Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Walentynka...i dramat na stoku...


Rekomendowane odpowiedzi

Całe szczęście, że jednak skończyło się niegroźnie - życzenia zdrowia dla żony :cheerful:

Niestety dość niedawno sama się przekonałam jak całkiem niewinna sytuacja może skończyć się nieciekawie. Jakże dziękowałam w duchu, że jeżdżę w kasku. Co ciekawe wszystko to miało miejsce prawie na płaskim fragmencie stoku gdzie pojechałam sobie na luzie, spokojnie i "na krechę", jednak bez wielkiej prędkości... nawet nie wiem z jakiego powodu, zwyczajnie chyba narta "zakantowała", nie zdążyłam nawet zareagować. Obróciło mnie i uderzyłam tyłem głowy, aż gwiazdki mi się pokazały. Na szczęście pozbierałam się sama (mąż był z przodu i nawet nie widział mojego upadku). Skończyło się ostrym bólem głowy, a przez tydzień bolały mnie konkretnie mięśnie karku. Wolę nie myśleć co by było gdybym jechała szybciej...

Wg teorii mojego męża to dlatego, że przesadnie się rozluźniłam i straciłam czujność. Może coś w tym jest :rolleyes:: nauczkę mam, teraz jestem czujna nawet na banalnych fragmentach. Przynajmniej na razie. A mąż ma przykaz mieć mnie w zasięgu oka :wink:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paula bardzo fajnie jeździ, pewnie i odpowiedzialnie i na pewno nigdy nie przecenia własnych możliwości. Wypadek? Chwila dekoncentracji, rozluźnienia, a przede wszystkim zbieg niefortunnych okoliczności, które mogą spotkać każdego na stoku i na to nie ma siły :frustrating: Na szczęście nie skończyło się źle i wierzę, że Paula szybko dojdzie do siebie fizycznie, a przede wszystkim psychicznie i jeszcze w lutym znowu pojeździ na nartach. Trzymam mocno kciuki, żeby tak było :happy:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mariuszu Drogi, relacja brzmi dramatycznie. Życzę Wam nigdy więcej takich przeżyć. Paula niech szybko wraca na stok bo ważne jest żeby nie było psychicznych urazów po takim zdarzeniu. Miałem parę takich sytuacji i wiem z doświadczenia, że to ważne.

Oglądałem jeżdżącą Paulę zaraz po wstawieniu i miałem napisać coś o moich wrażeniach ale się powstrzymałem. Nie chciałem, żeby znowu wyszło, że marudzę czy się czepiam i dałem sobie spokój. Teraz bardzo żałuję.

Pierwsze zdanie postu miało brzmieć, że jeździ zbyt szybko w stosunku do umiejętności. Teraz pluję sobie w brodę.

Pozdrowienia serdeczne

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja uwaga dotycząca tego wypadku jest następująca, NIE MA W 100% BEZPIECZNYCH STOKÓW!!! Stok w Bałtowie to praktycznie "ślizgawka". Widziałem jak Paulina radziła sobie na bez porównania bardziej wymagających stokach. Widziałem jak jeżdzi na stromiznach, po lodzie, w miękkiej kaszy, a także z dużo większymi prędkościami niż te, które można rozwinąć w Bałtowie. A jednak Bałtów był feralny.

Nie widziałem samego upadku Pauliny. Jadąc usłyszałem jedynie stuknięcie nart i głośne "ojjj". Wydaje mi się, że Paulina najechała na moje tyły nart. Piszę wydaje mi się, bo nie poczułem żadnego uderzenia, jakiegoś przyhamowania czy jakiegokolwiek impulsu. Słyszałem jedynie, że coś się za mną dzieje. Nie przypuszczałem, że to co się dzieje, moze dotyczyć Pauliny. Myślałem sobie, ktoś to przewrócił się, i tyle. Natychmiast zatrzymałem się i zobaczyłem, że leży Paulina. Co było dalej, już wiecie.

Wcześniej, nigdy bym nie przypuszczał, że sprawny narciarz może sobie zrobić krzywdę w Bałtowie, ale jak przypomnę sobie zeszłoroczny wypadek mojego kolegi, też w Bałtowie, też w tym samym miejscu(!!!), który rozwalił sobie staw biodrowy ( ma obecnie protezę tego stawu), to przychodzi refleksja. Jak mało trzeba, aby wydarzyło się nieszczęście. Może to chwila nieuwagi, moze rozlużnienie, może grudka lodu,moze jakiś dołek. I nie potrzeba do tego wysokich gór, stromych stoków czy pędzenia z dużymi prędkościami!

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpieczne stoki są, to ludzie są niebezpieczni, i tu zgodzę się z Mitkiem, narciarze nie dopasowują szybkości w stosunku do umiejętności,a jak słyszę kretyński tekst typu"te narty SAME skręcają"to po prostu ręce opadają.

Zdrowia i pogody ducha.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Właśnie rozmawiałem z kolegą z pracy, który był wczoraj w Bałtowie i widział upadek Pauliny.

Sam upadek nie wyglądał groźnie ale reperkusje były bardzo poważne i mówi, że w pewnym momencie sam martwił się czy nieznana mu narciarska w ogóle żyje.

Co do "feralnych stoków" to jest to nieprawda. Takich stoków nie ma a upadek jest zawsze wynikiem błędu. W tym wypadku również jestem tego pewien choć upadku nie widziałem. Jazda na nartach kończy się z chwilą gdy zdejmujemy je z nóg - do tego momentu musimy być uważni i skupieni o czym często zapominają nawet wytrawni narciarze. Myślę, że część osób pamięta wypadek Renate Heusl w Bormio na zawodach kończących sezon w PŚ. Upadła i złamała nogę za metą - dodajmy bardzo poważnie co zoowocowało praktycznym zakończeniem kariery. Nie miała niestety okazji stanąć na podium dla zwycięzców klasyfikacji zjazdu, która wtedy wygrała.

Pozdrowienia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkiego dobrego i szybkiego powrotu do pełni sił dla Pauli!

Przy okazji dziękuję, że podzieliłeś się z nami tą relacją. Mnie osobiście dało to do myślenia - też miałam taki przypadek, że przejechałam narciarzowi niechcący po nartach, on prawie nie zauważył, ja się musiałam mocno ratować przed upadkiem. Oczywiście jechałam za szybko - przy średnich umiejętnościach jazdy, to naprawdę robi się niebezpieczne. Od tamtego czasu zwłaszcza przy gorszych warunkach staram się kontrolować prędkość.

A filmik z jazdy bardzo sympatyczny, widać w nim dużo miłości :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

....Od tamtego czasu zwłaszcza przy gorszych warunkach staram się kontrolować prędkość.

)

A wcześniej nie przyszło Ci do głowy, że jazda na nartach polega na kontroli prędkości???

Najeżdżając komuś na narty można tej osobie zrobić bardzo poważna krzywdę jak się taka nartę nagle "zabierze".

To są rzeczy oczywiste!

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A wcześniej nie przyszło Ci do głowy, że jazda na nartach polega na kontroli prędkości???

Najeżdżając komuś na narty można tej osobie zrobić bardzo poważna krzywdę jak się taka nartę nagle "zabierze".

To są rzeczy oczywiste!

Pozdrowienia

Trochę niezręcznie zapisałam to zdanie, które wyciągnąłeś z wypowiedzi. Oczywiście, że bezpieczne poruszanie się po stoku w dół polega na kontrolowaniu prędkości. W trakcie nauki jazdy na nartach przychodzi jednak ten moment (myślę że dla każdego) kiedy narciarz czuje się w miarę pewnie i chciałby sobie pozwolić na jazdę z większą fantazją (najczęściej też z większą prędkością) przy czym najczęściej sam nie widzi tego, że jeszcze nie ma na tyle umiejętności aby sobie móc na to pozwolić. Ten moment, o którym pisałam, był właśnie dla mnie chwilą, od której zdecydowanie bardziej staram się kontrolować jazdę i niepotrzebnie nadmierną prędkość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Trochę niezręcznie zapisałam to zdanie, które wyciągnąłeś z wypowiedzi. Oczywiście, że bezpieczne poruszanie się po stoku w dół polega na kontrolowaniu prędkości. W trakcie nauki jazdy na nartach przychodzi jednak ten moment (myślę że dla każdego) kiedy narciarz czuje się w miarę pewnie i chciałby sobie pozwolić na jazdę z większą fantazją (najczęściej też z większą prędkością) przy czym najczęściej sam nie widzi tego, że jeszcze nie ma na tyle umiejętności aby sobie móc na to pozwolić. Ten moment, o którym pisałam, był właśnie dla mnie chwilą, od której zdecydowanie bardziej staram się kontrolować jazdę i niepotrzebnie nadmierną prędkość.

Jak dla mnie na etapie o którym piszesz jest 75% użytkowników stoków z czego mniej więcej połowa w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z Paulą ze szpitala. Jesteśmy już w domu.

Ordynator po przejrzeniu wyników badań i wywiadzie z Paulą uznał, że może wrócić i odpoczywać w warunkach domowych.

Dostała zwolnienie do końca miesiąca i ma ograniczyć w tym czasie swoją aktywność.

Boli ją nadal, nie może się schylać...i mówi, że "zbieranie" myśli ją męczy.

Jak weszliśmy do domu, praktycznie od razu położyła się i zasnęła.

Po drodze dyskutowałem z nią długo odnośnie jej jazdy i tego, że mnie nie słucha i przecenia swoje możliwości, jeździ nie przewidując...nie patrzy na innych tory jazdy (spójrzcie na filmik - jest tam taki fragment gdy gość przed nią się przewraca - nawet nie zareagowała) - Mitku, Chłopaki jeszcze raz prośba do Was o to by ocenić jej jazdę i napisać szczerze, co ma poprawić. Może jak od Was to przeczyta, to wreszcie do niej dotrze, że jeszcze długa droga przed nią.

Tym bardziej proszę, że pytała, czy już ktoś coś napisał w temacie :happy:

Niestety z przyszłotygodniowego wyjazdu w Beskidy zrezygnowaliśmy...

...rozmawiałem z nią również, by zastanowiła się nad opcją zrezygnowania z wyjazdy marcowego w Alpy - odmówiła kategorycznie, powiedziała, że jedzie i nawet nie ma dyskusji.

W każdym bądź razie, pasję i miłość do nart ma olbrzymią. Już myśli o śmiganiu, nowych nartach itd...

A ja? Cóż?

Zastanawiam się, czy to dobrze - to co przeżyłem...masakra - i tak jak Mitek pisze o odczuciach Kolegi, który to widział - Cud, że skończyło się tak jak się skończyło...

Nauczę ma Ona, nauczkę mam ja - zawsze czujnym, zawsze ostrożnym być, myśleć...za siebie i za innych wokół.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia Paula. Nie ma sensu nikogo pouczać bo z takich wypadków największe doświadczenie wynosi ten kto się rozbił. Podczas mojego pierwszego wyjazdu w Dolomity wydawało mi się że jeżdżę na tyle sprawnie że dam sobie radę - tak to wyglądało do 3-go dnia. Jeździłem szybko i mocno, świat był mój, wiatr we włosach i adrenalina. Wystarczyła jedna mulda na której wystrzeliłem jak z procy wpadając między sosny rosnące wzdłuż trasy i wybijając sobie bark. Teraz po latach jak analizuje tamten przypadek, to mam wrażenie że otarłem się o śmierć - to był czas jeżdżenia bez kasku, wystarczyło paręnaście centymetrów w lewo bądź prawo i przyłożyłbym centralnie w drzewo - byłaby śmierć albo trwałe kalectwo, skończyło się na szczęście tylko zwichniętym barkiem. Już następnego dnia bylem na oślej łączce z ręką na temblaku i z prędkością 2km/h zjechałem kilka razy żeby mi wypadek nie został w głowie - niestety został i teraz jeżdżę przesadnie ostrożnie, często się zatrzymuję żeby przepuścić tych co jada za mną, nie pcham się w tłum, nie jeżdżę blisko za innymi, pilnuję się żeby nie zrobić sobie krzywdy. Do tej pory paraliżuje mnie niekiedy strach przed wypadkiem, połamaniem, tragedią. Narty to wspaniały sport, ale cholernie niebezpieczny, trzeba sobie tylko uświadomić że nie jesteśmy z żelaza. Tego uczę swojego syna który w tym roku zaczął jeździć - rozwaga nade wszystko.

Jeszcze raz najlepszego, wracaj szybko do zdrowia Paula i śmigaj dalej, byle bezpiecznie :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie , w kontekście nieszczęśliwej wywrotki Pauli . Chodzi o umiejętność w miarę bezpiecznego upadania/wywracania się . Jak ktoś trenował zwłaszcza sztuki walki , ale nie tylko , to wie o co chodzi . Niejeden z nas , niejeden raz pewnie zaliczył tzw. dzwona . Ilość doświadczenia zebranego w tej materii:smile: później w jakiś sposób procentuje . Sama wywrotka to zawsze coś co nas zaskakuje i trudno to kontrolować , ale jak potrafimy w tym momencie sterować naszym ciałem chociaż w minimalnym stopniu to mamy szansę do ograniczenia jej skutków do minimum . Nie życząc nikomu żadnych wypadków/upadków , mam nadzieję , że zrozumiale przekazałem swoją myśl:smile:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety człowiek podczas nieplanowanego upadku najczęściej jest tylko kilogramami pędzącej masy, rzadko kiedy myśli się o bezpiecznym lądowaniu, ostatni przypadek Ondreja Banka dobitnie pokazuje że nawet próbując się ratować (co mam wrażenie Ondrej próbował robić) często niestety nie ma się na to ani czasu ani głowy, zbyt szybko się to wszystko dzieje żeby człowiek był w stanie należycie zareagować :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, bardzo współczuje wypadku i życzę szybkiego powrotu do zdrowia i na narty!!!

Po drugie, całkowicie zgadzam się z refleksjami na temat głupich i niefrasobliwych upadków. Moje tegoroczne upadki wynikały w 100% z głupoty, na przykład spektakularnie wyrżnęłam orła na dojeździe do knajpy, bo wrzuciłam na luz, rozwinęłam dużą prędkość, narta złapała krawędź i gleba... Na stoku mi się to nie zdarza, bo czuję respekt do gór, lubię też mieć kontrolę nad sobą i prędkością, do tego dochodzi wyczulenie na innych narciarzy. Natomiast w naszej grupie mieliśmy też poważniejszy wypadek osoby jeżdżącej za szybko. Wysportowany mężczyzna jeżdżący dopiero drugi sezon poczuł się niezwykle pewnie, zaczął rozwijać prędkości nieadekwatne do umiejętności i pokonało go wypłaszczenie na niebieskiej trasie, niby nic wymagającego, ale umiejętności zabrakło, zobaczyłam jak wywija helikopter w powietrzu, łamie kij i bezwładnie ląduje. Efekt - naciągnięte więzadła i wyłączenie z jazdy do końca wyjazdu :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci marboru, że zaimponowałeś mi swoim postem. Po oglądnięciu filmu miałem bardzo podobną opinię do Mitka, tzn. że jest chyba delikatnie za szybko ale nie chciałem wychylać się z takimi postami, żeby nie wprowadzać niepotrzebnych napięć. Fajnie jednak, że zdajecie sobie sprawę z przyczyn zdarzenia bo tylko pełna świadomość uchroni przed powtórką. Przypominaj co jakiś czas to zdarzenie bo czasem kiedy wychodzi się bez większego szwanku z wypadku to szybko zapomina się tej lekcji. Wiem to po sobie za co teraz płacę wysoką cenę. Szybkiego powrotu do zdrowia dla Twojej lubej !

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Skoro mamy pisać szczerze - zobowiązał nas Mariusz jak rozumiem - to będę pisał.

Co do Pauli Twoja diagnoza jest niestety bardzo trafna Mariuszku. Bałtów to łączka na której nie powinno sie nic stać zwłaszcza w takich warunkach. Skoro się stało to błędy były ewidentne. Jeżeli Paula najechała na narty Bumera to znaczy, że jechali w niewielkiej odległości a już samo to jest błędem - chyba, że mamy do czynienia z zamierzona jazda synchroniczną (ale to raczej nie ten etap). Kolejny element to duża szybkość nieadekwatna do umiejętności. Paula jeździ półskrętem w lekkim odchyleniu. Taka jazda zapracuje w Bałtowie ale na stromszym trudniejszym stoku będzie utrata kontroli jak nic. To nie jest panowanie nad prędkością tylko panowanie mniej więcej nad kierunkiem jazdy a to co innego. Na szczęście niewielkie reperkusje więc warto potraktować ta sytuację jako ostrzeżenie. Z taktyki jazdy Paula dostaje 2 i już ja skarało.

Po części postów w temacie też widać niezrozumienie tego co to znaczy "panowanie nad nartami". Dobry narciarz sie nie wywraca bo każdy upadek może się skończyć tak jak Pauli albo gorzej.

Pozdro

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...