Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. mirekn

    mirekn

    Użytkownik forum


    • Punkty

      26

    • Liczba zawartości

      981


  2. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      7 177


  3. lski@interia.pl

    lski@interia.pl

    Użytkownik forum


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      2 892


  4. moruniek

    moruniek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      2 518


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.03.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. 12 punktów
  2. Dzisiejsze Pilsko, od 9:00 do 14:30. Było z foki i z wyciągu. Rano Strugi pełne, wolny parking z tymi resztkami po budowie staję pierwszy w miejscu, w którym nie robi się maras / głębokie błoto (rano tak myślałem) Temperatura od -4 do +2. Na 5 - tce twardo (jak na naturalny śnieg podejrzane). Widać, że robią ją na puchar Pilska. Od rana do 11:30 stał od samej góry gigant, kawałek za pierwszy zakręt. Słonecznie cały czas. Widoki super. Wiatr max 2 ms. Poza tj. Kopiec i góra do 12:00 można było pojeździć po świeżym. Tak na oko z 10 cm nowego. Przejechałem wszystkie przecinki, te bliżej nieczynnych wyciągów szybciej zdegradowane. Góra 5 - tki twarda do 13-tej. Na szczycie latają na kitach i ......... fajne warunki u góry @jacekmaDa się zjechać do Szczawin 5-tką bez problemów jak i kombinacją 6-tki i 4-ki. Od Strugi dużo podchodzących, nie badałem tylko zjechałem kolejką. Kolejka na Szczawinach bez bramek, można zjechać kiedy się chce tj do 16:30. Karnety promocja - 15%. Parking 20. Parę fotek z legala (choć. kto to wie ) Micha się śmieje. Przy takich widokach nie muszę jeździć Jedna poważna kontuzja (biodro), było śmigło. Mam nadzieję, że nic poważnego. Trzymam kciuki. Pozdrawiam mirekn
    9 punktów
  3. A to dlaczego? Są tacy, co w wieku 20 lat postępów nie zrobią, i tacy, którym i 60-ka nie przeszkodzi. Kwestia determinacji i sprawności. A 40 to doprawdy nie jest dużo, zwłaszcza dla drobnej kobiety o prawidłowej budowie. Tak naprawdę w pobliżu tego wieku odkrywa się, co się naprawdę lubi. I nieelegancko tak pisać do osoby, która się do nas zwraca o radę - to przede wszystkim.
    8 punktów
  4. Właśnie wróciłem z Wisły- Soszów. Jeździłem w godz. 10-13. Na poranny sztruksik się nie załapałem, dziś wygrał sen. Warunki wiosenne lecz bardzo dobre, zero przetarć i minerałów. Śnieg wiadomo, że sztuczny ale cała trasa była praktycznie bez lodu. Brak kolejek, jeździło się na prawdę fajnie Zdjęcie zrobione ok godz. 12.00.
    8 punktów
  5. Dzisiejszy dzień na KW był najlepszym moim dniem na nartach w tym sezonie. Pogoda, warunki oraz ludzie dopisały. Nie ma co wyjeździłem się że hej :).
    7 punktów
  6. Dziś na Chopoku brak warunków do jazdy. Do zsuwania się, bardzo dobre. Pogoda słoneczna, wyżej lekki mróz. Śnieg rano miękki, później coraz więcej lodu. Niestety masakryczna liczba ludzi, co uniemożliwiało jazdę. Takich tłumów jeszcze nigdy nie widziałem. Do każdego wyciągu wielka buła a na trasach nie lepiej. Pewnie raz na godzinę dało się zrobić fotkę pustej trasy, czy mniejszej kolejki, ale to były wyjątki. Skutery non-stop kursowały góra dół, więc pewnie i zderzeń nie brakowało. W połowie dnia dałem spokój i pojechałem na kwaterę.
    6 punktów
  7. Na pytanie do @JC, czy widział Koronawirusa pod Grossglocknerem otrzymałem, taką to odpowiedź... received_2675493962720678.mp4
    6 punktów
  8. Takie zestawienie z dnia dzisiejszego (05.03.2020). W kontekście ich zapowiedzi na FB, że chcą działać do końca marca (pytanie tylko na których trasach). Na chwilę obecną zamknięty Pośredni, nieczynna 3 do gondoli. Jak przyjedzie dużo ludzi na weekend to na Solisku mamy 4 osobową kanapę do obsługi 4 i 7. Oczywiście są to różne warunki klimatyczne, ale też diametralnie różne podejście do kwestii naśnieżania i jakości przygotowania tras narciarski. Jak się jest (chce się być) numerem 1 w Polsce, to chyba fantastyczny marketing, to trochę jednak za mało. SZCZYRK A tymczasem w Białce - wyciągi. Białka - czynne trasy.
    6 punktów
  9. Dziś cisnąłem od 9:30 do 21:10. Znów padam z nóg, dlatego będzie krótko. Rano na części stoków świeże 1-2 cm śniegu. Gdzieniegdzie rano ubił to ratrak. Jazda była niesamowicie przyjemna... Kręciliśmy się po całym ośrodku zaliczając po kilka razy każdą trasę i wyciąg/kolej. Świetnie jeździło się także po lesie. Niestety ok. 14 pojawiło się już sporo muld, które zaczęły przymarzać. Jazda stawała się ciężka, ale co to dla nas? Po 17 przenieśliśmy się na Nartoramę, gdzie katowałem tamtejsze trasy do 21. Zdążyłem także zaliczyć piękną glebę, gdy chciałem spróbować obrotu podczas skoku Pod koniec jeździłem praktycznie sam. O 21 zgasili światła na łącznikowym wyciągu, więc szedłem oświetlony blaskiem księżyca. Na koniec kilka fotek Ze zmęczonym pozdrowieniem Marcin ~Leitner
    6 punktów
  10. By w przyszłości uniknąć podobnych zaskoczeń,polecam taktykę starego człowieka,którą od lat stosuję.Decyzja o wyjeździe na narty czy deskę następuje w ciągu 48 godzin przed jego terminem,żadnych rezerwacji,zaliczek,biur podróży itd. tylko analiza ,przede wszystkim pogody a także innych zjawisk.Nigdy nie miałem pretensji do bankrutujących biur podróży,linii lotniczych itp.Często termin jest związany z jakimiś zawodami,ale i tu staram się tę strategię stosować,wpłacając wpisowe w ostatnim dniu . Po co miałbym uszczuplić masę spadkową o kwotę 50 zł czy 100 euro,jeśli zdarzyłoby mi się zejść w nocy przed zawodami? I wielokrotnie spotkałem się z wyrazami uznania osób,które zabierałem a one pytały :jak ty to robisz,że zawsze masz dobrą pogodę,czy wiatr na desce? Jedynym minusem są trudności w pozyskaniu towarzystwa podróży,podzielającego tę politykę...
    5 punktów
  11. Zrobiłem sobie wczoraj prognozę na Jurgów. Wczoraj nieco popadywało. Na dziś miała być lampa, pd nocnych kilku stopniach minus. Na Obidowej cudowny widok na biały łańcuch, prawie 50 km długości(po graniach). W dole białe, gęste mleczko, w które niestety musieliśmy wjechać. Jak zwykle w Klikuszowej mały korek, początek od stacji benzynowej na Obidowej. Góral ciagle łowi ryby w stawku. Za N. Targiem zęby szczytów pojawiły się znowu. Minęliśmy słynną Kotelnicę i jej okolice. Na parkingu, już pod stokiem w Jurgowie, sporo autek naszych sąsiadów z południa. Stok pycha. Twardy w sam raz. Tylko ci narciarze. Coraz gorzej. Jeszcze nie tak dawno w marcu było przyjemnie pusto. Nieco za dużo, by być pewnym, że nie rozjadą od tyłu. Ale czekała mnie miła niespodzianka. Czarne wężyki okazały się mało zaludnione. I stok ładnie wyrównany i dość szeroki. Nie jeździłem tutaj dotychczas. Albo nie było śniegu, albo widać było z daleka, że naszpikowany górami mokrego z armaty. Dzisiaj było optimum. Lekka rozgrzewka po płaskim z dalszego krzesła. Wjazd na trasę dla orłów. Mała ścianka i wypłaszczenie. Ćwiczę swoje krawędzie. Narta z komórki jest idealna. Nazywa się Dynastar SL. Kiedyś miałem przez lata tygrysa SL z górnej półki. Nie ma porównania. Ma dziwne właściwości, nieźle jeździ także po zrytym, mokrym śniegu. Choć to nie jest jej żywioł. To były najlepsze narty w tym marnym sezonie. Kolejka do krzesła minimalna. Jeden obrót, bez zatrzymania w dół, średno 10 min. Cztery godziny się tak kręciłem. Ale jakie widoki. Bawię się w przewodnika, siedząc na krzesełku obok mojej pani. To jest dolina Waksmudzka. Nielegalnie dwa razy zjechałem kiedyś nią z Krzyżnego. Skituring na skiturach z Szaflar. Początek Murowaniec. Fajna jazda doliną, potem przez las do drogi do MOka. Pod tą chmurka mamy Rysy, na lewo Wysoka. Jeszcze bardziej w lewo Ganek z Galerią, jako gankiem. Gerlach taki jakiś niezbyt wysoki, ale z powodu odległości... Może jeszcze tu przyjedziemy w tym sezonie. Pogoda zadecyduje. Ma być dość twardo i bez gleby. Ale czy tak będzie? Zagronie
    4 punkty
  12. Tak było! Jestem już w czwarty hotelu, trzecim ośrodku, tuż przy granicy z Włochami i mikro go nie widział. Jest spokój, nikt nie panikuje, ludzie korzystają z dobrych warunków narciarskich.
    4 punkty
  13. Andrzej @Bumer, @artix , Panowie - pytanie: gdybyście mieli biuro podróży, opłacone koszty w hotelach zagranicznych, co byście zrobili jako właściciele Firmy? Oddali kasę z własnej kieszeni (ze względów formalnych brak możliwości odzyskania kasy od ubezpieczyciela, czy Państwa), czy dołączyli do jak to brzmi w nazwie: "kasty"? Oczywiście Wasza decyzja w obliczu: pozwolić na upadek firmy, czy nie? PS. Jak wiecie, ja należę do zupełnie innej "kasty". Zadaję pytanie z punktu widzenia biznesowego.
    4 punkty
  14. Nie,nie z Kątów Wrocławskich...
    4 punkty
  15. Takie zestawienie (SZCZYRK SMR/COS vs. BIAŁKA) z dnia dzisiejszego (05.03.2020). W kontekście zapowiedzi SMR na FB, że chcą działać do końca marca (pytanie tylko na których trasach?). Na chwilę obecną zamknięty Pośredni, nieczynna 3 do gondoli. Jak przyjedzie dużo ludzi na weekend to na Solisku mamy 4 osobową kanapę do obsługi 4 i 7. Oczywiście są to różne warunki klimatyczne, ale też diametralnie różne podejście do kwestii naśnieżania i jakości przygotowania tras narciarski. Jak się jest (chce się być) numerem 1 w Polsce, to chyba fantastyczny marketing, to trochę jednak za mało. SZCZYRK A tymczasem w Białce - wyciągi. Białka - czynne trasy.
    4 punkty
  16. Udało mi się wyjechać na narty z kumplami do Czarnej Góry Niedziela,Poniedziałek,Wtorek. Warunki całkiem spoko jak na taka pogodę jaka mamy tej zimy, śnieg niestety dosyc mokry Niedziela - Trwa event Snow EXPO plus zawody na trasie „C” wyciąg żmija i większość tej trasy niedostępna. Ludzi dosyć sporo trasy zajechane ale stanie w kolejce to max 3 minuty Poniedziałek- Warunki bardzo fajne trasy przygotowane do jazdy dziennej i do nocnej Trasy praktycznie puste, ludzi brak Wtorek- Do przedpołudnia padało deszczem, trasy puste, po południu niestety weszła mgła Wypad udany lecz z dnia na dzień śniegu coraz mniej, i chyba tym wyjazdem zakończę sezon. Łapcie pare fotek
    4 punkty
  17. Wy tu tak gadu gadu o Białce a ja dziś uderzyłem do Szczyrku. Oczywiście jestem daleki od ochów i achów nad TMRem. Koncepcją zamknięcia Julków ostro mnie wku...i. Dziś była jednak tak bajeczna pogoda, że nawet gdyby mi piach wprost pod narty sypali to by mi się gęba cieszyła. Zaparkowałem na chodniku pod COS chyba jako szósty. Na kanapie w COS odbiłem się 8:14. Miałem wrażenie, że jestem tam sam. Sporo dzisiejszych wjazdów w COS samotnych. Z kolejek to były tam chyba raz dwie czwórki przede mną. Szybko okazało się, że FIS zamknięty i nawet jakieś pirackie próby zjazdu się nie udadzą, bo na górze była ekipa co pilnowała by tam nie wjeżdżać. Ondraszek jak to ondraszek-kilka razy można dać radę ale to słaby wariant jak się wie, że obok epicko przygotowany FIS(tam jakieś zawody snowboardowe miały być). Przy pierwszym przejeździe duże zaskoczenie na Jaworzynie. Skonczył się ślad ratraka i trafiłem w pole kamieni. Aż chciałem narty przepraszać. Później okazało się, że jeden ślad ratraka jest tuż przy lesie i da się to pole kamolców ominąć. Poza samą Jaworzyną na początku na ondraszku spoko warunki. Przetestowałem też 2 razy orczyk. Jeden raz na górę i drugi do przecięcia się z FISo-Kaskadą(oczywiście bez kolejek). Fragment Kaskady do Jaworzyny słabiutki już od rana. Pod orczykiem bardzo spoko(ekipa ostro łopatowała na całej trasie). Za długo nie wytrzymałem w COS i przeskoczyłem do SON. Do Hali warunki petarda. Pierwszy zjazd 7-ka i tu zabolało znowu pod nartką(na dole trasy). 4-ka jakby lepiej ale tu zamiast kamolców różne dziwne przecierki. Do „żółtej” kolejki na parę minut(tak „parę” ludzi za bramkami). Tam jak wiadomo wsiada się po 4 więc za szybko to nie idzie. Następnie cisnę 1-ką. Tu była poezja. Tyle, że moje umiejętności nie za bardzo na tą trasę no i trzeba mieć ostre narty. Mostek to jest przygoda(na szczęście nie dla mnie). Za mostkiem szkoda gadać. Do gondoli parę metrów po kamolcach i błocie(jestem pewien, że mieli coś tam utwardzać lepiej w tym sezonie-coś im nie poszło). Do gondoli zupełny brak kolejki. Zjechałem jeszcze raz zamkniętą 3. Tak mniej więcej od zakrętu w prawo to duża przygoda. Ale spokojnie da się to ogarnąć. Jak by w TMRze mieli trochę pomyślunku to by poprzedniej nocy to dośnieżyli. Następnie „katowałem” trasę z Kopy. Tu była kolejka zazwyczaj od bramek. Ale 6 osób to idzie sprawnie. Co prawda znowu spadło dziecko, ale nawet sprawnie to jeździło. Do orczyka na Małe były momentami kolejki na kilkanaście osób. Unikałem. Jak już stałem to tak może w 5 osób. Z Małego też idealnie, do tego poetyckie widoki. O 13 uznałem, że Solisko to już zbrodnia na nartach. Zrobiłem jeszcze 1-kę(nadal do mostku trzymała się idealnie) i znowu powrót na Kopę. Następnie ok 15 przebitka na COS. Liczyłem, że otworzą FIS ale ten był zamknięty do końca. Warunki na Jaworzynie to już był horror. Ondraszek puścił miejscami. Co ciekawe COS śniegowo jeszcze gorzej niż SON. Ostatni raz na kanapę wsiadłem o 15:51. Wcześniej ostro nadawali przez megafony, że jazda tylko do 16. Chwilę po 16 zjechałem z nartami w rękach na dół. Zrobiłem pierwszy raz na nartach ponad 100km(z wyciągami oczywiście). To może żaden wyczyn, ale dla mnie to symboliczne. Posilałem się kiełbasą w knajpce w górnej części 4-ki i w tym barze wyżej przy 1-ce(kaszanka). Najwięcej luda oczywiście w Kulfonce. Dzień narciarsko mega udany. Narty mają trochę inne zdanie ale krawędzie całe a resztę się jakoś uzupełni. Jak na „namber łan” w Polsce to patrząc na całokształt to oczywiście licho(zamknięta „niebieska”, kamolce ukryte w śniegu, kosmiczne przecierki). Wolę jednak takie wiosenne warunki i brak kolejek niż super warun i półgodzinne stanie(raz bo raz ale stałem tyle do kanapy na Kopę w zeszłym sezonie). PS. Zdjęcia nie są w kolejności, ale nie mam już dziś weny by to zmienić.
    3 punkty
  18. Wlasnie dlatego Pilsko jest super bo mozna zaliczyc wszystko jednego dnia. Godzinka na stoku, 2-3 godzinki w lesie na freeridzie i jeszcze pol dnia na skitury wystarczy (a jak sie "oszuka" wyciagiem to mozna ladnie te pol dnia wykorzystac)
    3 punkty
  19. Trzeźwy byłeś pisząc tego posta?😡
    3 punkty
  20. Pogoda dopisuję to trzeba coś pokręcić po okolicy. https://connect.garmin.com/modern/activity/4622111158
    3 punkty
  21. To był pierwszy post, trzeba było dać szanse, teraz zamilknie na wieki :).
    3 punkty
  22. Ot polska rzeczywistość... Warto do końca zobaczyć 😉
    3 punkty
  23. Ale na ile to są potwierdzone badania? Ja oprócz alkoholu, zastosowałbym jeszcze kawior.
    3 punkty
  24. Ponownie napiszę, nie próbuj zgłębiać spraw, w których brakuje ci elementarnej wiedzy. Wypisujesz niestworzone bzdury w dodatku z dużą liczbą błędów ortograficznych i gramatycznych. Nie da się tego czytać.
    3 punkty
  25. Miziowa dzisiaj tak: A Rysianka tak: Jutro ma być słoneczko i od -9 do - 1 Będzie ktoś ? Pozdrawiam mirekn
    3 punkty
  26. Dodam coś od siebie. Jako że na chopoku spędziłem setki dni to mogę coś napisać. Pierwszy wyjazd na chopok w tym sezonie warun dramat, w skali 10 może 3. Ilość ludzi rano lucki 15min, zahradki 15min, funitel wyglądał na 20 po chwili stwierdziliśmy że to pier. I jedziemy na piwo do kwasnickiego. W barze extra pusto słoneczko. Przy piwie rozmowa co tu zrobić żeby uratować dzień jako że narty 110, abs na plecach stwierdziliśmy że jedziemy na żleby, i to uratowało nam dzień warun na zlebach świetny lawinówka spoko. Także cały dzień parę wspaniałych zjazdów po 5-7km i do auta. Wnioski dla narciarzy trasowych, dla mnie taki warun to proszenie się o nieszczęście, ilość ludzi bez mózgu 30%. Tną na tym lodzie, pomiędzy ludzmi, muldami dramat. Na Free na przepaści jest bezpieczniej bo tam każdy ruch jest przemyślany i nie ma idiotów trasowych. Może moje standardy się podniosły, ale ja tego nie będę akceptować. Kolejki na naście minut, ludzie jak trzoda chlewna cisną sie wszedzie o każdej porze. Na trasach w kolejkach do kolejki. Nie wspomnę już że w trzech barach chcieliśmy kupić piwo i wszędzie była kolejka na 20min. Mimo wszystko, dzień świetny warun na strefie freeride dobry, i bezpieczny. Odjazdy z żlebów już są. Mimo tej masakry wróciłem zadowolony, ale już czekam na pogodę w Austrii...
    2 punkty
  27. Będę próbowała, może się jednak uda
    2 punkty
  28. Sorry za Offtop... Do sprzedania, doskonale znany na forum rower Fitness damski Liv Thrive CoMax Disc 2017. Szczegóły w ogłoszeniu: https://www.olx.pl/oferta/liv-thrive-comax-disc-2017-rower-fitnessowy-CID767-IDDXa16.html Pani Właścicielce zamówiłem nowy sprzęt - rasową szosę... już do niej powoli zmierza ... Wybór był karkołomny, ale się udało Niebawem pewnie się pojawi na forum. Gdyby ktoś był zainteresowany kupnem, to piszcie na priv, bądź dzwońcie. marboru
    2 punkty
  29. Nie no.....piękny jest...😉🤣🤣🐐🐐
    2 punkty
  30. 2 punkty
  31. Nie chcę zgrywać kogoś co się zna, medycyny nie studiowałem, wrzucę po prostu cytat do wypowiedzi jednego z wirusologów: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25751358,alkohol-pomaga-w-walce-z-koronawirusem-96-procent-jest-za.html
    2 punkty
  32. Bardzo realnie myślę o Kamczatce w marcu 2021. Wiem że ten wyjazd będzie wymagał ode mnie dużo przygotowań, kompromisów itd. Mam też spory dylemat jak rozplanować tam czas. Nie jestem idealnym narciarzem, nie zjadę z wulkanów. Do pewnego momentu w ogóle zastanawiałem się czy brać tam narty, ale Aerofłot i tak zawsze w zimie ma bezpłatny przewóz nart. Poza tym pustka, nicość tego miejsca. Ale póki co, jest to w miarę realny pomysł, który chcę zrealizować. Myślałem o tym od wielu lat. Jest takie zdjęcie, które załatwia wszystko i wtedy przestaje się myśleć o tym czy warto, czy nie. "Kiedy odkładasz wyjazd na Kamczatkę, wiedz, że gdzieś tam smuci się jeden niedźwiedź".
    2 punkty
  33. @Kolorowy - ładna kuchnia
    2 punkty
  34. @surfing W tej całej patetycznej historii brakuje mi wątku narciarzy - ukraińców - ówczesnych obywateli Polski.. Bądź co bądź - mieli swoje towarzystwo krajoznawcze "Płaj", i nie wierzę że nikt z nich nie miał zasług w przedwojennym odkrywaniu tej przestrzeni. Historia chyba wyrugowała ich ze wspomnień, lub ja za słabo szukałem. Te skreślone nie działają. Politechnik się nie uruchomił w tym roku w ogóle - brak śniegu. Warszawa jest super, ale kupił ktoś prywatny ten ośrodek, i nie jest publicznie uruchamiany. Śmiem twierdzić że w ogóle nie uruchamiany. Były tam kiedyś łącznie 3 wyciągi. Super miejscówka, z opcjami fr przez las. Gdyby zrobić tylko jeden wyciąg dodatkowy, można by to połączyć z Trościanem. Na Warszawie byłem tylko na skiturach, i była kompletna pustka... Zachar Berkut jest średni. Ułożenie wyciągów jest jakieś nieprzemyślane. Tam są tak naprawdę tylko dwie trasy. Pomimo tego że ośrodek jest położony na zboczach prawie 20 km połoniny. Za to być może da się zrobić fajne zjazdy na drugą stronę, powrót z foki. Niestety nie dane mi było odkryć. 15 minut. Tak, uważam że trasy mają adekwatne znaczenie. Do stopnia trudności należy doliczyć przede wszystkim nieprzygotowanie tras, rodzaj śniegu, i przeszkody spowodowane naturalnym ukształtowaniem terenu (brak prac ziemnych profilujących stoki). O ile na te niebieskie trasy "czasami" wyjeżdza ratrak, to na czarne nigdy. Nie mają lin, a tam jest za stromo. Te czarne są wymagające moim zdaniem. Często tworzą się tam spore muldy, ale w puchowe dni można tam fajnie poszaleć. Ilość ścieżek przez las, powoduje że w ciągu dnia na Trościanie ciężko powtórzyć taki sam zjazd. Tutaj jest lepsza mapa: Tutaj dokładnie widać. Nie sprawdziłem każdej linii, w szczególności K5, a widziałem że tam było przejeżdżone. Da się też zjechać na sam dół krzesełka, nikt nie zaznaczył tej opcji. Ta mapa jest tutaj, można sobie rzucić okiem: https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=1kqsztmHaUr5vggpmMGENrauVQXo&ll=48.85977237464566%2C23.401429430278313&z=15 Myślałem kiedyś o stworzeniu czegoś pomiędzy monografią, a reportażem w formie książki. Opisującej dzieje kurortu od powstania, po ukraińską współczesność, rozmowy z ludźmi, gwarowe określenia miejsc itp itd.
    2 punkty
  35. Zawsze traktuję takie atrakcje jak pewien bonus dla podróżnika,tak było,gdy leciałem pustym samolotem na wojnę rosyjsko-gruzińską i jeszcze parę innych razy...
    2 punkty
  36. Skuszony nowym opadem wybrałem się dzisiaj na Pilsko. Dojazd z Katowic rano niecałe 2 godziny. Warunki na drodze dobre, mokro. Na parkingu 8:30. Kasują tradycyjnie 20 ale uwaga po 12:00 tylko 15. Na parkingu o 8:30 tylko 10 samochodów. Warunki super. Brakowało tylko przejaśnień, tak żeby można było kontemplować widoczki a nie domyślać się panoramek. Dodatkowo brak widoczności spowodował, że zaliczałem tylko te przecinki, które dobrze znam. Jest rabat na karnety. Od Szczawin w górę warunki (dla mnie) super tj 15-20 nowego na podkładzie. Poza, tam gdzie nie wywiane jeszcze więcej nowego. Miziowa -4/-5 , góra -6/-8, wiatr max 4 ms. 6 tka do Buczynki bez warunków. 4-ka do Szczawin OK. Kolejek brak. Od 12:30 do 13:00 mgła/chmury z gatunku tych co "konie duszą" Cały czas padało. Słyszałem narzekania, że miękko Parę fotek. Pozdrawiam mirekn
    2 punkty
  37. W przedwojennej Polsce stolicy polskich gór, Zakopanemu, zaczął wyrastać potężny rywal. I kto wie, czy gdyby nie było wojny, Sławsko - bo o nim tu mowa - osiągnęłoby pozycję miejscowości, którą znałby każdy Polak. Niestety, tak się nie stało, ale powstała legenda Sławska - narciarskiej stolicy polskich Bieszczad. W przedwojennej Polsce stolicy polskich gór, Zakopanemu, zaczął wyrastać potężny rywal. I kto wie, czy gdyby nie było wojny, Sławsko - bo o nim tu mowa - osiągnęłoby pozycję miejscowości, którą znałby każdy Polak. Niestety, tak się nie stało, ale powstała legenda Sławska - narciarskiej stolicy polskich Bieszczad. Sławsko leży przy ruchliwej trasie kolejowej Lwów - Stryj - Czop, wiodącej na Węgry. Do końca XIX wieku było niczym niewyróżniającą się wsią. Według legendy jego nazwa wiąże się z zamordowanym w pobliżu, w XI wieku księciem Świętosławem. Heroiczna obrona księcia przez jego wojów, choć nie uchroniła go od śmierci, to przyniosła tym, którzy przeżyli, chwałę i sławę, i dlatego miejscowość, w której osiedli dzielni wojowie, nazwano Sławskiem. Pierwsza wzmianka o Sławsku pojawia się w źródłach historycznych dopiero w XV wieku, więc nazwa wsi pochodzi raczej od płynącej w pobliżu rzeczki - Sławki. Inna legenda związana ze Sławskiem głosi, że był to obszar dużej aktywności rabunkowej sławnego karpackiego opryszka Ołeksy Dobosza, stąd też najwyższy szczyt pod Sławskiem, Wysoki Wierch (1245 metrów), nazywany bywa Doboszówką. Przekazy źródłowe mówią, że ze Sławska pochodził komiliton Dobosza - Łuka Hołowko, który po schwytaniu przez austriackich żołnierzy został w Sławsku spalony żywcem. Duże znaczenie dla Sławska miało przeciągnięcie przez tę okolicę w 1887 roku wspomnianej wyżej trakcji kolejowej, co dało bezpośrednie połączenie ze Lwowem. Wieś - otoczona bezleśnymi stokami o znacznej wysokości łagodnie schodzącymi w dół - stanowiła znakomity teren narciarski. Z tej racji Sławsko stało się w II Rzeczypospolitej jednym z najpopularniejszych zimowisk. Odkrywcy walorów Sławska Odkrywcy walorów turystycznych Sławska: (od prawej) Roman Kordys (1886-1934) i Zygmunt Klemensiewicz (1886-1963). Ze zb. Andrzeja Wielochy Za odkrywców walorów narciarskich Sławska uważani są Roman Kordys (1886-1934) - doktor praw, narciarz, dziennikarz, pionier alpinizmu w Polsce i autor wielu artykułów o dziejach polskiego taternictwa - oraz jego rówieśnik Zygmunt Klemensiewicz (1886-1963) - wybitny polski chemik, długoletni profesor Politechniki Lwowskiej, autor wielu patentów (m.in. konstruktor pierwszej elektrody szklanej), po wojnie profesor Politechniki Śląskiej w Gliwicach, a jednocześnie znakomity polski alpinista, narciarz, autor pierwszego polskiego podręcznika taternictwa i działacz Polskiego Związku Narciarskiego. Roman Kordys, który - zdaniem eseisty Stanisława Wasylewskiego - „zaraził całe swoje pokolenie miłością do desek narciarskich”, w artykule opublikowanym w „Wierchach” (1923) przedstawił szczegółowo początki sławskiego raju turystycznego. Są w kraju - pisał - dwa „eldorada” narciarskie: Zakopane i Sławsko. Pierwszego nie trzeba było odkrywać. Gdy w Zakopanem pierwszy narciarz przypiął narty do nóg, aby wypróbować na stokach regli ten egzotyczny przyrząd, „letnia stolica Polski” była już znana i modna. Ale o Sławsku, cichej wiosczynie górskiej w Bieszczadach, nikt nie słyszał. Leżała wprawdzie przy uczęszczanej linii kolejowej Lwów - Ławoczne - Budapeszt, jednakże z powodu nikłej tam ilości lasów nie stała się odwiedzanym w porze wakacyjnej letniskiem, jak sąsiednie miejscowości: Skole, Hrebenów, Zełemianka, Tuchla czy Turka. Sławsko odkryli członkowie lwowskiego światka narciarskiego. Kiedyś wreszcie musieli przyjść tam narciarze - pisał Roman Kordys - aby nasycić się pięknością gór zimowych i zawrotnym pędem zjazdów. Stało się to w marcu 1907 roku i od tego czasu coraz liczniejsze gromady narciarzy przybywały do tej wioski, by napawać się oszałamiającym pędem na nartach w scenerii otaczających Sławsko gór w zimowej szacie. W styczniu 1907 roku 22 lwowskich narciarzy założyło Karpackie Towarzystwo Narciarzy (KTN), które położyło ogromne zasługi w krzewieniu „królewskiego sportu” w Polsce. Dla stowarzyszonych w KTN trzeba było znaleźć tereny narciarskie i to takie, które mogłyby być w pobliżu Lwowa. Ideą było wyjechać z miasta w sobotę po południu i wrócić w niedzielę nocą - po całym dniu spędzonym na nartach w górach. Wyprawa do Czarnohory lub w Gorgany zajmowała kilka dni i wymagała obfitszego sprzętu. Studenci i absolwenci wyższych uczelni oraz młodzi urzędnicy, nie mający za dużo czasu i pieniędzy, gustowali w krótkich wyprawach. Stało się jasne, że trzeba szukać terenów narciarskich przy trakcie kolejowym i w pobliżu Lwowa. Kordys i Klemensiewicz po przestudiowaniu map sztabowych, na których szukali miejscowości niezbyt mocno zalesionych, wybrali Tuchlę. Wyjechali tam 10 marca 1907 roku i z niemal pustego pociągu wysiedli na stacji w Sławsku, skąd było do Tuchli najbliżej. Była ciemna, bezgwiezdna noc. Po kilkunastu minutach wędrówki natrafili na jakiś lichy hotel z karczmą. Nieszczęściem dla nich był fakt, że właśnie kilka dni wcześniej w pobliskiej górskiej wiosce zamordowano karczmarza. Było ciemno choć oko wykol i właściciel hotelu, Meier, za żadne skarby nie chciał otworzyć im drzwi - dopiero po kilkudziesięciu minutach próśb i nalegań, gdy przeszli na język niemiecki, wpuścił ich do środka. Narciarskie eldorado Po przespanej nocy Kordys i Klemensiewicz wyruszyli na poszukiwania terenów narciarskich i wówczas doznali olśnienia. Poruszyła ich nieprawdopodobna obfitość szaty śnieżnej i łagodne stoki okolicznych wzgórz. Nigdy później - napisał Roman Kordys - ten zakątek górski nie wydał się piękniejszy: z tym błękitem nieba i nieskazitelną, cudowną bielą śniegu. Szliśmy w górę z radością w piersi. Narty ślizgały się bez szelestu po niezmąconych wiatrem puchach śnieżnych, coraz szerzej i przestronniej było wokoło. Przed nami wyrosła wyniosła czuba Wysokiego Wierchu, głównego celu naszej wyprawy. Szeroki, wijący się wężową linią grzbiet wywiódł nas drogą, która dziś już jest znana tysiącom narciarzy - do zboczy samego szczytu. Tu weszliśmy w las. Białe postacie drzew zakute w szaty ze śniegu i lodu, stojące nieruchomo jak posągi, błękitne cienie wśród złotych plam słońca, miejscami mrok zupełny pod kopułą zasypanych okiścią koron. Taki las zimowy budzi zawsze w duszy narciarza uroczysty nastrój świątyni. Słowa milkną i jakiś lęk osiada na duszy, i tęsknota za słońcem, które jaśnieje w górze. (...) Wreszcie stanęliśmy na kopule szczytowej. Łagodną linią wygięty biały przestwór śniegów wywiódł nas na sam wierzchołek Wysokiego Wierchu. Tam wśród gromadki w cudne, białe potworki zamienionych drzewin usiedliśmy na dłuższy odpoczynek; było ciepło jak w lecie. Leżąc na wznak w puchu śniegów, patrzyliśmy na białe obłoczki, które wypłynęły na niebo. Świat był taki jasny, taki piękny i tak samo jasno i radośnie było w duszach naszych. U stóp naszych, w głębi, widoczna była wieś i stacja kolejowa. Czy zdążymy tam na czas do pociągu? Nie zatrzymując się, zaczęliśmy zjeżdżać w dolinę. Na północnym, nietkniętym promieniami słońca stoku góry, śnieg był wymarzony: zda się wprost, że wystarczy pomyśleć, a narty same słuchały rozkazu narciarza. Łuki, skręty, węże - w owym czasie szczyt techniki narciarskiej - łączyły się z bajeczną łatwością w jedną nieprzerwaną linię zjazdu. Pęd nart upajał nas. Nie szukaliśmy drogi, ona sama otwierała się przed nami, szereg polan leśnych, łączących się ze sobą nieprzerwanym ciągiem, wiódł nas w dół. Pagórki, które przed chwilą mijaliśmy, już były wysoko w górze. Tak Kordys opisał swoje wrażenia z pierwszej bytności w Sławsku i odkrycia tego zimowiska dla tysięcy późniejszych narciarzy. Po rekomendacjach Kordysa i Klemensiewicza Karpackie Towarzystwo Narciarzy postanowiło stworzyć w Sławsku bazę noclegową. Już w 1908 roku stałą kwaterę KTN umieszczono w karczmie Rothfelda i przystąpiono do budowy własnego schroniska. Po zgromadzeniu funduszy Maksymilian Dudryk (1885-1962) - architekt, inżynier budowy dróg i mostów - oraz Zdzisław Rittersschild (1866-1944) - ratownik górski - objęli pieczę nad budową schroniska. W 1911 roku zakończono tę inwestycję i zarząd nad schroniskiem powierzono Michalinie Błażejowskiej, mianując ją gospodynią obiektu. Prowadziła ona księgę gości, która szczęśliwym zbiegiem okoliczności przetrwała pożogi wojenne. Jest tam zapis historii tego schroniska. Dzięki wpisom poszczególnych gości (czasem dość obszernym, bogato ilustrowanym, bo narciarze nierzadko byli też zapalonymi fotografami, ze szczegółowymi opisami wypraw narciarskich) można poznać bogate dzieje tej wyjątkowej placówki. Imponujący jest wykaz gości schroniska, wśród których byli m.in.: Marian Petrusewicz, Bazyli Chojnicki, Kazimierz Drewnowski, Zygmunt Hetper, Władysław Ziętkiewicz, a także Zdzisław Rittersschild, Maksymilian Dudryk, Roman Kordys, Kazimierz Lubieniecki, Mieczysław Lerski i Zenobiusz Pręgowski. Kordys i Dudryk prowadzili w tym schronisku kursy narciarskie, do których zaangażowali też Norwega Wernera Werenskiölda. Dla kursantów zbudowano skocznię na stokach Trościana. Werner Werenskiöld uczył zasad jazdy norweskiej: telemarku, slalomu, skoków i jazdy na nartach przy użyciu dwóch kijków. Żywot schroniska, które poświęcił proboszcz Sławska ks. kanonik Kaczmarski, nie był długi, bo wkrótce wybuchła I wojna światowa i Rosjanie po zajęciu tych terenów w 1915 roku spalili budynek. Gdy odrodziła się Polska i uspokoiła się sytuacja polityczna w Bieszczadach, w 1922 roku lwowscy działacze KTN przystąpili do odbudowy schroniska. Wzniesiono je na starych fundamentach. Tempo odbudowy było szybkie - niespełna pół roku i już na Boże Narodzenie 1922 roku obiekt przyjął pierwszych narciarzy. Schronisko w Sławsku to ewenement w historii polskiej turystyki, gdyż było dziełem stosunkowo nielicznej organizacji turystycznej. Jego organizatorzy przyczynili się do popularności Sławska nie tylko w kręgach narciarzy oraz turystów lwowskich i stanisławowskich. Wpłynęło to na wzrost gospodarczy Sławska i stopniowe przekształcenie całej gminy nie tylko w zimowisko, ale i w letnisko. W 1934 roku przy górze Trościan Drohobycki Oddział Polskiego Towarzystwa Turystycznego wybudował swoje schronisko, a dwa lata później (1936) staraniem Ligi Popierania Turystyki powstało w Sławsku kolejne nowoczesne schronisko pod nazwą „Dom Turystyczny”, ze 140 miejscami noclegowymi. Wytyczono też nowe trasy zjazdowe pomiędzy potokami Sławka i Rożanka oraz w widłach Sławki i Oporu. Na Trościanie Szczepan Witkowski wybudował skocznię narciarską. Powstała też mniejsza skocznia pod Kiczerką oraz nowe wyciągi narciarskie na górze Pohar. Wszystko to przyciągało coraz liczniejsze grupy turystów. Sławsko stawało się z roku na rok coraz modniejszym miejscem do organizowania zimowych zawodów sportowych. Tuż przed wybuchem II wojny światowej liczyło 2 tysiące mieszkańców i było siedzibą komisariatu straży granicznej oraz celnej (z racji bliskości granic z Węgrami i Rumunią). Bywalcy Sławska Ze Sławskiem wiążą się młodzieńcze biografie wielu wybitnych postaci. Informacje o tym znajdujemy w ich dziennikach, pamiętnikach i wspomnieniach. Jednym z zakochanych w plenerach Sławska był Erwin Axer (1917-2012) - reżyser teatralny, autor słynnych, należących dziś do klasyki polskiego teatru, inscenizacji, takich jak: „Kariera Artura Ui” Bertolta Brechta (z genialną rolą Tadeusza Łomnickiego), „Dożywocie” Aleksandra Fredry (z Tadeuszem Fijewskim) czy „Tango” Sławomira Mrożka (z Mieczysławem Czechowiczem), wystawianych nie tylko na scenach polskich, ale także w Amsterdamie, Nowym Jorku, Monachium, Zurychu czy Wiedniu. Erwin Axer przez prawie 30 lat kierował Teatrem Współczesnym w Warszawie. Była tam wylęgarnia talentów i gwiazd, swoista mekka, do której ściągali najwybitniejsi aktorzy. Erwin Axer był synem znakomitego lwowskiego adwokata Maurycego Axera (1886-1942) - obrońcy m.in. w procesie Rity Gorgonowej, bliskiego znajomego lwowskiej rodziny Emmerlingów, z której pochodził m.in. zmarły niedawno Ryszard Emmerling (1933-2015) - wybitny opolski animator kultury, fotografik, wydawca albumów i opolskich pocztówek oraz piewca Lwowa. Erwin Axer w latach młodzieńczych był studentem Uniwersytetu Lwowskiego i nic nie wskazywało, że w przyszłości będzie odnosił sukcesy na deskach scenicznych. Fascynowały go deski narciarskie. W 1934 roku na zawodach w Sławsku zdobył I miejsce w biegu zjazdowym. W książce „Ćwiczenia z pamięci” wspominał: Było to 14 stycznia 1924 roku. Przewidywano w Sławsku, że doroczny bieg zjazdowy z Trościanu będzie miał charakter odświętny. Świętować miano otwarcie nowo zbudowanego tam schroniska PTT. Dla podniesienia rangi uroczystości sproszono zjazdowiczów z pobliskiej Czechosłowacji. Miał przyjechać z Zakopanego Jan Marusarz, a ze Lwowa - Janek Szczepanowski, Leszek Chlipalski, Lankosz, Turski, Zbyszek Pawłowski, Zdzisław Pręgowski, Szczepan Witkowski (co prawda, ten już na stałe mieszkał w Sławsku) - jednym słowem cała elita zjazdowców. Startowali też moi koledzy i rywale gimnazjalni: Jerzyk Lerski, Teczek Żychiewicz, Antek Uhma i inni jeszcze. Razem z pięćdziesięciu biegaczy. Mój brat Ryś i ja liczyliśmy na niezłe miejsca. Tym bardziej że w slalomie z Kiczerki, który odbył się 1 stycznia, Ryś zajął drugie miejsce wśród juniorów, a ja czwarte. W biegu zjazdowym z Zełenego Wierchu też wypadliśmy dobrze. Ten prestiżowy bieg 14 stycznia 1934 roku Erwin Axer wygrał, zdobywając złoty medal. Warto pamiętać o niektórych uczestnikach tego biegu, a jednocześnie częstych bywalcach na trasach zjazdowych w Sławsku, szusujących po zboczach Trościana, Zełenego Wierchu i Wielkiego Wierchu - najwyższych gór otaczających to zimowisko. Oto krótkie ich biogramy. Bywalec w Sławsku Jerzy Lerski - autor książki „Emisariusz Jur” - sławny polski kurier przerzucający, a po wojnie profesor Uniwersytetu w San Francisco. Ze zb. Andrzeja Wielochy Jerzy Lerski (1917-1992) - kolega Erwina Axera z tej samej klasy w gimnazjum, był wnukiem bogatego kupca lwowskiego, króla kurkowego Jana Lerskiego (1841-1925) i synem Mieczysława Lerskiego (zmarłego w Sachsenhausen w 1944 roku) - inżyniera budowy dróg i mostów, alpinisty, taternika, jednego z założycieli Karpackiego Towarzystwa Narciarzy. Jerzy Lerski w czasie wojny był obok Jana Nowaka Jeziorańskiego i Tadeusza Chciuka najbardziej znanym emisariuszem i kurierem podziemia, później sekretarzem osobistym premiera rządu londyńskiego Tomasza Arciszewskiego, a po wojnie profesorem na Uniwersytecie San Francisco w Kalifornii i wiceprezydentem Kongresu Polonii Amerykańskiej, autorem monografii historycznych oraz tomu wspomnień „Emisariusz Jur”. Z Erwinem Axerem łączyła go długoletnia przyjaźń, o czym można przeczytać w ich książkach wspomnieniowych. W Sławsku przygodę ze sportem zaczynał Emil Maria Żychiewicz, zwany przez przyjaciół „Teczkiem” (1914-2002) - urodzony we Lwowie, a zmarły w Rybniku prawnik, po wojnie bardzo znany żeglarz jachtowy, wychowawca wielu pokoleń polskich żeglarzy. Zdzisław Pręgowski (1912-1998) - również częsty bywalec w Sławsku i kolega Axera, był z wykształcenia architektem, ale też utalentowanym muzykiem i śpiewakiem, uczniem Adama Didura. Gdy wybuchła wojna, udało mu się zbiec ze Lwowa do Szwajcarii, gdzie został internowany. Ten kraj stał się jego drugą ojczyzną. Po uzyskaniu dyplomu architekta prowadził tam swoje biuro projektowe, osiągając dużą zasobność materialną. Był człowiekiem wielkiego gestu. Wspomagał kulturę polską. Był przez 20 lat (1954-1974) kustoszem Muzeum Polskiego w Raperswilu, gdzie zgromadzono imponujące eksponaty związane z dziejami Polski i Polaków na świecie. Inicjował wiele akcji charytatywnych i ze swoich pieniędzy finansował m.in. „Witaminowe wakacje” dla polskiej młodzieży oraz współfinansował budowę pomnika Orląt Lwowskich na Sępolnie we Wrocławiu. Był doktorem honoris causa Politechniki Wrocławskiej. Zmarł w wieku 86 lat w Winterthur w Szwajcarii i tam spoczywa. Ojcem Zdzisława Pręgowskiego był Zenobiusz Pręgowski (1884-1991) - handlowiec, narciarz i taternik, a stryjem - Ludwik Pręgowski (zm. 1926) - dyrektor banku w Stanisławowie, jeden z pionierów narciarstwa w Karpatach Wschodnich. Bywali oni wielokrotnie w Sławsku. Zenobiusz Pręgowski był autorem „Złotej księgi narciarstwa polskiego. Karpaty Wschodnie” (Warszawa 1992), która ukazała się po jego śmierci dzięki finansom syna, Zdzisława, oraz zabiegom i pracy redakcyjnej Andrzeja Wielochy (redaktora naczelnego czasopisma „Płaj” i znakomitego znawcy dziejów narciarstwa i turystyki w Polsce). Jest to obecnie kultowy zbiór wspomnień o odkrywaniu zimowych Karpat Wschodnich - dziś krainy niemal legendarnej, w której historia Sławska błyszczy wielką oryginalnością. https://nto.pl/moje-kresy-slawsko-narciarska-stolica-bieszczad/ar/9204676
    2 punkty
  38. Wczoraj było 100 km, dziś tylko 97 Oczywiście wraz z wjazdami. Dziś cały czas świeciło nam słoneczko. W wielu miejscach śnieg puścił, ale były także miejsca twarde cały czas. Nocą kilka problematycznych miejsc nieco dośnieżyli. Na muldach dość ostro ćwiczyłem jazdę na krawędziach - tak, że śnieg często lądował na twarzy Za dnia kręciliśmy się znów między Mieszkiem a Gryglówką/Grapą. Po 16:30 skoczyliśmy na Nartoramę. Tam z tatą zjechaliśmy chyba najdłuższym możliwym zjazdem (nartostradą) - miał ok 2300 m - jak na krzesełko o dł niecałych 800m to całkiem nieźle. Dziś znów trochę skakałem, ale nie aż tak niebezpiecznie, jak wczoraj Wieczorkiem skoczyłem jeszcze na Winterpol. Fajnie się jeździło, ale po jakimś czasie mnie wywiało. Kanapy tak mocno się kiwały, że aż się zaczynało kręcić w głowie. Wolałem bezpiecznie wrócić po ciemku na nartach do domu. A właśnie - by dostać się z Nartoramy na Winterpol uskuteczniłem kolejny zjazd po ciemku w lesie Z wietrznym pozdrowieniem Marcin ~Leitner Na razie tylko jedna fotka, bo reszta nie chce się załadować od godziny
    1 punkt
  39. W Polsce te dane mają klauzule "niejawne". Ale z grubsza można powiedzieć, że potrajamy istniejąca bazę łóżkową. Nikt nie odpowie Ci gdzie konkretnie i kim, bo to byłoby złamanie tajemnicy. Przykład Włoch - zwolnienie koszar. To nie jest wymyślone teraz. Takie rzeczy są opracowane dawno temu.
    1 punkt
  40. Musi być jak z Jastrzębskim Węglem GIS wydaje zakaz. Biuro podróży ma wtedy podstawę prawną do odwołania imprezy turystycznej zwraca kasę a samo dochodzi swoich praw u ubezpieczyciela.
    1 punkt
  41. Kurde ja to miałem szczęście kilka razy bo nie zdarzało czekać więcej niż jedną "zmienę" gondoli Czyli to ustrojstwo można złapać tylko wewnątrz pomieszczeń/gondoli, na zewnątrz wszystko jest ok?
    1 punkt
  42. Przepraszam, co ????
    1 punkt
  43. Cześć Pytający i większość doradzających macie za ten temat dwójkę... w starej sakli ocen. Pozdrowienia
    1 punkt
  44. Eh, pojechałbym gdyby nie rozwalone kolano, akurat mam urlop wtedy i raczej nie ma szans..... Zostaw sobie jedno miejsce dla koronawirusa na powrót, warto zostawić miejsce na wzór świąteczny "puste miejsce przy stole dla niespodziewanego gościa"
    1 punkt
  45. Co tu dzisiaj porobić żeby było aktywnie, takie pytanie sobie zadałem spojrzałem za okno śniegu brak to trza rower odkurzyć🚲, plan- lekki rozruch po Słowińskim Parku Narodowym😜
    1 punkt
  46. Wczorajsza wieczorna Kotelnica. Ludzi juz mniej niz 2 tygodnie temu. Betonowo, nawet muldy byly twarde. Musial spasc deszcz i przymrozic. Na kilku trasach mozna bylo znalezc troche miekkiego i pojezdzic
    1 punkt
  47. Dzisiaj wygrała BSA Do jedenastej bez kolejek trasy trzymały się do 10, później typowo kwietniowy firn. Skibike full amortyzacja, jeździec trzyma nogi na nieruchomych pedałach, na nogach nie ma nartek jak w skibobach , na krześle jeździec razem ze sprzętem zajmuje jedno miejsce. Miałem propozycje zjazdu, ale przecież najlepsza część sezonu narciarskiego dopiero przede mną Zapraszamy, kup coś i usiądź na tarasie (w środku pełno a na górnym tarasie stoją z napojami przy mokrych stołach) niestety w tym sezonie to standard gastronomi przy BSA
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...