cyniczny Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Cześć Poniżej relacja z 4 dniówki po Osttirolu - odwiedzone 4 ośrodki: Heiligenblut / Grossglockner, Kals-Matrei, Sillian i St. Jakob im Defereggental. Dzień 1 - Heiligenblut Startujemy we wtorek z Piaseczna zaraz po 1/10:-) Cel Osttirol, klasyczna 4 dniówka i jak sie okaże każdy dzień spędzimy w innym ośrodku. Jadę z synem, ekipa miała być większa, ale się wykruszyła. Kwaterkę mamy zaklepaną w Prappernitze (5km od Lienzu), cena 160 jurków za 3 doby za apartament - sypialnia, kuchnia, salonem, łazienka z oddzielnym kibelkiem. Dodatkowo po kontakcie z właścicielką nie ma problemu abyśmy zajechali rano prosto z drogi, bo kwatera wolna. Cała podróż zajmuje około 11h i przed 07:00 meldujemy się w apartamencie z taakimi widoczkami za oknem 13 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 21 Luty 2023 Autor Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 coś mi wycięło resztę:-) No to jeszcze raz:-) Cześć Poniżej relacja z 4 dniówki po Osttirolu - odwiedzone 4 ośrodki: Heiligenblut / Grossglockner, Kals-Matrei, Sillian i St. Jakob im Defereggental. Dzień 1 - Heiligenblut Startujemy we wtorek z Piaseczna zaraz po 1/10:-) Cel Osttirol, klasyczna 4 dniówka i jak sie okaże każdy dzień spędzimy w innym ośrodku. Jadę z synem, ekipa miała być większa, ale się wykruszyła. Kwaterkę mamy zaklepaną w Prappernitze (5km od Lienzu), cena 160 jurków za 3 doby za apartament - sypialnia, kuchnia, salonem, łazienka z oddzielnym kibelkiem. Dodatkowo po kontakcie z właścicielką nie ma problemu abyśmy zajechali rano prosto z drogi, bo kwatera wolna. Cała podróż zajmuje około 11h i przed 07:00 meldujemy się w apartamencie z taakimi widoczkami za oknem Na pierwszy ogień idzie ośrodek Heiligenblut / Grossglockner. Dojazd najdłuższy bo ponad 40 km. Od razu wjeżdżamy na szczyt Schareck. Jest już dość ciepło, stoki mocno nierówne, sporo kartofli, ale w taką pogodę, czyli duży minus w nocy, duży plus w dzień to niestety zjawisko normalne. Dodatkowo większość stoków w ośrodku ma południową ekspozycję. No ale nie ma co narzekać - trzeba jeździć i podziwiać widoki. Jeszcze przed południem kolejką Tunnelbahn Fleissalm jedziemy do drugiej, mniejszej części ośrodka. Tam ciekawym łamanym orczykiem wciągamy się kawałek na górę. Po wjechaniu na górę okazuje się, że nie było to konieczne, bo wystarczyło pójść mocno w prawo i za budynkiem tunelowej gondolki można było od razu dojechać do krzesła Fleissbahn. W tej części ośrodka są 3 trasy, dwie bezpośrednio dostępne z krzesełka, po lewej niebieska 11-ka po prawej czerwona 12-ka. Trasy mocno podobne do siebie. Trzecie trasa 11a wymaga wciągnięcia się orczykiem na najwyższy punkt ośrodka szczyt Hochfleiss 2902 m n.p.m. Orczyk ma ponad 400 m przewyższenia więc od połowy idzie naprawdę mocno w górę. Widoki ze szczytu przepiękne Przy górnej stacji krzesełka jest kolejny punkt widokowy Kolejek do kolejek nie ma żadnych, jeździmy na bieżąco. Na trasach tez luźno, czasem trzeba poczekać może minutkę i jedzie się zupełnie samemu Po 13:00 siadamy na małe co nieco. Nie ma co się oszukiwać, jesteśmy dość mocno zmęczeni po nieprzespanej nocy w podróży. Dodatkowo warunki zrobiły się już mocno wiosenne, jest grubo powyżej 10 stopni na plusie, co przy południowej ekspozycji stoków powoduje, że płyną całkiem nieźle. Po powrocie na główną część ośrodka decydujemy się zakończyć narciarski dzień. Ośrodek bardzo fajny, ale nie na takie wiosenne nartowanie. I właściwie nie było gdzie uciec w jakieś bardziej zacienione czy inaczej położone trasy. Jedynie trasa nr 1 ma północno-zachodnią ekspozycję, ale jej połowa to taka trasa "półkowa" więc niezbyt ciekawa. Ale na pierwszy dzień wystarczy, grunt że znowu człowiek na nartach:-) Dzień drugi Znowu będziemy sie kręcić koło najwyższego szczytu Austrii, ale tym razem z drugiej strony. Jedziemy do ośrodka GG Resorts Kals-Matrei. Parkujemy praktycznie przy samej gondoli w Kals, oprócz nas jeszcze tylko jeden samochód z turystami, reszta to obsługa ośrodka. Pogoda to praktycznie kopia pierwszego dnia, czyli rano lekki mróz, im dalej w dzień tym cieplej. Tym razem jednak mamy nadzieje na lepsze pojeżdżenie, bo w ośrodku trasy są położone na linii wschód-zachód, a trasy pod krzesłem Cimaross nawet lekko północnym kierunku. Ale na pierwszy ogień idą trasy po stronie Kals. Pierwszy zjazd robimy ponownie na sam dół do gondoli, ale jedynie pierwsza część trasy jest warta kilkukrotnego przejechania do stacji pośredniej gondolki. Prawie cała niebieska część zjazdu w dolinę to klasyczna półkowa trasa. Dopiero przy górnej stacji orczyka przechodzi w normalną trasę narciarską. Od strony Kals oprócz dwóch dość wolnych krzesełek jest też nowa kanapa Glocknerblick Niby tylko dwie trasy czerwona i czarna 17-ka, ale liczba kombinacyjnych zjazdów jest znacznie większa. Czarna 17-ka Czarna 13-ka z samego szczytu zaczyna się niewinnie:-) Widok z okolicy stacji pośredniej Kals I/II. Tu warto dodać, że na stacji pośredniej nie można wysiadać, można tylko się dosiąść. Po 11:00 przenosimy się w dalsze rejony ośrodka, w okolice krzesła Goldfreid II. I praktycznie od razu robimy krótki odpoczynek w Berggasthaus Goldried Trasa nr 3. Dojeżdżamy do krzesełka Goldfried II, ale według mapki Bergfex-a możemy jeszcze trasą nr 5 dojechać do krzesełka Happeck Widoki z trasy nr 5 No i przy krzesełku dostajemy zonk-a, bo krzesełko wyłączone. Rad nie rad zjeżdżamy na sam dół doliny. Tu warto nadmienić, że trasa nie prowadzi do samej gondolki w Matrei, ale trzeba się posiłkować skibusem. Na szczęście jeździ on praktycznie co 15 minut, ale podróż powrotna na stoki jednak trochę trwa. Trochę nie daje mi spokoju to nieczynne krzesło, bo wydawało mi się, że wszystko świeciło się w ośrodku na zielono. Okazuje się, że krzesełko jest, ale jakby go nie było. Na interaktywnej mapce na stronie ośrodka nie istnieje, a na świetlnych mapach w ośrodku niby jest, ale nie ma żadnego statusu - ani włączony, ani wyłączony. A to wielka szkoda, bo krzesło wydaje się być świetnym uzupełnieniem. Generalnie w czasie całej 4-dniówki jedyne "kolejki" takie na 3-5 minut były właśnie przy krześle Goldfried II W czasie buszowania po tej stronie ośrodka, chcemy jeszcze zjechać czarną 6-ką. Uczulam młodego, żeby w odpowiednim momencie odbił na krzesło goldfried II. Niestety przegapia ten moment i ponownie lądujemy na samym dole na przystanku skibusa. A na dole cieplutko, oj cieplutko:-) Po wdrapaniu się na górę i kilku zjazdach siadamy w knajpce na odpoczynek. Po obiedzie jedziemy do ostatniej części ośrodka w której jeszcze nie jeździliśmy obsługiwanej przez krzesło Cimaross Tu jeździmy wszelkimi kombinacjami tras i są tu naprawdę świetne miejsca. Mi do gustu najbardziej przypada, krótki odcinek 8ki, a najmniej czarna 9ka z uwagi na jej ekspozycję najbardziej zwróconą w południową stronę i z tego tez powodu najbardziej zdegradowaną. Czerwona 11ka bardzo fajna. Generalnie trasy mimo sporej temperatury trzymały się bardzo dobrze - z małymi wyjątkami. Ostatnie fotki z Grossglocknerem w tle Do samochodu wracamy znanymi nam już z poranka trasami 14 i 15a. Na koniec udanego dnia jedziemy w Lienzu do pizzerii Adria Grill - bardzo polecam, pizza pyszniutka 15 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 21 Luty 2023 Autor Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Dzień 3 Trzeci dzień to trzeci ośrodek, tym razem wybór pada na Sillian - ośrodek czynny od 8:30 i klasycznie jesteśmy jeszcze na chwile przed otwarciem. Łącznie czekających jest może 12 narciarzy i dwie osoby z obsługi. Dzisiaj do południa pochmurno, czasem słaby kontrast, ale da się jeździć. Rano ludzi jak na lekarstwo, około 10:00 dojechało trochę szkółek, ale jeździli bodjaże maks. do 13:00, bo nagle zniknęli. Trasy w ośrodku mają ekspozycję głównie wschodnią i północno wschodnią. Jedynie zjazd na sam dół jest na południe. Stąd pierwsze szusy wykonujemy właśnie na sam dół. Trasa jest przepiękna, pokręcona, z wieloma naturalnymi garbami. W głównej mierze położona w lesie, dopiero ostatni kilometr wyprowadza nas na łąki. W ośrodku są 3 krzesła z czego jedno wolne niewyprzęgane - Gadein. Sillian to dla mnie przykład jak należy budować ośrodki narciarskie. Tylko z jednego krzesła Thurntaler mamy 7-8 możliwości różnych kombinacji zjazdów trasami 1a, 2, 3, 4, 5 i 5a. Do tego dołożyć szybkie krzesło Auservillegraten i trasę nr 6 (6a była nieczynna) i nie sposób się nudzić przez cały dzień. Dodatkowo taki układ powoduje, że właściwie nie ma szans na tłok na trasie - nawet jakby były spore kolejki do kolejek. Widokowa trasa 1a poprowadzona granią. Przed 11:00 mały odpoczynek. Jak zwykle dopada nas syndrom trzeciego dnia, gdzie skumulowane zmęczenie daje o sobie znać. Ale wcinamy trochę kalorii i od razu humory się poprawiają:-) Jeden z najlepszych apfelstrudli jakie jadłem, a zwłaszcza sos waniliowy o konsystencji gęstej śmietany - pyszności. Do dostania w knajpce przy dolnej stacji krzesełka Auservillegraten. Do tego dochodzi przemiła obsługa no i najniższe ceny - niecałe 5 euro za porcję dolna stacja krzesełka Auservillegraten Końcówka trasy nr 6 Po południu już pełna lampa - po godz. 15:00 już zupełne pustki na stokach:-) Młody po 15:30 zmęczony rezygnuje z dalszej jazdy i wraca gondolką na sam dół. Ja robie jeszcze raz pętelke bubliną i jadę na nartach do stacji pośredniej, a później już gondolką na dół - jakby to @marboru powiedział "nogi bolo":-) Na tym zdjęciu widać fajnie różnicę pomiędzy zboczami z ekspozycją południową i północną:-) Jeszcze tylko małe zakupy w Lienzu. Chciałbym mieszkać w miejscu, gdzie nawet wychodząc z supermarketu ma się takie widoki:-) Dzień czwarty Rano szybkie pakowanie i pożegnanie z przemiłą właścicielką i jedziemy do ostatniego już ośrodka w naszym skisafari - St. Jakob im Defereggental. Jak zwykle jesteśmy na około 20 minut przed otwarciem, więc bez problemu parkujemy samochód w pobliżu gondolki. Mamy jeszcze chwile czasu na małe obfotografowanie okolicy Klasycznie już czekamy parę minut jako jedni z pierwszych na otwarcie wrót do raju:-) Dość krótka gondolka (niecałe 700m przewyższenia) wyprowadza nas do dolnej stacji krzesełka Mooserberg. I to krzesełko jest chyba jedyną wadą ośrodka:-) Niestety niewyprzęgane i podróż chwilę trwa, a przy nim są fajne trasy nr 1, 2 i 3. Początek czarnej trasy T Wjeżdżając na górę zauważamy, że krzesełka Weißspitzbahn są zdejmowane. Mocno nas to martwi, bo to kluczowa kolejka w tym ośrodku. No nic, na razie musimy sobie radzić i jeździmy trasami 2 i 3. Około 10:00 rusza krzesełko Weißspitzbahn więc jedziemy na tamtą stronę i katujemy trasy 7,8 i 9 O dziwo jazda tymi trasami nie jest zbyt fajna, z uwagi na dość mocny przeciwny wiatr, który na wypłaszczeniach powoduje mocne zwolnienia, a czasem prawie zatrzymania. Stąd wracamy z powrotem na wolne krzesełko i trasy 1 i 2. Przed 12:00 ponownie lądujemy na trasach 7, 8 i 9. Obserwujemy też jeżdżących na czarnych trasach przy nowym krzesełku Leppleskofelbahn. I w końcu też się skuszamy na te trasy. Są świetne, choć krótkie (około 1300m długości). No i na początkowej ściance przy 10-tce wychodzi trochę kamieni. po około 2h wracamy na trasy przy krzesełku Weißspitzbahn, wiatr ucichł i tam już jeździmy do końca dnia. Ludzi w ośrodku jest mało - poniżej zdjęcie z godziny 13:00. Około 14:00 zjeżdżamy ostatni raz i jedziemy czerwoną T na sam dół. Zamierzaliśmy zjeść w Eggenhutte, ale przejeżdżamy zjazd do niej i jedziemy na sam dół. No ale jeść trzeba więc w drodze powrotnej zatrzymujemy się w Matrei w klimatycznej knajpce Wirtshaus, gdzie wpada nam na talerze klasyka gatunku czyli TirolerGrostl Po jedzeniu wsiadamy do samochodu i wracamy do domu. Dojeżdżając do Salzburga obserwujemy ogromny korek mający minimum kilkanaście kilometrów - dobrze, że jedziemy w przeciwnym kierunku. Cała podróż przebiega bezproblemowo, choć od Salzburga do okolic Sankt Polten ruch jest bardzo duży. W domu meldujemy się tuż po 2:00 w nocy zmęczeni, ale szczęśliwi. Podsumowując wyjazd bardzo udany, nie sądziłem, że w sezonie uda się pojeździć praktycznie bez kolejek. Właściwie każdy z tych ośrodków jest warty odwiedzenia i zapewne zawitam do nich jeszcze nie raz. Najsłabsze wrażenia mamy z Heiligenblut, ale w odbiorze tego ośrodka nawarstwiło się kilka rzeczy: głównie zmęczenie całonocną podróżą, temperatura i położenie stoków. Na pewno będę chciał tam wrócić w bardziej mroźnej aurze. Za najlepsze uważamy Sillian i Kals, choć St Jakob też absolutnie warto odwiedzić. 20 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcinn Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Super ,masz dar do pisania relacji 💪 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Dzięki za relacje. Fajna logistyka pomiędzy ośrodkami. Mam pytanko logistyczne o dojazd. Czemu wybrałeś autostradę przez Salzburg a nie przez Klagenfurt ? Czy jechałeś autostradę A10 i płatnym tunelem Tauren ? Jak tam wygląda płatność, czy są bramki czy tylko elektronicznie trzeba kupić wcześniej bilet ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 21 Luty 2023 Autor Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Dzięki @MarioJ Co do dojazdu, to w tamtą stronę jechałem klasycznie przez Wiedeń - Graz - Klagenfurt, bo docelowym miejscem był Lienz. Natomiast powrót google maps od razu poprowadziło "górą" pewnie dlatego, że ruszałem z ostatniego ośrodka St Jakob, a ja w sumie pomyślałem, że fajnie będzie dla odmiany pojechać inną trasą. Zupełnie zapomniałem o tym płatnym tunelu - no cóż gapowe się płaci:-). Co do samej płatności to są bramki od strony Matrei - koszt 13 jurków za przejazd, kolejek w żadną stronę nie było, a jechaliśmy tam w sobotę około 16:00. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
idealist Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Bardzo sumienna i szczegółowa relacja - dziękuję! Podczas grudniowego wyjazdu Sillian i Matrei też mnie urzekły i mam wrażenie, że są bardzo godnymi alternatywami dla ośrodków większych i bardziej ‚mainstreamowych’. pozdrawiam z powiatu piaseczyńskiego 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 21 Luty 2023 Autor Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Dzięki @idealist A czy w grudniu to krzesło Happeck w Matrei też już było wyłączone? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
idealist Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 8 minut temu, cyniczny napisał: Dzięki @idealist A czy w grudniu to krzesło Happeck w Matrei też już było wyłączone? Tak, było wyłączone. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Greg Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Godzinę temu, cyniczny napisał: klasycznie przez Wiedeń - Graz - Klagenfurt W kierunku Lienz jeżdżę przez Semmering/Murau itp. Czasowo raczej najkrócej, droga bardzo OK, bez korków i tłoku. 2 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 21 Luty 2023 Autor Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Też patrzyłem na tą trasę, nawet gogiel podpowiadał mi, ale pojechałem stara znaną mi drogą. Rozumiem, że jedziesz A10 i płacisz za przejazd tunelem Katschberg? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Greg Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 (edytowane) 24 minuty temu, cyniczny napisał: jedziesz A10 i płacisz za przejazd tunelem Katschberg? Tak, kawałek tą A10. Opłata za tunel 6, czy 7E. Jadę tak np. w Dolomity. Po kilkugodzinnym staniu w sobotnich korkach w okolicach Salzburga dałem sobie spokój z jazdą "górą". Ponadto z plusów - 100km bliżej, odpada ewentualny korek i opłata za Brenner i kawałek autostrady we Włoszech. Edytowane 21 Luty 2023 przez Greg 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 7 godzin temu, cyniczny napisał: Dzień 3 Trzeci dzień to trzeci ośrodek, tym razem wybór pada na Sillian - ośrodek czynny od 8:30 i klasycznie jesteśmy jeszcze na chwile przed otwarciem. Łącznie czekających jest może 12 narciarzy i dwie osoby z obsługi. Dzisiaj do południa pochmurno, czasem słaby kontrast, ale da się jeździć. Rano ludzi jak na lekarstwo, około 10:00 dojechało trochę szkółek, ale jeździli bodjaże maks. do 13:00, bo nagle zniknęli. Trasy w ośrodku mają ekspozycję głównie wschodnią i północno wschodnią. Jedynie zjazd na sam dół jest na południe. Stąd pierwsze szusy wykonujemy właśnie na sam dół. Trasa jest przepiękna, pokręcona, z wieloma naturalnymi garbami. W głównej mierze położona w lesie, dopiero ostatni kilometr wyprowadza nas na łąki. W ośrodku są 3 krzesła z czego jedno wolne niewyprzęgane - Gadein. Sillian to dla mnie przykład jak należy budować ośrodki narciarskie. Tylko z jednego krzesła Thurntaler mamy 7-8 możliwości różnych kombinacji zjazdów trasami 1a, 2, 3, 4, 5 i 5a. Do tego dołożyć szybkie krzesło Auservillegraten i trasę nr 6 (6a była nieczynna) i nie sposób się nudzić przez cały dzień. Dodatkowo taki układ powoduje, że właściwie nie ma szans na tłok na trasie - nawet jakby były spore kolejki do kolejek. Widokowa trasa 1a poprowadzona granią. Przed 11:00 mały odpoczynek. Jak zwykle dopada nas syndrom trzeciego dnia, gdzie skumulowane zmęczenie daje o sobie znać. Ale wcinamy trochę kalorii i od razu humory się poprawiają:-) Jeden z najlepszych apfelstrudli jakie jadłem, a zwłaszcza sos waniliowy o konsystencji gęstej śmietany - pyszności. Do dostania w knajpce przy dolnej stacji krzesełka Auservillegraten. Do tego dochodzi przemiła obsługa no i najniższe ceny - niecałe 5 euro za porcję dolna stacja krzesełka Auservillegraten Końcówka trasy nr 6 Po południu już pełna lampa - po godz. 15:00 już zupełne pustki na stokach:-) Młody po 15:30 zmęczony rezygnuje z dalszej jazdy i wraca gondolką na sam dół. Ja robie jeszcze raz pętelke bubliną i jadę na nartach do stacji pośredniej, a później już gondolką na dół - jakby to @marboru powiedział "nogi bolo":-) Na tym zdjęciu widać fajnie różnicę pomiędzy zboczami z ekspozycją południową i północną:-) Jeszcze tylko małe zakupy w Lienzu. Chciałbym mieszkać w miejscu, gdzie nawet wychodząc z supermarketu ma się takie widoki:-) Dzień czwarty Rano szybkie pakowanie i pożegnanie z przemiłą właścicielką i jedziemy do ostatniego już ośrodka w naszym skisafari - St. Jakob im Defereggental. Jak zwykle jesteśmy na około 20 minut przed otwarciem, więc bez problemu parkujemy samochód w pobliżu gondolki. Mamy jeszcze chwile czasu na małe obfotografowanie okolicy Klasycznie już czekamy parę minut jako jedni z pierwszych na otwarcie wrót do raju:-) Dość krótka gondolka (niecałe 700m przewyższenia) wyprowadza nas do dolnej stacji krzesełka Mooserberg. I to krzesełko jest chyba jedyną wadą ośrodka:-) Niestety niewyprzęgane i podróż chwilę trwa, a przy nim są fajne trasy nr 1, 2 i 3. Początek czarnej trasy T Wjeżdżając na górę zauważamy, że krzesełka Weißspitzbahn są zdejmowane. Mocno nas to martwi, bo to kluczowa kolejka w tym ośrodku. No nic, na razie musimy sobie radzić i jeździmy trasami 2 i 3. Około 10:00 rusza krzesełko Weißspitzbahn więc jedziemy na tamtą stronę i katujemy trasy 7,8 i 9 O dziwo jazda tymi trasami nie jest zbyt fajna, z uwagi na dość mocny przeciwny wiatr, który na wypłaszczeniach powoduje mocne zwolnienia, a czasem prawie zatrzymania. Stąd wracamy z powrotem na wolne krzesełko i trasy 1 i 2. Przed 12:00 ponownie lądujemy na trasach 7, 8 i 9. Obserwujemy też jeżdżących na czarnych trasach przy nowym krzesełku Leppleskofelbahn. I w końcu też się skuszamy na te trasy. Są świetne, choć krótkie (około 1300m długości). No i na początkowej ściance przy 10-tce wychodzi trochę kamieni. po około 2h wracamy na trasy przy krzesełku Weißspitzbahn, wiatr ucichł i tam już jeździmy do końca dnia. Ludzi w ośrodku jest mało - poniżej zdjęcie z godziny 13:00. Około 14:00 zjeżdżamy ostatni raz i jedziemy czerwoną T na sam dół. Zamierzaliśmy zjeść w Eggenhutte, ale przejeżdżamy zjazd do niej i jedziemy na sam dół. No ale jeść trzeba więc w drodze powrotnej zatrzymujemy się w Matrei w klimatycznej knajpce Wirtshaus, gdzie wpada nam na talerze klasyka gatunku czyli TirolerGrostl Po jedzeniu wsiadamy do samochodu i wracamy do domu. Dojeżdżając do Salzburga obserwujemy ogromny korek mający minimum kilkanaście kilometrów - dobrze, że jedziemy w przeciwnym kierunku. Cała podróż przebiega bezproblemowo, choć od Salzburga do okolic Sankt Polten ruch jest bardzo duży. W domu meldujemy się tuż po 2:00 w nocy zmęczeni, ale szczęśliwi. Podsumowując wyjazd bardzo udany, nie sądziłem, że w sezonie uda się pojeździć praktycznie bez kolejek. Właściwie każdy z tych ośrodków jest warty odwiedzenia i zapewne zawitam do nich jeszcze nie raz. Najsłabsze wrażenia mamy z Heiligenblut, ale w odbiorze tego ośrodka nawarstwiło się kilka rzeczy: głównie zmęczenie całonocną podróżą, temperatura i położenie stoków. Na pewno będę chciał tam wrócić w bardziej mroźnej aurze. Za najlepsze uważamy Sillian i Kals, choć St Jakob też absolutnie warto odwiedzić. piękna relacja - niestety wszędzie w Alpach bardzo mało śniegu. Byłem kilka dni temu w najwyżej położonym ośrodku alpejskim i w porównaniu z poprzednimi latami na 3800 brakuje dobre 2 metry pokrywy śnieżnej 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
artix Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Sillian nie jednemu zaimponował 😏 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sławek Nikt Napisano 21 Luty 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Luty 2023 Dobrze opisane, a co do wykruszonej ekipy trzeba było dać na forum ogłoszenie 😉 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.