Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. Micheł

    Micheł

    Użytkownik forum


    • Punkty

      26

    • Liczba zawartości

      290


  2. surfing

    surfing

    Użytkownik forum


    • Punkty

      24

    • Liczba zawartości

      3 838


  3. marionen

    marionen

    Użytkownik forum


    • Punkty

      14

    • Liczba zawartości

      4 036


  4. sstar

    sstar

    Użytkownik forum


    • Punkty

      12

    • Liczba zawartości

      4 062


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.02.2019 w Odpowiedzi

  1. Kolejny dzień. Zgodnie z planem dzisiaj Dolni Morava. Przyjazd dość późno ok godziny 9:30. Ku naszemu zdziwieniu ludzi mało. Kupujemy całodniowe karnety i powoli startujemy. Cena 740 koron + kaucja 100. Pogoda no cóż, powtórka z rozrywki- słoneczko ale już nie co chłodniej. Rano jeszcze lekki mrozik, potem coraz cieplej, ale nie było tragedii. Kilka fotek, praktycznie non stop nagrywałem i ciągła walka z kamerą. Mimo wszystko zawsze coś. Warunki genialne. Trasy bardzo dobrze przygotowane sztruksik, śnieg dobrze związał. Można było poszaleć. Czarne trasy coś pięknego. Najgorszy odcinek- trasa czarno-czerwona. Dużo muld kasza, cukier. Generalnie trasy bardzo dobrze się trzymały. Najgorzej było przed samymi wyciągami. Czarne trasy się trzymały bo tak na prawdę mało kto jeździł. Widoczki piękne, słoneczko, czegoż trzeba więcej?! Kolejki zaczęły się pojawiać.Tak na prawdę do jednego wyciągu max 3-5 min. Od 13:30 narciarzy, deskarzy co raz mniej. Potem bez kolejek Szaleństwo szaleństwem, nagrywanie nagrywaniem, ale czas coś zjeść. O 13:40 atakujemy knajpkę na stoku. Obsługa bardzo miła, ceny w porządku, jedzenie bardzo dobre. Polecam skrzydełka BBQ z jakimś tam sosem, frytkami i sosikiem z pomarańczy + widoczek Po obiedzie, dalszy ciąg jazdy. Warunki już trudne- odsypy kaszki. Po za tym zmęczenie no więc po kilku zjazdach postanowiliśmy się pobawić na snowparku i troszkę poskakać. Dużo śmiechu i zabawy. Ok 15:30 kończymy te wygłupy nasze i ewakuacja do auta. Reasumując. Znowu pogoda dopisała i spełniła moją prośbę co do temperatury. Sam ośrodek, jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Wspaniałe widoki, genialne trasy, na prawdę można pośmigać. Nie jest to ośrodek dla każdego ze względu na trasy, ale ci którzy potrzebują czegoś więcej jak najbardziej będą zadowoleni. Myślę że na pewno jeszcze tu wrócę. Chyba jestem jeszcze bardziej zmęczony niż po Zieleńcu, ale to dobrze. Na koniec dnia uderzamy do Aquaparku w Kudowie by się wygrzać. Najgorszy punkt programu, nie polecam, chyba tylko sauna dała jako tako radę. Jutro plany Czarna Góra. Dziękuje za uwagę i do następnej relacji 😁
    17 punktów
  2. Zastałem wywołany. Rower owszem ,często ,ale bardzo rekreacyjnie i po pobliskich lasach w okolicy Ruda śląska- Katowice - Mikołów. Na nartach w ostatnich trzech sezonach byłem na Skolnitym i Czantorii, oczywiście pociągiem bo auta nie miałem, nie mam i nigdy miał nie będę 17 razy (10 razy Skolnity). Nie widzę potrzeby dodatkowego przystanku przy O.N.Skolnty bo tam od dworca kolejowego jest 700m zaledwie. Mogą najwyżej podstawiać skibus pod dworzec w godzinach przyjazdu pociągów ,ale ja i tak będę chodził pieszo w ramach rozgrzewki. Konieczna jest modernizacja odcinak trasy od Zabrzegu w kierunku Wisły bo pociąg strasznie się wlecze. Udzielam się na forum ekologiczno-klimatycznym (eko-terroryści o zgrozo) co jest trochę w sporze z poglądami wielu narciarzy na dalszy rozwój narciarstwa w Polsce i na Świecie .Skiforum śledzę uważnie i czytam. Wszystkim dobrego zdrowia i wielu super wyjazdów narciarskich do końca marca lub dłużej. Jeszcze kończąc ,to jak zapowiedziałem SMR w tym sezonie zbojkotowałem ,ale na Skrzycznem (cos ) byłem dwa razy i za drugim razem mimo sporej ilości narciarzy było super bo kilka razy zaliczony zjazdy z samej góry na sam dół i pogoda tzw. lampa. Oczywiście przyjechałem pociągiem do B-B a stamtąd busem firmy Żądło pod Skrzyczne ( żadnych problemów). Pozdrawiam
    10 punktów
  3. Wreszcie F. Cup zawitał w moje strony. Różnie się przygotowywałem do zawodów jak na amatora oczywiście i chyba już wszystko przetestowałem. Przyjeżdżałem bez wcześniejszych treningów, po całej nocy spędzonej w samochodzie, często jako kierowca, na cudzych nartach, na nartach nie przygotowanych (nie nasmarowane i nie naostrzone), na nartach testowych których wcześniej na oczy nie widziałem, nartach ALLMountain i nie wiadomo jakich. Tym razem testowałem start w zawodach na Alberto Tombę. Czyli w skrócie nocna impreza (obchodzone urodziny) i rano na zawody. Taka anegdota z czasów kiedy wielki Tomba La Bomba startował. W czasie trwających zawodów wpada zaspany Alberto na start podchodzi do skoncentrowanego już zawodnika, klepie go po plecach i pyta to kto teraz startuje? a ja kiedy? Wracając na ziemię w eliminacjach Dolnośląskich Family Cup startowałem najczęściej i nigdy tu nie wygrałem, zawsze ktoś był lepszy. Tym razem się nie stresowałem i pojechałem na żywioł. W tym roku mało jeździłem. Narty serwisu nie widziały od poprzedniego sezonu. Smar dostałem w prezencie od Mikołaja z FC i to mi musiało wystarczyć😉 Dzikowiec to fajna góra położona w Boguszowie-Gorcach. Mam tu blisko, ale nieczęsto zaglądam. Kiedyś często tu jeździłem na treningowe tyczki i zawody, ale ostatnio wpadam tylko na zawody raz góra dwa w sezonie. Pogoda tym razem dopisała jak nigdy. W nocy mróz, od rana słońce, trasa szybka zmrożona. Do tego bez wiatru. Właściwie lepiej być nie może. W ostatnim czasie pech dopadł kilku zawodników, co najmniej 3 świetnych zjazdowców na treningach się porozbijało (głównie kolana i sezon na straty). Wniosek z tego ( niewłaściwy) nie trenować. Narty nasmarowane to pora zapoznać się z warunkami Nie zabrakło też kibiców i miałem doping Z uwagi na dzieci start był wyjątkowo nisko, ale za to bezpiecznie. Wszystko poszło szybko i sprawnie, jak zawsze ostatnio (przynajmniej tam gdzie ja byłem). Szybkie 2 przejazdy i po zawodach Sprawdzenie wyników u sędziów Zwiezienie sprzętu na dół i można jeszcze trochę luźno pojeździć Jeszcze tylko odbiór nagród, pamiątkowe zdjęcia i można do domciu... Na następne zawody trzeba zdecydowanie lepiej i profesjonalniej się przygotować, na szczęściu daleko się nie zajedzie... Pozdrawiam serdecznie! PS Dzięki dla Family Cup, wszystkich zawodników i kibiców, za cudownie spędzoną sobotę !!!
    9 punktów
  4. Kolejny, zarazem ostatni dzień naszego wypadu. Tym razem Czarna Góra. Strasznie ciągnęło mnie tu, gdy zobaczyłem FISowskie trasy. Ale to już przeszłość. Przybywamy dokładnie o 9:20. Szybko się ogarniamy i kupujemy karnety na 7 godzin. Pogoda, no cóż w trakcie dojazdu do resortu słoneczko się przedzierało, tutaj już nie. Dość pochmurno czasami wyjrzało Słońce. Na górze do południa mgła. Górna stacja temperatura poniżej 0 więc fajnie zmrożony stok, na dole powyżej 0 i cukier 😫 Początkowo wjeżdżamy na Bartusiową polanę dla rozgrzewki. Narciarzy, deskarzy szkółek nie szkółek przybywa więc od razu przenosimy się na Luxtorpedę czy jakoś tak 🤣 No więc startujemy. Jedziemy pierw trasą A i uwaga będzie gadane. Pierwsza ścianka fajna, dobrze przygotowana, zmrożony sztruks, ale dużo początkujących i generalnie walka o przeżycie. W drugiej części trasy bardzo dużo minerałów, aż za dużo. Nie wiem co to się stało ale mnóstwo kamieni, kilka szyszek. Zjechałem raz pomyślałem, coś mi się przewidziało. Jedziemy drugi raz, jednak to prawda i już sporo muld o tak wczesnej porze. Podziękowałem nie chce zniszczyć nart, przenoszę się na B. Na B zdecydowanie lepiej, górna część dobrze przygotowana. Beton i lód w sumie Stockli się sprawdziły. Dalszy odcinek jeszcze był ok mimo wczesnej pory Z minuty na minutę było już co raz gorzej. Bardzo dużo początkujących narciarzy, uczących się. Górna część stoku dawała cały czas radę. Dalsze odcinki trasy B po godzinie 11 to już prawdziwa walka o przeżycie dla niektórych. Mulda na muldzie, cukier pełno odsypów. Bardzo dużo upadków, co gorsza sporo też urządzało sobie grupowe zebrania, dyskusje, odpoczynki na samym środku trasy i to jeszcze na szerokość stoku. Po tym cyrku postanowiliśmy się udać na posiłek. Jedzonko dobre, spory wybór, spore ceny w sumie nic dziwnego. Po krótkim odpoczynku atakujemy i jeździmy. No niestety nie był to zbyt dobry pomysł. Bardzo dużo muld, odsypów, w sumie powtórka z rozrywki co godzinę temu z tym że pojawiały się minerały i jeszcze większe hopy. Dla mnie to była już katorga jeździć na tych slalomkach. Trasa widokowa z Czarnej Góry to jakiś śmiech, dalej nie będę komentował. O reszcie tras no cóż może nic nie będę mówił. O 14:30 kończymy jazdę. Podsumowując. To był ostatni punkt naszego wyjazdu dalej to już powrót do domu. Bardzo byłem napalony na ten ośrodek no i niestety zawiodłem się. Może to my mieliśmy pecha, może za dużo wymagam. Mimo wszystko udało się troszkę pojeździć. Tak czy owak z wielkim żalem opuszczamy Czarną Górę. Cieszę się że udało mi się odwiedzić ten resort, pomimo takich warunków i tak czuje się dobrze bo spędziłem kolejny dzień na nartach. No cóż czas pakować zabawki i wracać do domu 🤨 PS. Zdjęć nie zbyt dużo, nie miałem ochoty robić w takich warunkach, a czas nas gonił. Po za tym nie chce zbytnio negatywnie oceniać ON, może to jednorazowy wypadek przy pracy.
    7 punktów
  5. Po tygodniowym nartowaniu we Włoszech wyskoczyłem na Górkę Szczęśliwicką Warunki takie sobie - stok to tony cukru, który jakoś trzyma się na betonowym podkładzie. Kto chce, to musi się jednak spieszyć, bo Górka działa ponoć tylko do końca lutego. Potem zamykają, by zacząć remont dolnego budynku
    6 punktów
  6. Krippenstein to było (i jest) takie niespełnione marzenie. Kultowa miejscówka freeriderów, z drugiej strony opowieści o puchu rozjeżdżanym w dwie godziny. Do tego teren jest olbrzymi ale wymaga dużego opadu (inaczej kicha). A z tym to ostatnio różnie bywało. A jeszcze do tego moje trzy lata sezonówki tyrolskiej, później Szwajcaria. Słowem Krippenstein się przesuwał, przesuwał. Przy okazji tury z Dachsteinu miałem nadzieję, że cokolwiek liznę, zobaczę czy rzeczywiście jest tutaj tak wyjątkowo. Popatrzmy na oficjalny schemat Mamy jedną (ale tak naprawdę dwie - bo też wzdłuż krzesełka) trasę uprawianą, trzy strefy freeridowe i trzy trasy skiturowe. Zaczynam od najłatwiejszej strefy 2. Jedzie się tutaj wzdłuż wyniosłej ściany góry Hoher Krippenstein. I naprawdę robi to wrażenie. Całkiem sympatyczne lodospady Dalej jest bardzo urozmaicony las, widać, że to teren intensywnej erozji. Zapomniałem wspomnieć o warunkach. Główna linia była przejeżdżona i twarda. Jak mocno nierówna trasa narciarska. Ale z boków trafiało się na nieruszony puch. Po tym rozgrzewkowym zjeździe pora zajrzeć na obszar 4. Tutaj wyglądało to zdecydowanie poważniej. Przede wszystkim koszmarny wiatr (dotąd zasłaniany przez konfigurację terenu) wywiał go do betonu i lodu. Co prawda żleby wyglądały obiecująco (depozyty) ale tylko rozpoznanie bojem mogło coś więcej powiedzieć. Widoki na początek Ponieważ nie znamy terenu to na początek "zwiedzamy" stromy żleb pod wyciągiem. Przyjemna jazda szybko się kończy bo niżej są lodowe pole a pod nimi skalne, nie do końca przysypane progi skalne. Upadek tutaj skończy się na pewno szpitalem. Czyli wycof. Zakładam foki i wychodzę z pułapki, Jurek dyma z buta. Jazda dalszą, obszerniejszą linią wydaje się znacznie bezpieczniejsza. Niestety mam tam przygodę - wpadam na zalodzoną część zbocza, zaliczam upadek i nawet jakieś koziołki. Lecę głową w dół. Na szczęście nie straciłem jednej narty, więc po obróceniu się głową do góry (przez ostrożny obrót w płaszczyźnie stoku) mogę spróbować się wyhamować. Co mi się udaje. Teraz szukam drugiej narty. I trudno uwierzyć ale skistop przebił lód i narta wisi sobie ze 30 -40 m wyżej. Czeka mnie dymanie bo nikt przy zdrowych zmysłach tam nie podjedzie. pomijając, że nikogo nie ma. Wybijam więc butami w skorupie stopnie, pozostałej narty używam jak asekuracji (bo czekana nie mam) i odzyskuję (nie bez walki) co moje. Teraz złażę na wypłaszczenie. W między czasie zjeżdża jakaś trójka nieszczęśników. Udaje im się dotrzeć cało na dół ale wyglądają jakby jechali po polu minowym. Ale na tym jest koniec przygód. Bo po pokonaniu zabetonowanego pola wjeżdżamy w las. I tam jest bajecznie, bardzo strome ścianki, parowy teren porąbany na maksa. I już wiem - kocham Krippenstein! Miłością od pierwszego wejrzenia, bezwarunkową. Na dole spotykam Arasa i Marka (co przyjechali nas odebrać). Chcę jeszcze sprawdzić trzecią strefę ale chłopaki mi to trochę wybijają z głowy. Po prawdzie bardzo nie oponuję bo czuję się potłuczony i wygląda, że żebro mogło mi pójść. Zjeżdżam więc oficjalną boiskową jedynką i trzeba powiedzieć, że jest to piękna (chyba 10 km) trasa. Podsumowanie krótkiego epizodu Krippensteinowego wygląda tak. Linia z prawej to ratrakowana trasa. Miejsce przygód łatwo zobaczycie na tracku. Zmierzyłem nachylenie w miejscu gdzie zrobiliśmy wycof i jest tam 100% co przy taflach żywego lodu i podcięciach było dobrą decyzją. Tam gdzie się wywaliłem też było pod 100 % ale z łagodnym wypłaszczeniem, szerokością i bez skał. Wracałem autem z jednej strony bardzo zadowolony, ale też wkurzony. Dni narciarskich w lutym i marcu przede mną było (i jest) jeszcze sporo (w tym wyjazd 10 dniowy) a pęknięte żebro raczej nie nastraja do ostrzejszej jazdy. Na szczęście następnego dnia ból zelżał a później zniknął. Czyli było to jakieś nieistotne obicie. pozdro Wiesiek
    5 punktów
  7. ja od siebie dodam, że jestem bardzo dumny i zadowolony z siebie bo wszystko pojechałem na nartach typowo gigantowych czyli 86 pod butem. RTM rulez
    5 punktów
  8. Skrzyczne, wiatr wygonił nas trochę wcześniej niż planowaliśmy, ale jazda była super i bez kolejek do 10:00 - wtedy wyłączyli górne krzesła. Kaskada zamknięta, ale można poćwiczyć jazdę po lodzie Jeszcze pojeździmy Kaskadą armatka czeka na mróz Armatki w newralgicznych miejscach rozstawione - sprawdziło się dolne naśnieżanie przy Mecie, zjazd bez problemów.
    5 punktów
  9. To się dzisiaj wyciekałem na COSie. Dla mnie petarda warunki i ludzi bardzo mało. Do górnej kolejki stałem najdłużej 6 minut około godziny 12-13. Do dolnej kanapy bez żadnego stania. Do godziny 12 trasy dla mnie idealne - twarde z malutkimi odsypami. Później oczywiście degradacja postępowała, ale jeździłem do końca. FIS i Ondraszek super, z tym że po godzinie 12 lepiej wyglądał Ondraszek. Doliny to mega carvingowa jazda praktycznie do końca. Trasy na sam dół miałem okazję poznać pierwszy raz i jestem zachwycony. To zdecydowanie mój klimat, czyli wąskie i szersze(FIS) trasy wśród drzew. Komercja to tam nie zawitała i oby tak dalej. Kaskadą na sam dół zjechałem, ale jest ciężko Niebieska do dołu też raczej do zamknięcia. FIS trzyma się całkiem dobrze. Jeszcze jutro od rana, a potem wiosenne jazdy w marcu.
    4 punkty
  10. Ludzie powoli przekonują się do pociągów Taki konkret od pracownika PKP: Nawet przy obecnym kiepskim rozkładzie jazdy związanym z robotami torowymi na stacji Rybnik oraz nadal nie podniesioną prędkością na Rybnik-Żory, nie mówiąc o złym stanie torów z Chybia do Wisły w zeszłą niedzielę w Rybniku do Kubalonki weszło 50 osób. Z Gliwic/Knurowa/Leszczyn pociąg przywiózł 68 osób, w Żorach dosiadło 13. Łącznie na tym w sumie "nowym" pociągu kursującym ledwo od 2 miesięcy było w kierunku Ustronia/Wisły - 131 osób. Ale to jeszcze nic bo na powrocie za Ustroniem było 150 osób. Obsługiwał to EN76 i na razie to tabor ok. Ale jak zacznie się w maju sezon na wyjazdy w góry na ten obieg też trzeba będzie dać sześcioczłona.
    4 punkty
  11. Dzisiaj Zagroń. Syn uczy koleżankę nartowania i stok w Istebnej wydał nam się do tego idealny. W Bielsku rano 0 stopni, po drodze +9 w Skoczowie, + 6 w Wiśle i -1 w Istebnej. Szkoda, że nie byliśmy o 8 godz. na otwarcie stoku bo jazda przez pierwszą godzinę byłaby po niemal pustym stoku. Zaczęliśmy o 8:50 i z każdym zjazdem ludzi przybywało. Oba stoki przygotowane co najmniej dobrze - dość równo, twardo, żadnych przetarć i minerałów. Duża szerokość stoków po obu stronach kolejki i nieduże ich nachylenie prowokowały wielu (niestety słabiutko jeżdżących) do zbyt szybkiej jazdy prawie na krechę. Widać było sporo spektakularnych "gleb" a także zderzeń narciarzy. Mimo to dało się znaleźć na obrzeżach tras swoją pustą i bezpieczną linię do zajazdu. Do godz. 12 kiedy to zakończyliśmy jazdę trasy trzymały się zadziwiająco dobrze, ciągle były w większej części zmrożone (poza samym dołem i szczytem, gdzie słońce najmocniej operowało). Zero muld, odsypy minimalne. Dzisiaj narty gigantowe były chyba najlepszym wyborem do jazdy szybkiej i szerokim skrętem, ale z rozwagą i baczeniem o bezpieczeństwo innych. Dzień bardzo udany. Postępy koleżanki syna widoczne. Aha, kolejki do kanapy do południa tak na 5-10 min. No cóż ferie i cudowna pogoda robią swoje. trasa po lewej oble trasy słoneczko nad Zagroniem nieformalny wariant boczny bez komentarza kursantka i instruktor statyczne "jajo" poza trasą taki tam widoczek pobliska Ochodzita 😢
    4 punkty
  12. takie sa warunki na Pilsku do lezakowania, laweczki sa na pewno
    3 punkty
  13. Relacja z wyjazdu narciarskiego. Miejsce: Bukovel, Ukraina Termin: 08- 15.02.2019 Czwartek, godzina 18.30, zapakowani w WV Multivan ruszamy z okolic Białegostoku w 4 osoby w kierunku przejścia granicznego Hrebenne. Ze sobą zabieramy, sprzęt, ubrania, grill elektryczny, prowiant na śniadanka, kolacje, przekąski. Droga mija bezproblemowo. W międzyczasie robimy pauzę w Lublinie na kolację. Około północy docieramy do granicy. Kolejka nie jest zbyt długa, nie mniej jednak odprawę kończymy w okolicach godz. 4.00 naszego czasu. ZA granicą w budkach wymieniamy walutę w jednym z kantorów. Kurs PLN/UAH- 0,143 Po trzech godzinach robimy godzinną pauzę na toaletę oraz drzemkę naszego kierowcy. Do Bukovela docieramy około godz 11.00 czasu lokalnego. Stwierdzamy, że czas, jaki będzie nam potrzebny na zakup karnetów, przebranie się w ciuchy narciarskie oraz wypożyczenie nart pozwoli nam pojeździć jedynie 2 godziny. Nauczeni doświadczeniem, jesteśmy świadomi, że najlepsze warunki do jazdy są od 8.30 do 12.30, później z racji „rozjeżdżania” stoków, przyjemność płynąca z jazdy maleje wraz z upływem czasu. Po szybkiej naradzie rezygnujemy z piątkowej jazdy i udajemy się do naszego mini hotelu- KONOPKA GUEST HOUSE. Tam oczekujemy na resztę naszej ekipy. Obiekt jest bardzo ładny. Właściciel i obsługa przemili. Z obiektu mamy około 5 min drogi autem do pierwszego wyciągu. Pozostali docierają taksówką z lotniska w Lwowie. Wieczór spędzamy na piciu lokalnego piwka, rozmowy oraz degustację koniaczków, które w tej okolicy są bardzo dobre. Sobotę rozpoczynamy od pobudki w okolicach godziny 6.00 czasu lokalnego. Śniadanie przygotowujemy z zabranych z Polski produktów. O 8.00 pakujemy się wszyscy do auta i ruszamy do wypożyczalni. Na samym początku sprawdzamy jakość sprzętu, jaki oferuje wybrana przez nas wcześniej wypożyczalnia. Korzystamy z usług „X-drive” - jednej z wielu wypożyczalni w tym kurorcie. Zaletą tej wypożyczalni jest bez wątpienia lokalizacja (około 3 min pieszo do wyciągu). Sprzęt okazuje się dobrze przygotowany. Po szybkich negocjacjach otrzymujemy sprzęt klasy „A”. Męska część wyprawy „wsiada” w narty Hero Elite z sezonu 16/17, natomiast dziewczyny korzystają z nart Pursuit 400 Carbon oraz Famous 6. Osoby nie posiadające swoich butów otrzymują w miarę świeże buty Rossignol'a typu Alltrack. Cenowo wypożyczenia nart, butów, kijków wychodzi nam po 1400 Hrywien za 5 dni, natomiast osoby posiadające własne obuwie otrzymują zniżkę i ostatecznie płacą po 1000 Hrywien za 5 dni wypożyczenia samych nart i kijków. Co istotne wypożyczalnia oferuje nam możliwość zostawiania sprzętu codziennie po jeździe. Praktyka ta nie jest powszechna w kurorcie, a nam oszczędza wielu problemów związanych z zabieraniem sprzętu do hotelu. Po drodze kupujemy karnety na 5 dni (4400 Hrywien/osoba). Jazdę rozpoczynamy w okolicach godz 10.00 i pozostajemy na stoku do 15.30 z przerwą na obiad w restauracji obok górnej stacji wyciągu nr 13. Koszt obiadu z piwkiem to około 220-270 UAH. Na powrocie zahaczamy o sklep gdzie zaopatrujemy się w koniak Zakarpacki ( cena za 0.5l, 3 gwiazdkowego koniaku to 170 UAH, 5 gwiazdkowego 195 UAH), a także piwko w mega butelkach 2,5 l ( pozwala nam to uniknąć kłopotliwego tłumaczenia przed żonami na temat faktycznej ilości spożytych piw). Niedziela. Poranek wita nas przepiękną słoneczną pogodą. Wjeżdżamy na najwyższy szczyt w okolicy, robimy sesję zdjęciową po czym cały dzień jeździmy do samego zamknięcia wyciągów (16.30). Poniedziałek. Jakże niemiłe zaskoczenie. +2 na plusie do tego deszcz ze śniegiem. Widoczność niska. Ratuje nas posiadanie gogli bez przyciemnienia, tzw. „zerówek”. Bez nich jazda byłaby dużo mniej przyjemna i bezpieczna. O 12.30 jemy obiad. Bezpośrednio po nim, przemoknięci uciekamy w kierunku hotelu. Wtorek- ranek nie zapowiada późniejszego załamania pogody. Z czasem wiatr się wzmaga, nasila się zamieć śnieżna. Od 12.00 wyciągi są stopniowo wyłączane. Jemy obiad w restauracji PLOV- przy dolnej stacji wyciągu nr 13. Zdecydowanie warta polecenia. Wspólnie określamy ją jako najlepszą restaurację na stoku. Jako, że nie udaje nam się dotrzeć przed zamknięciem do wyciągu nr 2 musimy część drogi pokonać pieszo, wraz z całym sprzętem. Mocno zmęczeni docieramy do hotelu. Środa to ostatni dzień naszej jazdy. Wstajemy wcześniej niż zwykle i o 8.25 gotowi czekamy na wyciąg. Jeździmy do samego końca. Na zakończenie kupujemy pamiątki na jednym z lokalnych ryneczków. Warte polecenia są szczególne lokalne miody oraz... koniak Zakarpacki. Czwartek- 14 lutego, Walentynki. Nie mogło być inaczej. Zabieramy nasze Panie do Celebrity SPA w hotelu Fomich. Część obiektu jest całkiem nowa. O umówionej godzinie pod nasz hotel podjeżdża transport, który został po nas przysłany ze SPA. Cały dzień korzystamy z usług SPA (basen, sauny, łaźnie, jacuzzi etc). Cena za 6 godzin pobytu- 600 UAH/osoba. Koszty transferu do i z SPA wliczone. W przerwie jemy obiad w hotelowej restauracji- około 400 UAH/ osoba z winem oraz napiwkami. Jedzenie bardzo smaczne. Obsługa bardzo miła. Cały dzień zdecydowanie na plus. W porównaniu do kompleksu VODA dużo taniej oraz darmowy transfer. Wieczorem część ekipy lecąca samolotem za kwotę 2500 UAH zamawia taxi do Lwowa i następnie samolotem udaje się do Gdańska. My ranek rozpoczynamy od pakowanka, następnie jemy śniadanko w hotelowej stołówce. Cenowo- 100 UAH/osoba za całkiem przyzwoite śniadanie. O 10 wyjeżdżamy w kierunku Lwowa, gdzie meldujemy się około 14.00 w restauracji Baczewskich. Gorąco polecam! Pyszne jedzenie w bardzo dobrych cenach! Ok 18.00 meldujemy się na granicy. Trafiamy na zmianę. Przekraczamy granicę ok 21 naszego czasu. Podsumowując- Bukovel jest bardzo dobrym miejscem do jazdy na nartach. Kolejki do wyciągów nie są duże. Ceny przystępne. Wyjazd całościowo wyniósł nas od 2200 do 2500 tys zł. Dziękuję za uwagę W przypadku pytań chętnie udzielę odpowiedzi Pozdrawiam
    3 punkty
  14. Andrzeja nie widziałem za to miałem przyjemność oglądać w akcji Jagnę Marczulajtis🤭
    3 punkty
  15. Na sprzedaż wystawiono wyciągi i wyposażenie ośrodka "Malinka" w Zgierzu: https://sprzedajemy.pl/wyciag-narciarski-armata-sniezna-cale-wyposazenie-osrodka-zgierz-2-3d3332-nr58061930 Swego czasu było tam naprawdę gęsto od ludzi, pamiętam, że w latach 2002-2006 ośrodek kręcił się naprawdę prężnie i zainteresowanie było wręcz ogromne. Sytuację zmieniło otwarcie Kamieńska, gorsze zimy, przestarzała infrastruktura (brak naśnieżania - jedna armatka to na taką górkę za mało, o braku ratraka już nie mówiąc), brakowało też serca właściciela do tego interesu, co można niejako powiązać z poprzednim punktem. Według mnie przy ogarnięciu naśnieżania, oświetlenia (obecne było fatalne) i przygotowania tras interes jak najbardziej może się obronić, zaletą miejsca jest bezpośrednia bliskość aglomeracji łódzkiej. Skoro warszawskie Szczęśliwice działają to Malinka również mogłaby 😉. Wyskoczyć po pracy na rozstawiony krótki 30 sekundowy SL - oj marzy się :). Kilka zdjęć z FB ośrodka, niestety już z tego niefajnego, trochę opuszczonego okresu: Trzymam kciuki za (oby!) nowego właściciela obiektu!
    3 punkty
  16. Hej W ten weekend (sporo zależy od pogody, na ten moment - sobota), trzecie w tym sezonie zawody z cyklu Freeride World Tour, tym razem w Fieberbrunn. W związku z tym, że blisko można obejrzeć na żywo o normalnej porze, zachęcam bo emocje są spore. 4 kategorie : narty K i M oraz snowboard K i M. Proste zasady w filmiku poniżej i drugi krótki film na zachętę z ostatnich zawodów w Kanadzie. Na żywo do obejrzenia na ich kanale YT lub Facebook.
    2 punkty
  17. Jest wyrok. Kierowca dostał rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, do tego 10 000 zł nawiazki, koszty sądowe i jeszcze coś tam. Kończy się więc dyskusja. Sąd rozpatrzyl i wydał wyrok. Jak widać miał odmienne zdanie niż niektórzy z dyskutantów na forum.
    2 punkty
  18. Gdyby nie ja to byś na SL jechał Gratulacje wyniku!!!
    2 punkty
  19. Ha! Widziałem i chciałem się podzielić ale mnie ubiegłeś. Ja za to polecę coś w bardziej swobodnym klimacie ale też wymagającym sporo umiejętności - Slopestyle w Bag Gastein
    2 punkty
  20. Co by nie śmiecić odpowiem tutaj. @kptdenaturat, dziękuję za ciepłe słowa ale nie jestem właściwym adresatem. Na filmach bawi/uczy się Młoda. Na czapkę nie pozwala prawo i rozsądek, w temacie sweterków i mody ogólnie z bądź co bądź kobietą rozmawiać nie będę bo polegnę. Filmy nie miały charakteru "demonstratorskiego" - kręcone ad hoc materiały pod szybką wideoanalizę. Po kilku dniach zabawy Młoda będzie przesiadać się teraz na NTN i zobaczymy co dalej. Telemarketing ją wkręcił - z mojej perspektywy jest dla niej fajnym dopełnieniem czasu spędzanego na nartach. Pozdrawiam, M.
    2 punkty
  21. Mariusz, nie przejmuj sie. Ja kiedyś miałem bana za publikacjęw "coś do smiechu" wiadomosci o ciąży pewnej pani co to w kiciu w Piotrkowie siedziała, a ojcostwo przypisano mężowi siedzącemu w kiciu w Lodzi.Żeby było śmieszniej, do ojcostwa przyznał się klawisz z kicia w Piotrkowie co to panią używał po celach. Takie oto polskie logiczne prawo. Jakoś bana przelknalem, choć zawscieklem się , że oleje forum. No jednak bliska znajomość z forumowiczami z którymi realnie spotkałem się na stoku, oraz ta wirtualna, pozwoliły mi pokonać niechęć. Wracaj do pełnej aktywności, forumowi przyjaciele czekają. Pamiętaj.
    2 punkty
  22. Dla pełnej informacji należy jeszcze dodać, że: 1) Linia kolejowa od Zabrzega do Wisły Głębce ma być modernizowana ( przy okazji załąpał się odcinek od Goleszowa do Cieszyna), podobno otwarto już oferty na remont choć ostatnio jak zwykle wyższe niż się spodziewali 😁 2) na tym wyremontowanym dworcu ma być latem otwarta restauracja z własną linią do produkcji piwa 😅
    2 punkty
  23. Tak czytam ten wątek i próbuje coś pojąć. Jakoś nic mi do głowy nie przychodzi. Narciarze chcieliby wspaniałych polskich ośrodków z niskimi cenami. Wiadomo. No ale kto na ich budowę miałby wyłożyć swoją kasę? Kto? No i jeszcze słowo o geopolityce. Polska doi UE? Czy ktoś komuś dał coś za darmo? Naiwność kwitnie, jak lany nawloci.
    2 punkty
  24. Kolega naoglądał się "Gry o Tron" 😉 Wraże siły z krajów alpejskich (pod przewodnictwem Niemiec) specjalnie tworzą prawo chroniące środowisko, aby narciarze ze śląska musieli jeździć w Alpy. Geopolityka a sprawa Pilska. Jak nam tylko pozwolą to postawimy sobie Alpy w Polsce. Polska ssie z Unii na Maxa. Mamy z Unią dodatni bilans handlowy i dodatnie przepływy kapitałowe. Znam ludzi w Zachodniej Europie i zapewniam Cię że jest ich całkiem sporo, którzy stracili robotę w swoim kraju bo ich praca została przesunięta do Polski. Ciekawe jakie teorie spiskowe tworzą się w ich głowach.
    2 punkty
  25. Dziękuję za super fotoreportaż, Dzikowca nie znałem przyjemny stok - trochę jak nasz Poniwiec. Mariusz Gratulacje, dobry ten sposób La Bomba Tomba
    2 punkty
  26. Oj trochę mnie nie było na forum, a tu takie niespodzianki. Paula nową forumowiczką. No super, że się zdecydowałaś na samodzielne zaistnienie. Mam nadzieję, że wzrośnie kultura dzięki temu, bo ostatnio trochę podupadła niestety. Pisz jak najwięcej, ja z ciekawością przeczytam każde Twoje słowo!😊 Muszę się przyznać, że dla większości (zdecydowanej) forumowiczów nie jestem niemiły, to wyjątki. Mimo, że jesteś złośliwa to dziękuję. Dziękuję wszystkim serdecznie za życzenia. Miło mi i przepraszam, że tak długo nie reagowałem. Chwilę mnie nie było, musiałem trochę odetchnąć od niektórych osób!
    2 punkty
  27. Pozdrowienia z Zagronia w Istebnej
    2 punkty
  28. Kolejny Trip w tym sezonie. Tym razem, a raczej w końcu przekonałem się do Zieleńca. Od jakiegoś czasu planowaliśmy uderzyć w te rejony, ale tak jakoś byłem sceptycznie nastawiony. Mimo wszystko udało się. Relacja krótka, zdjęć mało, niestety harmonogram napięty. Startujemy ok 6:30, podróż spokojna, bez korków, ruch niewielki. Na miejscu meldujemy się ok 9:30. Kupujemy od razu karnety i hop na stok. Pierwsze dwa wjazdy i małe rozczarowanie. Stok nierówny, tak jakby ratrakowy zrobił to na "odwal się" Może to jednak temperatura zrobiła swoje. Nie tracimy nadziei, atakujemy prawą stronę. Tutaj zdecydowanie lepiej. Gorąco. W słońcu pokazywało 22 stopnie. Mimo to dało się jeździć. Czasami pojawił się wiaterek. Nierówności, kasza, ludzi umiarkowanie, max kolejki ok 3 min. Troszkę pojeździliśmy, sprawdziliśmy. Przenosimy się na prawą stronę. Tutaj dramat. Ludzi sporo. Czerwone trasy spore mudy, odsypy, lepiej uciekać i ten gorąc. Sprawdzamy trasę w lasku. Ciekawa przyjemna i co najważniejsze CHŁODNO. Powrót na lewą stronę. Jeździmy dalej i szykujemy się do jakiegoś obiadu. Godzina 14:30. Czas na przerwę. Testuje Bigos- dobry, ale kwaśny niesamowicie. Kolega zaatakował kwaśnice+ pierogi ruskie. Kwaśnica jak sama nazwa wskazuje, pierogi trochę słodkie z cebulką, generalnie smacznie, ale słono! Po krótkie przerwie jeździmy dalej. Widząc warunki postanowiliśmy zabawić się w skoczków, no więc skaczemy po muldach-mulda na muldzie. Niestety moje Laser SL fatalnie się sprawowały, nie było chodź trochę równego stoku, była to dla mnie prawdziwa katorga, a zwłaszcza dla nich. Ok godziny 15:40 kończymy jazdę, warunki już kiepskie, pełno muld odsypów, kasz, cukrów. Koniec końców pakujemy manele jedziemy zakwaterować się do hotelu. Jednak to nie koniec na dziś. Niestety bez zdjęć już Wracamy na nocną jazdę. Od 18 już na wyciągu. Odzyskaliśmy siłę. Pogoda się poprawiła. Lekki mrozik, co najważniejsze trasa wyratrakowana na szybko, ale jest, można śmigać. Ludzi z każdą chwilą ubywało, więc czas na lekkie szaleństwo. Dawno się tak nie bawiłem na nocnej jeździe. Stok w miarę równy, lekko zmrożony i lekki lodzik, w końcu mogłem wykorzystać potencjał nart. Miodzo. Zabawę kończy ok 20:35. Reasumując. Pomimo mojego nastawienia, bawiłem się świetnie, może dlatego że jestem z moim najlepszym kompanem do nart. Trudno powiedzieć. Stacja raczej nie dla mnie, by się wyszaleć, ale dużą frajdę dawało mi nagrywanie no i też spokojniejsza jazda. Nagrałem prawie 60 GB materiału Faktycznie panuje tu inny klimat, atmosfera. Jest po prostu ciekawie. Pogoda dopisała, ale gdyby było chłodniej.... Zdjęć tylko tyle, bardziej byłem skupiony na nagrywaniu. Dzień bardzo udany, a ja szczęśliwie zmęczony. Jutro atak na Dolni Morava. Zobaczymy o z tego wyjdzie. Na sam koniec. Oto nasze sprzęty-bohaterki, Niestety zdjęcie się nie załadowało- coś się popsuło. Fischer Sc Pro 09/10 (moje poprzedniczki) i Stockli Laser SL 16/17 😍
    2 punkty
  29. Trochę fotek z dzisiaj. Dziecko potwierdza petarda, nawet Andrzej Bargiel po trasach pomykal Nie ma sprawiedliwości na świecie Pozdrawiam mirekn
    2 punkty
  30. Dzikowiec,Woj. DS. Góra jak góra,lecz wymagająca. Wspaniała sobota,słoneczna,zimowa aura,lód i śnieg. Idealny dzień na zawody z cyklu Family Cup. Zawody udane,piszę z pozycji kibica i..... Iwonka @Chrumcia gratulacje za podium i dzięki za fantastyczny dzień, i spotkanie. @marionen nie zawiódł województwa Dolnośląskiego, puchar błyszczy na komodzie @marboru Mariusz jechał dziś z numerem 91...przypadek?
    2 punkty
  31. Dziś warunki na Wielkiej Raczy doskonałe 20190217_122108.mp4 20190217_123840.mp4
    2 punkty
  32. Nie zapominam, nie wiemy jaką jazdę lubi córka. Może być GS.
    1 punkt
  33. Wiesiu Ty wiesz czego mi najbardziej brakuje, może marzec okaże się dla mnie łaskawszy. Niestety zima w lutym wbrew przepowiedniom "znawców" kuleje. Jest pewna dolina w Wysokich Tatrach z którą mam niedokończone historie... kto wie...
    1 punkt
  34. Dzięki Andrzej! Okazuje się, że to nie takie proste... Jazda dowolna, to zupełnie co innego jak jazda z wymuszonym skrętem... Człowiek całe życie się uczy, to może się kiedyś nauczy
    1 punkt
  35. Szczerze mówiąc to sądzę, że dokładnie tak się to robi. A cała ta ekologiczna działalność to pic na wodę, przecież oni założyli te fundacje i stowarzyszenia nie dla przyrody, tylko ... dla pieniędzy. Pozwolę sobie zauważyć, że w Rosji nie było żadnych protestów ekologów wobec IO i wobec MŚ. Ekolodzy, jak im groziło, że trafią do rosyjskiego pierdla lub po prostu zostaną sprzątnięci przez specnaz, jakoś całkowicie stracili zainteresowanie do blokowania rosyjskich inwestycji.
    1 punkt
  36. no i się wygadałeś ... Spędziłem tam parę dni jeszcze przed oficjalnym otwarciem. Stok typu "retro" , super opcja treningowa i oczywiście bez kolejek. Ceny też retro ...
    1 punkt
  37. @Robur82 strasznie złośliwy jesteś i bark Ci dobrej woli by bardzo dokładnie wsłuchać się w czyjś głos. Wszyscy tłuką tu o Korbielowie a ja widzę ogromny potencjał w sąsiedniej Sopotni. Kotarnica na lewo i prawo od czarnego szlaku i na północ Juraszkowa. Jest miejsce, sporo już wylesione na sporą ilość tras. Dodatkowo jest tam takie miejsce zwane Polaną Stefanka. To całkiem nie wąski pas opadający tuż przy Trzech Kopcach na sporej wysokości bo ponad 1200m. Nie ma problemu ze śniegiem, jest woda a nawet sporo bo dolina odwadnia duży obszar. Dwa place zrywkowe na parkingi i już by było. Kłopot to jedna wąska droga i baza noclegowa. Umiarkowany rozwój na Pilsku i to co przedstawiłem i już by była olbrzymia alternatywa dla Szczyrku. W okolicy były co głupsze pomysły gdzie ekologi dostawały wścieklizny ale osobiście na takie coś bym się spokojnie zgodził. Pytanie czy mieszkańcy tej nad wyraz spokojnej wsi chcieli by takie coś.
    1 punkt
  38. Andrychów Łamana Skała, pierwsza część zjazdu bardzo przyjemna w lesie Bukowym ale trzeba uważać bo to rezerwat i leży mnóstwo pni oraz gałęzi. Dodatkowa trudność to poprzecinanie terenu wąwozami z potoczkami (naliczyłem 5) , niżej młodnik i warto szukać jakiejś przecinki. Udało się zjechać bez zawracania , podchodzenia i odpinania nart, ale chyba miałem dużo szczęścia ze względu na powyższe trudności wyboru linii zjazdu, po prostu można trafić w ślepą uliczkę.
    1 punkt
  39. Dzisiaj 2 godzinki od 11 do 13 w Bałtowie. Do 12.30 pochmurno i całkiem chłodno. Temperatura tylko2.5 stopnia a zapowiadano powyżej 10. Ludzi na stoku dużo. O 11 stok już zmuszony. Śnieg mokry, ciężki na początku małe i średnie odsypy na trasie pod kanapą. Po pół godziny jedziemy pod orczyk. Po najechaniu każdą z tras wybieramy tą wzdłuż orczyk. Ludzi na niej najmniej i jest w najlepszym stanie. Łudzi z kaźdą chwilą coraz wiècej. Po 12 jeździmy że znajomymi którzy dwa tygodnie temu zaczęli przygodę z nartami. Tuż przed 13 ostatni zjazd trasą pod kanapà ale warunki tam coraz gorsze dla początkujących i średniozaawansowanych. Coraz większe odsypy z mokregogo i cięźkiego śniegu. Największym plusem dzisiejszego dnia było stwierdzenie lepszej połówki że tależyk to całkiem fajny środek transportu i czasami nawet lepszy od kanapy czy gondoli co do tej pory było nie do pomyślenia.
    1 punkt
  40. Szklana Góra po raz trzeci w tym sezonie. Nie jestem wielkim fanem tej stacji, ale skoro córa chciała jechać właśnie tam, to nie dyskutowałem:). Jaka była dzisiaj pogoda wszyscy wiedzą. Mimo że na miejscu stawiliśmy się o 9:10, to już wtedy było 7-8 C powyżej zera, z mocną tendencją rosnącą. W drodze powrotnej do domu termometr samochodowy wskazywał 13,5 C. Jak więc było? Oczywiście wiosennie. Nie ma chyba co opisywać warunków, bo zawsze przy takiej temperaturze i pełnym słońcu są identyczne. Z małym zastrzeżeniem. Co niestety dosyć często spotykane na Szklanej Górze, na części trasy było sporo mniejszych lub większych lodowych brył. Jazdy to niestety nie ułatwia. Zdziwiło mnie też, że największy wysyp narciarzy miał miejsce w pierwszej godzinie działania stacji. Potem już znacznie spokojniej. Widocznie większość chętnych do jazdy, słusznie uznała, że popołudniem sensownie jeździć nie będzie się dało. No i mieli rację:). My pokręciliśmy się niecałe 3 godziny i to był na dzisiaj maks. Śniegu w okolicy już nie ma. Szklana Góra to obecnie wąski język śniegu wśród zielono-szarych wzgórz. Prognozy optymistyczne dla narciarzy nie są, więc jeżeli stacja będzie funkcjonowała do końca lutego będzie to spory sukces. Warunki trudne, więc wywrotek nie brakowało. O sztruksie można było dzisiaj zapomnieć:) Planowałem początkowo pojeździć gdzieś również jutro, ale przy takiej pogodzie przyzwoicie można będzie pojeździć w bardzo niewielu miejscach. Raczej sobie odpuszczę.
    1 punkt
  41. Puchar stoków świętokrzyskich - ostatnie zawody z cyklu na kieleckim Stadionie Relację znajdziecie pod linkiem: Oficjalnych wyników jeszcze nie ma, więc podsumowania całego cyklu jeszcze też nie ma Pozdrawiam marboru
    1 punkt
  42. Narodowa trasa turowa Dachstein - Obertraun (przez Krippenstein) Prawdę powiedziawszy przymiotnik "turowa" jest trochę na wyrost bo w wariancie oficjalnym wystarczą zwykłe zjazdówki. Najtrudniejsza jest logistyka bo trzeba zaczyna się w jednym miejscu a ląduje w innym - powrót samochodem to 80 km. Czyli nasi wspaniali koledzy zawożą nas pod gondolę na Dachstein a pod koniec dnia odbierają z Obertraun (zaliczając dzień na Dachstein West). Z gondoli zjeżdża się może kilometr na północny-zachód. Dalej trzeba trochę podejść (co ładnie widać na zdjęciu), zapinamy foki (bo wygodniej) ale bez większego problemu z buta też można. Trasa jest wyratrakowana i zgubienie nie grozi. Przed nami jest około 10 osób. Część (też na focie) podchodzi na szczyt Hoher Dachstein. Rzut oka w tył. Wyniosłe skały przy stacji zostają coraz bardziej z tyłu. Jak widać nie idziemy (jedziemy) sami. Jest płasko choć coś tam można czasem obok zaliczyć. W tym miejscu podejmujemy dość istotną decyzję - trzymamy się dalej ratraka (czyli oficjalnego wariantu). Trzeba powiedzieć, że widokowo jest powalająco Docieramy w okolice Simonyhutte. Tam trochę modyfikujemy trasę zjeżdżając stromą ściankę spod schroniska. To mniej więcej połowa drogi do Krippenstein, dalsza część jest połoga. Jest sporo krótkich podejść po kilka kilkanaście metrów, które nie wiadomo jak iść. Z kija niewygodnie, ściągać deski podobnie. Ale widoki dalej przednia klasa. Powoli docieramy do Gjaidalm (restauracja, schronisko) 1729 m npm. Czyli 1200 m vertical mamy za sobą. Stąd można zjechać trasą narciarską do Obertraun (kolejne 1100 m vertical). ale ponieważ mamy SSSC to możemy skorzystać z żółtej gondoli i wjechać na Krippenstein. Pora teraz spojrzeć na przebytą trasę. Czerwona kreska to podjazd gondolką. Wyszło 19,4 km (razem z gondolką) i prawie 2700 m vertical. Robi wrażenie. Po czasie uznajemy, że oficjalny wariant to nie jest najlepsze rozwiązanie. Na wizualizacji poniżej oprócz naszej zewnętrznej linii są traki jakie ściągnąłem z internetu. Obydwa lewe warianty są krótsze, dają fajne zjazdy - kosztem dłuższego (około 2 km) podejścia. Jeśli ktoś ma foki i sprzęt do podchodzenia to zdecydowanie lepiej to wygląda. A jak dołożyć do tego wspomniany Hoher Dachstein to wycieczka może być pierwszej klasy. Jak widać na odcinku Simonyhutte - Gjaidalm nie ma raczej wyboru bo wszyscy idą tak samo. Może miałbym kaca z powodu niewykorzystanych okazji ale... czekały mnie jeszcze trzy zjazdy z Krippenstein. I powiem, że ten teren off pistowo jest wgniatający. Absolutna rewelacja. Troszkę o tym (i przygodach jakie nas spotkały) napiszę za parę dni bo już najwyższa pora zacząć się pakować na narty. Jest szansa, że zaliczymy jeszcze raz Krippenstein i sprawdzimy możliwości Planneralm (co też wyglądają dobrze) Pozdro Wiesiek
    1 punkt
  43. Ustroń-Mała Czantoria Warunki b.dobre Do godziny 10 pustki Teraz parę szkółek dojechało received_2213298105654016.mp4
    1 punkt
  44. Mogę się pochwalić kilkoma zdjęciami? W piątek Harbutowice: W sobotę wietrzny Kasprowy: Na jednym ze zdjęć jestem z panią Małgorzatą Tlałką Długosz Chyba więcej mówić nie trzeba Tak wiem, kilometr od bramki jadę...staram się z tym walczyć, ale na Kasprowym asekuracyjnie jechałam....Stojąc tam kilkanascie minut jakoś delikatnie włączył mi się lęk przestrzeni i po prostu się bałam.... Wszyscy uczestnicy dostali na pamiątek taką "ściankę", na każdej edycji takie dają A w niedzielę w Krynicy Family Cup Rano było zimno i pochmurno Później wyszło troche słońca ' Jako, że były to Mistrz. woj. Małopolskiego to tylko z tego województwa uczestnicy otrzymują puchary, a reszta punkty do pucharu polski. Ja miałam drugi czas, pani z pucharem trzeci, ale że jako jedyna jest z Małopolski to ma puchar za 1 a no i znalazłam jeszcze taką fotkę z Przemyśla
    1 punkt
  45. Na wstępie skrucha, ponieważ tak się w tym delektowaniu feriami zapędziłem, że nic nie wrzuciłem z mojego pobytu w Krynicy. W przeciwieństwie do kolegów, którzy bardzo fajnie rozpisali się na temat "Gondoli". Pozwólcie proszę, że wrzucę swoje 3 grosze. 1. Jadąc z Warszawy oczywiście znacznie szybciej dojedziemy do Szczyrku, czy Czarnej Góry, ale do Zakopanego już nie specjalnie. Którego miejsca by nie wybrać różnica nie przekroczy jednej godziny - czy powinno to rzutować - dla mnie bez znaczenia. 2. 4. Infrastruktura nie powala. Gondola daje radę = 17km/h - europejski średniak. Krzesła przy 6 i 2A to niestety ledwo 9 km/h - to już niestety irytuje. Orczyki 2 km/h szybciej (o dziwo), ale wiadomo dodatkowe męczenie nóg. W sumie 4 orczyki do tras 3 (pokrywa się z gondolą, więc niech będzie), ale 2, 4 i 5 powinny być zamienione na szybkie krzesła. Są też jednak pozytywy tej sytuacji z uwag na przepustowość - trasy 4 i 5 cały dzień w idealnym stanie. Na 5-ce (czarna) można od rana do 16:00 w idealnych warunkach trenować i to bez kolejek. W zupełności rekompensuje mi to niedogodności. 3. Ceny karnetów dziennych są takie same jak w SMR. PKLpass działa równie dobrze - można kupić sobie przez internet i przypisać do wybranej karty. Jeśli ktoś nie ma karty - może odebrać w automacie na stoku. Odnośnie ogólnej frekwencji - musicie uwierzyć. Na krzesłach do 2A i 6 na 100% w ferie wjeżdżało się bezpośrednio w bramki. Do 5-ki 80% czasu to samo. Czasem korkuje się do 4-ki, ale zazwyczaj na max 5 min., częściej do 2 - max 10 min. i tak samo gondola. Jeśli ktoś zna ośrodek to przez cały dzień jeździ bez kolejek, a do tego na dwóch trasach w idealnych warunkach. Uwaga - opinie bardzo subiektywne - od kilku lat jest to mój ulubiony ośrodek z uwag na nachylenie tras, ich długość oraz wspomnianą infrastrukturę... ale także mieszkanie pod stokiem, bardzo dobrą gastronomie, przyjemne spacery po Krynicy, trasy biegowe (choć nie tak jak w Zakopane), bieganie po szczytach (można ze Słotwin aż do Nowego Sącza), pyszną wodę (pomijając Zubera i Jana 🙂)... Kilka fotek od siebie:
    1 punkt
  46. i jeszcze jedno cyt: Nasze miasto Szczecin Kilka dni temu przy ulicy Jasnej doszło do nieprzyjemnego zdarzania. Kobieta, która kierowała autem potrąciła psa. Stało to się na oczach właściciela. Pani ta nie zatrzymała się na miejscu zdarzenia, odjechała dalej. Świadek, który widział zajście, postanowił dogonić samochód. Doprowadził nawet do drobnej kolizji. Udało mu się zatrzymać kobietę. Ta wyjaśniła mu, że nie zrobiła niczego złego i nie jest winna całemu zdarzeniu. Jak się okazuje po części miała rację. Zgodnie z polskim prawem każdy pies podczas spaceru powinien znajdować się na smyczy. – Właściciel ma obowiązek utrzymywania psa na uwięzi. Jeśli tak nie jest, to może się liczyć z tym, że zostanie za to ukarany – tłumaczy Komendant Komisariat Policji Szczecin-Dąbie, nadkomisarz Andrzej Misiurka. – Dlatego jeżeli doszło do takiego zdarzenia, to w pierwszej kolejności do odpowiedzialności zostałby pociągnięty właściciel psa – dodaje. W związku z tym, jeśli nasz pies zostanie potrącony na ulicy, to my, a nie kierowca, jako pierwsi odpowiadamy za to zdarzenie. I to my będziemy musieli zapłacić za wyrządzone szkody przez naszego pupila. Dopiero później można będzie zająć się kierowcą, który dopuścił się takiego czynu. – Właściciel nie dopilnował swojego pupila i to to on ponosi za zdarzenie odpowiedzialność – wyjaśnia nadkomisarz. Nie zmienia to jednak faktu, że osoba, która potrąciła psa powinna zatrzymać się i sprawdzić w jakiej kondycji jest zwierzę. – Jeżeli jakiś pies wbiega nam pod koła samochodu, to nasze dobre wychowanie oraz ustawa o ochronie zwierząt mówią, że powinniśmy upewnić się, co mu się stało – wyjaśnia nadkomisarz. – Jeżeli tego nie zrobimy, wtedy możemy zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej, za to że pozostawiliśmy zwierzaka w cierpieniu. Z kolei jeżeli takie zdarzenie ma miejsce i jest przy tym właściciel psa, to też z czystej grzeczności powinniśmy zatrzymać się, przeprosić i pomóc jeżeli jest taka potrzeba – dodaje. – Bez względu na to czy pies ma właściciela czy nie musimy się zatrzymać i sprawdzić co się stało. Tak wynika z artykułu 25 ustawy o ochronie zwierząt – wyjaśnia Karolina Winter z szczecińskiego TOZ-u. – Artykuł ten nie różnicuje jakie to jest zwierze czy bezpańskie czy nie. Zawsze musimy mu pomóc. I nie chodzi wtedy o odpowiedzialność za zdarzenie, tylko o nasz obowiązek. Powinniśmy wtedy powiadomić lekarza weterynarii albo zadzwonić do schroniska, cokolwiek. Nie możemy pozostawiać takiego psa bez opieki! – apeluje. Jak twierdzi policja często zdarza się, że właściciele psów zgłaszają podobne przypadki. Najczęściej właściciele zwierząt nie zdają sobie sprawy z tego, że to nie kierowca, a oni odpowiadaja za zdarzenie i to oni mogą w związku z tym ponieść karę. – Przychodzą do nas bardzo zdenerwowani. Proszą o interwencję w swojej sprawie. Chcą ukarania kierowcy, domagaja się nawet ścigania takiego kierowcy, przynoszą spisane numery rejestracyjne - opowiada nadkomisarz. – Wychodzą zdziwieni, że to na nich spoczywa odpowiedzialność. http://szczecin.naszemiasto.pl/artykul/potracila-psa-na-oczach-wlasciciela-i-odjechala-ale-kto,3106512,art,t,id,tm.html
    1 punkt
  47. Witek daj spokoj, to piaskownica a chłopcy naoglądali się zbyt wielu filmow z Brucem , Arnoldem i pomylili kare z zemstą. Na miejscu kierowcy zgłosił bym się na policję i złożył doniesienie na właściciela pieska w związku ze spowodowaniem niebezpiecznej sytuacji w ruchu drogowym
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...