grimson to sympatyczny Gladiator. pozdro Jak wejdzie 180kg + 180kg +120kg przed zbliżającym się sezonem, to wtedy możesz mnie tak nazywać 😁 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marionen Napisano 13 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 13 Sierpień 2024 W dniu 25.07.2024 o 17:27, Victor napisał: W tym sezonie jakoś słabo rowerowo przez pogodę-ciągle opady choć to nie usprawiedliwienie ale dziś udało się coś obok komina pojechać i chyba nie jest tak źle z kondycją fizyczna 😉 kilka fotek z trasy Nie wiem w jakim rejonie Belgii operujesz, ja najlepiej się czuję w części Walońskiej (zwłaszcza Ardeny i Moza). Dawno jednak nie byłem. W dniu 27.07.2024 o 09:08, grimson napisał: No i weszło 50km w nogi. Pobudka 5.30, wracając do domu aut więcej niż o 6 rano Za Antonin u mnie masz zawsze dzięksa (chyba, że nie zauważę posta) W dniu 2.08.2024 o 15:05, cyniczny napisał: Poniżej relacja z 4 dniówki rowerowej po kraju libereckim i usteckim z zahaczeniem o Saksonię. Start wycieczki zaplanowany został z Bogatynii, stała brygada czyli Marcin, Sylwek i ja. Na tej wycieczce wyjątkowo poruszałem się rowerem MTB pożyczonym od Sylwka. Niestety w moim Fuji trzasła rama, a dokładnie dolna rurka tylnego widelca blisko mufy suportowej. Dzień pierwszy. Z Piaseczna ruszamy dość późno bo około 7:30. W Bogatynii meldujemy się przed 13:00 i niespełna pół godziny później ruszamy na trasę. Z Bogatyni wyjeżdżamy fajną ścieżką wzdłuż ogrodów działkowych i za chwilę przekraczamy granicę z Czechami. Chwilę później zjeżdżamy z głównej drogi i świetnym bocznym asfaltem jedziemy do Hermanic Za Hermanicami tylko na chwile wjeżdżamy na główną drogę nr 13 by po raptem 2 km zjechać ponownie na boczne drogi. W Chrastavie na rynku pierwsze czeskie piwko. Na całym wyjeździe za piwo wyjdzie nam płacić 48-55 koron, co przy kursie 0,17 za koronę wychodzi poniżej 10 pln za piwo w knajpie. Za Chrastavą pojawia się nasz główny cel dzisiejszego dnia czyli Jested. Podjazd dość długi - Garmin wskazał 11km, Wahoo Sylwka zaczęło już odliczać na 16 km przed celem. Od Liberca do skrętu w lewo (jakieś 4-5km) spory ruch samochodowy i motocyklowy. Po skręcie w lewo ostatnie 2,5km znacznie spokojniejsza droga, ale i stromsza. Z Jested kierujemy się w stronę Osceny. Początkowo główna drogą, ale po kilku kilometrach zjeżdżamy na fantastyczną boczną drogę W Mimon mamy ochotę na jakąś obiadokolację, ale w Restauracji Drevenko dostajemy informację że kuchnia tylko do 19:00. Widząc nasze smętne miny właściciel proponuje nam knedliki z borówkami na ciepło i to jest przysłowiowy strzał w 10. Knedliki są przepyszne, nadziewane jagodami, posypane cynamonem i podlane bitą śmietaną...pycha. Kwaterę na pierwszą noc zaklepaliśmy jeszcze w Polsce 4 km od Mimon. Stąd robimy tylko małe zakupy na wieczór i śniadanie i lecimy na nocleg. Podsumowanie dnia pierwszego. Dzień drugi Nasza kwatera na pierwszą noc. Byliśmy jedynymi gośćmi. W nocy i rano zgodnie z prognozami dość mocno padało, stąd zbytnio nie śpieszymy się. Pani sprzątająca wygania nas równo o 10:00 (a właściwie 5 minut przed czasem:-)). O tej porze pogoda mniej więcej się wyklarowała, jest pochmurno, wieje mocny wiatr, ale nie pada, a drogi całkiem nieźle przeschły, no powiedzmy na polach, bo lesie mokro mocno. W okolicy Velenic zachowały się dwa budynki dawnych sklepów lustrzanych. Obiekt w tym miejscu nazywany był zwierciadłem Rabštejna, a drugi, położony około 800 m dalej, zwierciadłem Velenickiej. W tym drugim oprócz sklepu, była również szlifiernia luster. Lustra wykonywano na 8 maszynach polerskich, które napędzane były płynącym w dolinie potokiem Svitavka. W dalszym ciągu mocno pochmurno, ale prognozy mówią, że powinno być coraz lepiej Pierwszy mały popas robimy pod skalnym zamkiem Sloup I to jest świetny pomysł, bo przechodzi jeszcze krótka ulewa i dosłownie chwilę później robi się pięknie - i tak już będzie do końca wyjazdu. Staw Radvanecky przed Nowym Borem Ścieżka rowerowa do Nowego Boru - przepiękna Za Nowym Borem czeka nas 4 km podjazd - kończący się bardzo ładnym punktem widokowym Panska Skala - bardzo charakterystyczna skała z wychodnią bazaltu, zwana też bazaltowymi organami. rzeka Ploucenice W Decinie mamy ochotę na konkretny obiad, znajdujemy dwie restauracje obok siebie, ładujemy się do pierwszej, pani pyta się co podać, słysząc że chcemy coś zjeść proponuje nam piwo:-) Od słówka do słówka okazuje się, że żadnej kuchni w lokalu nie mają, na pytanie o restauracje na przeciwko stwierdza, że tam jest tak samo. Kieruje nas do knajpy w mieście o nazwie Kocanda. Logujemy się tam i zamawiamy karkówkę z pieczonymi warzywami i frytkami. Pałaszujemy wszystko choć mięso smakuje średnio, a warzyw jest tyle co kot napłakał. No nic grunt że najedzeni. Po obiedzie ruszamy na punkt widokowy położony po drugiej stronie Łaby. Podjazd krótki, ale ciężki. Nachylenie praktycznie nie spada poniżej 15% i wchodzi w kolana konkretnie, ale warto było się pomęczyć, bo widoki bardzo ładne. W trakcie obiadu ogarnęliśmy kwaterę kilkanaście kilometrów za Decinem w okolicy Sneznika. Cała droga na kwaterę idzie pod górę. Niepotrzebnie wybieramy początek drogi ulicami Sneznicka i Druzstevni, bo na tej drugiej asfalt kończy się wraz z zabudowaniami i przez ponad 2km jest droga gruntowa z dość luźnych kamieni i ponad 1 km z nachyleniami pod 15%. W końcu droga dobija do asfaltu i dalszą część podjazdu jedzie się całkiem przyjemnie. Na kwaterze szybko rozpakowujemy się, bo wpadliśmy na pomysł wjechania na Sneznik dzisiaj i skorzystania z pięknego zachodu słońca. , Podsumowanie dnia drugiego. Kolejnego dnia ruszamy dość szybko, bo i nie ma co zwlekać. Pogoda piękna i wiele miejsc do odwiedzenia. Większość tego dnia spędzimy po niemieckiej stronie granicy, ale na ostatni nocleg wrócimy do Czech. Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Niemiec, niestety nie ma żadnej tabliczki. Nie licząc 2 km podjazdu do zamku Konigstein przez 25 km mamy cały czas w dół z wyjątkiem 2-3 małych hopek niewartych wspomnienia:-) zamek Konigstein I już nad Łabą. Elberadweg, czyli Łabski szlak rowerowy, jedziemy nim tylko 10 km do Stadt Wehlen, ale i te 10 jest bardzo ładne. Most Bastei jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Szwajcarii czesko-saksońskiej. Na prom czekamy dosłownie chwilę i przeprawiamy się na drugą stronę Łaby - koszt 3 euro z rowerem. Tylko na chwilę zatrzymujemy sie w miasteczku na kilka fotek i lecimy piekna drogą rowerową położoną w głębokim kanionie do Rathenwalde Hohnstein Z HohnStein jedziemy kawałek bardzo ładna trasa rowerową. I zamknięta drogą dobijamy się do drogi prowadzącej z Bad Schandau do Hinterhermsdorf - 9 lat temu jechaliśmy nią, ale w drugim kierunku. Drogą tą nie jedziemy długo i po chwili skręcamy w las na szlak rowerowy wzdłuż potoku Kirnitzsch i w kierunku granicy z Czechami. Droga jest bardzo przyjemna, w lesie panuje całkiem miły chłodek. Graniczny mostek Od granicy przez 2-3 km jest szuter, miejscami dość mocno luźny, ale widoki przepiękne. Później szuter przechodzi w asfalt W Jetrichovicach stwierdzamy, że mamy bardzo dobry czas, bo na zarezerwowaną kwatera zostało około 4km. Stąd spędzamy ponad 1h na życie chwilą:-) Sam podjazd był po górskiej gruntowej drodze z całkiem konkretnymi nachyleniami, bywało i pod 18%, stąd lekko nie było. W końcu docieramy do noclegu - schronisko na Tokani. Siedzimy chwilę delektując się kolejnym piwem i ciszą, ale to nie trwało długo. Po chwili zajeżdża 10-12 bikerów i od razu zrobił się gwar i harmider. Podsumowanie dnia czwartego Dzień czwarty Ostatni poranek na wyjeździe - pogoda znowu jak drut:-) Z samego rana czeka nas dokończenie wczorajszego podjazdu, początek asfalt, ale za chwilę ślad każe nam zjechać na szuter. Tam w pewnym momencie nachylenia i nawierzchnia robią się bardzo trudne do podjechania - 22% i miejscami łachy piachu. Z trudem docieram na szczyt, później droga już się wypłaszcza i docieram do asfaltu. krótki popas gdzieś za Krasnym Polem. Droga do Krompach, obfituje w piękne widoki Za Krompachami też pieknie Czeka nas ostatni konkretny podjazd na tej wycieczce, około 5km i zjazd do Hradka nad Nisou. Podjazd nie jest zbyt trudny, ale jakość nawierzchni zarówno na podjeździe jak i na zjeździe jest tragiczna. W Hradku jemy jeszcze obiad i tu trafiamy na świetną restaurację o nazwie "K" gdzie każdy z nas zamawia co innego i wszystkie dania są przepyszne. Do końca wycieczki zostało już około 15km, ale została jeszcze jedna atrakcja - trójstyk granic PL/CZ/DE. To mój trzeci objechany na rowerze. Ten jest jednym z ładniejszych, duże trzy flagi narodowe + unii europejskiej. Bardzo ładnie to wygląda. Jeszcze rzut oka na kopalnie odkrywkową i docieramy do samochodu. Podsumowanie dnia czwartek i mapka całości , Podsumowanie Przejechane około 350km i według Garmina zrobione ponad 5600 w pionie. Wycieczka przepiękna, w wielu miejscach byłem po raz pierwszy, wiele widoków zostanie ze mną na zawsze. Pogoda i towarzystwo dopisało i obyło się bez żadnych wypadków czy awarii. @cyniczny jak zwykle świetna relacja i piękne foty. Objechane przez Was tereny często odwiedzam, oczywiście ja nie na rowerze, tylko auto, łażenie z buta i jest tu bardzo dużo tras via ferrata (np Decin). W tym roku sporo dni w okolicy spędziłem na ferratach Pozdrawiam. 9 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 14 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 14 Sierpień 2024 hehe przy tej via ferracie staliśmy u góry, nawet ktoś się akurat wdrapywał na górę. Piękne widoki i tak jak piszesz przepiękne tereny na wszelkiego rodzaju aktywności fizyczne. Szkody tylko, że to jednak kawałek drogi ode mnie, bo jeździłbym tam znacznie częściej. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 14 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 14 Sierpień 2024 7 godzin temu, marionen napisał: Nie wiem w jakim rejonie Belgii operujesz, ja najlepiej się czuję w części Walońskiej (zwłaszcza Ardeny i Moza). Dawno jednak nie byłem. Za Antonin u mnie masz zawsze dzięksa (chyba, że nie zauważę posta) @cyniczny jak zwykle świetna relacja i piękne foty. Objechane przez Was tereny często odwiedzam, oczywiście ja nie na rowerze, tylko auto, łażenie z buta i jest tu bardzo dużo tras via ferrata (np Decin). W tym roku sporo dni w okolicy spędziłem na ferratach Pozdrawiam. Antonin- mam blisko, klimatyczne miejsce. Fajna droga dojazdowa bocznymi drogami z prawie zerowym ruchem, dużo jazdy w lesie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lexi Napisano 14 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 14 Sierpień 2024 (edytowane) 10 godzin temu, marionen napisał: Nie wiem w jakim rejonie Belgii operujesz, ja najlepiej się czuję w części Walońskiej (zwłaszcza Ardeny i Moza). Dawno jednak nie byłem. Za Antonin u mnie masz zawsze dzięksa (chyba, że nie zauważę posta) @cyniczny jak zwykle świetna relacja i piękne foty. Objechane przez Was tereny często odwiedzam, oczywiście ja nie na rowerze, tylko auto, łażenie z buta i jest tu bardzo dużo tras via ferrata (np Decin). W tym roku sporo dni w okolicy spędziłem na ferratach Pozdrawiam. Woziszz z sobą zapasowe okulary?....tak troche ryzykownie Edytowane 14 Sierpień 2024 przez Lexi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marionen Napisano 14 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 14 Sierpień 2024 6 godzin temu, Lexi napisał: Woziszz z sobą zapasowe okulary?....tak troche ryzykownie Czy ryzykownie to nie wiem ale tak zawsze mam coś w rezerwie, bo często gdzieś zostawiam. Jako osoba niedowidząca muszę mieć rezerwę. W samochodach każdy większy schowek jest wypełniony jakimiś okularami, w plecakach, torbach podróżnych też. Mogę nie mieć gotówki, karty, dokumentów, zegarka, okulary jednak muszą być. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 30 Sierpień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 30 Sierpień 2024 W ostatni weekend z braku chętnego towarzystwa ruszyłem na pierwszą samotną wycieczkę dwudniową. Z domu startuję samochodem w piątek chwilę po 5:00. Cel Niepołomice gdzie docieram po 3 h jazdy. Parkuję prawie w centrum na bezpłatnym parkingu. W trakcie przebierania się i ogarniania roweru podchodzi starszy pan, zagaduje, a gdzie dokąd po co itp. Stwierdza, że do Myślenic może mi podpowiedzieć trasę w miarę po płaskim. Ale moim celem jest pojeżdżenie po górkach stąd nie korzystam:-) Z Niepołomic kieruje się do Dobczyc, po minięciu A4 i pierwszym podjeździe pokazują się pierwsze ładne widoki. Tak często kończą się drogi rowerowe na wioskach. Stąd zazwyczaj omijam je szerokim łukiem. Pierwszy popas robię w Gdowie nad brzegiem Raby. W sumie zupełnie nieplanowany, ale jest czas i miejsce na zjedzenie kanapek które przygotowałem na drogę. jezioro Dobczyckie mijam od południa, prawie go nie widząc Garmin i jego climbpro, na niby płaskiej końcówce podjazdu pokazuje, że ostatnie 300 metrów będzie miało średnie nachylenie 1%. Rzeczywistość była trochę inna i to 300 metrów miało nachylenie 10%. Malowniczo położony kościółek św. Wojciecha w Drogini. W parku w Myślenicach robię kolejny mały popas. Zaczynam ogarniać kwaterę na nocleg. Plan minimum dojechać do Makowa Podhalańskiego (90km trasy), plan optimum to Skawinki przed Lanckoroną, a maksimum dotrzeć pod Wadowice. Plan minimum od początku mi się nie podobał, bo zostałoby ponad 160km na sobotę, dodatkowo od razu z rana czekałby mnie podjazd na górę Makowską. Plan optimum odpadł, bo jedyna sensowna kwatera została zarezerwowana, został plan maksium. Ceny niestety dla 1 osoby wysokie, bo oscylowały w okolicach 170-250pln. Zaczynam obdzwaniać kwatery korzystając z googla maps i trafiam na agroturystykę Rudy Kot pod Wadowicami. Cena 80 pln jest świetna biorąc pod uwagę, że w ofercie jest wielki pokój + łazienką i oddzielna kuchnią. Dodatkowo rower bez problemu będę mógł wprowadzić do mieszkania, a sklep spożywczy w odległości 5 minutowego spaceru. Szybka decyzja i kwatera zarezerwowana. Informuje właścicielkę, że mogę być dość późno, około 18-20 w zależności jak mi pójdzie droga. Nie ma z tym żadnego problemu. Raba w Myślenicach. Do Makowa jadę początkowo wzdłuż S7 - droga znana z wielokrotnych podróży na Podhale również na narty:) Barierkoza level hard, IMHO zupełny bezsens zwłaszcza, że ruch na tej drodze relatywnie niewielki. Za Pcimiem odbijam od doliny Raby i przez Skomielną Czarną jadę do Wieprzca. Tej drogi nie polecam, choć w sumie alternatywnej nie ma. Ruch bardzo duży, jadę przez ciągnące się w nieskończoność zabudowania, więc widoków zero. Również zero cienia i cały czas lekko pod górkę, co powoduje, że trasa umyka powoli. W Wieprzcu odbijam na Żarnówkę i tam już robi się całkiem spokojnie i ładnie. Robię mały popas na przystanku, wcinam batona i coś tam piję;-) Do Makowa dojeżdżam całkiem żwawo i już bez zbędnych formalności wbijam się na podjazd na górę Makowską - 3.3km średnie nachylenie 7,3%. Podjazd początkowo idzie małymi serpentynami, jest dość sztywny (około 8-9%), ale idzie całkiem sprawnie. Po pokonaniu serpentyn robi się bardziej stromo i nachylenie nie spada poniżej 10%, a bywa i 14%. Trudności kończą się po 2,5km w okolicy kapliczki, później jest nawet mały zjazd i krótki odcinek 7%. Odpoczywam chwilę przy kapliczce, a kawałek dalej otwiera się bardzo ładny widok na okolicę. Zjazd do Jachówka jest znacznie bardziej stromy niż podjazd. Po około 1km nie spada praktycznie poniżej 12-13%, a jest odcinek około 500 metrowy z nachyleniami po 17-18%. Ręce bolą. Za Budzowem jest kolejny podjazd, według garmina łatwy ze średnim nachyleniem 4%, ale w połowie podjazdu jest kilkusetmetrowy zjazd, więc wiem ze końcówka będzie bardzo stroma no i taka była. Ładne widoki z drogi do Skawinek Za Skawinkami decyduje się ominąć Lanckoronę i podjazd na nią prowadzący. Jestem mocno zmęczony, upał też już daje popalić. Droga do Stryszowa jest mocno ruchliwa, nie wiele zmienia się po odbiciu z niej na Łękawicę. Tam też zaczyna się przedostatni podjazd tego dnia. Według garmina ma się skończyć na krzyżówce drogi z Dąbrówki, ale po dotarciu do zakrętu okazuje się że do szczytu brakuje ładnych 600 metrów. Na szczycie na przystanku autobusowym odpoczywam wcinając ostatnia kanapkę. Ruch jest cały czas duży i odpoczynek jest mało przyjemny. Z Łękawicy zjeżdżam nad jezioro Mucharskie, tu ruch jest już bardzo niewielki, przyjemna droga na której można odetchnąć. Po minięciu jeziora czeka mnie ostatnia wspinaczka, idzie ona całkiem sprawnie. Teraz już tylko zjazd nad Skawę, do kwatery zostało niewiele kilometrów, a część z nich po VeloSkawa Mocno zmęczony docieram na kwaterę - wszystko jest tak, jak pani obiecywała przez telefon:-) Podsumowanie dnia 1 Dzień drugi Rano idę do sklepu (czynny w soboty od 5:00) po zakupy na śniadanie. Okazuje się, że są dostępne gotowe kanapki. Biorę dwie + drożdżówkę. Po śniadaniu w miarę szybko się ogarniam i już o 7:00 jestem na trasie - Skawa o poranku. Dzisiaj czekają mnie podjazdy tylko w pierwszej część trasy, czyli do Krakowa. Zdarzają się ścianki, ale są krótkie. Ruch na drogach znacznie mniejszy i jest całkiem ładnie. Przez pogórze Wielickie kieruje się powoli do doliny Wisły. Kanał Łączany - Skawina idący równolegle do koryta Wisły, powstał w celu doprowadzania wody do elektrowni Skawina. Alwernię omijam od wschodu zahaczając o rezerwat przyrody "Dolina potoku Rudno". Za Grojcem przejeżdżam nad trasą A4 i jadę do zamku Tenczyn. Znaki mówią ze jest objazd, ale liczę że rowerem bez problemu przejadę. Niestety już z daleka widzę, że droga jest dokumentnie rozkopana wiec rezygnuje z dotarcia do zamku i jadę dalej przez Tenczyński Park Krajobrazowy. Jadąc przez park krajobrazowy przypominam sobie pewne zdjęcie zrobione dokładnie w tym samym miejscu 15 lat wcześniej podczas podróży z Krakowa do Częstochowy odbytej z kolega Januszem - jednej z pierwszych wielodniowych wycieczek rowerowych. Łezka w oku się zakręciła:-) Docieram do Krakowa, jeszcze tylko ostatni podjazd do ZOO w Krakowie. Tam w kawiarence kawka, ciastko i lemoniada. W planach miałem małą kąpiel nad zalewem w Kryspinowie, ale dzikie tłumy zniechęciły mnie do tego. W Krakowie wbijam się na WTR. Niestety z uwagi na remonty czasem muszę od niej odbić. Zwłaszcza w okolicy klasztoru sióstr Norbertanek oraz przy bulwarze inflanckim. Sama jazda jest dość monotonna, zwłaszcza po minięciu centrum Krakowa. Mokry sen "czasowca" - WTR w okolicy mostu S7 na Wiśle. Nie przepadam za takimi trasami. Trasę miałem kończyć od razu w Niepołomicach, ale postanawiam jeszcze przez Wole Batorską dotrzeć do puszczy Niepołomickiej. W puszczy - plan był dotrzeć do południowych rubieży lasu i przez Kłaj wrócić do Niepołomic, ale jest mocno zmęczony, upał daje się mocno we znaki i jakoś bardzo słabo mi się jedzie. Stąd rezygnuję z jazdy dalej i najkrótszą drogą wracam do samochodu. Statystyki 2 dnia. 7 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moruniek Napisano 1 Wrzesień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 1 Wrzesień 2024 Mazury - trochę mam mieszane uczucia. Z jednej strony mamy super MOR-y gdzie są toalety, kosze na śmieci a nawet gniazdka z prądem. Z drugiej stony asfaltujemy brzegi jezior i stawiamy dziwne bariery, ani to estetyczne, ani potrzebne, ani też bezpieczne. Wspomniany MOR. Uwaga są trochę poukrywane, trzeba zjechać z głównej trasy, brak oznaczeń w terenie tylko mapa elektroniczna do pobrania QR kodem. Mapka. Sporo asfaltowych odcinków, przedzielonych piachem. Bywa malowniczo. Tu trochę zjechane z tej trasy. Moje dzieciaki (młodzież) zadowolone. Czasem rower służył nam za stojak na ubrania podczas kąpieli. Są oczywiście wieże widokowe. Tu widok z góry. Pyszne jedzenie po drodze, pizza Nowe Guty - rewelacja. c.d.n. 7 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 11 Listopad 2024 Zgłoszenie Share Napisano 11 Listopad 2024 Parę wczorajszych fot, tereny wokół komina (polder Kotowice) zalane podczas ostatniej powodzi, powoli da się już wszędzie jeździć. Było bardzo sensualnie - na jakiś czas zapomniałem o rowerze. Aparat najlepszy - czyli ten co miałem przy sobie. Winiety dodane. 4 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 21 Listopad 2024 Zgłoszenie Share Napisano 21 Listopad 2024 Parę dni później (czyli przed chwilą), parę kilometrów obok. Kto mówi, że listopad nie jest dobry do jazdy? Tylko dzień krótki. Za to gorąca wanna smakuje po jeździe niebiańsko. 5 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 22 Listopad 2024 Zgłoszenie Share Napisano 22 Listopad 2024 Dzisiaj był Mr. Hyde Było mokro, ślisko i zimno. Oraz wietrznie. Nastroje też dołujące - ożyły demony... Ale później już musiałem walczyć o byt, błoto dwa razy zablokowało mi kompletnie rower, do tego śnieg padał... Na końcu przy domu nie mogłem odczepić klucza z zapięcia tak mi zgrabiały ręce. W wannie też nie czułem jaka była woda. Ale ogólnie super dzionek. 60 km w takich warunkach liczy się x2. 4 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 27 Grudzień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 27 Grudzień 2024 Parę dzisiejszych, jeszcze ciepłych (po prawdzie to jednak zimnych) fotek. 5 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marionen Napisano 28 Grudzień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 28 Grudzień 2024 7 godzin temu, Wujot napisał: Parę dzisiejszych, jeszcze ciepłych (po prawdzie to jednak zimnych) fotek. Wiesiu proponuję zamienić pod butami pedały na coś bardziej odpowiedniego na przełom roku. Co do Twoich zdjęć to oczywiście najwyższa możliwa liga, dzięki, że się podzieliłeś. Jak się tak dłużej napatrzę to może sam kiedyś się rowerem gdzieś wybiorę. 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marekbtl Napisano 28 Grudzień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 28 Grudzień 2024 25 minut temu, marionen napisał: Wiesiu proponuję zamienić pod butami pedały na coś bardziej odpowiedniego na przełom roku. Co do Twoich zdjęć to oczywiście najwyższa możliwa liga, dzięki, że się podzieliłeś. Jak się tak dłużej napatrzę to może sam kiedyś się rowerem gdzieś wybiorę. Mario, aura sprzyja w mieście na rower, ale po kiego grzyba jechać tak wcześnie? Jeszcze w zimie? Do tego jeszcze nie dorosłem😉. I chyba nie uda się nigdy. pozdro ps. Wiesiek zdjęcia sztos, jak zwykle. Tego akurat mu zazdroszczę, ręki do zdjęć, czy też oka. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 28 Grudzień 2024 Zgłoszenie Share Napisano 28 Grudzień 2024 (edytowane) 2 godziny temu, marionen napisał: Wiesiu proponuję zamienić pod butami pedały na coś bardziej odpowiedniego na przełom roku. Co do Twoich zdjęć to oczywiście najwyższa możliwa liga, dzięki, że się podzieliłeś. Jak się tak dłużej napatrzę to może sam kiedyś się rowerem gdzieś wybiorę. Mariusz powoli zaczynam myśleć o nartach (czyli Norwegia już obstalowana). Ale rower o tej porze roku, szczególnie w nocy to jest kosmiczne przeżycie. Nie ma zieleni i doskonale znane tereny nagle są zupełnie inne, a po ciemku jeszcze inne. Jazda jest trudniejsza technicznie (bo, w zasadzie cały czas mokro). A jak pojawia się lód lub śnieg, no to robi się dopiero ciekawie. Single (kotowickie, Winna Góra), które w lecie są w miarę łatwe, w zimie wchodzą do wyższej ligi. To jest mieszanka ekscytacji, zauroczenia, mega koncentracji, a czasem strachu. Koło wyrzuca chmurę drobnych iskierek rozbłyskujących niczym fontanna sztucznych ogni. A za cienką kurteczką - pancerz zimna - czujesz go wprost fizycznie. Razem kosmos. Szczególnie jak jest do tego Superksiężyc. Do takich terenów dojeżdżam rowerem w 20 min. Oddzielną kwestią jest przygotowanie roweru i siebie. Siłą rzeczy jestem bardzo lekko ubrany (wczoraj na dole jedna warstwa). Góra - dwie. Ale na przedramionach trzy. Muszę jeszcze jakieś dobre rękawiczki dobrać - ciągle mam z tym problem - po dwóch, trzech godzinach nie jestem w stanie zmienić przełożeń. Ale najważniejsza sprawa to oświetlenie - już nie raz pisałem, że silna latarka KONIECZNIE z kolimatorem eliptycznym i sensowny uchwyt. Ten ostatni szukałem dwa lata, i po niezliczonej liczbie testów... udało mi się go wreszcie zrobić(zestawić) z dwóch samemu. Trzeba też mieć w tle głowy wariant awaryjny - w takich warunkach dętki się nie zmieni... Nigdy mi się to nie przytrafiło, ale kiedyś może się zdarzyć. Czyli coś na doubranie i zapięcie do roweru i jednak trasa przemyślana pod tym kątem. Warto pomyśleć o dodatkowym oświetleniu (na wszelki wypadek), szczególnie, że wracam po drogach publicznych. Wystarczą trzy godziny wolnego czasu, plus pół godziny na sprzątanie, pranie, serwis. Za to zero kosztów dojazdu. Moim zdaniem warto. Spróbuj - jak Cię znam - będziesz zachwycony. Edytowane 28 Grudzień 2024 przez Wujot 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lexi Napisano 1 Styczeń Zgłoszenie Share Napisano 1 Styczeń W dniu 28.12.2024 o 10:14, Wujot napisał: Muszę jeszcze jakieś dobre rękawiczki dobrać - ciągle mam z tym problem - po dwóch, trzech godzinach nie jestem w stanie zmienić przełożeń https://8a.pl/rekawiczki-black-diamond-arc-glove-black?srsltid=AfmBOorWMyq5L7Bzrqm2uf2VUKHefJ1bowZxJ873Uv3yX41kYmimVe1U Nie jestem ekspertem więc nie wiem czy spełnią Twoje "rowerowe" oczekiwania ale obejrzyj (ja biorę na rower jak zima ale przede wszystkim w góry jak bardzo zimno i wiatr) - krój super wyprofilowany.. niesamowicie chwytne i ergonomiczne.. takie.. rzekłbym "precyzyjne".. no i BD więc jakość bez przerostu formy nad treścią a i cena dobra. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 1 Styczeń Zgłoszenie Share Napisano 1 Styczeń 9 godzin temu, Lexi napisał: https://8a.pl/rekawiczki-black-diamond-arc-glove-black?srsltid=AfmBOorWMyq5L7Bzrqm2uf2VUKHefJ1bowZxJ873Uv3yX41kYmimVe1U Nie jestem ekspertem więc nie wiem czy spełnią Twoje "rowerowe" oczekiwania ale obejrzyj (ja biorę na rower jak zima ale przede wszystkim w góry jak bardzo zimno i wiatr) - krój super wyprofilowany.. niesamowicie chwytne i ergonomiczne.. takie.. rzekłbym "precyzyjne".. no i BD więc jakość bez przerostu formy nad treścią a i cena dobra. Dzięki. Wyglądają bardzo dobrze i chyba je kupię. Też ma o BD bardzo dobre zdanie. Dokładnie trafiłeś, bo chodzi aby były ciepłe i precyzyjne. Jak wkładam (pod te obecne) cienką rękawiczkę to jest już ciepło, ale gorzej mi się zmienia przełożenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Victor Napisano 9 Marzec Zgłoszenie Share Napisano 9 Marzec Wczorajsze 15h powrotu totalnie przemilczę ale dziś w nagrodę pogoda petarda na nizinie wiec rower trzeba było uskutecznić żeby nogi w firmie były 💪 30km w żółwim przejechane 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 9 Marzec Zgłoszenie Share Napisano 9 Marzec 13 minut temu, Victor napisał: Wczorajsze 15h powrotu faktycznie wczoraj kupa luda wyjechała z ośrodków po zakończeniu tygodnia karnawałowego. Dzisiaj mimo niedzieli pustki na stokach i wknajpach 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moruniek Napisano 9 Kwiecień Zgłoszenie Share Napisano 9 Kwiecień Dziś włóczę się po moich lasach, same powalone drzewa przez ostatnie wiatry. Dzwoni żona - "kup płyn do mycia naczyń, bo się skończył". Oczywiście żadnego plecaka nie mam, na szczęście mój rower ma uniwersalny uchwyt do przewozu płynu 😉. Kiedyś wiozłem w nim już śmietanę 😉. 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 11 Maj Zgłoszenie Share Napisano 11 Maj Takie tam z rana, przy 5st C na zewnątrz. Fajnie się jechało bo pusto na drogach. Tylko zimno wciskało się każdą możliwą szczelina. Vmax porównywalny do nart. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 11 Maj Zgłoszenie Share Napisano 11 Maj 2 godziny temu, grimson napisał: Takie tam z rana, przy 5st C na zewnątrz. Fajnie się jechało bo pusto na drogach. Tylko zimno wciskało się każdą możliwą szczelina. Vmax porównywalny do nart. Ja też z rana. Strzelin. Dokładnie Nowolesie start z parkingu przy S1. 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 11 Maj Zgłoszenie Share Napisano 11 Maj 2 godziny temu, sstar napisał: Ja też z rana a ja z wieczora 1 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 12 Maj Zgłoszenie Share Napisano 12 Maj 17 godzin temu, Jeeb napisał: a ja z wieczora Tyż piknie. Przebijam… z rana. Sulstrowiczki. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.