Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. tanova

    tanova

    VIP


    • Punkty

      23

    • Liczba zawartości

      2 752


  2. pawelb91

    pawelb91

    Użytkownik forum


    • Punkty

      18

    • Liczba zawartości

      2 986


  3. wielofish

    wielofish

    Użytkownik forum


    • Punkty

      18

    • Liczba zawartości

      202


  4. Narciarz ze Śląska

    Narciarz ze Śląska

    Użytkownik forum


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      2 170


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.03.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzisiaj ponownie Bormio. Słońce do południa, potem trochę chmur i znowu przejaśnienia popołudniu. Trochę wiało na szczycie, niżej już cicho. Temperatury -10 na 3000m, około 0 na 2000m, w miasteczku +7. Śnieg na trasach rewelacyjny, pięknie trzymał w skrętach, dzisiaj stoki wytrzymały w równości długo, a niektóre cały dzień. Świetna sprawa czmychnąć sobie tak ze szczytu do miasteczka zjeżdżając po drodze trasą Stelvio 🤩 Ogólnie giornata spettacolare👌 Jutro w planach Santa Caterina ⛷️
    13 punktów
  2. Na Goryczkowej po wyjściu z wyciągu jest sporo dużych kamieni, ale na pewno można byłoby zabezpieczyć trasę. Pamiętam jak 11 lat temu (chciałem napisać jakieś 5, a później poszukałem zdjęcia - czas leci) była próba bicia rekordu prędkości i wówczas przygotowali pasek na około dwie szerokości ratraka bezpośrednio po wyjściu z wyciągu. Nie pozwalali wówczas tamtędy jeździć.
    11 punktów
  3. Jeszcze wracam na Kasprowy. Mały przewodnik po Gąsienicowej: MAR 13 Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? Przyznam, że na Kasprowym nie byłem od dekady, a może i od kilkunastu lat. Góra, nie powiem, niczego sobie, ale zawsze przerażała mnie logistyka wyjazdów tam i to morze utrudnień, nawet absurdów. Większość tych absurdów udało się zlikwidować przez wykupienie oficjalnej wycieczki z operatorem, a o organizacji tejże pisałem w poprzednim poście. Dziś będzie o czym innym, czyli: — Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? — Dlaczego tylko z Gąsienicowej? — Bo wyciąg na Goryczkowej był zamknięty z powodu wiatru (i moim zdaniem: starości), a zjazd do Kuźnic był na odcinku ponad 1 km bez śniegu. Byli tacy, co jechali, ale mnie trochę było szkoda nart i... nóg. Spacer w pełnym rynsztunku narciarskim po tych końskich łbach (nazywam to puzzlami) nie jest przyjemnością. Zjechałem więc koleją. — Jak się więc jeździ na Gąsienicowej? POCZĄTEK No, tak... początek jest trudny. Jeśli ktoś się pyta, dlaczego trasa na Gąsienicowej jest czarna, to właśnie dlatego. Zdjęcia nie oddają tej pochyłości, ale – wierzcie mi – jest znaczna. Najtrudniejszy jest wąski (ok. 10 m szerokości) zjazd na skróty. Możliwy też jest – widoczny na zdjęciach – objazd i zjazd nieco szerszą odnogą (ok. 20 m). Po skorzystaniu z tego objazdu jest szerzej, ale jednak też ostro. To ostro to może 100-200 m. Ale tych 100-200 m może nie pokonać narciarz słabszy. Stąd – stwierdzam to be żalu – czarny kolor trasy na Hali Gąsienicowej jest słuszny, choć to czarne oznaczenie w zasadzie dotyczy początku. Podobnie zresztą jest na Hali Goryczkowej. Na fotografii z soboty widać zarówno 1. odnogę (tuż za wstążką) jak i 2. odnogę (zjazd z tzw. załamania). Obie – trzeba to obiektywnie stwierdzić – są strome: I charakterystyczne, ale nie niespodziewane: pod koniec dnia na tych objazdach utworzyły się muldy, z którymi szereg narciarzy miał drobny problem: ŚRODEK Środek trasy najbardziej przypomina nam trasy w supermarketowych ośrodkach: równy, szeroki, wyratrakowany i nietracący tzw. pasków w niektórych miejscach do południa. Jest to dla wielu najpiękniejszy fragment trasy, zresztą (znów!) podobnie jest na Goryczkowej. Tyle, że tam tzw. prosta jest jeszcze dłuższa i jeszcze szersza. Co do Gąsienicowej, niech zresztą przemówią zdjęcia: W sobotę część tej supermarketowej trasy była wzięta przez zawodników: DÓŁ To z kolei dla mnie najciekawsza część trasy: kręta, wąska, wariantowa. Nie jest to odcinek ostry, raczej o średnim nachyleniu, ale typowo wysokogórski, między skałkami i typowo wysokogórskim krajobrazem. Znów niech przemówią zdjęcia: WYCIĄG Wyciąg to solidny niewyprzęgany (słow. fixna lanovka) doppelmayr. Rok budowy to 2000. Wyciąg jest już więc solidnie dorosły, mniej więcej teraz kończy studia. Jest to bardzo dobra na trudne warunki konstrukcja i oby Polskim Kolejom Linowym nie przyszło do głowy wymieniać go na coś wyprzęganego (słow. odpojitelna lanovka). Bo doświadczenia Szczyrku pokazują, że są to wyprzęgane wyciągi w trudnych warunkach pogodowych mniej odporne nie tylko na wiatr, ale przede wszystkim na oblodzenia. Solidna fixna lanovka wówczas działa, a odpojitelna – niekoniecznie. W praktyce cykl wjazd–zjazd z Gąsienicowej to między 15-20 minut. Lanovka jedzie ok. 10 minut, chyba, że coś ładują, albo chyba, że wieje. Wówczas może jechać dłużej. Założenie 5-10 min. na przygotowanie do zjazdu, zjazd oraz przejście przez dolne bramki i załadowanie na wyciąg jest chyba najbardziej zbliżone do rzeczywistości. Można więc w ciągu godziny realnie zjechać 3-4 razy. Ale czasem warto... 3, o czym napiszę niżej. BOKI Oficjalnie ta część tekstu jest nieautoryzowana, a jazda bokami – półlegalna lub nawet nielegalna, bo to park narodowy. Nie napiszę Wam więc, czy sam skorzystałem, ale zdjęcia porobiłem – niech będzie – z odległości. Taka jazda bokami zabiera dużo więcej czasu, ale czyż to właśnie nie jest prawdziwe narciarstwo: niemal skiturowe? Więcej (też zdjęcia), link: Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
    11 punktów
  4. Poniedziałek, 19.02.2024 Poniedziałek to nie był mój dzień - odezwały się kłopoty zdrowotne i rano miałam wątpliwości, czy w ogóle będę w stanie wyjść na narty. Ale jakoś nafaszerowałam się lekami, zwlokłam i dołączyłam około 11-tej do reszty ekipy, która od rana jeździła na Kronplatzu. Bardzo przydała się więc opcja dojazdu pociągiem. Idealnie jest to zorganizowane na miejscu, bo wprost z peronu kolejowego na stacji Percha można przesiąść się w gondolę. Door to door. Z tego wszystkiego zapomniałam zabrać swojego telefonu, więc zdjęć tego dnia jest niewiele - tyle co rodzina i znajomi zrobili. Kronplatz jako ośrodek mnie nie zachwycił - może to kwestia gorszych warunków - ciepło, zdegradowane stoki, może mniej spektakularnych tras, nie wiem. Wszędzie tłumy ludzi i rozjeżdżone trasy. Na górze: Trasa do Olang: Trochę lepiej było na trasach z St. Vigil na Piz de Plaies: 38,39 i 40, czyli na pucharowej Ercie. Za to na czarnej, na Piculinie - tragedia. Śnieg obsunął się ze zbocza, prawie po całej szerokości trasy do gołej trawy. Przetarcia i wytopy. Moim zdaniem trasa powinna być tego dnia zamknięta. Jakiś pozytyw? Dobre jedzenie i fajny taras w knajpce przy dolnej stacji gondoli Pedaga w St. Vigil. [cdn.]
    11 punktów
  5. W tym sezonie tydzień lutowej przerwy semestralnej spędziłam w dolinie Pustertal – czyli po włosku – Alta Pusteria, znanej mi dotychczas tylko w letniej odsłonie z wypraw rowerowych dookoła Dolomitów i doliną Drawy: Wyjazd był w gronie rodzinno-koleżeńskim, więc szukałam miejscówki z dobrym dojazdem na stok transportem publicznym. Taki model bardzo nam się sprawdził rok temu – wreszcie nie było kwasów o dojazdy autem, że ktoś chce wcześniej, ktoś później itp. Kwaterkę mieliśmy w Niederdorf (Villabassa) – dokładnie w połowie drogi między ośrodkami 3 Zinnen i Kronplatz, do których co pół godziny kursuje pociąg Pustertalerbahn – darmowy z Guest Passem. Bardzo wygodnie. Apartament był blisko stacji kolejowej i kościoła, więc codzienna wczesna pobudka dzwonami – w gratisie. Niedziela, 18.02.2024 Na pierwszy ogień idzie ośrodek 3 Zinnen. Pogoda cudowna, „instagramowa” – słońce i trochę malowniczych chmurek. Ciepło, na plusie – nawet za ciepło jak na luty. Odbieramy w automacie zakupione wcześniej skipassy – bardzo wygodna opcja, bez czekania w kolejkach do kasy i hop w górę, na Helm (Monte Elmo). Natrzaskałam masę zdjęć, chyba tego dnia najwięcej na całym wyjeździe. Ot, taka ekstaza dnia pierwszego! Trochę pokręciliśmy się na początku po Helmie – trasy mimo dodatnich temperatur trzymały się całkiem dobrze, pewnie dzięki północno-zachodniej ekspozycji. Nieźle i pusto było też na Stiergarten, na czarnej 40. Zjazd do Signaue (czerwona 41) już zdecydowanie gorzej – miękko, odsypy, muldy. Rekompensatą były za to stoki na Rotwand – oczywiście Holzriese obowiązkowo i to nie raz, na przemian z czerwoną i niebieską. Super! Na Helmie, z widokiem na Dolomity Sexteńskie i drugą stronę ośrodka: Widoki na trasie nr 11: Stiergarten - ponoć faktycznie kiedyś wypasano w tym miejscu bydło 😉. Na drugiej fotce - moja młodzieź. Czerwona 41 do Signaue I na górnej stacji gondolki: Z widokiem na Rotwand A za plecami taka atrakcja: Holzriese - niezła lufa, 71% nachylenia, podobno najstromsza w Italii: Na obiad umówiliśmy się ze znajomymi na Helmie, więc wracamy przez Sexten nową gondolką na górę. Jest dziwnie, bo na stokach od tej strony nie ma ani grama śniegu, wszystko stopniało, a mamy przecież połowę lutego, a nie kwiecień. No cóż, w każdym razie narty w Alpach bez Kaiserschmarren są nieważne, więc … A do kompletu niezłe lokalne piwko Pustertaler Freiheit z południowotyrolską wersją Statuy Wolności, taką jakby bardziej wyzwoloną? Wyciągi działają do 16.30, więc do końca szlifujemy jeszcze trasy na Helmie i na koniec zjeżdżamy czarną 13b do Vierschach. Trzyma się całkiem dobrze do końca. Bardzo fajny ośrodek z urozmaiconymi i długimi trasami oraz dobrą infrastrukturą. Ludzi sporo, ale dłuższych kolejek w zasadzie nie uświadczyliśmy. Chwilę rano do gondoli i kilka minut do kanapy na szczyt Helmu, a tak to na bieżąco. Akurat pierwszego dnia byliśmy autem, więc w drodze powrotnej jeszcze zawinęliśmy w boczną dolinę, nad Pragser See. Bardzo urokliwe miejsce, choć pewnie w lecie, gdy tafla jeziora nie jest zaśnieżona, wygląda jeszcze ładniej. Jest tu hotel z restauracją, mała kapliczka Matki Boskiej Bolesnej i parking (płatny). VID_20240218_173503.mp4 [cdn.]
    10 punktów
  6. 7 punktów
  7. Bella pista ⛷️ 🌞
    6 punktów
  8. Wczoraj chyba ostateczne pożegnanie z Jaworzyną.Będę 10 dni we Włoszech,więc mała nadzieja,by po powrocie sezonówka zadziałała.Ale pogłoski o jej ostatecznej śmierci były przesadzone,trzej panowie szuflowali ,dwa jeździli więc jeździliśmy wczoraj rano na zupełnie dobrej trasie 3,choć powrót na dół wymagał odpięcia nart na ok. 50 m.Trasa 7 też była OK,cały autobus początkujących snowboardzistów na niej się zjawił.Na 2 w weekend jeszcze planują zawody FiS.Kto chce się pożegnać ze stacją,polecam jeszcze ten weekend...
    5 punktów
  9. Tadeo mogę też polecić, pasjonat narciarstwa. Bardzo duże doświadczenie szkoleniowe na różnym poziomie wyszkolenia. Startował też w zawodach. Ma umiejętności techniczne, no i jest z Karkonoszy. Ja z nim nie trenowałem, ale byliśmy kiedyś razem na wyjeździe ze Ski Elitą we Włoszech, parę razy mijaliśmy się na zawodach w Karkonoszach polskich i czeskich. Bardzo kontaktowy i wesoły, jeśli to ma jakieś znaczenie. A i ma mocną głowę, jakby co😉...
    5 punktów
  10. TMR przy Pilsku się kręcił - była jakaś chwilowa dzierżawa, żeby przygotować grunt i wybadać temat, ale najwyraźniej ocena była negatywna. Pingwin - w ogóle do tematu nie podchodził. Moim zdaniem to byłby fajny ON dla PKLu, bo jest i zaplecze finansowe i organizacyjne i doświadczenie w tematach trudnych - choć nie wszystkie inicjatywy kończyły się powodzeniem. W sumie nie wiem, dlaczego PKL w ogóle ON Pilsko chyba na serio nigdy się nie przyglądał. Jest Zasada i Pan Bąk; mnie to o tyle zdziwiło, że Zasada nie miał szczęśliwej ręki do tematów i inwestycji narciarskich i wieść gminna niosła, że oni jako grupa mają dość tych tematów i w nic nowego narciarsko nie wejdą. Co z tego będzie - pożyjemy, zobaczymy. Potencjał oczywiście góra ma ogromny, potencjalnie prawdopodobnie największy w Polsce, ALE jest to jednak trudna układanka, żeby to dobrze zagrało...
    5 punktów
  11. Kolejny z tych ośrodków, który do tej pory mijałem autem ze sto razy… nareszcie zaliczony! Lienz Bergbahnen Zettersfeld 🙂 Po Sillian, to chyba już tradycja tego wyjazdu w zaliczaniu mijanych ON. Na mapkach, w necie słabo to wyglądało a w rzeczywistości? Petarda! Głównie widokowo, trasowo? Łagodnie ale bardzo fajnie. Narciarze free i skiturowcy mają tutaj raj! Fotorelacja - start. Do terenu narciarskiego docieramy dwuosobową gondolą (trasy zjazdowej brak)… w sumie do wagoniku zmieściło by się więcej ludzi ale na narty chwytaków jest tylko dwa. U góry dwa szybkie krzesła, jedno wolne i dwa orczyki. Ranek… Górna stacja kabinówki: Cześć ośrodka ma drzewa: Strefa rozrywki jest. No to pierwszy widok… Drugi na szczyt Schleinitz 2904 m n.p.m. oraz na trasę 9 panorama. Dolomity Lienzkie: Czy jest tu szeroko? Jest. Przypadkowo spotkana jakaś tam… Oczy bolały od okoliczności przyrody… mi prawie pękły od tego piękna. Trasy… Górna stacja drugiego, szybkiego krzesła (po lewej stronie patrząc od dołu): Orczyk wyciągający na najwyższy punkt ON: Trasy tutaj po 50 metrów szerokości conajmniej. Kolejny view: Knajpa z dobrym kotletem na W: Mekka free i Goisele 2433 m n.p.m. Beautiful… Czerwona 5: Przy niej niebieska 6: 13 to trasa dla freeriderów: Dolomity raz jeszcze: Mapka tras - jest ich nie mało. Cały dzień było co robić. Trasy 3 i 4… Te same z bliska: Warunki cały dzień super. Ludzi zero. Knajpa z dobrym spagetti 🙂 Druga część Lienzu stopniała… a była w planach na sobotę. Zagadka, co w zamian? Jak myślicie? Trasa 2 jedyna czarna: 😀 Panorama - trasa 9: Wyjeżdżeni po buku. Stówka pękła, tradycyjnie. Krótki TikTok: 86e1e6b3805e46e086954c62e1310a02.mov Żegnamy Lienz… …wspaniały ON. Pozdrawiam Marboru, nogi_bolo, Mariusz 👍 - do jutra. A jutro gdzie? Kolejny ON z karnetu SkiHit.
    4 punkty
  12. Cześć Paweł …za bardzo nie rozumie co masz na myśli-stosowanych metod? Gdybyś mógł rozwinąć …? Co do Maestro Tadeo,pasjonat narciarstwa który ma mocny nacisk na podstawy czyli wszytko musi współgrać w jeździe i tego wymaga najbardziej-jazda bez chaosu. Nie ma możliwości pojechania krótkiego pięknie samymi nogami jak zapomnisz o wbiciu kija np?! Duży nacisk na krótki skręt,śmig ale oczywiście średni jak i długi . Powtarzalność ale i pełny wachlarz różnych ćwiczeń to chleb powszedni . Taki półplug to element każdego dnia. … Osobiscie cholernie się cieszę,że trafiłem przez przypadek w listopadzie ubiegłego roku pod jego szkrzydlo. Efekt już jakiś jest choć do perfekcji Tadeusza baaaaaardzo daaaaaaleeeeeeka droooooga 🤣 i pewnie nigdy nieosiągalne . Trzeba jeździć,jeździć i jeszcze raz jeździć aczkolwiek jak to Tadeusz mówi 50% to przygotowanie fizyczne 😉 pozdrawiam serdecznie Z dzisiejszego dzionka Tadeo, napiszę że to samo miałem do wykonania i nie ma że zmiłuj 🥳 IMG_1380.mov tu ostatni dzisiejszego zjazd tzw do domu ufff bo nogi mi w d … wchodzą IMG_1391.mov
    4 punkty
  13. W górnych partiach na trasie która idzie granią nieraz przewiewa śnieg ale nigdy nie było tu betonu jak np. od szczytu na północnej stronie Chopoka. Reszta miejsc zawsze był super śnieg, a że wiosną na dole twardo bo w dzień ciepło a w nocy mrozi to normalna sytuacja jak w innych ośrodkach. Ogólnie Bormio rewelacja i śnieg również.
    4 punkty
  14. St. Jakob… mały ale wariat 🙂 Kolejny dzień w Tyrolu Wschodnim - rewelacja! Warunki petarda, trasy? Zajefajne. Co tu dużo pisać… zapraszam na fotorelację i na końcu film (duża prośba o wsparcie mojego kanału nogi_bolo na TikTok - obserwacje, serduszka i polecanie innym… dzięki). Jesteśmy tradycyjnie pierwsi. Mapka tras: Trasy T oraz Ta w różnych wariantach z samej góry, na sam dół - kosa! W zależności od urozmaicenia zjazdu trasami pośrednimi z góry lecimy na nartach od 9 do 7 km. Z samego dołu gondola… potem, wolne krzesło - to duży minus ośrodka. Pozostałe dwa krzesła są szybkie. Czarna T: Wolne krzesło i czerwona boska 1: Knajp jest kilka… my jedliśmy w poniższej… nie polecam Początek T: Czerwona 1a: …generalnie, co tu pisać? Trasy lochy i lotniska. Rano na sztruksie warstwa 5 cm puchu. Widoki? Trasy 😀 I te tłumy… Początek czerwonej 3: cd Naprawdę było trudno ludzi mijać 😉 Jedziemy na samą górę - widok na czarną 11: Trochę wiało na 2680 m n.p.m. Widoki: … Wyszło słonko i błękitne niebo okrasiło ten dzień. Na samym dole dwa orczyki i trasy niebieskie 15 oraz 16. Poniżej ta pierwsza - szerokość chyba ze 200 metrów. Pusta. Pół wieży kościoła w miasteczku I na koniec obiecany klip - na nim widać dokładnie jak było… aa1b31b06db94af285c4b52ee57dea90.mov Pozdrawiam serdecznie Mariusz, marboru, nogi_bolo 😀 PS. Jutro gdzie? Ciekawe, czy ktoś zgadnie bo sam jeszcze nie wiem 😉
    4 punkty
  15. Babia Góra byłaby oczywiście jeszcze lepsza żeby ją od lewej do prawej pokryć wyciągami - lecąc kiedyś nad nią samolotem to miałem taką śmiałą wizję; jednak Babia to Park Narodowy i pewnie dobrze, że tak jest; Pilsko to jednak góra na której PN nie ma (jest z tego co rozumiem Natura2000, choć być może inwestorom to bardziej w kość dają prywatni właściciele gruntów niż ograniczenia przyrodnicze); wyciągi i trasy już istnieją - potencjał na dorobienie jeszcze większej ilości też jest; po Kasprowym najwyższa narciarska góra w Polsce; przewyższenie pomiędzy góra a dołem to około 700 metrów albo lepiej. Tak jak mówisz - oczywiście jest masa terenu, gdzie tras nie ma i tak to jest ten potencjał także - choć nawet na bazie tego co już jest, można wyciągnąć z tego więcej. Ale układanka jest trudna oczywiście - ograniczenia przyrodnicze; właściciele; przestarzała infrastruktura; wydaje mi się, że problem z wodą, bo nie bardzo widzę tam potencjał na zasilenie jakiś wielkich zbiorników z tego potoczka na dole... gdyby było prosto to pewnie TMR by to łyknął, gdy miał ku temu okazję... w najgorszym razie będzie jak jest - w pewnym momencie może przestanie działać i zostaną ski tury - też dobrze... Za dużo jednak w Polsce to my gór z takimi możliwościami terenowymi nie mamy...
    3 punkty
  16. W damskim tenisie zawsze są niespodzianki. Z miejsc rankingowych 1 do 9 zostały tylko pierwsze trzy. Świątek z Putincewą 2 mecze i w setach 4-0. Ale w IW Putinceva w 3 meczach ma bilas setów 6-0 i to z niezłymi przeciwniczkami. W Dubaju z kolei przegrała z Fręch 2-1. Czy to coś znaczy, pewno niewiele. Trzeba kolejne mecze wygrywać i przygotowywać taktykę pod następną tenisistkę lub grać swoje i czekać na wyniki. Te doświadczone mają jakiś plan B w rezerwie. Czy Iga Świątek ma plan rezerwowy na wypadek gdyby nie szło, raczej dopiero się tego uczy, oby wypalił plan A, jak będzie trafić forhend i serwis to pewnie będziemy się cieszyć. Tacy zawodnicy jak Djokovic, Nadal czy Medvedev zawsze coś potrafią zmienić w grze jak nie idzie, Djokovic to pewnie z 3,4 opcje ma w rezerwie. Kobiety pod tym względem chyba mniejszy repertuar mają, może dlatego tyle niespodzianek się przytrafia. A może jestem w błędzie😉 i się nie znam na tenisie.
    3 punkty
  17. Szkoda, że wybraliście Zettersfeld (takie nudziarstwo) a nie pobliski Hochstein. Powiedzmy, że to tylko 1,5 trasy. Kwalifikacja na mocną czerwoną lub czarną. Ale 1400 m vertical na raz robi wrażenie, bo zjazd jest kapitalny. Na górze przy orczyku (bardziej płasko ale kręci kapitalnie i ciągle górki - taki cross) jest w ogóle kosmicznie. Po obu stronach. Na pół dnia ON mistrzostwo. Niesamowite jest to, że dół jest w mieście. Jeżdżą tam autobusy miejskie. Kurczę chciałbym tak mieszkać.
    2 punkty
  18. Trzeba poszukać tutaj: Wyjazdy / Szukam ludzi - SkiForum Część to ogłoszenia ryczących czterdziestek, szukających towarzystwa na nartach. Część to ogłoszenia instruktorów.
    2 punkty
  19. Cze A byłeś z Tadeuszem Skowrońskim? pozdro
    2 punkty
  20. Nam cztery… 😊 Również pozdrawiam i fajnego śmigania 👍⛷️ Można by ten ośrodek trochę powiększyć i byłby na mega wypasie 😉 a tak, to tylko wypas 😀 Dużo narciarzy free. Dzisiaj sporo linii zakładali świeżych. W nocy padało, i wiało. Na samej górze sporo tego śniegu miejscami się zrobiło. Fajne linie powstały w żlebie za potokiem… ujęcie nr 3 z filmiku. Jak kręciłem ten kadr z rana było idealnie biało, później już nie 🫣
    2 punkty
  21. Wtorek, 20.02.2024 Cortina d'Ampezzo Prognozy zapowiadały najlepszą pogodę właśnie na wtorek i środę - idealnie na wypad do Cortiny d'Ampezzo. Mając w pamięci widoki zapierające dech w piersiach z naszej wyprawy rowerowej, koniecznie chcieliśmy trafić tam zimą przy dobrej widoczności. Już sama droga z Toblach do Cortiny jest przepiękna – Toblacher See, widok na Drei Zinnen, przełęcz Cimabanche i dolina Boite. Dla nas z Darkiem to podróż sentymentalna i wspomnienia, przy czym szlakiem rowerowym w zimie wiedzie fantastyczna trasa narciarstwa biegowego. Widząc narciarzy dziarsko pomykających w tak spektakularnych okolicznościach przyrody przez moment miałam rozterkę – też bym tak chciała. Ale późniejsze wrażenia z Cortiny nie pozostawiły miejsca na niedosyt. Najpierw jednak horror z parkowaniem. Znajomi, którzy wyjechali autem przed nami donoszą, że pod gondolą na Col Druscie wszyscy jeżdżą chaotycznie i nie ma gdzie stanąć. Jedziemy więc dalej i jakimś cudem znajdujemy miejsce kawałek za parkingiem Socrepes. Można było pojechać jeszcze wyżej w stronę Pocol, gdzie spokojnie były miejsca na parkingu przy Son dei Prade (przy nowej gondoli Cortina Skyline). Dolne „piętro” ośrodka to łagodne i szerokie niebieskie trasy. Zjeżdżamy ze dwa razy na rozgrzewkę i ewakuujemy się wyżej, bo stoki rozmiękają już około 10-tej rano. W Cortinie też widać niedostatki śniegu, na szczęście w wyższych partiach jest lepiej. Tofana Express, Pie Tofana i trasy wzdłuż nich – miód, malina! Ale najlepsze jest jeszcze wyżej: Pomedes i oczywiście gwiazda medialna PŚ - Stratofana Olimpica. W rzeczywistości robi jeszcze większe wrażenie niż na ekranie – fantastyczna! Z góry, z dołu i z ponad 30-letniego krzesełka, wwożącego na szczyt. VID_20240220_110755.mp4 Generalnie infrastruktura w Cortinie jest raczej retro – w słoneczny dzień nie przeszkadza to specjalnie, nawet dodaje trochę uroku. Pewnie gorzej jest przy kiepskiej pogodzie. Po południu przenosimy się przez Col Druscie pod Tofanę. Wagonik na sam szczyt (3244m) niestety nie działa, ale instalujemy się na obiad w schronisku Capanna Ra Valles. Nasza ekipa: Do końca dnia jeździmy po świetnych stokach w kotle pod Tofaną, a na finał zostaje nam zjazd czarną 51 (Forcella Rossa). No, trochę mnie przeczołgała ta czarna trasa na koniec, nawet mi się nie chciało już potem robić zdjęć. Młodzież snowboardowa pojechała przodem i gdzieś tam jeszcze na koniec córka zaliczyła solidną glebę trochę się nadwyrężając. I jeszcze krótki przystanek w drodze powrotnej, z widokiem na 3 Zinnen. [cdn.]
    1 punkt
  22. No fakt, całkiem łyso Łyso mi
    1 punkt
  23. @Wujot przyjrzyj się fotkom… w opisie też pisałem… planowałem Hochstein na sobotę… niestety jak widać na focie - śnieg wytopiony i ta część Lienzu nieczynna 😞 Szkoda. Trzeba będzie innym razem zaliczyć - jest powód do powrotu w tamte strony w przyszłych sezonach.
    1 punkt
  24. No to nieźle chcesz kolegę po 50, na ryczące 40tki wsadzić...toż, to nawet wymogi kondycji u Tadeo, to przy tym pikuś ☠️
    1 punkt
  25. W meczu Sabalenki dość interesująco.
    1 punkt
  26. Też tak mam, że wydawało mi się niedawno, a po analizie dat zdjęć wychodzi, że 20 lat temu...
    1 punkt
  27. 20 lat temu zarówno z Gąsienicowej, jak i Goryczkowej, były ostre, ale szerokie zjazdy wprost. Teraz na Gąsienicowej (nie wiem, pewnie względy bezpieczeństwa) są dwa wąskie, a na Goryczkowej nie ma w ogóle, jest trawers.
    1 punkt
  28. https://www.softpole.pl/onas
    1 punkt
  29. Tadeo chyba ma małe grupy. @Victor pytaj - bo akurat jest. U Filipa był @Chertan. pozdro
    1 punkt
  30. W tygodniu tak - w łikendy nie.
    1 punkt
  31. Droga dojazdowa jest - tylko co z tego jak tylko osobówka tamtędy przejedzie. To jest teren po jakimś zakładzie produkcyjnym, który został podzielony. Tam stała stara hala, ale została zburzona i postawione nowe obiekty. Więc teoretycznie droga jest, ale nikt tam nie wjedzie, więc stoją puste. Z sąsiadem się nie dogadał, bo go akurat znam, jest właścicielem drugiej części, ale z dostępem bezpośrednim do drogi głównej. On miał im udostępnić/odsprzedać fragment umożliwiający ruch, ale niestety z jego relacji wynika, że No-Ho chciało to załatwić siłowo, próbowali zmienić warunki w trakcie, a że facet jest raczej rzeczowy, kazał spadać im na drzewo. Próbują coś z gminą załatwić, bo do ich posesji przylega działka gminna. Ale nie idzie im to za bardzo. pozdro
    1 punkt
  32. A to ciekawe, bo zgodnie z prawem nie można dostać pozwolenia na budowę jeśli działka nie ma dostępu do drogi publicznej (nie wystarczy dojazd na czas budowy), musi tam być jakieś drugie dno... Ale abstrahując, zawsze mi się wydawało że w lecie jest na Pilsku duży ruch turystyczny - czy to wszystko turyści jednodniowi?
    1 punkt
  33. Cze Dla takich firm zakup za te pieniądze to pryszcz, uwierz mi. W Krk sporo buduje No-Ho, developer poznańskich Kulczyków. 3-lata temu, mieliśmy od nich wynajmować halę produkcyjną. Postawili 10 000 m2 hal na gotowo, wszystko zrobili bez ustalonego dojazdu (na czas budowy sąsiad im udostępnił dojazd przez swoja działkę). Do dnia dzisiejszego hale nówki stojak puste, bo nie ma tam drogi. Nie dogadali się z sąsiadem, a w gminie nic nie załatwią. Ale w ich skali to ta inwestycja (pewnie z 30 baniek wówczas) to pikuś. W międzyczasie wybudowali kolejne centrum logistyczne przy rybitwach, następne budują, kupili młyny polskie przy Mogilskiej - budują apartamentowce + kilka innych inwestycji w Krakowie. A to tylko Kraków. Hale na dzień dzisiejszy podwoiły swoja wartość, jeść nie wołają. Lokalizacja robi swoje. Szczyrk - to nie Pilsko, tu nie ma co porównywać. Pozdro
    1 punkt
  34. Skolnity przedłużyły automatycznie vouchery 4h zakupione na ich stacje. Są ważne do końca stycznia bez dopłaty.
    1 punkt
  35. Cześć Jak widzisz, coś się dzieje i ktoś coś działa. Może nie jest to spektakularne, ale to najwyraźniej nie jest proste. Kłody, kłody, kłody z każdej strony. Gondola to bardzo gruba inwestycja. Być może pozostanie tylko w sferze planów i marzeń. Kanapa - bardziej realna. Nawet z demobilu może być. Wystarczy łącznik z Buczynki do Hali Miziowej. Może nowy wójt coś zmieni, ale bez wspólnej dobrej woli, nic się nie uda załatwić i stworzyć. Nowemu inwestorowi trzeba pomóc coś stworzyć. A przynajmniej nie przeszkadzać. Bo dla niego to jedna z X inwestycji. W przypadku oporu, będzie leżeć odłogiem. Bo 10 baniek dla Grupy Zasada to są frytki. Ośrodek jako taki nie straci na wartości, więc inwestor nie ma ciśnienia. Żeby wyjąć, trzeba włożyć. Niestety nie każdy to rozumie. pozdro
    1 punkt
  36. Dziś pierwszy dzień jazdy w Bormio, od rana niebo w kolorze azzurro. Świetny śnieg od szczytu do wysokości około 1600m (Ciuk). Poniżej na trasie do miasteczka beton totalny bo padał wczoraj tam deszcz i zamarzło, puściło trochę z czasem. Za to wyżej sporo nowego śniegu, trasy wyratrakowane lecz po godzinie już rozjeżdżone. Piękny dzień, pojeżdżone dużo. Co tu dodać? A no pizza Diavolo (9e) wpadła do brzucha przy trasie PŚ. Także wilk syty i wyjeżdżony 😃
    1 punkt
  37. Moja wizyta na Kasprowym w ostatnią niedzielę 3 marca przebiegła w innym trybie.Jedyne,co może mnie tam ściągnąć,to zawody i połączenie Kasprowego z wycieczką do Kataru.Walka z całą góralską logistyką busową wyklucza inne okoliczności.Po dotarciu autem,wyjechałem kolejką o 9 30,dziwiąc się luzowi na dole.Okazało się,że tłum już tam był -oprócz nas,uczestników finału Pucharu Zakopanego,zjechali się skiturowcy z całej Polski,niepełnosprawni umysłowo z całego świata-w niedzielę mieli trening,w poniedziałek i wtorek swoje Mistrzostwa Świata,oraz tłum ludzi różnych ras i wyznań,w tym ortodoksyjni Żydzi,pewnie przy okazji pielgrzymki.Tłok na górze był nieprawdopodobny.Warunki majowe,po kosówce jeździło się tam,gdzie nigdy o tej porze nie wystawała,a na trasie giganta po wielkich,fantazyjnych dziurach. Prosto stamtąd ruszyłem na lotnisko w Budapeszcie,stamtąd lot 7 godzin do Kataru,i kolejne zdziwienie-oni już wiedzą,że czarny płaszcz trenerski marki Oakley to strój narodowy Polaków,i potrafili w jeden dzień przygotować dedykowane znaki drogowe...O kosztach całej imprezy w przeciwieństwie do kolegi nie piszę, bo uważam, że trumna ma kieszeni...
    1 punkt
  38. Kasprowy z PKL-em dzisiaj. Od groma ludzi (mnóstwo turystów, pieszych, skiturowców), ale jazda (Gąsienicowa tylko) na bieżąco:
    1 punkt
  39. Pilsko - wyciąg "rozbójnik" (talerzyk kolo goprówki) działa. 80 pln 9:00 -16:00 (są tez chyba 4h po 50). Info z FB schroniska na Hali Miziowej. Przy wiekszych grupach mozliwy transport. Najlepiej dzwonic (schronisko) lub pytac na FB czy sa czynni w tygodniu. Bylem dziś rano warunki bardzo dobre. Mlodzi trenują.
    1 punkt
  40. Cześć, Chciałbym na świeżo po powrocie, opisać swój pierwszy wyjazd w Alpy, w terminie 24.02-02.03. Przeglądałem mnóstwo ośrodków, posiłkowałem się forum, oraz rankingiem, jaki udało mi się znaleźć w sieci (https://nartywaustrii.com.pl/ranking-osrodkow-narciarskich-austria/). Ostatecznie, wybór padł na Saalbach. Zadecydował o tym, całkowity przypadek. Podczas rozmowy ze znajomym, na temat ogólno-narciarski, polecił mi miejscówkę w Leogang, należący także do Skicirus. Rezerwacji dokonałem pod koniec listopada. Cena za 4 osobowe studio, 135 euro/noc. Wyjechaliśmy z Warszawy o godzinie 4:00, kierując się najpierw, ku Wiedniowi, w celu szybkiego zwiedzenia, ponieważ nigdy nie miałem okazji odwiedzić tego miasta. Koło godziny 11.00 dojechaliśmy do Wiednia. Szybki, dwugodzinny marsz po centrum Wiednia, następnie dalej w trasę do Leogang. Polecam zwiedzić Wiedeń, poświęcając nieco więcej czasu. Piękne miasto. Na miejsce dotarliśmy, równo o 19:00. Droga przebiegła szybko, bez żadnych niespodzianek. Przechodząc do meritum. Dzień 1, czyli skrócony ski chalange, próba odwiedzenia, większości ośrodka. Z racji tego iż, ekscytacja sięgała zenitu, z niewiadomych przyczyn, stawiliśmy się już o 7;30 pod kasami, w celu kupna karnetu. Ośrodek otwierają dopiero o 8:00. Fakt, musieliśmy jeszcze z naszego apartamentu, pokonać dwa przystanki skibusem. Cena karnetu za jeden dzień to 72 euro. Wsiedliśmy do gondoli oznaczonej L3, po czym, po dojeździe do stacji pośredniej, wysiedliśmy z wagonika, żeby zaraz do niego wsiąść. Tu dało znać, brak doświadczenia w ośrodkach alpejskich, ponieważ, jak się okazało, aby dojechać na szczyt, nie trzeba w cale wysiadać. Myślę, że na twarzach obsługi gondoli, mógł się pojawić na twarzy uśmiech, widząc nasz manewr. Dalej wjechaliśmy gondolą L4 na szczyt i tu zaczęła się magia. Od razu przyatakowaliśmy pierwsze trasy 215, 212 na rozgrzewkę, następnie wjazd 8 osobowym krzesłem L5 na dalsze szczyty. Poniżej zdjęcie, na którym widać krzesło L5. Następnie powtórzyliśmy kilka wariantów trasami 215, 212 do zjazdu do gondoli L4. Później zaczęliśmy przemieszczać się w celu eksploracji dalszej części ośrodka. Trasami 217, 222, 169, 164, 161a dojechaliśmy do doliny w miejscowości Vorderglemm. Niestety zjazd do doliny, koło godziny 11, był już miękki i tworzyły się muldy z ,,cukru śniegowego”. Postanowiliśmy, nie zjeżdżać na sam dół, ponieważ, warunki na trasach były po prostu, zbyt słabe. Następnie wjazd gondolą I1, I2 na samą górę i dalsze zwiedzanie Skicirus. 166, 156, 2-3 wjazdy krzesłem oznaczonym H5. Później zjazd 166 oraz 152 w dół doliny do Saalbach, w celu przemieszczenia się do gondoli G1 oraz G2 na szczyt Bernkogel. I tu trafiliśmy na super trasę 125, która jest od północnej strony, gdzie do samego dołu dobrze się trzymała. Twardo i bez większych muld. Powtórzyliśmy drugi raz przejazd 125. Po ponownym zjeździe, zatrzymaliśmy się na obiad w Pulvermarcher Almhutte. Sznycel 15 euro, piwo 5 euro i dalej w drogę. Nie sposób nadmienić, że wcześniej mieliśmy kilka pitstopów, w urokliwych barach z leżakami, w celu uzupełnienia płynów, w postaci niskoprocentowego lagera J.W następnym etapie, gondola E5, E4 i krzesło E3, aby wjechać na przed szczyt Henne 2020 metrów. Zjazd 122, 121, mały odcinek czarnej 121a, przejazd gondolką E1, i piękna widokowa trasa 108, 104, 102 do Fieberbrunn. Koniec dnia. Wybiła godzina 17:00. Czas do bazy na odpoczynek. Nie odbyło się bez pomyłek. Wsiedliśmy w skibus, który wywiózł nas w złym kierunku do centrum Fieberbrum. Musieliśmy się przesiać w odpowiedni autobus do Leogang. Dotarliśmy na baze dopiero o 19;00… Poniżej, przybliżona droga jaką pokonaliśmy. Jak na pierwszy dzień, chyba zbyt ambitnie. Podsumowanie dnia. Mówiąc delikatnie, opadłą nam kopra, jak dobrze, w porównaniu do naszych ośrodków, przygotowane są stoki. Nowoczesna infrastruktura. Krzesła 8 osobowe, nówki sztuki(L6). Przytłaczająca nieco, wielkość ośrodka. Dzień 2, czyli relaks w naszej okolicy. Drugiego dnia, zaczęliśmy, trochę później J, wjechaliśmy o 8;15 na szczyt. Odkryliśmy najlepszą moim zdaniem, niebieską( ja bym ją śmiało zaliczył do czerwonej) trasę numer 206. Trasa z rana, jak marzenie, pusta i świeży, dość miękki sztruks, ale podkład beton. Trasa 206 szeroka, z kilkoma ściankami, gdzie można się rozbujać do 80 km/h, poćwiczyć technikę, można było ciąć na krawędzi po prawie całej szerokości stoku, bez obawy na innych, ponieważ innych nie było. Wariant od szczytu do stacji pośredniej ma 2170 m. Katowanie trasy trwało do godziny 11;00 bo szkoda było odpuścić tak dobrych warunków. Później, jakiś niskoprocentowy napój w barze na końcu 206, zdjęcie poniżej. Następnie, trasy po prawej stronie, czyli 212, 215 z wariantem czarnym 216, aż do trasy 222 i powrót. Dzień skończyliśmy już o 14;30, ponieważ nogi odmówiły dalszej jazdy. Zbyt intensywny dzień pierwszy. Na podsumowanie dnia: ,,Kto rano wstaje, temu sztruks i puste stoki Pan Bóg daje’’ Dzień 3, Trzeci dzień, początek ten sam. Później przejechaliśmy na drugą stronę doliny Saalbach, czyli szczyt Shattberg Ost. Aby dostać się tam z naszego Leogang, pokonaliśmy trasy jak dnia pierwszego ale odbiliśmy ze szczytu Prundelkopf trasą 166 oraz 152 na sam dół doliny. Dostanie się do gondoli A1 wymaga przejście przez centrum miasteczka Saalbach w pełnym ekwipunku, co przy plus 8 stopni, jest nie lada wyczynem. Upoceni jak po saunie wsiadamy do gondoli A1 następnie A2 i wyjeżdżamy na szczyt Shattberg Ost. Szybka decyzja, atakujemy czerwoną 1 oraz czarną 1b. Jedynką, można było iść pełnym piecem, ale na czarnej uda się zapalają… Po zjeździe 1b, stwierdzam, że już nie lubię czarnych tras. Trzeba nadmienić, że niektóre niebieskie to czerwone, a czarne to brunatne. Później wybieramy warianty strasami 4, 2, 3 po lkilka zjazdów. Godzina 13.00, postanawiamy odpocząć, wypić szybkie piwko, i kierować się w naszą stronę. Zjeżdżamy niebieską trasą 2a do samej doliny. Początek extra, ale czym niżej tym gorzej. Trasa ma 3500 metrów. Ostatnie 800 metrów, zjeżdżam 25 minut, i wszyscy wokół, jak i ja, walczą o życie. MULDY, ale to takie, jakich dotąd nie doświadczyłem. Mokry ciężki śnieg, o konsystencji piachu. Po dojeździe na sam dół, byłem mocno ,,zdegustowany”, ale zaraz chęci do dalszej jazdy ponownie wróciły. Wracamy w nasze strony czyli szczyt Kleiner Asitz, parę zjazdów 212, 206, oraz inne warianty. Koło 15:00 zjazd do doliny. Jako że, wiedziałem że ostatni odcinek, stok puścił soki, postanawiam, nie męczyć nóg i ostatni odcinek zjeżdżam gondolą L3. Podsumowanie dnia; oczywiście zajebioza, ale chciałbym trafić tam, kiedy na dole w dolinie jest odpowiednia temperatura około -3, -5 stopnia. Zjazd przy +8 na dolnych odcinkach nie należy do najfajniejszych. Dzień 4, relaks. Czwartego dnia, ruszamy jak zwykle rano, na początku jeździmy wspólnie po najbliższej okolicy. Może nie wspominałem, jesteśmy na wyjeździe w dwie pary. Następnie, rozdzielamy się, i każdy jeździ po swoich ulubionych trasach. Ja wybrałem 206, która tego dnia już nie była idealna. Dużo lodu, mgła, oraz sporo ludzi. Postanawiam zjechać dalej 206 czyli trasą 205. Jak się okazało, mimo odcinka dolnego, stok był dość twardy i mocno trzymał, jak na tą temperaturę. Dodatkowo, miałem okazję zmierzyć się na odcinku slalomu, oraz obejrzeć trening zawodowców. Przyjemnie się ich oglądało. W dalszej części dnia, kilka zjazdów na zmianę 206, 215, 212. Koło 16:00 zjazd do doliny. Coś mnie podkusiło, żeby zjechać do samego dołu. Katorga. Dzień 5, czyli najpiękniejszy dzień w moim życiu narciarza. Piątego dnia, pobudka o 6;00, wyjazd na Lodowiec Kitzsteinhorn. Droga z Leogang do Kaprun to około 45 minut. Na parkingu(parking darmowy) byliśmy około godziny 7:30. Wjazd na sam szczyt, zajmuje około 40 minut. Pogoda piękna, pełna lampa, na szczycie -7 stopnia, bezwietrznie. Warun idealny. Widoki zapierając e dech w piersiach, będzie extra. Po dotarciu na szczyt, szybkich parę fotek i jazda. KU*A MAĆ, jak tam było dobrze. Pierwszy zjazd, sztruks, twardo, krawędzie idą jak po maśle. Po pierwszym zjeździe, można dostać spazmów z wrażenia. Zjazd trasą numer 1 do gondoli Gletscherjet, następnie jeszcze raz ten sam wariant, później warianty trasą 7, 8a. Później przesunęliśmy się do krzesła numer 12, i trasą numer 12 kilka zjazdów. Jest bosko, trudne do opisania. Trzeba to przeżyć samemu. Niestety koło godziny 11.00 pojawia się tłum narciarzy. Dojeżdżając panowanie do gondoli mieszanej Gletscherjet( raz jedzie krzesło, raz gondola), można było poczuć się jak w starym, dobrym Szczyrku, kolejka na 15 minut. Co z rana wyjeżdżone to nasze. Później było coraz gorzej. Stoki rozjeżdżone, muldy, tłumy jak w ferie małopolskie w Białce… Zdziwiło nas trochę, że w Saalbach, nigdzie nie było kolejek, a na Kitzsteinhorn, takie tłumy. Jeźdźmy do 15;00 i kończymy ten przepiękny dzień. Dzień 6, czyli Last Day. Szóstego dnia, jeździmy po ,,swoim”. Czyli części ośrodka Saalbach w Leogang. Tradycyjnie 206 robi robotę. Ostatni dzień, więc nie ma czasu na odpoczynek. Trzeba się wyjeździć na zapas. Najdalej wypuszczamy się do krzesła I4. Ogień do oporu. Godzina 16;00 czas zjechać do doliny. Pogoda paskudna. Na szczycie śnieg, widoczność słaba, poniżej 1500m, deszcz. Nie przyjemnie. Podsumowanie Wyjazdu. Najpiękniejszy wyjazd narciarski. Zakochałem się w Alpach. Raczej nie wrócę już na macierze. Uwielbiałem Szczyrk, jak jeszcze było zimą, na ,,czym” pojeździć. Po pierwszym doświadczeniu, z Alpami, raczej będę tam wracał. Jest kilka już pomysłów na przyszły rok, może Dolomity. Oczywiście, wyjazd jest trochę droższy, ale wart tych pieniędzy. Wydaliśmy około 4500 zł/osobę. Kilka razy jedliśmy na stoku, ale zdarzyło nam się, gotować na bazie. Np. zapeklowałem swoje spaghetti. Jedynym minusem, to jakość jedzenia. Jest drogo i niesmacznie. Raz zjadłem Sznycla z kartofelsalad, za 25 euro. Moje spaghetti lepszeJ. Każdemu, z całą świadomością, polecam Saalbach, czyli cyrk na nartach. Na pewno tam wrócę, bo nie zjechałem wszystkimi trasami. Jestem, także ciekaw, jak wygląda sytuacja kiedy występuje, prawdziwa zima i zjazd do samego dołu daje tyle samo frajdy co wyższe partie. Z rozmów z właścicielem naszego lokum, dowiedziałem się, że jest to najsłabsza zima od 50 lat w tej części Austrii. Mam nadzieje, że będzie wam się podobała moja relacja. Zapraszam także do zadawania Pytań. Wszyscy wrócili cali i zdrowi bez kontuzji. Pozdrawiam . Poniżej kilka zdjęć z wyjazdu.
    1 punkt
  41. Byłem w okresie 11-14.01 w tej samej miejscowości, w pełnej zimie. Trasy 211, 2a na koniec dnia w niektórych odcinkach były trudne do zjazdu ze wglądu na stojących ? narciarzy. Trasy niebieskie mają ciekawe pochylenie na niektórych odcinkach,we Włoszech miały by już kolor czarny. Czerwone też dają popalić w nogi. Super ośrodek do jazdy, a nie do wożenia się 😉
    1 punkt
  42. Pierwszy dzień - niedziela 14 stycznia. Dużo ludzi, ale na trasach bezpieczny luz. Pogoda idealna. Stoki bardzo twarde, od 11 już na trasach albo luźne odsypy, albo lodowe płyty, gładkie jak stół. Trasy raczej z zaniżonymi kolorami. Typowa niebieska z równym i łagodnym nacheniem, to Miara. Jednak nie wszystkie jeszcze odkryte w dniu dzisiejszym.
    1 punkt
  43. Dzień 5 - 18 stycznia. Dziś objazd Sella Ronda, w kierunku pomarańczowym. Start w Corvara. W nocy napadało świeżego, około 15-20 cm i ociepliło się stopniowo do +5. Widokowo faktycznie ciekawie, trasy z kopnym śniegiem i muldami. Sporo przewracających się osób. Dla mnie pod kątem rozwoju mega przejazd, kilka stromych odcinków, trudny warunek właściwie na wszystkich trasach przejazdu. Nie uważam, że narciarsko jest to słaba wyprawa, wręcz odwrotnie. Osobiście dla mnie, to ostateczne ukoronowanie wejścia w poziom średniaka...Na pewnym odcinku Val Gardena - Alta Badia, mgła jak mleko, prawie zero widoczności.
    1 punkt
  44. Korzystając z faktu, że w grudniu chętnych do narciarstwa jest mniej, niż w innym okresach sezonu wybrałem się w Dolomity, aby sobie przypomnieć kilka rzeczy, a kilka innych zobaczyć spokojnie pierwszy raz bez pośpiechu w stylu: "dlaczego mamy być w pierwszej gondoli?", albo: "zjemy obiad tutaj, będziemy czekać na stolik godzinę, ale to jest bardzo słynna restauracja"- (wiem, wiem, można zarezerwować), czy w końcu: "wiesz, moglibyśmy już na dzisiaj kończyć". Tzn, pojechałem sam i na razie sobie to chwalę. Z samej podróży, przejeżdżając przez Brenner jest problem, krótką chwilę po opłacie za przejazd, bo dwa kilometry za granicę we Włoszech jest remont. Całe te cztery kilometry zajęły godzinę. Ostatnimi laty, metodą prób i błędów doszedłem do wniosku, że optymalnym miejscem do eksploracji Dolomitów jest Val di Fassa. Ponieważ oprócz dostępu do SellaRondy (co jest ważne) mamy też do dyspozycji więcej ośrodków, niż w innych miejscach. I to mam na myśli dystans maks. do pół godziny samochodem. Konkretnie mieszkam w Campitello. Ogólnie śniegu nie jest zbyt wiele. Na trasach oczywiście nie można narzekać, poza trasami słabo. Drogi czarne, suche, kluczowe przełęcze przejezdne. Co się tyczy śniegu, to jest większa część śniegu wytworzonego. Jest to odczuwalne, zwłaszcza pod koniec dnia, gdy można spotkać wyszczotkowany z luźnego śniegu beton. Natomiast warunki do jazdy są bardzo dobre. Jeżeli chodzi o procent otwartych tras, to wygrywają Val Gardena i Val di Fiemme z Obereggen (75-90% otwartych tras). Słabiutko jest pod Civettą (planowałem tam jeden dzień- czas jazdy samochodem 50 minut), ale jest otwartych mniej, niż 30% tras. Równie kiepsko jest w SanPe, gdzie zresztą też planowałem jeździć, ale nie wiem jak to się skończy. Arabba też nie bryluje, oprócz obowiązków wynikających z SellaRondy, to ma jeszcze otwartą całą górę pod Porta Vescovo z tymi arabbowskimi czarnymi trasami i tyle... Cała nitka w stronę Marmolady (Mesola, Padon etc) zamknięta. W samej Val di Fassa jest otwartych 41 na łączną liczbę 105 km. Ale żeby nie było, jest mnóstwo jeżdżenia i cała masa możliwości. A przy tym, o ile w niedzielę było więcej ludzi i był to dzień po świeżym opadzie, i trasy mocno się degenerowały ok. 14:00, o tyle od wczoraj ludzi jest bardzo mało. Naprawdę mało, a jeżeli wybierze się n.p. Ciampac, to jest się dosłownie samemu. Dzisiaj w tamtych rejonach jeździłem z pewną obawą, że jeżeli coś mi się stanie, to przecież nikt tego nie zauważy😀. O Ciampaku jeszcze będzie. DolomitiSuperski za nic nigdy mi jeszcze nie zapłacił, ale spróbuję: to jest nieprawdopodobny termin do narciarstwa w tym regonie, polecam. A teraz po kolei: Dzień 1. ValGardena Z Campitello wjazd dużym funiforem i otwiera się prosta droga do Val Gardeny. Zanim zamkną Saslonga i czarną 3 z okazji PŚ zobaczę co tam słychać. Sella Sassolungo Saslong (z boku od tego wspólnego odjazdu z Ciampinoi) A to już Saslong z PŚ i dół Potem wjechałem na górę i pojechałem czarną trójką Warunki śniegowe bardzo dobre. Na Saslongu dużo takiego lodowego żwiru, ale nie stanowiło to problemu. Secedę i MontePana zostawiłem sobie na inny dzień. Potem korzystając ze wczesnej pory przerzuciłem się na Dantercepies, dla widoków i dla trasy Cir, którą jeszcze nie miałem okazji. W stronę AltaBadia W stronę Val Gardeny A to bohaterka drugiej części dnia Na początku myślałem, że to jakaś pomyłka, bardzo przyjemne czerwone zbocza. Na pierwszej ściance oddałem honor, a na trzech, czterech kolejnych honor i jeszcze więcej. Zjechałem na sam dół, który nie jest dołem z dolną stacją gondoli Dactercepies, trzeba podjechać krzesełkiem i stamtąd zjechać już czerwoną do Selvy. Ogólnie bardzo fajna i wymagająca trasa. Polecam pojeździć nią rano, po południu na zmęczonych nogach to chyba niekoniecznie. Cir Rano jeszcze przed Saslongiem pojechałem czerwoną trasą Falk od Piz Seteur do Plan de Gralba. Bardzo ciekawa, dość łatwa, ale dająca dużo radości trasa zaliczana do Legendary 8 (ośmiu powodów do dumy Val Gardeny). W tym dniu zrobiłem połowę: Falk, Cir, Saslong i 3). Zostały jeszcze Bravo, La Longia, Gardenissima i PIlat. Znam je wszystkie, ale powtórzę, dlatego Seceda jeszcze będzie. Masyw Selli na koniec dnia CDN
    1 punkt
  45. c.d. Dzień 8 Gitschberg Ośrodek nazywa się Gitschberg Jochtal, ale z braku czasu (dwie godziny rano przed wyjazdem do domu) poznałem tylko Gitschberg. Wjeżdżałem gondolą z Maranza, gdzie spałem. Niezwykle kompetentne miejsce do narciarstwa, w zasadzie same czerwone trasy, niektóre bardzo wymagające. Nie będę operował nazwami, ani numerami, bo nie zdążyłem się jeszcze tego nauczyć, ale polecam wszystkim, którzy lubią się sprawdzić. Szerokie, średnio długie trasy w zasadzie idealne do ustawienia tyczek i bramek. Dzisiaj odbywały się tam treningi miejscowych klubów. Dwie gondole i jedno 4-osobowe krzesło na sam szczyt, nieco ponad 2500 m npm. I jeszcze jedno: widoki, widoki widoki! KONIEC pozdrawiam Waldek
    1 punkt
  46. c.d. Dzień 7 Alpe di Siusi Tak mi pasowało logistycznie, żeby być na wylocie z doliny w drodze do Gitschberg Jochtal. No cóż... nie jest to narciarskie eldorado, to wiadomo, natomiast z perspektywy osób słabo i średnio zaawansowanych może być gorąco pożądane. Liczyłem na mniejszą ilość ludzi, ale się przeliczyłem, bo ludzi jak na tę część sezonu było strasznie dużo- sobota. Potrzeba pięknych widoków, natomiast, została zaspokojona. Ponieważ jest to piękne miejsce, w którym przy okazji można pojeździć na nartach. Ośrodek uparcie na swoich mapkach maluje czerwone trasy, przy czym, umówmy się, są głównie niebieskie. Subiektywnie, fajnie jeździ się na Bulacii, czarne, ale króciutkie trasy. Poza tym bardzo porządne są: wschodni skrawek pod Sassolungo, czyli Florian oraz zachodni najbliżej Sciliar, czyli Spitzbuhl (po wymianie krzesła zwłaszcza) i jedna trasa pod górną stacją gondoli z Ortisei. Jest jeszcze oczywiście Pilat, jedna z Legendary 8 prowadząca do Ortisei, ale dolna połowa była poważnie betonowa, co przy jej relatywnej wąskości i dużej liczbie chętnych narciarzy powodowało jazdę nią uciążliwą. Obrazki CDN
    1 punkt
  47. Dwa dni tegorocznej majówki spędziłam na trekkingu w słowackich górach, w niewielkim paśmie Gór Choczańskich, wciśniętych pomiędzy Tatry Zachodnie, Jezioro Liptowskie i Małą Fatrę. W przeciwieństwie do bardziej znanych sąsiadów nie ma tutaj parku narodowego, tak więc szlaki dostępne są cały rok, a nie od połowy czerwca - jak w Tatrach. Pomimo tego i pomimo bliskości polskiej granicy nawet w długi, słoneczny weekend nie było tutaj tłumów. Zapraszam na krótką relację z rodzinnej wycieczki: Wielki Chocz (1608 m npm.) Podobno z tego szczytu, dającego nazwę całemu masywowi, są najlepsze panoramy w całej Słowacji. Postanowiliśmy to sprawdzić w słoneczny poniedziałek, 1 maja. Na Chocz prowadzi gwiaździście kilka szlaków z różnych miejscowości. Najkrótszy i chyba najpopularniejszy jest niebieski, od zachodu - z wioski Valaska Dubova. My wybraliśmy trasę z północy, od strony Jasenovej, bo można zaliczyć pętlę (a właściwie ósemkę) z połączenia szlaków czerwonego i zielonego (do Dolnego Kubina). Możliwe - choć dłuższe - jest również dojście od południa szlakami z Likavki, Rużomberoka i Liskovej, a także od wschodu - z miejscowości Lucky. Jak widać - do pokonania jest ponad 1000 m przewyższenia i to przez większość czasu - stromym podejściem, a potem - takimż zejściem. A oto i bohater dnia: Początkowy fragment szlaku prowadzi przez błotniste leśne drogi wzgórza Bralo, widocznego na pierwszym planie, potem wychodzimy na planinę, a następnie zaczyna się ostre podejście już w granicach rezerwatu przyrody. Trudy podejścia wynagradzają nam krokusowe łąki - tam, gdzie tylko zejdzie śnieg, pojawia się zaraz liliowy kobierzec. Śniegu na szlaku jest jeszcze sporo - powyżej 1200 m npm. Niektórzy idą nawet w raczkach - niegłupi pomysł. Mnie z konieczności muszą wystarczyć górskie buty. Za to im wyżej, tym lepsze rozpościerają się widoki, jak na przykład tutaj - na Małą Fatrę: Ostatni fragment szlaku ubezpieczony jest łańcuchami, choć tak naprawdę nie są potrzebne, bo wejście po skałkach nie jest trudne. Na szczycie zaskoczył nas niezły tłumek ludzi. Ale widoki faktycznie super: Schodzimy zielonym szlakiem, tzw. letnią drogą. Śniegu tutaj faktycznie jakby trochę mniej. Z widokiem na Wielką Fatrę: Stredna Polana - to tutaj odbija niebieski szlak do Valaski Dubovej. My kontynuujemy zejście szlakiem zielonym. Po łagodniejszym fragmencie do polany Drapać zaczyna się długie, bardzo strome zejście wąską i krętą ścieżką przez las mieszany. Odzywają mi się kolana - z dezaprobatą. Chwila relaksu po zejściu na polanę Zasadce: Ostatni fragment to wędrówka szlakiem zielonym, a potem polną drogą bez szlaku do Jasenovej, z widokami na okoliczne wzgórza i formacje skalne. Na kolejnym zdjęciu - Ostra i Tępa Skała koło Vysnego Kubina, a w oddali ośrodek narciarski Kubinska Hola (chyba?): Około siedemnastej docieramy do punktu wyjścia. Zasłużyliśmy na dobry obiad - a że na trasie na Wielki Chocz nie ma żadnych schronisk czy kiosków z gastronomią, lądujemy w Valasce Dubovej w Janosikowej Karczmie na pysznej pizzy. Polecam. [cdn.]
    1 punkt
  48. O proszę, 3 lata temu jeżdżąc w Kubinskiej Holi (i dokładnie ona na Twoim zdjęciu), nocowaliśmy właśnie w Janosikovej Karczmie:-)
    1 punkt
  49. Na nartach taliowanych, czyli carvingowych nie powinno się jeździć płasko, bo one faktycznie wtedy myszkują, wielokrotnie tego doznałem i z doświadczenia niestosuję i nie polecam. Dodatkowo na nartach o promieniu R - 12 m możemy wyciąć skręt o mniejszym lub większym promieniu. Zależy on od kąta ustawienia nart w stosunku do śniegu. Moja teoria, od której zaczęła się ta dyskusja wnioskuje, że narta o R 12 m ustawiona pod kątem 45* poprowadzi nas w skręcie o promieniu 12 m. Jutro sprawdzam to praktycznie na stoku, przy prędkości powolnego ślizgu. Nie chcę mieszać tu prędkości bo wcześniej była mowa że przy prędkości 45 km/h narta taka wytnie skręt o promieniu 10 m. Wchodzimy tutaj już w siły i prędkości a nie o to chodziło mi na początku. Chodzi mi o czystą geometrię. Jeżeli mamy jakąś płytę, kartkę plastiku, kartonu, papieru, nartę, o kształcie boku będącego wycinkiem okręgu o promieniu 12 m to ustawiając ją pod kątem 45* do płaszczyzny podłoża, śniegu, opieramy ją przodem i tyłem, tak jak Jacek na wcześniejszym filmie powiedział i dociążając ją w środku wyginamy zgodnie z jej kształtem. Promień takiego skrętu będzie zależał od kąta pochylenia narty w stosunku do śniegu, o czym we wcześniejszej dyskusji w ogóle nie było mowy, mniejszy kąt, mniejsze wygięcie dłuższy promień skrętu. Większy kąt, mocniejsze wygięcie, mniejszy promień skrętu ??????????????? Pozdrawiam i jak zwykle zapraszam do ruszenia się z przed komputrów na stok. Jutro Złoty Groń Istebna.... Zapraszam Marek
    1 punkt
  50. Ależ oczywiscie musi zawierać krzywe przejściowe. A co się tyczy geometrii narty to zawsze wydawało mi się, że podany dla danego typu narty promień wynika z jej geometrii, czyli krzywizny narty. Znaczy to tyle, że da się na narcie wyciąć łuk o mniejszym promieniu jak też i o większym.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...