Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wypadek na Mont Blanc 2018


MarioJ

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnie dwa tygodnie była gorąca dyskusja w branży wspinaczkowej na fejsie. Przyczyną był śmiertelny wypadek Polki na Mont Blanc. Chciałem Wam zacytować kilka wpisów na ten temat.

Wypadek miał miejsce podczas wejścia na Mont Blanc dnia 26 czerwca 2018. Grupa była prowadzona przez tzw. pirackich przewodników ze stowarzyszenia Homohibernatus, czyli osoby bez uprawnień do takiej działalności na terenie masywu Mont Blanc w części francuskiej. 

Link do informacji medialnej o wypadku (podaję, jako cytat faktów): https://wiadomosci.wp.pl/smierc-polki-na-mont-blanc-byla-ofiara-przewodnika-przebieranca-6268311418873985a

Później pojawił się kontrowersyjny opis wycieczki napisany przez Krzysztofa Tęczę, który jest Prezesem Zarządu Oddziału PTTK Sudety Zachodnie. Całość jest tutaj: https://ratownictwogorskie.pl/tragiczna-wyprawa-na-mont-blanc/.

Ten tekst było szeroko komentowany na fejsie Ratownictwo Górskie w tym poście:

 

Cytuję kilka wpisów:

"Monika Strojny: Ratownictwo Górskie wstyd! Jak możecie publikować taki tekst, bez żadnej refleksji czy swojego komentarza, że grupa nie była prowadzona przez przewodników tylko osoby bez ŻADNYCH uprawnien. Po francuskiej stronie te uprawnienia są wymagane prawem wiec prowadzenie ludzi za pieniadze bylo NIELEGALNE. Jak możecie tego nie napisac!? 
Jak możecie bez żadnej refleksji publikowac tekst, w ktorym nie ma słowa o tym, ze 4 i 9 osób na pseudo przewodnika to przekroczenie wszystkich norm bezpieczeństwa?? 
Można by tak wymieniać.."

"Proguide Pl: wyprawa prowadzona przez ludzi bez ŻADNYCH górskich uprawnień promowana przez Ratownictwo Górskie!!!!….. Pan Tęcza jest laikiem kompromitującym się zupełnie, ale to żenujące że na łamach portalu prowadzonego przez ratowników górskich."

"Mikołaj Kocot: sam nie wiem co jest bardziej szokujące w tym artykule. To ze ktos podajacy sie za przewodnika PTTK jest tak niedoinformowany, ze brakuje mu podstawowych instynktow gorskich, nie mowiac juz o technice, ze nie rozumie istoty przewodnictwa, czy to że postanowił się podzielic tym z innymi.
Tak czy inaczej sugeruje jak najszybsza emeryture zarówno wspinczkowa, jak i przewodnicka, a Państwu jak najszybszej zmiany redaktora."

 

Edytowane przez MarioJ
  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tej dyskusji ukazał się list otwarty Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich IVBV, który cytuję w całości. List został wystawiony na stronie: https://ratownictwogorskie.pl/polemika-do-tekstu-na-temat-wypadku-na-mont-blanc/

 

Cytat z https://www.facebook.com/przewodnicyPSPW:

W związku z bulwersującym wpisem na portalu ratownictwogorskie.pl publikujemy poniżej list otwarty prezesa PSPW Ludwika Wilczynskiego. Zachęcamy do lektury, i jak najszerszego udostępniania.

Szanowna Redakcjo,
ale również drogi Marianie, bo obaj byliśmy uczestnikami wyprawy na Manaslu w 1984!

W imieniu Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich, chcę podjąć polemikę z tekstem Pana Krzysztofa Tęczy, zasłużonego dla zachodnich Sudetów działacza PTTK. Relacjonuje on przebieg tragicznej w skutkach wyprawy na Mont Blanc zorganizowanej przez stowarzyszenie Homohibernatus stworzone i kierowane przez Zbigniewa Bąka. Strona www informuje, że stowarzyszenie zrzesza pasjonatów gór a oferta wyprawowa skierowana jest tyko do jego członków. Kto nie chce być członkiem, ten nie może korzystać z bogatej i już na pierwszy rzut oka komercyjnej oferty tego klubu. Wyjazdy prowadzą (cokolwiek to znaczy) doświadczeni członkowie stowarzyszenia. Jak doświadczeni? O tym ani słowa. Jest tyko zapewnienie, że nie są przewodnikami górskimi. I to jest tak zwana najszczersza prawda. Na fb już trochę bliżej prowadzonej działalności: wyjazdy są w zakładce „products” a dalej czytamy: „najlepsi przewodnicy, korona ziemi, skuteczność 96%”.
Na stronie www stowarzyszenie Homohibernatus czytamy:„...wymagamy od uczestników bardzo dobrej kondycji, reszty uczymy na miejscu (obsługa czekana i raków, asekuracji na linie itp.), więc macie 2 w 1 i wyprawę”. Z relacji Pana Krzysztofa Tęczy wynika zresztą, że nie wymagano od niego „bardzo dobrej kondycji”. Czy taka sytuacja – uczenie podstaw alpinizmu może przytrafić się w profesjonalnym przewodnictwie? Tak, ale z jednym zastrzeżeniem. Przewodnik ma pod opieką na tym samym Mont Blanc tylko dwie osoby i w terenie grożącym upadkiem asekuruje (!!).
Uważamy, że artykuł Pana Krzysztofa Tęczy propaguje nieodpowiedzialne podejście do gór i znalazł się na Waszych lamach, Droga Redakcjo, przez niedopatrzenie.
Ilość niebezpiecznych momentów i „małych ocaleń” już na podejściu do popularnego schroniska pozwala wyrazić ulgę, że wyjście na Mont Blanc przerwano. Szkoda, że już po wypadku.
Ostatni akapit artykułu Pana Krzysztofa Tęczy mógłby być memento dla wszystkich marzących o górach wysokich. Mógłby być, gdyby nie ostatnie zdanie.
„... góry to marzenia, to świat do którego lgnie wielu. Jednak ten świat trzeba rozumieć, trzeba go traktować z należytym szacunkiem i powagą. Góry, jeśli czujesz przed nimi odpowiedni respekt, pozwolą ci bezpiecznie wrócić do domu. Musisz tylko bardzo tego chcieć.”
Otóż „bardzo chcieć” wrócić do domu, to za mało. Trzeba jeszcze podejmować słuszne decyzje. Wśród nich mieści się decyzja o wyborze górskiej usługi. Czy była to usługa profesjonalna? Czy „organizator” zwany „prowadzącym” , to dobry wybór? Czy „bardzo chcieć” znaczy móc? Na te pytania nie odpowie jedyna uczestniczka wyjazdu i nie odpowiada też relacja o tragicznej wyprawie na Mont Blanc.
Na koniec kilka słów wyjaśnienia dlaczego zabieram głos w imieniu Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich.
Walka z konkurencją? Walka o pieniądze? Takie komentarze słyszą zazwyczaj w naszym kraju ci, którzy przypominają o standardach. Zazwyczaj pada jeszcze argument, że i przewodnikom przytrafiają się wypadki. Tak, to prawda, Przytrafiają się i są to prawie zawsze wypadki spowodowane obiektywnymi niebezpieczeństwami gór.
To nie przypadek, że na Mont Blanc standardem jest opieka przewodnika nad maksimum dwiema osobami,a wysokie wymagania od kandydatów na przewodników IVBV-IFMGA są normą od lat 60. XX wieku. Kilkuletnie, poważne uprawianie alpinizmu i skialpinizmu jest biletem wstępu do testów na kilkuletni kurs przewodnicki, zakończony wymagającymi egzaminami i roczną pracą w charakterze aspiranta.
Powodem naszej polemiki są oczywiście ofiary „partnerskich” czy „klubowych” wypraw, ale też opinia o polskim przewodnictwie licencjonowanym. Tytuły prasowe i
informacje w telewizji prawie zawsze w tytule zawierają frazę, „wypadek polskiego przewodnika”. Na tego rodzaju zbiorową odpowiedzialność po prostu się nie zgadzamy.
Licząc na zamieszczenie naszej polemiki, z wyrazami szacunku i z górskim pozdrowieniem,

Ludwik Wiczyński
Polskie Stowarzyszenie
Przewodników Wysokogórskich
IVBV-UIAGM-IFMGA

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie ciężkie plecaki sugerują, że szli ze sprzętem biwakowym i pewnie koncepcja była, że aklimatyzację będą robić na górze. Nie jest to chyba optymalny pomysł (chyba, że chodziło o maksymalne obniżenie kosztów), do tego nietrafiona pora (za wcześnie)... Wielka szkoda dziewczyny i jej bliskich. 

1 godzinę temu, Gerald napisał:

Co to zmieni? I tak dalej będą chętni na takie coś.

Patrząc na stronę organizatora trudno odnieść wrażenia, że są to wyjazdy "grupy pasjonatów" wspólnie podejmujących wyzwania. To wygląda to na normalną ofertę komercyjną. Zobaczymy (mam nadzieję) czym się to skończy. Myślę, że śledztwo z urzędu już się toczy a pewnie powództwa cywilne (a może ich być kilkanaście) też zaraz będą. Stawiam, że organizator za to zdrowo beknie i karnie i cywilnie. Może to czegoś ludzi nauczy (po obu stronach)...

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem całości ale tak ogólnie:

Pozwólmy ludziom zabijać się zgodnie z ich życzeniem. Po co nam te wszystkie regulacje? Francuzi w takich przypadkach walczą o kasę i o to jest główny cyrk. Gdyby nie było płatnego przewodnictwa, taki wypadek mało kogo by obchodził.  Też byłem na Mt. Blanc z taką podejrzaną ekipą (słynny Extrek - 5 trupów na koncie) i na pewno ryzykowałem więcej niż jakbym wziął przewodnika. Czy nie wiedziałem o tym? Oczywiście, że wiedziałem. Inni też wiedzą a jeśli nie wiedzą to znaczy, że nawet nie chciało im się choć trochę zorientować w temacie. Większość tych lewych przewodników nie pokazuje podrobionych papierów uiagm ani nawet nie przedstawia zmyślonego doświadczenia górskiego. Dopiero jak coś się wydarzy to jest udawanie greka i opowiadanie jak to nas oszukano a taki "przewodnik" dał tylko złudzenie że potrafi więcej niż w rzeczywistości. Podobne złudzenie otrzymujemy kupując Dacię zamiast Mercedesa (co na bezpieczeństwo również wpływa).

Nie znam się zupełnie na żeglarstwie, ani razu nie pływałem. Czy zatem zaufałbym Panu Zdzichowi poznanemu w barze w Mrągowie i popłynął z nim na rejs przez Atlantyk?Jeśli bym tak zrobił to jest mój wybór ale pretensje mógłbym mieć do siebie bo nie trudno na to wpaść, że Pan Zdzichu po kilku piwach trochę koloryzuje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jako, że nie jestem zobligowany jak Pan Ludwik Wilczyński (jako osoba publiczna występująca w imieniu instytucji) do bycia poprawnym napiszę wprost.

Z artykułu Tęczy aż tchnie bezmyślnością, tanią egzaltacją i amatorszczyzną. Wielość tytułów działacza nie zmieni obrazu dyletanta.

Z jednym trzeba się zgodzić, co zresztą zawsze staram się podkreślać - Góry nie są dla wszystkich i dostęp do nich powinie być ściśle reglamentowany a organizacje typu Homohibernatus powinny być ścigane urzędowo.

Każdemu oczywiście wolno się zabić na własny rachunek ale pomaganie w tym za kasę jest słabe. A jak już ktoś chce się zabić to niech to robi sam i gnije sobie spokojnie w górach żeby nie narażać ratowników bez potrzeby.

Pozdrowienia

PS Piotruś to przeczytaj sobie ten tekst tęczy, ubawisz się.

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Spiochu napisał:

Pozwólmy ludziom zabijać się zgodnie z ich życzeniem. Po co nam te wszystkie regulacje? Francuzi w takich przypadkach walczą o kasę i o to jest główny cyrk.

Zasadniczo to się z Tobą zgadzam (szczególnie co do tego, że każdy ma swój poziom ryzyka i należy to uszanować) ale jednak gdybyś był administratorem terenu to nie byłoby Ci obojętne, że co trzy dni jest pogrzeb. Na Blancu zginęło ładnych parę tysięcy (między 6000 a 8000) osób. Dlatego czym innym są wycieczki takich ludzi jak Ty czy ja, a czym innym komercyjne oferty gdzie jeleniom z łapanki ktoś obiecuje łatwe wejście. Jak Mitek napisał - mimo wszystko góry nie są dla każdego.

Co do samej góry to nam wejście i zejście zajęło 32 godziny (w tym 10 godz przerwy) i poza żlebem rzeźników to nie było tam emocji ani trudności. Ale wybraliśmy dobrą pogodę a wcześniejsza aklimatyzacja (na Gran Paradiso) pozwoliła mieć dobre tempo. Ale to wysoka góra i jakiekolwiek załamanie pogody i jest się w zupełnie innym świecie. 

Pozdro

Wiesiek

 

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Spiochu napisał:

Nie czytałem całości ale tak ogólnie:

Pozwólmy ludziom zabijać się zgodnie z ich życzeniem. Po co nam te wszystkie regulacje? Francuzi w takich przypadkach walczą o kasę i o to jest główny cyrk. Gdyby nie było płatnego przewodnictwa, taki wypadek mało kogo by obchodził.  Też byłem na Mt. Blanc z taką podejrzaną ekipą (słynny Extrek - 5 trupów na koncie) i na pewno ryzykowałem więcej niż jakbym wziął przewodnika. Czy nie wiedziałem o tym? Oczywiście, że wiedziałem. Inni też wiedzą a jeśli nie wiedzą to znaczy, że nawet nie chciało im się choć trochę zorientować w temacie. Większość tych lewych przewodników nie pokazuje podrobionych papierów uiagm ani nawet nie przedstawia zmyślonego doświadczenia górskiego. Dopiero jak coś się wydarzy to jest udawanie greka i opowiadanie jak to nas oszukano a taki "przewodnik" dał tylko złudzenie że potrafi więcej niż w rzeczywistości. Podobne złudzenie otrzymujemy kupując Dacię zamiast Mercedesa (co na bezpieczeństwo również wpływa).

Nie znam się zupełnie na żeglarstwie, ani razu nie pływałem. Czy zatem zaufałbym Panu Zdzichowi poznanemu w barze w Mrągowie i popłynął z nim na rejs przez Atlantyk?Jeśli bym tak zrobił to jest mój wybór ale pretensje mógłbym mieć do siebie bo nie trudno na to wpaść, że Pan Zdzichu po kilku piwach trochę koloryzuje.

Regulacje są po to, żeby eliminować takie przypadki.

....Naprawdę nie rozumiesz tego? Z wielu twoich wypowiedzi wynika że lubisz taki nieład (pamiętam naszą dyskusję o busach w Zakopanem), ale zostawmy to na boku.

 

Teraz włącz stronę tego stowarzyszenia, i ją zobacz. Laik wchodzący na ich stronę widzi wręcz profesjonalnie napisaną ofertę komercyjną. Ów laik nie zna prawa obowiązującego w kwestii organizacji, zasad bezpieczeństwa itd.

@Wujot

10 godzin temu, Wujot napisał:

 

Patrząc na stronę organizatora trudno odnieść wrażenia, że są to wyjazdy "grupy pasjonatów" wspólnie podejmujących wyzwania. To wygląda to na normalną ofertę komercyjną.

to świetne podsumowanie

Może Ty wiedziałeś z kim idziesz (pewnie u Ciebie wyznacznikiem była niższa cena), bo się cokolwiek znasz na alpiniźmie, narciarstwie itp., więc byłeś świadomy. Jednak sam wspominasz że nie zaufałbyś Panu Zdzichowi w kwestii żeglarstwa "bo się nie znasz". A wycieczki tego stowarzyszenia kierowane są właśnie do osób które się nie znają.

Edytowane przez Gerald
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiem tak, jako typowy lajkonik w tych sprawach, gdyby naszła mnie chęć na wyprawę wysokogórską , po wejściu na stronę tej firmy i obejrzeniu oferty nie wiem czy zadałbym pytanie o uprawnienia itd, strona wygląda profesjonalnie, założyłbym pewnie, że muszą się znać na tym co robią skoro jeżdżą na Everest czy McKinley i organizują wyprawy zgodnie z miejscowymi regulacjami i zasadami ich fachu (są profesjonalistami)

tutaj jednak powinny działać branżowe regulatory, stowarzyszenie jest wg strony na liście Ministerstwa, nie wiem coś w rodzaju górskiego KNFu, który zajmowałby się wydawaniem certyfikatów, rekomendacji itd (nie znam się może już cos takiego istnieje)

z drugiej strony jestem za wolnością wyboru, skoro ktoś chce dobrowolnie ryzykować swoje życie i nie czyni przy tym krzywdy innym, nie powinno mu sie zabraniać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Regulacje są po to, żeby eliminować takie przypadki.

....Naprawdę nie rozumiesz tego? Z wielu twoich wypowiedzi wynika że lubisz taki nieład (pamiętam naszą dyskusję o busach w Zakopanem), ale zostawmy to na boku.

 

Nie tyle nieład co wolność wyboru.

Poza tym regulacje są bardzo wybiórcze.

Dlaczego w sprzedaży dostępne są budżetowe samochody, chińskie klocki hamulcowe i opony a przewodnictwo górskie ma być tylko w wersji premium?

Oczywiście zaraz ktoś napisze, że te produkty też spełniają jakieś tam normy prawne tylko w przypadku przewodnictwa ta poprzeczka postawiona jest zdecydowanie wyżej.

To tak jakby ustalić że auto (nowe lub używane) które nie hamuje z 100km/h na 35m, nie będzie dopuszczone do ruchu.  A problem przewodnictwa jest zdecydowanie mniejszy. Ludzi w górach ginie mniej niż na drogach i z reguły zabijają się sami, bez szkód dla osób postronnych.

 

Cytat

nie zaufałbyś Panu Zdzichowi w kwestii żeglarstwa "bo się nie znasz".

Podobnie nie zaufałbym agencji "professional atlantic sailing" dopóki nie dowiedziałbym się więcej na jej temat jak i na temat wymagań i zagrożeń samego rejsu. 

 

Cytat

po wejściu na stronę tej firmy i obejrzeniu oferty nie wiem czy zadałbym pytanie o uprawnienia itd, strona wygląda profesjonalnie, założyłbym pewnie, że muszą się znać na tym co robią skoro jeżdżą na Everest czy McKinley i organizują wyprawy zgodnie z miejscowymi regulacjami i zasadami ich fachu (są profesjonalistami)

 

Na tej samej zasadzie od wielu lat działa Np. Rysiek Pawłowski. Też nie posiada uprawnień przewodnickich i zabiera ludzi w wysokie góry. Nie pcha się jedynie na Blanca bo wie że tam go mogą zamknąć. I pomimo wybitnych osiągnięć wspinaczkowych, wcale nie jest dobrym organizatorem ani nie zapewnia wysokiego poziomu bezpieczeństwa.

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ewangelizator napisał:

.....

z drugiej strony jestem za wolnością wyboru, skoro ktoś chce dobrowolnie ryzykować swoje życie i nie czyni przy tym krzywdy innym, nie powinno mu sie zabraniać

Cześć

Żeby dokonać wyboru trzeba się na sprawie znać a wtedy nie jest potrzebny żaden przewodnik. Inaczej nie jest to wybór tylko głupota. Swego czasu był pomysł ustawowego zakazu wspinaczki solo. Pierwszy byłem krytykiem tego pomysłu. Tutaj natomiast mamy inną sytuację. Ktoś (teraz to jest nadzwyczaj modne) bierze za kasę grupę leszczy i pokazuje im coś co z założenia powinno być zarezerwowane dla wybranych czyli tych, którzy posiadają odpowiednią wiedzę, przygotowanie, doświadczenie. Inaczej decyzja jest głupotą a osoba (zazwyczaj pośmiertnie) jest wyklęta przez środowisko.

Pozdrowienia

  • Like 2
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Spiochu napisał:

Nie tyle nieład co wolność wyboru.

Poza tym regulacje są bardzo wybiórcze.

Dlaczego w sprzedaży dostępne są budżetowe samochody, chińskie klocki hamulcowe i opony a przewodnictwo górskie ma być tylko w wersji premium?

Oczywiście zaraz ktoś napisze, że te produkty też spełniają jakieś tam normy prawne tylko w przypadku przewodnictwa ta poprzeczka postawiona jest zdecydowanie wyżej.

To tak jakby ustalić że auto (nowe lub używane) które nie hamuje z 100km/h na 35m, nie będzie dopuszczone do ruchu.  A problem przewodnictwa jest zdecydowanie mniejszy. Ludzi w górach ginie mniej niż na drogach i z reguły zabijają się sami, bez szkód dla osób postronnych.

Ja tu bardziej od wolności widzę anarchię.

I nie w wersji premium, tylko w wersji optymalnie bezpiecznej - takiej gdzie jest prawidłowa asekuracja osób. I ja tu nie widzę sensu porównywania do aut, czy do czegoś innego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nestety przykra  historia, miejmy nadzieje ze to ostatnia tegoroczna polska ofiara na tej najniebezpieczniejszej gorze na Ziemi.

Z drugiej strony i tak niezle przy takiej  ilosci Polek i Polakow podazajacych codziennie w kierunku szczytu MB

Ludzie naczytali sie na forach ze to  turystyka  i wcale nie trzeba byc alpinista by tam wejsc

obciazeni 25 kg plecakami zasuwja calymi grupami na kamping po Tetrusem ,

i zakladaja baze noclegowa w Vallocie

wielu do szczytu nie dociera ale przysiegaja ze wroca w przyszlym sezonie.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sprawie tej wolności i aut. 

Mnie się zdaje, że w ruchu samochodowym regulacje są bardzo duże. Np. niektórzy chcieliby przewozić ludzi na tzw. pace, a po drodze publicznej tego robić nie mogą. Sprawdzane jest czy hamulce działają i mają odpowiednią minimalną grubość.

Na Mont Blanc jest podobnie. Jak ktoś chce wejść własnymi siłami w grupie z przyjaciółmi, nie ma problemu. Może wejść tak samo jak na Rysy. Wymagania dotyczą przewodników, którzy chcą na tym zarabiać. Podobne wymagania mają Słowacy. Aby wejść z klientami na Gerlach najłatwiejszą drogą, przewodnik słowacki musi mieć w praktyce stopień IVBV.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest sam stopień przewodnika IVBV. Jest on tak trudny i kosztowny do zdobycia, że większość nie zdecyduje się na jego uzyskanie. To jest zamknięte lobby nastawione na maksymalny zysk a nie zrzeszenie dbające o bezpieczeństwo i jakość usług. W Polsce kurs na przewodnika IVBV odbywa raz na jakiś nieokreślony czas (kilka lat), trwa chyba dwa lata i kosztuje kilkadziesiąt tysięcy. Ma też szereg wymagań wstępnych, które nie zawsze są konieczne do danego typu działalności. Tym samym trudniej jest zostać przewodnikiem IVBV niż Np. lekarzem. Widzę sens istnienia takich przewodników ale po pierwsze nie jako jedynych a po drugie z sensowną drogą do zdobycia tego zawodu.  Dochodzi bowiem do sytuacji, gdzie gość z 30 letnim doświadczeniem w prowadzeniu wycieczek narciarskich i bez znanej mi historii wypadkowej w Alpach prowadzi te wycieczki nielegalnie.  

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎13‎.‎07‎.‎2018 o 23:29, Spiochu napisał:

raz na jakiś nieokreślony

mozesz zrobic u Austriakow, trwa 2,5 roku i kosztuje ok 6 KEuro, plus sprzet i noclegi w trakcie trwania zajec

 https://www.bergfuehrer.at/ausbildung/berg-und-skifuehrer/

pospiesz sie bo egzamin wstepny jest styczniu 2019- na poczatek  trzeba podejsc na skiturach 1000m ponizej 2 godzin i zjechac w dobrym stylu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Spiochu napisał:

Dlaczego założyłeś, że zamierzam zrobić taki kurs?

przeczytaj jeszcze raz wlasny tekst

Dnia ‎13‎.‎07‎.‎2018 o 23:29, Spiochu napisał:

trudniej jest zostać przewodnikiem IVBV niż Np. lekarzem

zakladam ze jestes lekarzem zamierzajacym zrobic uprawnienia przewodnickie

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mam prawo jazdy, ale nie czuje się na siłach, to nie kupuje 500 konnego BMW z napędem na tył, ani nie wypożyczam Porsche Carrera na weekend, bo mogę się zabić, albo zabić kogoś.

Z górami jest podobnie. Zresztą z każdą inna formą aktywności. Każda niesie za sobą mniejsze, lub większe ryzyko.

Liczenie na to, że wezmę przewodnika IVBV i zdobędę każdą górę to naiwność. Pewnie przewodnik zminimalizowałby ryzyko wypadku, ale to też nie znaczy, że wypadki z przewodnikami się nie zdarzają. Każdy ma wolny wybór i ponosi jego konsekwencje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 13.07.2018 o 23:29, Spiochu napisał:

Problemem jest sam stopień przewodnika IVBV. Jest on tak trudny i kosztowny do zdobycia, że większość nie zdecyduje się na jego uzyskanie. To jest zamknięte lobby nastawione na maksymalny zysk a nie zrzeszenie dbające o bezpieczeństwo i jakość usług. W Polsce kurs na przewodnika IVBV odbywa raz na jakiś nieokreślony czas (kilka lat), trwa chyba dwa lata i kosztuje kilkadziesiąt tysięcy. Ma też szereg wymagań wstępnych, które nie zawsze są konieczne do danego typu działalności. Tym samym trudniej jest zostać przewodnikiem IVBV niż Np. lekarzem. Widzę sens istnienia takich przewodników ale po pierwsze nie jako jedynych a po drugie z sensowną drogą do zdobycia tego zawodu.  Dochodzi bowiem do sytuacji, gdzie gość z 30 letnim doświadczeniem w prowadzeniu wycieczek narciarskich i bez znanej mi historii wypadkowej w Alpach prowadzi te wycieczki nielegalnie.  

Widziałem takie opinie, że to jest zamknięta kilka, a podawał je gość który nie dostał się na kurs, bo coś mu nie poszło. Tak że jestem daleki od przyjmowania wiary w takie oskarżenia bez szczegołówych faktów. Twój post też zawiera wiele takich mitów bez podania źródła.

Zdobycie międzynarodowego instruktora narciarstwa też trwa wiele lat i sporo kasy. Przewodnik tatrzański jest pewnie tańszy.

Temat mnie interesuje hobbistycznie. Jak miałbym skorzystać z przewodnika, to bardziej na zasadzie organizatora, niż wprowadzacza na szczyt.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, MarioJ napisał:

Widziałem takie opinie, że to jest zamknięta kilka, a podawał je gość który nie dostał się na kurs, bo coś mu nie poszło. Tak że jestem daleki od przyjmowania wiary w takie oskarżenia bez szczegołówych faktów. Twój post też zawiera wiele takich mitów bez podania źródła.

Zdobycie międzynarodowego instruktora narciarstwa też trwa wiele lat i sporo kasy. Przewodnik tatrzański jest pewnie tańszy.

Temat mnie interesuje hobbistycznie. Jak miałbym skorzystać z przewodnika, to bardziej na zasadzie organizatora, niż wprowadzacza na szczyt.

 

Cześć

Jasne. Jeżeli jakieś uprawnienia mają być wartościowe to muszą być "elitarne" w sensie wysokich wymagań kosztów i długotrwałości ich zdobywania (tu liczy się doświadczenie a jego nie zdobywa się "na kursie" a w trakcie stażów, praktyki, pracy w terenie jako pomocnik itd. Swego czasu instruktor narciarstwa również był elitarny i drogi ale zapewniał odpowiedni poziom dla szkolących. Wiemy jak jest teraz.

Oczywiście w dobie tzw. demokratyzacji wszystko co jest związane z wysokimi wymaganiami i kosztami jest krytykowane bo jest niedostępne dla ogółu a jest niedostępne bo z samej zasady niedostępne być powinno.

Pomimo tej niedostępności wiele osób szkolenia kończy i jakoś daje radę. To tak jak z ENSA czy przywołanym przez ciebie instruktorem zawodowym.

I oby tak było jak najdłużej.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...