Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. MichalR

    MichalR

    Użytkownik forum


    • Punkty

      33

    • Liczba zawartości

      1 092


  2. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      20

    • Liczba zawartości

      4 717


  3. leitner

    leitner

    Użytkownik forum


    • Punkty

      19

    • Liczba zawartości

      3 966


  4. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      17

    • Liczba zawartości

      7 177


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 24.02.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. Istebna-Złoty Groń B.dobre warunki na Złotym Groniu ,zupełnie odmienne do wczorajszej jazdy na Zagroniu Zdecydowanie więcej śniegu,wiedzą co z nim robić Pogoda z rana na małym plusie,ludzi do 10 mało Stok szybki,przygotowany jak powyżej Ps.Czy wiedzieliście że otwarli,przejęli trasy 6,7,przy górnej stacji jedziemy w lewo do orczyka Jak ktoś się wybiera na weekend polecam z rana 2,5 godz. karnecik sportowy za 35 zł Pogoda zapowiada się słoneczna,a i z rana będzie mrozik
    7 punktów
  2. To są mistrzostwa świata panowie i panie, ludzie całe życie harują by tam wystartować, a inni mimo wyników i ciężkiej pracy nie dostąpią tego zaszczytu bo nie mają odpowiednich pleców. a tutaj pojawia się gość znikąd, mówiący wprost, że jeździć nie umie. Na każdym kroku się wywraca, powoduje zagrożenie dla innych. Jak on się tam znalazł? Kto go dopuścił? Mówicie marketing? To tylko pokazuje w jakich głupich czasach żyjemy. Ciekawe czemu w taki sposob F1 nie reklamuja? Przecież też można świeżaka za kółko wsadzić wykręci bączka, wpadnie w bandy, śmiesznie będzie...
    7 punktów
  3. Dzisiejsze zdjęcia z parkingu, a raczej budowy.
    6 punktów
  4. Skrzypaczka Vanessa Mae wystąpiła na Olimpiadzie w Soczi w slalomie gigancie, reprezentowała Tajlandię, zajęła ostatnie miejsce, ale jej widok na stoku nie boli. W przypadku tego narciarza biegowego niestety brak umiejętności w moim odbiorze całkowicie odbiera sens tego startu.
    6 punktów
  5. Flachau G-Link Wagrain Alpendorf Wysłane za pomocą mTalk
    6 punktów
  6. Witajcie ponownie. Przedostatni dzień alpejskich szaleństw spędziliśmy w ośrodku Flachau-Wagrain-Alpendorf (w końcu). Wymagało to pewnej dozy poświęcenia i wstania o szóstej, ale chyba było warto. Piszę chyba gdyż powoli zmęczenie daje o sobie znać i wpływa to trochę na generalny odbiór całości. Do Wagrain dojechaliśmy o ósmej, parking pusty więc na początek zdziwienie. Okazało się że gondola rusza pół godziny później. Podjechaliśmy, zgodnie z sugestiami, pod Flying Mozart. Byliśmy autentycznie pierwsi, nawet udało nam się jakoś wejść zanim oficjalnie otworzono ośrodek, drzwi do hali gondoli były otwarte, więc weszliśmy. Później gość z obsługi je zamknął i reszta chętnych za nami przylepiała nosy do szyby [emoji6] Na górze widoki piękne, teren do jazdy ogromny, jak na lotnisku. Ruszyliśmy więc w dół, trasą jeszcze dość zmrożoną po nocy, ale za to dziewiczą i praktycznie tylko dla nas. Faktycznie połonina pod StarJetami i SpaceJetami ogromna. Jak się później okazało, miała dziś przyjąć ogrom ludzi. Zaliczyliśmy że trzy zjazdy i już było widać że robi się tłok. Ludzi przybywało z każdą minutą, ze wszystkich stron. Po jakichś dwóch godzinach postanowiliśmy znaleźć trasę Hermana Maiera. Niestety wysoka temperatura i dużo słońca sprawiły że było bardzo miękko. Trasa ogólnie fajna i pusta, konkretnie nachylona, a dlaczego pusta to się miało okazać na dole - do kolejki kłębił się dziki tłum ludzi. Czym prędzej stamtąd uciekliśmy, nie było sensu marnować czasu. Wjazd na górę i do południa czerwonymi i niebieskimi tak do połowy stoku. Niżej było już ciężko i mokro. Za to na górze zrobił się niezły beton, narty przestały trzymać i było raz dobrze raz źle, w zależności która trasa i kiedy. O dwunastej decyzja o przejechaniu G-linkiem do Wagrain. Kolejka fajna ale już taką frunąłem na Kitzsteinhornie. Tłumu o dziwo nie było więc poszło sprawnie. Przez następne dwie godziny jeździliśmy po czerwonych i niebieskich trasach które były w lepszym stanie niż te nad Flachau, nawet zahaczyliśmy o czarną, gdzie ścianki były prawie pionowe ale śnieg dobrze trzymał. Młody jeździł też na FunSlopie, swoją drogą fajnie pomyślanym. Najfajniejsza część tej trasy to wjazd ślimakiem do tunelu. Kolejne dwie godziny i zmiana na Alpendorf. Tam też jest FunSlope ale bardziej dla profesjonalistów, więc był tylko jeden przejazd tamtędy. Chcieliśmy jeszcze zaliczyć odcinek z pomiarem czasu ale okazało się że to dodatkowo kosztuje 1€. Akurat automat przyjmował tylko monety o takim nominale, a że nie mieliśmy to nie pojechaliśmy. Swoją drogą żeby jeszcze dopłacać przy karnecie za kupę kasy to trochę uważam przegięcie. Młody był rozczarowany ale odbił sobie ponownie na FunSlope. Koło 15:30 decyzja że wracamy do G-LINKa, którego ostatni kurs do Wagrain był około 16:15. Po drodze jeszcze trafiliśmy na trasę której przejechanie rejestruje kamera, więc pojechaliśmy ale dla mnie to była walka o życie, trasa była tak zniszczona. Nie dość że się tam naczekaliśmy to jeszcze trzeba było dojechać o czasie do G-LINKa. Udało się na styk, ostatni odcinek dojazdu czerwoną to istne piekło muld. Młody w siódmym niebie, ja nie do końca. Z G-LINKa do Flying Mozart I zjazd do samochodu. Teraz by się przydało jakieś podsumowanie ale nie wiem co powiedzieć. Ośrodek ciekawy, mnóstwo tras, piękne widoki praktycznie z każdego szczytu i tłum ludzi, normalnie jak w mrowisku albo rzeczonej Białce. Nie za bardzo lubię takie tłumy, na szczęście obyło się bez wypadku. Na pewno warto było przyjechać, zobaczyć jak to wszystko wygląda, ale zniechęca trochę ilość ludzi jaka tam przyjeżdża, kolejki do krzeseł jak w Polsce. Jutro ostatni dzień, zobaczymy gdzie wylądujemy, pogoda ma być słaba więc może się okazać że gdzieś koło nas. Jak dopisze to może Dienten - zobaczymy. Tapnięte Tapatalkiem z Androida.
    6 punktów
  7. Podobno najdłuższe narty na świecie - długość 4 metry, producent Volkl. Właściciel - Art Furrer: szwajcarski instruktor narciarstwa, na deskach uczył jeździć w Stanach rodzinę Kennedych, twórca i właściciel jednego z ośrodków narciarskich w swoim rodzinnym kraju, w latach 70siątych jeden z najlepszych narciarzy akrobatycznych - obecnie 80sięcio letni Pan. A jeździ się na takim ustrojstwie - tak:
    5 punktów
  8. Wichrowo w Szwajcarii Bałtowskiej by Bumer Zastosuję się do pewnych konwencji dla relacji. Wstaję rano, co tu robić. Na dworze (polu, kłaniam się nisko Krakusom) piździ ale słoneczko przedziera się przez chmurska. Myję się, golę, ubieram. w tym czasie konsultant ( dla nieobeznanych- zona) robi sniadanie. Przy śniadaniu proponuję wspólny wyjazd do Bałtowa. -Głupi by pojechał, odpowiedziała mi konsultant popijajac kawkę. Cóż było robić, ubieram się zastanawiajac co założyć. Ubieram się lekko i biorę cienkie rekawiczki. Pakuję sprzęt do auta i w drogę. Po drodze "rzeż". Po drodze słucham radia z którego lecą informacje o wichurach. W całej południowej Polsce fuka wietor, hruby wietor!!! Moja "szkieletczyzna" słynie z wiatrów. Czekam na informacje lokalne, ze na przystanku w Bielinach chłop ziewnał pod wiatr, który z taką siła wpadł mu do ust i dalej, że guzik od portek w pasie mu urwało! Wtem wyobraziłem sobie odwrotną sytuację, baba idąca z wiatrem do sklepu, otworzyła usta mówiąc dzień dobry sąsiadce, a podciśnienie wyrwało jej treść żoładkowa. Musiała się wrócić do domu aby napić się herbaty. Czekam na katastroficzne wieści, że w elektrowni wiatrowej pod Bodzentynem śmigła tak rozgoniło, ze się pourywały! Nic z tych rzeczy, ino jakieś linie pozrywane i dach w Krakowie spadł. I to nie cały ale kawałek. Zajeżdżam na parking przed wyciagiem krzesełkowym. Bioły jęzor stoku wygląda nieżle. Temperatura 10 stopni na plusie. Jazda jest dobra. Stok mimo miękkości jest bardzo szybki. Na trasie niezbyt dużo ludzi, przeszkadza nieco "drób", czyli mali, młodzi narciarze. Trza uważać panie, trza uważać. Pojeżdziłem trochę przy krzesełku, a te co pewien czas staje czekając na uspokojenie się wiatru który wieje jak opętany "łot Świętego Krzyza". Przenoszę sie na łorcyk. Tu warunki podobne, śnieg mokry i miekki. Na trasie pojawiają się siwe plamy roztopionej mazi śniegowej. Przy krzesle to nawet ziemia lita wyszła. Śnieg topi sie i woda strumyczkami spływa do Kamiennej. Trasa pod łorcykiem reanimowana w kilku miejscach. Przy dolnej stacji wykonano specjalny mostek i z "jeziorka" odpompowuje się wodę. Wracam na stok przy krześle, a spiker przez megafon gada, że z uwagi na wietor krzesło zaraz stanie. znów oddalam się na łorcyki. Jeżdżę tam do końca. Ostatni zjazd robię przy krześle bo blisko mi do auta. robie ostatnie zdjecie. Czyzby ostatnie? Czy stak jakoś ocleje? Oby, szkoda tak rozstawać się znów prawie na cały rok. Może ten wietor zaduje jakieś zimno i śnieg? Moze jeszcze pojeżdzimy w Szwajcarii Bałtowskiej.
    5 punktów
  9. Cześć Tak nie przekonasz mnie Mariusz i nie masz co próbować. Mam sporo do czynienia ze sportem od zawsze. Moje dzieci są wyczynowi sportowcami i wiem ile to kosztuje pracy, wyrzeczeń, czasu nie mówiąc o nakładach czasowych i finansowych rodziców. Dla zawodnika sama nominacja do reprezentacji jest sukcesem na który czasami pracuje się latami a później pracuje się dwa razy więcej aby z tej szansy skorzystać na imprezie najwyższej rangi. Więc nie pieprz mi tu o luziku i sprycie bo to nie jest zabawa tylko życie i ciężka praca a koleś dostaje się od kuchni na zawody wysokiej rangi dzięki jakimś kretynom. Rozumiem, że bliskie Ci jest celebryckie podejście do tematu skoro to ogarniasz - ja nie i nie zgadzam się na równanie ciężko pracujących sportowców z byle cwaniaczkiem. Pozdrowienia PS Jako budujące przykłady można podać rodzinę Kostelic, sportowców niepełnosprawnych, ludzi, którzy pomimo przeciwności, braku środków osiągnęli wysoki poziom sportowy. Występy takich Eddich to nic innego jak wybiegnięcie nago na meczu w gałę - to samo zaangażowanie, ten sam cel. Dla mnie śmietnik.
    5 punktów
  10. Angertal Dorfgastein Wysłane za pomocą mTalk
    4 punkty
  11. No dobra, to do rzeczy bo jestem tak zmęczony że mi się oczy same zamykają ale jak dziś nie napiszę to jutro już nie będzie to samo. Dziś pospaliśmy trochę dłużej bo do około siódmej. Szybkie śniadanie i patrzymy co za oknem. A tam szaro i buro, chmury nisko, lekki opad deszczu. Szybkie sprawdzenie kamer i decyzja że do Dienten nie jedziemy bo nic nie widać. Co ciekawe u nas w Angertal było widać wszystko, więc decydujemy że tam zaczniemy. Temperatura za oknem jakieś 2 stopnie, co daje nadzieję że padający deszcz wyżej stanie się śniegiem. Tak też było, im wyżej wjeżdżaliśmy tym więcej śniegu padało. Przy dolnej stacji całkiem spora śnieżyca. Ruszamy na początek krzesłami na niebieską na rozgrzewkę. Im wyżej tym mniej widać ale w sumie nie było źle. Dużo świeżego śniegu co nastraja mnie pozytywnie bo lubię takie warunki. Ruszamy i jest bajkowo, wciąż sypie, trasę pokonujemy jako pierwsi, zanurzając narty w świeżym puchu. Jadą znakomicie, pełna kontrola, śnieg fruwa dookoła. Mimo że go dużo to nie przeszkadza, nie zakopujemy się. Dojazd do czerwonej i tam trochę gorzej, więcej ludzi, trasa lekko rozjechana. Nie do końca rozgrzane nogi nie chcą się składać do skrętów ale to szybko mija. Na chwilę na niebieską i znów ścianka czerwoną, jest lepiej, dużo lepiej. Tniemy ściankę sprawnie i znów niebieską na sam dół, gdzie przechodzi w czerwoną o genialnym nachyleniu do szybkich skrętów albo ślizgu z krawędzi na krawędź. Trenujemy i to i to, wszystko wchodzi jak w masło. Drugi zjazd z samej góry, ze Stubnerkogel. Tam warunki trudne, nic nie widać, część tras zamknięta. Pokonujemy grań i ruszamy czerwoną ścianką ostro w dół przy prawie zerowej widoczności. Mimo tego jest zabawa. Kilkaset metrów poniżej wjeżdżamy na znaną niebieską i do dołu. Jestem zachwycony śniegiem i tym co wyprawia mój dzieciak, jeździ jak natchniony, nogi prawie złączone, strome ścianki pokonuje znakomicie, niesamowicie się rozwinął przez ten tydzień. Jeździmy tak do południa i obiecana dziecku zmiana ośrodka na Dorfgastein (snowpark). Dojeżdżamy tam w 15 minut i pierwszy zonk - nie działa gondola na dole, chyba się coś popsuło. Wsiadamy na krzesła obok i klimat mamy jak z Korbielowa z wyciągu na Szczawiny[emoji41] Wyciąg jedzie powoli ale jedzie, wokół ośnieżone świerki bo wciąż sypie. Z krzesła robimy krótki trawers do drugiego krzesła i dalej w górę. Krzesło nie dojeżdża na sam szczyt Fulseck, trzeba 2km zjechać w dół niebieską. Dużo śniegu, wycinamy skręty jak dzicy. Po drodze spotykamy młodego Szweda który wypadł z trasy i zgubił mamę. Dodatkowo zdechł mu telefon, krótka rozmowa, daję mu swój telefon, dzwoni do mamy i okazuje się że ta jest w widocznym niedaleko przystanku. Ruszamy razem, dzieciak spotyka się z mamą, wszyscy są bezpieczni i szczęśliwi. Krótka rozmowa i dowiadujemy się że jechali razem, dzieciak się wywalił i zniknął za załomem, reszta nawet tego nie zauważyła i pojechali dalej. Młody w szoku nie widział że mama do niego macha z dołu, potrzebował pomocy i akurat byliśmy w pobliżu. Morał z tego taki że trzeba uważać na trasie i uczyć się języków. Byłoby mu ciężko gdyby nie mówił po angielsku i dodatkowo trafił na kogoś kto też w tym języku nie mówi. Ruszamy dalej i dojeżdżamy do drugiego odcinka gondoli który o dziwo działa. Wyjeżdżamy więc na Fulseck i niebieską do przełęczy między Fulseck i Kreuzkogel. Tam czerwona stroma ścianka ze zwałami świeżego śniegu. Tniemy w dół mimo kiepskich warunków, ale wciąż jest zabawa i dobra forma. Dalej krzesłem na górę i jesteśmy na Kreuzkogel. Tam jest świetna niebieska, szeroka i równa, dalej FunSlope, snowpark i dalej niebieska. Ja wycinam skręty raz krótkie raz dłuższe, narty idą jak po sznurku. Młody to samo, dodatkowo bawi się jazdą na przeszkodach. Jeździmy góra dół, ludzi jak na lekarstwo, trasy puste, można dociskać. I tak do końca, do ostatniego wyjazdu wyciągu na górę. Aż się nie chce wierzyć że trzeba spadać do domu. Ostatni wyjazd na Kreuzkogel i prawie jako ostatni jedziemy niebieską siódemką do Dorfgastein. Wyżej trasa obsypana świeżym, sypkim śniegiem, niżej mega muldy bo ciepło ale bawimy się narciarstwem, zjeżdżamy na sam dół w rytm Bon Jovi "It's my life". Na dole w knajpie zabawa, tańczymy na parkingu, jest miło, wszyscy uśmiechnięci. To był piękny dzień, świetne zakończenie wyjazdu który wykorzystaliśmy na maksa. Dziś w nogach 52 km, jutro wracamy do Polski. Szkoda wyjeżdżać, obiecuję sobie że wrócę tu za rok bo zakochałem się w dolinie Gastein. To tyle, czas spać, jutro w drogę. Dobranoc. Tapnięte Tapatalkiem z Androida.
    4 punkty
  12. Mapka Kiczery: Kilka filmików związanych z Kiczerką: 1. coś o muzeum nart w Cieklinach i o stoku w Puławach: 2. promo 3. ratrakowanie
    4 punkty
  13. Adrian Solano - Wenezuelczyk, który wystąpił na MŚ w biegach narciarskich w Lahti, został wzięty za terrorystę we Francji, w której miał mieć przesiadkę. Został zatrzymany, ale ostatecznie wszystko potoczyło się dla niego szczęśliwie. Ostatecznie Solano odzyskał wolność, ale samolot do Skandynawii już odleciał, a on sam miał przy sobie zaledwie 28 euro. Na koszt państwa wrócił więc do Wenezueli i wydawało się, że o starcie w Lahti może zapomnieć. Przyjaciele narciarza zrzucili się jednak na kolejny bilet i 22-latek wrócił do Europy, dosłownie w ostatniej chwili przed rozpoczęciem mistrzostw świata. Niestety, przez wydarzenia z Francji stracił szansę na miesiąc przygotowań na śniegu i do Lahti dotarł bez jakichkolwiek treningów, zupełnie nie umiejąc biegać na nartach. http://sportowefakty.wp.pl/biegi-narciarskie/668247/wzieto-go-za-terroryste-ale-do-lahti-jednak-dotarl-adrian-solano-bohaterem-dnia http://wmeritum.pl/terrorysta-nartach-caly-swiat-mowi-o-wystepie-wenezuelczyka-mistrzostw-swiata-lahti-wideo/172968 Prawdziwym hitem stał się jednak jego "przejazd" trasą - zawody w biegach stylem klasycznym były zaplanowane na 10 km, ale Solano "przebiegł" jedynie połowę dystansu. Jako, że w ogóle nie potrafi biegać na nartach, 5 - kilometrowa pętla zajęła mu aż 55 minut. Ciekawe, co by niektórzy pomyśleli, gdyby zamiast w biegach narciarskich Solano wystąpił w biathlonie
    4 punkty
  14. Nie zgodzę się z Mariuszem. Ostro krytykuje taka karykature zawodów sportowych, tym bardziej tej rangi. Dopuszczenie tego pajaca to wyraz kpiny z innych sportowców. Mistrzostwa świata to nie impreza integracyjna czy festyn ludowy. Realizacja swoich pasji i marzeń to co innego niż durne pokazywanie swych nieumiejętności. Mistrzostwa świata to nie kabaret, to nie scena dla durnej reklamy. Tu rywalizują zawodnicy którzy maja talent, upór, wylali litry potu aby tu być. Widzę, że Twoja opinia nie jest odosobniony. Dotyczy to wielu innych dziedzin naszego życia. Nie chce tu dawać złych przykładów ale Misiewicz i "Klatwa" jakoś mi pasują. Pasują, i nie jest mi do śmiechu.
    4 punkty
  15. Na Babie warunki genialne. Nie ma muld, cały czas jest lekko twardo, a muldy są niewielkie. Krzesełko takie co wcześniej – teraz jednak odkrywam jego drugą twarz. Ludzi tylko mało. Kiedyś kolejki do krzesełka dochodziły do 10 minut. Teraz pustki… Wielki plus dla Baby, że w rejonie Gazdówki powstał snowpark. Niestety Gazdówka już nie ta sama, co ostatnio. Kiedyś zawsze zatrzymywaliśmy się tutaj na czekoladę i Wiadomości – codziennie o 19:30 przerwa na 25 minut. Po Wiadomościach mieliśmy jeszcze trochę jazdy. To, co się nie zmieniło, to brakująca latarnia na objeździe lasu – po wyskoczeniu ze skoczni na snowparku nic nie widać – fajne atrakcje ośrodka Pod koniec zawijamy do Bacówki na kolację. Przy wejściu wisi kotwica z wyciągu. W środku tak samo – przyjemnie, ciepło i to samo pyszne jedzenie. Zmęczeni jedziemy na dół – w końcu jeździmy tu prawie 11h a z wyciągami prawie 90km. Najważniejsze, że serducho wytrzymało. Podsumowując, wyjazd bardzo udany, ale przykro się robi, kiedy widzę, jak narciarsko upada Korbielów.
    4 punkty
  16. Istebna-Zagroń Mogło być gorzej bo pogoda z rana nie była optymistyczna W Ustroniu lało jak scebra Ale już przy wyjeżdzie z Wisły bez opadów W Istebnej melduję się ciut przed 8,po karnecik i na wyciąg Godzinkę jeżdżę sam, potem parę osób Warunki określił bym na dobre z minusem,sporo przetarć w górnej części stoku Nie mają tam za dużo śniegu,oj nie mają Temperatura na lekkim plusie Ale jest szybki śnieg tak że można sobie było 2 godzinki całkiem fajnie pohasać
    4 punkty
  17. Dzisiaj miałem okazję pojeździć chwilę (ok 3 godz) w Kluszkowcach. Wszystkie trasy otwarte, ludzi niewiele. Warunki do jazdy słabe. Mokry lepki śnieg, miejscami wystający lód do tego deszcz. Wysłane z mojego E2003 przy użyciu Tapatalka
    4 punkty
  18. W poprzedni piątek po raz drugi w tym sezonie Kiczera. Ośrodek już bliżej opiswałem wyżej. Warunki eleganckie, lekki mrozik, słońce z chmurami, a na stoku twardo. Pierwsze dwie godziny od 9tej jazda bez kolejek, później trochę ludzi przybyło. W 4h z przerwami udało się obrócić 20 razy. Kilka fotek: na trasie nr 2 spore przetarcia: odkryłem trasę nr3, na początku lodowy pasek, a potem przez las: na szczycie pojawił się okrąglak, ale nieczynny:
    3 punkty
  19. No to dziś było FENOMENALNIE! Napiszę więcej wieczorem mam nadzieję, jak już spakuję wszystko do jutrzejszego powrotu. Na razie jedna fotka [emoji41] Tapnięte Tapatalkiem z Androida.
    3 punkty
  20. Wraca nadzieja że pojeżdzimy na Nosalu Wola jest,może się uda http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,21412373,radni-za-przywroceniem-nosala-narciarzom-bedzie-wycinka-drzew.html
    3 punkty
  21. W końcu udało mi się napisać relację z soboty. Nadszedł (nie)stety ten dzień – sobota. Z jednej strony dobrze, bo jedziemy na spotkanie forumowe na górze, na której byłem 1/3 życia temu, a z drugiej strony jest to najprawdopodobniej ostatni mój dzień na nartach w tym sezonie. Trzeba wykorzystać go na maxa, ale jednocześnie uważać na siebie. Za oknem pada mokry śnieg. Wyjeżdżamy tak, by przed 8:00 być na Strugach w Korbielowie. Po drodze śnieg zamienia się w deszcz. Mimo tego, pełni wiary w warun na Pilsku, wjeżdżamy do zaśnieżonego Korbielowa. Cały czas padał tam śnieg – nawet droga się zabieliła. Jadąc na miejsce, wspominamy każdy zakątek, każdą restaurację odwiedzoną przez nas w nasze korbielowskie lata. Na miejscu parkujemy nieco ponad wejściem pod kasy. Jako, że dość mocno muszę się oszczędzać, niosę kijki zamiast nart. Wchodzę powoli z krótkimi przerwami. Całe szczęście, że nie ma tu tych tragicznych schodów. Po 10 – minutowym wejściu zdobywam szczyt. No dobra, to tylko kasy, ale czuję się, jakbym wszedł na Pilsko. Kupujemy 3 karnety do 16:00, bo przyjechaliśmy pojeździć na nartach a nie siedzieć po południu na kanapie w domu, w którym śmierdzi na potęgę. Krzesełko jedzie powoli, majestatycznie, a my jesteśmy zasypywani kolejnymi porcjami świeżego śniegu. Na Szczawinach zostawiam przemoczony już plecak i usiłuję zapiąć narty. W tym momencie zjechała się prawie cała ekipa forumowa –@Jasiek,@gregor_g4,@aklim,@johnny_narciarz,@christof,@Piotr_67 i@marcinn. Po kilku zjazdach dołączył@artix. Warun na trasie czerwonej 5 Miziowa - Szczawiny były moim zdaniem bardzo dobre. Sporo świeżego śniegu, nawet twardo, ale pojawiały się niestety grudki zmrożonego śniegu. Do ok. 10:00 po trasach kręcił się ratrak, który na bieżąco ubijał świeży śnieg. Kolejki do wyciągów niewielkie – max 3 min (zazwyczaj jeździło się na bieżąco). Na trasach z Pilska i Kopca nieco lepiej – miałem wrażenie, że zostały słabiej rozjeżdżone. Kolejki do orczyka i do ukochanego przez Jaśka talerzyka na 2-3 minuty. Na długiej niebieskiej „6” Miziowa – Szczawiny leżało trochę kamieni, ale bezproblemowo mogliśmy je omijać. Jako, że jazda po trasach niektórym się nudzi, wyskoczyliśmy na mały freeride – najpierw z Pilska a potem z Kopca na skocznię Czarownicę/Babę Jagę. Jeździło się nieziemsko! Mała przerwa na Szczawinach i po kilku zjazdach wszyscy zjechali w dół do Górala spod Skrzycznego. Obok jest toaleta - jak przystało na ośrodek z europejskimi standardami - bezpłatna. W lesie siedzi przyczajony Ratrac Ja z tatą i bratem śmigaliśmy na górze do 16:00 – ostatnie wejście przez bramkę na Pilsko o 15:59. Trasy z każdą chwilą się degradowały – więcej kamorów, grudek śnieżnych i muld. Po drodze zatrzymaliśmy na Hali Miziowej na naleśniki z grzybami i małe co nieco. Każdy zjazd był dla nas wspomnieniem fantastycznych czasów, kiedy leżało mnóstwo śniegu a na Pilsko wchodziliśmy w pełnym Słońcu zapadając się prawie po pas na nieprzetartym szlaku. Wtem uśmiechnęło się do nas słoneczko . Woohooo! Genialnie. W końcu mamy jakieś widoki. Na końcu zjechaliśmy Buczynką a wcześniej przy kultowych Płajach, spod których obsługa kiedyś zabierała śnieg. Szczerze? Łezka mi się w oku zakręciła. Kiedyś to miejsce tętniło życiem. Na zewnątrz nie raz jedliśmy obiad, zawsze było tutaj głośno. Zamykam oczy i widzę oczami pamięci ten zgiełk, zaludnioną Halę Buczynka, działający talerzyk, słyszę stukot wprzęgów od orczyków na gniotących krążkach linowych… Otwieram oczy i widzę kolej krzesełkową – widmo, oświetlenie, które nie wiadomo kiedy zostanie włączone. Jedziemy na Solisko. Szukamy „zakrętu śmierci”, gdzie za każdym razem toczyła się jednostronna i z góry przegrana walka o bezpieczny zjazd. Teraz w tym miejscu nie ma już ani ostrego zakrętu, ani lasu, którym próbowałem ominąć to miejsce. Czy coś się zmieniło na Pilsku przez ostatnie 6 lat? Tak. Nie działa orczyk na Kopiec, nie działa Buczynka, nie ma naśnieżania poniżej Miziowej, nie ma tłumów… Ciekawe, co z Babą – jedziemy przetestować. To tam stawialiśmy nasze pierwsze kroki na nartach poza oślimi łączkami.
    3 punkty
  22. A ja Ciebie Janku za poruszanie się z nartami komunikacją publiczną podziwiam od zawsze i jesteś dla mnie wzorem Wielkiego Człowieka realizującego swoją pasję mimo przeciwności. To żadna patologia - to olbrzymia determinacja. Pozdrawiam Cię serdecznie.
    3 punkty
  23. Cóż z tego, że Mistrzostwa Świata Grzesiu? Porównanie do ścigania - poniżej masz porównanie w konkurencji równie niebezpiecznej co F1. Z Olimpiady. Na Olimpiadach tego typu zawodnicy byli od zawsze...i to nie tylko o Eddiego chodzi. Przypomnę również bobslejowy team Jamajki - spójrz w końcówce poniższego filmu, że na bobie się przewrócili mocno uderzając głowami o ścianę toru (Olimpiada w Calgary) i to przy prędkości grubo powyżej 100 km/h. O nich też napiszesz, że nie umieli jeździć bobem i że nie powinni startować? A przecież mógłbyś również napisać, że to idioci i niemalże mogli by się pozabijać w tym wypadku... Trochę luzu - Chłop na biegówkach krzywdy przynajmniej sobie nie zrobił... ...a Eddie również pewnie miał nie jeden wypadek na skoczni. Zarówno Eddie i Team Jamajka na początku swoich karier sportowych byli wyśmiewani - później, to się zmieniło. https://www.youtube.com/watch?v=nm4DjRcmoPY A ja nie!!! Patrz powyżej... Wręcz przeciwnie - mimo wszystko trzeba popatrzeć na taki start biegacza z przymrużeniem oka i dać trochę luzu zamiast mocno spinać, że MŚ... że inni marzą itd... A ja uważam, że jeśli ktoś marzy i ma cel - to powinien go zrealizować, jak nie umiejętnościami to pomysłem - i to szanuję. Gdyby nie te marzenia, to nie było by Eddiego, Jamajca Bobslej Team. Trochę luzu. Co do marketingowców i pr - Mirek... tak jak w narciarstwie i wielu innych zawodach - liczy się skuteczność. Mieli cel puszczając takiego zawodnika, by ludzie mówili o tym, o MŚ - cel osiągnęli? Myślę, że tak skoro nawet na tym forum się o tym pisze i dyskutuje... Widocznie dobrzy fachowcy I tu też w poglądach mocno się różnimy - bo ja akurat staram się szanować każdą pracę i wszystkich pracujących (choć jeśli chodzi np. o polityków, to ciężko mi znajdować aż tak duże pokłady tolerancji ). Artur - to niech nie marzą, tylko realizują cele!!! A kabaret, to Ci co marzą i nic z tym nie robią - Ci to dopiero Leszcze jak to się wyraziłeś Ci co nawet w pokraczny sposób dopinają swego wg mnie nie są leszczami - to często siła charakteru, wielokrotnie spryt, pewnie rzadziej pomysł (tych spotyka się coraz mniej), czasami determinacja i przede wszystkim olbrzymia odwaga, by pokazać swoje wątpliwe umiejętności publicznie oraz narazić się świadomie na szyderę gawiedzi. A ta pojawiła się wg mnie również tu... ...cóż - życie. W temacie, to była moja ostatnia wypowiedź - na siłę Was nie przekonam do swojego punktu widzenia. A na koniec... ...jakiś czas temu wstawiałem wątek z Eddim i jego kolorowym życiu po skokach i dziwnym rekordzie. Jest to w wątku: Zapraszam do obejrzenia.
    3 punkty
  24. Bardzo fajna relacja. Miesiąc temu też byłem na nartach na Pilsku a tydzień temu skusiłem się nawet na skitury:). Pilsko nadal przy ładnej pogodzie i dobrych warunkach narciarskich tętni życiem. Jeśli chodzi o pytanie przedmówcy. To główny mankament to infrastruktura sprzed 30 lat. Teraz ludzie są wygodni. Jak nie da się podjechać pod wyciąg. Nie ma "szybkiej" i podgrzewanej kanapy lub gondoli. To raczej się tam nie pojawią. Do tego powyżej Hali Miziowej nie ma naśnieżania. A potrzebują tam minimum 40 cm pokrywy śnieżnej aby ruszyć. Na te same mankamenty cierpiał też przez lata Szczyrk. Czasami myślę że co niektórzy właściciele ośrodków myślą na zasadzie "ludzie i tak przyjadą". Błąd starsze pokolenie które ma powiedzmy jakiś tam sentyment do "starszych" ośrodków odejdzie. Młode pokolenie natomiast jest już całkowicie "cyfrowe".pzdr.
    3 punkty
  25. Zaczęliśmy od niebieskiej siódemki z Fulseck na sam dół do Dorfgastein. Trasa ma koło 7 km i na rozruch jest naprawdę miła. Z góry rozciągają się zapierające dech widoki na Alpy więc jest co podziwiać. Na górze śnieg nawet niezły, na dole masakra, mokro, ciężko i grząsko. Przez błąd w pomiarach zamiast zjechać do stacji pośredniej gondoli pojechaliśmy na sam dół, niekiedy walcząc o życie na monstrualnej wielkości muldach. Więcej tego błędu nie popełniliśmy. Kolejny wjazd na Fulseck i decyzja że zmieniany górę na Kreuzkogel. Więc do przełęczy i czerwoną w dół, lawirując po nierównym terenie. Ludzi dużo mniej niż w Sportgastein, więc tu też na plus. Końcówka tej czerwonej to znów masakra na muldach ale jak się okazało do pokonania. Młody miał tam najlepszą zabawę, ja mniej bo jeżdżę na twardych nartach które słabo się nadają na taki teren, albo ja nie potrafię ich do tego zmusić, obstawiam to drugie [emoji6] Kolejny kurs do góry i jesteśmy na Kreuzkogel. Tam jeszcze lepsze widoki i bardzo, ale to bardzo fajna niebieska trójka, szeroka i o dziwo równa. I na niej właśnie zamordowaliśmy do końca nogi, jeżdżąc szybko i efektywnie, mając przede wszystkim z tej jazdy przyjemność. Gdzieś pośrodku jest jeszcze snowpark, trochę ramp, fajne hopy, młody miał tam trochę zabawy. Generalnie Dorfgastein fajny, zjeżdżaliśmy jako jedni z ostatnich, po części też z powodu wypadku na niebieskiej i chwilowego zamknięcia trasy żeby śmigłowiec mógł wylądować i zabrać poszkodowanego. To był drugi tego typu wypadek dzisiaj, pierwszego poturbowanego śmigłowiec zabierał przed południem ze Sportgastein. Tak więc podsumowując dzień udany, przede wszystkim dzięki zmianie ośrodka. W nogach kolejne ponad 40 km. Po co walczyć z terenem i tłokiem skoro można pojeździć gdzie indziej w lepszych warunkach. Na piątek jest zapowiadana słaba pogoda więc być może tu wrócimy zakończyć fajnie wyjazd. Jutro Wagrain-Flachau (w końcu). Tapnięte Tapatalkiem z Androida.
    3 punkty
  26. Nie tak do końca dzielny Góralu. Jednak dojechaliśmy, ale z uwagi na porę Golgota musi poczekać na inny termin. Może razem ją kiedyś poujeżdżamy! Szczyrk wieczorową porą pięknie się prezentuje. Pojechaliśmy prosto na BSA. Mi się podobało, choć pani w kasie ostrzegała, że warunki trudne. Po drodze oprócz korków, były chmury, deszcz, śnieg, słońce i wiatr, ale ważne że dojechaliśmy.
    2 punkty
  27. Widzę, że w dolinach śnieg w delikatnym odwrocie... Czytając Twoje relacje potwierdza się cały czas, jakim ważnym czynnikiem wyjazdu jest pogoda. Jak w Alpach jest słońce, to nawet słabe ośrodki i zdegradowane trasy są OK :-) Jak mgła i pada - słoneczna Białka robi się wypaśnym ośrodkiem, hehe... Szybko zleciało :-) - my jeździmy zawsze do końca w ostatni dzień - w tym wypadku siódmy (tzn. wyprowadzka z kwatery i na parking pod stok - po zamknięciu wyciągów przebierańsko i do domu). Taka korzyść z mieszkania na południu i z 6,5 h drogi od SkiAmade
    2 punkty
  28. Wyglada na to ze jutro bezpieczniej bedzie wybrac sie do Scyrku Mario wyslij jakis nr na priv.
    2 punkty
  29. Bumer wstawił kiedyś zdjęcie tabliczki przy wyciągu talerzykowym w Dwóch Dolinach. To ja wstawię coś z gondoli
    2 punkty
  30. Pozdrawiam z Kasiny. Pusty stok.Troszke wieje ale jest super.Lekko zamrożony sztruks zamieniający się w firn. Nawet gwiazdy już wychodzą.
    2 punkty
  31. Ja dopiero wróciłem z Krakowa. Jutro chciałem wyskoczyć na Kasprowy, ale wieje jak cholera. Mario, daj znać jak tam z pogodą w Szczyrku. Head Rally - Probably the best ski in the world [emoji6]
    2 punkty
  32. SON: AKTUALNE GODZINY FUNKCJONOWANIA WYCIĄGÓW Zapraszamy w godz. 8:00-16:00 oraz na jazdę wieczorną na trasie nr 11 oraz nr 7 w godz. 16:00-20:00 ( ratrakowanie tras przed wieczorną jazdą odbywa się w godz. 16:30-17:00 ) BSA: do 21
    2 punkty
  33. Popytaj o szpital w Otwocku https://www.google.pl/maps/place/Samodzielny+Publiczny+Szpital+Kliniczny+im.+Prof.+Adama+Grucy+CMKP/@52.116843,21.2778649,15z/data=!4m5!3m4!1s0x0:0xb3f86f543625c264!8m2!3d52.1215171!4d21.2763011 ogólnie cały szpital to ortopedia i traumatologia. Osobiście mogę się wypowiadać o oddziale 7 Uszkodzeń i Patologi Miednicy którego pacjentem miałem " przyjemność" być z miesiąc temu po tym jak mojej miednicy (miedzy innymi) nie spodobał się bezpośredni kontakt z "fisowskimi" trasami w Białce. Wpierw zagościłem w szpitalu w Nowym Targu gdzie stwierdzili że moje uszkodzenie miednicy kwalifikuję się do operacji i polecili poszukać sobie na własną rękę ośrodka który takie operacje robi, bo oni nie. Po zasięgnięciu opinii lekarzy których znam i ich znajomych wyszło jednoznacznie że jeśli chodzi o miednice to 7 w Otwocku jest nr 1 w PL. Dlaczego o tym piszę - pomimo nazwy na tym oddziale byli ludzie którym robiono kolana ( artroskopie, endoprotezy) i nie narzekali. Wiec jak chcesz to sprawdź. Jak chcesz więcej info to priv Pozdrawiam
    2 punkty
  34. Uuuu,widzę że ostro jeżdzicie panowie na nartach zza biurek
    2 punkty
  35. Tak masz rację. A jesteś pewny, że on złamał jakieś przepisy? A tobie się wydaje, że by nie patrzył. Przecież ten bidny Wenezuelczyk nikomu miejsca w starcie nie odebrał Pewnie u siebie w kraju jest najlepszy Większym problemem zapewne są różnego rodzaju dopingowicze niż jedna "sierota" z Wenezueli. Twój opis sportu wyczynowego - "Sport wyczynowy to nie zabawa dla dzieci jak sobie koledzy myślicie" i " Odwaga i siła charakteru to realizacja celu zgodnie z obowiązującymi zasadami i regułami. Odwaga to podjęcie wyzwania a siła charakteru to ciężka praca na wynik" - jest prawdziwy i słuszny. Ja uważam jednak, że w każdej działalności ludzkiej jest miejsce na powagę, solidność , sumienność itd. ale również (no poza biznesem pogrzebowym ) na radość, wesołość a nawet na wygłupy. Powtarzam - "więcej luzu"
    2 punkty
  36. Bez mieszania polityki i sztuki już jest. Macie swoje zdanie w temacie i tyle: " Ostro krytykuje taka karykature zawodów sportowych, tym bardziej tej rangi. Dopuszczenie tego pajaca to wyraz kpiny z innych sportowców" " Więc nie pieprz mi tu o luziku i sprycie bo to nie jest zabawa tylko życie i ciężka praca a koleś dostaje się od kuchni na zawody wysokiej rangi dzięki jakimś kretynom" " parodia, żeby nie powiedzieć skandal - brak szacunku dla zawodników ".................. i jest tego więcej. A ja mam pytanie z innej beczki: A co na to zawodnicy startujący w tychże mistrzostwach? Jakoś nie widać u nich oburzenia. Wypowiedziała się Justyna Kowalczyk i nie odczułem w jej wypowiedzi jakiegoś zniesmaczenia ta sytuacją. Wręcz wywołało to u niej rozbawienie i politowanie. Wiec stwierdzenie Mariusza o "więcej luzu" wydaje się być uzasadnione i nie pozbawione sensu. A to, że zdania nie zmienicie nic nie zmienia . Ot taka gra słów. Pozdrawiam i życzę "więcej luzu"
    2 punkty
  37. Jakby ktoś wpadł na pomysł przyjazdu na Chopok to zmieniajcie plany...na Północy tylko Biela Put chodzi. To mam ku**a prezent na urodziny - siedzę jak dziad w hotelu.
    2 punkty
  38. Pamiętam jak Widzew grał w Lidze Mistrzów a Franz Beckenbauer mówił, że zespoły z krajów jak Polska nie powinny mieć prawa grania w takich rozgrywkach.
    2 punkty
  39. Dzięki Panowie za odzew, dziś pogoda do bani, na dole deszcz, patrzyłem na kamery to najlepiej w Angertal i tam jedziemy, później mamy w planie zmianę na Dorfgastein. Dienten fajny, ale przy takiej pogodzie już mi się nie chce szarpać. Za rok tu przyjadę znowu, żeby żona objechała te wszystkie ośrodki, niestety w tym roku kontuzja i w efekcie została w Polsce ? Jeśli chodzi zaś o Flachau, to w sumie najwięcej jeździliśmy trasami 7 i 8, tam były najlepsze warunki, na dole wszystko płynęło, no ale jak jest 12 stopni i wali słońce to musi płynąć [emoji6] Tapnięte Tapatalkiem z Androida.
    2 punkty
  40. Super... Jakby nie patrzeć - szczyt szczytów sezonów - stąd ludzisków dużo. \\\ Jak widzisz, potencjał jest :-) A nie wiem, czy zaliczyliście 8er, albo całego Mozarta w pełnej kondycji... A takie śmietanki jak "Top Liner"... Do Flachau na dół ze 3 warianty są, ciągle był dylemat, czy walić na dół, czy lepiej na "lotnisku" zostać, Swoją drogą, miesiąc temu - ani razu nie stałem w jakiejkolwiek kolejce na wyciągu "Maierowym" - czyli teraz feryje na maxa.... Dzięki z relację, Pozdrówki!
    2 punkty
  41. Ale na bank tam docisnę w tym sezonie - sentimento -błoto- igielito A na poważnie - taki potencjał góry, jakim jest Pilsko.... Przy pełnym zrozumieniu eko zasad, byciu przy okazji kajakarzem, skautem, podróżnikiem, wędrowcem - nie jestem w stanie zrozumieć , dlaczego tyle lat nie można w pełni wykorzystać - z poszanowaniem zasad - tego ośrodka narciarsko......
    2 punkty
  42. Jak ja zrobię tam wielki powrót. Jak pogrzebe w VHS'ach, poszperam w fotkach i slajdach... to mnie nie poznacie a Pilsko prawie bez zmian.
    2 punkty
  43. @Jasiek człowiek z miasta Łodzi nigdy nie zawodzi... To od początku. W środę kicha totalna, wiało na maxa(podobno do 140km/h) to na szczycie czułem się obrzucony żyletkami po twarzy. Krzesła z Jasnej, Otupnego i Rovnej Holi nieczynne. Pier***ona Biedronka to jakiś żart bo czekania na 30 minut, żeby się wydostać z Biela Put. Dla mnie osobiście warun najlepszy na górze bo jedyne miejsce z mrozem i bez deszczu - lodowo ale fajnie. Od Lukovej do Prieheby też całkiem dobrze. Poniżej Prieheby niestety fatalnie przez padający deszcz i sporą liczbę narciarzy - totalna klucha. Kolejki największe na Zahradkach od 5 do 10 minut. Dzisiaj w czwartek mniej wiało, do Lukovej praktycznie brak wiatru i zdziwiony byłem, że znowu krzesło z Jasnej stało w miejscu. Echh kolejne 30 minut do Biedronki...jutro się chyba zastrzelę. Warun jakby lekko lepszy, ale też tylko do Prieheby, niżej kiepsko. Kolejki do wyciągów dużo mniejsze np. do Funitela się wchodziło prosto w wagonik. Deszcz zaczął mocniej padać o 14, więc podziękowałem już za jazdę. Z rańca dużo lepiej. Jutro ma mniej wiać, więc bez ryzyka utraty możliwości powrotu zaczynam rozdziewiczać Południe. Dam znać co i jak. Sorki jak zrobiłem literówki w nazwach, to mój pierwszy raz na Chopoku. Wrażenia oceniam na 4. Brak pełnej oceny to fatalna komunikacja w przypadku wyłączenia kolejki z Jasnej na Lukovą. Ta wolna Biedronka i tylko jedna Biedronka to zdecydowanie jakiś żart jak na taki ośrodek. Spodziewałem się czegoś więcej po właścicielach.
    2 punkty
  44. Korbielów też jest dużym ON drugim w regionie po Szczyrku i na pewno większym niż pojedyncze ośrodki w Wiśle czy Ustroniu. Pamiętam naście lat temu był na równi z SON o ile nawet go nie wyprzedzał bo miał lepsze warunki naturalne i ilość ludzi w obu ośrodkach była podobna. Gdyby działała Buczynka i było naśnieżanie w części ośrodka strugi-szczawiny-miziowa-pilsko to na pewno dużo ludzi znowu pojechałoby do Korbielowa. A dojazd kiedy większość jeździ samochodami myśle że nie jest problemem kiedyś tak przynajmniej było a teraz nawet są lepsze drogi przynajmniej droga ekspresowa do Żywca
    2 punkty
  45. a może i fajnie , że tej komerchy na Pilsku jakby mniej ....... Góra , jak na nasze warunki , ma olbrzymi potencjał narciarski , ale czy i kiedy doczeka normalnego inwestora , tego chyba nawet najstarsi beskidzcy górale nie wiedzą
    2 punkty
  46. 2 punkty
  47. Co dłużej działa BSA czy SON.
    1 punkt
  48. Pamiętam Eddiego. On umiał skakać, tylko skakał krocej i w gorszym stylu. Pamiętam też olimpiady zimowe i niektórych uczestników. Widocznym było ze niektórzy np. alpejczycy mają dużo cech amatora. Z tym, że zawody kończyli z czasem o ok 10 -20 proc gorszym od najlepszych.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...