Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rower elektryczny za i przeciw


artix

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem zwolennikiem budowania ścieżek rowerowych, w taki sposób, aby jak najbardziej odseparować je od ruchu pieszych, a zbliżyć do ruchu samochodowego - zwłaszcza te ścieżki, które powiedzmy pełnią funkcję głównie transportową/komunikacyjną, czyli wzdłuż ruchliwych arterii. Moje zdanie w tej materii nie zmieniło się od lat, a w dobie rosnącej liczby wszelakich urządzeń transportowych, od jednokółek, przez hulajnogi skończywszy na elektrykach mogących cisnąć po 40 km/h i więcej, nawet się zaostrzyło:-) 

Ścieżka będąca częścią pasa ruchu powoduje, że rowerzyści są mocno skupieni na jeździe i liczba głupich zachowań IMHO jest znacznie mniejsza niż gdy ścieżka jest mocno odseparowana. Z drugiej strony kierowcy samochodów też znacznie częściej zauważają takich uczestników ruchu. Za przykład podam ulicę Puławską i ścieżkę rowerową wzdłuż niej od Piaseczna do dolinki Służewieckiej. Gdy nie było ścieżki zawsze poruszałem się tam jezdnią i mimo ogromnego ruchu liczbę niebezpiecznych zdarzeń miałem znikomą. Szerokie pasy pozwalały na naprawdę swobodną jazdę. Niestety po wybudowaniu ścieżki liczba niebezpiecznych sytuacji jaką zacząłem mieć znacznie wzrosła, głównie z uwagi na to, że wielu kierowców skręcających w prawo na skrzyżowaniach zauważa mnie w ostatniej chwili lub wcale. Nie zawsze jest to do końca wina kierowcy, czasem układ ścieżki jest tak idiotyczny, że wypada się jak przysłowiowy filip z konopii np. zza ekranu, tak jest właśnie w okolicy przecięcia Puławskiej z obwodnicą. Mimo zielonego zwalniam tam na maksa, bo kierowca ma małe szanse zareagować. A dodam, że wzdłuż Puławskiej na tym odcinku ruch pieszych jest bardzo ograniczony i piesi rzadko wchodzą w paradę. Kiedyś jeździłem przez Ursynów ul KEN, ale ilość incydentów z pieszymi mocno mnie zniechęcił do jazdy tamtędy. 

A żeby trochę w temacie to z rowerami elektrycznymi widzę taki problem, że bardzo wiele z nich ma albo pozdejmowane blokady albo nie miało ich wcale, bo prędkości 35-40 to wcale nie rzadkość. Na zwykłym rowerze, żeby jeździć z takimi prędkościami to już trzeba trochę pojeździć, a nakręcane kilometry wzbogacają doświadczenie, zwiększa się umiejętność przewidywania ruchów innych uczestników itp, itd. Na elektryku spore prędkości są dostępne od razu, również dla osób, które prawie wcale nie poruszały się rowerem po mieście, a to jest dość specyficzna jazda.

Uff coś długo wyszło:-)

Edytowane przez cyniczny
literówka
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, MarioJ napisał:

 

Jeśli rowerzyści jeżdżą po chodnikach, to jest to tymczasowa patologia. Systemowe rozwiązywanie tej sytuacji jest jednak długie: budowanie nowych DDR albo ograniczenie prędkości na jezdni do 30 km/h.

Generalnie wg mnie słuszną drogą podąża Wrocław: przerzucić więcej ludzi z aut do komunikacji publicznej...

 

Szczególnie w czasie pandemii:-)

ps Spiochu we Wrocku rzeki i mosty (będzie setka) trochę utrudniają sytuację. Kąty proste to rzadkość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Ziemowit napisał:

Jak to nie? :) Sądzę, że możesz zarejestrować e-wozidło mocniejsze niż standardowy e-bike jako motorower. W tedy obowiązuje ograniczenie mocy silnika elektrycznego do 4000W i prędkości do 45km/h. Ubezpieczysz go też w OC/AC. Jednak na drogę rowerową już nie będziesz mógł tym wjechać.

@Spiochu A jak chcesz jechać bez ograniczenia prędkości, to rejestrujesz takie ustrojstwo jako normalny motocykl i jeździsz tym na prawo jazdy kat. B. W tedy aby jeździć tym na kat. B ograniczenie silnika jest do max. 11 000 W, oraz stosunek mocy do masy nie może przekraczać 100 W na kg. Czyli jak masz 100 kg maszynę to max moc silnika 10 000 W, jak 25 kg maszynę to max. 2 500 W.

 

Dobrze rozumiem? Coś pominąłem? Ktoś mnie poprawi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z takimi elektro-ustrojstwami mogącymi jechać szybciej niż 25km/h i/lub mocniejszymi niż 250W jest taki, że:

1. Gdy jest niezarejestrowany, to po drodze publicznej nie wolno tym jeździć. W przypadku kontroli policji może nam grozić sprawa w sądzie i grzywna jeśli gliniosz stwierdzi, że nasz "rower" nie spełnia już norm roweru.

2. A gdy jest zarejestrowany to po drodze niepublicznej (wewnętrznej) zazwyczaj nie wolno tym jeździć, a zazwyczaj bo zależy to od zarządcy. I tak np. w lesie, parku lub na drodze rowerowej w przypadku kontroli straży leśnej, straży miejsciej lub policji możemy dostać mandat od 20 do nawet 500zł za poruszanie się tam pojazdami dopuszczonymi do ruchu drogowego.

Edytowane przez Ziemowit
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosiłbym, abyśmy wrócili do dyskusji o rowerach "sklepowych", taki, które jeżdżą na wspomaganiu do 25 km/h. Jeżeli chcecie rozwinąć temat modyfikowanych rowerów, to założę osobny wątek.  Chciałbym, aby w tym wątku była związana dokładnie z tematem rowerów ze wspomaganiem elektrycznym jakie Kowalski może nabyć w sklepach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Ziemowit napisał:

Problem z takimi elektro-ustrojstwami mogąymi jechać szybciej niż 25km/h i/lub mocniejszymi niż 250W jest taki, że:

1. Gdy jest niezarejestrowany, to po drodze publicznej nie wolno tym jeździć. W przypadku kontroli policji może nam grozić sprawa w sądzie i grzywna jeśli gliniosz stwierdzi, że nasz rower nie spełnia norm roweru.

2. A gdy jest zarejestrowany to po drodze niepublicznej (wewnętrznej) zazwyczaj nie wolno tym jeździć, a zazwyczaj bo zależy to od zarządcy, i tak w przypadku kontroli straży leśnej możemy dostać mandat od 20 do nawet 500zł za poruszanie się po lesie pojazdami dopuszczonymi do ruchu drogowego.

 

To są jest bardzo dobre ustalenie. Problem że respektowanie jest różne.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, JC napisał:

Prosiłbym, abyśmy wrócili do dyskusji o rowerach "sklepowych", taki, które jeżdżą na wspomaganiu do 25 km/h. Jeżeli chcecie rozwinąć temat modyfikowanych rowerów, to założę osobny wątek.  Chciałbym, aby w tym wątku była związana dokładnie z tematem rowerów ze wspomaganiem elektrycznym jakie Kowalski może nabyć w sklepach. 

Ten przepis o 25 km/h dotyczy wszystkich rowerów dostęnych do kupienia w ''normalnych ''sklepach , od ca. kiedy obowiązuje ?

Pytam bo z 10 lat temu  albo i lepiej sąsiad kupił sobie elektryka (Apache) przejechałem się może  1 km ale jechałem na tym  ca 50 km/h , nie było żadnego ogranicznika prędkości.  

Wtedy się oczywiście nad tym nie zastanawiałem .....(elektryk to była nowość)  skąd takie ograniczenie kiedy 25 km/h to spacer na prawie spacer na zwykłym rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Victor napisał:

Całkiem rozsądne co więcej tego życzyłby  sobie Kowalski, tylko rzeczywistość budowniczych jest zupełnie inna ... debilna i to już norma . Poniżej  dam przykład zdjęcia  drogi rowerowej osiedlowej ...na której prędkości elektryków są nieograniczone a co za tym idzie, tez i wypadkowe czego miejsce miało rok temu-mianowicie złamany obojczyk dziecka grającego w piłkę pod garażem ...F61568A2-25B6-4A61-9095-B28C3CCEB818.thumb.jpeg.355aa6f7a9665787de8b8d1f63de0515.jpeg

.... od lewej tory tramwajowe,parking ,ulica,pas zieleni ,droga rowerowa,chodnik i tereny prywatne . Totalny debilizm inżyniera który został zatwierdzony i wdrożony w modernizacje kilka lat temu. A czy nie łatwiej było by zrobić ; tory tramwajowe,ulica ,parking,ścieżka rowerowa i dopiero pas zieleni a następnie chodnik ? To oczym napisałeś ?!Oczywiście ze taki projekt byłby bezpieczniejszy ale rzeczywistośc jest zupełnie inna ...i jak odnieść się do elektryków pędzących 50kmh?

Patrz, ci idioci projektanci mogli  droge dla rowerow zaprojektować na.... estakadzie! Ps. jaki zawód wykonujesz, jakie masz kwalifikacje zawodowe i wykształcenie? A słyszałeś coś o uzbrojeniu podziemnym w rozne instalacje? 

Ja na ten przykład nie wypowiadam się na temat piekarzy i technologii wypieku, mimo, że codziennie z ich wyrobów korzystam. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, grimson napisał:

Czy rower elektryczny znajdzie szersze grono wielbicieli? Pewnie tak, jak w swoim czasie zwykły rower wyparł z rynku bicykla jak niżej :

 

A9E5DF34-113C-42FC-AEC9-1ED47B8D3506.jpeg

Mysle ze to zalezy od miejsca. W warszawie i okolicach (Kampinos) nie widuje wcale elektrykow a jeszcze dosyc sporo przez wieksza czesc roku. Moim zdaniem w tych rejonach jest kompletnie zbedny, nigdy bym o elektryku do jazdy w tych okolicach nie pomyslal. Kompletnie mija sie to z celem.

W rejonach gorskich to juz sie raczej stalo faktem i elektryki sa bardziej popularne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, tanova napisał:

Z góry przepraszam za odbiegnięcie od tematu głównego, ale przyznam szczerze, że sprawa mnie zszokowała:

Otóż podobno Lasy Państwowe rozważają zalegalizowanie procederu jeżdżenia po lesie quadami, motocyklami i terenówkami. Szczegóły tutaj.

Jeśli to rzeczywiście prawda, a nie jest to prowokacja środowiska off-roadowego, to naprawdę aż trudno w to uwierzyć. W artykule jest link do ankiety - może warto jednak napisać, co sądzimy o tym pomyśle. Na pytanie 7: jak długo jest Pan/Pani związany z off-roadem trzeba wpisać cokolwiek, bo odpowiedź "nie zajmuję się off-roadem" automatycznie zamyka ankietę.

Nie mam nic przeciwko wyznaczeniu odcinków lub obszarów do off-roadu, ale dopuszczenie go wszędzie byłoby fatalnym pomysłem. Silniki spalinowe tych zabawek są głośne i słyszalne z ponad kilometra. Mam trochę mniejszy problem z elektrykami, bo one przynajmniej nie hałasują, chociaż tu obawiam się ich masy i prędkości. Nie mam ochoty mijać crossa elektrycznego pędzącego 60km/h leśną ścieżką.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

A sztucer z lunetą masz? Fajna rozrywka przy kawie...

Pozdrowienia

Taki zwyczaj w siole jest co się "obchód" nazywa. Wiosna, jesień - dwa obchody. Zbieramy się rodzinami i robimy małą pętle wokół sioła tak ok 7km z zaliczeniem "naszej" góry czyli Zabawy - kiełbaska, wódeczka, ognisko i ....naliczyłem ok 25 motocyklistów. Mietek 5 h łazikowania przy ciągłym warczeniu - rowery w górach jak najbardziej tak, quady, motory, skutery - nie. W zimie dochodzi do takich paradoksów że skuterowcy w kosztach mają wliczony mandat a szlak Miziowa - Rysinka wygląda jak by ratrak przejechał - ubita nartostrada.

A wracając do tematu - moim zdaniem pytanie jest źle skonstruowane - nie za i przeciw tylko w jakim celu i gdzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adam ..Duch napisał:

A wracając do tematu - moim zdaniem pytanie jest źle skonstruowane - nie za i przeciw tylko w jakim celu i gdzie.

No wreszcie sensowny głos.

1. Enduro - jeśli od zawsze  liczył się tam zjazd, a rowery ze względu na stromiznę wpychano to chyba jest oczywiste, że e-full jest idealnym rozwiązaniem

2. Dojazd do pracy. Elektryk super sprawa. Ale nie full (bo to jest wprost śmieszne) tylko coś o zasięgu 30 km z wagą do 13 kg i tanie (do 4000 zł). Do podładowania w pracy. 

3. Szosa - tutaj elektryk bez sensu.

4. MTB. Najwięcej nieporozumień bo ludzie kupują drogie i ciężkie fulle (takie jak JC) a jeżdżą po drogach leśnych gdzie nie wykorzystają zalet zawieszenia i pancerności konstrukcji. To tak jakby młotem 10 kg wbijali gwoździki pod obrazki. Przyglądając się temu nieszczęsnemu fullowi Jacka wychodzi mi, że bym mógł zrobić terenowe trasy mtb jakie czasem jeżdżę (ponad 100 km i >3000 m vertical) musiałbym zabrać 2 aku o wadze 7 kg plus podstawowa wersja 23,5 kg. To paranoja, mój zwykły HT waży 11,5 kg. Wolę pojechać dłużej ale być niezależnym od pojemności akumulatora i mieć lekki rower z którym przejdę strumień. A jak widzę trasy XC, które ludzie jeżdżą na takich rowerach HT (a ja na fullu, bo też mam, muszę złazić) to jak zawsze wychodzi mi, że umiejętności to podstawa. Czyli śmieszne jest dyskutowanie o e-bike mając przed oczyma maszyny do mocnego enduro. Ale być może 13 kg HT z przełożeniem 1:1 i niewielkim (360) akumulatorem byłby interesujący bo pomógłby mi na tych podjazdach, których nie daję rady zrobić. Choć chyba i tak to się nie opłaca. Oddzielną sprawą jest jeszcze koszt serwisu. Na swoim przykładzie widzę, że ekonomiczny HT na 27,5 i trzech typowych blatach (osprzęt XT)  nie kosztuję dużo. Full na Fox-ie , z myk-mykiem, siłą rzeczy mocniej traktowany (pogięte obręcze) to zupełnie inne koszty serwisowe. A elektryk z rozsypującym się silnikiem po 3 latach będzie skarbonką. Pierwsze 5000 km to luz. Pytanie co dalej. 

5. Sakwiarstwo trasowe. Ponieważ bardzo łatwo tutaj zrobić stacje wymiany akumulatorów a rowery są i tak objuczone (i często są na nich emeryci) to e-bike jest oczywistym wyborem.

Pozdro

Wiesiek

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Wujot napisał:

Przyglądając się temu nieszczęsnemu fullowi Jacka wychodzi mi, że bym mógł zrobić terenowe trasy mtb jakie czasem jeżdżę (ponad 100 km i >3000 m vertical) musiałbym zabrać 2 aku o wadze 7 kg plus podstawowa wersja 23,5 kg.

W Polsce tak, ale w Alpach... Tam nie ma problemu z ładowaniem akumulatora na trasie. W Austrii i we Włoszech nie było problemów ze znalezieniem miejsc, gdzie mogłem naładować akumulator np. w trakcie odpoczynku / posiłku.
Mam nadzieję, że ktoś wpadnie na to, że może to być super biznes: bezpośrednio - zarabianie na dostarczaniu stacji ładowania, pośrednio - zarabianie na kliencie, który musi chwilę poczekać.

Kolejna sprawa, że podchodzisz (słusznie) ze swojego punktu widzenia. Jednak większość osób nie ma takiej kondycji i umiejętności technicznych.

Co do kosztów związanych z utrzymaniem i ewentualnymi naprawami, to oczywiście w ebiku będą one większe. Ale to dotyczy wszystkich rodzajów rowerów, które są bardziej zaawansowane i wyposażone w lepsze osprzęt.  Jeżeli masz rower za 30-40 tys. to nie wsadzisz klocków za 30 zł tylko za 150 lub więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Wujot napisał:

No wreszcie sensowny głos.

1. Enduro - jeśli od zawsze  liczył się tam zjazd, a rowery ze względu na stromiznę wpychano to chyba jest oczywiste, że e-full jest idealnym rozwiązaniem

2. Dojazd do pracy. Elektryk super sprawa. Ale nie full (bo to jest wprost śmieszne) tylko coś o zasięgu 30 km z wagą do 13 kg i tanie (do 4000 zł). Do podładowania w pracy. 

3. Szosa - tutaj elektryk bez sensu.

4. MTB. Najwięcej nieporozumień bo ludzie kupują drogie i ciężkie fulle (takie jak JC) a jeżdżą po drogach leśnych gdzie nie wykorzystają zalet zawieszenia i pancerności konstrukcji. To tak jakby młotem 10 kg wbijali gwoździki pod obrazki. Przyglądając się temu nieszczęsnemu fullowi Jacka wychodzi mi, że bym mógł zrobić terenowe trasy mtb jakie czasem jeżdżę (ponad 100 km i >3000 m vertical) musiałbym zabrać 2 aku o wadze 7 kg plus podstawowa wersja 23,5 kg. To paranoja, mój zwykły HT waży 11,5 kg. Wolę pojechać dłużej ale być niezależnym od pojemności akumulatora i mieć lekki rower z którym przejdę strumień. A jak widzę trasy XC, które ludzie jeżdżą na takich rowerach HT (a ja na fullu, bo też mam, muszę złazić) to jak zawsze wychodzi mi, że umiejętności to podstawa. Czyli śmieszne jest dyskutowanie o e-bike mając przed oczyma maszyny do mocnego enduro. Ale być może 13 kg HT z przełożeniem 1:1 i niewielkim (360) akumulatorem byłby interesujący bo pomógłby mi na tych podjazdach, których nie daję rady zrobić. Choć chyba i tak to się nie opłaca. Oddzielną sprawą jest jeszcze koszt serwisu. Na swoim przykładzie widzę, że ekonomiczny HT na 27,5 i trzech typowych blatach (osprzęt XT)  nie kosztuję dużo. Full na Fox-ie , z myk-mykiem, siłą rzeczy mocniej traktowany (pogięte obręcze) to zupełnie inne koszty serwisowe. A elektryk z rozsypującym się silnikiem po 3 latach będzie skarbonką. Pierwsze 5000 km to luz. Pytanie co dalej. 

5. Sakwiarstwo trasowe. Ponieważ bardzo łatwo tutaj zrobić stacje wymiany akumulatorów a rowery są i tak objuczone (i często są na nich emeryci) to e-bike jest oczywistym wyborem.

Pozdro

Wiesiek

2. Na fullu wygodniej jechać po chodniku. Nie mniej jednak każda opcja odpada bo i tak od razu Ci ukradną.  Trzeba by jakoś rozwiązać temat tego złodziejstwa, ale chyba nikogo to nie obchodzi.

4. Na fullu jest łatwiej i wygodniej. Moim zdaniem brakuje lekkich fulli z rekreacyjną geometrią. Albo są pancerne i ciężki enduro, albo xc do ścigania.

Swoją drogą, twój HT nie jest jakiś super lekki. Czy full o wadze 13kg robiłby Ci dużą różnicę? Po co Ci 2 rowery?

Co do elektryka to się zgadzam, to wszystko jest za ciężkie. Nawet na lajtowych trasach, nieraz trzeba przenieść gdzieś rower. Albo nawet w domu po schodach.

Jeśli chodzi o przebieg to pewnie większość użytkowników, będzie robić te 5000km przez 5 lat, jak nie dłużej. Gdyby robili 5000km w jeden sezon, nie potrzebowaliby elektryka ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Spiochu napisał:

Swoją drogą, twój HT nie jest jakiś super lekki. Czy full o wadze 13kg robiłby Ci dużą różnicę?

Pisałem o e-HT. Zakładam, że lekki HT to 10,5 kg i silnik z taką dość małą baterią powinno dojść do 3 kg. Czyli powiedzmy elektryczny HT w wadze 13,5 kg. 

Ta waga 13,5 kg to byłaby spoko a być może ułatwiłaby mi niektóre podjazdy. Nie zawsze walka jest równa ;) .

Ale obawiam się, że raczej pójdę w drugą stronę. Lżejszy ht z mniejszym skokiem (albo jakimś innowacyjnym amorem jak te z Islandii) plus praca nad sobą (zrzucić z 3 kg) i wzmocnić nogę bo na razie jest z tym średnio. No i nauczyć się jeździć bo tu też średnio albo słabo.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Spiochu napisał:

2. Na fullu wygodniej jechać po chodniku. Nie mniej jednak każda opcja odpada bo i tak od razu Ci ukradną.  Trzeba by jakoś rozwiązać temat tego złodziejstwa, ale chyba nikogo to nie obchodzi.

4. Na fullu jest łatwiej i wygodniej. Moim zdaniem brakuje lekkich fulli z rekreacyjną geometrią. Albo są pancerne i ciężki enduro, albo xc do ścigania.

Swoją drogą, twój HT nie jest jakiś super lekki. Czy full o wadze 13kg robiłby Ci dużą różnicę? Po co Ci 2 rowery?

Co do elektryka to się zgadzam, to wszystko jest za ciężkie. Nawet na lajtowych trasach, nieraz trzeba przenieść gdzieś rower. Albo nawet w domu po schodach.

Jeśli chodzi o przebieg to pewnie większość użytkowników, będzie robić te 5000km przez 5 lat, jak nie dłużej. Gdyby robili 5000km w jeden sezon, nie potrzebowaliby elektryka ;)

 

Cześć

Piotrek ja zrobiłem w 13 miesięcy ponad 10000km. Rower waży - z sakwami i tym co przy nim jest zawsze 15,5 kg. Niesie się go bez problemu, nawet można z nim biegać ale podstawa to nauczyć się go odpowiednio nosić - tak jak z nartami.

Kiedyś też miałem problemy ale teraz zakładam przód siodła na ramie i mam nawet obie ręce wolne.

Elektryka nie potrzebuję.

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Wujot napisał:

Pisałem o e-HT. Zakładam, że lekki HT to 10,5 kg i silnik z taką dość małą baterią powinno dojść do 3 kg. Czyli powiedzmy elektryczny HT w wadze 13,5 kg. 

Ta waga 13,5 kg to byłaby spoko a być może ułatwiłaby mi niektóre podjazdy. Nie zawsze walka jest równa ;) .

Ale obawiam się, że raczej pójdę w drugą stronę. Lżejszy ht z mniejszym skokiem (albo jakimś innowacyjnym amorem jak te z Islandii) plus praca nad sobą (zrzucić z 3 kg) i wzmocnić nogę bo na razie jest z tym średnio. No i nauczyć się jeździć bo tu też średnio albo słabo.

 

Pozdro

Wiesiek

Pisałeś "mój zwykły HT waży 11,5 kg" do tego się odnosiłem.

Nadający się w góry HT o tej wadze to min. 5k zł. Do tego przyzwoity full 10k zł. Jakby mieć jeden zamiast dwóch to  za 15k wyjdzie dość lekki full (12-13kg) lub super lekki HT (9-10kg). Dlatego pytałem po co Ci dwa rowery. W zawodach, jeśli dobrze kojarzę, nie startujesz?

Swoją drogą, czy ta waga roweru ma takie znaczenie w rekreacyjnej jeździe? Czy rowerzysta 70kg + rower 10kg nie podjeżdża tak samo jak człowiek 65kg i rower 15kg? Jedynie masa kół może robić różnicę, ale na wolnym podjeździe, też raczej znikomą.  Co innego gdy masz rower przenosić.

Co to za amortyzator z Islandii?

 

Cytat

Piotrek ja zrobiłem w 13 miesięcy ponad 10000km. Rower waży - z sakwami i tym co przy nim jest zawsze 15,5 kg. Niesie się go bez problemu, nawet można z nim biegać ale podstawa to nauczyć się go odpowiednio nosić - tak jak z nartami.

Mitek, ale Ty ważysz 90kg a nie 60kg.  Sama technika noszenia nie wystarczy, gdy sprzęt Cię przeważa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wujot napisał:

No wreszcie sensowny głos.

1. Enduro - jeśli od zawsze  liczył się tam zjazd, a rowery ze względu na stromiznę wpychano to chyba jest oczywiste, że e-full jest idealnym rozwiązaniem

2. Dojazd do pracy. Elektryk super sprawa. Ale nie full (bo to jest wprost śmieszne) tylko coś o zasięgu 30 km z wagą do 13 kg i tanie (do 4000 zł). Do podładowania w pracy. 

3. Szosa - tutaj elektryk bez sensu.

4. MTB. Najwięcej nieporozumień bo ludzie kupują drogie i ciężkie fulle (takie jak JC) a jeżdżą po drogach leśnych gdzie nie wykorzystają zalet zawieszenia i pancerności konstrukcji. To tak jakby młotem 10 kg wbijali gwoździki pod obrazki. Przyglądając się temu nieszczęsnemu fullowi Jacka wychodzi mi, że bym mógł zrobić terenowe trasy mtb jakie czasem jeżdżę (ponad 100 km i >3000 m vertical) musiałbym zabrać 2 aku o wadze 7 kg plus podstawowa wersja 23,5 kg. To paranoja, mój zwykły HT waży 11,5 kg. Wolę pojechać dłużej ale być niezależnym od pojemności akumulatora i mieć lekki rower z którym przejdę strumień. A jak widzę trasy XC, które ludzie jeżdżą na takich rowerach HT (a ja na fullu, bo też mam, muszę złazić) to jak zawsze wychodzi mi, że umiejętności to podstawa. Czyli śmieszne jest dyskutowanie o e-bike mając przed oczyma maszyny do mocnego enduro. Ale być może 13 kg HT z przełożeniem 1:1 i niewielkim (360) akumulatorem byłby interesujący bo pomógłby mi na tych podjazdach, których nie daję rady zrobić. Choć chyba i tak to się nie opłaca. Oddzielną sprawą jest jeszcze koszt serwisu. Na swoim przykładzie widzę, że ekonomiczny HT na 27,5 i trzech typowych blatach (osprzęt XT)  nie kosztuję dużo. Full na Fox-ie , z myk-mykiem, siłą rzeczy mocniej traktowany (pogięte obręcze) to zupełnie inne koszty serwisowe. A elektryk z rozsypującym się silnikiem po 3 latach będzie skarbonką. Pierwsze 5000 km to luz. Pytanie co dalej. 

5. Sakwiarstwo trasowe. Ponieważ bardzo łatwo tutaj zrobić stacje wymiany akumulatorów a rowery są i tak objuczone (i często są na nich emeryci) to e-bike jest oczywistym wyborem.

Pozdro

Wiesiek

W związku z tym, iż na rowerach (rodzajach) się kompletnie nie znam twoją wypowiedź potraktuję jako wiążącą w temacie. Swego czasu ambitnie podszedłem do tematu i na swoim "góralu" rocznik 94 - dobry bo amerykańcki - pojechałem z Rajczy do roboty w Żywcu normalnie ulicą - ok 25km - szczęście że w komendzie były prysznice - wróciłem pociągiem. Teraz na elektryku i przy w zasadzie pełnej ścieżce rowerowej była by to czysta codzienna przyjemność. Teraz na emce do bicykla wracam - jadę, pcham, jadę, pcham i jakoś koncepcja e...... mi z głowy wyszła. Kusi mnie taki do zjazdów bo tereny są miodzio - poczekam troszkę to może przyszły zięć po kosztach mi sprzeda (da) - no w końcu przyszłą żonę nauczyłem mu jeździć na nartach............ 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...