Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      16

    • Liczba zawartości

      4 722


  2. Piotr_67

    Piotr_67

    Użytkownik forum


    • Punkty

      12

    • Liczba zawartości

      2 318


  3. Góral spod Skrzycznego

    Góral spod Skrzycznego

    Użytkownik forum


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      1 960


  4. andy-w

    andy-w

    Użytkownik forum


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      1 561


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.03.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. No cóż, czas się odezwać Na początek WIIIIEEEEELLLLLKKKKKIE dzięki dla Mariusza i Pauli za to, że chciało im się zorganizować i przeprowadzić to przedsięwzięcie. Przygotowanie i znajomość terenu przez Mariusza pomogła nam zobaczyć rzeczy, których będąc tam sami byśmy nie zobaczyli. Jeszcze raz, Mariusz szacunek i wielkie dzięki od Ani, Halinki, Michaela i Janusza . Co do Włoch - bajka. Miejsce jest przecudne i wręcz bajkowe. Narciarsko, widokowo, jedzeniowo.........po prostu bomba. Relacji też pisać nie muszę i za to Mariusz drugi dzięks. Na koniec krótki filmik: Komentarz zbędny Po nas widać, że wyjazd udany. Tak było codziennie PS: Wszystkie ujęcia poza pierwszymi dwoma robione były gimbalem z gopro 3+ black. Gimbal jest fantastyczny. Pozdrawiam
    9 punktów
  2. Dzisiaj na Chopku już plusik. Po idealnej niedzieli i wieczornym sypaniu śniegu nad ranem zaczęło lać chyba na każdej wysokości. Cały plan poszedł sobie... bo rano zamiast puchu wszędzie zsiadły śnieg. Ale warunki i tak bardzo dobre, na górze słaba widoczność, trochę powyżej Lukovej już ok. Śnieg bardziej mokry ale do południa dalej twardo i bez większych muld. Po południu od Lukovej to już bardzo mokro. Ogólnie to wybornie Fotki popołudniowe.
    6 punktów
  3. Słońce ładnie rankiem świeci, więc trzeba było odwiedzić Biały Krzyż: Nie był to jakiś wyjazd narciarski, chciałem jedynie sprawdzić jak pracuje serducho w górskich warunkach. No to ustawienie pulsometru i jazda: Po pierwszym ostrożnym przy tętnie max 124, drugi zjazd już przy maksymalnej jeździe, takiej jakiej ten stok pozwala, serce uderzało 140 na minutę, trzeba było na tym zakończyć. Ale podczas wjazdu orczykiem wracało do normalnej pracy. Uważam że powoli mogę myśleć o przyszłym sezonie. Warunki na BK w pełni zimowe, twardo, śniegu pod dostatkiem, krawędzie nie zużyte w tym sezonie świetnie trzymały, śmigać nie zapomniałem. Miła niespodzianka w okienku - masz za darmo. Do zobaczenia w listopadzie zatem. Będę pierwszy, lub drugi po Johnym. Na koniec, jak to moja żonka mówi musi być nagroda: obiadek w zajeździe: Coś jeszcze odwiedzę w tym sezonie, przecież do końca sezonu jeszcze bardzo daleko. Hey
    6 punktów
  4. Uwaga, uwaga ! Promocja sezonu. Co powiecie na : Karnet sezonowy w topowym szwajcarskim ośrodku - dolna stacja 1800 mnpm , górna stacja 3600 , szusowanie na nartach od lipca do kwietnia,18 4-tysięczników z Mattethornem włącznie w najbliższej okolicy ... I teraz najważniejsze - cena... Karnet 4 - dniowy 259 CHF.. KARNET NA CAŁY SEZON ........ NIEWIARYGODNE ale prawdziwe... 222 CHF P.S.To nie pomyłka - co Wy na to ? Pora na szczegóły - to Saas Fee obok Zermatt https://www.we-make-it-happen.ch/index.html
    5 punktów
  5. Sezon miałem kończyć tydzień temu w BSA. Byłem tam w sobotę 11 marca, ale .... nie chciałem, aby sezon kończył się tak dużym rozczarowaniem Dzisiaj więc rano pobudka i po 8.00 zameldowałem się pod Złotym Groniem. Karnet w promocji na 4h za 30 zł i na kanapę. Śniegu dużo im nie zostało, ale wiedzieli co z nim zrobić. Trasy z rana twarde do 10. Po 10 zaczęło puszczać i tworzyły się muldy. Chociaż w zasadzie były to muldki, muldeczki w porównaniu do tego, na co natknąłem się w BSA tydzień temu już o 9.00. Jeździłem do 12.00 i w samo południe trasa mimo, że zmęczona, to spokojnie nadawała się do nartowania. Ludzi niezbyt dużo, chociaż od 10 przybyło. Nie tworzyły się jednak żadne kolejki. Jazda na okrągło Gdybym miał porównywać dzisiejszą jazdę w ZG do jazdy w BSA tydzień temu, to jakieś 27 do 1
    3 punkty
  6. No tak, dzisiaj się działo na Pilsku. Ekipa dopisała, pogoda dopisała, koledzy z forum też dopisali . Wszystko złożyło się na wspaniały dzień na nartach chodzonych i odrobinę zjazdowych. Świeży śnieg o grubości 3 cm zaczynał się od Szczawin. Na Kopcu było już go nawet 30 cm. Powyżej, w okolicach szczytu świeży opad był już tylko w zaspach. Wiatr nie pozwolił na równomierną pokrywę. Wstyd powiedzieć, ale na szczycie Pilska byłem pierwszy raz. Widoki stamtąd są piękne. Po kilkunastominutowym pobycie na szczycie przy lodowatym wietrze i i zdjęciu fok zjeżdżamy początkowo po twardym śniegu, a później od Kopca do knajpki na Miziowej po puchu i częściowo po trasie przy talerzyku gdzie jest piękny, świeży naturalny śnieg. Tutaj spotykamy się z kilkoma forumowiczami. Czas mija w miłej atmosferze. Po niecałej godzince zjazd do Szczawin i kolejką na Strugi. Było super. Dzięki koledzy za towarzystwo i spotkanie.
    3 punkty
  7. Dziś wybraliśmy się z Andy-w na Pilsko. Bez większych kombinacji co i jak, szybka decyzja i jazda! Tam wysoko, to jest szansa na typowo zimowe warunki. Nie pomyliliśmy się i już w Korbielowie przywitał nas lekki opad białego. Parking zmrożony dobrze wróżył. Szybki gramoling i ciśniemy z buta pod krzesełko na Polanie Strugi. Oczywiście najpierw karnet: 4 godziny za 40 zł. Prawie jak na Chopoku, tylko tam w ojro... Zaopatrzeni ruszamy na krzesełko i do góry! Na dole jeszcze przedwiośnie - jest zielono, ale czuć chłód. Im wyżej, tym więcej śniegu i bardziej zimowy klimat. Szczawiny to już początek (lub koniec) tutejszego lodowca. Śniegu mnóstwo! Prawdziwa zima! Do tego trawa właśnie nowa dostawa białego. Niestety, widać mgłę, czyli miejscami nic nie widać. Ale zawisła nad szczytem. Poniżej jest zupełnie znośnie, choć momentami jazda po omacku... Warunki na trasach zaskakująco dobre! Oczywiście z rana sztruks, ale nawet w okolicach 12-ej równo, twardo, krawędzie dobrze trzymały. Tylko miejscami jakieś drobne nierówności, kilka luźnych kamyczków, ewentualnie nieco odsłoniętego lodu. Nic groźnego i nic szkodliwego. Parking na dole szybko się zapełniał, ale na górze tłoku nie widać. Przynajmniej to do godz. 10-ej tak to wygląda. To jakaś magiczna bariera, bo Od tego momentu ruch wzmożony, a dokładnie od 11-ej wręcz tłumy! Ludziska się pokapowali, że dziś warto i przyjechali. Licznie! Trzeba było szukać alternatywy gdzieś za mgłą, tj. np. na Kopcu przy talerzyku... No i niezłe zaskoczenie! Mgła ma swoje zalety... Nic nie widać, więc nie widać też Kopca. Skoro go nie widać, to też nie widać, że nie ma kolejek do wyciągu. Super! ostatnie minuty postanawiamy spędzić właśnie tu. Trenujemy niebieską i czerwoną. Obie z super warunkami! Mimo, że widoczność ograniczona, można sobie popuścić. Ech, gdyby tak jeszcze widoczność lepsza była... Mimo warunków, prędkości często przekraczały 60 km/h, ale na coś więcej w tych warunkach bym się nie pisał. Na koniec wróciliśmy na "5" i jeszcze nieco po lesie pośmigaliśmy. Całkiem znośny warun, choć na początku odstraszała mnie lekka szreń. Taka surowa zima mi się dziś bardzo podobała! Czasem brakuję mi takich klimatów. Zazwyczaj wybieram słoneczne i ciepłe dni, dziś taka aura była równie fajna. Patrząc na pokrywę śnieżną, spodziewam się jazdy co najmniej do połowy kwietnia. Pilsko rządzi się swoimi prawami i pewnie śnieg jeszcze długo przetrwa. Bardzo by mnie cieszyła majówka... Dziś w pełni zadowolony! Super dzień i super decyzja! Pozdrawiam, Johnny
    2 punkty
  8. Byłam w Zieleńcu wczoraj i przedwczoraj - warunki są całkiem dobre, jak na tę porę roku, praktycznie wszystkie trasy otwarte i na prawie wszystkich dość śniegu. Na Nartoramie trasa 3 chyba w najgorszym stanie - brązowy śnieg i gdzie niegdzie przetarcia, czarna trasa pod niebieskimi kanapami w ogóle już praktycznie nie istnieje, kiepsko jest też poniżej mostka koło kościoła, ale poza tym jest ok, nawet te stoki niżej szosy się trzymają. Po południu wiadomo, że trasy trochę puszczają i robią się muldy, ale nie ma tragedii. Ludzi - jak na weekend - nie było dużo, praktycznie przy wszystkich wyciągach na bieżąco, na parkingach luz. Może wystraszyli się złych prognoz - w sobotę faktycznie nam dolało, ale niedziela do 14.00 była super. Stoki pięknie wyratrakowane, tam gdzie był cień, to było twardo nawet do popołudnia.
    2 punkty
  9. Nie wiem co to "gimbal" ale mnie się podobało. Bjutiful!!!
    2 punkty
  10. @andy-w w zasadzie w krótkich żołnierskich słowach trafnie podsumował dzisiejszy dzień... bajka, miło było poznać . @Jasiek, @christof wielkie dzięki za towarzystwo i wspólną jazdę, mam nadzieję, że uda się jeszcze w tym sezonie wspólnie ponartować
    2 punkty
  11. 3 Zinnen Dolomites Piotrek z Ekipą odjechali w stronę Polski, a my z Paulą pobudka przed 6, szybkie pakowanie i również jazda w stronę Ojczyzny - z tym, że jeszcze postój i jazda na nartach do 13 w nieznanym nam dotąd ośrodku narciarskim 3 Zinnen Dolomites. http://www.skionline.pl/stacje/wlochy-poludniowy-tyrol-alta-pusteria-hochpustertal,osrodek,612.html Niestety u mnie lewa noga w sztywnej ortezie po upadku, od samego rana niestety ból kolana i brak siły w nodze. Środki przeciwbólowe, przeciwzapalne - "nakolannik" i na stok. Jazda była delikatna z mojej strony i raczej zwiedzanie ON niż śmiganie jakie lubię. Na szczęście wszystko szczęśliwie się zakończyło i dzisiaj po powrocie do Polski, chociaż z nogą wszystko ok, to mogę powiedzieć, że po 35 dniach na nartach zakończyłem sezon 2016/17. Wracając do relacji... ...przed ośrodkiem narciarskim jesteśmy zaraz po 8 i załapujemy się od razu na gondolę Dlaczego - wtapiamy się w tłum zawodników - w sobotę na Helm Monte Elmo odbywały się zawody. Mimo, że tutejsze trasy nie są położone wysoko - warunki jakie zastajemy z samego rana są rewelacyjne - takie jak lubię: strzelający pod nartami sztruks Twardo i szybko. Pierwszych kilka zjazdów zaliczamy w pełnej samotności na stokach. Mimo, że widać zmianę pogody, to do godziny 13 było bardzo fajnie - błękit nieba i promienie słońca przebijały się przez chmury. W ośrodku trochę zmian - link ze Skionline nieco nieaktualny, bo oprócz dużej gondoli, gondoli małych jest 5 a nie jak na opisie ośrodka 3. Sztuki nówki: Trasy w ośrodku, to przede wszystkim wymagające czerwone i czarne... ...ehhh szkoda, że noga nie była sprawna. Widok z Stiergarten w stronę Alp... Mapa narciarska: Zjeżdżamy na północne stoki pod miejscowością Moso. Widok po lewej ręce taki: Nasz cel: A po drodze - cud malina trasa: Doskonale przygotowana i choć o południowej ekspozycji trzyma porządnie... Dół: I na samym dole połączenie dwóch gór i dwie stacje dolne szybkich gondoli: Postanawiamy kilka razy powtórzyć trasę dopóki znacznie temperatura nie wzrośnie. Jazda fantastyczna - ilość narciarzy praktycznie zerowa Eksplorujemy dalej. Dół kolejnej trasy, spod dolnej stacji gondoli wygląda tak: Początek tej trasy narciarskiej - to czarna ścianka WOW! Jeździ się tutaj nieziemsko, ponieważ o dziwo jest tutaj raczej naturalny śnieg - lodu zero. Twardo, równo a narta trzyma aż ta Lala Tutejsza śnieżna budowla dla dzieci: Jedziemy świetną czerwoną trasą w stronę miasteczka Moso. Wciągamy się na górę i... ...zaliczamy widoczną czarnulkę! Co za pochyłość - WOW. Do tej trasy jeszcze wrócę... Tutejsze widoczki w stronę Sexter Dolomiten: Obowiązkowe zdjęcie z uroczymi bałwanami Zaliczamy orczyki i trasy przy nich - najwyższe położone na północnych stokach pod Zeherem 2965 m npm. Widok w stronę tras południowych - przy trasach jak widać - zero śniegu naturalnego. Przy najbardziej położonym na wschód orczyku wydzielona trasa do ścigania Przenosimy się pod mega czarną - tu Paula ćwiczy śmig a ja jestem pod ogromnym wrażeniem tej ścianki. To najbardziej wymagający stok jaki odwiedziłem w tym sezonie. Wygląda to z bliska tak: Chodź ta pierwsza, zaliczona tego dnia czarna trasa, z góry wygląda również świetnie Zbliża się godzina 12sta - jemy pyszny makaron na stoku przy orczyku i bałwanach. Polecamy knajpkę! Zero ludzi, pysznie i tanio...ale to chyba zaleta małych ON i przedzieramy się z powrotem, w stronę auta. Robię fotkę miasteczka Moso: Kościółek: Wracamy na Helm "byczym" wyciągiem... Ostatni zjazd trasą 13... ...niesamowicie długa i piękna czerwona z domieszką czerni Z powyższego miejsca strzelony inny ośrodek, którego nie udało nam się tym razem odwiedzić Kronplatz Zoom optyczny aparatu X40 i takie oto zbliżenie: Kończymy jazdę a zawody nadal trwają... ...swoją drogą ciekawe, co to było? Ustawiona trybuna, scena z telebimem itd. Co to za ranga zawodów? Może ktoś z Kolegów zajmujący się mocniej sportem będzie wiedział? Trasa z bliska (czarna) - niestety zamknięta dla narciarzy rekreacyjnych w tym dniu. Widok ogólny wraz z trybuną i telebimem: To co znalazłem w necie, to z pewnością było to ściganie na poziomie FIS European Cup. Ostatni zjazd i żegnamy Dolomity... Już w Polsce, we własnym domu Niestety za oknem pogoda nie nastraja pozytywnie... ...ehhh byłoby pięknie mieszkać gdzieś w okolicach jakie odwiedziliśmy Podsumowując - wyjazd bomba!!!! Mimo, że okolice znałem dobrze ale udało mi się zaliczyć kilka nowych miejsc: Cortinę, Alpe di Siusi, 3 Zinnen Dolomites a przede wszystkim Lagazuoi. Materiału filmowego dużo... ...kiedy go obrobię i coś powstanie filmowego? Trudno mi cokolwiek obiecać. Z pewnością pojawi sięna forum i w tym wątku Na koniec chciałem podziękować Piotrowi, Hani, Ani i Michałowi - wyprawa w Dolomity bez Was, nie byłaby taka sama! Jesteście świetni i już tęsknię razem z Paulą za Wami. Dziękujemy za wspólną przygodę i do zobaczenia. Pozdrawiam marboru
    2 punkty
  12. Panowie, Wy tak na poważnie?!
    2 punkty
  13. Próba wydolnościowa na BK, czyżby przed Kasprowym? Tętno podczas zjazdu 140.
    2 punkty
  14. Obecnie na Pilsku mocno sypie śnieg, mało ludzi, jest super.
    2 punkty
  15. Mówisz i masz! Tak na szybkości, muza pierwsza lepsza z You Tube Myślę, że do maja Dzięki! Śniegu u góry bardzo dużo i chyba faktycznie więcej niż w Dolomitach - patrząc na relację Marboru.
    2 punkty
  16. Wytłumaczenie jest bardziej przyziemne...
    1 punkt
  17. Przy Twoich kazda jest wąska
    1 punkt
  18. Taaa, nas wysłał na "ściankę czarownic", a sam wybrał dla siebie ciekawszą trasę
    1 punkt
  19. jeszcze nie zdązyli i nadal mozna sie na nim zdrzemnąć
    1 punkt
  20. Wyciąg narciarski poskładany... z betoniarki i koła rowerowego ! Czyli każdy może zbudować swój własny wyciąg
    1 punkt
  21. .... dyskusja o niczym.
    1 punkt
  22. W tym roku mieliśmy zimę zimą (grudzień, styczeń ,do 14-16 luty) a marzec nie dosyć ,że jest ciepły to jeszcze dosyć mokry . Teraz w Szczyrku +11 stopni i deszcz. Dane ze stacji meteo bo W Rudzie śląskiej +12. Zeszłoroczny marzec był wyraźnie chłodniejszy ,ale za to bardzo ciepły grudzień15 i luty 16,tylko dosyć mroźny styczeń 2016. Ja z zakończonego już sezonu 16/17 (w moim przypadku) jestem zadowolony dużo bardziej niż z poprzedniego 15/16 i zaczynam od jutra sezon rowerowy . Narty schowałem głęboko w szafie.Pozdrawiam
    1 punkt
  23. Piotr szybki jesteś filmik już... WOW Dzięki. Co do wyjazdu, to cała przyjemność po naszej stronie. Jak to gadaliśmy na wyciągach: trasy słabe, jedzenie fatalne a pogoda do bani... ... a i jeszcze wyjazd za krótki Tak na serio - było wspaniale!
    1 punkt
  24. @Piotr_67 Wow, łoł, wow Suuuper ujęcia! Gimbal robi robotę! Cyfrowa stabilizacja w Hero5 się chowa. Ujęcia z ręki czy z mocowania na kasku? Jak odczucia, gdy zamocowany na głowie?
    1 punkt
  25. dzisiaj na chopku zimowo alpejsko. Lampa i mróz. W nocy sypnęło, a co ważniejsze zamroziło wszystko konkretnie od góry do dołu. Zero muld i przesypów, twardo. Na południe nie zaglądałem bo mocno wiało. Po poludniu dalej twardo, mimo słońca. A teraz dalej sypie
    1 punkt
  26. 1 punkt
  27. Już od poniedziałku do końca sezonu PROMOCJA: - karnet od 8:00 do 16:00 10 PLN - karnet od 18:00 do 22:00 10 PLN
    1 punkt
  28. To i ja dodam kilka fotek nieco stuningowanych z dzisiejszego rewelacyjnego Pilska
    1 punkt
  29. Wczoraj na Chopku była fajna "lampa"ale dzisiaj zgodnie z prognozą coś tam sypało śniegiem chociaż bardzo słabo. Za to od Priehyby w górę był niezły wygwizdów dupę urywało...... IMG_0791.mp4
    1 punkt
  30. Narciarz kanapowy, to nie taki który unika orczyków, tylko siedzący na kanapie przed telewizorem. Natomiast narciarz zaprezentowany na filmie to jakiś mieszaniec, który nie może się zdecydować, czy jest kanapowy czy jednak tradycyjny. O narciarzach którzy jeżdżą w góry by pojeździć na kanapie to jeszcze nigdy nie słyszałem, ani nie widziałem, a jeżdżę ponad 50 lat.
    1 punkt
  31. Wczoraj udało się zaliczyć trochę roweru na prawie dzikich ścieżkach. Po kilku km dojazdu i wspinaczki dostałem się na grzbiet Cubernioka (wszyscy mówią Cybernioka) pod Szyndzielnią. Zastanawiałem się czy zjechać do Dębowca czy do Wapienicy. Padło na traskę tzw. DH do Wapienicy. Byłem sam więc jazda spokojna bez ryzyka. Wiadomo jakby cosik się stało to nie ma pomocnej duszy w pobliżu. Po drodze w dół trochę fotek, trochę sprzątania z wycinki położonej wprost na ścieżkę przez przez złośliwych drwali. Piękna wycieczka.
    1 punkt
  32. Tak, dzisiaj dzień "instruktorski" Na szczęście nie samą "pracą" człowiek żyje , więc i na przyjemności czasu nie zabrakło. Colfosco to świetny kawałek "naszego" areału (to nasze słowo klucz) : Tu kilka widoków z tras: Ot i tak nam czas płynie. Pozdrawiamy wszystkich.
    1 punkt
  33. Lagazuoi - najpiękniejszy ośrodek narciarski na świecie? Cz. 1 Późno dzisiaj zaczynam pisać relację, bo fotek masa i dzień był niesamowity. Na przełęczy Falzarego ok 2100 m npm pojawiamy się ok 8:30. Wyciągi działają od 9. Jest czas na rozejrzenie się i spokojne przygotowanie nart. Dzisiaj rozdzieliliśmy się - ja z Paulą wg planu, Piotr z ekipą: nauka jazdy na nartach Ani, naszej nowej, bardzo sympatycznej Koleżanki. Piotr jak rasowy, tyrolski instruktor Relacja będzie się składała z dwóch części - pierwsza to, część Lagazuoi, druga trasy narciarskie i widoczki z Col Gallina. Dlaczego uważamy z Paulą, że ośrodek dzisiaj przez nas odwiedzony jest jednym z najpiękniejszych i najciekawszych na świecie? Myślę, że przekonają Was fotki... ...ale również to, że miejsce to jest historyczne - w czasie I Wojny Światowej miały miejsce tutaj zacięte boje...a same góry do dzisiaj są historią obciążone. Lagazuoi, to nie tylko to - przede wszystkim piękno przyrody i kultowa Ski Tour road oraz mieszcząca się na niej knajpka z kultowym jedzeniem. Się rozpisałem... Pora na fotorelację: Piękny kościółek na przełęczy: Końcówka trasy czerwonej prowadzącej ze szczytu w kierunku przełęczy: Przepiękna gondola, która dzisiaj niezwykle kontrastowała z kolorem gór oraz niebem: Warunki narciarskie o poranku... ...później ze względu na wysokość tras - nie wiele gorsze były zresztą. Zjazd w stronę przełęczy: CD: Widok z tarasu widokowego mieszczącego się przy schronisku - w stronę Marmolady: Uchwycone gdzieś w oddali... No to w dół Ski Tour Road... ...ale nim w dół jeszcze trochę historii Przy wejściu do tuneli, z których walczyli żołnierze jakieś pozostałości ofiar toczących się tu walk W środku jest ciasno... Co chwila otwory strzelnicze - z poniższego widać trasę narciarską. Jeszcze w innym sprzęt, niestety nieco zardzewiały... Przy wejściu worki z piaskiem, a zaraz za umocnieniami - przepaść. Okoliczne widoki rozwalają człowieka na łopatki! Jak tu nie pokontemplować? Ruszamy na nartach...choć z jazdą, to niewiele ma wspólnego - non stop zatrzymanie i albo kamera, albo aparat... Fotka raz... Fotka 2: A dookoła coraz lepsze widoki... Monumentalnie to wygląda... Aparat nie daje rady objąć całości. Czujemy się jakbyśmy byli w jakiejś bajce... No i sławna z nieziemskiego jedzenia knajpka: No to dalej w dół: Po drodze lodospad... ...a trasa narciarska jak marzenie! Jazda tutaj? Boska! Twardo, równo...ehhh - co ja będę pisał. Szkoda pisać. Końcówka trasy, to też mała knajpka. Stąd można zadzwonić po taxi i wrócić na górę (minimum 5 osób, cena 6 EUR od głowy)...a można pojechać na nartach dalej. Po kilkuset metrach można się przesiąść na sanie i konia...a można pojechać dalej na nartach trasą rzekłbym biegową. Po ok 2 kilometrach przystanek skibusów - kolejeczka, wszyscy czekają a samochody kursują jeden za drugim - koszt wjazdu na górę, to też 6 EUR. Po drodze jeszcze kolejna atrakcja na przełęczy - muzeum I Wojny Światowej, czy jakoś tak To tyle co do pierwszej połowy dnia. Na drugą, zapraszam do części drugiej, którą właśnie zaczynam powoli pisać
    1 punkt
  34. Sezon narciarski przeplata się z rowerowym. Weekend podzieliłem na rower w sobotę i narty w niedzielę. Pierwszy raz w tym roku wybraliśmy się na słynną w okolicy Kozią Górę w Bielsku. Oficjalnie kompleks ścieżek Enduro Trails nie jest jeszcze otwarty po zimie, ale bokami poza ścieżkami można gdzieś tam pośmigać. Czuć po zimie lekkie braki kondycyjne, albo miałem słabszy dzień bo w planie były dwa wyjazdy na szczyt, ale skończyło się na jednym. W kompleksie ścieżek przybyła jedna zupełnie nowa o nazwie Cyganka. Łatwiejsza i krótsza od Twistera, ale znacznie dłuższa i nieco ambitniejsza od Stefanki. Ścieżka jest dostępna praktycznie bez żadnego wspinania się zaraz po wyjeździe z błoni. W niższych górkach koło Bielska już wiosna, ale na Skrzycznem jeszcze niemalże pełnia zimy.
    1 punkt
  35. Cześć Cieszę się, że zdjęcie Was trochę rozbawiło. Niestety nie mam filmików coby wstawić do analizy tylko zdjęcia. Pozdrowienia
    1 punkt
  36. Cześć Na każdy 1 Twój odpowiem 5 moimi. OK? Pozdro Na razie masz w pozycji szerokiej.
    1 punkt
  37. Jestem osobą, która dużo jeździ na rowerze, również w zimie. Naturalną koleją rzeczy zostałem fanem "tłuściochów", czyli rowerów z baaardzo grubymi oponami. Puszyste mnie kręcą. Nie planowałem żadnych zawodów w związku z tym, nie czułem takiej potrzeby, ale po namowie kolegów z teamu Fatbike....... postanowiłem wystąpić w Monteria Fat Bike Race Góry Stołowe. Trochę z ciekawości, trochę dla zabawy, a trochę z chęci sprawdzenia swojej formy. Niezwłocznie opłaciłem startowe i pozostało już tylko trenować i czekać. Ale czas minął szybko. Trzeba było się pakować i udać na miejsce zawodów. Rozebrałem grubasa, wsadziłem do swojej konserwy na czterech kołach i teleportowałem 300 km dalej, w Góry Stołowe. Podobnie z moją lepszą połówką, ale jej nie musiałem rozbierać... Może niektórych zaskoczę, bo to właśnie tu po raz pierwszy miałem przyjemność poznać niemal cały, mega pozytywny team Fatbike....... na żywo, choć wcześniej razem wynajęliśmy wspólnie domek. Panowie mieli dla mnie miłą niespodziankę: zaprosili do swojego grona, tj. teamu. Dla minie to spory zaszczyt. Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedyś będę choćby w amatorskim. Tym bardziej w tym wieku i do tego profesjonalnym. Oczywiście chętnie dołączyłem, bo w grupie raźniej, zwłaszcza takiej! Thanks! Góry Stołowe przywitały nas błękitem i złotkiem na niebie. Spośród grubej, białej kołderki, pięknie eksponował się sam Szczeliniec Wielki, pod którym mieliśmy bazę noclegową. Start znajdował się zaledwie kilkanaście obrotów korbą od naszej "Brdy". Nieco dalej zaplanowano wieczorny prolog. Czas więc wskoczyć na tłustą maszynę i zrobić rozgrzewkę. Miałem jeszcze zdobyć samego Szczelińca z grubym - po co? Innym razem. Dziś jednak bez raków nie było szans. Odpuściłem. Pozostał trening po części wieczornej trasy, podziwianie widoków i próby z przyczepnością opon, twardości wyratrakowanego terenu, czy nawet ustawienia kamery. Zmrok zapadł szybko, taki urok stycznia. Czas ruszać na start. Choć to niesamowita atrakcja, miałem wątpliwości, czy należy katować muły przed właściwym wyścigiem. Team takich wątpliwości nie miał. Skoro tak, to już się nie migam. Mam jeden z pierwszych numerów startowych, więc przynajmniej długo marznąć nie będę. Lekka trema, chwila oczekiwania i go! Początek to krótki, ale treściwy podjazd. Cisnę dość mocno, słuchając rad najstarszego z nas - Ryszarda. Dzięki temu mam wolną drogę na singlu ( dzięki Ryszard! ) i mogę sprawnie dojechać do szerszej części. Choć to chyba sprawnie inaczej, bo kilka razy wypadam z wąskiej przecinki. Dalej to już sielanka - szeroko i twardy sztruks. Jednak mogło skończyć się różnie. Chcąc poprawić lampkę, wyłączyłem ją! Panika, przemielone tysiące myśli na sekundę, jak w procesorze czterordzeniowym, kilka nowych siwych włosów i ponownie stała się światłość. To tylko sekunda, ale na zjeździe i przy speedzie wystarczy. Krótki dreszczyk kończy się szczęśliwie i ostatecznie kończę prolog na 9 miejscu wśród Fatów i 12 open. Powiało optymizmem przed głównym "śmigiem". Tak dobrej pozycji się nie spodziewałem. No i jeszcze ten klimat - przy lampkach, pochodniach i ciepłym dopingu. Następny dzień wita na sporym minusem. Tłuścioch posłużył za termometr i jako pierwszy zbadał czekające nas warunki. Ż ż ż ż zimno! Obfity popas, ciepły ubiór, krótka rozgrzewka i ustawiamy się na starcie. WOW! Tyle grubasów w jednym miejscu jeszcze nie widziałem. Cóż za piękny widok! Tyle tłuszczu w jednym miejscu? Normalnie bajpas burger! Wybija godzina zero, tj. 11.00, więc power on! Niestety brak doświadczenia spowodował, że trochę straciłem na starcie, a do tego jeszcze wpadłem w ślad dla narciarzy biegowych. Przez to nieco zostałem i utknąłem. Pierwszy kilometr przejechałem praktycznie bez pedałowania. Tak do pierwszej przeszkody. W kopnym śniegu hurtowo lecą gleby, a stawka się rozciąga. Jeszcze jedno "wąskie gardło" i mogę wreszcie rozwinąć skrzydła. Tłuścioch nabiera rozpędu niczym Boeing na pasie startowym. Czuję moc! Zaczynam odrabiać straty i wyprzedzam sporą grupę. Niestety entuzjazm słabnie na singlu. Był jeszcze do przejechania, ale aż 3 osoby przede mną upadają. Powstaje spora kumulacja, nie tylko kolarzy, ale i napiętej atmosfery. Wyprzedzanie niemożliwe, chyba, że ktoś ma śmigiełko w plecaku jak Inspektor Gadżet. Pozostaje grzecznie maszerować do końca singla, choć wewnątrz głowy temperatura rośnie i nie każdy potrafi ugasić pożar... Wreszcie koniec grzęzawiska i wskakuję na rumaka. Niestety coś chrupnęło i łańcuch wpada między przednie zębatki. Szlag! Szybko rozwiązuje problem, ale po kilku obrotach korbą wplątuje mi się sznurówka w dużą zębatkę. Kur...! Co jeszcze?! Wyszarpuję ją i ostatecznie mocno wciskam do buta. Ponownie ruszam, ale ledwie po 100 metrach pęka łańcuch. Zadałem pytanie, więc szybko dostałem odpowiedź. Bezsilność, złość i smutek. Jakby mi ktoś przerwał dobry film podczas najlepszej sceny i przełączył na TV Trwam. Przez chwile mam pustkę w głowie. Co robić? Szanse na dobry wynik już odfrunęły jak ptaki na zimę do ciepłych krajów. Gdyby ktoś teraz wręczył mi siekierę, wyrąbał bym pół lasu w Górach Stołowych, ale tego nie wolno. Spieszyć już się nie mam do czego, więc na spokojnie podjeżdżam pod Goprowców, stojących na końcu singla i sięgam do "nerki", gdzie często trzymam jakieś proste "receptury na bolączki". Ale zaraz? Gdzie ona jest? Rozglądam się, ale niczego wokół nie widzę. Tym bardziej w pasie. Czyżby kolejny pech? No tak, nieszczęścia nie chodzą parami, ale stadami! Dół na maksa... Zatrzymuje się jeden z zawodników i pyta czy nie chcę spinki. Przez myśli o stracie "nerki" nawet się nie cieszę, ale odruchowo biorę i dziękuję. Niestety najpierw trzeba pozbyć się zepsutego ogniwa, a bez odpowiedniego narzędzia to niemożliwe. Gdyby było lato, można by skorzystać z tych naturalnych - patyki, kamienie itp. Niestety wszystko pod metrową warstwą puchu. Ale po chwili zatrzymuję się zawodnik z Czech i wręcza mi skuwkę do łańcucha. Humor delikatnie i stopniowo rośnie, jak energia w ładowanym akumulatorze. Może jednak jeszcze pojadę? Chwila napięcia, coś pyknęło i... kolejny pech! Bolczyk, który powinien wypchnąć wałeczek z łańcucha, pęka. Ledwie podnoszący się z dna humor, ponownie siada jak statek na mieliźnie. Mimo wszystko wielki dzięks dla wszystkich, którzy mi pomogli. Dzięki takim ja Wy atmosfera imprezy jest wyjątkowa! Teraz już na spokojnie mogę zdecydować co dalej. Przecież nie siądę i zacznę płakać. Trzeba zresetować głowę i od nowa wgrać soft. Ostatecznie mam dwie opcję: 1) kontynuować wyścig bez napędu metodą "na Flinstonów" ( opuścić siodełko i szybko przebierać nogami ) , 2) oddać rower Goprowcom i bieg ok. 7 km. Serce było za opcją nr 1 (byłoby ciekawie), jednak przekonanie, że coś zgubiłem (owa nerka), ostatecznie przesądziło o dokończeniu udziału w imprezie z buta. A tak zawsze się zarzekałem, że biegać nigdy nie będę... Przebiegłem przez kopny śnieg i dalej trasą. Nic nie znalazłem i już nieco żałowałem wybranej opcji. Trochę dziwny widok był, kiedy ktoś uprawia jogging w kasku rowerowy i do tego w zimie. Kiedy dobiegłem do mety, żona pomyślała, że to jakiś mój duch... Wszystko wyjaśniłem, popytałem jeszcze w biurze, czy ktoś coś nie znalazł i odebrałem rower. Smutny widok - tłuścioch z wiszącym łańcuchem to jak kolano z zerwanym więzadłem. Zabrałem rannego do domku i tu szok! Nerka leży na fotelu! Pan Hilary zgubił okulary! W jeden chwili radość i wkur... - trza było wybrać opcję nr 2! Ale najważniejsze, że "zguba" się znalazła. Wreszcie coś pozytywnego. Pozostało odebrać medal, oczyścić umysł z wszystkiego co złe i wspólnie biesiadować z ekipą. Emocje opadły i teraz już mogę powiedzieć, że to wspaniała i wyjątkowa impreza! Świetna organizacja, świetna atmosfera w pięknych okolicznościach przyrody. Nie chciało mi się za bardzo tam jechać, a teraz już tęsknię za tym miejscem. Niewątpliwie zawitam za rok i nie tylko z powodu niedosytu po awarii sprzętu. Tu trzeba być i to przeżyć! Na koniec filmik z otoczka i z samego wyścigu. Jak widać, pogoda dopisała! Pozdrawiam, Johnny
    1 punkt
  38. Paweł odwiedził wczoraj Słotwiny Arenę przy okazji robiąc kilka zdjęć. Całą galerię można zobaczyć tutaj
    1 punkt
  39. Dołączam się do słów Maćka :applause: Johnny a Tobie szybkiego powrotu do zdrówka Zjade kilka razy za Ciebie jutro w Koniakowie
    1 punkt
  40. Jak ktoś wybiera się jutro na Czantorię to... POLECAM. Droga z Mikołowa (DK81) - piękna czarnulka:biggrin: Mam nadzieję że będzie jutro tyle ludzi co dziś - od 8 do ok. g.11 jazda bez kolejek, mało ludzi na stoku:confused:, śnieg zmrożony szybki (dół -4 st.C, góra -7st.C), żadnych niespodzianek na trasie, no... może troszke oblodzeń wyszło po g.12 + od g.11 atrakcje Zimowego Pucharu Radia ZET (jak ktoś lubi takie zabawy). Niestety zdjęcia nie wyszły (padła karta w komórce i nie mogę jej odczytać): P.S. Specjalne pozdro dla Marcinn-a i jego córeczki - zauważył logo forum na kacholu i... zagadał (zawsze miło spotkać jakiegoś forumowicza :happy:)
    1 punkt
  41. Fajny teren do jazdy No ale odległość to masz po pieronie,dalej jak ja do Francji :wink:
    1 punkt
  42. Pomału pakowanko zbliża się do końca Jeszcze troszku gratów do auta,kawka i pare godzinek w aucie :biggrin: i jeżdżim na wyjeżdzie nie strikcie rodzinnym :wink: Chyba nawet się ciesze,bo i pogoda zapowiada się ciekawie :
    1 punkt
  43. Reszta zdjęć na http://www.skionline.pl/forum/member.php/11170-marcinn
    1 punkt
  44. Ja miałem 2 możliwości + 99, - zł za skipass „ Discovery Paradiski” czyli poszerzenie skipassu o jednodniowy wypad w ramach skipassu „La Plagne” na tereny Les Arcs. + 109,- zł, za skipass „Unlimited Paradiski” czyli poszerzenie na full skipassu na całe Paradiski ( + Les Arcs) bez jakichkolwiek ograniczeń !.
    1 punkt
  45. Wyjazd z biura tzw.budżetówka z snowtrexu Koszta 1300 z pełnym skipasem + dojazd ok 500 zł w 4 osoby w aucie Jeśli chodzi o ceny to wiadomo-Francja piwo 6-8 euro,cherbata 3-4 Spageti 13,sestaw obiadowy 15-20e.taniej w lokalnych sklepach np. spark Knajpy na każdym stoku,lepsze i gorsze czytaj ciut tańsze
    1 punkt
  46. Oj tam,oj tam Sławek zauważyłeś to było od razu zmienić :tongue::wink:
    1 punkt
  47. Cóż dodać,świetna relacja
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...